niedziela, 3 lipca 2011

Widzew Łódź

Widzew Łódź jest jednym z niewielu klubów ukaranych dyscyplinarnie za korupcję. Jeden z jej byłych właścicieli został oskarżony o ustawianie meczów w akcie oskarżenia dotyczącym tzw. gangu Fryzjera. Widzew znalazł się też na celowniku śledczych w postępowaniu dotyczącym przestępstw finansowych. Oto informacje, które na temat tego klubu znalazły się na tym blogu:

7 grudnia 2017 Wojciech Sz. skazany
21 września 2016 rusza proces Wojciecha Sz.
04 października 2016 Proces b. działacza Widzewa Łódź jednak we Wrocławiu
14 kwietnia 2016 nowe badania b. działacza i sponsora Widzewa
15 kutego 2016 - Tadeusz D. ukarany za ustawianie meczów Widzewa
24 listopada 2015 - Tadeusz D. skazany za udział w ustawianiu meczów Widzewa
28 czerwca 2015 - Tadeusz D. oskarżony o ustawianie meczów Widzewa
18 czerwca 2015 - znamy wyniki badań Wojciecha Sz. 
25 maja 2015 - kolejne badania Wojciecha Sz. 
13 lutego 2015 b. obserwator PZPN ukarany za ustawienie meczu Widzewa
21 sierpnia 2014 - sędzia Mariusz R. skazany za udział w ustawieniu meczu Widzewa
9 lipca 2014 - wyrok ws. korupcji w Widzewie Łódź
6 lutego 2014 - Wojciech Szymański dożywotnio wykluczony z PZPN
07 lipca 2013 - proces byłego sponsora Widzewa zawieszony na rok!
17 kwietnia 2012 - nadal nie ma wyroku ws. Wojciecha Sz. - czytaj.
5 kwietnia 2012 - b. sponsor Widzewa Wojciech Sz. znowu chce się poddać karze - czytaj tutaj
8 lipca 2011 - Widzew podtrzymuje żądanie odszkodowania od Wojciecha Sz. - czytaj.
4 lipca 2011 - skazany za korupcję w Koronie Kielce Andrzej W. trenuje bramkarzy Widzewa - czytaj.
28 maja 2011 - Widzew chce odszkodowania od Wojciecha Sz. - czytaj.
27 maja 2008 - były współwłaściciel Widzewa nie zgłasza się do sądu - czytaj.
6 września 2010 - jak ustawiał mecze Widzew Łódź (informacje z aktu oskarżenia ws. gangu Fryzjera) - czytaj.
2 sierpnia 2010 - były współwłaściciel Widzewa Wojciech Sz. dobrowolnie poddaje się karze - czytaj.
30 lipca 2010 - były współwłaściciel Widzewa Wojciech Sz. oskarżony o korupcję - czytaj.
27 maja 2010 - WD PZPN odstępuje od wykonania kary ws. Widzewa - czytaj.
20 maja 2010 - WD PZPN debatuje ws. Widzewa - czytaj.
3 marca 2010 - Zbigniew Boniek nie będzie świadkiem w procesie Widzew - Rusko - czytaj.
10 lutego 2010 - Widzew chce odszkodowania od PZPN - czytaj.
20 stycznia 2010 - WD PZPN - spraw Widzewa odroczona - czytaj.
11 stycznia 2010 - proces Widzew kontra Rusko rozpoczęty - czytaj.
30 listopada 2010 - Michał L. podejrzany o nielegalne przelanie pieniędzy właścicielom Widzewa - czytaj
22 września 2009 - PZPN nie nalicza Widzewowi karnych punktów - czytaj.
25 sierpnia 2009 - degradacja Widzewa uchylona - czytaj.
15 lipca 2009 - Widzew ukarany za korupcję - czytaj.
14 lipca 2009 - Sąd Najwyższy ujawnia uzasadnienie decyzji ws. Widzewa - czytaj.
10 czerwca 2009 - Sąd Najwyższy uwzględnia kasację ws. Widzewa - czytaj.
14 kwietnia 2009 - sekretarz generalny PZPN Zdzisław K. przesłuchany ws. Widzewa.
8 kwietnia 2009 - były prezes Widzewa Andrzej P. z zarzutami gospodarczymi - czytaj.
6 kwietnia 2009 - były współwłaściel Widzewa Andrzej G. wychodzi z aresztu - czytaj.
18 marca 2009 - Sąd Najwyższy wyznacza termin ws. kasacji Widzewa - czytaj.
