Dawid P. został skazany za korupcję w Pogoni Szczecin w październiku 2013. Wcześniej (uzyskując żelazny list) sam zgłosił się do prokuratury i dobrowolnie poddał odpowiedzialności karnej.
Protokół przesłuchania z 24 sierpnia 2011:
(...) Przyjechałem do prokuratury aby ujawnić wszystkie zdarzenia korupcyjne, w których uczestniczyłem. Chcę to ujawnić bo od kilku lat mam wyrzuty sumienia w związku z tą sprawą. Chciałem również podziękować za udzielenie mi listu żelaznego, który pomógł mi w przyjeździe do kraju. Chciałbym również zaznaczyć, że nie wyjechałem do Brazylii z powodu mojego udziału w korupcji, lecz wyjechałem bo miałem już dość działania w tej chorej, skorumpowanej piłce. Wyjechałem po meczu Wisła Kraków - Pogoń Szczecin w Pucharze Polski. W tym meczu zostaliśmy bezczelnie oszukani przez sędziego W.
Korupcja w Pogoni Szczecin - czytaj więcej
Przed tym meczem dzwonił do mnie Fryzjer i namawiał mnie, abym się zgodził wręczyć łapówkę temu sędziemu. Ja się nie zgodziłem i pewnie dlatego zostaliśmy bezczelnie oszukani w tym meczu. Dlatego miałem już tego dość i wyjechałem 22 maja 2005 (czyli dwa dni po pierwszych zatrzymaniach) do Brazylii. Od tego czasu cały czas przebywałem w Brazylii. Dodatkowo chcę powiedzieć, że nie wiedziałem o przepisie karnym, który został wprowadzony w lipcu 2003. Nie wiedziałem, że korupcja w piłce nożnej jest przestępstwem. Chcę powiedzieć, że nigdy bym nie uczestniczył w korupcji, gdybym znał ten przepis. Zdałem sobie z tego sprawę w Brazylii, gdy dowiedziałem się o pierwszych zatrzymaniach. Chciałem też powiedzieć, że uczestniczyłem w korupcji tylko dlatego, że podczas długoletniej działalności w piłce, która zaczęła się w latach od 1994, wiedziałem, że jest ta korupcja powszechna i wszechobecna w ligach od IV do I. W tych ligach pracowałem i dlatego wiem, że tam była ona powszechna.
O korupcji wiedziałem z opowiadań innych działaczy i sędziów, ale też zetknąłem się z nią osobiście w Piotrkovii. Przeżyłem to na własnej skórze kiedy w sezonie 2002/2003 zatrudniłem najlepszego trenera Polsce trenera Smudę i w pierwszym meczu rundy wiosennej z Arką Gdynia zostaliśmy bezczelnie oszukani przez sędziego Marcina P. Przegraliśmy 4:0. W tym czasie dowiedziałem się i to było oczywiste, że z II do I ligi nie awansuje się bez układów, dowiedziałem się wtedy też o Fryzjerze. Dowiedziałem się, że aby awansować trzeba mieć układ w PZPN albo trzeba działać z Fryzjerem. Powszechne było, że Fryzjer działa w Arce Gdynia, to znaczy, że temu klubowi pomaga. To spowodowało, że skontaktowałem się z Fryzjerem kilka miesięcy przed rozpoczęciem sezonu 2003/04.
Ten kontakt też był tym spowodowany, że chciałem pokazać swojemu ojcu, że potrafię osiągnąć sukces w piłce samodzielnie. Chcę również dodać, że uczestnicząc w korupcji nie miałem zamiaru aby sędziowie pomagali mojemu klubowi. Chciałem tylko aby byli neutralni, bo wiedziałem, że inne drużyny także dają pieniądze sędziom. Potwierdzeniem tego, że jest to, że stawki łapówek dla sędziów były uzależnione możliwościami finansowymi drużyn przeciwnych. Fryzjer zawsze przed meczem dzwonił do mnie i mówił mi jaką kwotę trzeba przekazać. Informował mnie jaką kwotę ma przygotowana drużyna przeciwna dla sędziego. Mówił mi ile trzeba dać pieniędzy, potwierdzeniem tego jest także fakt, że trener i zawodnicy, nie wiedząc, że ja uczestniczę w korupcji, przychodzili do mnie i mieli pretensje co do sposobu sędziowania przez sędziów. Ja zresztą nigdy nikomu nie mówiłem, że daję pieniądze sędziom, ponieważ się tym brzydziłem i bałem się, aby nie dowiedział się o tym mój ojciec, bo wtedy z pewnością wycofałby finansowanie dla klubu, a piłka nożna w tym czasie była moim życiem i pasją. Kolejnym problemem było to, że po wejściu w układ z Fryzjerem nie mogłem się z tego wycofać bo wiedziałem, że jak się wycofam to Fryzjer zniszczy Pogoń Szczecin, że będzie przeciwko Pogoni. Wnioskowałem to z tego, że on wielokrotnie pokazywał mi, że ma ogromne układy z sędziami i obserwatorami. Zawsze to wyglądało jakby to on był ich szefem. Obserwowałem to, gdy uczestniczyłem w spotkaniach Fryzjera z sędziami i obserwatorami.
Po awansie do I ligi chciałem się wycofać z korupcji, ale w niektórych meczach nie mogłem odmówić Fryzjerowi, bo on niemal przed każdym meczem dzwonił do mnie i mnie nakłaniał do dania łapówki. Ugiąłem się i w czterech meczach I ligi dałem jeszcze łapówkę.
W moim odczuciu Fryzjer nie miał aż takich układów w I lidze, jak w II lidze. Było widać, że w I lidze jest ktoś mocniejszy od Fryzjera. Na potwierdzenia tego była moja rozmowa z sędzią Jarosławem Ż. po meczu Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze, kiedy Pogoń przegrała 2:0 i sędzia Ż. nie podyktował w tym meczu dwóch ewidentnych karnych dla nas, a przed meczem dałem mu pieniądze, nie pamiętam ile, ale skłaniam się ku temu, że była to kwota 20 tys. zł. W tej rozmowie z Ż., która się odbyła w restauracji w Szczecinie, sędzia Ż. powiedział mi, że jeżeli chcę grać z Pogonią w europejskich pucharachlub walczyć o mistrzostwo, muszę wejść w układ z prezesem Listkiewiczem i dawać pieniądze Listkiewiczowi, bo Fryzjer jest w pierwszej lidze za słaby i przy układach Fryzjera nie mam szans osiągnąć taki sukces w pierwszej lidze. Dodatkowo pan Ż. powiedział, że sędziowie są obrażeni na naszą politykę transferową. Powiedział, że nie możemy ściągać zagranicznych zawodników i płacić im po 10 tys. euro za miesiąc. Z taką polityką do niczego nie dojdziemy, sędziowie nam nie pozwolą. Powiedział, że te pieniądze zamiast tym zawodnikom powinniśmy płacić sędziom, a wtedy dalej zajedziemy. Po tym spotkaniu z Jarosławem Ż. wiedziałem już, że się z polskiej piłki wycofam bo uświadomiłem sobie, że polska piłka to jedno wielkie bagno i nie ma dla mnie miejsca w tym bagnie. Mój wyjazd do Brazylii był spowodowany również tym, że w Polsce nie czułem się bezpiecznie z powodu próby porwania dla okupu mojej osoby kilka lat wcześniej. Zresztą do Brazylii wyjeżdżałem już regularnie od 1999. Dodatkowo chcę zaznaczyć, że moje życie jest obecnie skoncentrowane w Brazylii, gdyż mam tam pracę i tam mieszkam i pracuje tam moja towarzyszka życiowa, z którą jestem od 6 lat. W Brazylii mam również stały pobyt.
Z Fryzjerem skontaktowałem się kilka miesięcy przed rozpoczęciem sezonu 2003/2004. Telefon do Fryzjera dostałem od jakiegoś działacza czy piłkarza, już w tej chwili nie pamiętam od kogo. Gdy do niego zadzwoniłem od razu chciał się ze mną spotkać i umówiliśmy się w takim pałacyku pod Szamotułami. To było pierwsze spotkanie, jeszcze na nim nie było omawianych konkretów, to było spotkanie zapoznawcze. Sam byłem na tym spotkaniu, on był chyba z jakimś kierowcą, ale w rozmowie uczestniczył sam. Później doszło do naszego drugiego spotkania, to było gdzieś 2-3 tygodnie przed rozpoczęciem sezonu. Również spotkaliśmy się w tym samym miejscu. Ustaliliśmy już podczas tego spotkania szczegóły naszej współpracy. Sam byłem na tym spotkaniu, on chyba też był sam. Jechałem na to spotkanie z Łodzi samochodem. Na tym spotkaniu ustaliliśmy tak jakby schemat działania. Fryzjer powiedział, że ma ogromne układy z sędziami. Mówił, że będzie widział przed meczami kto będzie sędziował i obserwował mecze Pogoni. Powiedział, że jeśli chcemy awansować to wszystkie mecze muszą być załatwiane. Powiedział, że pieniądze trzeba dawać sędziom i obserwatorom w każdym meczu. Mówił, że wyjątkiem może być tylko mecz rozgrywany o nic. Ustaliliśmy, że Fryzjer za każdy mecz wygrany miał dostawać 2 tys., a za remis na wyjeździe tysiąc.
Dodatkowo miał dostać, o ile pamiętam, 40 tys. za awans Pogoni. Taką kwotę mu dałem po awansie. Nie pamiętam czy po rundzie jesiennej też mu dawałem pieniądze. Mogło tak być. Te kwoty zarobku dla Fryzjera on podał. On je określił. On podał również minimalna kwotę łapówek. Była to kwota 15 tys. zł. Powiedział, że na dalszym etapie rozgrywek te kwoty będą większe. Mówił także o sposobie kontaktowania się przy pomocy nierejestrowanych kart telefonicznych. Z tego co pamiętam pierwszy telefon razem z kartą sim przy najbliższym spotkaniu ja mu dostarczyłem, dla siebie kupiłem również jeden telefon. To drugie spotkanie dotyczyło Pogoni Szczecin. Po tym pierwszym spotkaniu on mi pomógł w kilku meczach Piotrkovii. Po tych meczach Piotrkovii odniosłem wrażenie, że on był skuteczny, widziałem różnicę w postawie sędziów.
Korupcja w Piotrkovii Piotrków Trybunalski - czytaj więcej
Później rozpoczął się sezon 2003/2004. Na tych spotkaniach ustaliliśmy, że moim celem jest awans Pogoni do I ligi. Nie rozmawialiśmy o meczach pucharowych, ale w późniejszym czasie również w związku z tymi meczami przekazywałem łapówki za namową Fryzjera.
Odniosę się teraz do poszczególnych meczów Pogoni Szczecin, będę się opierał na okazanych mi wykazach spotkań piłkarskich, ze wskazaniem sędziego i obserwatora meczu.
Z tego co pamiętam pierwszą łapówkę w tym sezonie przekazałem w związku z meczem Pucharu Polski z 2 sierpnia 2003 Pogoń Szczecin - Groclin. Mecz ten sędziował Jarosław Ż., obserwatorem był Henryk K. Przed meczem zadzwonił do mnie Fryzjer i powiedział, że jest bardzo dobry układ osobowy w tym meczu. Sędziuje dobry sędzia. Umówił mnie z sędzią, dał mi numer do tego sędziego. Powiedział mi ile mam dać pieniędzy temu sędziemu. Gdy zadzwoniłem do tego sędziego on już był uprzedzony, że ja będę się z nim kontaktował. Natomiast z obserwatorem meczu nie miałem kontaktu. Zasada była taka, że w związku z każdym meczem dawałem pieniądze zarówno sędziemu jak i obserwatorowi. Bardzo często z sędziami osobiście się spotkałem. Natomiast obserwatorom pieniądze osobiście przekazywał Fryzjer. Tak też było w tym meczu. Dla obserwatora dałem 5 tys. zł przez Fryzjera. Było jedynie kilka wyjątków kiedy obserwatorom dawałem pieniądze osobiście. Nie pamiętam dzisiaj dokładnie gdzie się spotkałem z Ż., ale pewnie na jakiejś stacji paliw w Szczecinie. Zasadą było to, że, i to określił Fryzjer, pieniądze były przekazywane przed meczem. Od tej zasady były nieliczne wyjątki. Mogło tak być, że Ż. dostał pieniądze po meczu.
Kolejny mecz Pogoń Szczecin - Aluminium Konin z 8 sierpnia 2003. Sędzią tego meczu był Piotr K., obserwatorem Edward H. Scenariusz był ten sam. Przed meczem zadzwonił do mnie Fryzjer i kazał mi się skontaktować z sędzią, określił kwotę - 10 tys. dla sędziego, 5 tys. dla obserwatora. Nie pamiętam dokładnie czy osobiście przekazywałem obserwatorowi H. pieniądze, ale mogło tak być. Chcę powiedzieć, że z sędziami i obserwatorami kontaktowałem się telefonicznie jedynie w celu umówienia się i przekazania pieniędzy. Robiłem to na polecenie Fryzjera. Jeśli nie kontaktowałem się z danym obserwatorem telefonicznie to znaczy, że obserwatora na siebie brał Fryzjer.
Zawsze w tych rozmowach telefonicznych, zgodnie z poleceniem Fryzjera, sędziemu lub obserwatorowi musiałem powiedzieć, że jestem od Ryśka. Jeśli zatem z daną osobą przed meczem lub po meczu kontaktowałem się telefonicznie, to znaczy tej osobie, osobiście przekazywałem pieniądze.
Kolejny mecz ŁKS - Pogoń z 13 sierpnia 2003. Sędzią był Marek K., a obserwatorem Janusz R. Był to pierwszy mecz wyjazdowy. Scenariusz podobny jak w poprzednim meczu. Przed meczem zadzwoniłem do sędziego i powiedziałem mu, że jestem od Ryśka. Pieniądze przekazałem K. przed meczem, a obserwator był załatwiany przez Fryzjera. Nie mam pewności czy w tym meczu był załatwiany obserwator, bo to nazwisko nic mi nie mówi. Chcę powiedzieć, że Fryzjer w 90 procentach przypadków załatwiał obserwatorów, ale były wyjątki, że nie miał dojścia do jakiegoś obserwatora. Jeśli miał dojście do obserwatora to pieniądze szły. Nie mam wątpliwości, że w tych dwóch poprzednich meczach obserwatorzy dostali pieniądze, ale tutaj mam wątpliwości bo nazwisko nic mi nie mówi. Jeżeli jednak kontaktowałem się telefonicznie z obserwatorem tego meczu, to znaczy, że przekazywałem mu te pieniądze, ale dzisiaj po prostu tego nie pamiętam. Chcę podkreślić, że nigdy nie spotkałem się z sytuacją, że gdy dzwoniłem do jakiegoś sędziego lub obserwatora to on odmówił przyjęcia pieniędzy. W jedynym przypadku tylko sędzia G. się wstydził i był bardziej ostrożny. Za remisy płaciliśmy połowy kwoty, za remis na wyjeździe płaciliśmy zawsze, natomiast za remis u siebie w zależności od wagi danego meczu. O tym czy płacimy za remisy u siebie decydował Fryzjer. Jeśli chodzi o ten mecz to myślę, że kwoty były podobne jak w poprzednich meczach. Jeśli chodzi o obserwatorów to zazwyczaj brali oni, mimo remisu, całą kwotę. Temu sędziemu musiałem zatem przekazać całą kwotę, a on mi musiał oddać połowę. Nie pamiętam już dzisiaj okoliczności zwrotu tych pieniędzy, ale często zdarzało się, że do takich rozliczeń wykorzystywałem kierowców, czasami ci sędziowie oddawali te pieniądze po jakimś czasie, przy okazji. Pieniądze dla obserwatorów, które były przekazywane przez Fryzjera, przekazywałem jemu albo przed meczem albo po meczu. Nie było tak abym kiedykolwiek przekazywał Fryzjerowi jakąś większą kwotę, którą mógłby dysponować w rozliczeniu z obserwatorami. Minimalna kwota jaką przekazywałem sędziemu to było 10 tys. Te kwoty były różne - czasami przekazywałem 15 tys., czasami 20 tys. Były też kwoty wyższe. O tym decydował Fryzjer.
Kolejny mecz Pogoń - Tłoki Gorzyce z 16 sierpnia 2003. Sędzią tego meczu był Adam K., obserwatorem był Roman K. Chcę od razu zaznaczyć, że w przypadku kiedy sędzią był K. lub R. to zgodnie z poleceniem Fryzjera, ja nie miałem kontaktu z tymi sędziami. Pieniądze dla tych sędziów dawałem Fryzjerowi. Ci dwaj sędziowie chyba byli najbardziej od Fryzjera uzależnieni. Fryzjer miał na nich wielki wpływ, wręcz R. to chyba był kierowca Fryzjera. Ja to ich uzależnienie od Fryzjera zaobserwowałem podczas wspólnych spotkań. Fryzjer w rozmowach ze mną niejako z góry stanowczo zapewniał mnie, że gdy sędziuje K. i R. to mecz jest załatwiony i nie ma potrzeby abym się z tymi sędziami bezpośrednio kontaktował. Ja przekazywałem tylko pieniądze Fryzjerowi bezpośrednio dla tych sędziów. Raz albo dwa razy była taka sytuacja, że przed meczem Fryzjer kazał mi przyjechać i przywieźć pieniądze dla K.
Kolejny mecz Pogoń - Ruch Chorzów z 7 września 2003. Sędzią tego meczu był Marek R., a obserwatorem Jan K. Sytuacja podobna jak wcześniej mówiłem w przypadku sędziego R., pieniądze dla niego przekazywałem przez F. Z tego co pamiętam za ten mecz przekazałem 15 tys. Fryzjerowi, ale w związku z wynikiem remisowym 10 tys. mi zwrócono. Mogło dojść przed tym meczem do wspólnego spotkania Fryzjera, R. i i mojej osoby, ale przy R. mowy o pieniądzach nie było. Było to tylko pokazanie uzależnienia R., na które wskazywałem wcześniej.
Bardzo często było tak, że gdy rozmawiałem telefonicznie z Fryzjerem to on w czasie rozmowy ze mną dzwonił z drugiego telefonu do sędziego lub obserwatora. Ja słyszałem wtedy jego rozmowę z sędzią i obserwatorem. W tych rozmowach Fryzjer umawiał mnie na spotkanie z daną osobą w zaszyfrowany sposób przedstawiał tym osobom propozycje korupcyjne. Przykładowo on mówił, że spotkasz się z W. i on da ci tam 20 kg śledzi. Oznaczało to, że ta osoba ma się spotkać ze mną i dostanie 20 tys. Odnosiłem wrażenie, że te osoby nie wiedzą, że ja się tym rozmowom przysłuchuje. Nie spotkałem się z taką sytuacją żeby podczas takiej rozmowy jakaś osoba odmówiła Fryzjerowi. Zawsze było tak, że te osoby odnosiły się do Fryzjera grzecznie i się na wszystko zgadzały. Wykonując takie rozmowy Fryzjer w ten sposób pokazywał mi swoje możliwości w środowisku i, że wywiązuje się ze swoich zadań.
Kolejny mecz Radomsko - Pogoń z 13 września 2003. Sędzią tego meczu był Tomasz W., obserwatorem Zbigniew Z. Sytuacja była podobna jak w poprzednich meczach. Zadzwoniłem do W. i umówiłem się z nim na stacji benzynowej w okolicach Piotrkowa i przekazałem mu 15 tys. zł. Na to spotkanie pojechałem z Tadeuszem D. Przed meczem zadzwonił do mnie Tadeusz D. i powiedział, że chce się spotkać z W. Nie wiem skąd on wiedział, że ja jadę na spotkanie z W. być może W. mu o tym powiedział. D. się zabrał ze mną na to spotkanie i być może chciał coś wręczyć W. Nie wiem czy to związane było z klubem Pogoń czy Radomsko. Nie pamiętam w jaki sposób W. oddał pieniądze bo Pogoń przegrała Nie przypominam sobie aby pieniądze były oddawane przez Tadeusza D. Nie pamiętam jak było z obserwatorem, mogło być tak, że pieniądze dla obserwatora poszły przez Fryzjera albo mogło być tak, że W. przekazał pieniądze. Być może nawet mogło być tak, że W. mógł dostać 20 tys. z tym, że miał przekazać 5 tys. obserwatorowi. (...) Jeżeli doszło do takiej rozmowy (między Dawidem P., Fryzjerem a Zbigniewem Z. - dopisek dpanek) to na pewno obserwatorowi była składana propozycja korupcyjna. Wykluczam abyśmy rozmawiali na inne tematy.
Kolejny mecz Jagiellonia - Pogoń, mecz Pucharu Polski z 16 września 2003. Sędzią tego meczu był Adam K., a obserwatorem Dariusz S. Z racji tego, że ten mecz sędziował K. sytuacja była analogiczna do meczów sędziowanych przez tego sędziego. Pieniądze przekazałem przez Fryzjera - to było 15 tys. zł. Mecz przegraliśmy więc pieniądze powinny być zwrócone. W takich jednak sytuacjach Fryzjer nie oddawał mi pieniędzy, tylko przeznaczał je na konto ewentualnych dalszych meczów.
Nie było nigdy takiej sytuacji w tej drugiej lidze aby łapówka nie szła w związku z meczami sędziowanymi przez sędziów, do których Fryzjer miał dojście. Tak jak było ustalone na początku - łapówka miała iść za każdy mecz. I tak było rzeczywiście. Nie pamiętam jak było w tej sytuacji z obserwatorem tego meczu.
Ja zmieniałem te nierejestrowane karty telefoniczne bo Fryzjer na początku naszych rozmów mówił abyśmy często te karty zmieniali. Nie wydawał mi jednak polecenia abym w danym momencie zmienił kartę.
Kolejny mecz Pogoń - Arka z 20 września 2003. Sędzią tego meczu był Piotr K., a obserwatorem Konrad A. Sytuacja była podobna do poprzednich meczy. Spotkałem się z K. i przekazałem mu ok. 20 tys. zł przed meczem w Szczecinie. Pamiętam, że też poszły pieniądze dla obserwatora. Było to 5 lub 10 tys. zł. Nie pamiętam w jaki sposób pieniądze zostały przekazane obserwatorowi. Pamiętam, że dwa razy osobiście odbierałem z dworca obserwatorów. Raz był to W., a drugi raz być może to A., ale nie mam pewności.
Ja podejrzewam, że Fryzjer współpracował również z Arką Gdynia, ale nie miałem co do tego pewności. Wiedziałem, że on współpracuje z kilkoma klubami, ale nie wiedziałem z którymi. W rozmowach z Fryzjerem przed tym meczem on nie powiedział mi, że współpracuje z Arką Gdynia. Zachowywał się jakby reprezentował tylko mnie.
Korupcja w Arce Gdynia - czytaj więcej
Kolejny mecz Jagiellonia - Pogoń z 27 września 2003. Sędzią tego meczu był Artur Sz., obserwatorem Henryk Z. Pamiętam, że w związku z tym meczem sędzia dostał ode mnie wyższą kwotę. Była to kwota na pewno nie mniej niż 30 tys. zł, a mogło być 40 tys. Pamiętam, że kontaktował mnie z sędzią Sz. Ryszard F. Umówiłem się z nim na spotkanie pod Białymstokiem. Z tego co pamiętam to na spotkanie pojechałem z kierowcą. Nie pamiętam, który kierowca ze mną jechał, ale było ich dwóch. (...) Tutaj była wyższa kwota bo poprzedni mecz z Jagiellonią w PP przegraliśmy. Poza tym z tego co pamiętam Jagiellonia była wysoko w tabeli. Uznaliśmy, że ten mecz jest ważny. Ja zawsze chciałem dawać jak najmniej pieniędzy więc to na pewno to nie zaproponowałem, że w związku z tym meczem przekażemy wyższą kwotę. To Fryzjer powiedział, że jeżeli chcemy wygrać ten mecz to musimy taką kwotę zapłacić. Nie pamiętam abyśmy w związku z tymi zawodami przekazywali jakieś pieniądze jeszcze innym osobom lub osobie. Nie pamiętam czy pieniądze dostał obserwator.
