Bronisław K. to były wiceprezes Górnika Łęczna - jednego z tych klubów, które mimo wielu lat nie doczekały się rozliczenia za korupcję przez prokuraturę i sąd. To o tyle zdumiewające, że od tego przesłuchania, którego protokół dzisiaj zamieszczam minęło już prawie 6 lat. Pierwszy raz ujawniamy szczegóły korupcji w Górniku Łęczna!
Przesłuchanie 09.08.2006
Przyznaję się do popełnienia zarzucanych mi czynów. Chce jednak dodać, że ja szczegółów tych czynów nie pamiętam. Przyznając się wychodzę z założenia, że o tych czynach powiedział prokuraturze Ryszard M. W mojej ocenie jest to osoba bardzo skrupulatna, mająca bardzo dobrą pamięć więc jeśli on o tym powiedział, jeśli powiedział, że tak było to (...) to jestem przekonany, że mówił prawdę, a jeśli tak mówił, że takie zdarzenia były, to ja się do nich przyznaję. Pan M. sprawami organizacyjnymi w klubie zajmował się od 22 lat. On to wszystko miał w paluszku. (...)
Korupcja w Górniku Łęczna - kalendarium
Z klubem Górnik Łęczna jestem związany od 1 grudnia 1999. Od samego początku do chwili obecnej pełniłem w klubie funkcję wiceprezesa. Zajmowałem się kompleksowym nadzorem działalności klubu. Górnik Łęczna nie był i nie jest jedynie klubem sportowym, nie prowadzi jedynie działalności sportowej, ale także zakrojoną na szeroką skalę działalność gospodarczą. Prowadzimy m.in. działalność handlową, hotelową, transportową. Z biegiem czasu ta działalność gospodarcza klubu była wydzielana i tworzono nowe spółki, które tą działalnością się zajmowały.
Nigdy nie byłem osobą związaną z piłką nożną do chwili podjęcia oczywiście pracy w Górniku Łęczna. Powoli wciągałem się w pracę w klubie. Klub Górnik Łęczna był wówczas klubem, który od 2-3 lat pukał do drzwi pierwszej ligi, chciał awansować. Ogólne założenia klubu były takie aby na siłę nie zabiegać o ten awans lecz gruntownie przygotować klub do gry w pierwszej lidze. Jednym elementem było budowanie silnej drużyny,a drugim budowanie infrastruktury, której wówczas w Łęcznej nie było. W tym czasie w klubie była funkcja prezesa do spraw sportowych. Taki prezes zajmował się przede wszystkim sprawami sportowymi. Ja natomiast zajmowałem się całą działalnością klubu, nie tylko sportową. Wtedy gdy ja przyszedłem tym wiceprezesem, który zajmował się sprawami sportowymi był pan Józef Gawlik. Prezesem klubu był Stanisław Stachowicz. Tak to trwało do grudnia 2002. W grudniu 2002 został wybrany nowy prezes i został nim pan Zbigniew Krasowski. Funkcję tę pełnił do maja 2006. Zrezygnował tłumacząc to wzrostem obowiązków w swoim macierzystym zakładzie pracy. Obecnie prezesem jest pan Wiesław Sikora. Od roku 2005, gdzieś od kwietnia lub maja prezesem do spraw sportowych został po panu Gawliku pan Włodzimierz Kosacki. Pan Gawlik nadal był członkiem zarządu klubu.
W 2003 roku nastąpił ten oczekiwany awans drużyny do pierwszej ligi. Do dnia dzisiejszego gramy w pierwszej lidze. (...) gdzieś około 2002 roku pojawił się temat w klubie, że musimy zacząć kupować mecze. Z tego co pamiętam to Ryszard M. przyszedł do mnie i opowiedział mi o tym zjawisku (...). Powiedział mi, że to już funkcjonuje i bez tego nic nie osiągniemy. Mówił, że wszystkie kluby tak działają i jak tego nie zrobimy to nigdy nie awansujemy, nie wygramy nigdy żadnego meczu. On powiedział, że na to trzeba zorganizować pieniądze. Sposób pozyskiwania środków przedstawił mi albo Ryszard M. albo menadżer klubu K. albo tych panów obu naraz. Teraz już tego nie pamiętam. Wykluczam wszystkie inne osoby. Opiszę teraz procedurę zdobywania pieniędzy na ten cel. W naszym klubie były określone warunki premiowania kadry kierowniczej za wyniki sportowe. Przez kadrę kierowniczą rozumiem: pierwszego trenera, drugiego trenera, menadżera, fachowców od odnowy biologicznej, których było dwóch, kierownik klubu. Personalnie się te osoby zmieniały. W różnych okresach było różnie. Regulamin określał te premie procentowo lub kwotowo. Jeśli określano tę kwotę procentowo to był to procent od wysokości kwot premii, którą za wygrany bądź zremisowany mecz uzyskiwała drużyna piłkarzy. Początkowo drużyna za wygrany mecz miała 100 tys. zł premii, a za remis 60 tys. W momencie gdy postanowiliśmy zacząć kupować mecze to regulamin premiowania tej kadry został zmieniony w ten sposób, że premie zostały podwyższone, w taki sposób aby uzyskać nadwyżkę i tę kwotę z nadwyżki przeznaczać na kupowanie meczów. Za pierwszym razem i przy kolejnych zmianach regulaminu premiowania dana zmiana jak również podwyższenie wysokości premii było uzgadniane z prezesem klubu albo prezes był przeze mnie o tym informowany. Na pewno za pierwszym razem zmianę regulaminu uzgadniałem z prezesem, natomiast w przypadku niektórych kolejnych zmian jedynie go o fakcie zmiany informowałem. Ja za pierwszym razem poinformowałem prezesa na jaki cel ma być przeznaczona nadwyżka z premii i po co podwyższenie premii zostało przeprowadzone. On akceptował te zmiany wiedząc, że uzyskiwane w ten sposób pieniądze zostaną przeznaczone kupowanie meczów, opłacanie sędziów i obserwatorów.