11 marca 2009 - były współwłaściciel Widzewa Andrzej G. aresztowany - czytaj.
10 marca 2009 - wniosek o aresztowanie Andrzeja G. - czytaj.
10 marca 2009 - dwaj byli szefowie Widzewa Andrzej G. i Jacek D. zatrzymani w wątku gospodarczym - czytaj.
10 lutego 2009 były trener Widzewa Stefan M. przesłuchany ws. korupcji - czytaj.
22 grudnia 2008 - konfrontacja L. i K. ws. Widzewa - czytaj.
12 sierpnia 2008 - ZTP PZPN zapowiada kasację od decyzji ws. Widzewa - czytaj.
23 lipca 2008 - Trybunał Arbitrażowy uchyla karę wobec Widzewa - czytaj
1 czerwca 2008 - Widzew ukarany za korupcję - czytaj.


WYJAŚNIENIA 

Mariusz S. - były sędzia z Opola (całość wyjaśnień tutaj):
Po moim wyjściu, po moim zatrzymaniu, dokładnie było to 24 sierpnia 2006 roku zadzwonił do mnie ten Irek, o którym już mówiłem, który obstawiał wyniki Widzewa i Jagiellonii. Kazałem mu zadzwonić na numer domowy. Zrobiłem tak dlatego bo wpadł mi do głowy pomysł żeby go nagrać, a wtedy kiedy zadzwonił nie miałem przy sobie dyktafonu. On faktycznie za chwilę do mnie zadzwonił na telefon stacjonarny. Wtedy nagrałem go w telefonie stacjonarnym bo mam taką opcję w aparacie. On mnie wypytywał o co byłem pytany w prokuraturze, co mówiłem. Pytał mnie czy pytano mnie o Jagiellonię. Ja chcąc od niego wyciągnąć jak najwięcej informacji wciągnąłem go w rozmowę. Tą rozmowę przegrałem później na dyktafon i kasetę dołączam do akt tego postępowania. (...) On przyznawał się, że ustawiał mecze Jagiellonii i Widzewa. Potwierdził niejako, że przekazywał pieniądze mi, (Piotrowi) W. (sędziemu z Krakowa), Z tej rozmowy można wyciągnąć wnioski, że miał jakieś konszachty z (Sławomirem) B. i (Grzegorzem) G. Podejrzewam, że bezpośrednio nie przekazywał pieniędzy B. bo B. nie prowadził meczów Jagiellonii i Widzewa.

Ryszard F. pseudonim Fryzjer (całość jego wyjaśnień znajdziecie tutaj):
Powiem kto zgodnie z moją wiedzą zajmował się w poszczególnych klubach kupowaniem, ustawieniem meczów piłkarskich. Dla Widzewa Łódź robił to Wojciech Sz., a w sezonie poprzedzającym awans do I ligi Tadeusz D.

Wojciech Sz. - były sponsor Widzewa (całość wyjaśnień tutaj):
Ja do Widzewa trafiłem przed rundą jesienną 2004. Wcześniej byłem prezesem Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. (...)  Pamiętam, że przed sezonem 2004/2005 zadzwonił do mnie Zbigniew Boniek. Zaproponował mi spotkanie, spotkaliśmy się w jakiejś restauracji w Warszawie. W czasie tej rozmowy Boniek zaproponował mi wejście jako sponsora i  prowadzenie Widzewa Łódź. Boniek widział mnie jaką osobę, która będzie jednym ze sponsorów Widzewa Łódź. Ja powiedziałem, że muszę się zastanowić. (...)  Po rozmowie z żoną  i z powodu tego, że propozycję złożył mi sam Boniek postanowiłem zainwestować w Widzew Łódź. Zostałem członkiem zarządu i wiceprezesem do spraw sportowych stowarzyszenia Widzew Łódź. Zostało ustalone, że ja będę przekazywał miesięcznie na funkcjonowanie klubu 100 tys. zł plus VAT. Taka byłą wystawiana faktura na moją firmę. Tak wyglądała sytuacja z finansowaniem przez rok. Ja wiem, że był problem z uzyskaniem przez Widzew licencji na grę w II lidze. Nie znam szczegółów, mnie to nie interesowało. Uzyskaniem licencji zajmowali się: Boniek, Puchalski, Kopczyński i Skrzydlewski. Ja wiem tylko, że była kwestia, że nasze stowarzyszenie nie odpowiada za długi poprzedniej sekcji, że tamten podmiot miał jedynie wypożyczoną sekcję piłki nożnej. Nie interesowałem się tym problemem prawnym, jak doszło dokładnie do uzyskania licencji nie wiem.(...)
