Jarosław Ż. to były sędzia międzynarodowy z Bydgoszczy (w akcie oskarżenia ws. tzw. gangu Fryzjera ma postawionych 10 zarzutów - czytaj tutaj), został zatrzymany w grudniu 2008 roku. Znajdował się na tzw. liście Fryzjera.
Jarosław Ż. dobrowolnie poddał się karze (czytaj tutaj) i został skazany w czerwcu (czytaj tutaj) na 3 lata więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 40 600 zł grzywny, 3 letni zakaz działania w profesjonalnym futbolu, zwrot 138 tysięcy złotych wziętych łapówek.
Oto fragmenty jego protokołów wyjaśnień:
Przesłuchanie 14.10.2009
W dniu dzisiejszym zgłosiłem się do prokuratury żeby złożyć uzupełniające wyjaśnienia w mojej sprawie. Ja chciałem na wstępie opowiedzieć o okolicznościach związanych z meczem Polonia Warszawa - Odra Wodzisława z 30 października 2004. Pamiętam, że kilka dni przed meczem - w poniedziałek lub wtorek zadzwonił do mnie Zbigniew M. - sędzia z Chodzieży. Zapytał mnie czy nie chcę sędziować tego meczu na Polonii bo ma dobre układy z tym klubem. Ja powiedziałem, że tak M. powiedział, że w takiej sytuacji po przyjeździe na stadion zgłosi się do mnie Marek R. Ja wtedy nie do końca kojarzyłem tę osobę, spytałem jaką on pełni funkcję w tym klubie. I okazało się, że to był ten mężczyzna, którego poznałem wcześniej na meczu w Warszawie gdzie obserwował mnie Kazimierz F. To był mecz gdzie w przeglądzie sportowym wysypała się obsada sędziowska. Ja miałem pierwotnie jechać na mecz Wisła Płock - Legia Warszawa, ale po pojawieniu się nazwisk w przeglądzie sportowym Saks wysłał mnie do Warszawy na mecz Polonii z Pogonią Szczecin. To był mecz z jesieni sezonu 2002/2003. Ja kojarzyłem, że R. jest działaczem Polonii Warszawa.
Ja faktycznie zostałem wyznaczony sędzią meczu Polonia Warszawa - Odra Wodzisław.
W czwartek zadzwonił do mnie Leszek Saks i powiedział, że zostałem wyznaczony do prowadzenia tego spotkania. Gdy ja przyjechałem na stadion to podeszli do mnie i przywitali się ze mną i sędziami asystentami panowie R. i P. Pamiętam, że jednym z moich asystentów był Dariusz I., drugiego nie pamiętam, to był sędzia z innego rejonu, z listy centralnej. R. zaproponował mi pieniądze za osiągnięcie zwycięstwa przez Polonię w tym meczu. On podał kwotę w złotówkach - były to pieniądze rzędu 5 tys. zł, dokładnie nie pamiętam, ale pamiętam ile pieniędzy dostałem po meczu. Ja odpowiedziałem, dobra zobaczymy co się da zrobić. Ja na temat tej propozycji nie rozmawiałem z asystentami, nigdy ich nie wtajemniczałem w takiej sytuacji. Ja w tym meczu sędziowałem normalnie, nie uważam by moje decyzje wpłynęły na wynik meczu. Był to bardzo ostry mecz, już w pierwszej połowie podyktowałem rzut karny dla Odry, który nie został wykorzystany. Pokazałem dużo żółtych kartek i dwie czerwone dla zawodników Odry. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Odry 1:0. Z tego co pamiętam obserwatorem tego meczu był Roman D. z Poznania. Po meczu, gdy wychodziłem (...) Marek R. przekazał mi pieniądze za ten mecz. Przekazał mi rulon pieniędzy i powiedział, że to jest równowartość obiecanej kwoty. Okazało się, że tam było 1000 dolarów i chyba 1000 zł. Pamiętam, że w momencie kiedy R. mi przekazywał pieniądze powiedział, że to są jego i P. pieniądze, że w ten sposób oni wspierają klub ze swoich pieniędzy. W rozmowach z R. i P. nie był poruszany temat obserwatora, jego wtajemniczenia w układ i ewentualnego zapewnienia dobrej noty dla mnie. Ja obserwatora także nie wtajemniczałem w mój układ z działaczami Polonii. Dostałem za ten mecz chyba notę 7,7. Pamiętam, że później na obozie sędziów w Spale M. pytał się mnie jakie dostałem pieniądze za ten mecz. Gdy podałem mu kwotę, którą dostałem to on właściwie nie krył rozczarowania. Powiedział coś w tym stylu, że zawsze miał więcej i, że w takiej sytuacji postawię mu tylko piwo. M. gdy zadzwonił do mnie przed tym meczem powiedział, że ma dobry układ z Polonią. A Polonia Warszawa to był jeden z faworytów części ludzi PZPN, w tym Listkiewicza. I mogę się jedynie domyślać, że takie było przełożenie na obsadę meczów Polonii Warszawa.
Korupcja w Polonii Warszawa - kalendarium
Utwierdzała mnie w tym przekonaniu sytuacja z kwietnia 2006. Ja byłem sędzią meczu Arka Gdynia - Cracovia z 11 kwietnia 2006. To był okres świąt wielkanocnych. I pamiętam, że Saks na moje pytanie czy święta mam wolne powiedział, że tak. Okazało się, że zadzwonił do mnie przed następną kolejką i powiedział, że jestem wyznaczony na mecz Polonia Warszawa - GKS Bełchatów. Mi coś nie grało, bo miałem nie być wyznaczany na tę kolejkę i ja zapytałem wprost: panie Leszku czy ta obsada nie jest pana. I on to potwierdził. On oczywiście nie powiedział kto zdecydował o takiej obsadzie i wyznaczeniu mnie na mecz. To był mecz mina dla sędziego bo to zarówno dla Polonii jak i Bełchatowa był mecz o utrzymanie. Wynik remisowy był wynikiem korzystnym dla Bełchatowa. I pamiętam, że jak przyjechałem do Warszawy na stadion Polonii to podszedł do mnie R. Byłem wtedy na płycie boiska i sprawdzałem boisko. I powitał mnie R. i zaczął rozmowę w stylu: panie Jarku jest taki temat, taka sprawa, jak w wtedy z Odrą. Kojarzę też, że powiedział coś w stylu, że nie jest tu pan przypadkowo. Nawiązywał ewidentnie do tego meczu z Odrą. Ja spodziewałem się, że będzie mi chciał złożyć ofertę finansową za pomoc w tym meczu. I powiedziałem R. wprost żeby poszedł sobie do diabła. To było już po zatrzymaniu F. i D. i ja się odcinałem od takich sytuacji korupcyjnych i ewentualnych propozycji na samym początku. I R. sobie poszedł. Pamiętam, że przed meczem do naszej szatni przyszedł też Listkiewicz, który powiedział, że przyszedł zobaczyć nasze żółte stroje. Ja wiedziałem, że PZPN nie jest zadowolony, że ja sędziuję w strojach TICO. Ja byłem bardzo zdziwiony tą wizytą Listkiewicza ponieważ od czasu gdy ja nie zostałem nominowany sędzią międzynarodowym, a nominowany został Borski, Listkiewicz ewidentnie mnie unikał. Wcześniej on właściwie mówił wprost, że ja jestem kandydatem na sędziego międzynarodowego. A tu nagle Listkiewicz przyszedł do naszej szatni przed ważnym meczem Polonii. Pamiętam nawet, że zostawił nam jakieś breloczki UEFA i i notesik UEFA mówiąc, że to dla nas, sędziów. Listkiewicz w szatni unikał mojego wzroku i rozmowa nam się nie kleiła. Mecz zakończył się remisem, pamiętam, że w ostatnich minutach, w doliczonym czasie, ja nie uznałem bramki dla Polonii, odgwizdując spalonego po wskazaniu asystenta. Pamiętam, że R. krzyczał po meczu do sędziego asystenta Darka I., że wypaczył wynik meczu. Pamiętam, że obserwatorem tego meczu był Krzysztof P. On nie zarzucił nam tego błędu - dał mi notę 8,0.
Jeśli chodzi o wpływy na obsady to chciałem jeszcze opowiedzieć o historii związanej z meczem Górnik Polkowice - Górnik Łęczna z 3 maja 2003. Pamiętam, że w poniedziałek przed tym meczem ja sędziowałem jakiś mecz w Olecku. I zadzwonił do mnie Ryszard M. z Łęcznej. On powiedział mi, że sędziowie kręcą ich i czy ja nie chciałbym sędziować ich najbliższego meczu w Polkowicach. Ja powiedziałem, że ok, że mogę sędziować. I w czwartek zadzwonił do mnie Saks i powiedział, że jestem wyznaczony do tego meczu. W tym czasie przewodniczącym kolegium był Jerzy G. M. nie powiedział mi jakie oni mają przełożenie na obsadę i wyznaczenie danego sędziego, ale powiedział mi, że oni czyli Łęczna są bardzo mocni w Warszawie. M. przed tym meczem dzwonił do mnie i proponował mi pieniądze. Dokładnie M. jechał na ten mecz swoim vw polo, spotkaliśmy się na trasie przed tym meczem w jakimś centrum ogrodniczym kilkanaście kilometrów przed Polkowicami i tam mi M. przekazał walizkę, w której były pieniądze. Powiedział, że tam jest 25 tys. zł i, ze są to pieniądze dla mnie i obserwatora za pomoc w dobrym wyniku. Myślę, że M. chciał się ze mną spotkać i przekazać te pieniądze żeby się uwiarygodnić. Obserwatorem w tym meczu był N. z Częstochowy. Przed meczem rozmawiał ze mną też na obiekcie Mariusz J. Zabrał mnie i obserwatora do jednego pokoju i rozmawiał z nami oboma. Chodziło mu zapewne o to żebym wiedział, że obserwator jest też wtajemniczony i też jest w układzie. J. chciał wymóc na obserwatorze by ten oficjalnie powiedział po której stronie mają być sędziowie. N. się wzbraniał, wcześniej w pokoju sędziowskim, gdy jeszcze nie było J. dał mi sygnał, że będzie mu zależało na mojej pomocy M. J. zaproponował nam pieniądze w kwocie 25 tys. zł, ale nie pamiętam czy dla mnie czy do podziału. Mecz wygrały Polkowice i ja dostałem po meczu od J. 25 tys. zł. Tymi pieniędzmi nie dzieliłem się z N. Ja pamiętam, że odprowadzałem obserwatora po meczu do samochodu i spytałem się czy J. się z nim rozliczył i powiedział, że tak. Ja nie wiem jaką kwotę N. dostał i jakie pieniądze J. mu obiecywał. Ja miałem już wcześniej kontakt z J. przed meczem Krisbudem Myszyków, tam go poznałem. Wcześniej też miałem kontakt z J. w związku z meczem Polaru Wrocław z Górnikiem Polkowice jesienią 2001. To był mecz w II lidze. Tam też po meczu dostałem pieniądze od J., nie pamiętam jaka to była kwota. Te pieniądze dostałem w jakimś zajeździe przy drodze na Poznań.
