wtorek, 10 maja 2011

Arka Gdynia

Arka Gdynia to jeden z najaktywniejszych klubów w ustawianiu meczów. Pierwszy akt oskarżenia ws. korupcji w polskim futbolu dotyczył właśnie tego klubu. Stąd też informacje na jego temat są najpełniejsze. Oto ich zestaw: 


30 stycznia 2017 - Grzegorz G. wykluczony ze struktur PZPN
10 września 2015 Jacek M. wykluczony ze struktur PZPN 
8 maja 2015 - surowa kara dla Jakuba P. 
7 lipca 2014 - wyrok ws. korupcji w Arce Gdynia
27 listopada 2013 - Fryzjer wychodzi na wolność! (uzasadnienie decyzji sądu)
23 maja 2013 - Krzysztof S. ukarany za korupcję
23 kwietnia 2013 - prawomocny wyrok ws. Krzysztofa S.
14 marca 2013 - Wiesław K. wyrzucony ze struktur PZPN
07 sierpnia 2012 - b. prezes Arki Gdynia skazany - czytaj
30 sierpnia 2012 - b. sędzia asystent skazany za ustawianie meczu Arki - czytaj
22 maja 2012 - proces b. prezesa Arki przeniesiony do Gdyni - czytaj.
26 marca 2012 - b. prezes Arki chce przeniesienia procesu do Gdyni - czytaj
10 listopada 2011- b. prezes Arki trafił do więzienia - czytaj
11 października 2011 - kasacja ws. Arki oddalona - czytaj
08 września 2011 - nowy termin rozpatrzenia kasacji ws. Arki Gdynia - czytaj.  
27 lipca 2011 - Sąd Najwyższy odracza rozpatrzenie wniosków o kasację ws. Arki- czytaj.
13 czerwca 2011 - Adwokat: Jacek M. nie unika więzienia - czytaj
10 czerwca 2011 - Jacek M., b. prezes Arki unika więzienia? - czytaj.
10 czerwca 2011 - Sąd Najwyższy wyznaczył termin kasacji ws. Arki - czytaj.
19 maja 2011 - sędziowie skazani za korupcję w Arce Gdynia wyrzuceni z PZPN - czytaj tutaj.
9 maja 2011 - Sąd Najwyższy mimo śmierci Mariana D. rozpatrzy kasację od jego wyroku - czytaj tutaj.
5 maja 2011 - rozpoczyna się postępowanie WD PZPN ws. Henryka K. - czytaj tutaj.
10 kwietnia 2011 - jeden ze skazanych ws. Arki Gdynia - Marian D. nie żyje - czytaj tutaj.
28 marca 2011 - odroczenie kary dla skazanego za korupcję w Arce - Mariana D. - czytaj tutaj.
22 marca 2011 - odroczenie kary ws. Ryszarda F. - czytaj tutaj
3 lutego 2011 - Marian D. i Ryszard F. skazani za korupcję w Arce Gdynia dożywotnio zdyskwalifikowani przez WD PZPN - czytaj tutaj.
21 stycznia 2011 - kasacja od wyroku ws. Arki Gdynia trafia do Sądu Najwyższego - czytaj tutaj.
12 stycznia 2011 - gang Fryzjera - skład i sposób działania - czytaj tutaj.
16 listopada 2010 - były prezes Arki Gdynia oskarżony - szczegóły - czytaj tutaj.
4 listopada 2010 - jak ustawiała mecze Arka Gdynia - szczegóły ws. Henryka K. - czytaj tutaj.
27 września 2010 - trzy wnioski o kasację ws. Arki Gdynia - czytaj tutaj.
30 lipca 2010 - akt oskarżenia ws. Henryka K. za korupcję w Arce - czytaj tutaj
20 maja 2010 - Sąd Apelacyjny utrzymuje wyrok ws. Arki - czytaj tutaj.
14 maja 2010 - koniec procesu odwoławczego ws. Arki - czytaj tutaj i tutaj i tutaj.
7 kwietnia 2010 - proces odwoławczy ws. Arki w Gliwicach - czytaj tutaj.
8 grudnia 2009 - pierwsze posiedzenie Sądu Apelacyjnego ws. Arki Gdynia - czytaj tutaj.
11 października 2009 - skazani za korupcję w Arce Gdynia odwołują się od wyroku - czytaj tutaj.
10 października 2009 - apelacja prokuratury ws. wyroku dotyczącego Arki - czytaj tutaj.
16 września 2009 - piłkarz Grzegorz N. odchodzi z Arki - czytaj tutaj.
10 września 2009 - były piłkarz Krzysztof S. skazany za korupcję w Arce trenerem - czytaj tutaj.
30 sierpnia 2009 - zatrzymanie piłkarza Arki Grzegorza N. - czytaj tutaj.
28 sierpnia 2009 - profesor Giezek obrońcą Jacka Milewskiego - czytaj tutaj.
lipiec 2009 - uzasadnienie wyroku ws. Arki Gdynia - cz. 1, cz.2, cz. 3, cz. 4.
5 kwietnia 2009 - mowa końcowa obrońcy Mirosława R. - czytaj tutaj.
4 kwietnia 2009 - komentarze po wyroku ws. Arki Gdynia - czytaj tutaj.
3 kwietnia 2009 - wyrok ws. Arki Gdynia - czytaj tutaj i tutaj.
marzec 2009 - mowy końcowe obrońców i oskarżonych w procesie dotyczącym Arki - czytaj tutaj, tutaj, tutaj, tutaj,
19 marca 2009 - wywiad z obrońcą Fryzjera - czytaj tutaj.
6 marca 2009 - mowy końcowe prokuratorów w procesie dotyczącym Arki - czytaj tutaj,
5 marca 2009 - spowiedź byłego prezesa Arki - Jacka M. - czytaj tutaj
4 lutego - trener Arki Czesław Michniewicz zgłasza się do prokuratury - czytaj tutaj.
28 stycznia 2009 - rozprawa w procesie ws. Arki - czytaj tutaj.
14 stycznia 2009 - rozprawa w procesie ws. Arki - czytaj tutaj.
19 grudnia 2008 - zarzuty dla Henryka K. za Arkę Gdynia - czytaj tutaj.
18 grudnia 2008 - Henryk K. zatrzymany za korupcję w Arce - czytaj tutaj.
27 listopada 2008 - Henryk K. przesłuchiwany w procesie ws. Arki Gdynia - czytaj tutaj.
21 listopada 2008 - proces ws. Arki: Józef D. obciąża K. - czytaj tutaj.
16 października 2008 - Michał Listkiewicz nie wybiera się na proces ws. Arki Gdynia - czytaj tutaj.
14 października 2008 - Janusz Kupcewicz opowiada jak woził łapówki od Arki do Fryzjera
23 lipca 2008 - Krzysztof W. zeznaje w procesie ws. Arki Gdynia - czytaj tutaj.
22 lipca 2008 - świadkowie potwierdzają kupowanie meczów przez Arkę - czytaj tutaj.
19 lipca 2008 - akt oskarżenia ws. Arki Gdynia - czytaj tutaj.
8 lipca 2008 - kibice Arki przeciwko korupcji - czytaj tutaj.
6 czerwca 2008 - sędziowie ujawniają kulisy ustawiania meczów Arki - czytaj tutaj.
1 czerwca 2008 - dyscyplinarna kara za korupcję dla Arki - czytaj tutaj.
27 marca 2008 - Fryzjer wychodzi z aresztu - czytaj.
15 stycznia 2008 - Fryzjer wyjaśnia w procesie dotyczącym Arki Gdynia
17 grudnia 2007 - Fryzjer wyjaśnia ws. korupcji w Arce
28 listopada 2007 - akredytacje na proces Arki

WYJAŚNIENIA OSKARŻONYCH:


Były sędzia Zbigniew R. z Poznania (całość jego wyjaśnień znajdziecie tutaj):
Czwarty mecz, który sędziowałem w II lidze to mecz Arki Gdynia z Zagłębiem Sosnowiec. Kilka dni przed meczem rozpoczęły się moje rozmowy z Fryzjerem na ten temat. On zawsze wiedział gdzie ja sędziuję, nawet przede mną. On powiedział mi, że na ten mecz przyjedzie obserwator W. Powiedział mi wyraźnie, że ten mecz ma wygrać Arka , bo walczy o I ligę. On mi powiedział, że obserwator jest jego. Powiedział mi dokładnie tak, że jak Arka wygra to dostanę dobre noty, a jak przegra to obserwator przypierdoli mi tak notami, że się nie pozbieram. Jemu strasznie zależało na tym meczu. Z tego co wiem on mógł mieć jakieś profity z Arki. Wtedy jednym z działaczy był W. On wówczas był chyba dyrektorem d/s sportowych. Na to stanowisko polecił go właśnie Fryzjer, tak słyszałem. On się znał z Fryzjerem bardzo dobrze, pracowali razem w Amice. Później W. kręcił się w wielkopolskich drużynach, wokół których kręcił się Fryzjer. Pamiętam, że po pierwszej połowie było 1:1. Gdy wchodziliśmy do szatni przy wyjściu stał właśnie ten W. Sprawiał wrażenie bardzo wkurwionego na nas. Powiedział do mnie "włącz telefon". Gdy włączyłem telefon zadzwonił od razu do mnie Fryzjer. On zaczął na mnie krzyczeć - co ty tam odpierdzielasz przyjacielsku i mówił, że dostanę wysoką notę. Po meczu pojechałem z obserwatorem na kolację do restauracji. Wydawało mi się, że wówczas obserwator rozmawiał z Fryzjerem na temat naszego sędziowania. Faktycznie dostałem dobrą ocenę. Ja nie dostałem od Fryzjera żadnych pieniędzy za ten mecz, jedynie wysoką ocenę - 8,2. Fryzjer traktował to moje sędziowanie jako odpłatę za mój awans do II ligi. On mi kiedyś powiedział, że ten mój awans będę musiał odpracować. Pamiętam, że inni sędziowie brali pieniądze i zawsze chcieli sędziować Arkę.

