piątek, 27 grudnia 2013

Korupcja w Górniku Polkowice. Wyjaśnienia Andrzeja S.

Andrzej S. to były działacz, trener i zawodnik Górnika Polkowice. Został oskarżony o udział w ustawianiu meczów tego klubu w marcu 2010, dobrowolnie poddał się karze i został skazany w grudniu 2010. Rok później został zdyskwalifikowany przez Wydział dyscypliny PZPN.


Oto wyjaśnienia złożone przez Andrzeja S. we wrocławskiej prokuraturze apelacyjnej.

korupcja w Górniku Polkowice - kalendarium

Przesłuchanie z 31.07.2006
(...) w dniu dzisiejszym skontaktowałem się z prokuratorem prowadzącym tę sprawę i umówiłem się na spotkanie. Zgłosiłem się samodzielnie po zatrzymaniu kierownika Mariusza J.  Chcę ujawnić wszystko co jest mi wiadome w sprawie zdarzeń korupcyjnych, w których brałem udział. Byłem piłkarzem zawodowym. W piłkę zacząłem grać w wieku 12 lat. Grałem w I lidze w Lechu Poznań, Śląsku Wrocław, Zagłębiu Lubin. Karierę zawodową zakończyłem w wieku 40 lat, około 3 lat temu. W Górniku Polkowice zacząłem pracować około 1996 roku. Najpierw grałem tam jako zawodnik, później byłem asystentem trenera i do wejścia do I ligi grającym zawodnikiem za czasów gdy trenerami byli: Dragan i Szukiełowicz. Za czasów trenera Wojno czyli od czasu meczu z GKS Katowice 3 maja 2004 byłem już tylko asystentem trenera. Po tym jak na skutek konfliktu z S. - kierownikiem drużyny Górnika Polkowice przestał być Mariusz J., ja zacząłem pełnić jego obowiązki, chociaż formalnie nadal byłem asystentem trenera. Było to w czasie trwania rundy jesiennej 2004. W tym czasie na prośbę dyrektora S. zacząłem także zajmować się kontaktami z sędziami i wręczaniem im łapówek.

Korupcja w Górniku Polkowice: wyjaśnienia b. wiceprezesa Artura S.

Pieniądze na łapówki pochodziły z premii od zawodników. Pieniądze na premie dla zawodników pobierał z kasy. Wniosek o przyznanie premii sporządzał trener, ja na podstawie sporządzonej przez niego listy kopertowałem określone sumy pieniędzy dla poszczególnych zawodników i z tych premii odciągałem kwotę 10-11 tys. Zawodnikom odciągałem pieniądze według ustalonego procentu za ich oczywiście zgodą. Wiadomo, że ci co dostawali wyższe premie płacili więcej, ci co niższe mniej. Zawodnicy na przykład rezerwowi dostawali mniejsze pieniądze więc nie mogliśmy im odciągać takich samych kwot jak zawodnikom z podstawowego składu. Każdy zawodnik klubu, bez wyjątku, wiedział o tym i się na to godził. Wszyscy ponosili koszt y ustawienia sędziów. Wszyscy wiedzieli na co to idzie. Wręczanie łapówek określonym sędziom za dane mecze ustalałem z S. Zawodnicy z premii dawali pieniądze na mecze, ale oni nie byli informowani, który konkretnie mecz będzie kupiony.  Oczywiście gdy oni mnie pytali ja im mówiłem. Zazwyczaj mówiłem im po meczu bo baliśmy się z S., że jak im powiemy przed  meczem to oni nie będą biegali po boisku myśląc, że wszystko jest załatwione. Za czasów trenera Wojno, Wojno wiedział, że my kupujemy mecze, on przymykał oko na to, wiedząc, że innego wyjścia nie ma, ale nie godził się z tym. To jest taki człowiek, że on był wściekły, że takie rzeczy się dzieją. On tego nie akceptował. Za czasów kierownika J. podejrzewałem, że są kupowane mecze, mogłem się tego domyślać, ale w szczegóły nie byłem wtajemniczany. Te sprawy załatwiali między sobą J., S. i wydaje mi się, że D. Nie byłem przy wszystkich rozmowach. W niektórych rozmowach słyszałem, że robimy podchody pod sędziów, ale szczegółów nie znałem.
Jak zacząłem pełnić obowiązki kierownika sam zacząłem podchodzić pod sędziów i obserwatorów. Swoje wyjaśnienia w tym zakresie złożę opierając się na wydruku meczów Górnika Polkowice w tym czasie. Pamiętam nazwiska sędziów w konkretnych meczach, którym składałem propozycję i dawałem pieniądze. Nie pamiętam wszystkich obserwatorów z nazwisk, ale wiem, w których meczach podchodziłem pod obserwatorów,
Muszę przyznać, że na skutek działalności J. w Górniku zdarzała się taka sytuacja, że sędziowie i obserwatorzy wiedząc, że Górnik płaci ścigali się w tym kto będzie pierwszy na stadionie, aby dostać więcej kasy. (...) Jak kontaktowałem się z sędziami w sprawie meczów to dzwoniłem do nich z telefonów klubowych lub czasami ze swojego prywatnego. Dzisiaj nie jestem w stanie powiedzieć dokładnie z jakiego telefonu dzwoniłem do poszczególnych sędziów. Wydaje mi się, ale nie jestem przekonany, że telefon przejąłem po J. To był generalnie telefon klubowy, służbowy (...).