Korupcja w Górniku Polkowice - kalendarium
Korupcja w Górniku Łęczna - kalendarium
Po meczu barażowym Ruch Chorzów - Stal Rzeszów zadzwonił do mnie Mirek K. i powiedział, że jak będę chciał gdzieś zarobić pieniądze to żebym zadzwonił do niego bo on w wielu klubach ma dobre kontakty. Pamiętam, że gdzieś na 3 tygodnie przed moim zatrzymaniem Mirek K. usiłował się ze mną skontaktować przez W. i mojego asystenta. Podawał mi za ich pośrednictwem numer telefonu do siebie, mówił, że to jest bardzo pilna sprawa. Ja nie skontaktowałem się z K., ale na tydzień przed zatrzymaniem D. Maciek powiedział, że dostał informacje od K. przez portal Nasza Klasa i powiedział, że K. napisał mu, że chce się ze mną pilnie skontaktować i żeby Daszek czyli D. go nie zawiódł. Ja się nie skontaktowałem z K. bo uważałem bo za niewiarygodną osobę. Ja obawiałem się, że jego usilna chęć do kontaktu i to za pośrednictwem innych osób może mieć jakiś związek ze śledztwem. Bałem się, że może chcieć mnie w coś wkręcić. Nie potrafię dokładnie określić w co chciał mnie wkręcić. On uchodził w środowisku sędziowskim za osobę, która współpracuje z prokuraturą. Tak samo mówiło się o M., B. i W.
Jeśli chodzi o ten mecz Świt - Odra, za który mam zarzut to pamiętam, że podczas jednej z rozmów telefonicznych przed tym meczem z Fryzjerem, on mi powiedział, że na ten mecz jedzie też i będzie tam obecny Jerzy G. F. przedstawił to w rozmowie ze mną w kontekście, z którego wynikało, że G. jest zainteresowany wynikiem korzystnym dla Świtu. Faktycznie na obiekcie widziałem G., przywitałem się z nim i ze Sz. Sz. i G. siedzieli razem. Z tym wiąże się jeszcze kwestia, że zadzwonił do mnie Saks i powiedział, że w związku z tym, że na mecz wybiera się G. to pojedzie na niego też Kolator żebym czuł się bezpiecznie. Wywnioskowałem, że on ma jakąś wiedzę na temat zainteresowania G. tym meczem Świtu. Ja pamiętam, że w 2003 sugerowałem Saksowi, że ktoś ma wgląd w jego obsady i sugerowałem, że jest to Wit Ż.
Korupcja w Świcie Nowy Dwór - kalendarium
Przed meczem Górnik Zabrze - Lech Poznań wiosną 2003 odbyła się telekonferencja moja, F. i Ż. Ja rozmawiałem przez jeden dzień z F., a on przez drugi z Ż. i ja słyszałem treść tej rozmowy, która była puszczona przez funkcję głośnomówiącą. Ż. nie wiedział, że ja słyszałem jego rozmowę z F. I podczas tej rozmowy padały stwierdzenia, że on czyli Ż. jedzie na mecz, który ja sędziuję. I tak faktycznie było co znaczyło, że Ż. zna obsadę. O tej sytuacji wspomniałem Saksowi. On na moje uwagi powiedział, że on podejrzewa G. jako osobę, która ma wiedzę na temat obsady i ewentualnie przekazuje ją dalej. Saks powiedział, że G. sobie zastrzegł zapoznawanie się z obsadą wyznaczaną przez Saksa. Saks nie mówił jednak nic, żeby G. w tę obsadę ingerował. Pamiętam, że na początki kiedy Saks ustalił obsadę to F. jej nie znał bo wydzwaniał po sędziach dążąc do ustalenia gdzie kto jedzie. Później już nie wydzwaniał, a dokładnie dzwonił i mówił, że wie kto gdzie jedzie i na przykład mówił mi gdzie ja jadę i kto będzie moim obserwatorem i to faktycznie było zgodne z obsadą, którą robił Saks. Ja w oparciu o te zdarzenia zakładałem, że to Goś jest informatorem F. jeśli chodzi o obsadę, ale nie wykluczałem też Ż. Myślę, ze F. umożliwił mi przysłuchanie się rozmowie z Ż. żeby pokazać mi, że go ma po swojej stronie. Ja podczas rozmów telefonicznych z F. przed meczem ze Świtem nie wiedziałem, że któraś z tych rozmów może być słyszana przez inną osobę, w szczególności przez Janusza W. Nie wiedziałem, że F. prowadzi równolegle rozmowę ze mną i W., bądź, że W. przysłuchuje się mojej rozmowie z F. Chciałem dodać, że ja byłem umówiony na spotkanie z W. w Czoznowie, ale ja się spóźniłem bo jechałem z Warszawy gdzie odwoziłem N. jako delegata i K. jako obserwatora. I W. powiedział, że on już nie może jechać na spotkanie i powiedział, że przyjedzie ktoś inny. I przyjechał działacz, którego znałem już wcześniej z meczów Świtu, które również prowadziłem, domyślam się z zarzutów, że on nazywa się S. Ja mogłem od niego dostać większą kwotę niż 5 tys. zł - mogło to być 10 tys. zł. Ja tymi pieniędzmi nie dzieliłem się z obserwatorem Sz., ale S. wspominał, że musi jechać bo musi się jeszcze spotkać z obserwatorem.
Pamiętam jeszcze, że wracałem z G. z meczu międzynarodowego z Bukaresztu, to pojawiła się informacja o zatrzymaniu Janusza W. G. zapytał czy ja też sędziowałem mecze Świtu za czasu W. i ja powiedziałem, że tak. I wtedy G. powiedział mi, że ja też mam problem. Ja nic nie powiedziałem i nie ciągnęliśmy tego tematu.
Ja chciałbym się jeszcze ustosunkować do meczu Pogoń Szczecin - Dyskobolia. Pamiętam, że przed tym meczem kontaktował się ze mną F. On powiedział mi, że za korzystny wynik dla Pogoni ja dostanę pieniądze. Nie pamiętam czy F. powiedział mi wtedy jaka to będzie kwota. Ja się zgodziłem na tę propozycję. Wtedy F. nie precyzował kto z Pogoni Szczecin składa tę propozycję, ja do tego czasu nie miałem kontaktu z Dawidem P. F. jedynie powiedział, że to są solidni kontrahenci. Pamiętam, że pieniądze za ten mecz dostałem po ok. 3 tygodniach. Zadzwonił F. powiedział, że jedzie do mnie jakiś gościu żeby się rozliczyć ze spotkania. Powiedział, że przyjedzie jakiś gość z pieniędzmi do Bydgoszczy i żebym się z nim spotkał. Ja kojarzę ten mężczyzna miał do mnie telefon od F. i do mnie dzwonił. Spotkaliśmy się na stacji benzynowej Orlen przy ul. Jana Pawła w Bydgoszczy. Jest to droga wylotowa na Konin. Ten mężczyzna zadzwonił, ja podjechałem na stację. Tego mężczyznę wiedziałem po raz pierwszy i ostatni, nie wiem jaką funkcję pełnił w Pogoni. Miał około 45 lat, nie potrafię dokładnie go opisać, nie wiem jakim samochodem przyjechał. Przekazał mi na tej stacji pieniądze w kopercie, spytał czy nie przeliczę tych pieniędzy, ja powiedziałem, że nie mam co przeliczać. On wtedy odjechał. Pamiętam, że przyjechał samochodem dostawczym w stylu ford transit. W kopercie było 10 tys. zł. Ja się tymi pieniędzmi nie dzieliłem z F., on poza jedną sytuacją związaną z meczem Cracovia - Pogoń Szczecin nie chciał pieniędzy.
Korupcja w Pogoni Szczecin - kalendarium
Jeśli chodzi o mecz Widzew Łódź - Górnik Polkowice to ja się spotkałem z J. i S. w Inowrocławiu. Tam J. podczas rozmowy o pomocy w tym meczu przekazał pieniądze. Była to kwota 30 lub 40 tys. zł, bardziej bym się skłaniał do kwoty 30 tys. Polkowice przegrały ten mecz i w niedzielę po południu w Wągrowcu spotkałem się z J., który przyjechał sam swoim prywatnym samochodem toyota carolla koloru chyba czerwonego. I ja oddałem J. te pieniądze, które otrzymałem przed meczem. Pamiętam, że J. wypytywał mnie czy podchodził do mnie ktoś z Widzewa, ja odpowiedziałem, że nie bo tak faktycznie było. Nie pamiętam czy przed tym meczem dzwonił do mnie F. czy też od razu była rozmowa z J. Pamiętam, że wcześniej J. mówił mi, że współpracuje z F., który przekazuje mu informacje co do obsady. J. mówił mi, że on kupował informacje o obsadzie od F.
Jeśli chodzi o mecz ze Świtem to F. w swoim stylu zapowiadał możliwość otrzymania pieniędzy za wygrany mecz z Odrą. I powiedział, że w tej sprawie zadzwoni do mnie Wujo, chodziło o W. I potem jak już zadzwonił do mnie W. to już dokładnie określił kwotę jaką mi proponują. Ja jej dokładnie nie pamiętam, było to 10 może 20 tys. zł. Ja te pieniądze otrzymałem od tego działacza o nazwisku S. Pamiętam, że po meczu dzwonił do mnie W. i próbował się dopytać jaką dokładnie kwotę dostałem. Wyglądało to jakby sprawdzał czy dostałem tyle ile miałem obiecane. Ja nie mogłem z W. otwarcie rozmawiać bo jechałem samochodem z asystentem i obserwatorem i delegatem meczu z Warszawy - K. i N. Na mecz Świt - Odra ja przyjechałem bardzo późno i nie wiedziałem się osobiście z W. ani przed ani po meczu. Miałem z nim kontakt telefoniczny. Nie było takiej sytuacji żebym rozmawiał z W. i Sz. o tym meczu.
Jeśli chodzi o mecz Górnik Zabrze - Górnik Łęczna to ja od M. otrzymałem obiecane pieniądze po meczu Górnik Łęczna - Zagłębie Lubin, który kończył sezon 2004/2005. M. powiedział, że ma dla mnie 20 tys. zł, ale, że góra była ze mnie niezadowolona, że ja nie podyktowałem karnego i, że on musiał ich przekonywać i potrącił sobie z tej kwoty 2 tys. - ja otrzymałem od niego 18 tys.