Kolejny mecz Pogoń - Stargard z 4 października 2003. Sędzią tego meczu był Grzegorz G. Sędziego tego meczu znałem jeszcze z III ligi. Kilkakrotnie sędziował nam mecze. Jeszcze za czasów Piotrkovii. Wcześniej również kilkakrotnie dawałem mu pieniądze. Znałem G. jako sędziego, który potrafił skrzywdzić. On jeździł na mecze ze swoim bratem, który był sędzią liniowym. Oni w sposób bezczelny niesprawiedliwy prowadzili mecze. Przed meczem Pogoni w Szczecinie przekazałem G. 15 tys. zł. G. musiałem zapłacić bo wiedziałem, że jak nie zapłacę to może nas skrzywdzić. Najgorsza drużyna mogła wygrać z najlepszą drużyną jak on nie dostawał pieniędzy. Nie pamiętam jak sytuacja była z obserwatorem. Mogło tak być, że G. nie zależało aby pieniądze dawać obserwatorowi.
Następny mecz Piast Gliwice - Pogoń z 12 października 2003. Sędzią tego meczu był Piotr W., obserwatorem Włodzimierz T. Sytuacja była analogiczna jak w poprzednich meczach. Telefon do W. dostałem od Fryzjera. Spotkałem się z sędzią w okolicach Gliwic i dałem mu 15 tys. Być może przez Mariana D. dałem 5 tys. zł obserwatorowi. Pamiętam, że chyba z 2 razy spotkałem się z Marianem D. i za jego pośrednictwem przekazywałem pieniądze. Kojarzę, że w związku z tym meczem tak było. Z Marianem D. kazał mi się skontaktować Fryzjer i przez niego sprawę załatwiać. Mówiło się, że na Śląsku Marian D. był prawą ręką Fryzjera. Mecz zakończył się remisem. Po meczu - połowę kwoty - 7,5 tys. zł W. zwrócił. W przypadku obserwatora to on nie zwracał tych pieniędzy.
Kolejny mecz Pogoń - Cracovia z 17 października 2003. Sędzią tego meczu był Grzegorz G., obserwatorem Wit Ż. To był ważny mecz bo Cracovia też walczyła o awans. Po meczu G. przekazałem 20 tys. zł. Spotkałem się z nim wieczorem ok. godz. 21.30, a może nawet później pod hotelem po drugiej stronie drogi dzielącej ten fotel ze stadionem. To jest taki mały hotel, a za tym hotelem jest boisko treningowe Pogoni. Sytuacja z sędzią była analogiczna jak w poprzednich meczach. Z G. skontaktował mnie Fryzjer. Dał mi do niego numer telefonu i dzwoniłem do niego chcąc się umówić na przekazanie pieniędzy przed meczem. On nie chciał się umówić przed meczem więc się umówiliśmy na spotkanie po meczu. G. powiedział mi, że po meczu będzie na mnie czekał w tym hotelu. Oni tak chyba nie spali, a jedynie jedli posiłek w restauracji hotelowej. Z tego co pamiętam to ja wywołałem go z tej restauracji dzwoniąc do niego. On wyszedł z restauracji i z tego co pamiętam był wystraszony. Mówił żebyśmy się schowali za róg hotelu. Poszliśmy za róg hotelu. Pamiętam, że było już ciemno. Tam dałem mu 20 tys. On przyjął te pieniądze nie licząc ich przy mnie. Zmieniliśmy ze sobą tylko kilka słów i się rozstaliśmy. (...)
Pieniądze za ten mecz dostał również Wit Ż. Była to też kwota 20 tys. zł. Pamiętam, że pieniądze dla Wita dałem Fryzjerowi jeszcze przed meczem. Było tak, że Fryzjer przed meczem spotkał się w greckiej restauracji Akropolis z Witem Ż. i obserwatorem K. ze Szczecina. Ja przyjechałem do tej restauracji na wezwanie Fryzjera. Przekazałem mu na boku pieniądze, a on chcąc je przekazać Witowi pomylił marynarki i włożył te pieniądze do marynarki K. W pewnym momencie K. wstał i założył marynarkę wtedy Fryzjer zorientował się, że pomylił marynarki.Odebrał marynarkę K. i przekazał te pieniądze Witowi Ż. Widziałem całe to zajście. Chcę zaznaczyć, że ta sytuacja z marynarkami mogła mieć miejsce nie podczas tego meczu ale podczas (meczu) z RKS Radomsko z 28 kwietnia 2004. Na pewno ona miała miejsce w II lidze. Na pewno w związku z tymi dwoma meczami Wit Ż. dostał pieniądze. Raz była ta sytuacja z marynarkami, a raz albo ja sam przekazałem pieniądze Witowi Z. albo przekazał je Fryzjer. Za mecz z Cracovią Wit Ż. na sto procent dostał pieniądze, bo to był dla nas ważny mecz. Na pewno nie dostał mniej niż sędzia.
(...) nie pamiętam tych rozmów, ale pewnie tak jak to już wcześniej opisywałem Ryszard F. umawiał mnie z tymi osobami (Witem Ż. i Grzegorzem G. - dopisek dpanek) na spotkanie i w zaszyfrowany sposób informował ich, że dostaną pieniądze i wymieniał w tych rozmowach kwoty.
(...) Na pewno to ja telefonowałem (ze stacjonarnego telefonu w siedzibie Pogoni - dopisek dpanek) do G. i chciałem się z nim umówić na przekazanie pieniędzy. Ostatecznie w tych rozmowach telefonicznych umówiliśmy się na spotkanie po meczu.
Kolejny mecz KSZO - Pogoń z 25 października 2003. Sędzią tego meczu był Mariusz R., a obserwatorem Henryk K. Nie pamiętam okoliczności związanych z tym meczem. Ten mecz przegraliśmy dlatego nie pamiętam dokładnie okoliczności tych zawodów. Propozycja na pewno była składana gdyż taka była zasada współpracy z Fryzjerem. Być może tutaj mecz był załatwiany przez Mariana D., gdyż ten sędzia był ze Śląska.
Kolejny mecz Pogoń - Podbeskidzie z 8 listopada 2003. Sędzią tego meczu był Adam K., a obserwatorem Krzysztof W. Jak już informowałem, jak sędziował K. to pieniądze przekazywał mu Fryzjer. Przed meczem osobiście odebrałem obserwatora z dworca w Szczecinie i przekazałem mu 5 tys. Z obserwatorem skontaktował mnie Fryzjer. Sędziemu tego spotkania mogłem przekazać 15 tys. zł. Nie pamiętam w jakich okolicznościach przekazałem pieniądze za ten mecz Fryzjerowi.
Pamiętam, że raz pojechałem specjalnie do Kołobrzegu żeby przekazać pieniądze Fryzjerowi za mecz dla jakiegoś sędziego. Być może było to dla K. Jedynie raz była taka sytuacja, że przekazałem mu pieniądze w Kołobrzegu. On tam był w jakimś ośrodku wczasowym. To spotkanie nie było długie. Chwilę posiedzieliśmy, później wróciłem do Szczecina.
Kolejny mecz GKS Bełchatów - Pogoń Szczecin z 15 listopada 2003. Sędzią tego meczu był Hubert S., obserwatorem Stefan B. Przed tym meczem Fryzjer powiedział mi, że nie umówi mnie na spotkanie z tym sędzią i czy może mu obiecać 20 tys. za ten mecz. Ja się na to zgodziłem. Fryzjer mnie później poinformował, że złożył propozycję temu sędziemu. Ten mecz przegraliśmy. Tutaj wyjątkowo przed meczem nie przekazywałem pieniędzy Fryzjerowi. Nie pamiętam jak wyglądała sytuacja z obserwatorem.
Kolejny mecz Pogoń - Zagłębie z 21 listopada 2003. Sędzią tego meczu był Marek R., obserwatorem Kazimierz F. W tym meczu jak zwykle gdy sędziował Marek R., przekazałem pieniądze Fryzjerowi. Przekazałem nie mniej niż 30 tys. zł dla sędziego i obserwatora, a te 20 tys. stanowiły prawdopodobnie premie dla Fryzjera. Do mnie nie wróciły żadne pieniądze w związku z tym meczem. Te pieniądze nie wróciły do mnie bo takie chyba były ustalenia, że te pieniądze są dla Fryzjera w związku z rundą jesienną.
Kolejny mecz Aluminium Konin - Pogoń Szczecin z 13 marca 2004. Sędzią był Mariusz R. numer do B., obserwatorem Dariusz S. Nie pamiętam dokładnie przebiegu zdarzeń związanych z tym meczem. Nie pamiętam swoich kontaktów z tym sędzią. Wydaje mi się, że w przekazaniu pieniędzy dla sędziego uczestniczył Marian D. Spotkałem się z nim chyba 2-3 razy w okolicach Gliwic, być może też kierowca zwoził mu jakieś pieniądze. Nie pamiętam czy w tym meczu ja osobiście czy też przez kierowcę przekazałem Marianowi D. 20 tys. zł. Nie przypominam sobie czy czy w ogóle przekazałem jakieś pieniądze obserwatorowi w tym meczu.
Kolejny mecz Pogoń - ŁKS Łódź z 20 marca 2004. Sędzią tego meczu był Sławomir B., a obserwatorem Kazimierz F. Przed meczem w restauracji Panorama w Szczecinie spotkałem się z Fryzjerem i B. Z tego co pamiętam to podczas tego spotkania przekazałem Fryzjerowi 30 tys. Z tego 20 tys. było dla sędziego B., a 10 tys. prawdopodobnie dla obserwatora.
Kolejny mecz Tłoki Gorzyce - Pogoń z 27 marca 2004. Sędzią tego meczu był Łukasz B., a obserwatorem Konrad A. Przed meczem Fryzjer podał mi numer do B., zadzwoniłem do niego i umówiłem się na spotkanie. Do spotkania z B. doszło dzień przed meczem w Krakowie, w jakiejś restauracji. Na to spotkanie z B. pojechałem z kierowcą. Wydaje mi się, że tym kierowcą, który zawiózł mnie do Krakowa był Jacek P. Podczas tego spotkania przekazałem mu 20 tys. zł. Prawdopodobnie 5 tys. zł było dla obserwatora, ale nie pamiętam w jaki sposób te pieniądze zostały przekazane. Po tym jak kierowca odwiózł mnie do Stalowej Woli, wrócił do Piotrkowa Trybunalskiego. Nie było potrzeby aby on zostawał. Następnego dnia ten kierowca zawiózł 5 tys. zł dla Mariana D. Mogło tak być, że to ja kazałem zawieźć pieniądze dla Mariana D. Tak jak sobie przypominam to dokładnie tak było. O tym by zawieźć pieniądze D. zdecydował Fryzjer. Łatwiej byłoby przekazać te pieniądze w miejscu rozgrywania meczu, ale ja o tym nie decydowałem. Decydował o tym Fryzjer i dlatego jechałem do Krakowa, a później kierowca do Gliwic. Te pieniądze miałem przy sobie gdy wyjechałem ze Szczecina pociągiem razem z drużyną do Stalowej Woli.
Kolejny mecz Pogoń - Szczakowianka Jaworzno z 3 kwietnia 2004. Sędzią tego meczu był Janusz O., obserwatorem Krzysztof P. Rano około godziny 9.00 w dniu meczu doszło do spotkania w domu Ryszarda F. Z tego co pamiętam na tym śniadaniu uczestniczyli też asystenci tego meczu. Na tym spotkaniu obecny był także sędzia tego meczu Janusz O. oraz obserwator. Fryzjer do mnie zadzwonił i powiedział żebym przyjechał z pieniędzmi do niego do domu. Ja nawet nie wiedziałem, że tam wszyscy będą. Fryzjer kazał mi zabrać ze sobą 30 tys. zł, na pewno nie była to kwota niższa. Fryzjer powiedział mi komu i ile mam dać pieniędzy. Po śniadaniu dałem osobno pieniądze O. i P. Teraz nie pamiętam, albo dałem im po 15 tys., albo O. dałem 20 tys., a P. 10 tys. Pieniędzy tych nie przekazywałem przy asystentach. Później ja wróciłem do Szczecina, a obserwator i sędzia jeszcze zostali. (w tym momencie przesłuchanie zakończono)
Protokół przesłuchania z 25 sierpnia 2011:
Kolejny mecz Polar Wrocław - Pogoń Szczecin z 8 kwietnia 2004. Sędzią tego meczu był Artur Sz., obserwatorem Jerzy M. Kilka dni przed tym meczem przyszli do mnie do biura: Grzegorz M. i Artur B. Oni powiedzieli, że mają dojście do zawodników Polaru i można ich przekupić w tym meczu. Powiedzieli, że znają jakiegoś zawodnika z Lecha Poznań, który zna jakiegoś starszego zawodnika z Polaru i można ten mecz kupić. Oni chyba podawali nazwiska tych zawodników, ale dzisiaj ja tych nazwisk nie pamiętam.
Korupcja w Polarze Wrocław - czytaj więcej
Wydaje mi się, że ten zawodnik z Lecha nazywał się jakoś W. Pamiętam, że M. i B. na równi byli w tę sprawę zaangażowani. Dokładnie nie pamiętam jaką kwotę ci zawodnicy zaproponowali, ale chyba była to kwota 20 tys. zł. Z tego co pamiętam to na pewno M. albo B. te pieniądze zawieźli jeszcze przed meczem temu zawodnikowi z Lecha do Poznania. On te pieniądze miał przekazać zawodnikom Polaru. Teraz sobie przypominam, że tym starszym zawodnikiem z Polaru był chyba G. Mówiło się powszechnie, że on sprzedaje mecze. Ja chciałem aby podano mi nazwiska zawodników z Polaru, którzy zgodzili się odpuścić ten mecz. B. i M. podali mi kilka nazwisk. Dzisiaj już ich nie pamiętam. O tym, że my robimy podejście pod zawodników Polaru dowiedział się Fryzjer. Podejrzewam, że dowiedział się od któregoś z tych zawodników. Wiem, że on znał B. Fryzjer namawiał mnie żebym wszedł w ten układ z zawodnikami. Twierdził jednak, że oprócz podejścia pod zawodników trzeba dać pieniądze sędziemu. Mówił, że inne drużyny też są zainteresowane tym meczem i mogą nas przebić i trzeba iść dwutorowo. Ja się na to zgodziłem. Umówiłem się z sędzią Sz. w dniu meczu przed meczem na stacji benzynowej we Wrocławiu i tam mu wręczyłem 10 tys. zł. Oczywiście jak zwykle z Sz. skontaktował mnie Fryzjer i on określił tę kwotę. Nie pamiętam jaka była sytuacja z obserwatorem.
Kolejny mecz Pogoń Szczecin - Stasiak Opoczno z 17 kwietnia 2004. Sędzią tego meczu był Aleksander S., obserwatorem Marian W. Działaczem Stasiaka był Mirosław S. On był jednocześnie udziałowcem Pogoni Szczecin i moim kolegą. Przed meczem powiedział mi, że nie zależy mu na dobrym wyniku w tym meczu bo oni o nic już nie grali. On zresztą kibicował Pogoni Szczecin. Powiedział, że wystawi w tym meczu rezerwowy skład i chciał osobiście wystąpić w tym meczu i strzelić bramkę przy 20 tys. kibiców. Marzyło mu się żeby Pogoń grała w europejskich pucharach i żeby on mógł chociaż minutę zagrać w tych pucharach. Udało mi się ubłagać Fryzjera żeby nie załatwiać u sędziów tego meczu. On namawiał mnie aby mimo wszystko jakieś pieniądze sędziemu dać. Jednak stanęło na moim.
Kolejny mecz Ruch Chorzów - Pogoń Szczecin z 24 kwietnia 2004. Sędzią tego meczu był Grzegorz Sz., obserwatorem Andrzej Sz. Słabo kojarzę ten mecz bo przegraliśmy. Nie kojarzę za bardzo tego sędziego Sz. Mówi mi coś nazwisko Sz. Wydaje mi się, że ten mecz był załatwiany przez Fryzjera za pomocą Mariana D. (...) Coś sobie przypominam, spotkałem się przed tym hotelem z Marianem D., być może to było przed tym meczem. Podczas tego spotkania dałem mu pieniądze. Tak jak pamiętam, na ten mecz pojechaliśmy pociągiem, spaliśmy w Sosnowcu. Do Sosnowca przyjechał kierowca. Był to albo Jacek P. albo Grzegorz S. i pojechaliśmy do Gliwic. Tam mieszkał Marian D. Przekazałem tam Marianowi D. 20 tys. dla sędziego Z sędzią się nie widziałem, nie kojarzę tego sędziego. Nie pamiętam czy dawałem również pieniądze dla obserwatora. Nie pamiętam jak wróciły do mnie te pieniądze.
Kolejny mecz Pogoń Szczecin - RKS Radomsko z 28 kwietnia 2004. Sędzią tego meczu był Mariusz P., obserwatorem Wit Ż. Tak jak wyjaśniałem wczoraj w związku z tym meczem doszło do tej sytuacji z marynarkami. Pamiętam dobrze sędziego tego meczu bo bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Miałem wrażenie, że on nie jest aż tak bardzo przesiąknięty tą korupcją. Pamiętam, że tutaj wyjątkowo pieniądze - 15 tys. zł przekazałem mu w budynku przed samym meczem tam gdzie są szatnie. Było takie miejsce z boku przy szatniach gdzie nikt nas nie widział i tam dałem mu pieniądze. Tak jak pamiętam, o czym już mówiłem, również przed meczem pojechałem do tej restauracji greckiej gdzie był Fryzjer, Ż i K. i tam dałem Fryzjerowi 20 tys. dla Wita Ż. Fryzjer włożył te pieniądze do marynarki K. Później się zorientował, zabrał te pieniądze i dał Ż. Najpierw pieniądze trafiły do Ż., później jak wróciłem na stadion to dałem pieniądze P. Nie pamiętam dokładnie dlaczego tutaj dawałem pieniądze sędziemu w szatni, a nie umówiłem się z nim gdzieś wcześniej. W całej transakcji pośredniczył jak zwykle Fryzjer. Po przemyśleniu skłaniam się ku temu, że sytuacja z tymi marynarkami miała miejsce przed tym meczem. Nie pamiętam dokładnie w jaki sposób pieniądze trafiły do Wita Ż. w związku z meczem z Cracovią, ale nie mam wątpliwości, że pieniądze do niego dotarły.
Kolejny mecz Arka Gdynia - Pogoń Szczecin z 3 maja 2004. Sędzią tego meczu był Piotr K., obserwatorem Kazimierz F. Sytuacja była podobna jak w poprzednich przypadkach. Z K. skontaktował mnie Fryzjer. Pamiętam, że spotkałem się z nim w Gdyni. Tam przekazałem mu co najmniej 15 tys. zł. Obserwatora na siebie wziął Fryzjer. Musiał mu obiecać 5-10 tys. zł. Pamiętam, że sędzia w tym meczu pomagał Arce. Mecz przegraliśmy więc pieniądze sędzia powinien oddać. Nie pamiętam jak doszło do zwrotu pieniędzy ale myślę, że do tego doszło w jakimś późniejszym terminie. (...)
Nie przypominam sobie by kiedykolwiek pieniądze od sędziego odbierał członek mojej rodziny, tzn. Jacek P. był członkiem mojej rodziny i czasami zawoził lub odbierał pieniądze. Wiem, że sędzia był z Wrocławia, a tutaj w pobliżu mieszka mój wuj Edward P. Nie sądzę jednak by on odbierał pieniądze, bo raczej takie zadanie powierzałem kierowcy, a wujek jest biznesmanem i nie sądzę bym jego prosił o taką przysługę. Nie przypominam sobie takiej sytuacji, ale też nie wykluczam, że wujek odbierał te pieniądze. On nie wiedział o tej działalności. (...)
Fryzjer nie dopuszczał mnie do wielu obserwatorów. On nie chciał a być może oni nie chcieli bym się z obserwatorami spotykał. Często jednak Fryzjer doprowadzał do tego, że ja słyszałem prowadzone przez niego rozmowy telefoniczne z obserwatorami. Było kilka takich przypadków kiedy osobiście dawałem pieniądz obserwatorom. Bardzo rzadko - być może raz albo dwa - pieniądze zawoził obserwatorom jeden z moich kierowców. W większości przypadków pieniądze dla obserwatorów trafiały przez D. lub Fryzjera. Nigdy nie było takiej sytuacji aby sędziemu lub obserwatorowi osobiście bądź za pośrednictwem innych osób dawał inne jakieś przedmioty niż pieniądze. Jeśli dochodziło do spotkań z sędziami lub obserwatorami to tylko w celu przekazania pieniędzy.
Kolejny mecz Pogoń Szczecin - Jagiellonia Białystok z 8 maja 2004. Sędzią tego meczu był Paweł S., obserwatorem Włodzimierz T. Przed meczem spotkałem się z Pawłem S. i Fryzjerem w Szczecinie w greckiej restauracji Akropolis. Tam przekazałem sędziemu 15 tys. zł. Myślę, że Fryzjer coś przekazał obserwatorowi. Ja przekazałem Fryzjerowi pieniądze dla obserwatora. Mówiąc, że myślę, że Fryzjer coś przekazał obserwatorowi mam na myśli, to, że nie mam 100 % pewności, że Fryzjer te pieniądze przekazał. Mnie przy tym nie było. Fryzjer obserwatora wziął na siebie. Mecz zakończył się zwycięstwem 3-1. Pamiętam, że przed tym meczem przyszli do mnie B. z M. i powiedzieli, że mają jakiegoś zawodnika Jagiellonii, z którym mogą załatwić mecz. Podali mi nazwisko zawodnika, ale ja jego nie pamiętam. Na pewno przed meczem nie przekazywałem żadnych pieniędzy. Podczas meczu nie było widać żeby zawodnicy Jagiellonii chcieli odpuścić ten mecz. Jakiś czas po meczu. 2 lub 3 tygodnie po meczu B. i M. najprawdopodobniej z premii meczowych dostarczyli 15 tys. zł zawodnikom Jagiellonii.
Korupcja w Jagiellonii Białystok - czytaj więcej
Tę sytuację z sędzią pamiętam dobrze bo pamiętam, że Fryzjer traktował tego sędziego lekceważąco podobnie jak R. i K. Ja przy Fryzjerze przekazałem bezpośrednio pieniądze S. Ja nie prosiłem B. i M. aby szukali kontaktu z innymi zawodnikami drużyn przeciwnych. Nawet ja niechętnie godziłem się na wręczanie pieniędzy zawodnikom. Uważałem, że zawodnicy biorą pieniądze i grają normalnie. M. i B. bardzo zależało żebyśmy wygrywali mecze bo mieli bardzo wysokie premie za zwycięstwa i awans do I ligi. Dlatego bardzo namawiali mnie żeby przekupywać zawodników drużyn przeciwnych. Zawsze w takich sprawach przychodzili do mnie razem. To byli jedni z najstarszych zawodników Pogoni Szczecin. M. był kapitanem.
Kojarzę sytuację, że ja zażądałem aby do przerwy był wynik 2:0 dla nas. Tak się nie stało. Ja początkowo powiedziałem, że z racji tego, że nie było takiego wyniku do przerwy to ci zawodnicy Jagiellonii chcieli nas oszukać i nie chciałem wypłacić pieniędzy. Wiem, że do M. i B. wydzwaniali ci zawodnicy i chcieli pieniędzy. M. i B. przychodzili do mnie i namawiali mnie abym się rozliczył. Mówili, że w Polskę pójdzie fama, że my się nie rozliczamy z obietnic i już nigdy nikt nie będzie chciał z nami nigdy rozmawiać. Ja im powiedziałem, że jak chcą to ze swoich premii mogą się rozliczyć z zawodnikami Jagiellonii. Z tego co wiem to oni później rozliczyli się z tymi zawodnikami Jagiellonii. Nie pamiętam czy ja wyłożyłem jakieś pieniądze od siebie. Te pieniądze mógł zawozić B. lub M. Ja nie miałem osobistego kontaktu z żadnym zawodnikiem Jagiellonii. Ja mogłem jedynie być tak kojarzony przy rozmowie z zawodnikiem Jagiellonii przed meczem na stadionie, w której uczestniczyli także M. i B. Wtedy mogło paść to żądanie aby było 2:0 do przerwy.