Ryszard F. pseudonim Fryzjer (całość wyjaśnień znajdziecie tutaj):
Chciałem jeszcze powiedzieć o sytuacji w Arce Gdynia. Wiem, że tam były działania związane z pozyskiwaniem sędziów. Głównodowodzącym był Heniu K. - szef Okręgowego Związku Piłki Nożnej. On tam dzielił i rządził. Wiem, że on odbierał sędziów i obserwatorów i ich gościł. Ja się z K. znam od lat w związku z działalnością w Wielkopolskim ZPN. Za czasów jak prezesem Arki został Jacek M. - K. zorganizował spotkanie. Zadzwonił do mnie i powiedział, że chce się ze mną spotkać on i Jacek M. Spotkanie odbyło się około 50-70 kilometrów do Wronek. Na spotkanie przyjechał tylko M. K. zadzwonił, że coś mu wypadło. M. znałem z Lecha przez Darka Sz. Ja przed rozmową z M. rozmawiałem z K. z telefonu M. Było tak, że oni się zdzwonili i ja byłem poproszony o rozmowę z K. On poprosił mnie żebym wysłuchał M., a potem porozmawiał sobie z nim. M. powiedział, że ja mam jakieś kontakty żeby ściągnąć zawodników z Arki (z czy do? - dop. dpanek) i dobrze by też było żebym porozmawiał z sędziami z naszego terenu w przypadku meczów Arki Gdynia. Wynikało z jego wypowiedzi, że oni są gotowi płacić sędziom za pomoc w wygranych Arki. Później zadzwonił do mnie K., że będzie do mnie dzwonił M. Następnie zadzwonił do mnie M. i powiedział, że przyjedzie do mnie (Wiesław) K. - kierownik drużyny i coś mi przywiozą. Ja byłem wtedy w Kołobrzegu, oni wiedzieli, że mają przyjechać do Kołobrzegu. To było około 3-4 lat temu. Spotkałem się z K., który przyjechał z Januszem Kupcewiczem (tutaj więcej o jego zeznaniach przed wrocławskim sądem). Spotkaliśmy się w Kołobrzegu w ośrodku wczasowym. Tam dostałem od nich pakunek, paczkę. Tam były najprawdopodobniej pieniądze. Następnego dnia przyjechał do mnie K. i odebrał tę paczkę. Wcześniej się ze mną umówił. On był z żoną. Ona widziała ten pakunek. Schowała go w torebkę. K. powiedział, że on potrzebuje pieniądze, że do niego przyjeżdżają różni ludzie z PZPN i, że on musi mieć na to finansowanie. Powiedział, że nie wypada mu brać bezpośrednio pieniądze od swoich ludzi z Arki i stąd moje pośrednictwo. Z tego wynika, że M. był przekonany, że to pieniądze dla mnie. Podczas kolejnych spotkań K. prosił mnie żebym kontaktował się z sędziami meczów Arki i rozmawiał z nimi. Chodziło kontakt dla M., ja miałem być osobą pośredniczącą w kontaktach z sędziami, tak naprawdę wszystko załatwiał K. M. miał być przekonany, że to wszystko ja załatwiam. M. pytał sędziów czy dzwonił Rysiek F. Tak naprawdę wszystko z sędziami omawiał K., ja miałem być tylko słupem. To, że są takie rozmowy z sędziami mówił mi K. i niektórzy sędziowie. Ja za ten mecze Arki załatwione z sędziami miałem dostawać i dostawałem pieniądze, które ostatecznie trafiały do K. Drugą taką paczkę dostałem od Arki chyba w 2004 roku, po utrzymaniu Arki w II lidze. Nie pamiętam dokładnie, ale dostałem ją chyba od Wiesława K. Nie pamiętam czy na tym spotkaniu był M. Przekazałem ją również Henrykowi K. w miejscowości Podgaje.

Był też taki mecz Arka Gdynia - KSZO Ostrowiec na wiosnę 2005 roku. W przeddzień meczu przyjechał Mirosław S. Spał w hotelu Nadmorskim. W. mówił mi, że S. negocjował z działaczami Arki wysokość kasy za odpuszczenie meczu. Mówił, że Arka nie wygra tego meczu jeśli on nie dostanie kasy za odpuszczenie meczu. Działacze Arki dali mu chyba 30-40 tys. zł. S. obiecał, że porozmawia ze swoimi piłkarzami o odpuszczeniu meczu. W tym dniu na meczu był też redaktor Łuszczyna i robił zdjęcia. Nie wiem nic na temat podejścia pod sędziego tego meczu (sędzią był Robert W. - dopisek dpanek). Wiem, że Arka podchodziła pod W. w meczu z Górnikiem Zabrze. Jestem ciekaw czy W. się wam do tego przyznał. Wiem, że W. dostał za ten mecz 20 lub 25 tys. zł. Proszę zobaczyć, że W. jeździł przede wszystkim na mecze gdzie dawali kasę. Niech zatem Saks nie gada, że przypadkowo, losowo ustalał obsady meczu. Posyłał W. tam gdzie ten chciał jechać i gdzie były pieniądze. W. miał bardzo dobre układy z sędziami warszawskimi. Sędziowie warszawscy jeździli na mecze, na które chcieli jechać. Sami sobie te mecze wybierali i Saks spełniał ich prośby. Nie wiem kto z działaczy dawał W. pieniądze za ten mecz Arki.

Mariusz S. - były sędzia z Opola (całe wyjaśnienia tutaj):
Chcę także powiedzieć, że Jerzy M., który był szefem kolegium sędziów opolskiego ZPN także brał łapówki. Fryzjer powiedział mi, że M. wziął mnóstwo szmalu za mecz Polar Wrocław - Pogoń Szczecin z 8 kwietnia 2004 roku, który sędziował Artur Sz., za mecz Zagłębie Lubin  - GKS Bełchatów z 2 czerwca 2004, który sędziował Adam K., za mecz Śląsk Wrocław - Arka Gdynia (pierwszy barażowy) z 20 czerwca 2004, który sędziował Marek M. Fryzjer mi o tym mówił podczas spotkania w jego domu. To by się zgadzało bo Fryzjer opiekował się Pogonią Szczecin, Arką Gdynia i maczał palce w sukcesach Zagłębia Lubin. M. był obserwatorem na tych trzech meczach.

25 marca 2005 roku odbył się mecz między Arką Gdynia a Świtem Nowy Dwór. Arka wygrała ten mecz 2:0. Mecz sędziował Marcin W., a obserwatorem był Stefan B. O tym meczu rozmawiałem z Andrzejem B. On mówił, że N. strasznie drukował dla Arki. Następnego dnia napisałem do Hańderka, Saksa i Ryszarda Wójcika czyli wówczas zarządu kolegium sędziów PZPN o kolejnym "cyrku w Gdyni". To się później potwierdziło bo oburzeni sędziowaniem W. działacze Świtu wysłali kasetę z zapisem tego meczu do PZPN.

Mirosław K. - b. sędzia asystent z Opola (pełne wyjaśnienia tutaj):
Był jeszcze taki mecz Odra Wodzisław - Arka Gdynia. Mecz ten obserwował Marek R., obserwatorem był Jerzy G., a trenerem Arki Wojciech W. I dla mnie wszystko jest jasne, a ludzie z PZPN udają głupa albo robią to specjalnie. Wiadomo, że to układ Fryzjera, wszystkie osoby Fryzjera i Arka wygrywa 1:0. R. kręci mecz ale dostaje dobrą notę od obserwatora.

B. sędzia Zbigniew M. (całość wyjaśnień tutaj):
Ja już trochę siedzę w tym światku i jestem niemal na pewno przekonany, że Fryzjer miał wpływ na obsady sędziów i obserwatorów w pewnych meczach I, II i III ligi. Nie przez przypadek na przykład mecz barażowy Arka  Gdynia Śląsk Wrocław sędziował Piotr S., a obserwatorem był L.

B. sędzia Andrzej K. (całość tutaj):
Kolejne spotkanie to mecz z 23 kwietnia 2005 Arka Gdynia - MKS Mława 4:1. Przed meczem, z tego co pamiętam, nikt do mnie nie dzwonił. Otrzymałem natomiast telefon przed meczem w szatni sędziowskiej. Dokładnie było tak, że ja przygotowywałem się do meczu i zadzwonił telefon do obserwatora, którym był pan Mirosław J. J. z kimś rozmawiał i przekazał mi słuchawkę telefonu. Okazało się, że rozmawiałem z panem D. On użył takich słów - jak będzie dobrze to dostaniesz ósemkę. Ja powiedziałem dobrze, w porządku. Oddałem słuchawkę J. On jeszcze rozmawiał. Z J. nie podjąłem tematu tego telefonu, przekazania aparatu i wypowiedzi D. (...) Ten mecz miał znaczenie dla Arki, miała szanse wydobyć się z baraży. Ten mecz z Mławą toczył się w dziwny sposób, uważam, że zawodnicy Arki uważali, że jestem przekupiony, próbowali mnie naciągnąć na rzut karny, ja nie reagowałem. Doliczyłem trzy minuty do meczu. W tym doliczonym czasie zawodnik Mławy w jednoznaczny sposób dotknął piłki ręką. Po meczu była wielka awantura, działacze Mławy mieli pretensje, zbesztali mnie z błotem za tę decyzję. Ja ten mecz sędziowałem uczciwie, najlepiej jak potrafiłem. Po meczu kierownik drużyny Arki chciał nas tj. trójkę sędziowską i obserwatora zaprosić na kolację. W związku z tą awanturą odmówiliśmy. Na obiekcie, na parkingu, kierownik Arki przekazał kopertę.  On powiedział, że to za mecz. Ja powiedziałem, ze sędziowałem normalnie, że za co mi to daje. Wziąłem jednak tę kopertę, tam było niecałe 5 tys. zł. One były w drobnych banknotach 20-10 złotówkach. Nawet sobie pomyślałem, że to są pieniądze za bilety.

Kolejny mecz to spotkania Arka Gdynia - Stasiak Opoczno z 2 czerwca 2004 zakończony remisem 2-2. Z tego co pamiętam to ten mecz był ważny dla Arki, zwycięstwo dawało szanse uniknięcia baraży. Tak to chyba wyglądało w tabeli. Nie pamiętam czy Stasiak o coś walczył. Przed tym meczem zadzwonił do mnie prezes Arki Jacek M., z którym spotkałem się osobiście. Kojarzę, że ten telefon był w czasie gdy ja już byłem w Gdyni. Wydaje mi się z dużym prawdopodobieństwem, że wcześniej zadzwonił do mnie Marian D. informując, że będzie chciał ze mną rozmawiać prezes Arki, on go niejako anonsował. M. zadzwonił i powiedział, że chciałby się ze mną spotkać na chwilę przed meczem. Ja się zgodziłem. Spotkaliśmy się w jakimś hotelu w pobliżu stadionu, w pobliżu morza. To M. wskazał to miejsce, mówił, że łatwo dojechać do tego hotelu, jadąc w kierunku morza. Ja chyba powiedziałem swoim asystentom, że chce się ze mną spotkać prezes Arki. M. spotkał się ze mną sam, rozmawialiśmy w tym hotelu, tylko we dwoje. M. mówił, że jego drużynie zależy na zwycięstwie i dobrze byłoby jak by się tak stało. On nie podał konkretnej kwoty pieniężnej, ale z jego intencji wynika, że chce mnie pozyskać i, że jest to oferta. Ja nie udzieliłem jednoznacznej odpowiedzi, sprawa pozostała otwarta. Powiedziałem, że na pewno nie skrzywdzę jego drużyny, to byłaby wypowiedź w moim stylu. I ja i on wiedzieliśmy o co chodzi, to był gra słów.  Ja mogłem się domyślać, że jak Arka wygra to dostanę jakieś pieniądze. W meczu padł remis, który nie zadawalał Arki i po meczu nie było żadnego kontaktu ze strony M.