Było tak, że te premie podwyższano wszystkim osobom wskazanym w tych litach kadry kierowniczej z wyjątkiem jednej osoby. Nie podwyższałem tej premii trenerowi Bogusławowi Kaczmarkowi. Wynikało to z tego, że on miał bardzo wysoką premię za wynik sportowy i byłoby to podejrzane gdybyśmy mu jeszcze podwyższyli premie. Ponadto ktoś mi powiedział, nie pamiętam już kto, że Kaczmarka nie należy w ten temat wprowadzać, bo on z natury jest przeciwny takim praktykom kupowania meczów. Oczywiście tym wszystkim osobom trzeba było powiedzieć, że ta podwyżka premii nie wynika z tego, że klub chce bardziej wynagrodzić ich pracę lecz, że te pieniądze muszą oddać na kupowanie meczów. Oczywiście ja z tymi osobami osobiście rozmawiałem i im mówiłem, że te pieniądze z nadwyżki mają oddawać. Każda z tych osób bardzo długo działała w sporcie i oni doskonale wiedzieli na jaki cel idą te pieniądze. Ja przeprowadziłem z nimi jedną taką rozmowę, a później już nie trzeba było z nimi rozmawiać, bo oni znali te zasady. Gdy była wypłacana premia to oni fizycznie dostawali całą kwotę czyli zarówno tę która im się faktycznie należała i tę którą mieli oddać. Dostawali te pieniądze głównie przelewami bankowymi na konta, natomiast zdarzały się chyba takie sporadyczne sytuacje, że te pieniądze mogły im być wypłacane z kasy klubu z utargu. Ja podczas tej rozmowy z tymi osobami na temat podwyższenia im premii powiedziałem im, że tymi sprawami, również zbiórką pieniędzy, będzie się zajmował Ryszard M. i menadżer klubu Waldemar K. To im te osoby miały oddawać po wypłaceniu tych pieniędzy na przykład z konta bankowego, nadwyżkę premii. Były takie sytuacje, że te pieniądze przynosił mi K. lub M. i ja je przechowywałem w swoim gabinecie. W sytuacjach gdy wygrywaliśmy dużo meczów, a na przykład nie opłacaliśmy sędziów, to te wszystkie osoby i tak te pieniądze oddawały. Te pieniądze były przechowywane do czasu, gdy nastąpiła potrzeba kupienia meczu i opłacenia sędziego.
Ja nie podejmowałem decyzji, który konkretnie mecz mamy kupić, w którym meczu opłacić sędziów, a w którym nie. Ja w tych sprawach rozmawiałem jedynie z K. i M. Oni nie wiem czy uzgadniali z trenerem czy z drużyną, który mecz trzeba kupić. Gdy oni podejmowali decyzję o potrzebie zapłacenia sędziemu za dany mecz, to przychodzili do mnie i mnie o tym informowali. Przykładowo informowali mnie, że następny mecz sędziuje nam taki, a taki sędzia, że jak temu sędziemu nie damy łapówki to pewnie nie wygramy i dlatego trzeba temu sędziemu dać w łapę. Gdy były u mnie przechowywane pieniądze to ja w takich sytuacjach wyciągałem je i dawałem M. lub K. Ja osobiście nigdy nie kontaktowałem się z żadnym sędzią, żadnemu nie dawałem osobiście pieniędzy i dlatego ja nie jestem w stanie dzisiaj powiedzieć dokładnie, że na przykład takiemu bądź innemu sędziemu daliśmy łapówkę za taki a nie inny mecz. Ja tego po prostu nie pamiętam. Przyznaję jednak, że za moją akceptacją i wolą prowadziliśmy tego typu proceder. Tak jak mówiłem m.in. M. się tym zajmował i jeśli on twierdzi, że te mecze akurat za jego wiedzą i akceptacją kupiliśmy to pewnie polega to na prawdzie, bo skoro on tym się faktycznie zajmował to on pewnie więcej pamięta. Przypominam sobie w zasadzie jeden konkretny mecz, choć rzeczywiście było ich dużo więcej. Pamiętam mecz, który odbył się w grudniu 2005 kiedy graliśmy z Legią w Warszawie. Pamiętam, że za ten mecz zapłaciliśmy łapówkę sędziemu. Nie pamiętam jednak jaką kwotę daliśmy sędziemu. Nie pamiętam nawet kto sędziował ten mecz. Ja w zasadzie to jedynie dobrze kojarzę sędziego Borskiego, bo pamiętam, że on jest rudy. Ja się w klubie zajmuję zupełnie innymi sprawami, nie mam kontaktów z sędziami i tych sędziów nie kojarzę. Kojarzę jeszcze i bym go rozpoznał sędziego G., bo bywałem na galach gdzie on dostawał tytuły najlepszego sędziego. W przypadku gdyby okazano mi regulaminy premiowania w klubie mógłbym wydaje mi się wskazać osoby, którym podnoszono te premie w celu uzyskania środków na korzyści majątkowe dla sędziów. Z tego co mi wiadomo piłkarze klubu nie wiedzieli o tym, że mecze są przekupywane tj, że klub płaci łapówki sędziemu w danym meczu. Być może wiedzieli, ale na pewno nie ode mnie. Na pewno nie powinni o tym wiedzieć. Nic mi nie wiadomo żeby piłkarze w swoim zakresie załatwiali z sędziami bądź piłkarzami drużyny przeciwnej wynik korzystny dla Łęcznej. Był takie mecze, że po słabej formie w tym meczu można było odnieść wrażenie, że dani zawodnicy mogli ten mecz sprzedać. Jednak nigdy nikomu nic nie udowodniono i nie było na to żadnych dowodów. Nie jestem jednak w stanie wskazać konkretnych spotkań kiedy takie sytuacje miały miejsce ani też konkretnych spotkań.