Kolejny mecz Pogoń Szczecin - Piast Gliwice z 15 maja 2004. Sędzią tego meczu był Marek R., a obserwatorem Henryk K. Jak zwykle kiedy sędzią był Marek R. pieniądze dostawał Fryzjer i przekazywał R. Z tego co pamiętam obserwatora i sędziego Fryzjer wziął na siebie. Tutaj dla sędziego poszło co najmniej 20 tys. zł, a dla obserwatora nie mniej niż 10 tys. Pamiętam, że Fryzjer organizował takie spotkanie między mną, nim i R. przed meczami sędziowanymi przez R. Podczas tych spotkań ja dawałem Fryzjerowi pieniądze, a Fryzjer pokazywał mi jak duży wpływ ma na sędziego. On mu po prostu wydawał polecenia. W późniejszym czasie gdy ja już byłem przekonany o tej zależności R. od Fryzjera mogło dojść do takiej sytuacji, że nie doszło do takiego spotkania, a ja wierząc Fryzjerowi przekazywałem jemu pieniądze nie widząc się przed meczem z R. W przypadku tych dwóch sędziów: R. i K. po tych spotkaniach miałem przekonanie, że ci sędziowie będą wykonywać polecenia Fryzjera.
Kolejny mecz Cracovia - Pogoń Szczecin z 22 maja 2004. Sędzią tego meczu był Jarosław Ż., obserwatorem Kazimierz O. Pamiętam, że przed tym meczem do końca nie było wiadomo kto będzie sędzią tego meczu. To było utrzymywane w wielkiej tajemnicy. Fryzjer mówił mi, że PZPN trzyma to w tajemnicy, bo to wynikało z tego, że to będzie bardzo ważny mecz z drużyną, która też chce awansować. Dzień przed meczem zadzwonił do mnie jakoś po południu Fryzjer i powiedział, że mam przyjechać do Wągrowca do zajazdu Jamajka. Powiedział mi, że mam wziąć pieniądze. On powiedział, że za ten mecz będzie bardzo duża kwota dla sędziego, nawet 100 tys. zł. Wynikało to z tego, że gdybyśmy ten mecz wygrali to mielibyśmy już zapewniony awans. Również Cracovia musiała ten mecz wygrać aby liczyć na bezpośredni awans. Fryzjer mówił, że Cracovia może na ten mecz wyłożyć 100 tys. zł. Remis w tym meczu też był dla nas ważny bo eliminował Cracovię w walce o bezpośredni awans. Wziąłem kierowcę i pojechałem bezpośrednio do tej restauracji z pieniędzmi. Po wejściu do restauracji zobaczyłem, ze w restauracji siedzi Fryzjer z jakąś kobietą, chyba jego żoną i sędzia Jarosław Ż. Po zjedzeniu posiłku z Fryzjerem i Ż. odeszliśmy na bok i powiedzieliśmy, że za zwycięstwo dostanie 100 tys. zł, a za remis 70 tys. Ż. powiedział, że zamierza ten mecz prowadzić tak by wyglądało, że jest on bardzo zacięty i ostry. Mówił, że będzie dawał dużo żółtych kartek jednej i drugiej drużynie. Powiedział mi aby Pogoń grała bardzo ostro. Wtedy też dałem Ż. 100 tys. zł a on włożył te pieniądze do bagażnika swojego samochodu. Wróciłem do domu. Mecz zakończył się remisem. Pamiętam, że przed meczem Ż. mi powiedział, albo w rozmowie telefonicznej albo na stadionie, że Cracovia też podchodzi do niego z propozycją korupcyjną.
Korupcja w Cracovii - czytaj więcej
Pamiętam, że na meczu była taka sytuacja, że Ż. nie podyktował w pierwszym momencie rzutu karnego dla Cracovii, ale zareagował jego boczny, wbiegł na boisko i zasygnalizował rzut karny dla Cracovii. Ż. nie mógł się zachować w tej sytuacji inaczej i podyktował rzut karny dla Cracovii. Z tego co pamiętam Ż. oddał mi 30 tys. za pośrednictwem Fryzjera. Nie pamiętam jaka była sytuacja z obserwatorem. Pamiętam, że Fryzjer nie oddał mi całej tej kwoty bo potrącił sobie jego należność za jego działanie. Chodziło o 2 tys. za wygrany mecz i 1 tys. za remis. Ja się z Fryzjerem nie rozliczałem po każdym meczu, tylko jak się nazbierała jakaś większa pula to dochodziło do rozliczenia.
Kolejny mecz Podbeskidzie Bielsko Biała - Pogoń Szczecin z 2 czerwca 2004. Sędzią tego meczu był Mariusz G., obserwatorem Henryk P. Sytuacja była analogiczna jak w poprzednich meczach. Fryzjer przekazał mi numer do sędziego G. i powiedział mi, że mam do niego podjechać do Rawy Mazowieckiej, do jego mieszkania. Fryzjer powiedział mi, że ten sędzia to taki poważny gość, że jednocześnie jest sędzią w sądzie. Pojechałem do niego do mieszkania i dałem mu 30 tys., a może nawet 35 tys. Ta kwota była niższa w porównaniu z poprzednią bo tutaj Fryzjer powiedział, że ten mecz trzeba załatwić dwutorowo. Fryzjer znał zawodnika Podbeskidzia A. Jakiś czas przed meczem, może nawet kilka dni z Fryzjerem pojechaliśmy do tego A. Spotkaliśmy się u niego w mieszkaniu, było to na Śląsku, być może w Zabrzu. Tam przekazałem temu A. 30 tys. zł. On mówił, że wprowadził w temat innych zawodników Podbeskidzia. Fryzjer jechał osobno, ja osobno. Myślę, że ja jechałem sam, ale pewności nie mam. A. pieniądze dostał na pewno przed meczem, z tym, że nie mam 100 % pewności, że już podczas tego spotkania z Fryzjerem.
Korupcja w Podbeskidziu Bielsko-Biała - czytaj więcej
Pamiętam też taką sytuację, że w tej kolejce był rozgrywany mecz Zagłębie Lubin z GKS Bełchatów. Pamiętam, że przed meczem zadzwonił do mnie prezes Zagłębia Jerzy F. i poprosił mnie abym mu dał numer telefonu do Fryzjera. Byłem zaskoczony tą jego prośbą bo myślałem, że on współpracuje z Fryzjerem. On mi nie mówił po co mu ten telefon, ale ja domyślałem się bo ten mecz był dla Zagłębia bardzo ważny.
Korupcja w Zagłębiu Lubin - czytaj więcej
Coś kojarzę, ale pewności nie mam, że w przerwie meczu Podbeskidzie - Pogoń zadzwonił do mnie Fryzjer i powiedział, że trzeba podwyższyć kwotę dla sędziego. Ja się na to zgodziłem. to podwyższenie mogło być o 15 tys. zł bo wcześniej sędzia dostał raczej 35 tys. Do rozliczenia doszło ale jakoś w późniejszym terminie bo po meczu byłem zdenerwowany.
Nie wykluczam, że do tego rozliczenia mogło dojść przy okazji meczu Pucharu Polski między Mazowszem Grójec a Pogonią Szczecin. Te pieniądze mogłem wręczyć ja, a mogłem zlecić to kierowcy. Nie pamiętam jak została załatwiona sprawa z obserwatorem. Po tym meczu zapewniliśmy sobie awans bezpośredni do I ligi. Z tego co pamiętam to z Fryzjerem spotkałem się w greckiej restauracji Akropolis 6 czerwca 2004. Wtedy dałem 40 tys. Wcześniej po rundzie jesiennej, tak jak sobie to przypomniałem, on dostał jeszcze 20 tys. Ponadto dostał pieniądze za każdy poszczególny mecz. Z tego co pamiętam to dla D. też była jakaś premia, ale niższa - 10-15 tys. przekazana D. za pośrednictwem F. Za poszczególne mecze D. nie dostawał pieniędzy.
Pamiętam, że przed meczem albo w dniu meczu Ruch Chorzów - Zagłębie Lubin (28 maja 2004 - dopisek dpanek) doszło do spotkania między mną a Fryzjerem i D. na Śląsku. Mogło to być w Gliwicach. To był jakaś restauracja. W tym spotkaniu uczestniczył sędzia Marek R. i chyba jego asystenci. R. miał sędziować meczu Ruchu z Zagłębiem.
Być może tego właśnie dnia spotkaliśmy się też w mieszkaniu z A. Fryzjer mnie namówił też abym zgodził się zaproponować R. pieniądze za zapewnienie przegranej Zagłębia w meczu z Ruchem. Zagłębie było naszym konkurentem do awansu i przegrana tego klubu mogła nam pomóc. Zgodziłem się zaproponować R., o ile pamiętam, 15 tys. zł. Zagłębie jednak gładko wygrała z Ruchem i R. pieniędzy nie dostał. Ja bezpośrednio R. tej obietnicy nie składałem, tylko składał ją Fryzjer. To spotkanie dotyczyło tego meczu Ruch Chorzów - Zagłębie Lubin i nie dotyczyło jakiś innych tematów.
Pamiętam, że w rundzie wiosennej był taki mecz Piast Gliwice - GKS Bełchatów. Fryzjer wymyślił, że trzeba zawodnikom Piasta zaproponować za zwycięstwo z Bełchatowem. Pojechałem do Gliwic. Spotkałem się z D., następnie poszliśmy na spotkanie z jednym lub z dwoma zawodnikami Piasta. Do spotkania doszło w pobliżu stadionu Piasta Gliwice. Tam D. w mojej obecności w moim imieniu zaproponował tym zawodnikom 15 tys. chyba nie tyle za zwycięstwo, co za urwanie punktów Bełchatowowi. Nie pamiętam dokładnie czy już wtedy dałem pieniądze czy tylko została złożona obietnica. Piast jednak ten mecz przegrał i Piast te pieniądze albo zostały zwrócone albo nie zostały przekazane. Kojarzę, że jednym z tych zawodników był chyba Janusz B.
Korupcja w Piaście Gliwice - czytaj więcej
Po tym sezonie awansowaliśmy do I ligi. W tym czasie nie rozmawialiśmy o kontynuacji naszej współpracy w I lidze nie było nawet takiego tematu. Ja postanowiłem, że w I lidze nie będę już korumpował sędziów. Wydawało mi się, że w I lidze można już grać uczciwie bo są transmisje telewizyjne z meczów. Poza tym wiedziałem, że w pierwszym sezonie nie będziemy grali o najwyższe cele, a też uważałem, że mamy mocną drużynę, która uchroni nas przed spadkiem. Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu Fryzjer wydzwaniał do mnie i oferował dalszą współpracę w I lidze. Namawiał mnie na spotkanie. Ja cały czas go zbywałem ale w końcu do takiego spotkania doszło. On zażądał ode mnie, że w związku z jakimś meczem z II ligi jeszcze nie w pełni rozliczyłem się z Markiem R. Mówił, że ja jeszcze jestem winien Markowi R. 10 tys. Nie chcąc się narazić Fryzjerowi umówiłem się z nim na spotkanie. Do spotkania doszło w jakiejś małej miejscowości między miejscem zamieszkania Fryzjera a Szczecinem. Obaj mieli bliżej do tego miejsca niż ja. Na to spotkanie Fryzjer przyjechał z Markiem R. Podczas tego spotkania siedzieliśmy wszyscy w kawiarni. Tam dałem te 10 tys. zł. Nie pamiętam czy dałem tę kwotę bezpośrednio R. czy Fryzjerowi, ale najprawdopodobniej położyłem te pieniądze na stole przed nimi. Podczas tego spotkania Fryzjer nagabywał mnie abyśmy w I lidze również współpracowali. Ja nie chciałem z nim podjąć rozmów, przyjechałem głównie by się rozliczyć z tym R. Unikałem tego tematu. On generalnie sugerował, że teraz ta nasza współpraca może wyglądać trochę inaczej, że już nie trzeba podchodzić do każdego meczu tylko do wybranych. Mówił, że gdy będę zainteresowany to on mi przedstawi szczegółowo zasady naszej współpracy w kolejnym sezonie. On to mówił przy R. Później jeszcze wydzwaniał do mnie, ponawiał propozycje, ale ja go zbywałem. Gdy zbliżał się pierwszy mecz, mecz sezonu on zadzwonił do mnie i powiedział, że jest bardzo dobra sytuacja, że można przekupić sędziego tego sezonu że dobrze by było żeby dobrze zacząć sezon ja się na to zgodziłem. On mi dał numer do sędziego tego meczu Antoniego F. Był to mecz z Legią Warszawa 1 sierpnia 2004. Zadzwoniłem do F. i umówiłem się z F. na obrzeżach takiego parku w Szczecinie. Przekazałem mu nie mniej niż 20 tys. On powiedział mi, że na przyszłość żebym nie korzystał z pośrednictwa Fryzjera bo on takiego pośrednictwa nie potrzebuje, że mogę się z nim kontaktować bezpośrednio. Mówił też, że gdy będzie sędziował jakiś mecz to będzie do mnie dzwonił. Chwalił się też swoimi układami w piłce nożnej. Mecz zakończył się przegraną 1:2, po meczu F. zwrócił mi 20 tys. Spotkaliśmy się jakoś przy stadionie.
Kolejny mecz Górnik Zabrze - Pogoń z 7 sierpnia 2004. Sędzią tego meczu był Hubert S.,. obserwatorem Marian R. Przed meczem Fryzjer zadzwonił do mnie i zapytał czy będę zainteresowany współpracą przy tym meczu, ale odmówiłem.
Kolejny mecz Pogoń Szczecin - Lech Poznań z 20 sierpnia 2004. Sędzią tego meczu był Marcin B., obserwatorem Jerzy M. Nie pamiętam dokładnie, ale przypominam sobie, że Fryzjer dzwonił do mnie przed tym meczem ale ja dałem mu do zrozumienia, że nie będę uczestniczył w tym procederze. Byłem na stadionie, uważam, że sędzia B. ewidentnie nas oszukał. Nawet w przerwie meczu chciałem tego sędziego pobić, nawet zostałem ukarany surową karą PZPN - 5 tys. Do przeryw przegrywaliśmy 1:0 i graliśmy w "10", bo sędzia wyrzucił nam z boiska jednego zawodnika. Bramka dla Lecha padła z karnego. W przerwie meczu zadzwonił do mnie Fryzjer i ironicznie pytał o wynik. Wulgarnie powiedziałem mu żeby spierdalał. Od tego czasu zaczął się mój konflikt z Fryzjerem. Ostatecznie ten mecz jakimś cudem wygraliśmy. Od tego momentu Fryzjer przestał dzwonić, nie miałem z nim kontaktu.
Kolejny mecz Groclin - Pogoń z 27 sierpnia 2004. Sędzią tego meczu był Robert W., obserwatorem Edward H. Sędzia W. i B. zawsze krzywdzili Pogoń, tak też było w tym meczu.
Kolejny mecz Pogoń - Wisła Kraków z 12 września 2004. Sędzią tego meczu był Zbigniew M., obserwatorem Roman K. Mecz ten przegraliśmy 5:0. Sędzia też sprzyjał przeciwnej drużynie.
Kolejny mecz Polonia Warszawa - Pogoń Szczecin z 18 września 2004. Sędzią tego meczu był Antoni F., obserwatorem Marian R. Przed tym meczem w okolicach jakiegoś cmentarza w Warszawie z F. Pojechałem tam z kierowcą To miejsce wyznaczył F. F. dałem 30 tys. zł, on po meczu ze względu na remis oddał mi 15 tys. Nie pamiętam jak on oddał mi te pieniądze, być może się z nim gdzieś spotkałem po meczu, a może odebrał te pieniądze kierowca. Wydaje mi się, że przed meczem zadzwonił do mnie F. i zaproponował swoje usługi. W tym też mniej więcej czasie nie pamiętam czy już przed meczem czy też przed następnym pogodziłem się z Fryzjerem. Pojechałem do niego do domu. Widziałem co się dzieje.
Kolejny mecz Pogoń Szczecin - GKS Katowice z 25 września 2004. Sędzią tego meczu był Mariusz P., obserwatorem Jerzy G. Pamiętam, że w tym meczu działał Fryzjer. Dałem Fryzjerowi dla obserwatora nie mniej niż 20 tys. Wydaje mi się, ale nie jestem tego pewien, że sędziemu dałem 15 tys. Nie pamiętam czy P. dawałem pieniądze. Ta sytuacja to była druga sytuacja gdy sędziował nam P. Za pierwszym razem dawałem mu pieniądze, za drugim nie jestem pewien, wydaje mi się, że tak. Fryzjer mówił czasami, że obserwatorowi trzeba dać więcej bo ten obserwator jest wysoko postawiony w środowisku piłkarskim.
Kolejny mecz Wisła Płock - Pogoń zz 2 października 2004. Sędzią tego meczu był Hubert S., obserwatorem Stanisław G. Zarówno ten mecz jak i każdy kolejny nie był przez nas opłacany. Fryzjer dzwonił przed meczami, proponował swoje usługi, ale ja go zbywałem. Mówiłem, że nie mam czasu, nie ma mnie na miejscu, nie mam pieniędzy.
Wyjątkiem był mecz Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze z 19 marca 2005. Sędzią tego meczu był Jarosław Ż., a obserwatorem Andrzej Sz. Przed tym meczem zadzwonił do mnie Fryzjer i powiedział, że ten mecz będzie sędziował Ż. Ja się przed tym meczem spotkałem z Ż. i dałem mu 20 tys. Być może kwota była inna, ale wydaje mi się, że taka. Mecz przegraliśmy. Sędzia Ż. skrzywdził moją drużynę. Po meczu Ż. oddał mi pieniądze, spotkaliśmy się w restauracji. Rozmawialiśmy dwie godziny o piłce. Ż. mówił, że jak chcemy w I lidze osiągnąć najwyższe sukcesy - mistrzostwo kraju, grę w europejskich pucharach to nie wystarczy współpraca z Fryzjerem. Mówił, że Fryzjer może nam zapewnić utrzymanie, że jest bardzo mocny w II lidze, ale żeby osiągnąć najwyższe cele trzeba płacić Listkiewiczowi. Powiedział też wtedy, że sędziowie I ligi są negatywnie nastawieni do Pogoni bo nie dostają od nas łapówek. Mają do nas pretensje, że płacimy wysokie pensje zagranicznym zawodnikom, a im się nie opłacamy. Te słowa Ż. był dla mnie zaskakujące bo zaobserwowałem, że on jest bardzo bliskim człowiekiem dla Fryzjera, a mimo to wypowiadał takie słowa. Tej rozmowy z Ż. nie zapomnę do końca życia bo mnie oszołomiła. Po tej rozmowie z Ż. już wiedziałem, że nie będę działał w polskiej piłce.
Mecz w Pucharze Polski Pogoń Szczecin - Świt Nowy Dwór Mazowiecki z 28 listopada 2004. Sędzią tego meczu był Jarosław Ż. Scenariusz był analogiczny jak w poprzednich meczach. Przed meczem przez Fryzjera skontaktowałem się z Ż. i umówiłem się z nim na spotkanie na stadionie w Szczecinie. Podczas tego spotkania przed meczem na stadionie w Szczecinie dałem mu 10 tys. Mecz zakończył się 3:0 dla Pogoni.
Tak jak mówiłem Fryzjer pomógł mi przekupić kilku sędziów meczów Piotrcovii w sezonie 2002/2003 na wiosnę. Dokładnie tych meczów nie pamiętam, ale na podstawie okazanego mi wydruku myślę, że chodzi o sędziów Pawła Skoniecznego w meczu z 30 marca 2003 Aluminium Konin - Piotrcovia, Piotra Wieczerzaka w meczu Piotrcovia - Radomsko z 5 kwietnia 2003, Marka Olecha w meczu z 30 kwietnia 2003 Piotrcovia - Świt NDM (ponieważ mecze rozgrywane były przed 1 lipca 2003 - to ustawianie meczów nie było wówczas przestępstwem - dpanek).
Pamiętam, że z B. spotykałem się w jakimś zajeździe w Krakowie. W Krakowie spotkałem się również z W. ale nie pamiętam czy to było w hotelu.
Zaliczki pobierałem z kasy klubu Pogoń Szczecin. Pieniądze te później spłacałem ze swoich oszczędności i dochodów. Spłacałem te pieniądze jeszcze w czasie gdy byłem w Brazylii. Ostatnie kwoty tych zaliczek spłaciłem chyba jesienią 2005. Na te zaliczki wystawiane były dokumenty księgowe. Oprócz zaliczek pieniądze na łapówki miałem z moich oszczędności. pobierałem te pieniądze także z mojego rachunku bankowego (...) Dodatkowo dysponowałem środkami z nagród i premii, które uzyskiwałem z Pogoni Szczecin, dodatkowo z rady nadzorczej jednej ze spółek oraz z pensji, którą miałem z Pogoni Szczecin.
W tamtych czasach nasza rodzina prowadziła firmę Centrum handlowe (...) (...) Media i Pogoń Szczecin, wcześniejsza nazwa to Piotrcovia. Ja w tych spółkach nie miałem udziału, ale w Pogoni byłem wiceprezesem i menadżerem. W międzyczasie gdy nie byłem prezesem Pogoni to zasiadałem przez pewien czas w radzie nadzorczej tej spółki. Działalność gospodarczą w Brazylii podjąłem gdzieś tak w czerwcu 2005. Nie dysponowałem rachunkami bankowymi Pogoni Szczecin, w tym znaczeniu, że nie wypłacałem z nich pieniędzy. Gdy chciałem jakieś pieniądze to wypłacałem z kasy spółki w formie zaliczek. Nie mogłem wypłacać pieniędzy z rachunków bankowych dwóch pozostałych spółek. Nie pamiętam czy brałem na łapówki jakieś pieniądze w formie zaliczek z tych dwóch pozostałych spółek. Jeśli byłem tam zatrudniony w tym czasie czego nie pamiętam to mogło tak być.
Nigdy nikogo nie informowałem, że współpracuję z Fryzjerem. Nie informowałem również nikogo ze swojej rodziny.
Mogłem około pięciu razy być w miejscu zamieszkania lub okolicach zamieszkania Fryzjera. U niego w domu byłem dwa razy, tak mi się wydaje.
W mojej obecności mój ojciec nie poznał Fryzjera i nie był ze mną nigdy na spotkaniu z Fryzjerem. Nie wiem czy mój ojciec w innych okolicznościach poznał Fryzjera.
(...) Jeśli ktoś jechał na jakieś spotkanie z działaczami, sędziami lub obserwatorami to byli to albo ci dwaj kierowcy, o których mówiłem albo ja. Nigdy żadnej innej osoby nie wysyłałem na takie spotkanie. Chcę zaznaczyć, że kierowcom nie mówiłem w jakim celu jadę. Jacek P. znał się na piłce więc mógł się domyślać, ale Grzegorz S. nie znał się na piłce. (...)
Pod Olsztynem mogły być przekazywane pieniądze któremuś z obserwatorów meczów. Nie pamiętam jednak szczegółów. Nie przypominam sobie abyśmy kiedykolwiek dawali pieniądze sędziemu B.
Oprócz wręczenia F. w Warszawie 30 tys. zł w tym okresie gry w I lidze w czasie zbliżonym do meczu z Polonią Warszawa z F. nie nawiązywałem żądnych innych "interesów". Być może w czasie zbliżonym do tego meczu kierowca został wysłany do F. po odbiór tych 15 tys.