Przesłuchanie 6.11.2009:
Wracając do meczu Świt - Odra Wodzisław z 10 kwietnia 2004 to wydaje mi się, że miałem przed tym meczem informację, że obserwatorem tego spotkania będzie Sz. Po tej informacji F. poinformował mnie, że jest zielone światło. W jego slangu oznaczało to, że obserwator jest poinformowany w zainteresowaniu działaczy Świtu podejściem pod ten mecz i, że będzie mnie ochraniał na tym meczu w razie w przypadku jakiś działań zmierzających do jego ustawienia. Ja przed tym meczem nie miałem kontaktu telefonicznego ze Sz. Nie rozmawiałem z nim o tym układzie, sposobie sędziowania i jego życzliwości co do mojej postawy na boisku. Ja potwierdzam, że miałem przed meczem Świt - Odra kontakty zarówno z Januszem W. jak i Ryszardem F. Nie kojarzę natomiast i nic nie wiem żeby Ryszard F. prowadził jednoczesną rozmowę telefoniczną ze mną i Januszem W. z dwóch różnych aparatów. Zdarzało się natomiast, że podczas rozmów telefonicznych ze mną F. prowadził rozmowę z innego aparatu telefonicznego z kimś innym. Nie pamiętam żeby taka sytuacja miała miejsce przed meczem Świt - Odra. (...) Było dla mnie jasne, że F. i W. współdziałali przy tym meczu i docierali do mnie wspólnie. F. zapowiedział W. w kontaktach telefonicznych ze mną. Nie wiedziałem, że F. prowadził rozmawiając ze mną, drugą rozmowę ze Sz. Myślę, że bardziej musiało chodzić o to by Sz. przekonał się, że jestem w układzie niż ja, że to obserwator jest dopuszczony do tego układu. Nie potrafię odtworzyć szczegółów akurat tej rozmowy z F., ale generalnie dogadywaliśmy tutaj szczegóły związane z tym meczem, propozycję ze Świtu i wtajemniczenie Sz. Ani F. ani W. ani S. nie sugerowali mi, że z tych pieniędzy, które otrzymałem w związku z tym meczem mam jakąś część dać Sz. Ja domniemuję, że Sz. jeśli był wprowadzony w ten układ i miał też gwarantować swoje zachowanie wobec mojej postawy na boisku to też otrzymał pieniądze. Nie wiem kto mu je ewentualnie przekazywał, kojarzę, że S. na spotkaniu ze mną mówił, że śpieszy się jeszcze na spotkanie z obserwatorem. Przed meczem ze Sz. nie rozmawiałem. Pamiętam, że on cały mecz oglądał w towarzystwie G., który także był na tym spotkaniu. O tym, że na tym spotkaniu będzie G. dowiedziałem się od F. przed meczem, który w swoim stylu powiedział, że na meczu będzie Jerzy Pierwszy - tak nazywał G. F. powiedział też, że w związku z obecnością G. mogę się też czuć spokojniejszy na boisku. To mogło sugerować, że G. mógł coś wiedzieć na temat tego układu i porozumienia, ale to są moje domysły wynikające ze słów F.
Jeśli chodzi o Sz. to w środowisku się mówiło, że on jest dzieckiem Ś. A Ś. wcześniej kampanię na przewodniczącego kolegium sędziów robił F. Wszyscy byli przekonani, że bezapelacyjnym faworytem na to stanowisko jest Kolator, a wygrał Ś., dzięki wsparciu właśnie F. To był rok 1994 lub 95. Uważam, że F. także poprzez ten układ miał dobre relacje ze Sz.
Gdy omawialiśmy z F. ten temat układu z W. w związku z tym meczem Świt - Odra to F. nie wtajemniczał mnie więcej jakie są dalsze zamierzenia jego i W. w dalszych meczach Świtu. Ten zespół był wtedy w beznadziejnej sytuacji. Jak mówił o pieniądzach za ten mecz to mówił, że zajączek wielkanocny będzie upasiony, on używał takich kolorowych porównań w tym kontekście. Na pewno powiedział mi ogólnie, że ten Świt się spina, że będzie chciał zawalczyć i, że on im w tym pomaga.
Analizując mecze Świtu po przyjściu W. do tej drużyny mogę stwierdzić, w oparciu o swoje doświadczenie, że ta obsada nie była przypadkowa. Jeśli chodzi o mój mecz to obserwator Sz. to była osoba mająca bardzo dobre układy nie tylko z F. ale i G. Jeśli chodzi o obsadę meczu Amika - Świt - sędzia Piotr Siedlecki o obserwator Edward H. to jest drużyna F. Piotr S. i F. byli w bardzo dobrych układach. Jeśli przeanalizuje się awans Siedleckiego do ekstraklasy to on nastąpił w bardzo dziwnych okolicznościach. Pamiętam, że ktoś doznał kontuzji lub został odsunięty i trzeba było dokoptować kolejnego sędziego. Miały o tym decydować oceny z ostatnich meczów. Marek R. miał kontuzję, był brany pod uwagę B. i jego przewiózł na notach Wit Ż., a Piotr S. awansował z dobrymi notami. To są informacje ze środowiska. Mówił mi o tym B., który opowiadał jaki był rozgoryczony jak go potraktowano.
Jeśli chodzi o obsadę meczu Świt - Górnik Łęczna - sędzia S. i obserwator Ć., to dobrze ich nie znałem. Ć. to okręg śląski - obszar wpływów D. - bliskiego człowieka F. Wiem, że S. był człowiekiem G., ale nie wiem nic specjalnie na temat relacji S. z P. P. był dla mnie zamkniętą, tajemniczą osobą. Ze S. nie miałem niemal żadnych kontaktów.
Jeśli chodzi o mecz Świt - Polonia Warszawa - sędzia G. i obserwator P. to tutaj była taka sytuacja, że F. mógł mieć dotarcie do G. przez Wita Ż. P. był z Wielkopolski, jego relacje z F. były zmienne - raz dobre, raz złe.
Jeśli chodzi o Roberta M. i Zbigniewa Z. - sędziego i obserwatora meczu Świt - Lech Poznań to słyszałem, że M. był w dobrych relacjach z D., przełożenia F. na Z. nie znam. Myślę, że bardzo ważne byłoby też prześledzenie awansów sędziów na sędziów międzynarodowych. To tworzyło różne zależności i zapewniało wpływ na sędziów, którzy chcieli być sędziami międzynarodowymi. Mecz Świt - Górnik Polkowice i sędzia K. z Poznania to jasny wpływ P. i F.
Jeśli chodzi o mecze Górnika Łęczna to za mecz Legia Warszawa - Górnik Łęczna dostałem pieniądze od M. pieniądze przelewem na konto mojego ojca. To było 10 tys. zł. Poprosiłem jakiś czas potem ojca o sprawdzenie historii rachunku i wpłacającym był Ryszard M. Pieniądze za mecz Górnik Zabrze - Górnik Łęczna dostałem od M. po meczu Górnik Łęczna - Zagłębie Lubin z 12 czerwca 2005 roku. To było 18 tys. zł, o której wyjaśniałem podczas poprzedniego przesłuchania.
Chciałbym jeszcze opowiedzieć o okolicznościach meczu Cracovia - Pogoń Szczecin z 22 maja 2004. To był mecz ważny dla obu drużyn, które walczyły o awans. Jeśli chodzi o Cracovię, to domniemuję, że działacze tej drużyny byli poinformowani, że sędzią tego meczu będzie ktoś inny. Pamiętam, że przyjechaliśmy na ten mecz spóźnieni bo asystent Darek I. i nie pojechaliśmy na mecz płatną autostradą tylko dojechaliśmy do Bielska i zawracaliśmy. Pamiętam, że jak weszliśmy na stadion to usłyszałem komentarz M., że mnie tutaj miało nie być. On mówił bezosobowo, nie do mnie ale do kogoś innego, ale ja to słyszałem. Ten M. to był założyciel grupy STU skupiającej kibiców Cracovii. Mówiło się też w środowisku, że on sponsoruje mecze Cracovii i wykłada pieniądze dla sędziów. Ja od Cracovii nigdy nie dostałem pieniędzy. Przed tym meczem Tomasz W. - sędzia, z którym miałem bardzo dobre relacje towarzyskie poprosił mnie o odebranie koszulki Cracovii od P. dla niego. Ja zadzwoniłem przed tym meczem do W. i powiedziałem mu, że jadę na Cracovię i wtedy on poprosił mnie o odebranie tej koszulki. W. nic nie sugerował, nic nie mówił o zainteresowaniu Cracovii tym meczem, nie sądzę by ta jego prośba o odebranie koszulki miała jakiś podtekst, doprowadzenia mojego kontaktu z P. P. wcześniej nie znałem, znałem go jedynie z kursów sędziowskich, ale nie mieliśmy relacji towarzysko - sędziowskich. W. powiedział, że P. jest szefem ochrony na Cracovii i nie będę miał problemów żeby się z nim skontaktować. P. wpuszczał nas na stadion, ja powiedziałem wtedy o tej koszulce dla W. P. powiedział: wiem, wiem i spytał czy my też chcemy koszulki od niego. Ja powiedziałem, że jakby dało radę to chętnie. Po meczu nie dostaliśmy tych koszulek, bo tam była afera. Kibice chcieli nas zlinczować, atakowali nas i stadion opuszczaliśmy w eskorcie ochroniarzy. Ja byłem zdziwiony tą wściekłością kibiców, bo ja podyktowałem dla Cracovii karnego, którego wykorzystała i ten mecz zremisowała. Po meczu M. krzyczał, że zmarnowałem mu rok pracy i mnie szarpał. W związku z tym meczem, ja zostałem poinformowany, że będę sędzią normalnie we właściwym czasie i nie było żadnej nagłej zmiany w obsadzie. Ja sądzę, że ktoś wpuścił Cracovię w maliny z obsadą. Nie wiem czy to nie była jakaś intryga G. i F., żeby Cracovia pode mnie nie podchodziła.