B. sędzia Krzysztof S. (całość tutaj):
Jeśli chodzi o mecz z 7 maja 2005 między Arką Gdynia a Kujawiakiem Włocławek to byłem sędzią tego meczu. Na tym meczu było dwóch obserwatorów: Krzysztof P. i Jamróz. Proszę mi wierzyć, że ten mecz był prowadzony bez żadnych korzystnych decyzji dla obu ze stron. Po przyjeździe na stadion Arki Gdynia jedna z pierwszych osób, która mnie powitała był Wojciech W. Przywitałem się z nim przed budynkiem klubowym. Pamiętam jeszcze, że on żartował co  to za sędziowie pierwszej ligi już teraz do nich przyjeżdżają. Ja zażartowałem, że widocznie jesteście kandydatem do I ligi. W. od początku zachowywał się w sposób bardzo dziwny. Ja wtedy przyjechałem na stadion z asystentem z Rzeszowa Piotrem M. Drugim asystentem był S. Konrad. Siedzieliśmy chwilę w szatni. Wyszliśmy na boisko. Pamiętam, że w międzyczasie przyjechał P. Poszliśmy z M. sprawdzać boisko. Ten W. chodził po płycie boiska i cały czas rozmawiał przez telefon. Ja podejrzewałem dlaczego W. miał do mnie nieufny stosunek.  Był on wiele lat wcześniej menadżerem w Wiśle Płock i także przed jednym z meczów próbował mi złożyć propozycję korupcyjną. Pamiętam, że wtedy też odmówiłem mu i był zły na mnie. To było już bardzo dawno temu. Pamiętam, że po tym meczu Wisły Płock on zadzwonił do mnie i mnie przepraszał, że był zły na mnie po tym meczu. Wisła ten mecz przegrała. Kulturalnie zakończyliśmy rozmowę, jakby tego zdarzenia nie było. Wracając do meczu z Arką, gdy tak chodziliśmy po boisku z asystentem, to w pewnym momencie podszedł do nas ten chodzący z telefonem Wąsikiewicz i próbował mi przekazać swój telefon komórkowy. Ja jemu powiedziałem, że mnie nie interesują żadne telefony, ja się nie spodziewam żadnego telefonu i z nikim nie będę rozmawiał. Pamiętam, że jeszcze niedawno rozmawiałem z asystentem M. na ten temat i mówiłem do niego zobacz jak dobrze,  że ja tego telefonu nie odebrałem. W. przyłożył do ucha telefon i powiedział do swojego rozmówcy, że jest pewien problem bo pan Krzysztof nie chce podjąć tej rozmowy. Zaintrygowało mnie to. Acha trzeba powiedzieć jeszcze jedną rzecz. Przed meczem kontaktowałem się z Witem Ż., może to on do mnie dzwonił. Nie pamiętam. On mnie pytał czy już jestem w Gdyni. Pamiętam, że on mi wtedy powiedział: wiesz co, uważaj żebyś się tam w nic nie wdał bo Arka jest słynna, oni tam podchodzą, on mnie generalnie przestrzegał przed jakimikolwiek działaczami. On nawet coś takiego mówił, że w tej Arce są bandyci. Puentując on powiedział, że działacze Arki są znani z podchodzenia i składania propozycji sędziom i żebym się w nic nie wdał. Wracając do tego telefonu W., on dalej rozmawiał przez ten telefon. My poszliśmy do szatni. Ja widziałem na obiekcie P., ale się z nim jeszcze nie przywitałem. Był tam w szatni znowu taki moment, że ja znowu byłem sam na sam z W. On tak za nami podążał. Był namolny i zaczął mnie znowu zagadywać. Ja kategorycznie przerwałem tę rozmowę mówiąc do niego: panie W. ja wiem do czego ta rozmowa prowadzi i mnie takie rzeczy nie interesują. Zapytałem go jednak, czego później żałowałem, z kim chciał mnie połączyć w tej rozmowie. Byłem ciekaw, bo tam było głośno, że tam w Arce działał Fryzjer. On mi powiedział, że chciał mnie połączyć z Marianem D.. Byłem tym zdziwiony. Podejrzewam teraz, że ten W. chodząc i dzwoniąc z tego telefonu mógł szukać dojścia do mnie przez wiele osób i w końcu trafił na D. Dziwię się bo przecież na stadionie był już P., ale może W. go nie widział. To nie były moje refleksje w tamtej chwili, ale dopiero później gdy to analizowałem. Taka refleksja przyszła 10 dni po tym meczu gdy D. został aresztowany, a ja o mały włos mogłem załatwiać z nim ten mecz, gdybym podjął tę rozmowę. Przyszło mi do głowy, że może W. miał stworzyć taką prowokację dla policji. Później miałem takie refleksje dlaczego W. robił to za pośrednictwem D., a nie sam, myślałem, że to prowokacja policji. Te refleksje doszły do mnie po aresztowaniu D. Podczas rozmowy w szatni z W. W. prosił mnie abym się zgodził jeszcze na rozmowę z K. - kierownikiem drużyny. Kategorycznie mu odmówiłem. Jemu tak zależało bo to był ważny mecz decydujący o awansie do pierwszej ligi. On przeprosił i wyszedł. Później w szatni pojawił się P., przywitaliśmy się. Następnie z P. poszliśmy na boisko jeszcze coś sprawdzić. Muszę powiedzieć, że z P. miałem różne hochsztaplerskie naciski. Przed tym meczem jednak on mi nie mówił nic o żadnych kwotach.  On mówił jedynie, że mogę mieć różne naciski, bo obie drużyny są silne w podchodzeniu. On mi nic nie mówił o propozycji ze strony Arki. On mówił, że muszę z tego meczu wyjść dyplomatycznie. Również ja nie mówiłem P. o tych wcześniejszych propozycjach W. Zaczął się mecz. Po meczu przyszli do mnie Jargóz i P. Jargóz był dodatkowym obserwatorem, głównym był P. Jargóz się pożegnał i został P. Atmosfera po meczu była taka, że obie drużyny były zadowolone z sędziowania. Później mi S. mówił, że jeden z zawodników Kujawiaka, który pochodzi z Łodzi mu mówił, że przed meczem trener Kujawiaka Baniak mówił swoim zawodnikom, że sędziowie tego meczu, nie pozwolą im wygrać w tym meczu z Arką. Chodziło o to, że Baniak mówił do swoich zawodników, że z Arką nie mają szans wygrać w tym meczu bo sędziowie im na tym nie pozwolą. Po meczu, gdy J. pojechał, szczegółowe omówienie zawodów miał zrobić P. P. zarzucał mi jakąś kartkę w tym meczu i chciał mi dać notę ok. 8,0. Ja chciałem wyższą notę, uważałem, że na wyższą zasłużyłem. P. mówił, że jeszcze się zastanowi, żebym jeszcze do niego zadzwonił w tej sprawie. Ja miałem takie wrażenie i zresztą rozmawiałem na ten temat z asystentem S., że P. miał jakby pretensje omawiając zawody, że ja na boisku nie dałem odczuć, że sprzyjam Arce. On mi tego wprost nie powiedział, ale ja miałem wrażenie, że czepia się z tego powodu.
Miałem także wrażenie, że może skoro W. do mnie podchodził to może podchodził także do P. z propozycją, ale ja o to P. nie pytałem. Dalej wątek z P. był taki, że ja na tego P. do asystentów narzekałem, że nie chce mi dać satysfakcjonującej noty. Po meczu siedzieliśmy na plaży w restauracji. (...) Zasiedzieliśmy się tam i dopiero w godzinach nocnych pojechaliśmy do domów. Zatrzymaliśmy się w lesie za potrzebą. Wtedy zadzwoniłem do P. Obudziłem go. Zacząłem go dopytywać jak dojechał i tak dalej kurtuazyjnie. Treści tej rozmowy nie odtworzę. nawiązywałem oczywiście do tej noty, jak on to widzi, nakłaniałem go aby dał mi dobrą notę. On mi wtedy dał do zrozumienia, że gospodarze mimo, że wygrali, nie byli zadowoleni z mojego sędziowania. Ta rozmowa przerodziła się w kłótnie. Mogłem sobie na to pozwolić bo byliśmy kolegami. Ja mu w końcu powiedziałem, że jak cokolwiek wziąłeś od Arki to się podziel. To był z mojej strony żart. On zaprzeczył. Powiedział, że to nie jest rozmowa na teraz, że ja jestem niedysponowany, żebym zadzwonił trochę później. Rzeczywiście byłem trochę pijany. (....) Powiedziałem mu, że nie interesują mnie jego układy, ale niech postawi chociaż dobrą notę. Wydzwaniałem do niego jeszcze kilka razy później w sprawie tej noty. On mnie zapewniał, że on nie był w żadnym układzie z Arką. Tych telefonów do niego było dużo. W czasie jednej z rozmów byłem zdziwiony bo on chyba kazał mi  zadzwonić na numer stacjonarny. On w pewnym momencie powiedział, że Arka chce się jakoś wywiązać, nie powiedział, że z obietnic, ale, że Arka jest w stanie coś dla mnie przygotować i, że on to będzie miał. ja cały czas dzwoniłem do niego po tę ocenę. Chodziło mi o notę. Powiedziałem P., żeby wstrzymał się z wysłaniem sprawozdania obserwatora. Powiedziałem, że będę w Poznaniu. Powiedziałem mu też żeby nie robił żadnych numerów i nie wyciągał żadnych pieniędzy z Arki Gdynia. On w pewnym momencie zaczął do mnie mówić, że "to o czym ty mówisz to będzie". On mówił, że jak się spotkamy to sprawy załatwimy, że ktoś u niego będzie z Arki i coś dla mnie zostawi. Ja zgłupiałem. Ja zgłupiałem bo w kilku rozmowach mówił mi, że nie jest w żadnym układzie, a tu nagle mówi, że coś z tego meczu będzie z Arki. Zgłupiałem, że Arka się ma do niego zgłosić i coś przekazać. Ja powiedziałem mu na to, że jeszcze wyjaśnimy te sprawy i głównie chodziło mi o wyjaśnienie noty. On mi wtedy powiedział też, że on mi wystawi tę ocenę wysoko. Mówił jeszcze, że jak się pojawią te pieniądze z Arki to się jeszcze dogadamy. W międzyczasie dzwoniłem jeszcze do D. Dzwoniłem chyba ze dwa razy bo mi przerwało rozmowę. Zadzwoniłem do niego i powiedziałem mu, że chcę załatwić sprawę tego meczu Arki. Zapytałem czy faktycznie wtedy W. łączył mnie z nim. Ja jemu tłumaczyłem, że nie chciałem odebrać bo W. dawał mi ten telefon przy asystencie. Taki mu powód podałem, ale to nie była prawda. Prawdziwy powód tego był taki, że nie chciałem rozmawiać na temat tego meczu. Marian D. nie przyznał mi się, że to on wtedy dzwonił, ale powiedział coś w tym stylu, że oni muszą się jeszcze dużo nauczyć. Dodał, ze on tam musi ich opierdolić. Powiedziałem do D., że ja tam nic nie wziąłem od Arki. O tych rozmowach z D. nie mówiłem P. ani nikomu. Później spotkałem się z prezesem Hańderkiem. To wszystko działo się w jednym tygodniu po meczu. On mi w tej rozmowie powiedział, że posłał mnie na ten mecz i on ma sygnał, że ja za ten mecz coś wziąłem. Wtedy opowiedziałem mu tę sytuację jak W. próbował mnie podchodzić. Powiedziałem mu, że chciał mnie z kimś połączyć. Nie powiedziałem mu, że wiem z kim W. chciał mnie połączyć. On nalegał żebym mu to powiedział, ale ja nie chciałem wyjawić, że to jest D. Hańderek wtedy był szefem kolegium sędziów PZPN. Po powrocie do domu rozmawiałem z Hańderkiem jeszcze telefonicznie i on mi powiedział, że być może te pieniądze od Arki zgarnął P. Powiedziałem Hańderkowi, że ja zadzwonię do prezesa Arki i zapytam o sytuację z tym meczem. Nazwisko prezesa M. wziąłem z gazety TEMPO. Jego numer telefonu otrzymałem od kolegi (...).  Zadzwoniłem do tego M. Bardzo grzecznie powiedziałem mu, że dam mu do siebie numer i jeśli ma wątpliwości z kim rozmawia to może do mnie oddzwonić bo chcę mu przedstawić pewną sytuację. Powiedziałem mu, że chcę mu powiedzieć o zachowaniu działaczy Arki. On mi powiedział tak: Panie w co mnie pan chce wpierdalać. On naskoczył na mnie. Nie chciał wcale ze mną rozmawiać i odłożył słuchawkę. Zadzwoniłem do niego drugi raz. Znowu odłożył słuchawkę. Zdziwiła mnie ta jego reakcja, że on się tak zachowuje w stosunku do sędziego. Zadzwoniłem do Hańderka i przedstawiłem mu tę sytuację. Hańderek powiedział do mnie: Pewnie M. wie jak to zostało rozegrane i dlatego nie chce rozmawiać, to jest jedna wielka mafia. Byłem ciekawy jaki efekt wywoła ten mój telefon do M. Ciekawy byłem czy będzie jakiś odzew. Faktycznie tak się stało. Zadzwonił do mnie P. i powiedział " słuchaj skurwysynu gdzie ty wydzwaniasz, ja też mam dowody, że ty też wziąłeś".  Odłożył od razu słuchawkę. ja do niego zadzwoniłem na numer stacjonarny, ktoś odebrał i powiedział, że nie ma P. Próbowałem dzwonić na jego komórkę, ale on miał wyłączony aparat.  Po tym telefonie miałem także telefon od Wita Ż. On mi powiedział: co ty tam gdzieś wydzwaniasz do prezesa, tłumaczysz się, po co to robisz? Zastanawiałem się skąd on wie o moim telefonie, ale nie pytałem się go. To była zadziwiająca mnie reakcja na mój telefon do M. Trzecią osobą, która wiedziała o tym moim telefonie do M. i powiedziała mi to po meczu barażowym Radomiak Radom - Tłoki Gorzyce był obserwator tego meczu Henryk K. z Gdańska. On powiedział: coś słyszałem, że po tej Arce coś tam miałeś z M.? On powiedział: wiem, że tam się P. jakoś nieładnie zachował. Tak jak już powiedziałem wtedy kiedy prowadziłem te rozmowy z P. przez telefon to umówiłem się z nim też w Poznaniu. Wtedy kiedy on powiedział, że coś z Arką może być i, że wystawi mi wysoką notę. To było przed rozmową z Hańderkiem i telefonem do M. Do tego spotkania doszło chyba we wtorek. Chciałem się z nim spotkać aby o tych sprawach nie rozmawiać przez telefon. tylko omówić je na miejscu. Chciałem z nim porozmawiać o tym, że ktoś z Arki ma mu coś przekazać i także o nocie dla mnie. Spotkaliśmy się u niego w domu. (...) Następnie wyszliśmy do parku  i w parku rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. I wtedy zapytałem go o tę ocenę. Powiedział mi ponownie, że da mi wysoką ocenę. Powiedział mi wtedy też, że do tematu Arki wrócimy jeśli oni z tej Arki się do niego odezwą. Ja mu powiedziałem: Krzysiu daj spokój z tym. Powiem szczerze, że on do tego tematu za bardzo nie wracał. W tym sensie nie wracał, że mówił, że on z tym tematem Arki nie chce mieć już nic wspólnego. Ja też mu wtedy powiedziałem, ale bez konkretów, że w stosunku do mnie jakieś ruchu ze strony Arki były wykonywane.  (...)  P. jedynie dał mi do zrozumienia, że wokół tego klubu kręci się mafia. Ja go nie dopytywałem.

