sobota, 11 lutego 2012

Akt oskarżenia ws. tzw. gangu Fryzjera. Wyjaśnienia b. piłkarza Górnika Łęczna Grzegorza S.

Grzegorz S. to były piłkarz m.in. Górnika Łęczna oskarżony o ustawianie meczów swojej drużyny. Prokuratura postawiła mu dwa zarzuty (czytaj tutaj).


Grzegorz S. został zatrzymany w styczniu 2009 (czytaj tutaj). Dobrowolnie poddał się karze (czytaj tutaj). Został skazany w czerwcu 2011 (czytaj tutaj).

korupcja w Górniku Łęczna - kalendarium

Protokół przesłuchań z 16 stycznia 2009:
Jeśli chodzi o mecz Świt Nowy Dwór - Górnik Łęczna to przed tym meczem dzwonił do mnie Ryszard F. i Janusz Wójcik. Gdzieś tydzień przed tym meczem zadzwonił do mnie najpierw Ryszard F. i powiedział, że ws. tego meczu zadzwoni do mnie trener ze Świtu NDM. Gdy otrzymałem ten telefon od F. to już wiedziałem o co chodzi. Ja innych kontaktów z F. nie miałem. Kiedy od do mnie dzwonił to tylko w takich sprawach kupna - sprzedaży meczu. Poza tym Ryszard F. był znany z tego, że pośredniczy i załatwia takie sprawy.

Czytaj o tym jak Fryzjer rzekomo groził świadkowi.
Czytaj o tym jak Fryzjer witał się ze znajomymi.
Czytaj o tym jak zatrzymano Fryzjera.
Czytaj o tym kto broni Ryszarda F.
Czytaj o ustaleniach ws. "kariery" Fryzjera.
Czytaj o zeznaniach byłego prezesa Arki Gdynia obciążających Fryzjera.
Czytaj o tym jak Fryzjer odgrażał się dziennikarzom po uchyleniu aresztu.
Czytaj o dziennikarzach, z którymi kolegował się Fryzjer.

Ten telefon F. był dla mnie ważny. Gdyby on nie dzwonił to ja bym nie podjął rozmów z trenerem Świtu. Bałbym się, że to jakaś podpucha, że ktoś chce mnie sprawdzić, jak ja się zachowam. Gdy zadzwonił F. to ja już wiedziałem, że to nie jest podpucha, i, że mogę rozmawiać otwarcie, bez obaw. Faktycznie chyba tego samego dnia zadzwonił do mnie Janusz Wójcik, trener Świtu. On na początku rozmowy zapytał mnie czy wiem w jakiej sprawie on dzwoni czy uprzedzał mnie o tym telefonie Ryszard F. Powiedziałem, że tak. Wójcik powiedział, że ma dla mnie propozycję. Powiedział żebym znalazł sobie jeszcze z 2-3 zawodników Górnika i żebyśmy odpuścili mecz Świtowi.