31 lipca 2004 roku był mecz między Piastem Gliwice a Górnikiem Polkowice. Nie pamiętam skąd  miałem numer telefonu do sędziego tego meczu Piotra W. Część numerów odziedziczyłem po J. O tym, że ten mecz będzie sędziował W. dowiedziałem się od Antoniego F. Dzwoniłem do F. bo z nim kiedyś, a w zasadzie przeciwko niemu kiedyś grałem w piłkę. On był wtedy sędzią I ligowym, a ja dokładnie jeszcze nie wiedziałem jak to się załatwia. Zapytałem F. kto nam będzie sędziował. Nie pamiętam czy on mi od razu powiedział, że W. czy też po jakimś czasie ustalił. Ja chciałem od niego tę informację za darmo, ale za darmo to nie było możliwe. Za tę informację zapłaciłem F., o ile dobrze pamiętam, między 800 a 1000 zł. Pieniądze te przekazałem mu gdy graliśmy Puchar Polski z Przebojem Wolbrom. Umówiłem się z nim telefonicznie i on tam przyjechał. Dałem mu te pieniądze. Zadzwoniłem do W. Zaproponowałem mu, że jak nam pomoże wygrać mecz to dam mu 5 tys. W rozmowach telefonicznych, wszyscy bali się podsłuchów i rozmowa była o tych sprawach szyfrowana, mówiło się o śliwkach, betonie, ale nigdy o pieniądzach wprost. Wszyscy wiedzieli o co chodzi. Muszę powiedzieć, że wszyscy sędziowie, z którymi się spotkałem i złożyłem im propozycję wyrażali na to zgodę. Nie dzwoniłem jedynie i nie rozmawiałem z sędzią Maurek z Krakowa, gdyż słyszałem, że on jako jedyny nie bierze więc nawet nie próbowałem do niego podchodzić. Wszyscy inni wprost lub w zakamuflowany sposób, jeśli chodzi zwłaszcza o rozmowy telefoniczne, wyrażali na to zgodę.
Tak też było z W. W tym meczu nie podchodziłem pod obserwatora. Mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla Piasta i dlatego pieniędzy nie przekazałem. Bardzo często było tak, jak się po czasie dowiadywałem, że sędziowie brali pieniądze z obu stron i sędziując nawet to co pokazuje trawa wiedzieli, że swoje wezmą.
Kolejny mecz odbył się 6 sierpnia 2004 między Górnikiem Polkowice a Radomiakiem Radom. Sędziował ten mecz Paweł S., a obserwatorem był pan W. O tym, że to oni przyjadą dowiedziałem się już na obiekcie przed meczem. Procedura była zawsze  taka sama. Obserwatora prosiłem do pokoju dyrektora S. i tam sam na sam składałem mu propozycję, a sędziego prosiłem żeby poszedł ze mną zobaczyć stan boiska i tam w rozmowie składałem mu konkretną propozycję. Zawsze miałem do dyspozycji 10 do 11 tys., czasami 12 tys. Dziesięć było zawsze na pewno. Pieniądze zawsze dzieliłem między sędziego a obserwatora, tak, że albo po 5 tys., albo jednemu 4 tys. a drugiemu 6 tys. albo odwrotnie. Mogę nie pamiętać dokładnie czy w danym meczu dałem sędziemu 4, 5 czy 6 tys.  Zawsze jednak sędzia i obserwator dostawali po co najmniej 4 tys. Przed tym meczem także W. zaprosiłem do pokoju dyrektora. Ja nie lubiłem z nimi rozmawiać. Przychodziło mi to trudno. Bałem się ich reakcji. Bałem się, że któryś z nich może mnie opisać w protokole. Wszyscy ci do których podchodziłem przyjmowali propozycje. Kiedyś rozmawiałem na ten temat z Mariuszem J. i on mi doradził, że w takiej sytuacji w jakiej my jesteśmy powinniśmy pieniądze dzielić między sędziego a obserwatora. Wiedzieliśmy, że obserwator daje oceny sędziom. Wiedzieliśmy, że sędziowie boją się tych not i obserwatorów, dlatego postanowiliśmy się opłacać także obserwatorom, bojąc się, że jak opłacimy tylko sędziego to on i tak nie będzie drukował na naszą korzyść bojąc się obserwatora.