Jeśli chodzi o Widzew miałem dwa kierunki dojścia do sędziów. Ja znałem już wcześniej Tadeusza D. - byłego prezesa RKS Radomsko. On był w tym czasie bardzo mocnym człowiekiem w piłce nożnej. (...)
Spotkaliśmy się po długiej przerwie na jednym ze spotkań Widzewa. To był mecz 13 sierpnia 2004 Widzew Łódź - GKS Bełchatów. D. powiedział, że zastanawia się nad ponownym wejściem do piłki. Ja powiedziałem, że mógłby pomóc w Widzewie i też sponsorować ten klub. Tadek powiedział, że mamy lichych piłkarzy i nic z tego nie będzie. Tadek powiedział, że może pomóc w dotarciu do sędziów. Powiedział, że zna Mariana D., że to jest jego kolega i, że ma dobre kontakty z sędziami. Ja powiedziałem, że jakby wszedł w ten układ to ja zawsze mogę mu podrzucić 10-12 tys. za wygrany mecz dla sędziego tego spotkania. D. się zgodził. Wiem, że on załatwiał kontakt z sędziami niektórych meczów właśnie przez tego D. Ja ufałem D., wiedziałem, że jak powie, że temat z sędziami jest dogadany, a później zwróci się o pieniądze, to, że to jest prawda. Miałem do niego pełne zaufanie. Został też stworzony taki system potwierdzania porozumienia z sędziami, że sędzia z którym dogadywał się D. miał potwierdzić ten fakt tuż przed meczem w rozmowie z kierownikiem drużyny Tadeuszem G. On miał użyć w rozmowie z G. przed meczem jakiegoś charakterystycznego zwrotu potwierdzającego, że temat jest dogadany. Miały to być słowa np., że podróż do Łodzi była udana, że nie złapał gumy, czy coś w tym stylu. O tym, że takie hasło padło mówił mi później G. To potwierdzało wiarygodność działań D. i to, że sędzia zgodził się na taki układ. Ten system komunikowania się sędziów z G. to był pomysł D., ja tego od niego nie wymagałem bo mu ufałem, ale przystałem na to rozwiązanie. (...)  Ja z tego co pamiętam - Tadek podjął działanie z sędziami, cztery czy pięć razy przekazywałem mu pieniądze dla sędziów. To było 10-12 tys. zł za mecz. Ja pieniądze dla sędziów załatwianych przez D. przekazywałem tylko i wyłącznie jemu. Przekazywałem mu te pieniądze najwcześniej na stadionie Widzewa, gdzie spotykaliśmy się na meczach. Ja nie wiem jak trafiały później te pieniądze do sędziów. Tym już zajmował się Tadek. Układ był taki, że ode mnie nikt by bezpośrednio nie wziął tych pieniędzy, musiała to być osoba zaufana. Ja nigdy nie przekazywałem na prośbę Teda pieniędzy żadnej innej osobie, nigdzie ich nie zawoziłem, nigdzie nie kazałem ich zawozić żadnemu z moich współpracowników. Układ był prosty. D. załatwiał temat, mówił, że jest dogadane, sędzia potwierdzał to G., a w przypadku korzystnego rezultatu ja przekazywałem pieniądze Tadkowi, a on załatwiał resztę.    
Pamiętam, że pierwsze mecze w II lidze Widzew przegrał. Z tego co pamiętam Tadek zaczął działalność od meczu Widzewa ze Szczakowianką w Łodzi 21 sierpnia 2004. Mi zależało na zwycięstwie z tą drużyną, mi generalnie zależało na zwycięstwach Widzewa, byłem nową osobą w nowym środowisku, była presja kibiców i chciałem się pokazać z jak najlepszej strony. Ja poza tym miałem niewyrównane porachunki z Jaworznem w związku z aferą barażową. Pamiętam, że Tadek potwierdził  mi w związki z tym meczem, że temat z sędzią jest dogadany, byłem na tym meczu. Chyba bezpośrednio po meczu przekazałem Tadkowi pieniądze na stadionie. Miał je przekazać sędziemu. Ja już później nie pytałem o szczegóły, było zwycięstwo, pieniądze dla sędziów zostały przekazane Tadkowi, dalej mnie to nie interesowało. Ja chciałem dodać, że mnie interesowały tylko zwycięstwa, za remisy nawet na wyjeździe nie płaciłem.