Przesłuchanie 4.04 2012
Podtrzymuje dotychczas złożone wyjaśnienia. Chcę zaznaczyć, że nigdy nie dawałem pieniędzy sędziom za to żeby sędziowali korzystnie dla Pogoni, a chciałem tylko aby byli neutralni i sprawiedliwi. Wielokrotnie mój klub był przez sędziów krzywdzony, wiedziałem, że sędziowie dostawali pieniądze od innych klubów i dlatego dawałem im pieniądze żeby byli neutralni i uczciwie sędziowali. Nigdy nie dawałem obserwatorom pieniędzy mówiąc im jednocześnie żeby wystawiali określone noty sędziom. Mnie noty nie interesowały, nawet nie wiedziałem jakie są dobre, a jakie złe. Dawałem obserwatorom te pieniądze bo to mi kazał robić F. Nie przypominam sobie sytuacji abym dał sędziemu pieniądze mimo, że mecz zakończył się wynikiem niekorzystnym dla mojego klubu. Zasady płatności był ustalane przez Fryzjera. On kazał płacić określone kwoty za zwycięstwa i remisy i takie kwoty płaciłem. Gdyby Fryzjer kazał mi płacić za przegrane mecze w II lidze też bym płacił. Wiedziałem, że awans Pogoni w II lidze jest zupełnie zależny od Fryzjera. Wiedziałem, że jeżeli się niej podporządkuję Fryzjerowi w II lidze to nie będę osiągał dobrych wyników i Pogoń nie awansuje. Dlatego nawet gdyby w II lidze Fryzjer kazał płacić mi za przegrane mecze to bym płacił, on jednak nie kazał mi płacić za przegrane mecze. Wiedziałem, że w I lidze Fryzjer już nie jest taki mocny jak w II lidze, więc już nie nawiązywałem z nim tak bliskiej współpracy i mu się czasem sprzeciwiałem, gdy mnie namawiał do kupienia jakiegoś meczu. Wiedziałem, że w pierwszej lidze więcej do powiedzenia ma od Fryzjera Listkiewicz.
Dawałem pieniądze obserwatorom bo wiedziałem, że obserwatorzy mieli wpływ na sędziów i mogli ich zmusić do określonego sędziowania. Dlatego też chciałem żeby obserwatorzy byli neutralni.
Podtrzymuję swoje wyjaśnienia, w których mówiłem, że po sezonie 2003/04 spotkałem się z Fryzjerem i Markiem R. i dałem im zaległe 10 tys. dla R. Nie potrafię powiedzieć dokładnie za który mecz sędziowany w II lidze przez R. była ta zaległość. Pamiętam, że były to dodatkowe pieniądze. To znaczy, ze ja za ten określony mecz pieniądze R. już dałem, ale Fryzjer później ocenił, że z uwagi na ten mecz, może jego trudność powinienem R. jeszcze dołożyć 10 tys. Te jego żądania pojawiały się już od jakiegoś czasu, ale z racji, że to był jego sędzia, to on cały czas powtarzał, to dobra, jeszcze się za to rozliczymy i żeśmy się przez jakiś dłuższy czas nie rozliczali. Dopiero wtedy gdy się z nim spotkałem dałem im te 10 tys. Ja skłaniam się ku temu, że to były pieniądze dodatkowe za ten mecz Pogoń - Zagłębie Lubin, ale pewności nie mam. Mogły to też być pieniądze za inny mecz.
Z tego co pamiętam to przed meczem GKS Katowice - Pogoń Szczecin z 3 maja 2005 sędziowanym przez F. dzwonił do mnie Fryzjer i proponował ustawienie tego meczu. Z tego co pamiętam to F. do mnie w tej sprawie nie dzwonił, mimo, że wcześniej, po poprzednich meczach mówił, że jak będzie nam sędziował to się osobiście do mnie odezwie. Ja już wtedy nie chciałem płacić sędziom i odmówiłem.
Mogło jeszcze być tak, że w jakiś meczach z pierwszej ligi za namową Fryzjera jakimś sędziom dawałem pieniądze. Ja już w tej pierwszej lidze nie chciałem płacić, ale Fryzjer mnie strasznie męczył żebym płacił. W niektórych meczach gdy wiedziałem, że sędziują tacy sędziowie jak R. czy też Ż. mogłem się ugiąć i mogłem im zapłacić jakieś pieniądze na żądanie Fryzjera dla świętego spokoju. A sędziowie zupełnie zależni od Fryzjera bo byłem w ich towarzystwie nie jeden raz i bałem się, że jak im nie ulegnę i nie dam, to mogą nas przekręcić. Ja jednak nie mogę w 100 % powiedzieć czy w I lidze dawałem R. pieniądze, nie mogę tego wykluczyć, ale tego na 100 % nie pamiętam.
W rundzie jesiennej pierwszej ligi ja byłem jeszcze pod dużym wpływem Fryzjera i on mnie potrafił namówić na wręczenie pieniędzy. Ulegałem mu jak mnie usilnie namawiał na jakiś mecz. W rundzie wiosennej już zaczynało mi być wszystko jedno. Wiedziałem, że ta piłka jest chora, że trzeba mieć dużo pieniędzy i w dodatku duże pieniądz oddawać sędziom, więc już myślałem, że się z tej piłki wycofam. Poza tym przyjąłem koncepcję żeby zatrudniać zagranicznych zawodników i to też się nie sprawdzało więc już myślami byłem z tym, że zakończę swoją działalność w piłce i już nie byłem tak uzależniony od Fryzjera i już się go tak nie bałem.
Fryzjer używał różnych argumentów żeby mnie przekonać abym w I lidze zapłacił. Mówił, że to jest taki sędzia z takim obserwatorem i trzeba im zapłacić, że to jest bardzo dobry układ sędzia - obserwator i dlatego trzeba im zapłacić. On był mistrzem przekonywania i używał różnych argumentów. W II lidze to było działanie systemowe i on nie musiał mnie przekonywać, ale w I lidze było inaczej i w zasadzie płaciłem pieniądze za jego wyraźną namową.
Pamiętam, że przed meczem Pogoń Szczecin - Górnik Łęczna z 16 października 2004 były naciski Fryzjera abym dał sędziemu G. i obserwatorowi Ż. pieniądze. Nie pamiętam dzisiaj czy ja tym naciskom uległem czy nie. Skłaniam się jednak ku temu, że tym naciskom nie uległem i nie dałem żadnych pieniędzy za ten mecz. Ja pamiętam, że z G. miałem ten jeden kontakt kiedy dawałem mu pieniądze, o czym już ostatnio wyjaśniałem. Nie pamiętam jakiegoś drugiego kontaktu z G., więc na pewno nie dawałem mu za ten mecz pieniędzy bezpośrednio, osobiście, jeśli już to przez jakąś osobę, ale ja tego nie pamiętam.
Nigdy przy przekazywaniu pieniędzy nie korzystałem z pośrednictwa Piotra S. Poznałem Piotra S. gdy on był w towarzystwie Fryzjera. Fryzjer bardzo dobrze o nim mówił, mówił, że to bardzo inteligentny człowiek. Poznałem go w Szczecinie w jakiejś restauracji na Wałach Chrobrego, gdzie czasami z Fryzjerem chodziłem na bardzo dobre krewetki. Bywało tak, że dawałem pieniądze Fryzjerowi, a on przekazywał je sędziemu i obserwatorowi. Ja dawałem sędziom i obserwatorom pieniądze przez kierowców i Fryzjera. Mogła też być taka sytuacja, że dawałem pieniądze obserwatorowi, aby ten określoną kwotę przekazał sędziemu, ale konkretnej sytuacji nie pamiętam.
Znałem Marcina P., on był często sędzią technicznym na meczach Pogoni. Nie mógł sędziować meczów Pogoni bo mieszkał w Szczecinie. Przypomniałem sobie taką sytuację, że on sędziował jakiś mecz drużyn, które w II lidze walczyły o awans z nami. Przypominam sobie, że były jakieś rozmowy z P. przez Fryzjera, żeby jakaś drużyna osiągnęła wynik korzystny dla nas, ale dokładnie tego nie pamiętam. Kojarzę, że coś takiego było, ale bliżej nic na ten temat nie mogę powiedzieć. Kojarzę jedynie, że w tym meczu sędziowanym przez P. wynik był niekorzystny dla nas. Nie pamiętam czy te pieniądze ja P. wcześniej dałem czy też jedynie były mu obiecane. Pamiętam, że były takie ze 2-3 sytuacje, że zadzwonił Fryzjer i powiedział, że jest korzystna sytuacja bo jacyś sędziowie sędziują mecze, które mają znaczenie dla Pogoni Szczecin.
Pamiętam, że raz dotyczyło to meczu sędziowanego przez R. Ruch - Zagłębie i raz P. P. też był zaliczany do sędziów Fryzjera, do bliskich jemu sędziów. Kojarzę, że chyba w tych wszystkich przypadkach ingerowania w mecze innych drużyn nasza zamierzenia nie zrealizowały się, to znaczy nie padły korzystne dla nas wyniki.
(...) Biorąc pod uwagę dwa mecze Podbeskidzie BB - Zagłębie Lubin z 18 października 2003 i Cracovia - Podbeskidzie z 12 maja 2004 kojarzę, że to mógł być ten pierwszy mecz, gdyż to był mecz wyjazdowy dla Zagłębia. Mogło rzeczywiście być tak, że to był wynik korzystny dla nas. Mógł być też ten mecz z Cracovią, z tym, że ten wynik jest niekorzystny dla nas. Rzeczywiście kojarzę, że to był mecz jakiejś drużyny z Podbeskidziem. Jeżeli był to pierwszy mecz to jeżeli pieniądze zostały obiecane, a wynik wszedł to musiałem pieniądze przekazać. To nie była kwota mniejsza niż 10 tys. Tak jak mówię nie pamiętam tego dokładnie, lecz jedynie jak przez mgłę i opieram te przekazanie pieniędzy na funkcjonujących mechanizmach.
Nie pamiętam dokładnie jak Fryzjer tłumaczył mi, że nie skontaktuje mnie bezpośrednio z sędzią S. Pamiętam, że zapytał czy może temu sędziemu złożyć propozycję 20 tys. zł i ja się zgodziłem. Odniosłem jednak wrażenie, że Fryzjer nie miał dobrego kontaktu z tym sędzią, to znaczy nie miał chyba takiego bliskiego kontaktu jak z innymi sędziami. To była jedyna sytuacja kiedy Fryzjer nie umówił mnie jakoś z tym sędzią, to znaczy nie doprowadził do takiej sytuacji, że byłem przekonany, że Fryzjer załatwił przychylność sędziego. Ja odniosłem zresztą wrażenie, że S. w tym meczu pomógł Bełchatowowi. Zresztą ja miałem wrażenie, że S. jest sędzią Bełchatowa, tzn., że sędziuje pod Bełchatów. Ja myślę, że Fryzjer raczej by nie chciał żeby S. sędziował nam mecze. Fryzjer nigdy mi nie mówił jaki ma wpływ na ustalenie obsady meczów, ale z moich obserwacji wynika, że taki wpływ miał. Wnioskuję to po tym, że na nasze mecze, często przyjeżdżali sędziowie od Fryzjera bardzo zależni.
Jan N. był kierownikiem Piotrcovii. W Pogoni nie miał chyba żadnego stanowiska. Być może on na początku był jedynie jako pomocnik kierownika drużyny Ryszarda M. Po pierwszych gdzieś może dwóch miesiącach sezonu 2003/2004 N. przestał być pomocnikiem kierownika. On wrócił do Łodzi, bo tam mieszkał. Być może coś dla klubu robił, ale z Łodzi. (...)
na pytanie prokuratora o połączenia telefoniczne z sędzią Hubertem S., a później Fryzjerem (z 15 listopada 2003): nie pamiętam tego mojego telefonu, ale skoro tak to wynika z billingów, to tak to musiało być. Musiałem mu w tej rozmowie złożyć tę propozycję, w innym celu na pewno do niego nie dzwoniłem. Gdyby on mi odmówił to bym pamiętał. On musiał się zgodzić i dlatego tej rozmowy nie pamiętam. Ja nie pamiętam żadnej sytuacji aby mi ktoś odmówił kiedy składałem propozycję. Zatem gdyby on mi odmówił to bym na pewno pamiętał. Na pewno się z nim nie spotkałem, a na pewno chciałem się z nim spotkać jeszcze przed meczem. On pewnie przyjął propozycję, ale powiedział, że ewentualne rozliczenie po meczu, bo się nie spotkaliśmy.
Na 99 % numer telefonu do S. miałem od Fryzjera.
W II lidze nie było tak, że ja mogłem sobie zadzwonić do sędziego bez zapowiedzi i pozwolenia Fryzjera. Nie było żadnej takiej sytuacji abym sam bez zapowiedzi Fryzjera, bez jego zezwolenia, zadzwonił do jakiegoś sędziego lub obserwatora. Musiałem zatem mieć zgodę i w tym przypadku, abym mógł zadzwonić do S.
Zawsze gdy dzwoniłem do jakiegoś sędziego lub obserwatora to wiedziałem, że wszystko jest już przez Fryzjera uzgodnione. Wiedziałem, że osoba, do której dzwonię jest uprzedzona, że będę dzwonił.
Nie zdarzyła mi się nigdy żadna sytuacja, abym do jakiegoś sędziego lub obserwatora zadzwonił i aby ta osoba nie wiedziała o co chodzi i z kim rozmawia i w jakiej sprawie ja dzwonię. Zawsze te osoby wiedziały kto i w jakiej sprawie dzwoni, często słyszałem od razu, sami mówili, że wiem o co chodzi, Rysiek już dzwonił i mówił o co chodzi i, że będę dzwonił.
Jeśli moi kierowcy dzwonili do jakiś sędziów i obserwatorów to jedynie w celu przekazania pieniędzy i być może odbioru pieniędzy, gdy wynik nie wyszedł. Na sto procent, nie było tak, że oni dzwonili do sędziów bądź obserwatorów w innych celach. Ten mój kuzyn Jacek P. on się orientował o co chodzi, ale ten Grzegorz S. nie interesował się piłką i nie mógł nic wiedzieć o co chodzi, co wiezie i po co.
W rozmowach z Fryzjerem jemu zależało żebyśmy się kontaktowali z telefonów na kartę, to znaczy nierejestrowanych. Nie zawsze tego przestrzegaliśmy i czasem kontaktowaliśmy się przy użyciu numerów oficjalnych. Ja nie miałem więcej na raz niż dwa telefony, jeden był mój oficjalny, drugi na kartę. Tę kartę czasami zmieniałem, ale zawsze nie miałem więcej niż dwa telefony. Mogło być tak, że też dzwoniłem przy wykorzystaniu telefonów innych osób, na przykład jakiegoś pracownika, Chodziło o to by to był inny telefon niż mój oficjalny. On w rozmowach używał szyfru.
Nie sądzę aby w klubie ktoś znał Grzegorza G. To znaczy pewnie znały go te osoby, które się z nim formalnie spotykały czyli kierownicy drużyny, trenerzy. (...)
Marek Ł. był w klubie chyba dyrektorem sportowym, zajmował się bardziej zawieraniem kontraktów, rozwiązywaniem kontraktów, rozmowami z zawodnikami. Przyjmował przed meczami delegatów, być może obserwatorów. (...)
Z tego co pamiętam, to w tym czasie byłem zatrudniony jako menadżer klubu Pogoń. Nie przypominam sobie ile zarabiałem, na pewno nie było to dużo. Przez jakiś czas byłem w radzie nadzorczej spółki chyba Centrum Targowe Ptak. Mogłem też być w radzie nadzorczej Pogoni Szczecin. W radzie nadzorczej dostawałem stałe wynagrodzenie, ono było cały czas takie same. Teraz dostaję z 6 tys. zł, to wtedy to wynagrodzenie mogło wynosić około 5 tys. W radzie nadzorczej było stałe wynagrodzenie, w ramach tego wynagrodzenia nie było premii, to znaczy wynagrodzenie z rady nadzorczej nie było czasami jakoś wyższe niż w innych miesiącach. Premie dostawałem jedynie za wyniki sportowe, ale była to odrębna kwestia. Dostałem też dużą premię za awans.
Przesłuchanie 3 kwietnia 2013
W rozmowach z F. on cały czas zapewniał mnie, że reprezentuje wyłącznie interesy Pogoni Szczecin. Ja go pytałem czy on współpracuje z innymi klubami, w tym z naszymi konkurentami, ale on zawsze zaprzeczał. On cały czas nakręcał sytuację, to znaczy mówił mi, że mamy mocnych konkurentów. Mówił, że Cracovia mocno korumpuje sędziów, to samo mówił o Zagłębiu Lubin, Bełchatowie i Szczakowiance. F. mówił, że te kluby mają bardzo dużo pieniędzy przeznaczonych na łapówki dla sędziów. Szczakowiankę też traktowaliśmy jako konkurenta do awansu, gdyż ten klub miał bardzo dobrych zawodników. Szczakowianka miała odjętych 10 punktów ale liczyła się mimo to w walce o awans. W tamtym czasie głośno się mówiło w środowisku o tym, że F. pomaga Arce Gdynia. Gdy ja go o to zapytałem to on zaprzeczył. Zapewnił mnie, że tylko reprezentuje Pogoń i pomaga Pogoni.
Nie zgłaszałem nigdy pretensji do Fryzjera, że na przykład sędziowie nam nie pomagają. Wynikało to z tego, że tak naprawdę trudno jest ocenić czy sędzia pomaga czy też nie pomaga. Ci sędziowie byli bardzo sprytni w tym pomaganiu. Czasami ciężko było ocenić czy sędzia pomagał czy bo to nie było zazwyczaj drukowanie na żywca. Tak to wyglądało, że nawet jak sędzia pomagał i wygraliśmy to piłkarze przychodzili i mówili, że sami wygrali mecz, że to im się powinno zawdzięczać wygraną, natomiast gdy przegrali zawsze twierdzili, że sędzia im przeszkadzał, co nie było prawdą. Dla osoby z zewnątrz trudno ocenić czy sędzia pomaga czy nie. Te decyzje sędziowskie trudno oceniać i dlatego nie rozmawiałem z F., że na przykład niewystarczająco nam pomagają. On przekonywał, że pomagają, a mi trudno było z tym dyskutować.
Generalnie to Fryzjer ustalał te stawki łapówek. Wiadomo, że na wyjeździe zawsze wyższa była ta kwota. Gdy graliśmy u siebie z jakimś słabszym klubem to stawka mogła być niższa. On na przykład mówił, że jak jedziemy na Piast Gliwice to trzeba dać więcej bo sędziowie zawsze pomagają Piastowi, jak jechaliśmy do Gorzyc na mecz z Tłokami to mówił, że trzeba dać więcej, jak graliśmy z Cracovią to przekonywał, że trzeba dać więcej bo ci z Cracovii dają duże kwoty na łapówki. Czasami mówił, że rozmawiał z sędzią naszego meczu i, że ten sędzia mu mówił, że działacze naszego przeciwnika zaoferowali mu dużą kwotę. Nie wymieniał wprost tej kwoty, ale tak prowadził rozmowę, żebym tę kwotę określił na wysokim poziomie. Fryzjer wymieniał wysokie kwoty jakie wręczają inni, mówił przykładami, wymieniał te wysokie kwoty i w ten sposób ja wyciskał ode mnie wysokie kwoty.
F. miał taki sposób działania, że organizował te wspólne rozmowy. To znaczy ze mną rozmawiał z jednego telefonu, a z drugiego dzwonił do jakiegoś sędziego lub obserwatora. Ta osoba nie wiedziała, że ja się takiej rozmowie przysłuchuję. On wtedy pokazywał mi swoje możliwości. Na sto procent nie było takiej sytuacji aby ktoś mu odmówił w takiej rozmowie, której ja się przysłuchiwałem. Wręcz było przeciwnie - to znaczy wszyscy bardzo się z nim liczyli, zawsze się zgadzali, a ci młodzi sędziowie to w ogóle byli mu zupełnie podporządkowani. Jestem na 100 % pewien, że nie było żadnej osoby, która by mu odmówiła podczas takiej rozmowy , a wręcz uważam, że gdyby on się obawiał, że jakaś osoba może mu odmówić to by nie zorganizował takiej równoczesnej rozmowy ze mną. Pamiętam jak przysłuchiwałem się jego rozmowie z Witem Ż. Wit Ż. to była znana osoba w środowisku, wysoko postawiona, a z tej rozmowy wynikało, że oni mają bardzo dobre relacje i Fryzjer ma wpływ na tego obserwatora. Mówił na przykład do niego "cześć kurwiorzu".
(...) Pamiętam, że dużo razy pieniądze dla obserwatorów były przekazywane przez D. F. kazał dostarczać pieniądze D., mówił, że on je przekaże obserwatorowi Z rozmów z Fryzjerem wynikało, że D.w tamtych regionach południowej Polski ma duże rozeznanie wśród obserwatorów. Czasami Fryzjer mówił mi, że sam nie mogę się spotkać się z jakimś obserwatorem i sam mu dać pieniędzy, bo tłumaczył, że ten obserwator to jest poważna osoba, figura i on nie chce się ze mną spotkać. Wtedy pieniądze miałem przekazać albo przez Fryzjera, albo przez D. Czasami natomiast F. dawał mi numery telefonu do obserwatora i kazał się skontaktować i wręczyć pieniądze. Z sędziami było tak, że generalnie chyba wszyscy zgadzali się żebym do nich zadzwonił, natomiast z obserwatorami było różnie, czasami się zgadzali a czasami nie.
Zawsze było tak, że Fryzjer przygotowywał moje rozmowy z sędziami lub obserwatorami. Nigdy nie było tak, że ja zadzwoniłem do sędziego lub obserwatora bez pozwolenia i przygotowania mojego telefonu przez Fryzjera. Było tak często, że dzwonił do mnie Fryzjer i mówił dzwoń natychmiast do sędziego lub obserwatora. Ja musiałem natychmiast zadzwonić, bo za chwilę Fryzjer znowu dzwonił do tego sędziego lub obserwatora i pytał czy ja dzwoniłem. Za chwilę też dzwonił do mnie i pytał czy ja dzwoniłem. Ja byłem wtedy młody i się krępowałem tak dzwonić z propozycjami łapówek do tych ludzi. Dzwoniłem i zaczynałem nieśmiało od proszę pana, a te osoby mówiły mi wprost, że już wszystko wiedzą bo dzwonił Rysiek F.
Nigdy nie było tak abym bez przyzwolenia Fryzjera do kogokolwiek zadzwonił. Jestem na sto procent pewien, że gdy dzwoniłem do jakiegoś sędziego lub obserwatora to to żaden z nich mi nie odmówił i oni wszyscy byli już przygotowani do rozmowy ze mną. Pamiętam, że nawet gdy dzwoniłem do sędziego G., to on w rozmowie telefonicznej powiedział mi wprost , że wszystko wie, że został uprzedzony, że będę dzwonił ws. meczu, ale nie chce się spotkać przed meczem, powiedział, że spotkamy się po meczu. Tak też się stało. Mówię o tym G., bo on już wtedy był znany sędzia, sędzia I ligi, ale nawet on był uprzedzony przez Fryzjera i zgodził się przyjąć pieniądze. (...)