Korupcja w Cracovii
Przed tym meczem kontaktował się ze mną Ryszard F. Powiedział, że musimy się spotkać ze Skrzydlatymi czy coś takiego. Chodziło o P. - w tym czasie sponsorów Pogoni. Mecz był rozgrywany w sobotę i my jechaliśmy w dniu meczu. W piątek przed meczem, to było późne popołudnie spotkałem się w Wągrowcu w zajeździe z F. i Dawidem P. Posiedzieliśmy najpierw przy kawie i prowadziliśmy taką ogólną rozmowę. Potem jak wychodziliśmy z knajpy Rysiu powiedział, że nas zostawia, sam poszedł chyba do swojego samochodu, a Dawid P. wsiadł do mojego auta. Tam powiedział, że za wygrany mecz z Cracovią ma dla mnie 100 tys. zł, a za remis 70 tys. I P. dał mi w tym samochodzie całą kwotę - 100 tys. To były pieniądze w banknotach stu złotowych. Pamiętam, że te pieniądze były obanderolowane banderolami z banku w Pabianicach. Nie rozmawialiśmy nic o zwrocie pieniędzy w przypadku niekorzystnego wyniku. W niedzielę po meczu umówiłem się z F. w okolicach Łubiszyna w pobliżu Bydgoszczy. Chodziło o zwrot tych 30 tys. Spotkaliśmy się przy drodze w okolicach Łabiszyna. Tam oddałem F. te 30 tys. zł. Gdy umawialiśmy się na spotkanie z F. powiedział, że muszę mu dać ze swoich pieniędzy 15 tys., jak powiedział dla tych co się napracowali, żebym sędziował ten mecz. I ja przekazałem dodatkowo te 15 tys. F. To była jedyna sytuacja kiedy F. żądał ode mnie pieniędzy i ja mu przekazałem. Było tak, że ja zapytałem go czy wszystko jest dla mnie i on wtedy on powiedział, że trzeba zapłacić tym, którzy zapracowali na to bym sędziował ten mecz. To tyle jeśli chodzi o ten mecz.
Chcę jeszcze dodać, że ten karny został podyktowany chyba w doliczonym czasie gry. Tam miał być faul w polu karnym, ale ja go nie widziałem i wskazałem rozpoczęcie gry od bramki Pogoni. Ale mój asystent Maciek Sz. zasygnalizował mi faul i rzut karny. On nie miał co do tego wątpliwości, a musiał wszystko widzieć lepiej ode mnie. Ja podbiegłem do niego i zapytałem czy jest pewien. On powiedział, że tak i ja podyktowałem ten rzut karny. Ale remis w tym meczu przybliżał awans Pogoni, a skazywał Cracovię na baraże.
26 listopada 2004 roku sędziowałem mecz Puchar Polski Pogoń Szczecin - Świt Nowy Dwór. Przed tym meczem miałem kontakt telefoniczny z F. Ustaliliśmy szczegóły, że za pomoc w zwycięstwie Pogoni otrzymałem 10 tys. zł. Było jasne, że stoi za tym Dawid P. Z P. przed meczem nie miałem kontaktu osobistego, nie pamiętam czy do mnie dzwonił. Mecz zakończył się zwycięstwem Pogoni 3:0.Po meczu byłem zaproszony na kolację do klubu, którego właścicielem miał być Dariusz Michalczewski. Zaprosił mnie tam sędzia techniczny Darek K. z M. Pojechałem tam z asystentami. I w tym klubie pojawił się Dawid P. i przekazał mi na korytarzu te 10 tys. zł.
19 marca 2005 roku ja sędziowałem mecz Pogoni Szczecin z Górnikiem Zabrze. Przed tym meczem, z tego co pamiętam, dzwonił do mnie Ryszard F., nie mówił żadnych szczegółów. Powiedział, że znam P. i wiem o co chodzi. Gdy byłem już na obiekcie przed meczem to w jednym z pomieszczeń klubowych przy szatni rozmawiałem z Dawidem P. On powiedział, że za zwycięstwo w tym meczu ma dla mnie przygotowane 10 tys. zł. Ja się zgodziłem, ale ten mecz wygrał Górnik Zabrze. Pamiętam, że po meczu byłem na obiedzie w restauracji w centrum Szczecina. Do tej restauracji przyjechał Dawid P., zjedliśmy obiad, on nie miał pretensji co do wyniku.
12 kwietnia 2005 roku sędziowałem mecz Amika Wronki - Lech Poznań. Przed meczem zadzwonił do mnie F., remis zapewniał awans Lechowi. To był drugi mecz tych drużyn w systemie pucharowym. F. powiedział, że bardzo mu zależy na tym meczu i pomocy Lechowi w osiągnięciu dobrego wyniku. Rysiu powiedział, że bardzo zależy mu na tym meczu bo chce ratować posadę Michniewicza - trenera Lecha, który jest zagrożony. Powiedział F., że on darzy Michniewicza wielką sympatią. F. powiedział, że za dobry wynik dostanę 15 lub 20 tys. zł., teraz dokładnie nie pamiętam tej kwoty. Ja się zgodziłem. Mecz zakończył się remisem, który dawał awans Lechowi. Chyba po 2-3 tygodniach zadzwonił Rysiu i powiedział, że ma dla mnie pieniędzy. Spotkaliśmy się w jakimś barze w okolicach Szamotuł - po wcześniejszym umówieniu się - i tam przekazał mi obiecane pieniądze 15 lub 20 tys. Ja z Czesławem Michniewiczem nie miałem właściwie żadnych kontaktów.
Korupcja w Lechu Poznań
Mecz (Lech Poznań - Górnik Zabrze z 18 września 2005) był zupełnie czysty. Ja pamiętam, że następnego dnia byłem w Poznaniu bo odbierałem z lotniska delegatów lub sędziów meczów międzynarodowych. To były jakieś mecze drużyn młodzieżowych w Bydgoszczy, turniej eliminacyjny U-17. Ja byłem na tym turnieju oficerem łącznikowym i sędzią technicznym, a z lotniska odbierałem Portugalczyka Antonio Siqueirę. Do Michniewicza dzwoniłem w związku z moim kolegą - trenerem Maćkiem Bartoszkiem, któremu próbowałem załatwić staż sędziowski. Telefon do Michniewicza miałem od Maćka Bartoszka. Maciek odbył ten staż ostatnio właśnie u Michniewicza w Lechu Poznań.
Ja przed innymi meczami, ale także bez związku z meczami, dzwoniłem miałem wielokrotne kontakty telefoniczne z F. To był gość, który lubił wszystko wiedzieć. On w sprawach meczów lubił wiedzieć gdzie jadę, gdzie sędziuję, ale rozmawiał też o sprawach zdrowotnych, rodzinnych, rozmawialiśmy też o dziennikarzach, innych sędziach i obserwatorach. Rysiu próbował mi też pomagać w notach, ale uważam, że nigdy nie dostałem wyższej noty niż zasłużyłem. Ale pomagał w tym, że mnie obserwatorzy nie skaleczyli, dzięki niemu nie dostawałem niższych not niż zasłużyłem.
Pamiętam też kiedyś taką sytuację, że był mecz II ligi Górnik Polkowice - Lech Poznań. To był gdzieś 2001 roku. I F. poprosił mnie bym w sytuacji gdy zadzwoni J. powiedział, że sędziuję ten mecz. J. zadzwonił, ja powiedziałem, że sędziuję ten mecz i J. umówił się ze mną w dniu meczu gdzieś w okolicach Poznania. Ja oczywiście na to spotkanie nie pojechałem. I kilka dni po meczu zadzwonił do mnie J. i powiedział, że udało mi się go nabrać i skutecznie odciąć od sędziego tego meczu. To był czas gdy obsada była naprawdę tajna dla F. i jeszcze musiał obdzwaniać sędziów by dowiedzieć się gdzie sędziują. Za G. nie miał już takich kłopotów i takiej potrzeby. Gdy pojawił się Hańderek to F. znowu miał problemy z ustaleniem pełnej obsady. Według mojej wiedzy relacje F. z Witem Ż. były bardzo dobre. Z tego co wiem F. w kontaktach telefonicznych używał wielu numerów. Ja sam w swoim aparacie miałem wpisane kilkanaście, a może i więcej jego numerów telefonów. Także już nie wiedziałem, na który numer dzwonić. Za każdym razem gdy dzwonił z innego numeru telefony usiłowałem go zapisać. Ja często dzwoniłem na jego numer telefonu, on nie odbierał, a później dzwonił z innego numeru. F. nigdy mi nie sugerował żebym ja zmieniał numery telefonów czy korzystał z numerów nierejestrowanych. (...)
Chciałem jeszcze powiedzieć o meczu barażowym Ruch Chorzów - Stal Rzeszów z 26 czerwca 2004. Przed tym meczem gdy byłem w ośrodku w Wawżykowiźnie zadzwonił do mnie niejaki B. (Andrzej B. - pseudonim Mały Fryzjer - dopisek dpanek). Ja wcześniej słyszałem o tym mężczyźnie z opowieści Waldemara T. - sędziego z naszego okręgu. T. powiedział mi, że w III lidze z sędziami działa właśnie B., który będzie w przyszłości mocniejszy od Fryzjera. W tym ośrodku była taka sytuacja, że sędziowie, którzy mieli sędziować w sobotę te baraże nie brali udziału w biegu Coopera. Można było zorientować się po tym kto sędziuje baraże. Ja w tym teście nie brałem udziału. I pamiętam, że w przeddzień meczu zadzwonił do mnie jakiś mężczyzna i przedstawił się nazwiskiem B. i powiedział, że wie, że sędziuję mecz Ruchu ze Stalą Rzeszów i, że mam ten mecz dla niego zrobić i pomóc Stali. Ja spytałem się go skąd wie, że ja ten mecz sędziuję i skąd ma do mnie numer telefonu. On wtedy przerwał rozmowę i powiedział, że będzie jeszcze do mnie dzwonił. On nie zadzwonił, nie było go na meczu, ale tam pojawił się K. o czym już wyjaśniałem. To był mój jedyny kontakt z B., nikt nie zapowiadał, że on będzie do mnie dzwonił.
Korupcja w Stali Rzeszów
Jeśli chodzi o B. to chcę jeszcze powiedzieć, że słyszałem, iż w latach 2003-2004 III liga mazowiecka była jako jedyna obstawiana w zakładach bukmacherskich. W moim okręgu jest sędzia Andrzej Meller i od niego na jakimś kursie słyszałem, że w tej lidze mazowieckiej można zarobić parę groszy od bukmacherów i w tym kontekście jako zajmującym się tym tematem padło nazwisko Andrzeja B. Żadnych szczegółów i konkretów nie znam.
Wyjaśnienia Andrzeja K. - b. sędziego z Częstochowy
Wyjaśnienia Zbigniewa M. - b. sędziego z Piły
Wyjaśnienia Mariusza K. - b. sędziego asystenta z Opola
Wyjaśnienia Mariusza S. - b. sędziego z Opola
Wyjaśnienia Ryszarda F. pseudonim Fryzjer
Wyjaśnienia Mariana D. - b. działacza ze Śląska
Wyjaśnienia Piotra W. - byłego sędziego z Krakowa
Wyjaśnienia Ryszarda N. cz. 1, cz. 2 - b. właściciela Odry Opole
Wyjaśnienia b. sędziego Zbigniewa R.
Wyjaśnienia b. sędziego Grzegorza Sz.
Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.