Gdy obserwator dawał zielone światło to sędzia mógł zrobić to czego od niego oczekiwaliśmy. Ja prosiłem W. jak i wszystkich innych obserwatorów, aby łaskawym okiem spojrzeli na sędziego bo my chcemy żeby on nam w tym meczu pomógł. Tak jak mówiłem ja się bałem z nimi rozmawiać dlatego używałem zawsze delikatnych słów, sugestii, ale wszyscy wiedzieliśmy o co chodzi, że chodzi o pomoc w zwycięstwie naszej drużynie. W. zaproponowałem między 4 a 6 tys. zł  za tę pomoc w zwycięstwie i ochronę sędziego. S. też zaproponowałem tę kwotę między 4 a 6 tys. za pomoc w zwycięstwie, gdy szliśmy na boisko. On się zgodził pomóc. Wygraliśmy ten mecz 2:0. Pieniądze W. i S. przekazałem na obiekcie. Jeśli chodzi o W. to albo w budynku albo w samochodzie, gdy wyjeżdżał. Moja pewność wynika z tego, że W. pieniądze przekazywałem dwa razy - raz w samochodzie raz w budynku.
14 sierpnia 2004 odbył się mecz między Zagłębiem Sosnowiec i Górnikiem Polkowice. O tym, że mecz będzie sędziował H. dowiedziałem się od F. Za tę przysługę zapłaciłem mu między 800 a tysiąc zł. Zadzwoniłem do H. i zaproponowałem mu pieniądze za pomoc w zwycięstwie Górnika. Nie pamiętam dzisiaj czy dzwoniłem do obserwatora P. Na pewno nie dawałem P. pieniędzy osobiście. Pieniądze mógł mu dać H. H.zgodził się nam pomóc. Mecz zakończył się wynikiem 3:2. W dniu meczu gdy wracaliśmy autobusem podjechaliśmy na jakiś parking samochodowy (...) gdzieś w Sosnowcu albo okolicach, tam umówiłem się z H. telefonicznie. Tam przekazałem mu 10 tys. lub (...). On mi wtedy powiedział, że tą kwotą podzieli się z obserwatorem. Nie wiem czy to zrobił.
20 sierpnia 2004 odbył się mecz Górnik Polkowice - Ruch Chorzów. Mecz sędziował K., a obserwatorem był A. Tutaj pierwszy raz się zdarzyło, że gdy siedziałem z A. w gabinecie i poprosiłem go o pomoc w zamian za pieniądze to on zawołał przechodzącego K. i przy mnie powiedział coś w tym stylu: "Górnik jest dobrą drużyną, dobrze gra". K. się uśmiechnął. Ja to zrozumiałem w ten sposób, że obserwator dał zielone światło sędziemu. Ja byłem tym zaskoczony, że A. zawołał K. bo oni zawsze chcieli rozmawiać jedynie w pojedynkę sam na sam.  Z K. później jeszcze  rozmawiałem na boisku. Zaproponowałem mu standardową kwotę między 4 a 6 tys., a różnicę od kwoty 10 lub 11 tys. obserwatorowi. K. zgodził się pomóc. Premiowaliśmy w tym meczu tylko zwycięstwo, ale padł remis 1:1. K.nie dostał pieniędzy, obserwator także. Uważam, że on generalnie nie umie sędziować, nawet biegać nie umie. Nie wiem jak się znalazł w tej lidze.
Następny mecz sędziował K. w dniu 25 sierpnia 2004 między MKS Mławą a Górnikiem Polkowice. W tym wypadku nie pamiętam skąd wiedziałem, że będzie sędziował ten sędzia. Dzwoniłem do niego i w rozmowie z nim miałem wrażenie, że on akurat nie może rozmawiać. Nie wiem czy on z kimś jechał samochodem, ale na to wyglądało, że nie mógł swobodnie rozmawiać. Tutaj pierwszy raz odniosłem wrażenie, że po tej rozmowie nie byłem pewien czy on przyjął moją propozycję. Mecz przegraliśmy 3:0. Nie dzwoniłem już do niego.
Kolejny mecz odbył się  29 sierpnia 2004 między Górnikiem Polkowice  a  Jagiellonią Białystok. Mecz ten sędziował G., a obserwatorem był G.  Standardowo rozmawiałem z G. w pokoju dyrektora i zaproponowałem od 4 do 6 tys. za pomoc w zwycięstwie i ochronę sędziego, a z sędzią rozmawiałem i złożyłem mu propozycję za pomoc w zwycięstwie idąc oglądać boisko. Sędziemu też zaproponowałem między 4 a 6 tys. Oni się zgodzili pomóc. Mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla nas. Pieniądze przekazałem na obiekcie.
Kolejny mecz odbył się 3 września między ŁKS Łódź a Górnikiem Polkowice. Mecz ten przegraliśmy 4:1 i pieniądze nie poszły. Przed samym meczem zobaczyłem, że sędzią jest R. Zadzwoniłem do niego. Ja już wówczas miałem wiele telefonów bo prosiłem tych sędziów o telefony, którzy u nas już sędziowali. Zadzwoniłem do R.i zaproponowałem mu pieniądze za wygrany mecz. Była to kwota od 10 do 11 tys., bo jak nie opłacałem obserwatora to pieniądze w całości szły do sędziego. On się zgodził pomóc. Mecz jednak przegraliśmy i nie dałem mu tych pieniędzy.