Na 100 procent te połączenia (z Fryzjerem, obserwatorem PZPN Januszem R. i sędzią Markiem K. oraz Jackiem P. - dopisek dpanek) pokazują, że złożyłem R. propozycję łapówki, a on ją przyjął. Przed meczem musiałem się z nim spotkać i dać mu pieniądze. Po meczu zadzwoniłem do Jacka P. aby odebrał połowę kwoty od sędziego i obserwatora. W większości przypadków nie odbieraliśmy pieniędzy od obserwatorów, ale mogło być tak, że R. dostał ode mnie 10 tys., a odebrałem mu za pośrednictwem Jacka P. połowę tej kwoty. Mecz z ŁKS był meczem wyjazdowym i dlatego pewnie R. dostał 10 tys. To jest jedyne wytłumaczenie tej sytuacji. Skoro jechałem do Piotrkowa i dzwoniłem stamtąd do obserwatora to jedynie w celu spotkania z nim, musiałem się z nim spotkać i to jedynie w celu wręczenia pieniędzy. Innych powodów rozmów telefonicznych i spotkania nie było. Skoro po spotkaniu dzwoniłem do Jacka P., a on do R. to jedynie w celu odebrania połowy pieniędzy, bo był remis. Innych powodów nie było. Gdyby R. dostał jedynie 5000 zł, to nie odbieralibyśmy od niego połowy. Mogło też być tak, że to Jacek P. po meczu zawoził pieniądze R., ale tę sytuację wykluczam bo wtedy ja nie dzwoniłbym z Piotrkowa do R. Skoro są te moje telefony do R. to na sto procent złożyłem mu propozycję i on ją przyjął, ale z racji tego, że mecz był na wyjeździe i remis to on musiał dostać pieniądze. Nie była nigdy do pomyślenia sytuacja, że gdy wynik wszedł to pieniądze by nie zostały wręczone. Nieraz była taka sytuacja, że byliśmy źli na sędziego bo uważaliśmy, że sami osiągnęliśmy wynik, ale i tak pieniądze trzeba było dać. Odnośnie tego, że pieniądze zawsze trzeba było dać pamiętam taką sytuację z R. Tę sytuację sobie odtworzyłem. Generalnie ustalenia z Fryzjerem były takie, że za remisy u siebie nie płacimy. Od tej reguły były wyjątki, o których decydował Fryzjer. Marek R. sędziował nam mecz z Ruchem Chorzów zakończony remisem 2:2. Teoretycznie nie powinien za ten mecz dostać pieniędzy bo był to remis u siebie. Fryzjer przekonywał mnie, że trzeba dać pieniądze Markowi R. Używał różnych argumentów, ale wiadomo było, że R. to jego najbliższy sędzia więc chce dla niego pieniądze. Dlatego zgodziliśmy się za ten remis mu zapłacić. Później R,. sędziował nam ostatni mecz rundy jesiennej z Zagłębiem Lubin. Również wtedy padł remis, a wręcz uważam, że R. specjalnie sędziował pod taki wynik. Myślę, że to było zrobione specjalnie, to rozgrywał Fryzjer. W jego interesie było aby nas krótko trzymać żeby nas od niego uzależniać. Gdybyśmy za bardzo odskoczyli od rywali w tabeli, to nie musielibyśmy później płacić za kolejne mecze. Fryzjer dbał o to żebyśmy za bardzo punktowo nie odskoczyli. Ten R., mimo, że byliśmy drużyną lepszą, spowodował, że padł remis w meczu z Zagłębiem. Po meczu byliśmy źli na R. Fryzjer znowu zaczął żądać żeby za ten remis dać R. 10 tys. Tutaj już tak łatwo nie chcieliśmy się zgodzić. Mimo to Fryzjer cały czas upominał się o te pieniądze dla R. Do przekazania tych pieniędzy doszło z opóźnieniem, dopiero po naszym awansie. Te pieniądze przekazałem im tzn. Fryzjerowi i R. w restauracji w pobliżu ich miejsca zamieszkania. Już o tym wyjaśniałem. Zmierzam do tego, że pieniądze zawsze trzeba było przekazać, nie było możliwości żeby zaproponować pieniądze i ich nie dać. Zresztą w środowisku naszym wszyscy tę zasadę znali i się każdy jej trzymał. Do tego spotkania z R. i Fryzjerem doszło w takiej małej miejscowości blisko Wronek, tam była taka cukiernia, kawiarenka w centrum tej miejscowości.
W Krakowie z sędziami spotykałem się dwa razy. Raz spotykałem się z sędzią B. przed meczem z Tłokami, a raz z sędzią W. Z B. spotkałem się w karczmie, hoteliku, a z W. chyba na stacji paliw. Tego B. dobrze kojarzę, bo nawet sobie z nim dłużej porozmawiałem, sympatyczny to był chłopak do pogadania. W. to taki spryciarz, miał mi oddać później pieniędzy, ostatecznie chyba chyba nawet ich nie oddał. Generalnie wszyscy ci sędziowie, to widać było, że są zaprawieni w bojach, z ich zachowania, rozmowy wynikało, że branie łapówek to nie jest dla nich jakaś nowość. Jedynym wyjątkiem był chyba ten sędzia P., on tak się krępował przyjmować pieniądze.
Pamiętam, że przed meczem Pogoń Szczecin - Polar Wrocław z 29 sierpnia 2003 do obserwatora P. pojechałem do Świnoujścia. Tam mu wręczyłem 10 tys. zł. Nie ma co do tego wątpliwości. Nie pamiętam jednoczesnej rozmowy przed tym meczem między mną, P. a Fryzjerem. Nie wykluczam, że takiej rozmowie się przesłuchiwałem, po prostu tego nie pamiętam. Jeżeli do takiej rozmowy doszło to na pewno była ona standardowa, to znaczy Fryzjer pokazywał mi swój wpływ na P. Umawiał mnie z nim w Świnoujściu i składał propozycję. W innych rozmowach równoczesnych organizowanych przez Fryzjera nie uczestniczyłem. Jedynie w takich kiedy on pokazywał swój wpływ na ludzi i był to wpływ skuteczny. Uważam, że Fryzjer miał bardzo dobre układy z P. Przekonałem się o tym podczas spotkania u Fryzjera w domu przed tym drugim meczem ze Szczakowianką. Sędziemu tego meczu O. nie zależało na notach sędziowskich, a mimo wszystko Fryzjer dał zarobić P. i zaprosił go na to spotkanie, na którym przekazałem im pieniądze. Wtedy widziałem ich bardzo dobre relacje. F. mówił mi, że P. to bardzo ważna osobistość i też trzeba mu dać pieniądze.
W tym domu Fryzjera byli też sędziowie - asystenci O. Wydaje mi się, że nawet ci sędziowie spadli w domu u Fryzjera. O tym, że O. nie zależało na notach wiem od Fryzjera.
Pamiętam, że O. za mecz Stasiak - Pogoń dostał ode mnie 20 tys. Nie kojarzę by pieniądze dostał obserwator P. Być może wiązało się to właśnie z tym, że O. nie zależało na notach, a P. nie był tak ustawiony jak P. O tym decydował Fryzjer. Pamiętam, że z O. spotkałem się przed tym meczem i przekazałem mu pieniądze. Było to w okolicach Opoczna. (...)
Z tego wynika, że spotkaliśmy się z R. przy wyjeździe ze Szczecina. Skoro dzwoniłem do Marka R. i jechałem w kierunku wyjazdu ze Szczecina to jedynie w tym celu aby się z nim spotkać. Zawsze było tak, że jak Fryzjer był w Szczecinie, to uczestniczył w moich spotkaniach z sędziami i obserwatorami. W przypadku spotkań z R. to było tak, że spotykaliśmy się z R. i podczas takich spotkań on w krótkich słowach pytał R. czy wie co ma zrobić, R. potwierdzał. To wyglądało tak, że on mi pokazywał, że ten R. wie o co chodzi i jest jego człowiekiem, a jednocześnie pokazywał R. moje relacje z nim. Ja podczas tych spotkań przy R. nie przekazywałem pieniędzy, pieniądze przekazywałem Fryzjerowi, ale z tych rozmów wynikało, że R. o tym wie. Nie ma co do tego wątpliwości. Nawet podczas przekazania w tej małej miejscowości pieniędzy już bezpośrednio R. przy Fryzjerze rozmawialiśmy na temat tego meczu Pogoń - Zagłębie i R. tłumaczył, że nie mógł wtedy bardziej pomóc Pogoni. On wiedział o co chodzi. Fryzjer zawsze doprowadzał do takich sytuacji aby mnie przekonać, że sędzia czy obserwator wie co ma robić a ich przekonywał, że ja obiecałem i dam pieniądze. Wyjątkiem mogli być niektórzy obserwatorzy, z którymi nie miałem kontaktu.
Z tego co pamiętam to przed meczem z Lublinem Fryzjer też był w Szczecinie i doprowadził do takiego spotkania z R. Tak jak pamiętam to R. zawsze miał potwierdzić, że wie, że ma sędziować pod Pogoń, że wie co ma robić. Do takich sytuacji doprowadzał Fryzjer. Ja R. znałem lepiej niż innych sędziów bo częściej się z nim spotykałem. Spotykałem się z nim przed meczami, ale także w domu u Fryzjera. Podczas takich spotkań były takie rozmowy, że R. doskonale wiedział o co w tym wszystkim chodzi. To był najbliższy sędzia Fryzjera, zupełnie mu podporządkowany. Tak jak już chyba mówiłem Fryzjer wydawał temu R. polecenia. R. sędziował nam też mecz z Piastem wygrany 5:0. Wtedy też się pewnie spotkałem z nim przed meczem, na pewno dostałem potwierdzenie, że on wie o propozycji łapówki i, że ma nam sprzyjać. On tylko nie dostawał bezpośrednio ode mnie pieniędzy, bo tak zdecydował Fryzjer, a może i R. nie chciał bezpośrednio ode mnie brać. Chociaż tego nie jestem bezpośrednio pewny. To znaczy nie jestem pewny czy w tych pozostałych przypadkach nie zdarzyło się przypadkiem, że raz bezpośrednio pieniądze dawałem jednak R. Oczywiście z wyjątkiem tego jednego razu w tej małej miejscowości koło Wronek.
Z F. spotkałem się w Kołobrzegu, jak pamiętam, dwa razy. Te spotkania dotyczyły przekazywania pieniędzy w związku z meczami. Jeśli przed tym meczem (Pogoń - Piast Gliwice 15 maja 2004 - dopisek dpanek) pojechałem na spotkanie z Fryzjerem do Kołobrzegu to tylko dlatego żeby przekazać mu pieniądze w związku z tym meczem. Nie jechałem do Kołobrzegu nigdy po to by tylko się z nim spotkać. Spotykałem się z nim w ośrodku wczasowym, w którym przebywał. Wydaje mi się, że za każdym razem to było to samo miejsce, ten sam ośrodek. Był to stary ośrodek wczasowy z czasów komunistycznych, nie pamiętam jak się nazywał. Nie pamiętam teraz czy w tym spotkaniu brał udział Marek R.
Nie pamiętam spotkania z R. bądź obserwatorem w Kołobrzegu, ale podejrzewam, że do takiego spotkania mogło tam dojść. Wnioskuję to z tego, że Fryzjer nie kazałby mi przed meczem zawozić zawozić mu pieniądze, kiedy miałby ograniczyć się ten wyjazd jedynie do przekazania mu pieniędzy. Zawsze gdy dochodziło do takich spotkań, to oprócz pieniędzy chodziło jeszcze o jakieś spotkanie z sędzią czy obserwatorem. Tak też pewnie było i tym razem, ale tego nie pamiętam. Fryzjer nie gonił by mnie do Kołobrzegu w dniu meczu, przed meczem jedynie w celu przekazania mu pieniędzy dla R. Jeżeli R. był wtedy w Kołobrzegu to pewnie się z nim też spotkałem w obecności Fryzjera. W większości przypadków, albo też zawsze dochodziło do takich spotkań czy to z R. czy też K., w obecności Fryzjera. Nie mogę jednak wykluczyć, że raz mogło się zdarzyć, że do takiego spotkania nie doszło.
Z Adamem K., w obecności Fryzjera, spotkałem się dwa razy. Raz pamiętam takie spotkanie w okolicy Poznania lub w Poznaniu gdzie był Adam K. Siedzieliśmy w jakiejś restauracji Te spotkanie dotyczyły łapówek za pomoc K. w meczach Pogoni. Za drugim razem nie pamiętam gdzie się spotkaliśmy. Zawoziłem tam pieniądze dla K.
Jeżeli przed meczem Pucharu Polski F. zorganizował równoczesną rozmowę ze mną i K. to jak zwykle jedynie w celu pokazania jemu, że jest dla niego obietnica łapówki i mnie utwierdzał w przekonaniu, że propozycję K. złożył. Innego celu takich rozmów nie było. Taka rozmowa, jeśli chodzi o ten meczu Pucharu Polski, była wystarczająca. Przed meczem Pucharu, do którego aż takiej wielkiej wagi nie przywiązywałem, mogło nie dojść do spotkania z K. Taka jednoczesna rozmowa wiązała i mnie i K. Propozycja została złożona i przyjęta to wystarczało.
Jeżeli składałem obietnicę obserwatorowi lub przekazywałem pieniądze obserwatorowi to na sto procent obietnicę lub pieniądze, zależnie od wyniku dostawał sędzia. Nigdy nie było tak, że składałem obietnicę obserwatorowi, a sędziemu nie. To by nie miało sensu aby korumpować obserwatora a sędziego nie. Jeżeli chodzi o tego K. i R. to oni w każdym meczu dostawali pieniądze. Każdy mecz tych sędziów, bo byli pupilkami Fryzjera, był opłacany. Poza tym każdy mecz był opłacany, bo takie były wymagania Fryzjera. Nie płaciliśmy jedynie, gdy to już nie miało znaczenia dla układu tabeli. I jeszcze jeden mecz ze Stasiakiem nie był opłacany, bo uprosiłem o to Fryzjera.
Jeśli chodzi o mecz ze Stargardem sędziowany przez G. to na sto procent przekazałem mu pieniądze. Spotkałem się z nim przy Wałach Chrobrego. Tam dałem mu pieniądze. Z G. jak zwykle skontaktował mnie Fryzjer. Fryzjer za to pośrednictwo, jak zwykle, wziął pieniądze. Mówię o tym, bo ja G. już wcześniej dobrze znałem. Gdy w 2000 zbudowałem silną drużynę Piotrkovii to sędziowie spowodowali prawie, że spadliśmy z ligi. W zasadzie to prawie nie miałem szans na utrzymanie się. Wtedy zgłosiłem się do G. G. był wtedy dla mnie takim Fryzjerem. On był pośrednikiem między mną a sędziami. Działał tak jak później Fryzjer. G. przez swoje układy i moje łapówki utrzymał mnie wtedy w lidze, a w następnym sezonie ze swoimi sędziami załatwił mi awans do II ligi. G. działał wtedy ze swoim bratem Irkiem, który razem z nim sędziował. Oni obydwaj nam wtedy pomagali. Paradoksalnie wtedy, kiedy prawie spadliśmy z III ligi, to mieliśmy lepszą drużynę niż później, kiedy awansowaliśmy do II ligi. Wtedy też w tym korumpowaniu sędziów pomagali mi trochę Ł. i N. W II lidze już związałem się z Fryzjerem, bo wydawało mi się, że na II ligę G. może okazać się za słaby. G. miał o to do mnie pretensje. G. i jego brat brali ode mnie wynagrodzenie za te swoje usługi.
Chyba obserwator S. nie dostał w związku z tym meczem ze Stargardem pieniędzy, bo G. nie zajmował się obserwatorami. Jemu nie zależało by dawać pieniądze obserwatorom, chciał je dla siebie.
Przesłuchanie z 4 kwietnia 2013!
Chcę powiedzieć, że nie miałem żadnych innych powodów by kontaktować się z sędziami i obserwatorami. Jeśli są moje kontakty z takimi osobami to jedynie w celu potwierdzenia tej propozycji łapówki, umówienie się na spotkanie lub przekazanie pieniędzy. Ja tam przyjaciół wśród tych osób nie miałem. Jedynie w takim celu mogłem rozmawiać. Podczas wczorajszego przesłuchania te połączenia uświadomiły mi, że składana była propozycja łapówki i przekazane pieniądze obserwatorowi R. Ja wcześniej tego nie pamiętałem. Chcę jednak powiedzieć, że mogą się zdarzać takie sytuacje, że ja nie pamiętam, że jeszcze komuś proponowałem i wręczałem pieniądze. Jeśli jednak z billingów wynika, że z takimi osobami się kontaktowałem to tylko w takim celu bo innego celu nie było. Zresztą zasada w II lidze była taka, że podchodzimy pod każdego sędziego. i obserwatora, z tym, że tych obserwatorów na siebie brał Fryzjer.
Nie pamiętam żadnej takie sytuacji żeby Fryzjer mówił mi, że do jakiegoś sędziego lub obserwatora nie ma dojścia, czasem mówił, że z jakimś obserwatorem jest trudny temat, ale zawsze mówił, że jest w stanie z każdym taką sprawę złożenie propozycji załatwić.
Z kierowcami było tak, że ja czasami ja nie mogłem wręczyć pieniędzy sędziemu lub obserwatorowi, to wtedy zawoził je na moją prośbę kierowca. Ja dawałem takiemu kierowcy adres, numer telefonu sędziego lub obserwatora. Ja ich nie wtajemniczałem w to co oni wiozą.
Nie wiem skąd ci kierowcy wiedzieli, że wiozą łapówki. Może wynika to z tego, że jak na przykład ten Jacek P. woził pieniądze do D. to albo się domyślił, albo albo z rozmów z D. się dowiedział. Jacek P. interesował się piłką więc mógł rozpoznać osobę jako sędziego i poukładać sobie te klocki. S. się raczej piłką nie interesował, czy on się domyślał tego nie wiem. Innych osób nie prosiłem o zawożenie pieniędzy. S. i P. wozili pieniądze sędziom jeszcze w czasie Piotrkovi, dlatego miałem do nich zaufanie i też o to prosiłem ich w związku z Pogonią.
Nie kojarzę sytuacji bym wysyłał Ł. i S. do Radomia w czasach Pogoni aby wręczyć łapówkę. Nie było to na pewno w czasach Pogoni. Ł. i S. wysyłałem wiele razy z łapówkami do wielu miast i chyba też do Radomia, ale w czasach Piotrkovi. Wiem, że z Radomia jest G. Jemu pieniądze dawałem za ten mecz Pogoni z Cracovią i tego jestem pewien. Co do innych meczów G. nie jestem pewien, nie wykluczam tego, ale wolę powiedzieć, że mu nie dawałem, niż go nieprawdziwie obciążyć. Nie pamiętam tego. Do G. raczej nie jechali Ł. i S. bo chyba G. nie sędziował meczów Piotrkovi, a za ten drugi w I lidze z Łęczną, który on nam sędziował to nie pamiętam żebym wysyłał do niego Ł. i S. Wydaje mi się, że już wtedy nie miałem z Fryzjerem kontaktów. Wykluczam raczej taką sytuację, że to Ł i S. jechał do G. bo nie sądzę by G. chciał się spotkać z Ł. lub S. On był bardzo ostrożny w tych kontaktach. On dbał o dyskrecję. Nawet ze mną nie chciał się spotkać przed meczem z Cracovią, a po meczu wyszedł dyskretnie z tego hotelu i z jego zachowania wynikało, że boi się aby ktoś nas nie widział gdy mu dawałem pieniądze. Z G. miałem jeszcze jedną taką sytuację, o której wcześniej nie powiedziałem. Już po tym moim przesłuchaniu w prokuraturze, kiedy powiedziałem, że dałem mu pieniądze, skontaktował się ze mną taki Grzegorz W., mówią na niego Ż., który w Łodzi handluje meblami, koralikami i takimi różnymi rzeczami. Było to gdzieś miesiąc przed rozpoczęciem ME 2012. On mi powiedział, że ma kolegę z Radomia, który wie, że go sypnąłem i chciałby się ze mną osobiście spotkać aby o tym porozmawiać. Ten Ż. mówił, że ja coś na temat jego kolegi nagadałem. On sugerował, że to spotkanie z tą z Radomia ma dotyczyć zmiany moich wyjaśnień i nie obciążania tej osoby z Radomia. Ten Grzegorz W. zaczął w ogóle zaczął ze mną rozmawiać od tego, że jest taki człowiek z Radomia, który u nas w centrum handlowym chciałby stworzyć strefę kibica, a przy okazji ma ze mną do omówienia tę kwestię moich wyjaśnień, że ja go sypnąłem, że coś na niego we Wrocławiu nagadałem. Ja jemu odpowiedziałem, że mnie to nie interesuje. Gdzieś po 2-3 tygodniach ten W. się ze mną skontaktował i powiedział żebym wpadł do niego na kawę. Nic mi więcej o tym nie powiedział. Ja pojechałem do niego do jego biura , które się mieści w Rzgowie (...), on miał tam swój sklep meblowy i biżuterię. Pojechałem do niego i okazało się, że tam na miejscu jest ten jego kolega z Radomia. Ten kolega z Radomia od razu do mnie powiedział "o cześć", w taki sposób jakbyśmy się dobrze znali. Ja od razu skojarzyłem, że ja znam tę osobę i skojarzyłem, że znam tę osobę z piłki. Nie skojarzyłem do od razu, że to jest G., bo widziałem go przecież wiele lat wcześniej. Wiedziałem już na tym spotkaniu, że muszę się jak najszybciej wycofać z tej rozmowy. Z G. była krótka rozmowa, on mi przedstawił, że chciałby ze mną robić biznes na opale, z jakąś spalarnią i strefę kibica. Nie poruszył tematu moich wyjaśnień. Ja stamtąd szybko wyszedłem. Wtedy po wyjściu wpisałem dobie w biurze w internecie hasło "sędziowie z Radomia", zobaczyłem wtedy zdjęcie i uświadomiłem sobie, że to był G. Wtedy uświadomiłem sobie, że pewnie ma pretensje do mnie o to, że wziął ode mnie pieniądze pod tym hotelem. Wkurzyłem się na Ż., że doprowadził do takiej sytuacji. Myślę, że to był jedynie wstęp do ewentualnych dalszych rozmów na temat moich wyjaśnień. Ja domyślałem się, że to jest G. ale chciałem upewnić się w internecie i zobaczyć jego zdjęcie. Ten G. podczas tego spotkania przywitał się ze mną tak jakbyśmy się znali i byli kolegami. Wtedy pomyślałem sobie, że może nie tylko raz dawałem mu pieniądze, ale może też za ten drugi sędziowany przez niego mecz też. Do tego spotkania doszło gdzieś w maju 2012. Później powiedziałem Ż., że mnie wkurzył, że mnie wmanewrował w taką sytuację, w takie spotkanie. Powiedziałem mu, że nie chcę już żadnych takich spotkań. G. się więcej nie odezwał. (...)
Podtrzymuję te wyjaśnienia (z 24 sierpnia 2011 a propos meczu Pogoń Szczecin - Cracovia z 17 października 2003 - dopisek dpanek). Po przemyśleniach jestem przekonany, że ta sytuacja z marynarkami miała miejsce w związku z meczem z RKS Radomsko. Tak jak opisałem tę sytuację z G. to tak było naprawdę. Przed tym meczem Fryzjer mówił mi, że jedzie bardzo dobra dla nas obsada na zawody i oni muszą wyjechać zadowoleni pod względem finansowym. On wiązał tego G. z Witem Ż. To znaczy to było ważne, że na te zawody jako obserwator G. jedzie Ż. To był dla nas bardzo ważny mecz bo Cracovia też walczyła o awans. To było ważne dla nas, że na ten mecz pojechali ludzie Fryzjera. Fryzjer powiedział, że G. ma dostać 20 tys. i Wit Ż. też 20 tys. Ja nie mogę sobie przypomnieć w jaki sposób Wit Ż. dostał pieniądze. Pamiętam dokładnie, że Fryzjer mówił, że mają dostać po 20 tys. Więc nie mogło być tak, że Wit Ż. nie dostał pieniędzy. To była zbyt ważna postać w środowisku i bardzo dobry znajomy Fryzjera. Oni mieli bardzo dobre układy. Nie było możliwości, że Ż. nie dostał pieniędzy. Są jedynie dwie możliwości: Mogło być tak, że ja pieniądze Ż. dałem przez G. Być może G. pod tym hotelem dałem 40 tys., z czego 20 tys. on miał dać Ż. Mogło też być tak, że pieniądze dla Ż. dałem Fryzjerowi. Mogło to być w późniejszym terminie. Ż. miał takie układy z Fryzjerem, że nie musiałem być może koniecznie dawać mu pieniędzy przed meczem, mogłem dać mu później. Mogło też być tak, że dałem pieniądze Ż. osobiście, a po prostu tego nie pamiętam. Pamiętam, że na meczu spotkałem się z Ż., pamiętam, że z nim rozmawiałem. Nie pamiętam jednak czy wtedy dawałem mu pieniądze. Pamiętam, że raz spotkałem Ż. w domu Fryzjera. To było chyba w II lidze. Nie pamiętam czego dotyczyło to spotkanie. Nie pamiętam czy to miało związek z Pogonią czy też Ż. był tam u Fryzjera, a ja przypadkowo do niego pojechałem. Nie mam wątpliwości, że Ż. pieniądze dostał bo nie mogło być inaczej. Gdyby on nie dostał pieniędzy to Fryzjer by już ze mną nie współpracował. Pamiętam też rozmowy Fryzjera z Ż., chyba było ich kilka. Ale pamiętam, że Fryzjer rozmawiał z nim tym swoim szyfrem i gdy dotyczyło to Pogoni to mówił on mu, że tam od nas dostanie pieniądze. Fryzjer wtedy rozmawiał ze mną z jednego aparatu, a z Ż. z drugiego. Ja się przysłuchiwałem tej rozmowie. Ż. nie wiedział, że ja słucham. Takich rozmów było więcej, były też z innymi sędziami i obserwatorami.