Lista skazanych za korupcję
Lista ustawionych meczów
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu
Zobacz nasz profil na Facebooku
Zobacz nasz profil na Twitterze
Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!
Jarosław Ż. dobrowolnie poddał się karze (czytaj tutaj) i został skazany w czerwcu (czytaj tutaj) na 3 lata więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 40 600 zł grzywny, 3 letni zakaz działania w profesjonalnym futbolu, zwrot 138 tysięcy złotych wziętych łapówek.
Oto fragmenty jego protokołów wyjaśnień:
Przesłuchanie 14.10.2009
W dniu dzisiejszym zgłosiłem się do prokuratury żeby złożyć uzupełniające wyjaśnienia w mojej sprawie. Ja chciałem na wstępie opowiedzieć o okolicznościach związanych z meczem Polonia Warszawa - Odra Wodzisława z 30 października 2004. Pamiętam, że kilka dni przed meczem - w poniedziałek lub wtorek zadzwonił do mnie Zbigniew M. - sędzia z Chodzieży. Zapytał mnie czy nie chcę sędziować tego meczu na Polonii bo ma dobre układy z tym klubem. Ja powiedziałem, że tak M. powiedział, że w takiej sytuacji po przyjeździe na stadion zgłosi się do mnie Marek R. Ja wtedy nie do końca kojarzyłem tę osobę, spytałem jaką on pełni funkcję w tym klubie. I okazało się, że to był ten mężczyzna, którego poznałem wcześniej na meczu w Warszawie gdzie obserwował mnie Kazimierz F. To był mecz gdzie w przeglądzie sportowym wysypała się obsada sędziowska. Ja miałem pierwotnie jechać na mecz Wisła Płock - Legia Warszawa, ale po pojawieniu się nazwisk w przeglądzie sportowym Saks wysłał mnie do Warszawy na mecz Polonii z Pogonią Szczecin. To był mecz z jesieni sezonu 2002/2003. Ja kojarzyłem, że R. jest działaczem Polonii Warszawa.
Ja faktycznie zostałem wyznaczony sędzią meczu Polonia Warszawa - Odra Wodzisław.
W czwartek zadzwonił do mnie Leszek Saks i powiedział, że zostałem wyznaczony do prowadzenia tego spotkania. Gdy ja przyjechałem na stadion to podeszli do mnie i przywitali się ze mną i sędziami asystentami panowie R. i P. Pamiętam, że jednym z moich asystentów był Dariusz I., drugiego nie pamiętam, to był sędzia z innego rejonu, z listy centralnej. R. zaproponował mi pieniądze za osiągnięcie zwycięstwa przez Polonię w tym meczu. On podał kwotę w złotówkach - były to pieniądze rzędu 5 tys. zł, dokładnie nie pamiętam, ale pamiętam ile pieniędzy dostałem po meczu. Ja odpowiedziałem, dobra zobaczymy co się da zrobić. Ja na temat tej propozycji nie rozmawiałem z asystentami, nigdy ich nie wtajemniczałem w takiej sytuacji. Ja w tym meczu sędziowałem normalnie, nie uważam by moje decyzje wpłynęły na wynik meczu. Był to bardzo ostry mecz, już w pierwszej połowie podyktowałem rzut karny dla Odry, który nie został wykorzystany. Pokazałem dużo żółtych kartek i dwie czerwone dla zawodników Odry. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Odry 1:0. Z tego co pamiętam obserwatorem tego meczu był Roman D. z Poznania. Po meczu, gdy wychodziłem (...) Marek R. przekazał mi pieniądze za ten mecz. Przekazał mi rulon pieniędzy i powiedział, że to jest równowartość obiecanej kwoty. Okazało się, że tam było 1000 dolarów i chyba 1000 zł. Pamiętam, że w momencie kiedy R. mi przekazywał pieniądze powiedział, że to są jego i P. pieniądze, że w ten sposób oni wspierają klub ze swoich pieniędzy. W rozmowach z R. i P. nie był poruszany temat obserwatora, jego wtajemniczenia w układ i ewentualnego zapewnienia dobrej noty dla mnie. Ja obserwatora także nie wtajemniczałem w mój układ z działaczami Polonii. Dostałem za ten mecz chyba notę 7,7. Pamiętam, że później na obozie sędziów w Spale M. pytał się mnie jakie dostałem pieniądze za ten mecz. Gdy podałem mu kwotę, którą dostałem to on właściwie nie krył rozczarowania. Powiedział coś w tym stylu, że zawsze miał więcej i, że w takiej sytuacji postawię mu tylko piwo. M. gdy zadzwonił do mnie przed tym meczem powiedział, że ma dobry układ z Polonią. A Polonia Warszawa to był jeden z faworytów części ludzi PZPN, w tym Listkiewicza. I mogę się jedynie domyślać, że takie było przełożenie na obsadę meczów Polonii Warszawa.
Korupcja w Polonii Warszawa - kalendarium
Utwierdzała mnie w tym przekonaniu sytuacja z kwietnia 2006. Ja byłem sędzią meczu Arka Gdynia - Cracovia z 11 kwietnia 2006. To był okres świąt wielkanocnych. I pamiętam, że Saks na moje pytanie czy święta mam wolne powiedział, że tak. Okazało się, że zadzwonił do mnie przed następną kolejką i powiedział, że jestem wyznaczony na mecz Polonia Warszawa - GKS Bełchatów. Mi coś nie grało, bo miałem nie być wyznaczany na tę kolejkę i ja zapytałem wprost: panie Leszku czy ta obsada nie jest pana. I on to potwierdził. On oczywiście nie powiedział kto zdecydował o takiej obsadzie i wyznaczeniu mnie na mecz. To był mecz mina dla sędziego bo to zarówno dla Polonii jak i Bełchatowa był mecz o utrzymanie. Wynik remisowy był wynikiem korzystnym dla Bełchatowa. I pamiętam, że jak przyjechałem do Warszawy na stadion Polonii to podszedł do mnie R. Byłem wtedy na płycie boiska i sprawdzałem boisko. I powitał mnie R. i zaczął rozmowę w stylu: panie Jarku jest taki temat, taka sprawa, jak w wtedy z Odrą. Kojarzę też, że powiedział coś w stylu, że nie jest tu pan przypadkowo. Nawiązywał ewidentnie do tego meczu z Odrą. Ja spodziewałem się, że będzie mi chciał złożyć ofertę finansową za pomoc w tym meczu. I powiedziałem R. wprost żeby poszedł sobie do diabła. To było już po zatrzymaniu F. i D. i ja się odcinałem od takich sytuacji korupcyjnych i ewentualnych propozycji na samym początku. I R. sobie poszedł. Pamiętam, że przed meczem do naszej szatni przyszedł też Listkiewicz, który powiedział, że przyszedł zobaczyć nasze żółte stroje. Ja wiedziałem, że PZPN nie jest zadowolony, że ja sędziuję w strojach TICO. Ja byłem bardzo zdziwiony tą wizytą Listkiewicza ponieważ od czasu gdy ja nie zostałem nominowany sędzią międzynarodowym, a nominowany został Borski, Listkiewicz ewidentnie mnie unikał. Wcześniej on właściwie mówił wprost, że ja jestem kandydatem na sędziego międzynarodowego. A tu nagle Listkiewicz przyszedł do naszej szatni przed ważnym meczem Polonii. Pamiętam nawet, że zostawił nam jakieś breloczki UEFA i i notesik UEFA mówiąc, że to dla nas, sędziów. Listkiewicz w szatni unikał mojego wzroku i rozmowa nam się nie kleiła. Mecz zakończył się remisem, pamiętam, że w ostatnich minutach, w doliczonym czasie, ja nie uznałem bramki dla Polonii, odgwizdując spalonego po wskazaniu asystenta. Pamiętam, że R. krzyczał po meczu do sędziego asystenta Darka I., że wypaczył wynik meczu. Pamiętam, że obserwatorem tego meczu był Krzysztof P. On nie zarzucił nam tego błędu - dał mi notę 8,0.
Jeśli chodzi o wpływy na obsady to chciałem jeszcze opowiedzieć o historii związanej z meczem Górnik Polkowice - Górnik Łęczna z 3 maja 2003. Pamiętam, że w poniedziałek przed tym meczem ja sędziowałem jakiś mecz w Olecku. I zadzwonił do mnie Ryszard M. z Łęcznej. On powiedział mi, że sędziowie kręcą ich i czy ja nie chciałbym sędziować ich najbliższego meczu w Polkowicach. Ja powiedziałem, że ok, że mogę sędziować. I w czwartek zadzwonił do mnie Saks i powiedział, że jestem wyznaczony do tego meczu. W tym czasie przewodniczącym kolegium był Jerzy G. M. nie powiedział mi jakie oni mają przełożenie na obsadę i wyznaczenie danego sędziego, ale powiedział mi, że oni czyli Łęczna są bardzo mocni w Warszawie. M. przed tym meczem dzwonił do mnie i proponował mi pieniądze. Dokładnie M. jechał na ten mecz swoim vw polo, spotkaliśmy się na trasie przed tym meczem w jakimś centrum ogrodniczym kilkanaście kilometrów przed Polkowicami i tam mi M. przekazał walizkę, w której były pieniądze. Powiedział, że tam jest 25 tys. zł i, ze są to pieniądze dla mnie i obserwatora za pomoc w dobrym wyniku. Myślę, że M. chciał się ze mną spotkać i przekazać te pieniądze żeby się uwiarygodnić. Obserwatorem w tym meczu był N. z Częstochowy. Przed meczem rozmawiał ze mną też na obiekcie Mariusz J. Zabrał mnie i obserwatora do jednego pokoju i rozmawiał z nami oboma. Chodziło mu zapewne o to żebym wiedział, że obserwator jest też wtajemniczony i też jest w układzie. J. chciał wymóc na obserwatorze by ten oficjalnie powiedział po której stronie mają być sędziowie. N. się wzbraniał, wcześniej w pokoju sędziowskim, gdy jeszcze nie było J. dał mi sygnał, że będzie mu zależało na mojej pomocy M. J. zaproponował nam pieniądze w kwocie 25 tys. zł, ale nie pamiętam czy dla mnie czy do podziału. Mecz wygrały Polkowice i ja dostałem po meczu od J. 25 tys. zł. Tymi pieniędzmi nie dzieliłem się z N. Ja pamiętam, że odprowadzałem obserwatora po meczu do samochodu i spytałem się czy J. się z nim rozliczył i powiedział, że tak. Ja nie wiem jaką kwotę N. dostał i jakie pieniądze J. mu obiecywał. Ja miałem już wcześniej kontakt z J. przed meczem Krisbudem Myszyków, tam go poznałem. Wcześniej też miałem kontakt z J. w związku z meczem Polaru Wrocław z Górnikiem Polkowice jesienią 2001. To był mecz w II lidze. Tam też po meczu dostałem pieniądze od J., nie pamiętam jaka to była kwota. Te pieniądze dostałem w jakimś zajeździe przy drodze na Poznań.