Chodziły takie słuchy, że ludzie widują piłkarzy w STS, gdzie obstawiano wyniki meczów. W klubie chyba został wprowadzony z tego co pamiętam w 2001 zakaz dla piłkarzy brania udziału w takich zakładach. Było to wprowadzone w regulaminie i w indywidualnych kontraktach z piłkarzami. Chodziło o to by właśnie uniknąć takich sytuacji o jakich przed chwilą powiedziałem, tj., że piłkarze mogliby sprzedawać mecze i znając prawdopodobny wynik obstawiać go. Ja tutaj chciałem dodać, że nigdy nie grałem na takich STS i nie znam nawet zasad na jakich one działają. Nie wiadomo mi jest by jacyś działacze klubu grali na tych STS.
Odnośnie zakupu przez klub siedzisk na stadion w roku 2002 i 2003 to wyjaśniam. Zakupione zostały one od firmy pana Diakonowicza. Przy czym zakupu dokonała firma (...) z Lublina wykonująca budowę stadionu. Firma ta wygrała przetarg. Klub nie wpływał na ich podwykonawców czy dostawców materiałów. Odnośnie tych krzesełek klub decydował jedynie jakie one mają być a nie kto ma być ich dostawcą. W tym miejscu stwierdzam jednak, że nie do końca jestem pewien czy krzesełka zakupiła ta firma czy też może klub. Remont stadionu kosztował 18-19 milionów zł. Trwał on w latach 2000-2005. Odnośnie firmy pana Diakonowicza to dodaję, że ostatnio tj. w lipcu 2006 klub nabył od niego krzesełka w ilości 95 sztuk ze względu na zmiany w loży VIP-owskiej. Wybór ten wynikał z tego, że ta oferta była najlepsza ze względu na cenę i termin dostawy. Zakup ten był poprzedzony analizą ofert kilku innych firm, gdzie okazało się, że oferują oni produkt o wiele droższy lub nie są w stanie dotrzymać terminu, który był napięty - do pierwszego meczu w dniu 29 lipca 2006. Nie mam żadnych kontaktów z firmą pana Diakonowicza. Nie jest on mi osobiście znany i nie utrzymuję z nim żadnych kontaktów. Widziałem go kiedyś, wiem jak wygląda, ale nigdy z nim nawet nie rozmawiałem. Remont stadionu został częściowo sfinansowany ze środków publicznych pochodzących z Ministerstwa Sportu. (...) Czy PZPN miał jakiś wpływ na przyznanie przez Ministerstwo Sportu środków dla Górnika nie wiem.Za każdym razem występowaliśmy o poparcie do PZPN i takie poparcie uzyskiwaliśmy w formie pisemnej, które trafiało do ministerstwa i było jakimś podparciem naszego wniosku. Dlaczego to akurat Górnik Łęczna, a nie inny klub otrzymywał dotację to nie wiem. Z PZPN klub nie otrzymywał żadnych dotacji na remont stadionu. Przychodząc do klubu w 1999 zastąpiłem pana Waldemara Piotruka. Został on przez zarząd klubu przeniesiony na niższe stanowisko. Po ok. 2-3 miesiącach odszedł on w ogóle z klubu. Dlaczego nie wiem. (...). W tym czasie klub niemal w całości był utrzymywany przez kopalnię. (...) Odnośnie osoby Michała Listkiewicza to znam go osobiście.
Ryszard M. był w klubie "człowiekiem orkiestrą". On był człowiekiem od wszystkiego. On potrafił wszystko załatwić z wszystkimi. On był bardzo dobrym organizatorem. Miał zdolności organizacyjne. Ja już taki stan w klubie zastałem, jak do klubu przyszedłem.
Nic mi nie wiadomo na temat tego żebyśmy w sezonie 1999/2000 i 2000/2001 kupowali mecze. Nic nie wiem na temat tego aby w tym sezonie co do pierwszej ligi awansowały GKS Katowice i Śląsk Wrocław również Górnik Łęczna kupował mecze.
Regulamin premiowania, o którym wyjaśniałem przygotował menadżer klubu pan K. Ja te regulaminy następnie zatwierdzałem, a następnie zatwierdzał je zarząd. W skład zarządu wchodziło 12 lub 13 osób. Chcę powiedzieć, że tę zmianę regulaminu, w celu pozyskania środków na kupowanie meczów, zatwierdzał formalnie zarząd klubu, natomiast o tym, że te środki będą przeznaczane na sędziów wiedziałem tylko ja i prezes. Nie pamiętam czy wiedział o tym również wiceprezes do spraw sportowych.
Wąsikiewicz był u nas trenerem od 2000, gdzieś do 2001. O tym, że Wąsikiewicz zostanie zatrudniony decydował zarząd. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć kto złożył tę propozycję aby trenerem został właśnie Wąsikiewicz.
Chcę dodać, że zanim wprowadziliśmy tę zmianę w regulaminie premiowania to uzyskiwaliśmy pieniądze na łapówki dla sędziów, w ten sposób, że na przykład drużyna była na obozie i z tego obozu uzyskiwaliśmy faktury VAT, w których wpisywano fikcyjnie wydawane kwoty. Różnicę w tych kwotach odkładaliśmy aby uzyskać pieniądze dla sędziów. To jednak okazało się niewystarczające. Uzyskiwaliśmy zbyt małe kwoty. Dlatego wprowadziliśmy te zmiany w regulaminie premiowania aby uzyskać większe kwoty. Pamiętam, że w ten sposób za pomocą zawyżonych faktur, uzyskaliśmy pieniądze na sędziów kilku meczów. Pamiętam, że taką zawyżoną fakturę uzyskaliśmy z obozu w Turcji i z obozu na Cyprze i z obozu w Straszęcinie. Było to gdzieś w 2001 lub 2002, dokładnie nie pamiętam. Do moich obowiązków należało zatwierdzanie faktur.