korupcja w Świcie Nowy Dwór Mazowiecki - kalendarium

Oczywiście było wiadomo, że za pieniądze, ale w tej rozmowie nie padła żadna konkretna kwota. Ja powiedziałem Wójcikowi, że się zastanowię, że jeszcze się zdzwonimy. On zadzwonił następnego chyba dnia i wtedy już była mowa o pieniądzach. On zaproponował jakieś 40-50 tys., ja wiedziałem, że Świt musi ten mecz wygrać więc zacząłem się targować. Powiedziałem, że to musi być 80 tys. On się za bardzo nie targował, zbił jedynie tę kwotę do 75 tys. Ja się na to zgodziłem. Powiedziałem Wójcikowi, że wtajemniczyłem bramkarza i stopera, co nie było prawdą. Pomyślałem sobie, że może się uda bez wtajemniczania innych. Dokładnie było tak, że w taki układ musiałbym wprowadzić bramkarza Mioduszewskiego, bo bez bramkarza takich rzeczy się nie robi, a z Mioduszewskim nie żyłem najlepiej. Po za tym wiedziałem, że Mioduszewski powiedziałby jeszcze zbyt wielu zawodnikom Górnika i musiałbym tą kwotą podzielić się na zbyt dużą liczbę zawodników.  Poza tym ja nie miałem z tymi zawodnikami zbyt dobrych układów i bałem się, że to od razu rozejdzie się w klubie i dojdzie może nawet do zarządu. W tym czasie pojawiła się taka sytuacja, że w klubie przedłużano kontrakty z zawodnikami. Ja miałem mieć przedłużony kontrakt, ale zmienił się trener. Jacka Zielińskiego zastąpił Bobo Kaczmarek i on nie chciał mnie w drużynie. Dowiedziałem się, że ze mną kontrakt nie zostanie przedłużony i dlatego chciałem wziąć pieniądze jedynie dla siebie, jako taką rekompensatę. Teraz oczywiście tego bardzo żałuję. Przed moją żoną nie mam żadnych tajemnic, jesteśmy ze sobą od 16 roku życia i o wszystkim sobie mówimy. O tej propozycji Wójcika powiedziałem mojej żonie. Ona sama zaproponowała, że może pojechać po te pieniądze. W kolejnej rozmowie z Wójcikiem powiedziałem mu, że pieniądze odbierze od niego moja żona. Przekazałem Wójcikowi numer telefonu do żony. Oni się już później razem kontaktowali. Wójcik określił miejsce przekazania tych pieniędzy. Z tego co pamiętam żona pojechała po te pieniądze w środę lub czwartek poprzedzający ten mecz. Pojechała do Warszawy.

Wyjaśnienia Janusza Wójcika - byłego trenera Świtu NDM

Ja wtedy opiekowałem się dzieckiem. Wtedy mieszkaliśmy w Łęcznej. Z tego co mi opowiadała żona to pieniądze dostała od Wójcika, który był w towarzystwie jeszcze jednego mężczyzny związanego ze Świtem. Ona nie wiedziała i ja też nie wiedziałem co to był za mężczyzna. Z tego co pamiętam to Wójcikowi zależało żeby być przy przekazywaniu tych pieniędzy i mieć przekonanie, że ma zapewnione trzy punkty. Z tego co żona mi powiedziała to ten drugi facet ją zapytał z kim mam do czynienia i ona się przedstawiła. Jedynie tyle żona mi opowiadała o przekazaniu tych pieniędzy. Po powrocie do domu, chyba na drugi dzień liczyliśmy te pieniądze, i okazało się, że w jednej z kupek - chyba 10 tys. zł brakowało 500 zł.  Te pieniądze były z tego co pamiętam zapakowane w reklamówce w kupkach po 10 tys. i jedna kupka 5 tys. Z tego co pamiętam my nikomu nie mówiliśmy o brakującym 500 zł. Daliśmy sobie z tym spokój bo kwota i tak była duża. Moja żona powiedziała o tym jedynie, z tego co pamiętam, swojej siostrze. Podczas meczu ja nie grałem od samego początku. Wszedłem dopiero na zmianę w II połowie. Świt miał przewagę ale nie mógł strzelić bramki. W końcu jednak Zganiacz strzelił bramkę i przegraliśmy 1:0. W kolejnym tygodniu pan Wójcik zadzwonił do mnie ponownie, ale się pomylił. Zaczął rozmowę w ten sposób, że zapytał czy rozmawia z Darkiem. Ja powiedziałem, że to ja Grzegorz. On wtedy kurtuazyjnie zapytał o samopoczucie i się rozłączył. Śmiałem się z tego telefonu, mówiłem o nim nawet żonie, gdyż sprawdziłem sobie, że następny mecz Świt grał z Wisłą. W Wiśle Płock grali wówczas m.in. Dariusz Gęsior i Dariusz Romuzga. Pomyślałem sobie, że Wójcik z którymś z nich chciał się wówczas połączyć aby załatwić sprawę taką jak wcześniej ze mną. Ci zawodnicy przyszli mi na myśl chociaż nie wiem czy to jedyni Dariusze z Wisły, ale byli to jedni z najstarszych zawodników więc pomyślałem, że z nimi może Wójcik chciał załatwić.