Korupcja w Górniku Polkowice - kalendarium
Korupcja w Górniku Łęczna - kalendarium
Po meczu barażowym Ruch Chorzów - Stal Rzeszów zadzwonił do mnie Mirek K. i powiedział, że jak będę chciał gdzieś zarobić pieniądze to żebym zadzwonił do niego bo on w wielu klubach ma dobre kontakty. Pamiętam, że gdzieś na 3 tygodnie przed moim zatrzymaniem Mirek K. usiłował się ze mną skontaktować przez W. i mojego asystenta. Podawał mi za ich pośrednictwem numer telefonu do siebie, mówił, że to jest bardzo pilna sprawa. Ja nie skontaktowałem się z K., ale na tydzień przed zatrzymaniem D. Maciek powiedział, że dostał informacje od K. przez portal Nasza Klasa i powiedział, że K. napisał mu, że chce się ze mną pilnie skontaktować i żeby Daszek czyli D. go nie zawiódł. Ja się nie skontaktowałem z K. bo uważałem bo za niewiarygodną osobę. Ja obawiałem się, że jego usilna chęć do kontaktu i to za pośrednictwem innych osób może mieć jakiś związek ze śledztwem. Bałem się, że może chcieć mnie w coś wkręcić. Nie potrafię dokładnie określić w co chciał mnie wkręcić. On uchodził w środowisku sędziowskim za osobę, która współpracuje z prokuraturą. Tak samo mówiło się o M., B. i W.
Jeśli chodzi o ten mecz Świt - Odra, za który mam zarzut to pamiętam, że podczas jednej z rozmów telefonicznych przed tym meczem z Fryzjerem, on mi powiedział, że na ten mecz jedzie też i będzie tam obecny Jerzy G. F. przedstawił to w rozmowie ze mną w kontekście, z którego wynikało, że G. jest zainteresowany wynikiem korzystnym dla Świtu. Faktycznie na obiekcie widziałem G., przywitałem się z nim i ze Sz. Sz. i G. siedzieli razem. Z tym wiąże się jeszcze kwestia, że zadzwonił do mnie Saks i powiedział, że w związku z tym, że na mecz wybiera się G. to pojedzie na niego też Kolator żebym czuł się bezpiecznie. Wywnioskowałem, że on ma jakąś wiedzę na temat zainteresowania G. tym meczem Świtu. Ja pamiętam, że w 2003 sugerowałem Saksowi, że ktoś ma wgląd w jego obsady i sugerowałem, że jest to Wit Ż.
Korupcja w Świcie Nowy Dwór - kalendarium
Przed meczem Górnik Zabrze - Lech Poznań wiosną 2003 odbyła się telekonferencja moja, F. i Ż. Ja rozmawiałem przez jeden dzień z F., a on przez drugi z Ż. i ja słyszałem treść tej rozmowy, która była puszczona przez funkcję głośnomówiącą. Ż. nie wiedział, że ja słyszałem jego rozmowę z F. I podczas tej rozmowy padały stwierdzenia, że on czyli Ż. jedzie na mecz, który ja sędziuję. I tak faktycznie było co znaczyło, że Ż. zna obsadę. O tej sytuacji wspomniałem Saksowi. On na moje uwagi powiedział, że on podejrzewa G. jako osobę, która ma wiedzę na temat obsady i ewentualnie przekazuje ją dalej. Saks powiedział, że G. sobie zastrzegł zapoznawanie się z obsadą wyznaczaną przez Saksa. Saks nie mówił jednak nic, żeby G. w tę obsadę ingerował. Pamiętam, że na początki kiedy Saks ustalił obsadę to F. jej nie znał bo wydzwaniał po sędziach dążąc do ustalenia gdzie kto jedzie. Później już nie wydzwaniał, a dokładnie dzwonił i mówił, że wie kto gdzie jedzie i na przykład mówił mi gdzie ja jadę i kto będzie moim obserwatorem i to faktycznie było zgodne z obsadą, którą robił Saks. Ja w oparciu o te zdarzenia zakładałem, że to Goś jest informatorem F. jeśli chodzi o obsadę, ale nie wykluczałem też Ż. Myślę, ze F. umożliwił mi przysłuchanie się rozmowie z Ż. żeby pokazać mi, że go ma po swojej stronie. Ja podczas rozmów telefonicznych z F. przed meczem ze Świtem nie wiedziałem, że któraś z tych rozmów może być słyszana przez inną osobę, w szczególności przez Janusza W. Nie wiedziałem, że F. prowadzi równolegle rozmowę ze mną i W., bądź, że W. przysłuchuje się mojej rozmowie z F. Chciałem dodać, że ja byłem umówiony na spotkanie z W. w Czoznowie, ale ja się spóźniłem bo jechałem z Warszawy gdzie odwoziłem N. jako delegata i K. jako obserwatora. I W. powiedział, że on już nie może jechać na spotkanie i powiedział, że przyjedzie ktoś inny. I przyjechał działacz, którego znałem już wcześniej z meczów Świtu, które również prowadziłem, domyślam się z zarzutów, że on nazywa się S. Ja mogłem od niego dostać większą kwotę niż 5 tys. zł - mogło to być 10 tys. zł. Ja tymi pieniędzmi nie dzieliłem się z obserwatorem Sz., ale S. wspominał, że musi jechać bo musi się jeszcze spotkać z obserwatorem.
Pamiętam jeszcze, że wracałem z G. z meczu międzynarodowego z Bukaresztu, to pojawiła się informacja o zatrzymaniu Janusza W. G. zapytał czy ja też sędziowałem mecze Świtu za czasu W. i ja powiedziałem, że tak. I wtedy G. powiedział mi, że ja też mam problem. Ja nic nie powiedziałem i nie ciągnęliśmy tego tematu.
Ja chciałbym się jeszcze ustosunkować do meczu Pogoń Szczecin - Dyskobolia. Pamiętam, że przed tym meczem kontaktował się ze mną F. On powiedział mi, że za korzystny wynik dla Pogoni ja dostanę pieniądze. Nie pamiętam czy F. powiedział mi wtedy jaka to będzie kwota. Ja się zgodziłem na tę propozycję. Wtedy F. nie precyzował kto z Pogoni Szczecin składa tę propozycję, ja do tego czasu nie miałem kontaktu z Dawidem P. F. jedynie powiedział, że to są solidni kontrahenci. Pamiętam, że pieniądze za ten mecz dostałem po ok. 3 tygodniach. Zadzwonił F. powiedział, że jedzie do mnie jakiś gościu żeby się rozliczyć ze spotkania. Powiedział, że przyjedzie jakiś gość z pieniędzmi do Bydgoszczy i żebym się z nim spotkał. Ja kojarzę ten mężczyzna miał do mnie telefon od F. i do mnie dzwonił. Spotkaliśmy się na stacji benzynowej Orlen przy ul. Jana Pawła w Bydgoszczy. Jest to droga wylotowa na Konin. Ten mężczyzna zadzwonił, ja podjechałem na stację. Tego mężczyznę wiedziałem po raz pierwszy i ostatni, nie wiem jaką funkcję pełnił w Pogoni. Miał około 45 lat, nie potrafię dokładnie go opisać, nie wiem jakim samochodem przyjechał. Przekazał mi na tej stacji pieniądze w kopercie, spytał czy nie przeliczę tych pieniędzy, ja powiedziałem, że nie mam co przeliczać. On wtedy odjechał. Pamiętam, że przyjechał samochodem dostawczym w stylu ford transit. W kopercie było 10 tys. zł. Ja się tymi pieniędzmi nie dzieliłem z F., on poza jedną sytuacją związaną z meczem Cracovia - Pogoń Szczecin nie chciał pieniędzy.
Korupcja w Pogoni Szczecin - kalendarium
Jeśli chodzi o mecz Widzew Łódź - Górnik Polkowice to ja się spotkałem z J. i S. w Inowrocławiu. Tam J. podczas rozmowy o pomocy w tym meczu przekazał pieniądze. Była to kwota 30 lub 40 tys. zł, bardziej bym się skłaniał do kwoty 30 tys. Polkowice przegrały ten mecz i w niedzielę po południu w Wągrowcu spotkałem się z J., który przyjechał sam swoim prywatnym samochodem toyota carolla koloru chyba czerwonego. I ja oddałem J. te pieniądze, które otrzymałem przed meczem. Pamiętam, że J. wypytywał mnie czy podchodził do mnie ktoś z Widzewa, ja odpowiedziałem, że nie bo tak faktycznie było. Nie pamiętam czy przed tym meczem dzwonił do mnie F. czy też od razu była rozmowa z J. Pamiętam, że wcześniej J. mówił mi, że współpracuje z F., który przekazuje mu informacje co do obsady. J. mówił mi, że on kupował informacje o obsadzie od F.
Jeśli chodzi o mecz ze Świtem to F. w swoim stylu zapowiadał możliwość otrzymania pieniędzy za wygrany mecz z Odrą. I powiedział, że w tej sprawie zadzwoni do mnie Wujo, chodziło o W. I potem jak już zadzwonił do mnie W. to już dokładnie określił kwotę jaką mi proponują. Ja jej dokładnie nie pamiętam, było to 10 może 20 tys. zł. Ja te pieniądze otrzymałem od tego działacza o nazwisku S. Pamiętam, że po meczu dzwonił do mnie W. i próbował się dopytać jaką dokładnie kwotę dostałem. Wyglądało to jakby sprawdzał czy dostałem tyle ile miałem obiecane. Ja nie mogłem z W. otwarcie rozmawiać bo jechałem samochodem z asystentem i obserwatorem i delegatem meczu z Warszawy - K. i N. Na mecz Świt - Odra ja przyjechałem bardzo późno i nie wiedziałem się osobiście z W. ani przed ani po meczu. Miałem z nim kontakt telefoniczny. Nie było takiej sytuacji żebym rozmawiał z W. i Sz. o tym meczu.
Jeśli chodzi o mecz Górnik Zabrze - Górnik Łęczna to ja od M. otrzymałem obiecane pieniądze po meczu Górnik Łęczna - Zagłębie Lubin, który kończył sezon 2004/2005. M. powiedział, że ma dla mnie 20 tys. zł, ale, że góra była ze mnie niezadowolona, że ja nie podyktowałem karnego i, że on musiał ich przekonywać i potrącił sobie z tej kwoty 2 tys. - ja otrzymałem od niego 18 tys.