Kojarzę kolejny mecz, w którym działał Tadek D. To spotkanie Widzew Łódź - Świt Nowy Dwór Mazowiecki z 18 września 2004, zakończony naszą wygraną 1:0. Ja tutaj miałem mieszane uczucia bo graliśmy z moim byłym klubem, ale Tadek zajął się sprawami "organizacyjnymi". I podobnie, ja rozmawiałem tylko i wyłącznie z nim i tylko i wyłącznie przekazywałem pieniądze Tadkowi. Ja nie wiem czy ten sędzia dostał pieniądze bezpośrednio po meczu czy one trafiły do niego na Śląsk i jak tam trafiły. To była działka D.
Pamiętam, że na pewno przekazywałem pieniądze Tadkowi w związku z meczem Ruch Chorzów - Widzew Łódź z 16 kwietnia 2005 zakończony wynikiem 3:1 dla Widzewa. Pamiętam ten mecz dobrze, byłem na tym spotkaniu w Chorzowie. Tam w związku z przebiegiem tego meczu wyzywali mnie kibice z Chorzowa. Wyzywali mnie od przekręciarzy, pod koniec meczu było niebezpiecznie i musiałem opuścić stadion przed zakończeniem spotkania. Pamiętam, ze w tym meczu sędzia dał czerwoną kartkę piłkarzowi Ruchu Śrutwie, był rzut karny dla Widzewa. Pieniądze dla sędziego tego spotkania przekazałem Tadkowi w Łodzi chyba podczas następnego meczu Widzewa z Jagiellonią Białystok. Przekazałem mu te pieniądze na stadionie, to była standardowa kwota 10-12 tys. zł. Ja te pieniądze trafiły do sędziego nie wiem, to była rola Tadka. jeśli chodzi o informacje od sędziego dla Tadka G., że potwierdzają układ to system ten działał także na wyjazdach.    
Kojarzę też, że Tadek pomagał w meczu Widzew Łódź - Ruch Chorzów z 1 września 2004 roku, zakończonego naszą wygraną 2:1, sędziowanym przez Janusza O. i chyba w meczu Jagiellonia Białystok - Widzew Łódź z 5 września 2004. Tam co prawda padł remis, ale Tadek mówił, że działał z sędzią, że Widzew jest słaby i ja coś kojarzę, że przekazałem mu 5 tys. dla sędziego.
D. oficjalnie nie wszedł do Widzewa, on chciał utworzenia spółki akcyjnej, on powiedział, że na stowarzyszeniu już się sparzył. Nie mam żadnych wątpliwości, że o tym procederze nie wiedział Boniek. Ja mu nic nigdy nie powiedziałem. Kilka dni temu pojawił się w gazecie jakiś artykuł o korupcji w Widzewie. Boniek zadzwonił w związku z tym artykułem do mnie i pytał czy coś mi wiadomo na ten temat. Ja zaprzeczyłem, było mi głupio się mu przyznać.
Drugi kierunek działania z sędziami w związku z meczami Widzewa Łódź to była osoba Zdzisława N. i mężczyzny o imieniu Irek. (...)
Pamiętam, że jak już działałem w Widzewie to ten N. się ze mną skontaktował. Chyba najpierw rozmawialiśmy telefonicznie, spotkaliśmy się osobiście na meczu Jagiellonia - Widzew Łódź z 5 września 2004. Tam ten N. powiedział mi, że zna takiego chłopaka, który pomaga Jagiellonii w dotarciu do sędziów i ustawianiu meczów. Powiedział, że on bliżej nie zna tego chłopaka, ale jakbym chciał to mógłby z nim porozmawiać i pomóc mi w meczach Widzewa. N. powiedział, że może to wziąć na siebie. Ja lubiłem tego N. i mu wierzyłem, że to poczciwa chłopina. On powiedział, że przez tego mężczyznę - Irka - to kupienie sędziego wychodzi taniej, nie 20-30 tysięcy, ale 12-15 tys. Ja powiedziałem: Zdzisiu jak możesz to pomóż. Tak doszło do mojej współpracy z N. i tym Irkiem.  Z tego co ja kojarzę, raz, za pierwszym razem pieniądze dla Irka jako pośrednika przekazałem N. To była kwota 12 tys., może 15 tys. Kojarzę, że N. przyjechał do mnie do firmy, albo było tak, że spotkaliśmy się w Warszawie, jemu chyba wtedy zepsuł się samochód. N. jeździł deawoo musso. Ja analizuję to zestawienie meczów Widzewa i nie potrafię odtworzyć w związku z jakim meczem Widzewa przekazałem pieniądze N.