Były sędzia Tomasz W. z Warszawy (całość wyjaśnień tutaj):
Kolejny mecz jaki sędziowałem Tłoki Gorzyce - Arka Gdynia  15 maja 2004. Konkretna propozycja padła ze strony Arki Gdynia. (....) Jeśli chodzi o propozycje ze strony Arki Gdynia to zadzwonił do mnie prezes Arki Jacek M.  Nie pamiętam czy ktoś wcześniej anonsował M., nie pamiętam jaki czas przed meczem do mnie zadzwonił. Umówiliśmy się na spotkanie w Warszawie, on zaproponował spotkanie w Warszawie. Twierdził, że będzie przez Warszawę przejeżdżał. Umówiliśmy się dzień przed meczem. Z tego co pamiętam spotkaliśmy się w jakim McDonaldsie. Tam dał mi pieniądze - 8-10 tys., dokładnie nie pamiętam, ale to na pewno była któraś z tych kwot. Mówił, że oni bronią się przed spadkiem i zależy im na zwycięstwie w tym meczu. Mecz zakończył się wynikiem remisowym. Po meczu, w którymś dniu po kolejce ligowej, ponownie zadzwonił do mnie M. i powiedział, że połowa tych pieniędzy należy mi się za remis, ale połowę muszę oddać. On powiedział w rozmowie telefonicznej, że po połowę tych pieniędzy zgłosi się (...). On powiedział mi żebym o określonej godzinie określonego dnia był (...) koło Grobu Nieznanego Żołnierza.  Nie pamiętam dokładnie kiedy było to spotkanie w tym umówionym miejscu, ale mogło to być następnego dnia po tym telefonie albo kilka dni później. Faktycznie o ustalonej godzinie pojawiłem się w określonym miejscu i podeszła do mnie kobieta.  Powiedziała, że jest od M. i jej przekazałem połowę z 8 lub 10 tys. Wyglądu tej kobiety nie pamiętam, bo widziałem ją tylko przez krótką chwilę (...).
Kolejny mecz z 15 października 2004 GKS Bełchatów - Arka Gdynia. Mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla Bełchatowa. Obserwatorem tego meczu był Marian D. Na terenie obiektu podszedł do mnie Marian D. i powiedział, że są dla mnie przygotowane pieniądze za zwycięstwo Arki. Nie określił jaka to jest kwota. Pieniędzy nie dostałem bo Arka ten mecz przegrała.
5 listopada 2004 odbył się mecz Arki Gdynia z Ruchem Chorzów 2:0. Przed meczem podszedł do mnie Wiesław K. i zaproponował mi pieniądze za pomoc w zwycięstwie Arki. Nie pamiętam czy K. przed meczem wymienił konkretną kwotę. Po meczu K. zaprosił nas na obiad do takiej restauracji w mieście. Była to knajpa, która w nazwie miała coś związanego z Ameryką. W toalecie K. przekazał mi kopertę, w której było 7 tys. Obserwatorem tego meczu był Mirosław J. W tym meczu popełniłem ewidentny błąd i nie podyktowałem karnego dla Ruchu Chorzów. Po meczu J. wytknął mi ten błąd ale nie zarzucił mi go w protokole obserwatora. Dał mi wysoką notę powyżej 8. Nie pamiętam czy przed meczem J. coś mi sugerował żebym pomagał Arce. Wiedziałem jak się sprawy mają na Arce i podejrzewałem, że J. jest w tę sprawę wtajemniczony.

B. obsadowy PZPN Jerzy G. (całość wyjaśnień tutaj):
F. dzwonił do mnie przed każdą kolejką i pytał o obsadę. (...) interesowała go już niemal cała obsada. Ja mu ją podawałem. Faktycznie on pytał o kluby, które są wymienione w moich zarzutach. Interesowała go Arka Gdynia i wiele, wiele innych klubów.