Przesłuchanie 6.11.2009:
Wracając do meczu Świt - Odra Wodzisław z 10 kwietnia 2004 to wydaje mi się, że miałem przed tym meczem informację, że obserwatorem tego spotkania będzie Sz. Po tej informacji F. poinformował mnie, że jest zielone światło. W jego slangu oznaczało to, że obserwator jest poinformowany w zainteresowaniu działaczy Świtu podejściem pod ten mecz i, że będzie mnie ochraniał na tym meczu w razie w przypadku jakiś działań zmierzających do jego ustawienia. Ja przed tym meczem nie miałem kontaktu telefonicznego ze Sz. Nie rozmawiałem z nim o tym układzie, sposobie sędziowania i jego życzliwości co do mojej postawy na boisku. Ja potwierdzam, że miałem przed meczem Świt - Odra kontakty zarówno z Januszem W. jak i Ryszardem F. Nie kojarzę natomiast i nic nie wiem żeby Ryszard F. prowadził jednoczesną rozmowę telefoniczną ze mną i Januszem W. z dwóch różnych aparatów. Zdarzało się natomiast, że podczas rozmów telefonicznych ze mną F. prowadził rozmowę z innego aparatu telefonicznego z kimś innym. Nie pamiętam żeby taka sytuacja miała miejsce przed meczem Świt - Odra. (...) Było dla mnie jasne, że F. i W. współdziałali przy tym meczu i docierali do mnie wspólnie. F. zapowiedział W. w kontaktach telefonicznych ze mną. Nie wiedziałem, że F. prowadził rozmawiając ze mną, drugą rozmowę ze Sz. Myślę, że bardziej musiało chodzić o to by Sz. przekonał się, że jestem w układzie niż ja, że to obserwator jest dopuszczony do tego układu. Nie potrafię odtworzyć szczegółów akurat tej rozmowy z F., ale generalnie dogadywaliśmy tutaj szczegóły związane z tym meczem, propozycję ze Świtu i wtajemniczenie Sz. Ani F. ani W. ani S. nie sugerowali mi, że z tych pieniędzy, które otrzymałem w związku z tym meczem mam jakąś część dać Sz. Ja domniemuję, że Sz. jeśli był wprowadzony w ten układ i miał też gwarantować swoje zachowanie wobec mojej postawy na boisku to też otrzymał pieniądze. Nie wiem kto mu je ewentualnie przekazywał, kojarzę, że S. na spotkaniu ze mną mówił, że śpieszy się jeszcze na spotkanie z obserwatorem. Przed meczem ze Sz. nie rozmawiałem. Pamiętam, że on cały mecz oglądał w towarzystwie G., który także był na tym spotkaniu. O tym, że na tym spotkaniu będzie G. dowiedziałem się od F. przed meczem, który w swoim stylu powiedział, że na meczu będzie Jerzy Pierwszy - tak nazywał G. F. powiedział też, że w związku z obecnością G. mogę się też czuć spokojniejszy na boisku. To mogło sugerować, że G. mógł coś wiedzieć na temat tego układu i porozumienia, ale to są moje domysły wynikające ze słów F.
Jeśli chodzi o Sz. to w środowisku się mówiło, że on jest dzieckiem Ś. A Ś. wcześniej kampanię na przewodniczącego kolegium sędziów robił F. Wszyscy byli przekonani, że bezapelacyjnym faworytem na to stanowisko jest Kolator, a wygrał Ś., dzięki wsparciu właśnie F. To był rok 1994 lub 95. Uważam, że F. także poprzez ten układ miał dobre relacje ze Sz.
Gdy omawialiśmy z F. ten temat układu z W. w związku z tym meczem Świt - Odra to F. nie wtajemniczał mnie więcej jakie są dalsze zamierzenia jego i W. w dalszych meczach Świtu. Ten zespół był wtedy w beznadziejnej sytuacji. Jak mówił o pieniądzach za ten mecz to mówił, że zajączek wielkanocny będzie upasiony, on używał takich kolorowych porównań w tym kontekście. Na pewno powiedział mi ogólnie, że ten Świt się spina, że będzie chciał zawalczyć i, że on im w tym pomaga.
Analizując mecze Świtu po przyjściu W. do tej drużyny mogę stwierdzić, w oparciu o swoje doświadczenie, że ta obsada nie była przypadkowa. Jeśli chodzi o mój mecz to obserwator Sz. to była osoba mająca bardzo dobre układy nie tylko z F. ale i G. Jeśli chodzi o obsadę meczu Amika - Świt - sędzia Piotr Siedlecki o obserwator Edward H. to jest drużyna F. Piotr S. i F. byli w bardzo dobrych układach. Jeśli przeanalizuje się awans Siedleckiego do ekstraklasy to on nastąpił w bardzo dziwnych okolicznościach. Pamiętam, że ktoś doznał kontuzji lub został odsunięty i trzeba było dokoptować kolejnego sędziego. Miały o tym decydować oceny z ostatnich meczów. Marek R. miał kontuzję, był brany pod uwagę B. i jego przewiózł na notach Wit Ż., a Piotr S. awansował z dobrymi notami. To są informacje ze środowiska. Mówił mi o tym B., który opowiadał jaki był rozgoryczony jak go potraktowano.
Jeśli chodzi o obsadę meczu Świt - Górnik Łęczna - sędzia S. i obserwator Ć., to dobrze ich nie znałem. Ć. to okręg śląski - obszar wpływów D. - bliskiego człowieka F. Wiem, że S. był człowiekiem G., ale nie wiem nic specjalnie na temat relacji S. z P. P. był dla mnie zamkniętą, tajemniczą osobą. Ze S. nie miałem niemal żadnych kontaktów.
Jeśli chodzi o mecz Świt - Polonia Warszawa - sędzia G. i obserwator P. to tutaj była taka sytuacja, że F. mógł mieć dotarcie do G. przez Wita Ż. P. był z Wielkopolski, jego relacje z F. były zmienne - raz dobre, raz złe.
Jeśli chodzi o Roberta M. i Zbigniewa Z. - sędziego i obserwatora meczu Świt - Lech Poznań to słyszałem, że M. był w dobrych relacjach z D., przełożenia F. na Z. nie znam. Myślę, że bardzo ważne byłoby też prześledzenie awansów sędziów na sędziów międzynarodowych. To tworzyło różne zależności i zapewniało wpływ na sędziów, którzy chcieli być sędziami międzynarodowymi. Mecz Świt - Górnik Polkowice i sędzia K. z Poznania to jasny wpływ P. i F.
Jeśli chodzi o mecze Górnika Łęczna to za mecz Legia Warszawa - Górnik Łęczna dostałem pieniądze od M. pieniądze przelewem na konto mojego ojca. To było 10 tys. zł. Poprosiłem jakiś czas potem ojca o sprawdzenie historii rachunku i wpłacającym był Ryszard M. Pieniądze za mecz Górnik Zabrze - Górnik Łęczna dostałem od M. po meczu Górnik Łęczna - Zagłębie Lubin z 12 czerwca 2005 roku. To było 18 tys. zł, o której wyjaśniałem podczas poprzedniego przesłuchania.
Chciałbym jeszcze opowiedzieć o okolicznościach meczu Cracovia - Pogoń Szczecin z 22 maja 2004. To był mecz ważny dla obu drużyn, które walczyły o awans. Jeśli chodzi o Cracovię, to domniemuję, że działacze tej drużyny byli poinformowani, że sędzią tego meczu będzie ktoś inny. Pamiętam, że przyjechaliśmy na ten mecz spóźnieni bo asystent Darek I. i nie pojechaliśmy na mecz płatną autostradą tylko dojechaliśmy do Bielska i zawracaliśmy. Pamiętam, że jak weszliśmy na stadion to usłyszałem komentarz M., że mnie tutaj miało nie być. On mówił bezosobowo, nie do mnie ale do kogoś innego, ale ja to słyszałem. Ten M. to był założyciel grupy STU skupiającej kibiców Cracovii. Mówiło się też w środowisku, że on sponsoruje mecze Cracovii i wykłada pieniądze dla sędziów. Ja od Cracovii nigdy nie dostałem pieniędzy. Przed tym meczem Tomasz W. - sędzia, z którym miałem bardzo dobre relacje towarzyskie poprosił mnie o odebranie koszulki Cracovii od P. dla niego. Ja zadzwoniłem przed tym meczem do W. i powiedziałem mu, że jadę na Cracovię i wtedy on poprosił mnie o odebranie tej koszulki. W. nic nie sugerował, nic nie mówił o zainteresowaniu Cracovii tym meczem, nie sądzę by ta jego prośba o odebranie koszulki miała jakiś podtekst, doprowadzenia mojego kontaktu z P. P. wcześniej nie znałem, znałem go jedynie z kursów sędziowskich, ale nie mieliśmy relacji towarzysko - sędziowskich. W. powiedział, że P. jest szefem ochrony na Cracovii i nie będę miał problemów żeby się z nim skontaktować. P. wpuszczał nas na stadion, ja powiedziałem wtedy o tej koszulce dla W. P. powiedział: wiem, wiem i spytał czy my też chcemy koszulki od niego. Ja powiedziałem, że jakby dało radę to chętnie. Po meczu nie dostaliśmy tych koszulek, bo tam była afera. Kibice chcieli nas zlinczować, atakowali nas i stadion opuszczaliśmy w eskorcie ochroniarzy. Ja byłem zdziwiony tą wściekłością kibiców, bo ja podyktowałem dla Cracovii karnego, którego wykorzystała i ten mecz zremisowała. Po meczu M. krzyczał, że zmarnowałem mu rok pracy i mnie szarpał. W związku z tym meczem, ja zostałem poinformowany, że będę sędzią normalnie we właściwym czasie i nie było żadnej nagłej zmiany w obsadzie. Ja sądzę, że ktoś wpuścił Cracovię w maliny z obsadą. Nie wiem czy to nie była jakaś intryga G. i F., żeby Cracovia pode mnie nie podchodziła.