Reasumując te pieniądze lewe szły na korumpowanie sędziów.
M. czy też K. musieli zawsze przed meczem informować mnie, że podchodzą pod sędziego z propozycją łapówki w zamian za pomoc w uzyskaniu korzystnego wyniku dla naszego klubu. Gdyby tego nie robili nie mieli by środków finansowych aby wywiązać się z obietnic finansowych i danemu sędziemu zapłacić. Czasami były też takie sytuacje, że ja gdy przychodził K. lub M. z pytaniem czy w danym meczu mogą podchodzić pod sędziego to nie wyrażałem na to zgody. Było to w takich sytuacjach kiedy według mojej oceny danego meczu nie musieliśmy koniecznie wygrać, a poza tym ja sobie nieraz myślałem, że od tych naszych zawodników, którzy biorą wysokie pieniądze też trzeba czegoś wymagać. Chciałem aby oni własnymi siłami wygrali dany mecz.
Przed rundą jesienną albo w trakcie rundy jesiennej 2005/2006 gdy znowu podszedł do mnie M. i znowu powiedział, że chce kupować mecze ja się zbuntowałem. Wtedy trenerem był Kaczmarek, ściągnął wielu zawodników tak zwane gwiazdy, za które płaciliśmy wielkie pieniądze. Ja byłem przekonany, że sobie poradzimy bez opłacania sędziów. Kaczmarek miał być panaceum na problemy klubu. On miał stworzyć dobrą drużynę, dostał zielone światło na ściąganie dobrych zawodników. U nas grali zawodnicy ściągnięci z Legii, zawodnicy grający w reprezentacji Polski. Także w mediach było już głośno korupcji, o prowadzonym postępowaniu. Okazało się jednak, że w tej lidze nie da się grać uczciwie. Oczekiwaliśmy sukcesów, a okazało się, że po rundzie jesiennej zajmowaliśmy jedno z ostatnich miejsc w lidze. Wtedy wyszło szydło z worka. Okazało się, że bez łapówek, bez opłacania sędziów nic się nie da zrobić, nie można osiągnąć sukcesu sportowego. Dlatego potem znowu się zgodziłem by dawać łapówki w rundzie wiosennej.
Zeznania sędziego Radosława Siejki
Wyjaśnienia Janusza J. - b. trenera bramkarzy Śląska Wrocław
Wyjaśnienia Grzegorza N. - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Arkadiusza B. - b. piłkarza Korony Kielce
Wyjaśnienia Mariusza Ł - b. działacza i trenera KSZO, Ceramiki Opoczno.
Wyjaśnienia Piotra Ś. - byłego sędziego z Katowic
Zeznania Czesława Michniewicza - b. trenera Lecha Poznań
Zeznania Antoniego Mitko - b. obserwatora PZPN
Wyjaśnienia Ireneusza K. - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Zeznania Andrzeja Strejlaua - b. przewodniczącego Kolegium Sędziów PZPN
Wyjaśnienia Wiesława K. - byłego obserwatora PZPN
Zeznania Tadeusza Pancerza - obserwatora PZPN
Wyjaśnienia Jacka M. - byłego piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Piotra Reissa - b. piłkarza Lecha Poznań
Wyjaśnienia Grzegorza G. - b. sędziego z Radomia
Wyjaśnienia Mariusza U. - b. piłkarza Zagłębia Sosnowiec
Wyjaśnienia Łukasza Piszczka - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Antoniego F. - b. sędziego ze Stalowej Woli
Wyjaśnienia Grzegorz S. - byłego piłkarza Górnika Łęczna
Wyjaśnienia Jerzego F. - b. prezesa Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Wita Ż. - b. obserwatora PZPN
Zeznania Janusza Kupcewicza - b. działacza Arki Gdynia
Wyjaśnienia Jerzego G. - byłego szefa kolegium sędziów PZPN
Wyjaśnienia Zbigniewa S. - kierownika drużyny Śląsk Wrocław
Wyjaśnienia Grzegorza K. - b. trenera Śląska Wrocław
Wyjaśnienia Janusza Wójcika - b. trenera Świtu Nowy Dwór
Zeznania Franciszka Smudy - b. trenera Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Zbigniewa W. - byłego zawodnika Lecha Poznań
Wyjaśnienia Roberta D. - był masażysty Lecha Poznań
Wyjaśnienia Krzysztofa W. - b. sędziego z Jeleniej Góry
Wyjaśnienia Tomasza W. - byłego sędziego z Warszawy
Wyjaśnienia Krzysztofa P. - b. obserwatora PZPN z Poznania
Wyjaśnienia Janusza S. - b. działacza Świtu
Wyjaśnienia Wojciecha Sz. - b. działacza Świtu NDM i Widzewa Łódź
Wyjaśnienia Mariana W. - byłego obserwatora PZPN z Katowic
Wyjaśnienia Krzysztofa S. - b. sędziego z Tarnowa.
Wyjaśnienia Jarosława Ż. - b. sędziego z Bydgoszczy
Wyjaśnienia Andrzeja K. - b. sędziego z Częstochowy
Wyjaśnienia Zbigniewa M. - b. sędziego z Piły
Wyjaśnienia Mirosława K. - b. sędziego asystenta z Opola
Wyjaśnienia Mariusza S. - b. sędziego z Opola
Wyjaśnienia Ryszarda F. pseudonim Fryzjer
Wyjaśnienia Mariana D. - b. działacza ze Śląska
Wyjaśnienia Piotra W. - byłego sędziego z Krakowa
Wyjaśnienia Ryszarda N. cz. 1, cz. 2 - b. właściciela Odry Opole
Wyjaśnienia b. sędziego Zbigniewa R.