Pierwszy kontakt z tym Irkiem miałem natomiast przed meczem Zagłębie Sosnowiec - Widzew Łódź z 24 października 2004 zakończonym naszym zwycięstwem 2:1. Sędzią tego meczu był Artur Sz. Ja pamiętam, że N. powiedział, że lepiej będzie jak przejmę kontakt z tym Irkiem osobiście, że on się nie chce w to mieszać, że ja mogę pomyśleć, że on coś z tego ma. Ja się zgodziłem. N. miał dać mój numer telefonu temu Irkowi i on miał do mnie zadzwonić. Tak też się stało, w tej rozmowie ustaliliśmy z Irkiem, że on spróbuje załatwić sędziego meczu Zagłębie - Widzew. Pamiętam, że potwierdził mi telefonicznie, że temat sędziego jest dogadany, jakie on miał dojście do tego sędziego nie wiem. Widzew wygrał ten mecz. Pamiętam, że 2-3 dni po meczu zadzwonił ten Irek, powiedział, że jest w Warszawie i, że jest umówiony z tym sędzią. Pojawiła się kwestia dostarczenia pieniędzy dla sędziego. Ja ustaliłem z tym Irkiem, że pieniądze podwiezie mu ktoś z moich pracowników. Ja z tego co pamiętam wysłałem swojego kierowcę (...). On pojechał do tej Warszawy mercedesem vito z reklamami Lukullusa. Ten kierowca to też kibic piłkarski. Powiedziałem pracownikowi, że ma zawieźć pieniądze na ulicę Ordynacką, że tam na niego będzie czekał mężczyzna, który będzie wiedział, że będzie dla niego przesyłka. Dałem G. pieniądze - 12-15 tys. zł. G. potwierdził mi przekazanie pieniędzy, nie oszukał mnie. W związku z tym meczem miałem z tym Irkiem tylko kontakty telefoniczne, wtedy jeszcze nie spotkaliśmy się.
Następne spotkanie rozprowadzone przez Irka to był mecz Widzew Łódź - Kujawiak Włocławek z 13 listopada 2004 zakończony naszą wygraną 2:1. Sędzią tego spotkania był Tomasz W. Przypominam sobie, że byłem na tym meczu, że w przerwie nawet dzwoniłem do tego Irka bo byłem niezadowolony z jego przebiegu i postawy sędziego. Do przerwy było 1:1. Ten Irek mnie uspokajał, powiedział, że będzie dobrze i rzeczywiście było. Przed meczem skontaktowaliśmy się z Irkiem telefonicznie. On powiedział, że podejmuje się załatwienia tego wyniku z sędzią. Ja kojarzę, że ten Irek wysyłał mi sms z inicjałami sędziego i literą miasta, z którego pochodził. Tak nie było zawsze. Taka sytuacja miała miejsce raz czy dwa razy. Nie było natomiast ustaleń, że sędzia ma dać przed meczem jakiś sygnał Tadeuszowi G. Takie sytuacje były ustalone tylko z Tadkiem D., z Irkiem nie ustalaliśmy tego typu kontaktu. Ja zgodziłem się na działania Irka z sędzią tego meczu Widzew - Kujawiak, w grę wchodziła standardowa kwota 12-15 tys. Widzew wygrał ten mecz i pamiętam, że po tym meczu ja spotkałem się z Irkiem osobiście po raz pierwszy. Spotkaliśmy się w restauracji Deco Kredens przy ulicy Ordynackiej w Warszawie. Wypiliśmy kawę, on coś tam zjadł. Tam przekazałem mu pieniądze dla sędziego tego spotkania. (...)
Później była runda wiosenna 2005. Ja pamiętam, że Irek dzwonił do mnie przed meczem Widzew Łódź - GKS Bełchatów z 31 marca 2005, zakończonym naszą przegraną 1:2. Irek mówił, że ma dojście do sędziego, że złoży mu propozycję i sędzia się zgodził. Ja to zaakceptowałem, ale mecz przegraliśmy. Ja nie widziałem żadnej pomocy sędziego w tym meczu. Do przekazania żadnych pieniędzy oczywiście nie doszło.
Irek informował mnie też, że jest po rozmowach i złożeniu propozycji sędziemu meczu Radomiak Radom - Widzew Łódź z 9 kwietnia 2004. Ten mecz wygraliśmy 3:0. Pamiętam, że po tym meczu też przekazałem Irkowi pieniądze - standardowo 12 lub 15 tys.  Nie pamiętam gdzie doszło do przekazania tych pieniędzy, w grę wchodzi Warszawa. Wiem też, że ten Irek był raz u mnie w firmie w Leoncinie. Czy i jak trafiały te pieniądze do sędziego nie wiem, nie interesowało mnie to.