Nie pamiętam jednoczesnej rozmowy z G., ale być może do takiej doszło. Podejrzewam, że tak mogło być, bo Fryzjer musiał mi pokazać, że załatwił sprawę z G. Pamiętam rozmowę z Ż. bo Ż. był wtedy bardzo ważną osobę w tym środowisku, a Fryzjer miał z nim bardzo dobre relacje. (...)
Nie pamiętałem tego (jednoczesnej rozmowy Dawida P., Ryszarda F. i sędziego Marcina N., przed prowadzonym przez tego arbitra meczem Podbeskidzie - GKS Bełchatów z 25 października 2003 - dopisek dpanek) , ale teraz sobie przypominam tę sytuację. Oczywiście o pogodzie nie rozmawialiśmy. Chodziło o to żeby urwać jakieś punkty Bełchatowowi. Oni też rywalizowali z nami o awans. Fryzjer mówił mi, że ten prezes Podbeskidzia też jest czujny, to znaczy, że też daje łapówki. Fryzjer dobrze go znał. Fryzjer powiedział, że trzeba się zrzucić na tego sędziego N. Powiedział, że ja dam pieniądze, ten prezes P. coś dorzuci i może uda się urwać punkty. Rzeczywiście udało się te punkty urwać jak wynika z okazanego mi wykazu spotkań. Skoro tak to pieniądze w kwocie 10 tys. zł musiałem dać. Nie spotkałem się osobiście z tym sędzią N. Pieniądze dałem Fryzjerowi. (...)
Takich sytuacji było kilka. To wymyślał Fryzjer. Mówił gdzie trzeba podejść, komu wręczyć łapówkę, aby urwać punkty konkurentom. Kojarzę, że taka sytuacja z Podbeskidziem to mogła być jeszcze jeden raz, coś mogło być z Piastem, coś mogło być żeby urwać Punkty Zagłębiu Lubin. Kojarzę takich sędziów jak P., S., N. To byli sędziowie Fryzjera, a nie mogli sędziować meczów Pogoni bo oni byli z naszego regionu. Fryzjer im też chciał dać zarobić więc robił z nimi te mecze naszych konkurentów. (...)
Te telefony wszystko wyjaśniają. Ja po meczu (Pogoń Szczecin - Zagłębie Lubin z 21 listopada 2003 - dopisek dpanek), tak jak już wcześniej mówiłem, miałem pretensje do R., że on sędziował na remis, że przeszkadzał nam w osiągnięciu zwycięstwa. Również Mizak, Baniak, piłkarze przychodzili do mnie z pretensjami. Ja powiedziałem Fryzjerowi, że mam pretensje, powiedziałem mu, że inni do mnie przychodzą i mają pretensje. Fryzjer odpowiedział w swoim stylu "kurwa co oni pierdolą", R. nam pomagał, że nic nie dało się zrobić. Dlatego Fryzjer zadzwonił do R. żebym ja słuchał tej rozmowy, a R. zaczął się tłumaczyć, że nic więcej dla nas nie mógł zrobić. Dzwonił też do F. żeby mi pokazać, że F. też był w układzie i nie chciał nas oszukać. Ja przysłuchiwałem się tym rozmowom. Pamiętam, że Fryzjer pytał R. no powiedz jak było, bo te śledzie tutaj mają pretensje, no powiedz, pomagałeś im, a R. się tłumaczył, że robił wszystko żebyśmy wygrali, ale, że słabo graliśmy. Te telefony do K. pokazują, że składałem propozycję za namową Fryzjera K. propozycję łapówki za remis w meczu Szczakowianka - Cracovia. Być może, ale tego nie jestem pewien, że propozycja była także za zwycięstwo Szczakowianki. Bardziej obawiałem się Cracovii, bo Szczakowianka miała odjęte punkty za aferę barażową. Na pewno była propozycja 10 tys. zł za remis, za zwycięstwo nie jestem pewien. Remis tych klubów byłby dla nas najlepszy. Telefon do D. wiązał się pewnie z obserwatorem meczu Szczakowianka - Cracovia. D. miał pewnie do niego dojście. Generalnie z okazanego mi wykazu wynika, że obserwatorem był D. Ja kojarzę to nazwisko i kojarzę je z D. Chcę dodać, że w przypadku tych łapówek w meczach naszych konkurentów, ja nie musiałem się spotykać z sędziami i obserwatorami, nie musiałem też wozić pieniędzy przed meczem. W tych przypadkach pieniądze przekazywałem Fryzjerowi. (...) Nam nie zależało by zostać mistrzem jesieni, liczył się awans po sezonie dlatego bardziej baliśmy się Cracovii niż Szczakowianki. (...)
Nie pamiętam tych połączeń. Ale z D. nie miałem żądnych innych tematów niż sprawy korupcyjne. Jedynie łapówek mogły dotyczyć te połączenia. Być może płaciłem za zwycięstwo tej Szczakowianki z Cracovią i dotyczyły te połączenia przekazania pieniędzy D. dla D. Skłaniam się ku temu, że mogło to też dotyczyć rozliczenia się z D. za jego pomoc dla nas. Fryzjer mówił mi, że D. nam pomaga na południu i mówił mi, że temu D. też trzeba dać po rundzie jakąś premię. Albo tę premię dałem bezpośrednio D., mógł mu ją dostarczyć mój kierowca albo też dałem mu przez Fryzjera, albo raczej sam lub przez kierowcę dałem D. te pieniądze. Była to kwota 10 tys. zł. Na pewno D. dostał premię, a przy okazji mogła to być łapówka dla D., ale tego nie jestem pewien. (...)
Podtrzymuję te wyjaśnienia (z 24 sierpnia 2011 dotyczące meczu Pogoń Szczecin - Zagłębie Lubin z 21 listopada 2003 - dopisek dpanek), ale wczoraj i dzisiaj je uzupełniłem, bo sobie pewne rzeczy przypomniałem. Pamiętam, że dałem Fryzjerowi te pieniądze w kwocie 30 tys. Przypomniałem sobie, że Fryzjer bardzo naciskał, że pieniądze powinien dostać obserwator F. My mieliśmy pretensje do R., ale do obserwatora nie, bo obserwator nie był winny. Dlatego zgodziłem się by Fryzjer dał te 10 tys. zł obserwatorowi, 20 tys. miał dla siebie zatrzymać Fryzjer jako premię, nie chcieliśmy jedynie dać pieniędzy R., ale w końcu on je dostał, tak jak wyjaśniałem. Nie pamiętam dokładnie w jakim miejscu przekazałem te pieniądze Fryzjerowi, ale mogło to być w hotelu Panorama. Nie jestem tego pewien na 100 procent, bo ten hotel Panorama kojarzę bardziej z innym meczem sędziowanym przez przez B., wtedy obserwatorem też był ten F. i wtedy spotkaliśmy się wszyscy w tym hotelu Panorama, wtedy nawet chyba do tego hotelu przywiozłem Fryzjera z dworca.
Chcę jeszcze o jednej rzeczy powiedzieć o której chyba nie mówiłem wcześniej. Gdy do Szczecina przyjeżdżał Fryzjer to zawsze było tak, że Fryzjer organizował moje spotkanie z sędzią i obserwatorem. Być może podczas tych spotkań to nie zawsze ja przekazywałem tym osobom pieniądze lecz czasami dawałem je Fryzjerowi, ale takie spotkania zawsze były. W najgorszym przypadku było tak, że gdy nie było możliwości spotkania się z obserwatorem to wtedy przy mnie Fryzjer będąc w Szczecinie dzwonił do obserwatora, włączał na głośnomówiący i ja słyszałem jego rozmowę i składane propozycje. On doprowadzał do takich spotkań i rozmów abym miał pewność, że on składał te propozycje, że mnie nie oszukuje, a tamtym osobom pokazywał, że ja się z tych obietnic wywiążę.
Nie pamiętam tego faktu. Na pewno nie pojechałem tam jedynie po to by obejrzeć sobie ten mecz (22 listopada 2003 Aluminium Konin - GKS Bełchatów - dopisek dpanek). Musiałem tam pojechać po to by urwać punkty Bełchatowowi. Musiał to załatwiać Fryzjer. Przypominam sobie, że w związku z tym meczem zapłaciłem łapówkę sędziemu (Paweł G. - dopisek dpanek) i obserwatorowi (Wit Ż. - dopisek dpanek). Nie pamiętam jednak kto je wręczał, nie pamiętam czy ja je wręczałem czy dałem je Fryzjerowi i on je wręczał. Kojarzę osobę Pawła G. Fryzjer mówił, że ma do niego dojście. Ja już wcześniej temu G. chyba dawałem pieniądze. On nam sędziował taki mecz Pucharu Polski na samym początku rozgrywek, który wygraliśmy 7:1. To był mecz z jakąś piątoligową drużyną (29 lipca 2003 z Pogonią Siedlce - dopisek dpanek). Do G. poszła wtedy jakaś nieduża kwota - 5 tys. zł. Pamiętam, żę z tym G. był temat, ale nie pamiętam zupełnie czy to ja przekazywałem mu pieniądze czy też dałem je Fryzjerowi. Zupełnie też nie pamiętam czy to ja przekazywałem pieniądze Ż. i G. w związku z tym meczem z Aluminium. Raczej jednak z G. się nie spotkałem. Musiało to iść przez Fryzjera, D., może Ż. Bardziej się skłaniam ku temu, że spotkałem się z Ż. w tym Koninie, bardziej niż z G. Nie biorę na pewno pod uwagę sytuacji, że pojechałem na ten mecz do Konina po to aby sobie obejrzeć mecz. Musiało to być związane z propozycją korupcyjną.
Fryzjer, gdy przyjeżdżał do Szczecina to przeważnie dzwonił do mnie i się na jakiegoś kielicha umawialiśmy. On tam tylko nie przyjeżdżał do mnie ale także spotykał się ze swoimi kolegami - Jackiem K., Piotrem S., Marcinem P. Nie pamiętam tych spotkań w Szczecinie bo generalnie takich spotkań było wiele. Pamiętam natomiast to spotkanie na Starym Mieście w Poznaniu, bo spotkałem się z nim tam tylko raz. To było jakoś tak, że ja jechałem z trenerem Baniakiem, nie pamiętam czy specjalnie na spotkanie z Fryzjerem, czy przy okazji coś załatwialiśmy w Poznaniu. Fryzjer zaprosił mnie na wódkę do knajpy w Poznaniu na starym rynku. Fryzjer siedział tam i pił wódkę z dziennikarzem Kmiecikiem. Fryzjer zabronił mi zabierać Baniaka do tej knajpy. Baniak został w samochodzie. W pewnym momencie Fryzjer zadzwonił do Baniaka, dał na głośnomówiący i zaczął drwić z tego Baniaka. W tej rozmowie Fryzjer straszył Baniaka, że Kmiecik opisze go negatywnie w Przeglądzie, bo nie dał Kmiecikowi obiecanych pieniędzy za poprzedni pozytywny artykuł. Baniak się strasznie wystraszył zaczął się tłumaczyć, że dostarczy te pieniądze dla Kmiecika. Kmiecik i ja się temu przysłuchiwaliśmy. Kmiecik się śmiał, a mi się tego Baniaka szkoda zrobiło. Z tej rozmowy wynikało, że Kmiecik napisał pozytywny artykuł o Baniaku, ale Baniak miał za to zapłacić. Baniak tłumaczył, że już ma pieniądze i je da. Miała to być kwota około 5 tys. Czy to była prawda tego nie wiem. Taka była ich rozmowa. Fryzjer miał bardzo dobre relacje z Kmiecikiem. Tak to zaobserwowałem. Fryzjer miał dobre układy u dziennikarzy. Fryzjer mnie jakoś w tym czasie namawiał żebyśmy się spotkali z Godlewskim zapłacili mu pieniądze. to on będzie dobrze pisał o nas i Pogoni. Ja w to jednak nie wszedłem. To było ważne jak dziennikarze pisali, a na pewno Fryzjer miał dobry układ w Przeglądzie Sportowym.
Były też sytuacje, że ja płaciłem za pośrednictwem Fryzjera sędziów za wykartkowanie poszczególnych zawodników drużyn przeciwnych. To nie były duże kwoty. Płaciłem około 500 zł za żółtą kartkę. Nie potrafię jednak dzisiaj wskazać, jakim sędziom w jakich meczach płaciłem.
Nie kojarzę nazwiska obserwatora - S. Kojarzę przezwisko obserwatora "Lui de Funes". O takim obserwatorze mówił mi Fryzjer i takiemu obserwatorowi dawaliśmy pieniądze. (...)
Jest dla mnie jasne, że standardowo, numer telefonu do obserwatora dostać od Fryzjera. Fryzjer musiał mi pozwolić skontaktować się z tym obserwatorem. Zadzwoniłem do niego i złożyłem, potwierdziłem propozycję wręczenia łapówki. S. się zgodził, nikt nigdy mi nie odmówił. Gdyby ktoś mi odmówił to bym pamiętał, poza tym Fryzjer to przygotowywał, więc gdy ja dzwoniłem to S. już wiedział, że będę dzwonił. Do S. musiałem wysłać z pieniędzmi Jacka P., Bo Jacek P. nie dzwoniłbym do S. Skoro dzwonił to po to żeby mu dostarczyć pieniądze. Ja tego S. nie kojarzyłem, ale te połączenia są dla mnie jasne, innej przyczyny kontaktu nie było i nie mogło być. Jeśli ten S. ma przezwisko Lui de Funes to wiem na pewno, że Fryzjer miał do niego dojście, bo to pamiętam i pamiętam, że obserwatorowi o tym przezwisku dawaliśmy pieniądze. Z sędzią tego meczu spotkałem się gdzieś kiedyś w okolicach Konina, ten sędzia był ze Śląska więc tutaj chyba pomagał D. Nie pamiętam dokładnie spotkania z tym sędzią, może pieniądze poszły do D. Nie mam wątpliwości, że i sędzia i obserwator dostali pieniądze.Inna sytuacja była niemożliwa. Z tego co pamiętam to w tym meczu z Aluminium sędzia nawet nam pomagał, to dało się zaobserwować.
Mogłem podejmować jakieś kroki żeby przekupić zawodników Aluminium ale nie jestem tego pewien. Nie wiem, coś kojarzę, że mogły być jakieś rozmowy, ale one nie zakończyły się sukcesem, bo tam za mało zawodników godziło się wejść w układ, chyba bramkarz nie chciał się zgodzić. Nie jestem jednak tego pewien, pamiętam to jak przez mgłę.
Byłem w tamtym czasie z Fryzjerem w miejscowości Uniejów, W tym Uniejowie był taki pałacyk, ulubione miejsce Fryzjera. Tam w Uniejowie Fryzjer zorganizował spotkanie z przedstawicielami Cracovii. Na to spotkanie pojechałem ja i Fryzjer, a ze strony Cracovii pojechali P. i taki łysy facet o imieniu Rafał. Fryzjer mówił, ze są to osoby, które zajmują się wręczaniem łapówek w Cracovii, że oni załatwiają Cracovii awans. Na tym spotkaniu omawialiśmy zasady naszej rywalizacji o awans.
Ustaliliśmy, że nie będziemy sobie wchodzić w drogę. Umówiliśmy się też, że będziemy się zrzucać naszych wspólnych przeciwników czyli Zagłębia i Bełchatowa. Ostatecznie była chyba jakaś jedna sytuacja , gdzie dałem jakieś 10 tys. i ci z Cracovii też dali taką kwotę za jakiś mecz. Z tego co pamiętam, ale na 100 % nie jestem pewien, że za ten mecz sędziowany przez R. Ruch Chorzów - Zagłębie Lubin też dorzucić się mieli ci ludzie z Cracovii, aby urwać punkty Zagłębiu. Pamiętam, że R. miał dostać za ten mecz niezłe pieniądze - 20 tys., a nawet może więcej. Te pieniądze, chyba ja sam nie miałem wykładać tylko właśnie ci z Cracovii mieli się dorzucić.
(na tablicach poglądowych podejrzany rozpoznał Jacka P. i Rafała R.)
Nie pamiętam czy w tym Unijowie był z nami R.
Przed meczem Polar - Pogoń z 8 kwietnia 2004 to ja wtedy spałem u wujka w miejscowości Machnice. Ja przed tym meczem przyjechałem do Wrocławia aby spotkać się z sędzią Sz. Spotkaliśmy się na stacji paliw przy takich mostach we Wrocławiu. Nie znam Wrocławia więc nie potrafię bliżej określić tego miejsca. Było to na stacji przy mostach. Sz. był z asystentami, wyszedł z samochodu, odszedł kawałek ze mną i dałem mu pieniądze - 10 lub 15 tys. Po spotkaniu z Sz. wróciłem do wujka, do tych Machnic. Dopiero później przyjechałem znowu do Wrocławia na ten mecz. Kojarzę nazwisko tego obserwatora Jerzego M. Kojarzę, że dawaliśmy pieniądze temu M. Fryzjer pośredniczył w kontakcie z obserwatorem o takim nazwisku. Nie pamiętam jednak czy spotkałem się z tym obserwatorem, czy to ja dawałem pieniądze, czy załatwiałem to przez Fryzjera. Tego nie pamiętam. (...)
Wszystko jasne. Czyli pieniądze musiał dać J. S. dzień po meczu. Było tak, że z sędziami staraliśmy się prawie zawsze dawać pieniądze przed meczem. Z obserwatorami takiego ciśnienia dawania pieniędzy przed meczem nie było. S. nie miał żadnego innego powodu telefonowania do obserwatora jak tylko w celu aby dać mu obiecane pieniądze. Obserwator dostał 5 tys zł, nie mniej i myślę, że nie więcej. Te kwoty dla sędziego i obserwatora były niższe, bo ja to mawiał Fryzjer ten mecz był załatwiany dwutorowo , również z zawodnikami Polaru.
Przesłuchanie 12.06.2013
(...) Po ostatnich przesłuchaniach przeanalizowałem sobie mecze sezonu 2004/2005 kiedy graliśmy w I lidze. Chcę powiedzieć, że w sezonie 2003/2004 umowa z Fryzjerem była taka, że dajemy łapówki przed każdym meczem. Nie było w zasadzie wyjątków oprócz tego meczu, co do którego dogadaliśmy się z Mirosławem S. i ostatnich chyba dwóch meczów, kiedy mieliśmy zapewniony awans. Fryzjer nie pozwalał na inne załatwianie awansu, on wymagał żeby dawać łapówki w związku z każdym meczem. Uważam, że on działał tak aby zapewnić tym sędziom i obserwatorom dopływ pieniędzy. I głównie o nich się troszczył, a przy okazji pomagał mi. Pamiętam ten mecz z 2 czerwca z Podbeskidziem, który sędziował Mariusz G. Ten mecz wygraliśmy i ten mecz zadecydował o naszym awansie. Tam jednak bramkę zwycięską strzeliliśmy w 90 minucie, a uważam, że sędzia sędziował tam tak abyśmy zremisowali. Chodziło o to, że gdybyśmy ten mecz zremisowali to następny z GKS Bełchatów byłby dla nas bardzo ważny i wtedy znowu musiałbym zapłacić dużą kasę. Po tym meczu z Podbeskidziem byłem zdenerwowany na sędziego G. Fryzjer jeszcze powiedział mi, że w przerwie zaproponował G. dopłatę i mam G. przekazać dodatkowe pieniądze. Ja się z tą dopłatą ociągałem bo byłem zdenerwowany na tego sędziego, ale Fryzjer tego pilnował. Cały czas upominał się, że mam się do końca rozliczyć z tym G. Z G. rozliczyłem się przed meczem w Pucharze Polski z Mazowszem Grójec. Okazało się, że ważny dla nas mecz w PP będzie sędziował właśnie ten G. Bałem się, że on nas przekręci w tym meczu w związku z tym, że nie rozliczyliśmy się z nim, dlatego przekazałem mu te dodatkowe pieniądze.
Nie pamiętam kto przekazywał G. te pieniądze, ale podejrzewam, że wysłałem do G. jakiegoś kierowcę.
Być może poprosiłem Kazimierza Ć. o zawiezienie tych pieniędzy G. Z Ć. miałem bliskie relacje, podobnie jak z Jackiem P. Być może inny kierowca nie mógł jechać i poprosiłem Ć. Z tym, że chcę powiedzieć, że Ć. na pewno nie wiedział komu wiezie pieniądze i za co te pieniądze są. Wynikało to z tego, że Ć. zupełnie się piłką nie interesował. On zresztą cały czas namawiał mnie i mojego ojca abyśmy się nie bawili w tę piłkę nożną. On do tego stopnia się nie interesował, że kiedyś kiedy byliśmy na meczu Manchesteru United i on sobie zrobił zdjęcie z Alexem Fergusonem, to do dzisiaj myśli, że Ferguson to sędzia. Z tych połączeń nie zgadza się mi jedno. Myślę, że to nie Ć. rozmawiał z Fryzjerem, nie sądzę aby tak było. Myślę, ze to może ja rozmawiałem z Fryzjerem z telefonu Ć. Nie wykluczam, że byłem z nim przejazdem u Fryzjera, ale tego nie pamiętam.
Tak jak mówiłem - przeanalizowałem sobie tę I ligę - sezon 2004/05. W tej pierwszej lidze wyglądało to trochę inaczej niż w drugiej lidze. Nie było już tak, że każdy mecz miał być kupiony, a tak, w zależności od meczu, obsady tego meczu mieliśmy z Fryzjerem podejmować decyzje, czy dajemy łapówkę. Ja w swoich wyjaśnieniach powiedziałem to co pamiętałem. Nie chcę powiedzieć czegoś czego nie jestem pewien. Jestem pewny, że jeszcze pewnie w związku z innymi meczami dawałem łapówki, ale ja dokładnie tego nie pamiętam. Po przeanalizowaniu sobie tych meczów powiem tak, że za pierwszy mecz F. dostał pieniądze to przegraliśmy. Pamiętam, że po meczu granym w Zabrzu byłem wściekły na sędziego. Nie pamiętam tego dokładnie, ale chyba po tym meczu miałem pretensje do Fryzjera, bo wydaje mi się, że on mówił, że on załatwił tego S. dla nas, a ten S. co innego pokazywał na boisku. Chyba w związku tymi moimi pretensjami, ale także za moją wiedzą, że Fryzjer sprzyja Lechowi Poznań, nie zgodziłem się na łapówkę w kolejnym meczu z Lechem Poznań. Uważałem, że Fryzjer nie skrzywdzi Lecha Poznań, bo on tam działa, więc nie ma sensu przekazywać łapówek. W przerwie tego meczu zadzwonił do mnie Fryzjer i ironicznie pytał jak mecz. Mówił, że ogląda ten mecz w telewizji. To mnie strasznie zdenerwowało bo ten sędzia cuda wyczyniał aby nas skrzywdzić. Podyktował rzut karny i pokazał czerwoną kartkę naszemu zawodnikowi. W przerwie tego meczu powiedziałem Fryzjerowi spierdalaj i on od tego czasu przestał do mnie dzwonić.
Kolejny mecz graliśmy z Groclinem. Sędziował sędzia Robert W. Pamiętam, że już w 10 min. W. pokazał naszemu zawodnikowi żółtą kartkę za nic. Kazałem trenerowi B. zmienić tego zawodnika, bo pewnie już wcześniej mielibyśmy czerwoną kartkę. Ostatecznie i tak dostaliśmy czerwoną kartkę, oprócz tego dostaliśmy masę żółtych kartek. Generalnie ten W. mocno nas oszukiwał.
Kolejny mecz przegraliśmy z Wisłą Kraków. Wtedy już się wystraszyłem bo nie zdarza się często, żeby w trzech kolejnych meczach dostać trzy czerwone kartki i dwa rzuty karne. Wtedy właśnie postanowiłem się pogodzić z Fryzjerem. Wydaje mi się, że pogodziłem się z Fryzjerem przed kolejnym meczem z Polonią Warszawa, który sędziował F. Mogłem się też pogodzić z Fryzjerem po meczu z F. ale raczej było to przed tym meczem i F. był już załatwiany przez Fryzjera.