Wyjaśnienia b. sędziego Grzegorza Sz.
Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.
Lista skazanych za korupcję
Lista ustawionych meczów
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu
Zobacz nasz profil na Facebooku
Zobacz nasz profil na Twitterze
Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!
Przesłuchanie 09.08.2006
Przyznaję się do popełnienia zarzucanych mi czynów. Chce jednak dodać, że ja szczegółów tych czynów nie pamiętam. Przyznając się wychodzę z założenia, że o tych czynach powiedział prokuraturze Ryszard M. W mojej ocenie jest to osoba bardzo skrupulatna, mająca bardzo dobrą pamięć więc jeśli on o tym powiedział, jeśli powiedział, że tak było to (...) to jestem przekonany, że mówił prawdę, a jeśli tak mówił, że takie zdarzenia były, to ja się do nich przyznaję. Pan M. sprawami organizacyjnymi w klubie zajmował się od 22 lat. On to wszystko miał w paluszku. (...)
Korupcja w Górniku Łęczna - kalendarium
Z klubem Górnik Łęczna jestem związany od 1 grudnia 1999. Od samego początku do chwili obecnej pełniłem w klubie funkcję wiceprezesa. Zajmowałem się kompleksowym nadzorem działalności klubu. Górnik Łęczna nie był i nie jest jedynie klubem sportowym, nie prowadzi jedynie działalności sportowej, ale także zakrojoną na szeroką skalę działalność gospodarczą. Prowadzimy m.in. działalność handlową, hotelową, transportową. Z biegiem czasu ta działalność gospodarcza klubu była wydzielana i tworzono nowe spółki, które tą działalnością się zajmowały.
Nigdy nie byłem osobą związaną z piłką nożną do chwili podjęcia oczywiście pracy w Górniku Łęczna. Powoli wciągałem się w pracę w klubie. Klub Górnik Łęczna był wówczas klubem, który od 2-3 lat pukał do drzwi pierwszej ligi, chciał awansować. Ogólne założenia klubu były takie aby na siłę nie zabiegać o ten awans lecz gruntownie przygotować klub do gry w pierwszej lidze. Jednym elementem było budowanie silnej drużyny,a drugim budowanie infrastruktury, której wówczas w Łęcznej nie było. W tym czasie w klubie była funkcja prezesa do spraw sportowych. Taki prezes zajmował się przede wszystkim sprawami sportowymi. Ja natomiast zajmowałem się całą działalnością klubu, nie tylko sportową. Wtedy gdy ja przyszedłem tym wiceprezesem, który zajmował się sprawami sportowymi był pan Józef Gawlik. Prezesem klubu był Stanisław Stachowicz. Tak to trwało do grudnia 2002. W grudniu 2002 został wybrany nowy prezes i został nim pan Zbigniew Krasowski. Funkcję tę pełnił do maja 2006. Zrezygnował tłumacząc to wzrostem obowiązków w swoim macierzystym zakładzie pracy. Obecnie prezesem jest pan Wiesław Sikora. Od roku 2005, gdzieś od kwietnia lub maja prezesem do spraw sportowych został po panu Gawliku pan Włodzimierz Kosacki. Pan Gawlik nadal był członkiem zarządu klubu.
W 2003 roku nastąpił ten oczekiwany awans drużyny do pierwszej ligi. Do dnia dzisiejszego gramy w pierwszej lidze. (...) gdzieś około 2002 roku pojawił się temat w klubie, że musimy zacząć kupować mecze. Z tego co pamiętam to Ryszard M. przyszedł do mnie i opowiedział mi o tym zjawisku (...). Powiedział mi, że to już funkcjonuje i bez tego nic nie osiągniemy. Mówił, że wszystkie kluby tak działają i jak tego nie zrobimy to nigdy nie awansujemy, nie wygramy nigdy żadnego meczu. On powiedział, że na to trzeba zorganizować pieniądze. Sposób pozyskiwania środków przedstawił mi albo Ryszard M. albo menadżer klubu K. albo tych panów obu naraz. Teraz już tego nie pamiętam. Wykluczam wszystkie inne osoby. Opiszę teraz procedurę zdobywania pieniędzy na ten cel. W naszym klubie były określone warunki premiowania kadry kierowniczej za wyniki sportowe. Przez kadrę kierowniczą rozumiem: pierwszego trenera, drugiego trenera, menadżera, fachowców od odnowy biologicznej, których było dwóch, kierownik klubu. Personalnie się te osoby zmieniały. W różnych okresach było różnie. Regulamin określał te premie procentowo lub kwotowo. Jeśli określano tę kwotę procentowo to był to procent od wysokości kwot premii, którą za wygrany bądź zremisowany mecz uzyskiwała drużyna piłkarzy. Początkowo drużyna za wygrany mecz miała 100 tys. zł premii, a za remis 60 tys. W momencie gdy postanowiliśmy zacząć kupować mecze to regulamin premiowania tej kadry został zmieniony w ten sposób, że premie zostały podwyższone, w taki sposób aby uzyskać nadwyżkę i tę kwotę z nadwyżki przeznaczać na kupowanie meczów. Za pierwszym razem i przy kolejnych zmianach regulaminu premiowania dana zmiana jak również podwyższenie wysokości premii było uzgadniane z prezesem klubu albo prezes był przeze mnie o tym informowany. Na pewno za pierwszym razem zmianę regulaminu uzgadniałem z prezesem, natomiast w przypadku niektórych kolejnych zmian jedynie go o fakcie zmiany informowałem. Ja za pierwszym razem poinformowałem prezesa na jaki cel ma być przeznaczona nadwyżka z premii i po co podwyższenie premii zostało przeprowadzone. On akceptował te zmiany wiedząc, że uzyskiwane w ten sposób pieniądze zostaną przeznaczone kupowanie meczów, opłacanie sędziów i obserwatorów.