Kolejny mecz, w którym Irek miał układ z sędzią i za który przekazałem mu pieniądze to był mecz Szczakowianka - Jaworzno - Widzew Łódź z 27 kwietnia 2004. Wygraliśmy ten mecz 1:0. Jak wynika z zestawienia sędziował Piotr W. Przed meczem Irek tradycyjnie poinformował mnie, że on ma dojście do sędziego. Ja się zgodziłem żeby z nim rozmawiał. Potem on mi powiedział, że z sędzią się dogadał. My wygraliśmy. Pieniądze przekazałem Irkowi w Warszawie bądź u siebie w firmie.
Ja potwierdzam, że mogłem się też spotkać z Irkiem w Hotelu Bristol w Warszawie, gdzie przekazałem mu pieniądze, ale nie pamiętam po którym meczu to było. Faktem jest, że ja przekazywałem Irkowi pieniądze w złotówkach, ale była też taka sytuacja, że ja przekazałem mu pieniądze w dolarach, które on miał wymienić w kantorze. Dla sędziego spotkania Szczakowianka - Widzew był standardowa kwota 12 tys. zł.
Nie przypominam sobie żeby ten Irek kontaktował się ze mną w związku z meczem Podbeskidzie Bielsko - Biała - Widzew z 7 maja 2005, ja nie przekazywałem mu pieniędzy w związku z tym meczem.    
Nie pamiętam dokładnie zdarzeń związanych z meczem KSZO Ostrowiec - Widzew Łódź z 11 maja 2005. Sędzią był Robert S. Wygraliśmy ten mecz 4:1. Ja byłem na tym meczu osobiście, zresztą ze Zbyszkiem B. Wydaje mi się, że to był mój ostatni mecz we współpracy z Irkiem. Nie pamiętam dokładnie, ale Irek mógł dzwonić i mówić, że możliwy jest układ z sędzią. Nie wykluczam, że przekazałem mu po tym meczu pieniądze - normalnie kwotę pomiędzy 12 a 14 tys., ale zdarzenia dotyczące tego meczu jakoś mi się zatarły w pamięci. Ta współpraca z Irkiem chyba się skończyła po tym meczu. Ja nie miałem do niego dużego zaufania, pamiętam, że w paru meczach powiedział, że jest dogadany z sędzią, a mecz przegraliśmy lub zremisowaliśmy. Pamiętam, że jakieś pół roku temu Irek zadzwonił i poprosił mnie o spotkanie. Spotkaliśmy się przy ulicy Żelaznej. On mi powiedział, że musi uciekać do Anglii bo jest wzywany na policję we Wrocławiu.  Powiedział, że on nie chce nikogo wydać i, że muszę dać 30 tys. zł dla jego żony na życie w związku z jego planowaną ucieczką do Anglii. Ja powiedziałem, ze nie lubię szantażystów, żeby spieprzał i, że może wszystko opowiedzieć policji. (...)

B. sędzia Piotr Ś. (całość wyjaśnień tutaj):
Jeśli chodzi o mecz Widzew Łódź - GKS Bełchatów z 31 marca 2005 to przed tym meczem kontaktował się ze mną Grzegorz G. (warszawski sędzia - dopisek dpanek) i z jego polecenia poznałem też i dostałem informację o panu G. Również o G. wspominał mi Marek K. Mówił, że to jest pewny człowiek ( Ireneusz G. to świadek koronny, który pomógł w rozpracowaniu gangu z okolic Lubina handlującego bronią i materiałami wybuchowymi - dopisek dpanek). Wtedy nie wiedziałem, że ta osoba nazywa się G., ja go znałem jedynie z imienia jako Irka. Był to mecz na szczycie II ligi.
 Przed meczem zadzwonił do mnie G. i przekazał mi, że jest propozycja premii za zwycięstwo  w tym meczu zarówno ze strony Widzewa jak i GKS Bełchatów. Przy czym Grzegorz G. wyraził się, że ze strony GKS jest to premia nieoficjalna zabiegał żebym nikomu broń boże nie wspominał, że w przypadku tego meczu on gra na dwie strony. Odniosłem przez to wrażenie, że jemu bardziej zależy na zwycięstwie Widzewa. Po meczu ponieważ gospodarze przegrali więc obietnica korzyści ze strony pana G. nie mogła być zrealizowana, natomiast Grzegorz G. zapytał mnie przez telefon w jak sposób ma mi przekazać pieniądze w kwocie 8 tys. za zwycięstwo Bełchatowa. (...) Dzisiaj pamiętam to tak, że zadzwonił do mnie jako pierwszy G. i powiedział, że jest taki Irek, że on reprezentuje Sz. z Widzewa i, że jest propozycja za pomoc w zwycięstwie. (...) G. dzwonił do mnie również po meczu i mówił, że nie mają pretensji za o to, że przegrali. (...)