korupcja w Wiśle Płock - kalendarium

Jeśli chodzi o mecz Górnik Polkowice - Górnik Łęczna to dokładnie tego meczu nie pamiętam, gdyż na 100 procent w związku z tym meczem żadnych pieniędzy nie przyjąłem. Jeśli dobrze pamiętam to przed tym meczem w związku z tym meczem dzwonił do mnie na takiej samej zasadzie jak wcześniej ze Świtem Ryszard F.  Po tym telefonie F. dzwonił do mnie działacz Polkowic. Ja go odesłałem do żony żeby z żoną prowadził te rozmowy. Nie pamiętam dokładnie dlaczego się nie dogadaliśmy co do odpuszczenie tego meczu, ale chyba poszło o pieniądze. My z żoną chcieliśmy porównywalnej kwoty do tej, którą otrzymaliśmy wcześniej od Świtu, a ten działacz takich pieniędzy nie chciał dać. Nie pamiętam jaką on kwotę proponował, to mi się zatarło w pamięci gdyż nie dostałem tutaj pieniędzy więc dokładnie tego nie pamiętam. Pamiętam, że taka sytuacja była ale dokładnie szczegółów dotyczących tych negocjacji nie pamiętam, czasu telefonów nie pamiętam

korupcja w Górniku Polkowice - kalendarium

Jeśli chodzi o Ryszarda F. to nigdy nie poznałem go osobiście. Zawsze rozmawialiśmy jedynie przez telefon. Gdy grałem w Opocznie w latach 2001-2002 to byłem na imprezie m.in. z Wojtkiem Polakowskim, ówczesnym zawodnikiem Opoczna. Podczas tej imprezy do Polakowskiego zadzwonił Ryszard F., albo Polakowski zadzwonił do F. Podczas tej rozmowy Polakowski powiedział, że jest w moim towarzystwie. F. wtedy powiedział żeby Polakowski dał mnie do telefonu. F. zaczął rozmowę ze mną od tego, że zapytał o czerwoną kartkę, którą dostałem na Lechu Poznań, gdy Ceramika Opoczno grała z Lechem (24 listopada 2001 - dopisek dpanek). Wtedy mecz sędziował sędzia Żyro. On powiedział, że to, że ja dostałem czerwoną kartkę to była jego decyzja. On przez to chciał powiedzieć jaki jest mocny bo zaraz po tym powiedział, że jakbym miał jakiś problem to mogę do niego dzwonić. Ten mecz z Lechem był chyba na jesieni, bo pamiętam, że było wietrznie i zimno. Przegraliśmy tam 2:0 a Żyro nas strasznie kręcił.