Janusz Kupcewicz - były działacz Arki Gdynia (całość wyjaśnień tutaj):
Od końca października 2001, chyba od października lub listopada do marca 2003 pełniłem w Arce Gdynia pełniłem funkcję konsultanta do spraw sportowych. Tę funkcję zaproponował mi jeden z członków Rady Nadzorczej SSA Arka Gdynia pan Piotr Wesołowski. Prezesem zarządu w czasie gdy ja w nim byłem zatrudniony był Jacek M., on zaczynał działać w Arce na początku 2001, wiceprezesem z tego co pamiętam był Grzegorz G., z tym, że nie jestem pewien czy pełnił tę funkcję od początku mojego zatrudnienia w Arce Gdynia. W tym czasie w Arce pracował również pan Wiesław K., pełniący w tym czasie funkcję kierownika drużyny Arki Gdynia. Do moich obowiązków należały rozmowy z zawodnikami - kandydatami na zawodników Arki Gdynia, opinie o poszczególnych formacjach drużyny i poszczególnych zawodnikach Arki, miałem jeździć na obserwacje meczy rywali Arki Gdynia, ale do tego w sumie nie doszło. Byłem obecny na meczach Arki rozgrywanych w Gdyni, jeździłem też na wyjazdy ale nie wszystkie. W czasie mojego zatrudnienia w klubie pan G. wspólnie z M. we dwójkę decydowali o wszystkich sprawach najistotniejszych dla klubu, w tym sprawach finansowych. A czasie mojej pracy w klubie, w Arce zatrudniona była pani Ania (...). Nie pamiętam czy była zatrudniona w Arce od samego początku mojej pracy czy też przyszła do klubu później. Ona była sekretarką prezesa M. (...) Ja byłem zatrudniony otrzymując stałą pensję. (...) Otrzymywałem kwotę na konto w wysokości 2,5 tys. zł netto. (...) Ja byłem zatrudniony na umowę zlecenie, bo na stałe pracowałem w szkole. Ja co miesiąc podpisywałem taką umowę - zlecenie. Ja przez ostatnie trzy miesiące pracy w Arce otrzymywałem pieniądze na konto, ale nie podpisywałem miesięcznych umów - zleceń. (...) Rozmawiałem na ten temat z M. On mnie zbywał, mówił, że będzie jutro, za dzień, dwa lub trzy. W marcu 2003 M. powiedział, że w związku z tym, że mam mało obowiązków, on chce mi zmniejszyć wynagrodzenie o połowę. Ja się nie zgodziłem i odszedłem z Arki. Jakiś czas po tym jak odszedłem z Arki, po 2-3 tygodniach zadzwonił do mnie G. żebym przyszedł do klubu. Powiedział mi w klubie, że ja dostawałem pieniądze za te ostatnie miesiące i, że teraz muszę podpisać zaległe umowy zlecenia. Ja byłem zły na prezesów i tą sytuację i powiedziałem, że teraz i w takiej sytuacji nic nie będę podpisywał. Nie podpisywałem tych dokumentów, nie wiem jak oni załatwili tą sprawę. Ja żadnych premii nie otrzymywałem. Wiem, że zawodnicy byli premiowani, ale w tym wypadku sytuacje były różne w zależności od wyjścia na boisko, wyników, awansu. Funkcjonował regulamin premiowania. trudno mi teraz podać zawodników grających w tym czasie w Arce. O odejściu i przyjściu zawodników decydował M.  Dla mnie to było dziwne, że on co pół roku wymieniał 9-10 zawodników. Nie wiem jakie były tego przyczyny. Były sytuacje, że umawiał się z jakimś zawodnikiem, ustalał warunki, a jak zawodnik wyjeżdżał to on mówił do niego wynocha. Ja nie wiem jak wyglądał w Arce system rozliczania pieniędzy ze sprzedaży biletów, księgowania tej sprzedaży i rozejścia się biletów i rozliczania pieniędzy z wpływów. Tym zajmował się M. i pani Ania, a później G. Były sytuacje, że biletów było sprzedanych 5-6 tysięcy, a widzów było około 8-9 tys. To wiem od Wieśka. My jednak nie mieliśmy dostępu do rozliczeń finansowych.
W czasie gdy ja pracowałem w Arce tam też działał Kuba P. On był członkiem Rady Nadzorczej klubu ze strony kibiców. Ja nie wiem czym się zajmował. Bywał w klubie, trzymał się blisko z M., to byli dobrzy kumple. To był dziwny człowiek. Pamiętam, że po jakimś meczu z Aluminium Konin on krzyczał do zawodników Arki, że wjedzie  kibicami do szatni i dadzą im po mordzie. Ja mu zwróciłem uwagę, że tak się nie robi. Wiem, że on był aresztowany we Wrocławiu podczas rozróby kibiców Arki i Śląska. To wstyd żeby zatrzymany był członek rady nadzorczej. Ja słyszałem już po tym jak przestałem pracować w Arce, że Kuba miał kontakty z zawodnikami i wpływ na transfery. Ten Kuba przesiadywał u M., ja miałem z nim raczej rzadkie kontakty.
Wiem, ze kiedy ja pracowałem w Arce to funkcjonował tam system przekazywania sędziom meczów Arki pieniędzy za pomoc w wygranych meczach. Przez pierwszy czas mojej pracy w Arce, około pół roku, może dłużej pieniądze przekazywał sędziom sam M. On się z tym nawet za bardzo nie krył. Były sytuacje, że jak jechaliśmy na mecze Arki wyjazdowe samochodem to on wprost mówił, że są przygotowane pieniądze dla sędziego meczu za pomoc w zwycięstwie. Ja jeździłem z nim na te mecze samochodem, jeździł z nami Krzysztof S. - członek rady nadzorczej, obecnie zastępca M. do czasu jego aresztowania. S. jest właścicielem hotelu Nadmorski.
Jeździł też z nami Kuba i w sumie o tych pieniądzach mówiło się otwarcie. Padały też kwoty: 5, 10, 15 tys. Pamiętam przypadki, że po konkretnych meczach zatrzymywaliśmy się na stacjach benzynowych czy na trasie gdzie M. był poumawiany z sędziami i przekazywał im pieniądze. Widziałem, że M. wysiadał i podchodził do innego samochodu. To trwało chwilę, załatwiał sprawę tj. przekazywał pieniądze i wracał do nas. To musiało być wcześniej wszystko telefonicznie (ustalone - dopisek dpanek). Ja teraz z uwagi na upływ czasu nie jestem w stanie wskazać konkretnych meczów gdzie przekazywano pieniądze sędziom i konkretnych sędziów. Za moich czasów to było częste, to był zorganizowany system, klub bronił się przed spadkiem. Później z tego co słyszałem gdy Arka walczyła o awans to premiowanie sędziów było nagminne. Zakładam z racji bliskości G. z M. i tego, że G. zajmował się finansami, że on o wszystkim wiedział. Ja zakładam, że pieniądze na sędziów szły z lewych biletów, o tym głośno było w Arce, ale najlepiej wiedział o tym M. pani Ania, a później G. Słyszałem też, że M. brał pożyczki na te cele od innych osób, w rozmowach nawet padały nazwiska osób od których pożyczał pieniądze, jak i z czego oddawał nie wiem.
Później M. zaczął się zwracać do mnie i K. o przekazywanie pieniędzy sędziom. Rozmawiał ze mną przed meczem. Mówił: słuchaj, ustaliłem wszystko z sędzią, umówiłem go po meczu na parkingu, czy w jakiejś restauracji i, że ja mam przekazać pieniądze sędziemu. Pieniądze dla sędziego przekazywał mi osobiście po meczu M. Była to koperta z pieniędzmi. Nie pamiętam czy M. mówił jaka tam jest kwota. W ten sposób pieniądze przekazałem sędziom 2,3 lub 4 razy. Mówię o meczach w Gdyni. Nie potrafię podać nazwisk konkretnych sędziów i meczów, w których przekazywałem sędziom koperty. To było dawno, nie pamiętam komu przekazywałem pieniądze od M. Pieniądze przekazywałem na parkingu lub w pubie Ameryka. Teraz ten pub nazywa się inaczej. Przy przekazywaniu koperty z pieniędzmi mówiłem: tutaj jest koperta od prezesa, tak jak panowie uzgadnialiście. Sędzia brał te pieniądze i tyle. Raz przekazywałem pieniądze kwalifikatorowi. Nie pamiętam o kogo chodziło.
Były też jedna czy dwie sytuacje, że przekazywałem pieniądze sędziom po meczach wyjazdowych Arki. Utkwiła mi w pamięci jedna sytuacja, przypomniał mi to w rozmowie Wiesiu K. i tak faktycznie było. To był mecz wyjazdowy Arki gdzieś na Śląsku w sezonie 2002 chyba jesienią. Mecz ten sędziował G. Po meczu samochodem z M. pojechaliśmy na jakąś stację i on wskazał mi G. czekającego na nas i powiedział żebym przekazał mu przygotowaną kopertę. Ja wziąłem pieniądze od M. i poszedłem z kopertą do G. On przeliczył pieniądze przy mnie i spytał dlaczego jest tylko połowa kwoty. Ja powiedziałem, że jest tyle ile dał prezes i żeby z nim rozmawiał. Wróciłem do M. i mu o tym powiedziałem. M. mi powiedział w samochodzie, że była połowa wyniku, bo padł remis to była połowa pieniędzy. Ja już nie pamiętam czy powiedziałem to G. na tej stacji czy też odjechałem. Z tego co mi M. mówił to rozmawiał potem telefonicznie z G. Wiem też od Wiesława K., że on na polecenie M. też przekazywał pieniądze sędziom.
Nie potrafię powiedzieć dlaczego M. zaczął nas prosić o przekazywanie pieniędzy sędziom. On chyba nie chciał tego robić sam bezpośrednio, ale o wszystkim decydował, sterował i przekazywał pieniądze.
Ja podczas pracy w Arce poznałem Fryzjera to jest Rysia F. Poznałem go przez M. Wcześniej się nie znaliśmy. Brałem udział w 2-3 spotkaniach z Fryzjerem, z tego co pamiętam w dwóch spotkaniach uczestniczył M. Pierwsze moje spotkanie z Fryzjerem miało miejsce w Arenie w Poznaniu w związku z jakimś turniejem, tam było kilka osób, które piły wódeczkę, był Heniu Miłoszewicz, tam przedstawiono mi Ryśka. Później było spotkanie Milewskiego z Fryzjerem w jakiejś knajpie w województwie poznańskim. Ja byłem tylko z M., wiedziałem, że jedzie na spotkanie z Fryzjerem. Podczas tego spotkania M. przekazał Fryzjerowi pieniądze, teraz nie pamiętam jaka to była kwota. M. powiedział, że Fryzjer nagrywa mu sędziów. Fryzjer mówił mu kto sędziuje mecz i przekazywał sędziom informacje, że Arka będzie płaciła pieniądze. M. przekazywał Fryzjerowi pieniądze właśnie za kontakty z sędziami. To spotkanie trwało godzinę, może dwie. Ja sam byłem świadkiem rozmów M. z Fryzjerami, rzucali swoimi hasłami, padały słowa: złotówka, dwa złote. M. wiedział o co chodzi. Mówił, że ustalił z Fryzjerem sędziego i kwotę. Pamiętam też, że raz Fryzjer był w Gdyni, braliśmy udział w kolacji z sędziami, w której uczestniczył też M. Fryzjer się raczej nie pokazywał na stadionach, on się ukrywał. Te wszystkie zdarzenia rozgrywały się wtedy gdy ja byłem zatrudniony w Arce.
Pamiętam też sytuację, że ja dostałem polecenie od M. zawiezienia pieniędzy Fryzjerowi do Kołobrzegu. Ja pojechałem z K. do Kołobrzegu z kopertą z pieniędzmi, którą dostaliśmy z K. od M. Nie wiem jaka tam była kwota. M. podał nam adres. To był chyba jakiś pensjonat. Spędziliśmy u Fryzjera kilka godzin. Ja spożywałem z Fryzjerem alkohol, K. był kierowcą. Z nami spożywali też alkohol jacyś budowlańcy, którzy prowadzili jakiś remont dla Fryzjera.
Wiem też, że obsadę sędziowską Arki i numery telefonów do poszczególnych sędziów przekazywał M. Henryk K., prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. Sam K. mi mówił, żebym powiedział M., że ma zadzwonić do takiego lub innego sędziego, który miał sędziować mecz Arki. Nie pamiętam nazwisk konkretnych sędziów, takich sytuacji było kilka.  To były sytuacje gdy K. nie mógł rozmawiać osobiście z M. Były też sytuacje, że K. rozmawiał na ten temat z M. w mojej obecności. To było tak, że K. mówił do M: słuchaj ustaliłem konkretnego sędziego meczu Arki weź do niego zadzwoń i załatw sprawę. Myślę, że to były sytuacje, że Fryzjer nie mógł wszystkiego z sędziami załatwić i działał K. Nie wiem skąd K. miał taką wiedzę, on mi tego nie mówił. Ktoś mi mówił, że K. sam dzwonił do sędziów meczów Arki Gdynia. Nie wiem nic czy . miał wpływ na obsadę meczów Arki. Nie wiem nic o znajomości Fryzjera z K.
Ja nie przypominam sobie sytuacji żebym przekazywał sędziemu pieniądze przekazem pocztowym. Nie pamiętam tego, ale nie wykluczam, że taka sytuacja miała miejsce, jeśli tak to było to zdarzenie jednorazowe.
Pamiętam jeszcze taką sytuację, ktoś mi to opowiadał, ale niestety nie pamiętam kto, że M. pod wpływem alkoholu wszedł do lokalu gdzie siedzieli jego znajomi, wyjął i wyrzucił na stół karty kredytowe i mówił żeby wszyscy obstawiali w STS tj. zakładach bukmacherskich zwycięstwo Arki w najbliższym meczu bo Arka wygra. Faktycznie Arka wygrała. To była taka historia, która do mnie dotarła. M. był po alkoholu nadpobudliwy, arogancki wobec kobiet i innych osób, z nikim się nie liczył.
Korumpowanie sędziów w Arce Gdynia było nagminnym i powszechnym procederem. Tak osiągano utrzymanie lub awans. Ja myślę, że ewentualne sukcesy M. w piłce dawały mu głosy i popularność w polityce, stąd takiego jego działania.
Ja słyszałem też, że pieniądze dla sędziów szły z premii piłkarskich. Piłkarze dostawali premie i część z pieniędzy przekazywali któremuś z działaczy na te cele. Było głośno jak taki zawodnik z Australii o nazwisku Lines, który grał w Arce mówił w prasie, że pierwszy raz spotkał się z takim klubem, gdzie zawodnicy podpisują listę premiową, a faktycznie ich nie otrzymują. To było za trenera M., już po tym jak ja już nie pracowałem w Arce.