Kolejny mecz odbył się 10 września 2004 między Górnikiem Polkowice a Widzewem Łódź.  Sędziował mecz H., a obserwatorem był Ć. Standardowo w gabinecie złożyłem propozycję Ć., a z sędzią na boisku gdy poszliśmy oglądać murawę. Zaproponowałem im kwotę odpowiednio 4 do 6 tys. lub  (...) 5:5 tys. Oni się zgodzili pomóc. Mecz jednak zremisowaliśmy. My premiowaliśmy jedynie zwycięstwo, dlatego pieniądze nie poszły.
18 września 2004 odbył się mecz Kujawiaka Włocławek z Górnikiem Polkowice. Zakończył się remisem 0:0. W tym meczu premiowaliśmy także remis. Nie miałem informacji przed meczem kto będzie sędziował i kto będzie obserwatorem. O tym dowiedziałem się dopiero jak przyjechaliśmy na stadion Kujawiaka. Okazało się, że sędzią jest Jacek W., a obserwatorem Wit Ż. Zadzwoniłem do Wita Ż. Zaproponowałem mu 8 tys. za remis. Również w tym meczu premiowałem zwycięstwo, ale nie pamiętam już jaką kwotę mu proponowałem, gdyż przekazałem mu pieniądze za remis i tę kwotę dobrze  pamiętam. On się zgodził pomóc. Do sędziego nie dzwoniłem. Padł w tym meczu remis. (...) Po jakimś okresie czasu, mniej więcej po tygodniu i zapytałem go w jaki sposób mam mu przekazać te pieniądze. Dzwoniłem do niego na komórkę lub na stacjonarny, dokładnie nie pamiętam. Nie pamiętam z jakiego telefonu mogłem dzwonić. On powiedział, że przy okazji odbierze te pieniądze. Nie pamiętam po jakim okresie czasu przyjechał do Polkowic taki młodych chłopak o nazwisku M.  Ja go znam. On jest sędzią. On chyba nawet sędziował nam pewne mecze jak jeszcze byłem piłkarzem. On powiedział, że przysłał go Wit Ż. po odbiór pieniędzy. On przyjechał po odbiór tych pieniędzy w okresie miesiąca - dwóch od meczu. Przekazałem mu te pieniądze. Ja rozmawiałem wcześniej z Witem telefonicznie i on powiedział mi, że chłopak przyjedzie po pieniądze dla niego, że mam mu je dać.
Następny mecz odbył się 26 września 2004 między Górnikiem Polkowice a Świtem NDM. Na mecz przyjechał R. i Ć. Sytuacja była analogiczna. Z Ć. rozmawiałem w gabinecie dyrektora i zaproponowałem mu (...) kwotę za pomoc w zwycięstwie. On się zgodził. W szatni lub na boisku podszedłem do R. i złożyłem mu propozycję między 4 a 6 tys., za pomoc zwycięstwie Górnika (...). Nie pamiętam czy mówiłem R., że z Jankiem Ć. jest załatwione. Jeśli mówiłem, to podejrzewam, że tylko R., a nie jego asystentom, gdyż starałem się zawsze rozmawiać jedynie sam na sam czy to z sędzią czy obserwatorem. Mecz zakończył się wynikiem 1:0. Pieniądze przekazałem sędziemu R. i obserwatorowi na obiekcie. Co do tego, że R. dostał pieniądze nie mam wątpliwości. Po tym jak zatrzymaliście Ć. ja do niego nie dzwoniłem, on do mnie też nie. Bałem się, że może coś być na podsłuchu. Spotkałem się z nim jednak podczas któregoś z kolejnych meczów, chyba to był mecz ze Szczakowianką. Bałem się z nim też rozmawiać, bo bałem się, że może ma przy sobie podsłuch.  On mi tylko powiedział, że wziął sobie adwokata i, że prokuratura nie wie co z tym fantem zrobić bo nie wie dokładnie jak to było. On do mnie powiedział, że w razie czego to mi nie dawałeś pieniędzy. Ja to przyjąłem do wiadomości.