Było tak, że te premie podwyższano wszystkim osobom wskazanym w tych litach kadry kierowniczej z wyjątkiem jednej osoby. Nie podwyższałem tej premii trenerowi Bogusławowi Kaczmarkowi. Wynikało to z tego, że on miał bardzo wysoką premię za wynik sportowy i byłoby to podejrzane gdybyśmy mu jeszcze podwyższyli premie. Ponadto ktoś mi powiedział, nie pamiętam już kto, że Kaczmarka nie należy w ten temat wprowadzać, bo on z natury jest przeciwny takim praktykom kupowania meczów. Oczywiście tym wszystkim osobom trzeba było powiedzieć, że ta podwyżka premii nie wynika z tego, że klub chce bardziej wynagrodzić ich pracę lecz, że te pieniądze muszą oddać na kupowanie meczów. Oczywiście ja z tymi osobami osobiście rozmawiałem i im mówiłem, że te pieniądze z nadwyżki mają oddawać. Każda z tych osób bardzo długo działała w sporcie i oni doskonale wiedzieli na jaki cel idą te pieniądze. Ja przeprowadziłem z nimi jedną taką rozmowę, a później już nie trzeba było z nimi rozmawiać, bo oni znali te zasady. Gdy była wypłacana premia to oni fizycznie dostawali całą kwotę czyli zarówno tę która im się faktycznie należała i tę którą mieli oddać. Dostawali te pieniądze głównie przelewami bankowymi na konta, natomiast zdarzały się chyba takie sporadyczne sytuacje, że te pieniądze mogły im być wypłacane z kasy klubu z utargu. Ja podczas tej rozmowy z tymi osobami na temat podwyższenia im premii powiedziałem im, że tymi sprawami, również zbiórką pieniędzy, będzie się zajmował Ryszard M. i menadżer klubu Waldemar K. To im te osoby miały oddawać po wypłaceniu tych pieniędzy na przykład z konta bankowego, nadwyżkę premii. Były takie sytuacje, że te pieniądze przynosił mi K. lub M. i ja je przechowywałem w swoim gabinecie. W sytuacjach gdy wygrywaliśmy dużo meczów, a na przykład nie opłacaliśmy sędziów, to te wszystkie osoby i tak te pieniądze oddawały. Te pieniądze były przechowywane do czasu, gdy nastąpiła potrzeba kupienia meczu i opłacenia sędziego.
Ja nie podejmowałem decyzji, który konkretnie mecz mamy kupić, w którym meczu opłacić sędziów, a w którym nie. Ja w tych sprawach rozmawiałem jedynie z K. i M. Oni nie wiem czy uzgadniali z trenerem czy z drużyną, który mecz trzeba kupić. Gdy oni podejmowali decyzję o potrzebie zapłacenia sędziemu za dany mecz, to przychodzili do mnie i mnie o tym informowali. Przykładowo informowali mnie, że następny mecz sędziuje nam taki, a taki sędzia, że jak temu sędziemu nie damy łapówki to pewnie nie wygramy i dlatego trzeba temu sędziemu dać w łapę. Gdy były u mnie przechowywane pieniądze to ja w takich sytuacjach wyciągałem je i dawałem M. lub K. Ja osobiście nigdy nie kontaktowałem się z żadnym sędzią, żadnemu nie dawałem osobiście pieniędzy i dlatego ja nie jestem w stanie dzisiaj powiedzieć dokładnie, że na przykład takiemu bądź innemu sędziemu daliśmy łapówkę za taki a nie inny mecz. Ja tego po prostu nie pamiętam. Przyznaję jednak, że za moją akceptacją i wolą prowadziliśmy tego typu proceder. Tak jak mówiłem m.in. M. się tym zajmował i jeśli on twierdzi, że te mecze akurat za jego wiedzą i akceptacją kupiliśmy to pewnie polega to na prawdzie, bo skoro on tym się faktycznie zajmował to on pewnie więcej pamięta. Przypominam sobie w zasadzie jeden konkretny mecz, choć rzeczywiście było ich dużo więcej. Pamiętam mecz, który odbył się w grudniu 2005 kiedy graliśmy z Legią w Warszawie. Pamiętam, że za ten mecz zapłaciliśmy łapówkę sędziemu. Nie pamiętam jednak jaką kwotę daliśmy sędziemu. Nie pamiętam nawet kto sędziował ten mecz. Ja w zasadzie to jedynie dobrze kojarzę sędziego Borskiego, bo pamiętam, że on jest rudy. Ja się w klubie zajmuję zupełnie innymi sprawami, nie mam kontaktów z sędziami i tych sędziów nie kojarzę. Kojarzę jeszcze i bym go rozpoznał sędziego G., bo bywałem na galach gdzie on dostawał tytuły najlepszego sędziego. W przypadku gdyby okazano mi regulaminy premiowania w klubie mógłbym wydaje mi się wskazać osoby, którym podnoszono te premie w celu uzyskania środków na korzyści majątkowe dla sędziów. Z tego co mi wiadomo piłkarze klubu nie wiedzieli o tym, że mecze są przekupywane tj, że klub płaci łapówki sędziemu w danym meczu. Być może wiedzieli, ale na pewno nie ode mnie. Na pewno nie powinni o tym wiedzieć. Nic mi nie wiadomo żeby piłkarze w swoim zakresie załatwiali z sędziami bądź piłkarzami drużyny przeciwnej wynik korzystny dla Łęcznej. Był takie mecze, że po słabej formie w tym meczu można było odnieść wrażenie, że dani zawodnicy mogli ten mecz sprzedać. Jednak nigdy nikomu nic nie udowodniono i nie było na to żadnych dowodów. Nie jestem jednak w stanie wskazać konkretnych spotkań kiedy takie sytuacje miały miejsce ani też konkretnych spotkań.