(...) Nie pamiętam tych dat, ale skoro wynika, że do pierwszych kontaktów po tym meczu z Lechem dochodziło w tych dniach (15.09.2004 - dopisek dpanek) i ja pojechałem do Fryzjera to na pewno wtedy się pogodziliśmy. To by się zgadzało, bo było to przed meczem sędziowanym przez F.
(...) Mojego ojca wtedy nie było w mojej obecności w domu Fryzjera. Mogło być tak, że ojciec czekał w samochodzie. Prawdą jest to, że ja korzystałem z telefonów M. i też innych pracowników klubu. Nie wiem czy ojciec znał Fryzjera, ale wiem, że ja nie chciałbym żeby ojciec wiedział, że ja współpracuję z Fryzjerem. Nie wiem czy ojciec się czegoś domyślał. Ja nieraz pożyczałem od niego pieniądze. Ja nie mówiłem na co są te pieniądze. Ojciec myślał, że ja w tym Szczecinie baluję i dlatego potrzebuję pieniędzy.
Później już po tym pogodzeniu się z Fryzjerem współpracowałem. Był ten mecz z Polonią Warszawa. Dałem F. pieniądze. Był kolejny mecz z GKS Katowice, też załatwiany przeze mnie. Później też współpracowaliśmy ale nie potrafię podać konkretnych meczów. Po przemyśleniu sobie w domu tego sezonu, podejrzewam, że załatwiany był mecz z Łęczną. Widzę, że ten mecz sędziował dobry duet G. i Wit Ż., więc tutaj ten mecz mógł być załatwiany. Gdy była obsada znana Fryzjerowi to on mnie namawiał żeby płacić łapówki. Ja jednak nie pamiętam, faktu przekazania w związku z tym meczem pieniędzy. Mogłem pieniądze dać Fryzjerowi, mogłem Witowi Ż., mogłem G., ale zupełnie tego nie pamiętam. Pamiętam dobrze to spotkanie z G. pod hotelem, restauracją w związku z meczem II ligi, o którym już wyjaśniałem, ale drugiego spotkania nie pamiętam. Nie mam więc pewności czy za ten mecz dostał też G. i Ż. pieniądze.
Jeżeli ja dzwoniłem do Fryzjera to raczej po to by załatwić sędziów. Jeśli on do mnie jedynie dzwonił to mogło być tak, że ja mu odmawiałem. Nie pamiętam tych meczów z tej I ligi. Mi już wtedy mniej zależało. W tej II lidze mi zależało na awansie więc lepiej te mecze i sytuacje pamiętam. W pierwszej lidze jakoś nie pamiętam tych meczów, wypadło mi to z pamięci. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale po prostu nie pamiętam. Pamiętam, że Fryzjer mnie namawiał wiele razy, przekonywał, że powiedzmy przyjeżdża bliska mu osoba i ja wtedy ulegałem i godziłem się przekazać pieniądze, ale ja szczegółów nie pamiętam. Ja też do niego wydzwaniałem, zależało to od układu tabeli. Gdy mieliśmy słabą sytuację w tabeli, to mi bardziej zależało i to ja namawiałem Fryzjera , ale czasami było tak, że gdy już wygrywaliśmy z dwa mecze, to bardziej on mnie namawiał. Różnie to było. My mieliśmy kontakty do maja 2005. Pamiętam na przykład dokładnie, że Fryzjer namawiał mnie strasznie na przekazanie łapówki w związku z meczem z 3 maja 2005 GKS Katowice - Pogoń Szczecin. Strasznie mu wtedy na tym zależało. Mówił, że jest dobry jego sędzia i, że warto byłoby zapłacić. Ja jednak się nie zgodziłem. Pamiętam też mecz w Pucharze Polski z maja 2005 z Wisłą Kraków. Sędziował Robert W. Też przed tym meczem dzwonił Fryzjer i bardzo mnie namawiał na przekazanie sędziemu pieniędzy. Ja też się już na to nie zgodziłem. W. wtedy bardzo nas skręcił i po tym meczu wyjechałem do Brazylii.
Jestem przekonany, że na pewno są jeszcze jakieś mecze, za które dawałem pieniądze. Myślę na przykład, że takiemu R. za mecz z Cracovią pewnie dałem. Myślę, że temu G. i Witowi Ż. dałem za ten mecz z Łęczną. To były takie osoby, że podejrzewam, że Fryzjer mnie do tego namówił, ale nie pamiętam szczegółów, więc nie chcę nikogo obciążać, kiedy nie jestem pewny.
W tej drugiej lidze ja pilnowałem osobiście przekazywania tych pieniędzy. Bardzo mi zależało na awansie, w tej I lidze już mi mniej zależało, w rundzie wiosennej już zdecydowanie mniej, dlatego mogłem osobiście nie przekazywać pieniędzy tylko dawać je Fryzjerowi.
Gdy po tym meczu z Radomskiem z 28 kwietnia 2004 Fryzjer pomylił marynarki i włożył pieniądze do marynarki K. zamiast do marynarki Wita Ż., to później wyciągnął te pieniądze i dał je Witowi Ż. Ja też to widziałem bo siedziałem przy tym samy stoliku. Sytuacja była zabawna i oni się śmiali. Nie mogę na sto procent powiedzieć czy K. wiedział co jest w kopercie, ale przecież co tam innego, oprócz pieniędzy mogło być. Wit Ż. skoro zabrał tę kopertę to musiał wiedzieć co w niej jest, bo o nic nie pytał. Z tego co pamiętam to te pieniądze Ż. dostał w tej restauracji jeszcze przed meczem. (...)
K. nie był jakimś moim kolegą, więc na pewno dzwoniłem do niego w sprawie jakiegoś meczu. Pewnie Fryzjer mnie namówił żebym zaproponował jakieś pieniądze Markowi K. za przegraną Bełchatowa (chodzi o mecz GKS Bełchatów - Arka Gdynia - dopisek dpanek), bo Bełchatów z nami rywalizował, a Fryzjer pomagał Arce Gdynia. Za takie mecze oferowałem kwotę między 5 a 10 tys., nie więcej. Dla Fryzjera to był podwójny interes, bo ewentualna porażka Bełchatowa była korzystna dla nas i korzystna dla Arki Gdynia
Jeżeli dzwoniłem do Zagłębia Lubin to zawsze rozmawiałem z Jerzym F. Nie znałem tam żadnej innej osoby. Gdy dzwoniłem na stacjonarny numer i na telefon komórkowy to zawsze rozmawiałem z F., nigdy nie rozmawiałem z nikim innym z Zagłębia, bo nikogo innego nie znałem.
Nawet gdy przekupieni byli zawodnicy drużyny przeciwnej, to i tak proponowałem i dawałem pieniądze sędziom. Ja do końca zawodnikom nie wierzyłem, bardziej wierzyłem sędziom. Jeśli chodzi o ten mecz z Jagiellonią z 8 maja 2004 to musiałem się spotkać z sędzią S. bo raczej starałem mieć potwierdzenie, że on jest w temacie.
Nie pamiętam dokładnie w jakim celu S. telefonował do mnie po meczu. Widzę na okazanym mi wykazie, że ten mecz przegrywaliśmy do przerwy 0:1, mimo, że zawodnicy Jagiellonii mieli przegrywać ten mecz do przerwy 0:2. Jestem na 200 % pewny, że te pieniądze, które miały pójść dla zawodników Jagiellonii (tu składy z tego meczu) musiałem zaoferować jako pieniądze dodatkowe S. On dostał pieniądze przed meczem, a po meczu pewnie dzwonił po te dodatkowe pieniądze.
Przed meczem Podbeskidzie - Pogoń z 2 czerwca 2004 byłem bardzo zdenerwowany. Ten mecz mógł dać nam awans. Ja się bałem, że jak nie wygramy tego meczu to będziemy grali bardzo ważny mecz z Bełchatowem, a być może o awansie zadecyduje dopiero mecz z Zagłębiem Lubin. Bałem się, że za te kolejne mecze będę musiał zapłacić jakieś straszne pieniądze. Przed tą kolejką zadzwonił do mnie też Jerzy F. on też bał się tej kolejki i prosił mnie o numer telefonu do Fryzjera. Zadzwoniłem do Fryzjer i zapytałem go czy mogę dać ten telefon. Fryzjer się zgodził, przekazałem ten telefon F. Słyszałem, ale nie wiem gdzie i od kogo, że F. za ten mecz zapłacił Fryzjerowi i chyba temu sędziemu około 100 tys. Nie wiem czy to prawda bo to jedynie jakaś plotka.
Nie potrafię podać daty spotkania z A., ale pamiętam, że pojechałem tam na spotkanie z A. razem z Fryzjerem. Było to kilka dni przed meczem, parę dobrych dni przed meczem, może nawet tydzień przed meczem. Spotkaliśmy się pod jakimiś blokami, gdzie on mieszkał. Pogadaliśmy wtedy z A. Chyba jednak u niego w mieszkaniu nie byłem, raczej tak to pamiętam, że to było gdzieś pod jakimiś blokami. Fryzjer podczas tego spotkania chciał mi pokazać, że go zna i mieliśmy ustalić, czy on się zgodzi wziąć pieniądze i odpuścić ten mecz. Fryzjer powtarzał, że z Podbeskidziem trzeba iść dwutorowo.
Na pewno A. miał postawiony warunek, że pieniądze będzie mógł zatrzymać jeśli do przerwy będzie określony wynik meczu, już nie pamiętam jaki.
A. dostał pieniądze na pewno przed meczem, bo później żądałem od niego zwrotu tych pieniędzy. Wynik nie był do przerwy taki jak ustaliliśmy i wygraliśmy ten mecz po strzeleniu brami w 90 minucie. Dopominałem się zwrotu tych pieniędzy, ale A. nie chciał ich oddać i nie oddał. Nasz zawodnik B. przekonywał mnie, że powinienem A. pieniądze zostawić bo wygraliśmy. Ja się upierałem żeby je oddał, bo byłem wkurzony, ze wygraliśmy dopiero w 90 minucie. Podarowałem mu to bo osiągnęliśmy awans.
Nie pamiętam spotkania przed meczem z B. i A. w Zabrzu, ale takiego spotkania nie wykluczam. Kojarzę, że było drugie spotkanie z A., podczas, którego przekazałem mu pieniądze, bo podczas spotkania z Fryzjerem i A. ustaliliśmy tylko warunki finansowego odpuszczenia tego meczu. Nie pamiętam jednak kiedy i gdzie doszło do tego drugiego spotkania. (...)
Nie pamiętam tego telefonu (do Janusza R. - obserwatora PZPN z Podkarpacia z 2 czerwca 2004 - dopisek dpanek), ale sam bym tego R. nie wymyślił, musiał mi Fryzjer kazać do niego zadzwonić. Może chodziło o obserwatora tego naszego meczu P., który też był z Podkarpacia.
Ten łysy Rafał z Cracovii, z którym się wcześniej spotykałem jeśli do mnie dzwonił przed naszym meczem Pogoń - Bełchatów pewnie dzwonił w sprawie tego meczu, żeby może dać jakąś premię naszym zawodnikom, abyśmy nie odpuścili meczu z Bełchatowem. Pamiętam kontekst tych rozmów z z tym Rafałem i on był taki, że on oferuje tę premię za dobry wynik z Bełchatowem. Nie pośredniczyłem dalej w tej transakcji, coś kojarzę, że dałem temu Rafałowi do telefonu B. bądź też dałem mu numer do B.
Rozmawiając z Fryzjerem używałem różnych numerów pre paid. Kupowałem je w różnych miejscach. Nie miałem ulubionej sieci, wybierałem różne.
Gdy zwolniłem Baniaka, Fryzjer niespecjalnie nakłaniał mnie żebym tego nie robił. On miał taki lekceważący stosunek do Baniaka. Wtedy jedynie Fryzjer namawiał mnie abym zatrudnił Michniewicza, ale ja się nie zgodziłem.
Nie było nigdy takiej sytuacji abym wysyłał kierowcę z pieniędzmi do jakiegoś sędziego bądź obserwatora i ten kierowca wrócił z pieniędzmi i powiedział, że sędzia bądź obserwator odmówił przyjęcia pieniędzy. Takiej sytuacji nigdy na 100 % nie było, bo taką sytuację bym pamiętał.
Nigdy również żadna osoba mi nie odmówiła. Gdy Fryzjer to załatwiał, to gdy ja później kontaktowałem się z jakimś sędzią lub obserwatorem to oni wiedzieli o co chodzi i nigdy nikt nie odmówił.
Nie ma takiej możliwości aby kierowca przywłaszczył sobie jakieś pieniądze i ich nie przekazał bo od razu by mi Fryzjer o tym powiedział. Fryzjer pilnował tych rozliczeń. W tych czasach się już nikomu nie ufa, ale przecież Jacek P. to mój kuzyn, do niego miałem zaufanie. Poza tym to by wyszło od razu gdyby kierowcy zabrali dla siebie pieniądze.
Nie znam i nie znałem Dariusza S., więc nie wiem gdzie on pracuje. Adres, gdzie ma z pieniędzmi podjechać Jacek P. musiał mi podać albo Fryzjer, albo w rozmowie ten obserwator.
Zawsze było tak gdy ja nie spotykałem się z obserwatorem lub sędzią to musiałem mieć potwierdzenie, że ten sędzia lub obserwator za określone pieniądze będzie sprzyjał Pogoni. Ja sam nie zawoziłem pieniędzy, to w rozmowie telefonicznej potwierdzałem z danym sędzią lub obserwatorem, że oni zgadzają się za określone pieniądze pomóc. Czasami gdy ja nie rozmawiałem z daną osobą, to przysłuchiwałem się prowadzonej z daną osoba rozmowie Fryzjera.
Jeżeli po rozmowie wysłałem do obserwatora Jacka P. to musiałem w wyniku tej rozmowy mieć 100 % przekonanie, że ten obserwator zgadza się przyjąć pieniądze i pomóc Pogoni. Nie wysyłałbym kierowcy, gdyby obserwator się nie zgodził. Poza tym nie dzwonił bym do sędziego lub obserwatora, gdyby wcześniej tego mojego telefonu nie uprzedził Fryzjer. To on już wcześniej z daną osobą obgadał, więc jeśli ja dzwoniłem to dana osoba już wiedziała po co ja dzwonię. O tym już wcześniej mówiłem i od tego nie było odstępstwa.
Gdyby ktoś odmówił przyjęcia pieniędzy lub propozycji to ja bym o tym pamiętał, bo byłby to wyjątek.
Na 100 % ten Ż., W. zadzwonił do mnie i zaprosił mnie na kawę i gdy przyjechałem to był już tam ten G. Nie było tak, że ja tam przyjechałem przypadkowo, on mnie zaprosił. Wcześniej on mi na sto procent powiedział, że tam ja sypię kogoś z Radomia w tej sprawie. Na pewno tak powiedział, nie potrafię tego zacytować, ale był taki sens, że ja kogoś z Radomia obciążam w prokuraturze To spotkanie na pewno nie dotyczyły jakiś moich spraw biznesowych z W.
Przesłuchanie 12.06.2013 cd.
Chciałbym dobrowolnie poddać się karze. Wnoszę o wymierzenie mi kary w zawieszeniu. Proszę jednak o niski okres próby bo chciałbym pracować w firmie ojca, a karalność może mi to utrudnić. Jestem w stanie zapłacić wysoką grzywnę. Od tamtego czasu minął już długi czas, gdybym mógł cofnąć czas to nigdy już bym się nie wplątał w korupcję. Wtedy byłem młody i głupi i dałem się omotać Fryzjerowi. Wtedy nie dało się inaczej działać. Żeby osiągnąć sukces sportowy i w ogóle funkcjonować w piłce nie dało się inaczej postępować. Teraz bym tego nie zrobił. Po prostu zrezygnowałbym z działalności w piłce. Jest to dla mnie wstyd i nauczka, wstyd, który zostanie na całe życie. W pewnym momencie zrozumiałem, że muszę wrócić do Polski i rozliczyć się z przeszłością. Dlatego wróciłem i opowiedziałem podczas przesłuchania wszystko szczerze, jak to zapamiętałem. Żałuję, że nie zgłosiłem się wcześniej.
(...) Wnoszę o wymierzenie mi kary łącznej (...) 3 lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres próby 3 lat, wymierzenie grzywny w wysokości 460 stawek dziennych określając wysokość jednej stawki dziennej na kwotę 1300 zł, zasądzenie kosztów, w tym opłaty sądowej.
Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.
Lista skazanych za korupcję
Lista ustawionych meczów
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu
Zobacz nasz profil na Facebooku
Zobacz nasz profil na Twitterze
Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!
Protokół przesłuchania z 24 sierpnia 2011:
(...) Przyjechałem do prokuratury aby ujawnić wszystkie zdarzenia korupcyjne, w których uczestniczyłem. Chcę to ujawnić bo od kilku lat mam wyrzuty sumienia w związku z tą sprawą. Chciałem również podziękować za udzielenie mi listu żelaznego, który pomógł mi w przyjeździe do kraju. Chciałbym również zaznaczyć, że nie wyjechałem do Brazylii z powodu mojego udziału w korupcji, lecz wyjechałem bo miałem już dość działania w tej chorej, skorumpowanej piłce. Wyjechałem po meczu Wisła Kraków - Pogoń Szczecin w Pucharze Polski. W tym meczu zostaliśmy bezczelnie oszukani przez sędziego W.
Korupcja w Pogoni Szczecin - czytaj więcej
Przed tym meczem dzwonił do mnie Fryzjer i namawiał mnie, abym się zgodził wręczyć łapówkę temu sędziemu. Ja się nie zgodziłem i pewnie dlatego zostaliśmy bezczelnie oszukani w tym meczu. Dlatego miałem już tego dość i wyjechałem 22 maja 2005 (czyli dwa dni po pierwszych zatrzymaniach) do Brazylii. Od tego czasu cały czas przebywałem w Brazylii. Dodatkowo chcę powiedzieć, że nie wiedziałem o przepisie karnym, który został wprowadzony w lipcu 2003. Nie wiedziałem, że korupcja w piłce nożnej jest przestępstwem. Chcę powiedzieć, że nigdy bym nie uczestniczył w korupcji, gdybym znał ten przepis. Zdałem sobie z tego sprawę w Brazylii, gdy dowiedziałem się o pierwszych zatrzymaniach. Chciałem też powiedzieć, że uczestniczyłem w korupcji tylko dlatego, że podczas długoletniej działalności w piłce, która zaczęła się w latach od 1994, wiedziałem, że jest ta korupcja powszechna i wszechobecna w ligach od IV do I. W tych ligach pracowałem i dlatego wiem, że tam była ona powszechna.
O korupcji wiedziałem z opowiadań innych działaczy i sędziów, ale też zetknąłem się z nią osobiście w Piotrkovii. Przeżyłem to na własnej skórze kiedy w sezonie 2002/2003 zatrudniłem najlepszego trenera Polsce trenera Smudę i w pierwszym meczu rundy wiosennej z Arką Gdynia zostaliśmy bezczelnie oszukani przez sędziego Marcina P. Przegraliśmy 4:0. W tym czasie dowiedziałem się i to było oczywiste, że z II do I ligi nie awansuje się bez układów, dowiedziałem się wtedy też o Fryzjerze. Dowiedziałem się, że aby awansować trzeba mieć układ w PZPN albo trzeba działać z Fryzjerem. Powszechne było, że Fryzjer działa w Arce Gdynia, to znaczy, że temu klubowi pomaga. To spowodowało, że skontaktowałem się z Fryzjerem kilka miesięcy przed rozpoczęciem sezonu 2003/04.
Ten kontakt też był tym spowodowany, że chciałem pokazać swojemu ojcu, że potrafię osiągnąć sukces w piłce samodzielnie. Chcę również dodać, że uczestnicząc w korupcji nie miałem zamiaru aby sędziowie pomagali mojemu klubowi. Chciałem tylko aby byli neutralni, bo wiedziałem, że inne drużyny także dają pieniądze sędziom. Potwierdzeniem tego, że jest to, że stawki łapówek dla sędziów były uzależnione możliwościami finansowymi drużyn przeciwnych. Fryzjer zawsze przed meczem dzwonił do mnie i mówił mi jaką kwotę trzeba przekazać. Informował mnie jaką kwotę ma przygotowana drużyna przeciwna dla sędziego. Mówił mi ile trzeba dać pieniędzy, potwierdzeniem tego jest także fakt, że trener i zawodnicy, nie wiedząc, że ja uczestniczę w korupcji, przychodzili do mnie i mieli pretensje co do sposobu sędziowania przez sędziów. Ja zresztą nigdy nikomu nie mówiłem, że daję pieniądze sędziom, ponieważ się tym brzydziłem i bałem się, aby nie dowiedział się o tym mój ojciec, bo wtedy z pewnością wycofałby finansowanie dla klubu, a piłka nożna w tym czasie była moim życiem i pasją. Kolejnym problemem było to, że po wejściu w układ z Fryzjerem nie mogłem się z tego wycofać bo wiedziałem, że jak się wycofam to Fryzjer zniszczy Pogoń Szczecin, że będzie przeciwko Pogoni. Wnioskowałem to z tego, że on wielokrotnie pokazywał mi, że ma ogromne układy z sędziami i obserwatorami. Zawsze to wyglądało jakby to on był ich szefem. Obserwowałem to, gdy uczestniczyłem w spotkaniach Fryzjera z sędziami i obserwatorami.
Po awansie do I ligi chciałem się wycofać z korupcji, ale w niektórych meczach nie mogłem odmówić Fryzjerowi, bo on niemal przed każdym meczem dzwonił do mnie i mnie nakłaniał do dania łapówki. Ugiąłem się i w czterech meczach I ligi dałem jeszcze łapówkę.
W moim odczuciu Fryzjer nie miał aż takich układów w I lidze, jak w II lidze. Było widać, że w I lidze jest ktoś mocniejszy od Fryzjera. Na potwierdzenia tego była moja rozmowa z sędzią Jarosławem Ż. po meczu Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze, kiedy Pogoń przegrała 2:0 i sędzia Ż. nie podyktował w tym meczu dwóch ewidentnych karnych dla nas, a przed meczem dałem mu pieniądze, nie pamiętam ile, ale skłaniam się ku temu, że była to kwota 20 tys. zł. W tej rozmowie z Ż., która się odbyła w restauracji w Szczecinie, sędzia Ż. powiedział mi, że jeżeli chcę grać z Pogonią w europejskich pucharachlub walczyć o mistrzostwo, muszę wejść w układ z prezesem Listkiewiczem i dawać pieniądze Listkiewiczowi, bo Fryzjer jest w pierwszej lidze za słaby i przy układach Fryzjera nie mam szans osiągnąć taki sukces w pierwszej lidze. Dodatkowo pan Ż. powiedział, że sędziowie są obrażeni na naszą politykę transferową. Powiedział, że nie możemy ściągać zagranicznych zawodników i płacić im po 10 tys. euro za miesiąc. Z taką polityką do niczego nie dojdziemy, sędziowie nam nie pozwolą. Powiedział, że te pieniądze zamiast tym zawodnikom powinniśmy płacić sędziom, a wtedy dalej zajedziemy. Po tym spotkaniu z Jarosławem Ż. wiedziałem już, że się z polskiej piłki wycofam bo uświadomiłem sobie, że polska piłka to jedno wielkie bagno i nie ma dla mnie miejsca w tym bagnie. Mój wyjazd do Brazylii był spowodowany również tym, że w Polsce nie czułem się bezpiecznie z powodu próby porwania dla okupu mojej osoby kilka lat wcześniej. Zresztą do Brazylii wyjeżdżałem już regularnie od 1999. Dodatkowo chcę zaznaczyć, że moje życie jest obecnie skoncentrowane w Brazylii, gdyż mam tam pracę i tam mieszkam i pracuje tam moja towarzyszka życiowa, z którą jestem od 6 lat. W Brazylii mam również stały pobyt.