Kolejny mecz odbył się 16 października 2004 między Koroną Kielce a Górnikiem Polkowice. Dowiedziałem się, nie pamiętam skąd, że ten mecz sędziuje K. Zadzwoniłem do niego. To była taka rozmowa jak z K., że po jej zakończeniu nie wiedziałem czy on się zgodził nam pomóc. Ja czułem tak jakby on się obawiał. Ja mu wtedy w rozmowie oferowałem kwotę od 6 do 8 tys. za remis. Nie pamiętam czy oferowałem mu pieniądze za zwycięstwo. On tak jak mówił w tej rozmowie telefonicznej bardziej był na nie, że się nie zgadza, niż na tak. Tak to odebrałem. Mecz zakończył się remisem. Po meczu ponownie zadzwoniłem do K. Powiedziałem mu, że dziękuję mu za mecz i chciałbym umówić się na przekazanie pieniędzy. On mówił, że nie chce żadnych pieniędzy, że on nam nie pomagał i sędziował boisko, tak jak zawsze. Ja mu powiedziałem, że mogę mu przesłać te pieniądze pocztą. On mówił, żebym tego nie robił, że on nie chce pieniędzy. Ja poszedłem z tym problemem do S. i mówię mu, że nie wiem co mam zrobić. S. zapytał czy K. obiecałem te pieniądze. Ja powiedziałem, że tak. S. na to, że skoro obiecałeś to wysyłaj pieniądze. Ponadto powiedział żeby się nie rozeszło, że my obiecujemy a nie dajemy. Ja te pieniądze mu wysłałem mu przekazem pocztowym. To K. dał mi adres, na który mam przesłać pieniądze. Nie pamiętam czy to były jego dane czy on mi podał jakieś inne dane. Było dokładnie tak jak mówiłem, że on nie chciał tych pieniędzy, ale ja mu powiedziałem, że skoro obiecałem to chcę mu dać. Wtedy to on mi podał ten adres. Wysłałem mu te (...) pieniądze. To była paradoksalna sytuacja, ja miałem, wyrzuty sumienia, że mu wysłałem i on chyba też źle się czuł, że je wziął. Tak to odebrałem.
22 października 2004 odbył się mecz między Górnikiem Polkowice a KSZO Ostrowiec. Sędziował sędzia K. Obserwatorem był J. Standardowo zaproponowałem J. kwotę od 4 do 6 tys. i K. różnicę tej kwoty od 10 tys. Z J. rozmawiałem w gabinecie, a z K. albo w szatni albo na boisku. Prosiłem o pomoc w zwycięstwie, oni się zgodzili. Pieniądze nie poszły gdyż padł remis.
30 października 2004 odbył się mecz pomiędzy GKS Bełchatów i Górnikiem Polkowice. Rozmawiałem albo telefonicznie albo na boisku, dokładnie nie pamiętam z sędzią R.  Z nim rozmowa była w tym stylu "chciałbym, ale się  boję". Po tej rozmowie nie wiedziałem do końca, czy on się zgodził nam pomóc czy nie. Mecz przegraliśmy 6:1 więc dalszego tematu nie było.
Kolejny mecz odbył się 5  listopada między Górnikiem Polkowice a RKS Radomsko. Sędziował ten mecz N., a obserwatorem był W. Tradycyjnie poprosiłem o pomoc W. w gabinecie S. Zaoferowałem mu kwotę od 4 do 6 tys. Również prosiłem o pomoc za różnicę tej kwoty od 10 tys. sędziego N. Chodziło o pomoc w zwycięstwie. On się także zgodził pomóc. Mecz się zakończył wynikiem 3:1 dla nas. Pieniądze W. przekazałem w samochodzie lub w budynku, nie pamiętam dokładnie (....). N. dostał pieniądze na obiekcie.
W ostatnim meczu, który sędziował w tym sezonie O. nie oferowaliśmy pieniędzy bo już ich nie mieliśmy. Nie pamiętam dokładnie dlaczego nie mieliśmy pieniędzy, ale po prostu nie mieliśmy. Zdecydowałem się przyjść do prokuratury (...). Od trzech dni analizowałem ten mecz przygotowując się do tego spotkania.
Co do  zasadniczych kwestii nie mam wątpliwości, że to co wyjaśniłem jest prawdą. Mogę się jedynie pomylić co do takich kwestii technicznych, jak na przykład, czy rozmawiałem z sędzią szatni czy na boisku. Co do innych kwestii nie mam wątpliwości.

Przesłuchanie z 12 stycznia 2007:
Wita Ż. znam stąd, że sędziował on mi mecze piłkarskie, w których ja grałem jeszcze jako zawodnik. Później gdy działałem już jako zawodnik, to widywałem go przy różnych okazjach. On był czasem obserwatorem na meczach. Znamy się na takiej stopie, że jak przy różnych okazjach się widzimy to zazwyczaj (...) chwilę porozmawiamy. Wit Ż. jest taką osobą, że łatwo z nim nawiązać bezpośredni kontakt, jest otwarty na ludzi. (...) łatwo z nim można skrócić dystans. (...) Nie utrzymywałem z Witem Ż. kontaktów telefonicznych, nie spotykałem się z nim (...) towarzysko. Raz dosłownie kiedyś do niego zadzwoniłem w związku z jego wystąpieniem w Canal +, w programie "Kontrowersje". Była to krótka, luźna rozmowa związana z tym, że on w swojej ocenie pomylił się w swojej ocenie jakiegoś zdarzenia boiskowego i w żartach zwróciłem mu na to uwagę. Śmialiśmy się  z tego razem. Był to jedyny kontakt telefoniczny, do czasu gdy kontaktowaliśmy się razem w związku z meczem Kujawiak Włocławek - Górnik Polkowice, który to mecz opisałem w poprzednich wyjaśnieniach.