Chodziły takie słuchy, że ludzie widują piłkarzy w STS, gdzie obstawiano wyniki meczów. W klubie chyba został wprowadzony z tego co pamiętam w 2001 zakaz dla piłkarzy brania udziału w takich zakładach. Było to wprowadzone w regulaminie i w indywidualnych kontraktach z piłkarzami. Chodziło o to by właśnie uniknąć takich sytuacji o jakich przed chwilą powiedziałem, tj., że piłkarze mogliby sprzedawać mecze i znając prawdopodobny wynik obstawiać go. Ja tutaj chciałem dodać, że nigdy nie grałem na takich STS i nie znam nawet zasad na jakich one działają. Nie wiadomo mi jest by jacyś działacze klubu grali na tych STS.
Odnośnie zakupu przez klub siedzisk na stadion w roku 2002 i 2003 to wyjaśniam. Zakupione zostały one od firmy pana Diakonowicza. Przy czym zakupu dokonała firma (...) z Lublina wykonująca budowę stadionu. Firma ta wygrała przetarg. Klub nie wpływał na ich podwykonawców czy dostawców materiałów. Odnośnie tych krzesełek klub decydował jedynie jakie one mają być a nie kto ma być ich dostawcą. W tym miejscu stwierdzam jednak, że nie do końca jestem pewien czy krzesełka zakupiła ta firma czy też może klub. Remont stadionu kosztował 18-19 milionów zł. Trwał on w latach 2000-2005. Odnośnie firmy pana Diakonowicza to dodaję, że ostatnio tj. w lipcu 2006 klub nabył od niego krzesełka w ilości 95 sztuk ze względu na zmiany w loży VIP-owskiej. Wybór ten wynikał z tego, że ta oferta była najlepsza ze względu na cenę i termin dostawy. Zakup ten był poprzedzony analizą ofert kilku innych firm, gdzie okazało się, że oferują oni produkt o wiele droższy lub nie są w stanie dotrzymać terminu, który był napięty - do pierwszego meczu w dniu 29 lipca 2006. Nie mam żadnych kontaktów z firmą pana Diakonowicza. Nie jest on mi osobiście znany i nie utrzymuję z nim żadnych kontaktów. Widziałem go kiedyś, wiem jak wygląda, ale nigdy z nim nawet nie rozmawiałem. Remont stadionu został częściowo sfinansowany ze środków publicznych pochodzących z Ministerstwa Sportu. (...) Czy PZPN miał jakiś wpływ na przyznanie przez Ministerstwo Sportu środków dla Górnika nie wiem.Za każdym razem występowaliśmy o poparcie do PZPN i takie poparcie uzyskiwaliśmy w formie pisemnej, które trafiało do ministerstwa i było jakimś podparciem naszego wniosku. Dlaczego to akurat Górnik Łęczna, a nie inny klub otrzymywał dotację to nie wiem. Z PZPN klub nie otrzymywał żadnych dotacji na remont stadionu. Przychodząc do klubu w 1999 zastąpiłem pana Waldemara Piotruka. Został on przez zarząd klubu przeniesiony na niższe stanowisko. Po ok. 2-3 miesiącach odszedł on w ogóle z klubu. Dlaczego nie wiem. (...). W tym czasie klub niemal w całości był utrzymywany przez kopalnię. (...) Odnośnie osoby Michała Listkiewicza to znam go osobiście.
Ryszard M. był w klubie "człowiekiem orkiestrą". On był człowiekiem od wszystkiego. On potrafił wszystko załatwić z wszystkimi. On był bardzo dobrym organizatorem. Miał zdolności organizacyjne. Ja już taki stan w klubie zastałem, jak do klubu przyszedłem.
Nic mi nie wiadomo na temat tego żebyśmy w sezonie 1999/2000 i 2000/2001 kupowali mecze. Nic nie wiem na temat tego aby w tym sezonie co do pierwszej ligi awansowały GKS Katowice i Śląsk Wrocław również Górnik Łęczna kupował mecze.
Regulamin premiowania, o którym wyjaśniałem przygotował menadżer klubu pan K. Ja te regulaminy następnie zatwierdzałem, a następnie zatwierdzał je zarząd. W skład zarządu wchodziło 12 lub 13 osób. Chcę powiedzieć, że tę zmianę regulaminu, w celu pozyskania środków na kupowanie meczów, zatwierdzał formalnie zarząd klubu, natomiast o tym, że te środki będą przeznaczane na sędziów wiedziałem tylko ja i prezes. Nie pamiętam czy wiedział o tym również wiceprezes do spraw sportowych.
Wąsikiewicz był u nas trenerem od 2000, gdzieś do 2001. O tym, że Wąsikiewicz zostanie zatrudniony decydował zarząd. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć kto złożył tę propozycję aby trenerem został właśnie Wąsikiewicz.
Chcę dodać, że zanim wprowadziliśmy tę zmianę w regulaminie premiowania to uzyskiwaliśmy pieniądze na łapówki dla sędziów, w ten sposób, że na przykład drużyna była na obozie i z tego obozu uzyskiwaliśmy faktury VAT, w których wpisywano fikcyjnie wydawane kwoty. Różnicę w tych kwotach odkładaliśmy aby uzyskać pieniądze dla sędziów. To jednak okazało się niewystarczające. Uzyskiwaliśmy zbyt małe kwoty. Dlatego wprowadziliśmy te zmiany w regulaminie premiowania aby uzyskać większe kwoty. Pamiętam, że w ten sposób za pomocą zawyżonych faktur, uzyskaliśmy pieniądze na sędziów kilku meczów. Pamiętam, że taką zawyżoną fakturę uzyskaliśmy z obozu w Turcji i z obozu na Cyprze i z obozu w Straszęcinie. Było to gdzieś w 2001 lub 2002, dokładnie nie pamiętam. Do moich obowiązków należało zatwierdzanie faktur.
Reasumując te pieniądze lewe szły na korumpowanie sędziów.