Mirosław D. - b. trener Arki Gdynia:
 Jeśli chodzi o mój okres trenowania w Arce Gdynia to przyznam, że było kilka spotkań, w których miałem wątpliwości do fachowości pracy sędziów. Były to spotkania:
MKS Mława - Arka Gdynia z 28 września 2004
Arka Gdynia - GKS Katowice z 17 września 2004
Arka Gdynia - MKS Mława z 23 kwietnia 2005 zakończone wygraną  przez Arkę 1:0, w którym bramka została zdobyta przez Arkę w 90 min. z karnego
Oni sędziowali pod Arkę. Ja nie wiem nic czy w Arce była korupcja i propozycje korupcyjne dla sędziów.
Po zakończeniu współpracy z Górnikiem Polkowice zostałem trenerem Arki Gdynia. Trenerem Arki zostałem od 1 lipca 2004. Było dokładnie tak, że ja już nie byłem trenerem Górnika Polkowice i na kilka kolejek przed końcem sezonu zadzwonił do mnie prezes Arki Jacek M. i powiedział mi, że właśnie w przerwie meczu Arki z KSZO Ostrowiec zwolnił trenera M. Zaproponował mi pracę, ale z racji tego, że miałem jeszcze ważny kontrakt w Górniku, a byłem jedynie urlopowany nie zgodziłem się od razu przyjąć posady. Zgodziłem się to zrobić od 1 lipca i tak też się stało, a po zwolnieniu M. trenerem został W
Z mojej wiedzy wynika, że jeśli w Arce działał mechanizm korupcyjny to nie był taki jak w Polkowicach. To znaczy pieniędzy nie uzyskiwało się poprzez premię zawodników, bo gdyby tak było to bym o tym wiedział. Większej wiedzy na ten temat jednak nie posiadam. Trenerem Arki byłem gdzieś do 20 września 2005. Z tego co obserwowałem, to też podejrzewam, że tam również funkcjonował mechanizm opłacania sędziów gdyż w niektórych meczach sędziowie ewidentnie nam sprzyjali i sędziowali tendencyjnie na naszą korzyść. To są jedynie moje domysły na podstawie obserwacji spotkań. Generalnie sędziowie bardzo nam sprzyjali. Zresztą na przykładzie Polkowic muszę powiedzieć, że sędziom chodziło jedynie o pieniądze, bo były takie sytuacje, że w jednym  w meczu, w którym myśmy zapłacili sędziemu on sędziował na naszą korzyść, a w innym meczu kiedy myśmy nie zapłacili sędzia sędziował na rzecz naszych przeciwników. Przy Arce Gdynia działała grupa karkowców, ludzi z tzw. miasta i oni się tym klubem opiekowali. O tych ludziach nic więcej nie powiem bo się ich obawiam. Podejrzewam, że wiele osób woli iść siedzieć niż mówić o tych ludziach. (...)
Chcę powiedzieć o kilku rzeczach, które podczas mojego poprzedniego przesłuchania nie przyszły mi do głowy, a mogą one mieć znaczenie dla okoliczności wręczenia pieniędzy Mariuszowi S., sędziemu meczu MKS Mława - Widzew Łódź, o który to mecz ja mam zarzut. (...) dalej nie przyznaję się do tego, że przywiozłem pieniądze dla S. i, że te pieniądze przekazałem S. przez J. Nie jest to prawdą. (...) Nadal podejrzewam, że skoro S. pieniądze za ten mecz dostał to na pewno ktoś te pieniądze dał przez J. temu sędziemu, ale to nie byłem ja. Nadal myślę, że te pieniądze mógł dać J. ktoś z tej grupy "ludzi z miasta", którzy kręcili się przy klubie Arka Gdynia. To moje podejrzenie opieram na dwóch sytuacjach, które opiszę. Pod koniec maja lub na początku czerwca 2006 Górnik Polkowice grał na wyjeździe mecz z Lechią Gdańsk. Spaliśmy w hotelu "Nadmorskim" w Gdyni. Gdy prezes Arki Gdynia dowiedział się, że my tam jesteśmy z Górnikiem Polkowice to postanowił mnie odwiedzić w tym hotelu. Przyjechał na spotkanie Jacek M. z żoną, dyrektor hotelu Krzysztof S. z żoną, był dyrektor L. z Polkowic, Andrzej S. i Mariusz J. Wszyscy razem siedzieliśmy przy stole. Około godz. 21.00 rozeszliśmy się. Około 23.00 zszedłem do baru aby zobaczyć czy przypadkiem zawodnicy Górnika Polkowice tam nie przebywają. Wtedy zobaczyłem Mariusza J. przy barze w towarzystwie dwóch mężczyzn. Jednego z tych mężczyzn kojarzyłem właśnie z tej grupy, która nieformalnie kręciła się koło Arki Gdynia. Był to mężczyzna wzrostu około 190 cm, włosy blond, dobrze zbudowany, Ten drugi też wyglądał podobnie jak ten pierwszy, ale tego drugiego nie kojarzyłem. Ze słyszenia wiem, że ta grupa współdziałała z Fryzjerem w czasie gdy on opiekował się Arką Gdynia. Także słyszałem, że te osoby również podchodziły pod sędziów aby załatwić dobre wyniki Arce Gdynia. Był jeszcze drugi przypadek kiedy między 9 a 15 czerwca 2005 w swoim gabinecie w Arce Gdynia sporządzałem sprawozdanie po zakończeniu sezonu. Wtedy na korytarzu, na ganku, stała właśnie ta grupa mężczyzn, która często się tam kręciła. To byli tak jakby szefowie kibiców Arki. Oni tam rozmawiali, było dużo przekleństw, więc nie zwracałem uwagi na tę rozmowę do czasu gdy pojawił się temat Polkowic. Jakaś osoba z tej grupy mówiła do pozostałych, że wydzwania do niego "ten z Polkowic" i domaga się uregulowania czy też zapłaty, nie pamiętam jak on to nazwał, ale chodziło o pieniądze. Ta druga osoba powiedziała coś w tym stylu "wyślij mu te pieniądze niech zamknie mordę" czy coś takiego. Ja to skojarzyłem z J., ale co do tego pewności nie mam, może ta rozmowa dotyczyła zupełnie innego tematu. Ja o tym teraz mówię bo po przeanalizowaniu tych sytuacji podejrzewam, że to mogło dotyczyć właśnie kontaktów tych ludzi z J. i również tego meczu, o który ja mam zarzut czyli MKS Mława - Widzew Łódź. (...) Nic więcej nie wiem o tych ludziach z miasta. oni na pewno nie pracowali, bo już o 10.00 byli na treningach drużyny. Mówiło się, że są to ludzie z półświatka. W środowisku mówiło się, że Fryzjer pomagał Arce Gdynia. Mówiło się, że oni tam się jakoś pokłócili i on przestał pomagać. Mówiło się, że on przestał pomagać Arce albo po barażu ze Śląskiem Wrocław albo przed barażem, ale coś to miało związek z tym barażem.(...)
Pamiętam, że któregoś dnia zadzwonił do mnie prezes Arki Gdynia Jacek M. Ja go wcześniej nie znałem. Ta rozmowa odbyła się jak pamiętam w przerwie jednego z meczów Arki Gdynia w rundzie wiosennej 2004. Nie pamiętam konkretnie jaki to był mecz, to był ostatni mecz poprzedniego trenera Piotra M. Jak się dowiedziałem to właśnie w przerwie tego spotkania, to było na 4-5 kolejek przed końcem sezonu, Jacek M. zwolnił tego trenera i zaproponował mi pełnienie tej funkcji.  Większość trenerów miała wówczas pracę, ja chyba w kwietniu 2004 zostałem zwolniony z Górnika Polkowice i byłem do dyspozycji i chyba stąd ta decyzja M. Ja w tej pierwszej rozmowie początkowo się nie zgodziłem, uważałem, że to zły pomysł, daleko od domu, poza tym Arka była wtedy w bardzo złej sytuacji w tabeli, w mojej ocenie z małymi szansami na utrzymanie się. Ten temat padł i już później dowiedziałem się z telegazety, że trenerem Arki został Wojciech W. Bezpośrednio przed spotkaniami barażowymi ze Śląskiem znowu zadzwonił do mnie prezes M. i ponowił propozycję objęcia zespołu jeśli Arka utrzyma się w II lidze. Powiedział, że on nie widzi możliwości współpracy z W. jako trenerem na dłuższą metę i chciałby mnie zatrudnić. M. chciał żebym obejrzał te mecze derbowe, jak gra Arka, jak grają poszczególni zawodnicy i żebym dokonał analizy tego zespołu. Ja rzeczywiście oglądałem oba mecze Arki ze Śląskiem, pierwszy we Wrocławiu remisowy i drugi w Gdyni zwycięski. Następnego dnia po tym meczu barażowym w Gdyni podpisałem kontrakt z Jackiem M. na objęcie funkcji trenera.
Ja po swoich doświadczeniach w Górniku Polkowice i zdarzeniach korupcyjnych w tym klubie dotyczących finansowania sędziów i obserwatorów wiedziałem jak wyglądają takie mechanizmy i szybko potrafiłem ocenić czy sędzia pomaga danej drużynie w danym meczu. W krótkim czasie uzyskałem też wiedzę dotyczącą mechanizmu korumpowania sędziów i obserwatorów w Arce Gdynia. Ja w tym klubie nie prowadziłem rozmów z konkretnymi sędziami i obserwatorami, podobnie też ja w Arce nie przekazywałem im pieniędzy. To nie należało do mnie. (....) Wiem, że w tym czasie kiedy ja pracowałem w tym klubie to pieniądze nie pochodziły z premii zawodniczych. Ja zadawałem sobie pytanie skąd pochodzą te pieniądze, nie jestem idiotą, zakładałem, że od sponsorów bądź dochodów z biletów. Mnie jednak nikt w klubie nie wtajemniczył w to skąd pochodziły konkretne pieniądze na sędziów i obserwatorów. Nie będę ukrywał, że już w czasie gdy pracowałem w Górniku Polkowice to już w środowisku mówiło się, że sędziowie sędziują pod Arkę (...).
Już w pierwszym meczu rundy wiosennej 2004 z Widzewem wiedziałem, że sędzia nie przeszkadza Arce, że jej sprzyja. W krótkim czasie ja zacząłem uzyskiwać informacje jak działa system. Były to krótkie informacje od kierownika K. i W. To były wypowiedzi na zasadzie żartów i przypadkowych rozmów. K. mówił, że odwoził gdzieś obserwatorów, sędziów, że był z nimi na kolacji i, że wyjeżdżali zadowoleni. Ja już wtedy rozumiałem, że to były kontakty związane z pozyskiwaniem przychylności sędziów i obserwatorów i ich finansowaniem. Czasem K. narzekał, mówiąc, że sędzia wziął pieniądze, a jego pomoc w meczu była nie taka jaka powinna być. K. mówił też, że chciałby zarabiać tyle ile sędzia dostał za konkretny mecz. Nie podawał jednak wprost stawek jakie przekazywał sędziom i obserwatorom. Dla mnie było oczywiste, że korzyści były też przekazywane obserwatorom, to było jasne, że musi być korelacja, bo sędzia nie wychyliłby się bez pozyskania przychylności obserwatora. (...)  Ja siedząc na ławce wiedziałem mecze Arki w Gdyni, część z nich była ewidentnie tendencyjnie prowadzona pod Arkę Gdynia. Czasem mecz sam się rozstrzygał na boisku i wtedy sędzia nie musiał się szczególnie starać drukować i wykazywać na boisku. Przyjeżdżał słaby zespół i padały szybko bramki dla Arki. Postronny obserwator w takiej sytuacji nie widział czy sędzia pomaga Arce, a on nie musiał się specjalnie wysilać.
Ja uważam, że K. to był trochę zagubiony biedny chłopina oddany Arce. Nie powiększałbym jego roli. Uważam, że on robił co mu kazano.
Ja siedziałem z K. i W. w jednym pokoju, tak, że te rozmowy przeprowadzaliśmy w trójkę. Było jasne z ich wypowiedzi, że M. był w tym wszystkim zorientowany, trudno sobie wyobrazić, że K. sam uzyskiwał pieniądze na ten cel. Wiem, że M. bardzo unikał tematu Fryzjera, ja nie wiem dokładnie jakie były ich kontakty i jaką rolę w tym procederze odgrywał Fryzjer, jego nazwisko padało w tych rozmowach, jednak gdy K. poruszał przy M. temat Fryzjera to on nie chciał rozmawiać, robił się nerwowy i urywał temat. Ja z Polkowic wiedziałem, że Fryzjer pomaga w kontaktach z sędziami i przekazywaniu informacji co do obsady.
Ja wiem, że Fryzjer był w Gdyni na jednym z meczów Arki, a na pewno po meczu na przyjęciu w hotelu Nadmorski. Było takim zwyczajem, że po meczach Arki w Gdyni - my jako prowadzący klub - trenerzy, masażysta, prezes M., G., W. spotykaliśmy się w tym hotelu i omawialiśmy mecz. Zasadniczo nie uczestniczył w tych spotkaniach kierownik K., on wtedy dbał o obserwatorów i sędziów. On jeździł z nimi na kolacje. Po jednym ze spotkań Arki, nie potrafię powiedzieć po którym, w spotkaniu w Nadmorskim uczestniczył Fryzjer i sędziowie tego meczu. Był na pewno sędzia główny, byli też dwaj bądź jeden liniowy. Tak to odtwarzam w chwili obecnej. Nie wiem jak do tego doszło, że na tym spotkaniu w Nadmorskim byli sędziowie. Był też W., K. i właśnie Fryzjer. Ja przyjechałem chyba z asystentem (...). Jedliśmy kolację, sędziowie musieli być chyba zaufanymi osobami Fryzjera, rozmawiali ze sobą jak starszy znajomi. Na tym spotkaniu było bardzo wesoło, ton spotkaniu nadawał Fryzjer. Ja podczas tej kolacji miałem po raz pierwszy możliwość dłuższego, osobistego spotkania z Fryzjerem. Wcześniej (...) widzieć Fryzjera 6-7 lat temu podczas meczu Amiki w III lidze. W tym spotkaniu z Fryzjerem w hotelu nie uczestniczył M. Fryzjer (...) rzucił żartem do W. czy K. - a co to szef się rozchorował. To była taka złośliwość dotycząca M.
Jeśli chodzi o M. to on wiosną 2005 bardzo się wystraszył, był przerażony, kojarzę, że było to związane z zatrzymaniem D. i F. On unikał tematu sędziów i ogólnie finansowych dotyczących klubu. Zresztą wszyscy w klubie się wystraszyli, po trochu korumpowanie sędziów dotyczyło w tym klubie wszystkich.
G. zajmował się w klubie finansami, on był chyba bankowcem (...). On był przy podpisywaniu mojego kontraktu i ustalaniu premii finansowych dla zawodników, ale tutaj decyzje podejmował i pierwsze skrzypce grał M. W tym w tym czasie była zatrudniona chyba na pół etatu pani Ania. Nie pamiętam jej nazwiska. Ona pracowała jako sekretarka. Ona dobrze się znała i dobrze żyła z prezesem M. Ona nie zajmowała się sprawami finansowymi w Arce.
Kojarzę osobę Kuby P., to był członek rady nadzorczej czy zarządu klubu. Jeździł często na mecze wyjazdowe Arki, ale nie z drużyną. On bywał w klubie widywałem go przed meczem czy po meczu. Rozmawialiśmy ze sobą głównie o składzie, miał zastrzeżenia do poszczególnych zawodników, był zakochany w naszych zawodnikach, których próbował promować. Uważam, że on miał dobre relacje z M., spędzali razem czas i się znali.
Ja zapamiętałem wyraźną pomoc sędziów w meczach Arka Gdynia - Zagłębie Sosnowiec z 3 września 2004, sędziowany przez Zbigniewa R. i w meczu Arka - ŁKS, sędziowanym przez Janusza O. To były moje spostrzeżenia z ławki trenerskiej. Pamiętam, że pomagał nam też sędzia w meczu MKS Mława - Arka Gdynia z 1 października 2004.
Nie wiem jak przebiegał mechanizm pozyskiwania sędziów i przekazywania im pieniędzy na meczach wyjazdowych Arki.
Chciałbym jeszcze wrócić do meczu Mława - Widzew Łódź, o którym wyjaśniałem. Chcę zmienić wyjaśnienia dotyczące tego meczu bo nie powiedziałem wtedy prawdy. Było tak jak mówił Mariusz J. ja przywiozłem pieniądze przeznaczone dla sędziego tego spotkania, teraz nie pamiętam jego nazwiska.
Chciałbym wrócić do wcześniejszego meczu Arka - Polkowice. Tam zawodnicy dogadali się na grę na remis. Ja o tym wiedziałem, zadzwonił do mnie z zapytaniem Mariusz czy to jest możliwe i czy nie mam nic przeciwko. Dla Górnika Polkowice remis był ważny jeśli chodzi o ich sytuację w tabeli. Ja w tej rozmowie powiedziałem dwie rzeczy - nie mogę sam podjąć decyzji o tym, musi zdecydować prezes M. i muszą się na to zgodzić zawodnicy. Rozmawiałem na ten temat z M. Powiedziałem, że jest propozycja, nie pamiętam czy go wtajemniczyłem, że dzwonił J. Powiedziałem, że jest propozycja zagrania na remis, że jest jeden punkt pewny i czy walczymy o trzy. To była rozmowa na kilka dni przed meczem. (...) Ostatecznie zostawił kwestie mi i zawodnikom, powiedział, że jeśli zawodnicy dogadają się na remis, to on to akceptuje i się nie sprzeciwia temu układowi. Z zawodnikami ja przed meczem nie rozmawiałem, spotkałem się z J. przed meczem w Polkowicach i on powiedział, że on tak pokieruje zawodnikami Polkowic, że oni się dogadają z zawodnikami Arki. (...) Zawodnicy się dogadali, padł remis 1:1. Wtedy z J. byliśmy w kontaktach koleżeńskich. Wkrótce miał być mecz Widzewa z Mławą. Gdyby Widzew przegrał, a my wygralibyśmy mecz w tej samej kolejce to Arka by awansowała do I ligi. Tę kalkulację przedstawiłem J. w rozmowie telefonicznej. Wtedy pojawił się pomysł dojścia do sędziego meczu Mława - Widzew i złożenia mu propozycji korupcyjnej za pomoc w zwycięstwie Mławy. Ten wynik pomagał Arce. Ja już nie pamiętam czy znałem nazwisko sędziego tego meczu, którym był S. czy ustalił to J. W każdym razie on powiedział, że S. to dobry chłopak, który mu gwizdał i ma do niego dojście. Powiedział, że może z nim próbować rozmawiać. Ja raczej nie wierzyłem w możliwość zwycięstwa Mławy i pomocy w tym temacie sędziego. Mi się wydawał Widzew za mocny. Ja spytałem o jakich pieniądzach rozmawiamy bo sam takiej decyzji nie mogę podjąć. J. powiedział, że S. nie będzie wariował. Nie pamiętam czy od razu podał mi kwotę 10 tys. czy też przekazał mi to po rozmowie z tym sędzią. Ja zaraz po tej rozmowie udałem się do prezesa M. Tok było gdy on już był mocno przestraszony po zatrzymaniach. Ja powiedziałem, że jest ktoś kto ma dojście do sędziego meczu Mława - Widzew, że może z nim rozmawiać o pomocy sędziego w wygranej Mławy i, że już podjął takie ustalenia. Ja już podczas rozmowy z M. znałem kwotę i ją podałem bo M. spytał jakie pieniądze wchodzą w rachubę. Chyba nie powiedziałem, że osobą, która może rozmawiać z sędzią jest Mariusz J. Jak zacząłem rozmowę z M. u niego w gabinecie to on powiedział żebyśmy nie rozmawiali w obiekcie i wyszliśmy na zewnątrz. M. był zdenerwowany. Powiedział, że ma obawy, że jakiś sędzia pierwszoligowiec do niego dzwoni i ma o coś pretensje. Był przestraszony. On powiedział, że Widzew raczej wygra i jakie mam gwarancje. Ja powiedziałem, że to jest szansa. Z tym tematem po tej rozmowie go zostawiłem. Sprawa była otwarta. Ja w tej pierwszej rozmowie z J. w sumie ustaliłem, że on będzie rozmawiał z S. Mława wygrała z Widzewem, pojawił się temat wywiązania się z ustaleń J. z S. Rozmawiałem z M. po meczu, powiedziałem, że Mława wygrała, że mechanizm uruchomiłem z sędzią tego meczu. M. miał pretensje, że co prawda Mława wygrała, ale my tylko zremisowaliśmy i awansu jeszcze nie ma.  Zrozumiałem, że temat nie będzie rozstrzygnięty do czasu ewentualnego awansu Arki. Tak też przekazałem J., że na pieniądze trzeba poczekać. Mariusz J. do mnie wydzwaniał i pytał gdzie są pieniądze. Ja powiedziałem żeby się uspokoił, że sprawa jest do załatwienia i że musi poczekać. Jak było już zakończenie sezonu i planowany był bankiet J. do mnie ponownie zadzwonił. Ja odwoziłem małżonkę (...). J. powiedział, że spotyka się z S. na jakimś turnieju i musi pieniądze mu przekazać. Pytał kiedy będę z tymi pieniędzmi. Powiedziałem, że w czwartek po spotkaniu z kibicami i, że przywiozę te pieniądze.  Ja wyłożyłem (...) swoje pieniądze, przyjechałem do domu nocnym pociągiem. Ja wcześniej spytałem żonę czy ma jakieś pieniądze w domu czy też muszę wypłacić. Postanowiłem wyłożyć te pieniądze. Byłem przekonany, że po takim sukcesie i awansie i w związku z moją wiedzą o o wcześniejszych (...) działających w Arce ja te pieniądze odzyskam. Żona miała gotówkę w domu. Rano przyjechał do mnie J. bo wybierał się na turniej i przekazałem mu te 10 tys.  zł. Nie powiedziałem mu, że musiałem te pieniądze wyłożyć. Podczas przygotowywań do rundy jesiennej w I lidze ja rozmawiałem z M. na ten temat. Powiedziałem, że ja wyłożyłem pieniądze bo musiałem je zapłacić. M. zapytał jaki mam kontrakt. Ja powiedziałem mu, że tak jak zapisywaliśmy. On wyciągnął ten kontrakt i tam było zapisane, że dostanę konkretną kwotę za awans - 40 tys. i pensję w przypadku awansu 13 czy 14 tys. zł. Powiedział, że biedny nie będę. Ja mówiłem, że wyłożyłem jednak swoje pieniądze. On powiedział, że niepotrzebnie się dogadywałem bez jego konkretnej zgody. On powiedział, że nawet nie wiem ile ich awans kosztował, że sponsor Prokom nie da większych pieniędzy, a trzeba podpisywać nowe kontrakty. Ja powiedziałem, że to wszystko rozumiem, że koszty są duże, ale, że wyłożyłem swoje pieniądze. Tak to zostało w zawieszeniu. Ja trenowałem Arkę kolejnych sześć meczów w I lidze. Pojawił się konflikt z kibicami. Powywieszali flagi - D.  precz, do domu. K. powiedział mi, że to chyba mój koniec w tym klubie, że jak wcześniejszym trenerom wywieszali takie flagi to oni tracili pracę. K. powiedział, że kibice w tym klubie mają duże wpływy na prezesów. Przegraliśmy mecz z Zagłębiem Lubin. Ja musiałem się ewakuować z trybun, kibole rwali się do bicia. Ja zostałem wezwany na rozmowę z prezesami. M. miał przygotowany kontrakt o rozwiązaniu umowy. Powiedział, że to nie jest tylko jego zdanie, że gdyby to tylko od niego zależało to jeszcze bym pracował, ale, że są to naciski kibiców. Miałem dostać odprawę miesięczną czy dwumiesięczną. Ja powiedziałem, że mam miesięczne wypowiedzenie. M. powiedział, że jak się uprę to mogę tu jeszcze miesiąc pracować, ale chyba nie wiem co się będzie działo z kibicami. Ja wróciłem do tematu uregulowania tych wyłożonych pieniędzy za mecz Mława - Widzew. M. powiedział ponownie, że to był mój pomysł i moja realizacja, że i tak tu krzywdy nie miałem i stratny nie byłem. Ja w końcu machnąłem ręką na to, że nie dostałem tych pieniędzy.