Było dokładnie tak, że przed tym meczem nie miałem żadnych informacji kto ten mecz będzie sędziował i będzie obserwatorem. Przyjechaliśmy do Włocławka i (...) zauważyłem też, że na obiekcie jest Wit Ż. Pytałem wtedy chyba sędziów kto jest obserwatorem tego meczu. Dowiedziałem się, że jest nim właśnie Wit Ż. Nie było żadnej takiej opcji żebym podchodził z jakąkolwiek propozycją do sędziego tego meczu, gdyż w ogóle go nie znałem. To nie wchodziło w rachubę. (...) W tamtym czasie można powiedzieć, że "systemowo" staraliśmy się wpływać na wyniki meczów Górnika Polkowice. Wiedziałem wtedy, że to będzie trudny mecz gdyż byliśmy we Włocławku czyli na terenie gości, baliśmy się także, że Kujawiak może podchodzić pod sędziego tego meczu, bo takie słuchy, że Kujawiak podejmuje takie działania do nas dochodziły. Dlatego zależało nam na zwycięstwie w tym meczu, ale przede wszystkim chociażby na remisie. Najważniejsze było żeby tego meczu nie przegrać. Dlatego też postanowiłem skontaktować się z Witem Ż. Zadzwoniłem do niego na jego komórkę. Pamiętam jak dziś jak stoję na boisku i do niego dzwonię. Rozmowa telefoniczna z nim była krótka. Generalnie o tych sprawach mówiło się przez telefon otwarcie, a także niezbyt długo.Wszyscy jednak zawsze wiedzieli o co chodzi. W tej rozmowie, tak jak już wcześniej wyjaśniałem, powiedziałem (...), że jesteśmy przygotowani finansowo jeśli osiągniemy remis lub zwycięstwo. Wymieniłem mu konkretne kwoty za remis i zwycięstwo. Za zwycięstwo była kwota wyższa niż za remis. Powiedziałem mu, że za remis mamy 8 tys., za zwycięstwo mogło być o 1-2 tys. zł więcej. Ale dokładnie nie pamiętam jaka to była kwota.
Ja nie mówiłem Witowi Ż. aby porozmawiał na ten temat z sędzią w sprawie pomocy dla nas bo dla mnie było oczywiste, że on wpłynie na tego sędziego. Przecież to było oczywiste i jakbym zaczął mu tłumaczyć to wszystko to on mógłby się nawet obrazić. On był fachowcem w tej dziedzinie i wiedział o co chodzi. Przykładowo przecież nie będę mu tłumaczył, żeby załatwił u sędziego żeby nie karał nas kartkami bo przecież to było jasne. Nam generalnie chodziło o pozytywny wynik czyli zwycięstwo lub remis. Wit zgodził się nam pomóc. Mecz zakończył się remisem. Po meczu spotkałem Wita w budynku klubu i zapytałem go w jaki sposób mam dać mu pieniądze. On powiedział, że się zdzwonimy. Faktycznie później, tak jak wcześniej wyjaśniałem skontaktowaliśmy się i on kazał przekazać pieniądze przez M. Faktycznie przyjechał M. i jemu przekazałem te pieniądze. Ja w tym czasie dysponowałem swoim prywatnym telefonem (...). W klubie były także telefony komórkowe do dyspozycji. Nie pamiętam tych numerów. Do Wita Ż. mogłem dzwonić ze swojego prywatnego numeru lub klubowego. Nie pamiętam dokładnie z którego telefonu do niego dzwoniłem. (...) Z okazanej mi analizy wynika faktycznie, że musiałem dzwonić do Wita Ż. z telefonu klubowego. Być może nie miałem przy sobie wtedy telefonu prywatnego, może go zapomniałem lub rozładował się. Później gdy wróciłem do domu to później w następnych dniach dzwoniłem do Wita z prywatnego. Dzwoniłem do niego na pewno po to aby ustalić sposób przekazania pieniędzy, gdyż nie miałem żadnego innego interesu żeby do niego dzwonić.  Nie pamiętam też czy czy kontaktowałem się także z M. czy Wit umówił nas w ten sposób, że kontakt nie był potrzebny. Pamiętam, że z M. spotkałem się na obiekcie Górnika Polkowice. Umówiliśmy się na deptaku przy wejściu do klubu. Z M. wymieniłem tylko dwa zdania, on mówił, że się śpieszy i odjechał. Przekazałem mu te pieniądze. On wiedział, że to są pieniądze, natomiast na temat tych pieniędzy z nim nie rozmawiałem. Po jakimś czasie skontaktowałem się jeszcze z Witem aby potwierdzić, że otrzymał tę przesyłkę. On potwierdził i nasz kontakt się urwał.