Sędziowałem jeszcze taki mecz, który nie jest opisany w zarzutach, był to mecz Świt Nowy Dwór - Widzew Łódź z 30 kwietnia 2005. Przed tym meczem zadzwonił do mnie Ireneusz G. i zaproponował mi korzyść za korzystny wynik dla Widzewa. Mecz miał o tyle podtekst dodatkowy, że Świt opuścił jako sponsor pan Sz. i przeniósł się do Widzewa.  Podczas tych zawodów z tego powodu była gorąca atmosfera. Świt jednak wygrał i pieniędzy nie dostałem. G . kwoty nie określił, ale spodziewałem się, że na tym szczeblu rozgrywek standardowo będzie to 8 tys.

B. sędzia liniowy z Warszawy Adam K. (całość wyjaśnień tutaj):
Pamiętam, że w związku z jednym meczów rozgrywanych na Widzewie miała miejsce następująca sytuacja: Michał Listkiewicz po meczu mi i drugiemu asystentowi, którym był Janusz Bąk, wręczył pieniądze w kwotach po 5 tys. starych złotych. Powiedział, że są to pieniądze na kolacje. Podejrzewam, że Listkiewicz dostał pieniądze od Widzewa i się z nami podzielił.

Tadeusz Gapiński - działacz Widzewa (całość wyjaśnień tutaj):
"Od około 1985 roku jestem kierownikiem drużyny Widzew Łódź. W pewnym momencie Widzew został przejęty przez Zbigniewa Bońka i Wojciecha Sz. (przedsiębiorca skazany w grudniu 2017 za ustawianie meczów Widzewa Łódź i Świtu Nowy Dwór Mazowiecki - dopisek redakcji).
Oni byli współwłaścicielami klubu. W tym czasie w klubie nieformalnie działał także Tadeusz D. (były wpływowy działacz piłkarski skazany w listopadzie 2015 - dopisek redakcji). Nie wiem na jakich zasadach on się w tym klubie znalazł. Tadeusza D. znałem od wielu lat, również na stopie towarzyskiej. Sz. poznałem dopiero wtedy gdy przyszedł do Widzewa. W tym czasie Widzew grał w II lidze. Ja w większości nie znałem sędziów drugoligowych, byli to w dużej mierze nowi sędziowie. Ja znałem w większości sędziów z I ligi. Runda jesienna 2004/2005 rozpoczęła się od kolejnych trzech porażek drużyny.
Później zaczęła się dobra passa naszej drużyny. Widzew wygrał lub zremisował kilkanaście kolejnych spotkań. Pamiętam, że mniej więcej w tym czasie , gdy Widzew zaczął osiągać dobre wyniki, zarówno Tadek D. i Wojciech Sz. prosili mnie abym przed niektórymi spotkaniami, bądź pozdrowił od nich sędziów tego spotkania, bądź kazali mi zadać sędziemu jakieś pytanie, typu "jak minęła im droga" lub "czy były korki". Ja byłem tym zdziwiony i pytałem Sz. lub D. po co mam zadawać takie pytania. Oni odpowiadali żebym się nie dziwił tylko się zapytał. Ja wtedy myślałem, że może oni mają jakieś układy z tymi sędziami z drugiej ligi, jakieś wspólne interesy, lub, że po prostu się znają. Sędziowie nie byli zdziwieni moimi pytaniami i pozdrowieniami, reagowali naturalnie, były też takie sytuacje, że to sędziowie na powitanie  czy też w pierwszych słowach używali dziwnych sformułowań, typu: pozdrowienia od smoka wawelskiego, czy też lajkonika. czy też pozdrowienia z Katowic. Później Sz. i D. kazali mi niejako zdawać relację z przebiegu rozmów z sędzią. Pytali mnie co sędzia odpowiedział, pytali co dokładnie powiedział sędzia jak mnie witał. Ja im to relacjonowałem. Takich dziwnych sytuacji było co najmniej kilka, dwie utkwiły mi jedynie w pamięci. Dzisiaj pamiętam, że taka dziwna rozmowa była z sędzią Sz.  przed meczem Widzewa z Zagłębiem Sosnowiec. Pamiętam, że to był taki wysoki blondyn. Pamiętam, że przy przywitaniu na stadionie, ten sędzia, którego wcześniej nie znałem, powiedział do mnie: pozdrowienia od smoka wawelskiego bądź lajkonika, dokładnie nie pamiętam, ale któregoś z tych określeń użył. ja się tymi dziwnymi pozdrowieniami zdziwiłem ale mimo to podziękowałem za pozdrowienia. Relacje z tej rozmowy zdałem bądź Sz. bądź D. Drugą taką dziwną sytuację pamiętam w związku z meczem KSZO Ostrowiec - Widzew Łódź. Tam sędziował taki ciemny sędzia, który miał ciemniejszą karnację i ciemne włosy. Z okazanego mi wydruku zestawienia meczów Widzewa Łódź wynika, że mecz ten sędziował Robert S. ze Śląska (arbiter został skazany cztery razy za udział w ustawianiu meczów - dopisek redakcji).