Korupcja w Cracovii
Przed tym meczem kontaktował się ze mną Ryszard F. Powiedział, że musimy się spotkać ze Skrzydlatymi czy coś takiego. Chodziło o P. - w tym czasie sponsorów Pogoni. Mecz był rozgrywany w sobotę i my jechaliśmy w dniu meczu. W piątek przed meczem, to było późne popołudnie spotkałem się w Wągrowcu w zajeździe z F. i Dawidem P. Posiedzieliśmy najpierw przy kawie i prowadziliśmy taką ogólną rozmowę. Potem jak wychodziliśmy z knajpy Rysiu powiedział, że nas zostawia, sam poszedł chyba do swojego samochodu, a Dawid P. wsiadł do mojego auta. Tam powiedział, że za wygrany mecz z Cracovią ma dla mnie 100 tys. zł, a za remis 70 tys. I P. dał mi w tym samochodzie całą kwotę - 100 tys. To były pieniądze w banknotach stu złotowych. Pamiętam, że te pieniądze były obanderolowane banderolami z banku w Pabianicach. Nie rozmawialiśmy nic o zwrocie pieniędzy w przypadku niekorzystnego wyniku. W niedzielę po meczu umówiłem się z F. w okolicach Łubiszyna w pobliżu Bydgoszczy. Chodziło o zwrot tych 30 tys. Spotkaliśmy się przy drodze w okolicach Łabiszyna. Tam oddałem F. te 30 tys. zł. Gdy umawialiśmy się na spotkanie z F. powiedział, że muszę mu dać ze swoich pieniędzy 15 tys., jak powiedział dla tych co się napracowali, żebym sędziował ten mecz. I ja przekazałem dodatkowo te 15 tys. F. To była jedyna sytuacja kiedy F. żądał ode mnie pieniędzy i ja mu przekazałem. Było tak, że ja zapytałem go czy wszystko jest dla mnie i on wtedy on powiedział, że trzeba zapłacić tym, którzy zapracowali na to bym sędziował ten mecz. To tyle jeśli chodzi o ten mecz.
Chcę jeszcze dodać, że ten karny został podyktowany chyba w doliczonym czasie gry. Tam miał być faul w polu karnym, ale ja go nie widziałem i wskazałem rozpoczęcie gry od bramki Pogoni. Ale mój asystent Maciek Sz. zasygnalizował mi faul i rzut karny. On nie miał co do tego wątpliwości, a musiał wszystko widzieć lepiej ode mnie. Ja podbiegłem do niego i zapytałem czy jest pewien. On powiedział, że tak i ja podyktowałem ten rzut karny. Ale remis w tym meczu przybliżał awans Pogoni, a skazywał Cracovię na baraże.
26 listopada 2004 roku sędziowałem mecz Puchar Polski Pogoń Szczecin - Świt Nowy Dwór. Przed tym meczem miałem kontakt telefoniczny z F. Ustaliliśmy szczegóły, że za pomoc w zwycięstwie Pogoni otrzymałem 10 tys. zł. Było jasne, że stoi za tym Dawid P. Z P. przed meczem nie miałem kontaktu osobistego, nie pamiętam czy do mnie dzwonił. Mecz zakończył się zwycięstwem Pogoni 3:0.Po meczu byłem zaproszony na kolację do klubu, którego właścicielem miał być Dariusz Michalczewski. Zaprosił mnie tam sędzia techniczny Darek K. z M. Pojechałem tam z asystentami. I w tym klubie pojawił się Dawid P. i przekazał mi na korytarzu te 10 tys. zł.
19 marca 2005 roku ja sędziowałem mecz Pogoni Szczecin z Górnikiem Zabrze. Przed tym meczem, z tego co pamiętam, dzwonił do mnie Ryszard F., nie mówił żadnych szczegółów. Powiedział, że znam P. i wiem o co chodzi. Gdy byłem już na obiekcie przed meczem to w jednym z pomieszczeń klubowych przy szatni rozmawiałem z Dawidem P. On powiedział, że za zwycięstwo w tym meczu ma dla mnie przygotowane 10 tys. zł. Ja się zgodziłem, ale ten mecz wygrał Górnik Zabrze. Pamiętam, że po meczu byłem na obiedzie w restauracji w centrum Szczecina. Do tej restauracji przyjechał Dawid P., zjedliśmy obiad, on nie miał pretensji co do wyniku.
12 kwietnia 2005 roku sędziowałem mecz Amika Wronki - Lech Poznań. Przed meczem zadzwonił do mnie F., remis zapewniał awans Lechowi. To był drugi mecz tych drużyn w systemie pucharowym. F. powiedział, że bardzo mu zależy na tym meczu i pomocy Lechowi w osiągnięciu dobrego wyniku. Rysiu powiedział, że bardzo zależy mu na tym meczu bo chce ratować posadę Michniewicza - trenera Lecha, który jest zagrożony. Powiedział F., że on darzy Michniewicza wielką sympatią. F. powiedział, że za dobry wynik dostanę 15 lub 20 tys. zł., teraz dokładnie nie pamiętam tej kwoty. Ja się zgodziłem. Mecz zakończył się remisem, który dawał awans Lechowi. Chyba po 2-3 tygodniach zadzwonił Rysiu i powiedział, że ma dla mnie pieniędzy. Spotkaliśmy się w jakimś barze w okolicach Szamotuł - po wcześniejszym umówieniu się - i tam przekazał mi obiecane pieniądze 15 lub 20 tys. Ja z Czesławem Michniewiczem nie miałem właściwie żadnych kontaktów.
Korupcja w Lechu Poznań
Mecz (Lech Poznań - Górnik Zabrze z 18 września 2005) był zupełnie czysty. Ja pamiętam, że następnego dnia byłem w Poznaniu bo odbierałem z lotniska delegatów lub sędziów meczów międzynarodowych. To były jakieś mecze drużyn młodzieżowych w Bydgoszczy, turniej eliminacyjny U-17. Ja byłem na tym turnieju oficerem łącznikowym i sędzią technicznym, a z lotniska odbierałem Portugalczyka Antonio Siqueirę. Do Michniewicza dzwoniłem w związku z moim kolegą - trenerem Maćkiem Bartoszkiem, któremu próbowałem załatwić staż sędziowski. Telefon do Michniewicza miałem od Maćka Bartoszka. Maciek odbył ten staż ostatnio właśnie u Michniewicza w Lechu Poznań.
Ja przed innymi meczami, ale także bez związku z meczami, dzwoniłem miałem wielokrotne kontakty telefoniczne z F. To był gość, który lubił wszystko wiedzieć. On w sprawach meczów lubił wiedzieć gdzie jadę, gdzie sędziuję, ale rozmawiał też o sprawach zdrowotnych, rodzinnych, rozmawialiśmy też o dziennikarzach, innych sędziach i obserwatorach. Rysiu próbował mi też pomagać w notach, ale uważam, że nigdy nie dostałem wyższej noty niż zasłużyłem. Ale pomagał w tym, że mnie obserwatorzy nie skaleczyli, dzięki niemu nie dostawałem niższych not niż zasłużyłem.
Pamiętam też kiedyś taką sytuację, że był mecz II ligi Górnik Polkowice - Lech Poznań. To był gdzieś 2001 roku. I F. poprosił mnie bym w sytuacji gdy zadzwoni J. powiedział, że sędziuję ten mecz. J. zadzwonił, ja powiedziałem, że sędziuję ten mecz i J. umówił się ze mną w dniu meczu gdzieś w okolicach Poznania. Ja oczywiście na to spotkanie nie pojechałem. I kilka dni po meczu zadzwonił do mnie J. i powiedział, że udało mi się go nabrać i skutecznie odciąć od sędziego tego meczu. To był czas gdy obsada była naprawdę tajna dla F. i jeszcze musiał obdzwaniać sędziów by dowiedzieć się gdzie sędziują. Za G. nie miał już takich kłopotów i takiej potrzeby. Gdy pojawił się Hańderek to F. znowu miał problemy z ustaleniem pełnej obsady. Według mojej wiedzy relacje F. z Witem Ż. były bardzo dobre. Z tego co wiem F. w kontaktach telefonicznych używał wielu numerów. Ja sam w swoim aparacie miałem wpisane kilkanaście, a może i więcej jego numerów telefonów. Także już nie wiedziałem, na który numer dzwonić. Za każdym razem gdy dzwonił z innego numeru telefony usiłowałem go zapisać. Ja często dzwoniłem na jego numer telefonu, on nie odbierał, a później dzwonił z innego numeru. F. nigdy mi nie sugerował żebym ja zmieniał numery telefonów czy korzystał z numerów nierejestrowanych. (...)
Chciałem jeszcze powiedzieć o meczu barażowym Ruch Chorzów - Stal Rzeszów z 26 czerwca 2004. Przed tym meczem gdy byłem w ośrodku w Wawżykowiźnie zadzwonił do mnie niejaki B. (Andrzej B. - pseudonim Mały Fryzjer - dopisek dpanek). Ja wcześniej słyszałem o tym mężczyźnie z opowieści Waldemara T. - sędziego z naszego okręgu. T. powiedział mi, że w III lidze z sędziami działa właśnie B., który będzie w przyszłości mocniejszy od Fryzjera. W tym ośrodku była taka sytuacja, że sędziowie, którzy mieli sędziować w sobotę te baraże nie brali udziału w biegu Coopera. Można było zorientować się po tym kto sędziuje baraże. Ja w tym teście nie brałem udziału. I pamiętam, że w przeddzień meczu zadzwonił do mnie jakiś mężczyzna i przedstawił się nazwiskiem B. i powiedział, że wie, że sędziuję mecz Ruchu ze Stalą Rzeszów i, że mam ten mecz dla niego zrobić i pomóc Stali. Ja spytałem się go skąd wie, że ja ten mecz sędziuję i skąd ma do mnie numer telefonu. On wtedy przerwał rozmowę i powiedział, że będzie jeszcze do mnie dzwonił. On nie zadzwonił, nie było go na meczu, ale tam pojawił się K. o czym już wyjaśniałem. To był mój jedyny kontakt z B., nikt nie zapowiadał, że on będzie do mnie dzwonił.
Korupcja w Stali Rzeszów
Jeśli chodzi o B. to chcę jeszcze powiedzieć, że słyszałem, iż w latach 2003-2004 III liga mazowiecka była jako jedyna obstawiana w zakładach bukmacherskich. W moim okręgu jest sędzia Andrzej Meller i od niego na jakimś kursie słyszałem, że w tej lidze mazowieckiej można zarobić parę groszy od bukmacherów i w tym kontekście jako zajmującym się tym tematem padło nazwisko Andrzeja B. Żadnych szczegółów i konkretów nie znam.
Wyjaśnienia Andrzeja K. - b. sędziego z Częstochowy
Wyjaśnienia Zbigniewa M. - b. sędziego z Piły
Wyjaśnienia Mariusza K. - b. sędziego asystenta z Opola
Wyjaśnienia Mariusza S. - b. sędziego z Opola
Wyjaśnienia Ryszarda F. pseudonim Fryzjer
Wyjaśnienia Mariana D. - b. działacza ze Śląska
Wyjaśnienia Piotra W. - byłego sędziego z Krakowa
Wyjaśnienia Ryszarda N. cz. 1, cz. 2 - b. właściciela Odry Opole
Wyjaśnienia b. sędziego Zbigniewa R.
Wyjaśnienia b. sędziego Grzegorza Sz.
Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.
Lista skazanych za korupcję
Lista ustawionych meczów
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu
Zobacz nasz profil na Facebooku
Zobacz nasz profil na Twitterze
Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!