Sytuacja obecnie jest taka, że straciłem pracę w Górniku Polkowice. Wezwał mnie dyrektor i powiedział, że wie, że ja się zgłosiłem do prokuratury i złożyłem zeznania. Powiedział mi, ze w tej sytuacji nie widzi naszej dalszej współpracy i powiedział, że mam się zwolnić. Szczerze mówiąc obawiam się, że to, ze opowiedziałem to zdarzenie z Witem Ż. może mi zaszkodzić bo on jest dużą szyszką w PZPN i mogę już nie znaleźć żadnej pracy jako trener w klubie, a ja mam papiery trenerskie, a te działania jako kierownik drużyny były tylko epizodem w moim życiu. To wszystko co mam do wyjaśnienia.

Przesłuchanie z 7.08.2008
Gdy Górnik Polkowice grał w II lidze to wówczas byłem asystentem trenera i grającym zawodnikiem. W I lidze przestałem być zawodnikiem, ale dalej byłem asystentem trenera, najpierw D., potem W. Gdy byłem jeszcze zawodnikiem także się zrzucałem na łapówki dla sędziów. Było tak samo jak później. Nam zawodnikom została przedstawiona sytuacja, powiedziano nam, że jedynym sposobem uzyskiwania pieniędzy na łapówki są premie od nas. Powiedziano, że klub nie jest w stanie w inny sposób zorganizować na to pieniądze. My zawodnicy się na to zgodziliśmy. Pozostawiliśmy te sprawy Mariuszowi J. On rozliczał wtedy te premie, informował nas jedynie jaką kwotę z naszej premii zabrał na te cele. Mieliśmy do niego zaufanie, wiedzieliśmy, że nas nie oszukuje i jeśli zabiera z naszych premii pieniądze to przeznacza je na sędziów. Później, gdy byłem jedynie asystentem trenera, to nadal ten system funkcjonował. Jako asystent jednak nie składałem się na te łapówki. Mogły się zdarzyć takie sytuacje, że zakładałem pieniądze na łapówki, które następnie z premii były zwracane. Tak mogło się dziać gdy nie było premii gdyż dany mecz przegraliśmy, a następny trzeba było kupić. Potem gdy Mariusz J. rozstał się z klubem jego funkcję zaproponował mi dyrektor Artur S. On twierdził, że ja byłem najbliżej z Mariuszem i najłatwiej sobie poradzę w podchodzeniu pod sędziów  i kupowaniu meczów. Początkowo S. twierdził, że mam się kupowaniem meczów zajmować jedynie przez pierwsze trzy kolejki, ale później nie znalazł nikogo na moje miejsce i nadal się tym zajmowałem do powrotu J. do klubu. 
Ja się tego obawiałem bo nie miałem żadnych kontaktów z sędziami i obserwatorami. Szkolenia w tym zakresie udzielił mi Mariusz J. Opowiedział mi mniej więcej jak te mechanizmy wyglądają. J. nigdy mi nie powiedział, że korzystał z pośrednictwa Fryzjera. Nie dał mi tego kontaktu. On powiedział - chłopie radź sobie bo ja na te kontakty pracowałem latami. Mariusz był zawsze skryty, gdy on dzwonił w tych sprawach to wychodził z pokoju. On nie chciał ujawniać tego pośrednika i tylko z plotek domyślałem się, że to Fryzjer.
J. powiedział mi jedynie, że dzwoni się do sędziego i obserwatora. J. nie dał mi żadnych telefonów kontaktowych. Generalnie sytuacja była taka, że J. się odizolował od klubu. Był kontakt J. z S. i S. również nie chciał żebym się kontaktował z J. Z tego powodu musiałem sobie poszukać innego kontaktu i innej osoby do pomocy. Wtedy przyszło mi do głowy, że jedyną z nielicznych znanych mi osób, która w tamtym czasie była sędzią, a wcześniej tak jak ja zawodnikiem był Antoni F. Postanowiłem zaryzykować i poprosić go o pomoc. Ja go znałem jeszcze z czasów gdy razem graliśmy w piłkę, nie w jednej drużynie, ale w jednej lidze. Przed rozpoczęciem rundy jesiennej zadzwoniłem do niego i przedstawiłem mu mój problem. Powiedziałem, że chwilowo nie ma u nas w klubie kierownika, że ja go zastępuję i potrzebuję pomocy w docieraniu do sędziów. (...) Mogło się zdarzyć, że J. udostępnił mi jakiś numer telefonu sędziego, ale to były bardzo rzadkie przypadki. (...)
Reguła była taka, że jak uczył mnie J., że należy płacić i sędziemu i obserwatorowi. Odstępstwa od tej reguły mogły mieć jedynie wtedy gdy sędzia sam mówił, że bierze wszystko na siebie, że chce całą kasę i nie potrzebuje ochrony obserwatora.

Wyjaśnienia Ryszarda M. - b. działacza Górnika Łęczna
Zeznania Pawła Kryszałowicza - b. piłkarza Amiki Wronki
Wyjaśnienia Tomasza S. - b. sędziego - asystenta z Opola
Wyjaśnienia b. piłkarza Zagłębia Lubin Grzegorza B. 