Pamiętam, że ten sędzia się przywitał, powiedział, że mam pozdrowienia z Katowic i, że mieli ciężką drogę. Ja byłem zaskoczony tymi słowami. To było dziwne. Z tego co pamiętam to ja tego sędziego widziałem pierwszy raz i zdziwiły mnie dlatego te pozdrowienia bo nie mieliśmy żadnych wspólnych znajomych, poza tym nie powiedział od kogo są te pozdrowienia. O tej rozmowie również powiedziałem bądź Sz. bądź D. Oni w takich sytuacjach zawsze mnie dopytywali co powiedział sędzia przy przywitaniu, jak zareagował, jakich użył słów.
Po zapoznaniu się z zestawieniem meczów Widzewa oświadczam, że nie jestem w stanie wskazać przed którymi jeszcze meczami miałem takie dziwne rozmowy z sędziami. Te dwie sytuacje jakoś utkwiły mi w pamięci, ale na pewno było ich więcej.
Nie wiedziałem nic na temat tego by Tadek D. bądź Sz. wręczali pieniądze sędziom. Wtedy te pozdrowienia wydawały mi się dziwne, ale nie podejrzewałem, że mogą mieć jakiś związek z korupcją. Później, gdy wyszła na jaw afera, że również Widzew kupował mecze, zacząłem podejrzewać, że to były jakieś znaki, że dany sędzia w jakiś sposób darzy moją drużynę sympatią.
Znam od wielu lat pana Krzysztofa Z. (były sędzia z Łodzi dwa razy skazywany za udział w ustawianiu meczów, skreślony z listy sędziów za korupcję - dopisek redakcji) On czasami do mnie dzwonił. Załatwiałem mu bilety na mecze Widzewa. On, gdy był jeszcze sędzią w rozmowach telefonicznych informował mnie o obsadzie sędziowskiej najbliższego meczu Widzewa. Na ogół informacji tych mi udzielał dzień przed meczem lub w dniu meczu. Czasami też to on mnie pytał czy nie wiem kto będzie sędziował mecz Widzewa. Pytał mnie także czy nie potrzebuję pomocy w dotarciu do sędziego danego meczu. Oferował swoje pośrednictwo, ale ja nie byłem zainteresowany korupcją i taką współpracą. On w tych rozmowach przed meczem przykładowo mówił, że na mecz przyjeżdża jakiś jego kolega sędzia, sugerował, że my słabo gramy i przydałaby się  pomoc. Sugerował, że on może w tym pośredniczyć. Oczywiście za darmo by nie było mowy o pomocy. Ja jemu odpowiadałem, że mnie to nie interesuje. Wydaje mi się, że Z. jest kibicem ŁKS, na pewno był piłkarzem tego klubu. Z tego co wiem on chodził również na mecze ŁKS. Widziałem go również na meczach Bełchatowa, gdy Widzew grał z Bełchatowem (Krzysztof Z. został skazany za pomoc w ustawianiu meczów GKS Bełchatów - dopisek redakcji). Ona na Bełchatowie siedział na głównej trybunie, chyba dla VIP-ów.
Chcę powiedzieć, że ja nigdy ani osobiście, ani przez pośredników nie wręczałem pieniędzy sędziom".


Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.  
Lista skazanych za korupcję  
Lista ustawionych meczów  
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu 

Zobacz nasz profil na Facebooku 
Zobacz nasz profil na Twitterze    

Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które  pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!