Wyjaśnienia Jarosława Ż. - byłego sędziego z Bydgoszczy

Od tego telefonu rozpoczęły się moje kontakty z F. Wcześniej ja go znałem ze słyszenia. Mówiło się powszechnie, że jest to facet, który wygrywa mecze, potrafi załatwić wszystko. Jeśli chodzi o Żyro to była jeszcze taka sytuacja, że on dostał 10 tys. od kierownika drużyny i zarazem drugiego trenera Ceramiki Opoczno Przedsiębierskiego - imienia nie pamiętam. Było to w sezonie 2001/2002. Wtedy jako drużyna dostaliśmy premię dodatkową za zwycięstwo z Hutnikiem Kraków w kwocie 20 tys. zł. Z tej kwoty my dostaliśmy 10 tys., a 10 tys. sędzia. Tę premię dostaliśmy od drużyny, która walczyła o utrzymanie. Tej drużynie zależało abyśmy wygrali z Hutnikiem. Z tego co pamiętam to tą drużyną był ŁKS Łódź. Przed tym meczem chyba kapitan Czerbniak Zbyszek powiedział, że jest 20 tys., z tego 10 tys. jest dla nas, a 10 tys. dla sędziego. Te pieniądze trzymał i je rozdzielił między nas Przedsiębierski. Ten mecz wygraliśmy 2:1 i faktycznie dostaliśmy 10 tys. do podziału.  
Do mojego kolejnego kontaktu z F. doszło przed meczem Aluminium Konin - Górnik Łęczna 14 września 2002, sędzia Mariusz Rogalski - dopisek dpanek). Przed tym meczem zadzwonił do mnie mężczyzna o nazwisku Zając. Ja jego wcześniej nie znałem. On chciał się ze mną spotkać. Podczas tego spotkania on powiedział, że gra grubo w zakłady bukmacherskie za granicą. Nie powiedział w jakim kraju. Powiedział, że do zakładu są mu potrzebne cztery mecze, a trzy już ma. On zapytał czy jesteśmy w stanie wygrać z Aluminium. Powiedział, że jeśli wygramy to on nam da 20 tys. zł. Ja na to spotkanie z nim poszedłem z Piotrem Bajskim, a później jeszcze wtajemniczyłem w sprawę Bartłomieja Wilka. Ja temu Zającowi powiedziałem, że jestem w stanie załatwić na ten mecz sędziów. On mnie zapytał czy dam sobie palce uciąć za sędziów, ja powiedziałem, że palców może nie, ale, że zadzwonię do mocnego człowieka i to załatwię. Po tej rozmowie z Zającem zadzwoniłem do F. i powiedziałem mu, że mam 20 tys. zł i, że chcielibyśmy wygrać z Aluminium. Podczas tej mojej rozmowy F. wziął drugi telefon i i z drugiego telefonu zadzwonił do mężczyzny, najprawdopodobniej obserwatora tego meczu. Ja słyszałem w swoim telefonie tę rozmowę. F. już wtedy wiedział kto będzie sędzią tego meczu. W tej rozmowie z tym człowiekiem F. mówił takim slangiem, którego ja nawet do końca nie rozumiałem. On mówił, że przyjadą z węglem, że wyładują dwie tony i tego typu rozmowy. Z sensu wynikało to co ja chciałem, ale była to rozmowa zaszyfrowana. Ten mężczyzna, z którym rozmawiał F. był chyba z nad morza, chyba z Gdyni lub Gdańska, tak to kojarzę bo F. mówił, że dzwoni nad morze do Gdyni lub Gdańska. On mówił w tej rozmowie temu człowiekowi, że sędzią będzie człowiek ze Śląska. Ten mężczyzna po tych zaszyfrowanych informacjach powiedział jedynie, że sprawa będzie załatwiona. W kolejnych rozmowach z F. on mi powiedział, że przed meczem podejdzie do mnie sędzia i powie mi zdanie "pozdrowienia ze Śląska". To miało oznaczać, że wszystko jest ok i, że temat jest załatwiony, a sędziowie są w temacie. Faktycznie przed meczem sędzia asystent poprosił mnie bym pokazał mu buty i podczas kontroli obuwia sportowego powiedział mi właśnie te słowa: "pozdrowienia ze Śląska". Jeszcze przed meczem denerwowałem się gdyż ten Zając nie przywoził pieniędzy.   