Wyjaśnienia b. członka zarządu PZPN i szefa pomorskiego OZPN Henryka Klocka 
Wyjaśnienia b. trenera Arki Gdynia i Górnika Polkowice Mirosława D.
Wyjaśnienia b. sędziego Jacka G. 
Zeznania byłego policjanta Tomasza Ł. 
Wyjaśnienia Tomasza W. - b. sędziego z Opola
Wyjaśnienia byłego sędziego Adama K. z Warszawy
Wyjaśnienia b. piłkarza Zagłębia Lubin Andrzeja Sz. 
Zeznania Janusza Hańderka - działacza PZPN
Wyjaśnienia Artura S. - b. wiceprezesa Górnika Polkowice 
Zeznania Pawła Maźniewskiego - kierownika GKS Katowice
Zeznania Piotra Dziurowicza - b. prezesa GKS Katowice
Wyjaśnienia b. wiceprezesa Górnika Łęczna Bronisława K.
Zeznania sędziego Radosława Siejki
Wyjaśnienia Janusza J. - b. trenera bramkarzy Śląska Wrocław
Wyjaśnienia Grzegorza N. - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Arkadiusza B. - b. piłkarza Korony Kielce
Wyjaśnienia Mariusza Ł - b. działacza i trenera KSZO, Ceramiki Opoczno. 
Wyjaśnienia Piotra Ś. - byłego sędziego z Katowic
Zeznania Czesława Michniewicza - b. trenera Lecha Poznań 
Zeznania Antoniego Mitko - b. obserwatora PZPN
Wyjaśnienia Ireneusza K. - b. piłkarza Zagłębia Lubin 
Zeznania Andrzeja Strejlaua - b. przewodniczącego Kolegium Sędziów PZPN 
Wyjaśnienia Wiesława K. - byłego obserwatora PZPN
Zeznania Tadeusza Pancerza - obserwatora PZPN
Wyjaśnienia Jacka M. - byłego piłkarza Zagłębia Lubin 
Wyjaśnienia Piotra Reissa - b. piłkarza Lecha Poznań
Wyjaśnienia Grzegorza G. - b. sędziego z Radomia
Wyjaśnienia Mariusza U. - b. piłkarza Zagłębia Sosnowiec
Wyjaśnienia Łukasza Piszczka - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Antoniego F. - b. sędziego ze Stalowej Woli
Wyjaśnienia Grzegorz S. - byłego piłkarza Górnika Łęczna
Wyjaśnienia Jerzego F. - b. prezesa Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Wita Ż. - b. obserwatora PZPN
Zeznania Janusza Kupcewicza - b. działacza Arki Gdynia
Wyjaśnienia Jerzego G. - byłego szefa kolegium sędziów PZPN
Wyjaśnienia Zbigniewa S. - kierownika drużyny Śląsk Wrocław
Wyjaśnienia Grzegorza K. - b. trenera Śląska Wrocław
Wyjaśnienia Janusza Wójcika - b. trenera Świtu Nowy Dwór
Zeznania Franciszka Smudy - b. trenera Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Zbigniewa W. - byłego zawodnika Lecha Poznań
Wyjaśnienia Roberta D. - był masażysty Lecha Poznań
Wyjaśnienia Krzysztofa W. - b. sędziego z Jeleniej Góry
Wyjaśnienia Tomasza W. - byłego sędziego z Warszawy
Wyjaśnienia Krzysztofa P. - b. obserwatora PZPN z Poznania
Wyjaśnienia Janusza S. - b. działacza Świtu
Wyjaśnienia Wojciecha Sz. - b. działacza Świtu NDM i Widzewa Łódź
Wyjaśnienia Mariana W. - byłego obserwatora PZPN z Katowic
Wyjaśnienia Krzysztofa S. - b. sędziego z Tarnowa.
Wyjaśnienia Jarosława Ż. - b. sędziego z Bydgoszczy
Wyjaśnienia Andrzeja K. - b. sędziego z Częstochowy
Wyjaśnienia Zbigniewa M. - b. sędziego z Piły
Wyjaśnienia Mirosława K. - b. sędziego asystenta z Opola
Wyjaśnienia Mariusza S. - b. sędziego z Opola
Wyjaśnienia Ryszarda F. pseudonim Fryzjer
Wyjaśnienia Mariana D. - b. działacza ze Śląska
Wyjaśnienia Piotra W. - byłego sędziego z Krakowa
Wyjaśnienia Ryszarda N. cz. 1, cz. 2 - b. właściciela Odry Opole 
Wyjaśnienia b. sędziego Zbigniewa R.
Wyjaśnienia b. sędziego Grzegorza Sz.


Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.  
Lista skazanych za korupcję  
Lista ustawionych meczów  
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu  

Zobacz nasz profil na Facebooku 
Zobacz nasz profil na Twitterze    

Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które  pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!