 B. sędzia z Opola Sławomir B.:
Kolejny mecz, który sędziowałem i z którym wiąże się korupcja odbył się 7 września 2003. Był to mecz między Podbeskidziem Bielsko-Biała a Arką Gdynia. Przed tym meczem zadzwonił do mnie ktoś z Gdyni z propozycją pieniężną w zamian za korzystne sędziowanie dla Arki Gdynia. Ja się zgodziłem. Mecz się zakończył wynikiem remisowym 2:2. Ta osoba zadzwoniła do mnie po meczu i umówiliśmy  się na spotkanie. Umówiliśmy się na stacji paliw, na trasie między Bielskiem na Katowice. To jest kilka kilometrów od Bielska. Wydaje mi się, że to był ten sam facet, z którym wcześniej spotkałem się we Wrocławiu. (...) Ten facet przekazał mi na tej stacji 7,5 tys. zł. Gdy ja wjechałem na tę stację on już tam stał, dlatego ja nie wiem jakim on samochodem przyjechał. Ja przyjechałem na tę stację z moimi asystentami, ale oni nie widzieli jak dostaję pieniądze, bo siedzieli w samochodzie, a ja wszedłem do MC Donalda, który tam się znajduje. Nie podzieliłem się tymi pieniędzmi z asystentami.