Dzwoniłem do niego i on w końcu przyjechał do hotelu do Konina. Pamiętam, że był jeszcze pijany po imprezie. Dał mi te 20 tys. Mecz wygraliśmy, a sędzia strasznie kręcił na naszą korzyść. Tak kręcił, że aż mi się śmiać chciało. M.in. powinien podyktować dla Aluminium dwa rzuty karne, a dał im dwie żółte kartki. Mój interes w tym był taki, że w przypadku zwycięstwa w tym meczu dostawaliśmy premię i byliśmy wysoko w tabeli. Po meczu pieniądze otrzymane od tego Zająca zabrałem do Łęcznej i zadzwoniłem do F. żeby zapytać jak mam mu je przekazać. On mi powiedział żebym je przesłał na adres kobiety. Nie pamiętam dokładnie czy to było na konto bankowe tej kobiety czy też na adres domowy. Zupełnie nie mam pewności, ale ten adres mógł być z Wronek, tak mi coś świta, ale pewności nie mam, nie chciałbym się pomylić. Ryszard F. powiedział mi też żebym nie wysyłał tych pieniędzy ze swojego nazwisk. Podał mi również dane osoby, był to mężczyzna, którego miałem podać jako nadawcę tych pieniędzy. Z tego co ja pamiętam to ja te pieniądze nadałem w banku, ale nie ze swojego rachunku, wpłaciłem te pieniądze w kasie. Dokładnie tego nie pamiętam, mogłem je również wpłacić na poczcie. Wpłaciłem je jednak na pewno. Wpłaciłem je w tygodniu po meczu. Przed tym meczem trener Paweł Kowalski bardzo bał się tego meczu. Mówił, że Aluminium musi wygrać aby myśleć o utrzymaniu, twierdził, że sędziowie będą przeciwko nam. Kowalski mówił, że nikt nam w tym meczu nie pomoże, że nawet M. nie jest w stanie tutaj nic załatwić, że jest za mały. Trener Kowalski przestrzegał nas żebyśmy w polu karnym nie łapali za koszulki, żebyśmy nie wchodzili w zwarcia bo sędziowie będą czekali na takie sytuacje, aby dyktować przeciwko nam karne. Ta sytuacja utwierdziła mnie w przekonaniu, że F. jest bardzo mocny, bo M. mimo, że dysponował dużymi pieniędzmi to tutaj nie mógł sobie poradzić, a F. od ręki załatwił sędziów. Mecz ten wygraliśmy 2:0. Strzeliłem tam wtedy bramkę. Bugała drugą strzelił z karnego. Ten karny był taki, że sędzia mógł go podyktować, a nie musiał. Muszę powiedzieć, że Aluminium było w tym meczu lepsze od nas, oni mieli przewagę, jestem przekonany, że gdyby sędzia sędziował uczciwie to byśmy ten mecz przegrali.
Wiem także, że w związku z meczem Świt NDM - KSZO Ostrowiec pieniądze dostał sędzia. Było to w sezonie 2005/2006. Z okazanego mi wykazu spotkań piłkarskich KSZO Ostrowiec wynika, że ten mecz odbył się 29 kwietnia 2006. Sędzią meczu był Piotr Ś. Grałem wtedy w KSZO. Wygraliśmy 2:0. Przed meczem dochodziły do nas zawodników głosy, że drugi trener KSZO Janusz Jojko próbuje dotrzeć do sędziów. Po meczu gdy wygraliśmy Mirosław S. chwalił się, że załatwił sędziów tego meczu. W rozmowach z Januszem Jojko on m.in. mi powiedział, że gdyby S. sam to załatwiał to sędziowie by nam nie pomogli. Jojko powiedział, że ten sędzia mu powiedział, że zgadza się z nami wejść w układ jedynie przez sympatię do Jojko bo S. by nie pomógł. Jojko mówił, że dla sędziego poszły pieniądz w kwocie od 7 do 10 tys., teraz dokładnie tej kwoty nie pamiętam, ale to było w tym przedziale. Nie pamiętam czy pieniądze poszły z naszej premii czy też wyłożył je S. Ta sympatia sędziego dla Jojki wynikała z tego, że obaj pochodzili ze Śląska i chyba się nawet znali.
Z usłyszanych informacji podejrzewam, że mecz Lech Poznań - Górnik Łęczna (17 października 2003 - dopisek dpanek) przegrany przez nas 5:1 w sezonie 2003/2004 był sprzedany przez zawodników Górnika Łęczna: M., K. i Cz. Przed tym meczem SC był u kogoś z zawodników Lecha w Poznaniu na weselu. Przed meczem ukazał się duży wywiad z Piotrem R., który powiedział, że ten mecz wygrają wysoko.