M. czy też K. musieli zawsze przed meczem informować mnie, że podchodzą pod sędziego z propozycją łapówki w zamian za pomoc w uzyskaniu korzystnego wyniku dla naszego klubu. Gdyby tego nie robili nie mieli by środków finansowych aby wywiązać się z obietnic finansowych i danemu sędziemu zapłacić. Czasami były też takie sytuacje, że ja gdy przychodził K. lub M. z pytaniem czy w danym meczu mogą podchodzić pod sędziego to nie wyrażałem na to zgody. Było to w takich sytuacjach kiedy według mojej oceny danego meczu nie musieliśmy koniecznie wygrać, a poza tym ja sobie nieraz myślałem, że od tych naszych zawodników, którzy biorą wysokie pieniądze też trzeba czegoś wymagać. Chciałem aby oni własnymi siłami wygrali dany mecz.
Przed rundą jesienną albo w trakcie rundy jesiennej 2005/2006 gdy znowu podszedł do mnie M. i znowu powiedział, że chce kupować mecze ja się zbuntowałem. Wtedy trenerem był Kaczmarek, ściągnął wielu zawodników tak zwane gwiazdy, za które płaciliśmy wielkie pieniądze. Ja byłem przekonany, że sobie poradzimy bez opłacania sędziów. Kaczmarek miał być panaceum na problemy klubu. On miał stworzyć dobrą drużynę, dostał zielone światło na ściąganie dobrych zawodników. U nas grali zawodnicy ściągnięci z Legii, zawodnicy grający w reprezentacji Polski. Także w mediach było już głośno korupcji, o prowadzonym postępowaniu. Okazało się jednak, że w tej lidze nie da się grać uczciwie. Oczekiwaliśmy sukcesów, a okazało się, że po rundzie jesiennej zajmowaliśmy jedno z ostatnich miejsc w lidze. Wtedy wyszło szydło z worka. Okazało się, że bez łapówek, bez opłacania sędziów nic się nie da zrobić, nie można osiągnąć sukcesu sportowego. Dlatego potem znowu się zgodziłem by dawać łapówki w rundzie wiosennej.
Zeznania sędziego Radosława Siejki
Wyjaśnienia Janusza J. - b. trenera bramkarzy Śląska Wrocław
Wyjaśnienia Grzegorza N. - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Arkadiusza B. - b. piłkarza Korony Kielce
Wyjaśnienia Mariusza Ł - b. działacza i trenera KSZO, Ceramiki Opoczno.
Wyjaśnienia Piotra Ś. - byłego sędziego z Katowic
Zeznania Czesława Michniewicza - b. trenera Lecha Poznań
Zeznania Antoniego Mitko - b. obserwatora PZPN
Wyjaśnienia Ireneusza K. - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Zeznania Andrzeja Strejlaua - b. przewodniczącego Kolegium Sędziów PZPN
Wyjaśnienia Wiesława K. - byłego obserwatora PZPN
Zeznania Tadeusza Pancerza - obserwatora PZPN
Wyjaśnienia Jacka M. - byłego piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Piotra Reissa - b. piłkarza Lecha Poznań
Wyjaśnienia Grzegorza G. - b. sędziego z Radomia
Wyjaśnienia Mariusza U. - b. piłkarza Zagłębia Sosnowiec
Wyjaśnienia Łukasza Piszczka - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Antoniego F. - b. sędziego ze Stalowej Woli
Wyjaśnienia Grzegorz S. - byłego piłkarza Górnika Łęczna
Wyjaśnienia Jerzego F. - b. prezesa Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Wita Ż. - b. obserwatora PZPN
Zeznania Janusza Kupcewicza - b. działacza Arki Gdynia
Wyjaśnienia Jerzego G. - byłego szefa kolegium sędziów PZPN
Wyjaśnienia Zbigniewa S. - kierownika drużyny Śląsk Wrocław
Wyjaśnienia Grzegorza K. - b. trenera Śląska Wrocław
Wyjaśnienia Janusza Wójcika - b. trenera Świtu Nowy Dwór
Zeznania Franciszka Smudy - b. trenera Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Zbigniewa W. - byłego zawodnika Lecha Poznań
Wyjaśnienia Roberta D. - był masażysty Lecha Poznań
Wyjaśnienia Krzysztofa W. - b. sędziego z Jeleniej Góry
Wyjaśnienia Tomasza W. - byłego sędziego z Warszawy
Wyjaśnienia Krzysztofa P. - b. obserwatora PZPN z Poznania
Wyjaśnienia Janusza S. - b. działacza Świtu
Wyjaśnienia Wojciecha Sz. - b. działacza Świtu NDM i Widzewa Łódź
Wyjaśnienia Mariana W. - byłego obserwatora PZPN z Katowic
Wyjaśnienia Krzysztofa S. - b. sędziego z Tarnowa.
Wyjaśnienia Jarosława Ż. - b. sędziego z Bydgoszczy
Wyjaśnienia Andrzeja K. - b. sędziego z Częstochowy
Wyjaśnienia Zbigniewa M. - b. sędziego z Piły
Wyjaśnienia Mirosława K. - b. sędziego asystenta z Opola
Wyjaśnienia Mariusza S. - b. sędziego z Opola
Wyjaśnienia Ryszarda F. pseudonim Fryzjer
Wyjaśnienia Mariana D. - b. działacza ze Śląska
Wyjaśnienia Piotra W. - byłego sędziego z Krakowa
Wyjaśnienia Ryszarda N. cz. 1, cz. 2 - b. właściciela Odry Opole
Wyjaśnienia b. sędziego Zbigniewa R.
Wyjaśnienia b. sędziego Grzegorza Sz.
Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.
Lista skazanych za korupcję
Lista ustawionych meczów
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu
Zobacz nasz profil na Facebooku
Zobacz nasz profil na Twitterze
Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!