Jacek K. - były piłkarz ŁKS Łódź:
W tym sezonie graliśmy mecze z Pogonią i Arką. Tam było bardzo ciężko nawiązać walkę, głośno było, że te kluby są bardzo mocne w podchodzeniu pod sędziów. Na Arce to pamiętam, sędzia jawnie nas kręcił, nawet nie krył się, że jest kupiony. Tak się wtedy zdenerwowaliśmy, że chcieliśmy w trakcie meczu zejść z boiska. Nawet chyba zeszliśmy na chwilę na znak protestu.

Dawid P. - b. działacz Pogoni Szczecin:
Ja podejrzewam, że Fryzjer współpracował również z Arką Gdynia, ale nie miałem co do tego pewności. (...) 
Kolejny mecz Arka Gdynia - Pogoń Szczecin z 3 maja 2004. Sędzią tego meczu był Piotr K., obserwatorem Kazimierz F.  (...) Pamiętam, że sędzia w tym meczu pomagał Arce. (...)
W tamtym czasie głośno się mówiło w środowisku o tym, że F. pomaga Arce Gdynia. Gdy ja go o to zapytałem to on zaprzeczył. (...)
Pewnie Fryzjer mnie namówił żebym zaproponował jakieś pieniądze Markowi K. za przegraną Bełchatowa (chodzi o mecz GKS Bełchatów - Arka Gdynia - dopisek dpanek), bo Bełchatów z nami rywalizował, a Fryzjer pomagał Arce Gdynia. (...)  Dla Fryzjera to był podwójny interes, bo ewentualna porażka Bełchatowa była korzystna dla nas i korzystna dla Arki Gdynia  

Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.  
Lista skazanych za korupcję  
Lista ustawionych meczów  
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu 

Zobacz nasz profil na Facebooku 
Zobacz nasz profil na Twitterze    

Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które  pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!