Czytaj o tym jak Górnik Polkowice od Lecha chciał mecz kupić.
Czytaj o zatrzymaniu Piotra Reissa.
Czytaj oświadczenie Piotra Reissa na temat zatrzymania
Jak Lech Poznań i Piotr Reiss mecze ustawiali
Jak Lech Poznań i Piotr Reiss meczem handlowali
Akt oskarżenia ws. Piotra Reissa i Lecha Poznań


Na zakończenie tej rundy mieliśmy imprezę, podczas której wstał Irek Kościelniak i powiedział, że te osoby sprzedały mecz Lechowi. Powiedział, że to oni wzięli pieniądze za ten mecz. Kościelniak powiedział, że dowiedział się od kogoś związanego z policją, że przed tym meczem działacze Lecha byli legitymowani w okolicach Lubartowa, że kręcili się tutaj w okolicach Łęcznej. Z przebiegu meczu widać, że ci akurat zawodnicy nie angażowali się. Przed tym meczem te trzy osoby trzymały się zawsze razem. Na zakończenie całego sezonu gdy byliśmy w Stanach Zjednoczonych doszło do bójki między Kościelniakiem a K. o ten mecz. Kościelniak miał cały czas pretensje, że sprzedali ten mecz. To były takie domysły Kościelniaka, ale poparte tym meczu ta obrona grała jak na pikniku. Nigdy tyle bramek nie straciliśmy. Ci zawodnicy ewidentnie się nie angażowali. Przykładowo ja M. uważam za bardzo dobrego bramkarza, a w tym meczu wpuszczał praktycznie wszystko, nie wyglądało mi to jedynie na słabszy dzień. Również uważam, mając na względzie moje doświadczenie, uważam, że ten mecz przez te osoby był sprzedany.

korupcja w Lechu Poznań - kalendarium 

Gdy grałem w Łęcznej rozgrywaliśmy baraże z Zagłębiem Lubin. Były to baraże o awans do I ligi w sezonie  w sezonie 2002/2003. Drugi mecz graliśmy na Zagłębiu i sędzią był Jacek G. Przed tym drugim meczem trener Jacek Zieliński zapytał radę drużyny czyli mnie, Bugałę, Kościelniaka i chyba kogoś jeszcze czy jesteśmy w stanie jako drużyna w sumie oddać z premii za awans kwotę 100 tys. zł. dla sędziego tego meczu. Nie konsultowaliśmy chyba nawet tego z pozostałymi zawodnikami. Po to jest rada drużyny żeby o takich meczach decydować. Wtedy mieliśmy obiecaną za awans premię w wysokości miliona złotych. Mecz wygraliśmy 2:1 i po meczu w autokarze trener Zieliński lub kierownik (drużyny) M.  powiedział, że G. odrzucił tę propozycję. Przed tym meczem do Pawła Bugały zadzwonił ktoś związany z Zagłębiem Lubin i zaproponował kwotę 400 lub 500 tys. zł. za odpuszczenie przez nas tego meczu. Bugała nic nam o tym przed tym meczem nie powiedział, dopiero po meczu. Myślę, że Bugała może bał się przyjąć tę propozycję bo wcześniej gdy Łęczna grała baraż z KSZO Bugała został podejrzany o sprzedanie tego barażu. Może też przyjął tę propozycję, ale nam nie powiedział. Tego dokładnie nie wiem. Wiem, że ten mężczyzna, który do niego dzwonił ma jakieś hotele czy coś takiego, coś tak mi się obiło o uszy. (...) W tym autokarze jak już M.  się mocno upił to powiedział, że G. nie przyjął propozycji bo przyjął propozycję z Zagłębia. Zagłębie miało mu zaoferować 200 tys., o tym na 90 % mówił M., ale również mówić mi Tomek Prasnal. Tomek Prasnal był wówczas zawodnikiem Górnika Zabrze i jemu skończył się kontrakt. Był na rozmowach z Zagłębiem Lubin i tam miał podpisać kontrakt. Był zdziwiony, że tam proponują mu warunki I ligowe. Zapytał o to osobę, która z nim kontrakt w imieniu Zagłębia negocjowała. Ta osoba powiedziała mu, że z Łęczną  na 100 % wygrają i zostaną w I lidze. To również Prasnal mógł mi mówić o tych 200 tys. obiecanych przez Zagłębie G., ale raczej stawiam na M.  Do G. z propozycją dzwonił albo M. albo Zieliński. To, że G. nie przyjął propozycji było dla wszystkich zaskoczeniem.

korupcja w Zagłębiu Lubin - kalendarium

Chcę dodać, że Ryszard M.  chwalił się przed meczami i po meczach, że dany mecz z sędzią jest dogadany. Z tych różnych rozmów wynikało, że M. docierał do sędziów i wręczał im pieniądze. Górnik Łęczna był bardzo bogatym klubem i oni dawali pieniądze na lewo i prawo. Pamiętam nazwiska niektórych sędziów, z którymi M. miał bardzo dobry układ. Byli to: Z., P i B. Pamiętam, że M. mówił, że B. przywozi mu bardzo dobre ryby za, które on mu słono płaci. Tzn. on to mówił w takim podtekście, że te ryby były tylko pretekstem dla łapówek.  
Był także mecz na zakończenie sezonu 2002/2003 przed barażami. My potrzebowaliśmy zwycięstwa żeby grać w barażach. Graliśmy wtedy ze Świtem. Wiem, że prezes Górnika Łęczna Zbigniew Krasowski zaproponował 200 tys. prezesowi Świtu NDM za odpuszczenie mecz. prezes Świtu nie zgodził się i zażądał 400 tys.  Krasowski na taką kwotę się nie zgodził. Któryś z zawodników naszej drużyny na polecenie przełożonych dotarł do zawodnika Świtu Rafała Ruty i proponował mu pieniądze. Ruta jednak zaczął szaleć z kwotami. Najpierw chciał 100 tys., a później 150 tys. Na to przełożeni się nie zgodzili. Przed meczem na odprawę wszedł Krasowski i powiedział nam, że daje nam dodatkową premię 100 tys. za zwycięstwo. Ten mecz udało nam się wygrać.

Wyjaśnienia Jerzego F. - b. prezesa Zagłębia Lubin
Zeznania Janusza Kupcewicza - b. działacza Arki Gdynia
Wyjaśnienia Jerzego G. - byłego szefa kolegium sędziów PZPN
Wyjaśnienia Zbigniewa S. - kierownika drużyny Śląsk Wrocław
Wyjaśnienia Grzegorza K. - b. trenera Śląska Wrocław 
Wyjaśnienia Janusza Wójcika - b. trenera Świtu Nowy Dwór
Zeznania Franciszka Smudy - b. trenera Zagłębia Lubin  
Wyjaśnienia Zbigniewa W. - byłego zawodnika Lecha Poznań
Wyjaśnienia Roberta D. - był masażysty Lecha Poznań
Wyjaśnienia Krzysztofa W. - b. sędziego z Jeleniej Góry
Wyjaśnienia Tomasza W. - byłego sędziego z Warszawy
Wyjaśnienia Krzysztofa P. - b. obserwatora PZPN z Poznania   
Wyjaśnienia Janusza S. - b. działacza Świtu 
Wyjaśnienia Wojciecha Sz. - b. działacza Świtu NDM i Widzewa Łódź
Wyjaśnienia Mariana W. - byłego obserwatora PZPN z Katowic
Wyjaśnienia Krzysztofa S. - b. sędziego z Tarnowa.
Wyjaśnienia Jarosława Ż. - b. sędziego z Bydgoszczy
Wyjaśnienia Andrzeja K. - b. sędziego z Częstochowy
Wyjaśnienia Zbigniewa M. - b. sędziego z Piły
Wyjaśnienia Mirosława K. - b. sędziego asystenta z Opola
Wyjaśnienia Mariusza S. - b. sędziego z Opola
Wyjaśnienia Ryszarda F. pseudonim Fryzjer
Wyjaśnienia Mariana D. - b. działacza ze Śląska
Wyjaśnienia Piotra W. - byłego sędziego z Krakowa
Wyjaśnienia Ryszarda N. cz. 1, cz. 2 - b. właściciela Odry Opole
Wyjaśnienia b. sędziego Zbigniewa R.
Wyjaśnienia b. sędziego Grzegorza Sz.


Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.  
Lista skazanych za korupcję  
Lista ustawionych meczów  
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu 

Zobacz nasz profil na Facebooku 
Zobacz nasz profil na Twitterze    

Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które  pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!