Z Fryzjerem skontaktowałem się kilka miesięcy przed rozpoczęciem sezonu 2003/2004. Telefon do Fryzjera dostałem od jakiegoś działacza czy piłkarza, już w tej chwili nie pamiętam od kogo. Gdy do niego zadzwoniłem od razu chciał się ze mną spotkać i umówiliśmy się w takim pałacyku pod Szamotułami. To było pierwsze spotkanie, jeszcze na nim nie było omawianych konkretów, to było spotkanie zapoznawcze. Sam byłem na tym spotkaniu, on był chyba z jakimś kierowcą, ale w rozmowie uczestniczył sam. Później doszło do naszego drugiego spotkania, to było gdzieś 2-3 tygodnie przed rozpoczęciem sezonu. Również spotkaliśmy się w tym samym miejscu. Ustaliliśmy już podczas tego spotkania szczegóły naszej współpracy. Sam byłem na tym spotkaniu, on chyba też był sam. Jechałem na to spotkanie z Łodzi samochodem. Na tym spotkaniu ustaliliśmy tak jakby schemat działania. Fryzjer powiedział, że ma ogromne układy z sędziami. Mówił, że będzie widział przed meczami kto będzie sędziował i obserwował mecze Pogoni. Powiedział, że jeśli chcemy awansować to wszystkie mecze muszą być załatwiane. Powiedział, że pieniądze trzeba dawać sędziom i obserwatorom w każdym meczu. Mówił, że wyjątkiem może być tylko mecz rozgrywany o nic. Ustaliliśmy, że Fryzjer za każdy mecz wygrany miał dostawać 2 tys., a za remis na wyjeździe tysiąc.
Dodatkowo miał dostać, o ile pamiętam, 40 tys. za awans Pogoni. Taką kwotę mu dałem po awansie. Nie pamiętam czy po rundzie jesiennej też mu dawałem pieniądze. Mogło tak być. Te kwoty zarobku dla Fryzjera on podał. On je określił. On podał również minimalna kwotę łapówek. Była to kwota 15 tys. zł. Powiedział, że na dalszym etapie rozgrywek te kwoty będą większe. Mówił także o sposobie kontaktowania się przy pomocy nierejestrowanych kart telefonicznych. Z tego co pamiętam pierwszy telefon razem z kartą sim przy najbliższym spotkaniu ja mu dostarczyłem, dla siebie kupiłem również jeden telefon. To drugie spotkanie dotyczyło Pogoni Szczecin. Po tym pierwszym spotkaniu on mi pomógł w kilku meczach Piotrkovii. Po tych meczach Piotrkovii odniosłem wrażenie, że on był skuteczny, widziałem różnicę w postawie sędziów.
Korupcja w Piotrkovii Piotrków Trybunalski - czytaj więcej
Później rozpoczął się sezon 2003/2004. Na tych spotkaniach ustaliliśmy, że moim celem jest awans Pogoni do I ligi. Nie rozmawialiśmy o meczach pucharowych, ale w późniejszym czasie również w związku z tymi meczami przekazywałem łapówki za namową Fryzjera.
Odniosę się teraz do poszczególnych meczów Pogoni Szczecin, będę się opierał na okazanych mi wykazach spotkań piłkarskich, ze wskazaniem sędziego i obserwatora meczu.
Z tego co pamiętam pierwszą łapówkę w tym sezonie przekazałem w związku z meczem Pucharu Polski z 2 sierpnia 2003 Pogoń Szczecin - Groclin. Mecz ten sędziował Jarosław Ż., obserwatorem był Henryk K. Przed meczem zadzwonił do mnie Fryzjer i powiedział, że jest bardzo dobry układ osobowy w tym meczu. Sędziuje dobry sędzia. Umówił mnie z sędzią, dał mi numer do tego sędziego. Powiedział mi ile mam dać pieniędzy temu sędziemu. Gdy zadzwoniłem do tego sędziego on już był uprzedzony, że ja będę się z nim kontaktował. Natomiast z obserwatorem meczu nie miałem kontaktu. Zasada była taka, że w związku z każdym meczem dawałem pieniądze zarówno sędziemu jak i obserwatorowi. Bardzo często z sędziami osobiście się spotkałem. Natomiast obserwatorom pieniądze osobiście przekazywał Fryzjer. Tak też było w tym meczu. Dla obserwatora dałem 5 tys. zł przez Fryzjera. Było jedynie kilka wyjątków kiedy obserwatorom dawałem pieniądze osobiście. Nie pamiętam dzisiaj dokładnie gdzie się spotkałem z Ż., ale pewnie na jakiejś stacji paliw w Szczecinie. Zasadą było to, że, i to określił Fryzjer, pieniądze były przekazywane przed meczem. Od tej zasady były nieliczne wyjątki. Mogło tak być, że Ż. dostał pieniądze po meczu.
Kolejny mecz Pogoń Szczecin - Aluminium Konin z 8 sierpnia 2003. Sędzią tego meczu był Piotr K., obserwatorem Edward H. Scenariusz był ten sam. Przed meczem zadzwonił do mnie Fryzjer i kazał mi się skontaktować z sędzią, określił kwotę - 10 tys. dla sędziego, 5 tys. dla obserwatora. Nie pamiętam dokładnie czy osobiście przekazywałem obserwatorowi H. pieniądze, ale mogło tak być. Chcę powiedzieć, że z sędziami i obserwatorami kontaktowałem się telefonicznie jedynie w celu umówienia się i przekazania pieniędzy. Robiłem to na polecenie Fryzjera. Jeśli nie kontaktowałem się z danym obserwatorem telefonicznie to znaczy, że obserwatora na siebie brał Fryzjer.
Zawsze w tych rozmowach telefonicznych, zgodnie z poleceniem Fryzjera, sędziemu lub obserwatorowi musiałem powiedzieć, że jestem od Ryśka. Jeśli zatem z daną osobą przed meczem lub po meczu kontaktowałem się telefonicznie, to znaczy tej osobie, osobiście przekazywałem pieniądze.
Kolejny mecz ŁKS - Pogoń z 13 sierpnia 2003. Sędzią był Marek K., a obserwatorem Janusz R. Był to pierwszy mecz wyjazdowy. Scenariusz podobny jak w poprzednim meczu. Przed meczem zadzwoniłem do sędziego i powiedziałem mu, że jestem od Ryśka. Pieniądze przekazałem K. przed meczem, a obserwator był załatwiany przez Fryzjera. Nie mam pewności czy w tym meczu był załatwiany obserwator, bo to nazwisko nic mi nie mówi. Chcę powiedzieć, że Fryzjer w 90 procentach przypadków załatwiał obserwatorów, ale były wyjątki, że nie miał dojścia do jakiegoś obserwatora. Jeśli miał dojście do obserwatora to pieniądze szły. Nie mam wątpliwości, że w tych dwóch poprzednich meczach obserwatorzy dostali pieniądze, ale tutaj mam wątpliwości bo nazwisko nic mi nie mówi. Jeżeli jednak kontaktowałem się telefonicznie z obserwatorem tego meczu, to znaczy, że przekazywałem mu te pieniądze, ale dzisiaj po prostu tego nie pamiętam. Chcę podkreślić, że nigdy nie spotkałem się z sytuacją, że gdy dzwoniłem do jakiegoś sędziego lub obserwatora to on odmówił przyjęcia pieniędzy. W jedynym przypadku tylko sędzia G. się wstydził i był bardziej ostrożny. Za remisy płaciliśmy połowy kwoty, za remis na wyjeździe płaciliśmy zawsze, natomiast za remis u siebie w zależności od wagi danego meczu. O tym czy płacimy za remisy u siebie decydował Fryzjer. Jeśli chodzi o ten mecz to myślę, że kwoty były podobne jak w poprzednich meczach. Jeśli chodzi o obserwatorów to zazwyczaj brali oni, mimo remisu, całą kwotę. Temu sędziemu musiałem zatem przekazać całą kwotę, a on mi musiał oddać połowę. Nie pamiętam już dzisiaj okoliczności zwrotu tych pieniędzy, ale często zdarzało się, że do takich rozliczeń wykorzystywałem kierowców, czasami ci sędziowie oddawali te pieniądze po jakimś czasie, przy okazji. Pieniądze dla obserwatorów, które były przekazywane przez Fryzjera, przekazywałem jemu albo przed meczem albo po meczu. Nie było tak abym kiedykolwiek przekazywał Fryzjerowi jakąś większą kwotę, którą mógłby dysponować w rozliczeniu z obserwatorami. Minimalna kwota jaką przekazywałem sędziemu to było 10 tys. Te kwoty były różne - czasami przekazywałem 15 tys., czasami 20 tys. Były też kwoty wyższe. O tym decydował Fryzjer.
Kolejny mecz Pogoń - Tłoki Gorzyce z 16 sierpnia 2003. Sędzią tego meczu był Adam K., obserwatorem był Roman K. Chcę od razu zaznaczyć, że w przypadku kiedy sędzią był K. lub R. to zgodnie z poleceniem Fryzjera, ja nie miałem kontaktu z tymi sędziami. Pieniądze dla tych sędziów dawałem Fryzjerowi. Ci dwaj sędziowie chyba byli najbardziej od Fryzjera uzależnieni. Fryzjer miał na nich wielki wpływ, wręcz R. to chyba był kierowca Fryzjera. Ja to ich uzależnienie od Fryzjera zaobserwowałem podczas wspólnych spotkań. Fryzjer w rozmowach ze mną niejako z góry stanowczo zapewniał mnie, że gdy sędziuje K. i R. to mecz jest załatwiony i nie ma potrzeby abym się z tymi sędziami bezpośrednio kontaktował. Ja przekazywałem tylko pieniądze Fryzjerowi bezpośrednio dla tych sędziów. Raz albo dwa razy była taka sytuacja, że przed meczem Fryzjer kazał mi przyjechać i przywieźć pieniądze dla K.
Kolejny mecz Pogoń - Ruch Chorzów z 7 września 2003. Sędzią tego meczu był Marek R., a obserwatorem Jan K. Sytuacja podobna jak wcześniej mówiłem w przypadku sędziego R., pieniądze dla niego przekazywałem przez F. Z tego co pamiętam za ten mecz przekazałem 15 tys. Fryzjerowi, ale w związku z wynikiem remisowym 10 tys. mi zwrócono. Mogło dojść przed tym meczem do wspólnego spotkania Fryzjera, R. i i mojej osoby, ale przy R. mowy o pieniądzach nie było. Było to tylko pokazanie uzależnienia R., na które wskazywałem wcześniej.
Bardzo często było tak, że gdy rozmawiałem telefonicznie z Fryzjerem to on w czasie rozmowy ze mną dzwonił z drugiego telefonu do sędziego lub obserwatora. Ja słyszałem wtedy jego rozmowę z sędzią i obserwatorem. W tych rozmowach Fryzjer umawiał mnie na spotkanie z daną osobą w zaszyfrowany sposób przedstawiał tym osobom propozycje korupcyjne. Przykładowo on mówił, że spotkasz się z W. i on da ci tam 20 kg śledzi. Oznaczało to, że ta osoba ma się spotkać ze mną i dostanie 20 tys. Odnosiłem wrażenie, że te osoby nie wiedzą, że ja się tym rozmowom przysłuchuje. Nie spotkałem się z taką sytuacją żeby podczas takiej rozmowy jakaś osoba odmówiła Fryzjerowi. Zawsze było tak, że te osoby odnosiły się do Fryzjera grzecznie i się na wszystko zgadzały. Wykonując takie rozmowy Fryzjer w ten sposób pokazywał mi swoje możliwości w środowisku i, że wywiązuje się ze swoich zadań.
Kolejny mecz Radomsko - Pogoń z 13 września 2003. Sędzią tego meczu był Tomasz W., obserwatorem Zbigniew Z. Sytuacja była podobna jak w poprzednich meczach. Zadzwoniłem do W. i umówiłem się z nim na stacji benzynowej w okolicach Piotrkowa i przekazałem mu 15 tys. zł. Na to spotkanie pojechałem z Tadeuszem D. Przed meczem zadzwonił do mnie Tadeusz D. i powiedział, że chce się spotkać z W. Nie wiem skąd on wiedział, że ja jadę na spotkanie z W. być może W. mu o tym powiedział. D. się zabrał ze mną na to spotkanie i być może chciał coś wręczyć W. Nie wiem czy to związane było z klubem Pogoń czy Radomsko. Nie pamiętam w jaki sposób W. oddał pieniądze bo Pogoń przegrała Nie przypominam sobie aby pieniądze były oddawane przez Tadeusza D. Nie pamiętam jak było z obserwatorem, mogło być tak, że pieniądze dla obserwatora poszły przez Fryzjera albo mogło być tak, że W. przekazał pieniądze. Być może nawet mogło być tak, że W. mógł dostać 20 tys. z tym, że miał przekazać 5 tys. obserwatorowi. (...) Jeżeli doszło do takiej rozmowy (między Dawidem P., Fryzjerem a Zbigniewem Z. - dopisek dpanek) to na pewno obserwatorowi była składana propozycja korupcyjna. Wykluczam abyśmy rozmawiali na inne tematy.
Kolejny mecz Jagiellonia - Pogoń, mecz Pucharu Polski z 16 września 2003. Sędzią tego meczu był Adam K., a obserwatorem Dariusz S. Z racji tego, że ten mecz sędziował K. sytuacja była analogiczna do meczów sędziowanych przez tego sędziego. Pieniądze przekazałem przez Fryzjera - to było 15 tys. zł. Mecz przegraliśmy więc pieniądze powinny być zwrócone. W takich jednak sytuacjach Fryzjer nie oddawał mi pieniędzy, tylko przeznaczał je na konto ewentualnych dalszych meczów.
Nie było nigdy takiej sytuacji w tej drugiej lidze aby łapówka nie szła w związku z meczami sędziowanymi przez sędziów, do których Fryzjer miał dojście. Tak jak było ustalone na początku - łapówka miała iść za każdy mecz. I tak było rzeczywiście. Nie pamiętam jak było w tej sytuacji z obserwatorem tego meczu.
Ja zmieniałem te nierejestrowane karty telefoniczne bo Fryzjer na początku naszych rozmów mówił abyśmy często te karty zmieniali. Nie wydawał mi jednak polecenia abym w danym momencie zmienił kartę.
Kolejny mecz Pogoń - Arka z 20 września 2003. Sędzią tego meczu był Piotr K., a obserwatorem Konrad A. Sytuacja była podobna do poprzednich meczy. Spotkałem się z K. i przekazałem mu ok. 20 tys. zł przed meczem w Szczecinie. Pamiętam, że też poszły pieniądze dla obserwatora. Było to 5 lub 10 tys. zł. Nie pamiętam w jaki sposób pieniądze zostały przekazane obserwatorowi. Pamiętam, że dwa razy osobiście odbierałem z dworca obserwatorów. Raz był to W., a drugi raz być może to A., ale nie mam pewności.
Ja podejrzewam, że Fryzjer współpracował również z Arką Gdynia, ale nie miałem co do tego pewności. Wiedziałem, że on współpracuje z kilkoma klubami, ale nie wiedziałem z którymi. W rozmowach z Fryzjerem przed tym meczem on nie powiedział mi, że współpracuje z Arką Gdynia. Zachowywał się jakby reprezentował tylko mnie.
Korupcja w Arce Gdynia - czytaj więcej
Kolejny mecz Jagiellonia - Pogoń z 27 września 2003. Sędzią tego meczu był Artur Sz., obserwatorem Henryk Z. Pamiętam, że w związku z tym meczem sędzia dostał ode mnie wyższą kwotę. Była to kwota na pewno nie mniej niż 30 tys. zł, a mogło być 40 tys. Pamiętam, że kontaktował mnie z sędzią Sz. Ryszard F. Umówiłem się z nim na spotkanie pod Białymstokiem. Z tego co pamiętam to na spotkanie pojechałem z kierowcą. Nie pamiętam, który kierowca ze mną jechał, ale było ich dwóch. (...) Tutaj była wyższa kwota bo poprzedni mecz z Jagiellonią w PP przegraliśmy. Poza tym z tego co pamiętam Jagiellonia była wysoko w tabeli. Uznaliśmy, że ten mecz jest ważny. Ja zawsze chciałem dawać jak najmniej pieniędzy więc to na pewno to nie zaproponowałem, że w związku z tym meczem przekażemy wyższą kwotę. To Fryzjer powiedział, że jeżeli chcemy wygrać ten mecz to musimy taką kwotę zapłacić. Nie pamiętam abyśmy w związku z tymi zawodami przekazywali jakieś pieniądze jeszcze innym osobom lub osobie. Nie pamiętam czy pieniądze dostał obserwator.
Kolejny mecz Pogoń - Stargard z 4 października 2003. Sędzią tego meczu był Grzegorz G. Sędziego tego meczu znałem jeszcze z III ligi. Kilkakrotnie sędziował nam mecze. Jeszcze za czasów Piotrkovii. Wcześniej również kilkakrotnie dawałem mu pieniądze. Znałem G. jako sędziego, który potrafił skrzywdzić. On jeździł na mecze ze swoim bratem, który był sędzią liniowym. Oni w sposób bezczelny niesprawiedliwy prowadzili mecze. Przed meczem Pogoni w Szczecinie przekazałem G. 15 tys. zł. G. musiałem zapłacić bo wiedziałem, że jak nie zapłacę to może nas skrzywdzić. Najgorsza drużyna mogła wygrać z najlepszą drużyną jak on nie dostawał pieniędzy. Nie pamiętam jak sytuacja była z obserwatorem. Mogło tak być, że G. nie zależało aby pieniądze dawać obserwatorowi.
Następny mecz Piast Gliwice - Pogoń z 12 października 2003. Sędzią tego meczu był Piotr W., obserwatorem Włodzimierz T. Sytuacja była analogiczna jak w poprzednich meczach. Telefon do W. dostałem od Fryzjera. Spotkałem się z sędzią w okolicach Gliwic i dałem mu 15 tys. Być może przez Mariana D. dałem 5 tys. zł obserwatorowi. Pamiętam, że chyba z 2 razy spotkałem się z Marianem D. i za jego pośrednictwem przekazywałem pieniądze. Kojarzę, że w związku z tym meczem tak było. Z Marianem D. kazał mi się skontaktować Fryzjer i przez niego sprawę załatwiać. Mówiło się, że na Śląsku Marian D. był prawą ręką Fryzjera. Mecz zakończył się remisem. Po meczu - połowę kwoty - 7,5 tys. zł W. zwrócił. W przypadku obserwatora to on nie zwracał tych pieniędzy.
Kolejny mecz Pogoń - Cracovia z 17 października 2003. Sędzią tego meczu był Grzegorz G., obserwatorem Wit Ż. To był ważny mecz bo Cracovia też walczyła o awans. Po meczu G. przekazałem 20 tys. zł. Spotkałem się z nim wieczorem ok. godz. 21.30, a może nawet później pod hotelem po drugiej stronie drogi dzielącej ten fotel ze stadionem. To jest taki mały hotel, a za tym hotelem jest boisko treningowe Pogoni. Sytuacja z sędzią była analogiczna jak w poprzednich meczach. Z G. skontaktował mnie Fryzjer. Dał mi do niego numer telefonu i dzwoniłem do niego chcąc się umówić na przekazanie pieniędzy przed meczem. On nie chciał się umówić przed meczem więc się umówiliśmy na spotkanie po meczu. G. powiedział mi, że po meczu będzie na mnie czekał w tym hotelu. Oni tak chyba nie spali, a jedynie jedli posiłek w restauracji hotelowej. Z tego co pamiętam to ja wywołałem go z tej restauracji dzwoniąc do niego. On wyszedł z restauracji i z tego co pamiętam był wystraszony. Mówił żebyśmy się schowali za róg hotelu. Poszliśmy za róg hotelu. Pamiętam, że było już ciemno. Tam dałem mu 20 tys. On przyjął te pieniądze nie licząc ich przy mnie. Zmieniliśmy ze sobą tylko kilka słów i się rozstaliśmy. (...)
Pieniądze za ten mecz dostał również Wit Ż. Była to też kwota 20 tys. zł. Pamiętam, że pieniądze dla Wita dałem Fryzjerowi jeszcze przed meczem. Było tak, że Fryzjer przed meczem spotkał się w greckiej restauracji Akropolis z Witem Ż. i obserwatorem K. ze Szczecina. Ja przyjechałem do tej restauracji na wezwanie Fryzjera. Przekazałem mu na boku pieniądze, a on chcąc je przekazać Witowi pomylił marynarki i włożył te pieniądze do marynarki K. W pewnym momencie K. wstał i założył marynarkę wtedy Fryzjer zorientował się, że pomylił marynarki.Odebrał marynarkę K. i przekazał te pieniądze Witowi Ż. Widziałem całe to zajście. Chcę zaznaczyć, że ta sytuacja z marynarkami mogła mieć miejsce nie podczas tego meczu ale podczas (meczu) z RKS Radomsko z 28 kwietnia 2004. Na pewno ona miała miejsce w II lidze. Na pewno w związku z tymi dwoma meczami Wit Ż. dostał pieniądze. Raz była ta sytuacja z marynarkami, a raz albo ja sam przekazałem pieniądze Witowi Z. albo przekazał je Fryzjer. Za mecz z Cracovią Wit Ż. na sto procent dostał pieniądze, bo to był dla nas ważny mecz. Na pewno nie dostał mniej niż sędzia.
(...) nie pamiętam tych rozmów, ale pewnie tak jak to już wcześniej opisywałem Ryszard F. umawiał mnie z tymi osobami (Witem Ż. i Grzegorzem G. - dopisek dpanek) na spotkanie i w zaszyfrowany sposób informował ich, że dostaną pieniądze i wymieniał w tych rozmowach kwoty.
(...) Na pewno to ja telefonowałem (ze stacjonarnego telefonu w siedzibie Pogoni - dopisek dpanek) do G. i chciałem się z nim umówić na przekazanie pieniędzy. Ostatecznie w tych rozmowach telefonicznych umówiliśmy się na spotkanie po meczu.
Kolejny mecz KSZO - Pogoń z 25 października 2003. Sędzią tego meczu był Mariusz R., a obserwatorem Henryk K. Nie pamiętam okoliczności związanych z tym meczem. Ten mecz przegraliśmy dlatego nie pamiętam dokładnie okoliczności tych zawodów. Propozycja na pewno była składana gdyż taka była zasada współpracy z Fryzjerem. Być może tutaj mecz był załatwiany przez Mariana D., gdyż ten sędzia był ze Śląska.
Kolejny mecz Pogoń - Podbeskidzie z 8 listopada 2003. Sędzią tego meczu był Adam K., a obserwatorem Krzysztof W. Jak już informowałem, jak sędziował K. to pieniądze przekazywał mu Fryzjer. Przed meczem osobiście odebrałem obserwatora z dworca w Szczecinie i przekazałem mu 5 tys. Z obserwatorem skontaktował mnie Fryzjer. Sędziemu tego spotkania mogłem przekazać 15 tys. zł. Nie pamiętam w jakich okolicznościach przekazałem pieniądze za ten mecz Fryzjerowi.
Pamiętam, że raz pojechałem specjalnie do Kołobrzegu żeby przekazać pieniądze Fryzjerowi za mecz dla jakiegoś sędziego. Być może było to dla K. Jedynie raz była taka sytuacja, że przekazałem mu pieniądze w Kołobrzegu. On tam był w jakimś ośrodku wczasowym. To spotkanie nie było długie. Chwilę posiedzieliśmy, później wróciłem do Szczecina.
Kolejny mecz GKS Bełchatów - Pogoń Szczecin z 15 listopada 2003. Sędzią tego meczu był Hubert S., obserwatorem Stefan B. Przed tym meczem Fryzjer powiedział mi, że nie umówi mnie na spotkanie z tym sędzią i czy może mu obiecać 20 tys. za ten mecz. Ja się na to zgodziłem. Fryzjer mnie później poinformował, że złożył propozycję temu sędziemu. Ten mecz przegraliśmy. Tutaj wyjątkowo przed meczem nie przekazywałem pieniędzy Fryzjerowi. Nie pamiętam jak wyglądała sytuacja z obserwatorem.
Kolejny mecz Pogoń - Zagłębie z 21 listopada 2003. Sędzią tego meczu był Marek R., obserwatorem Kazimierz F. W tym meczu jak zwykle gdy sędziował Marek R., przekazałem pieniądze Fryzjerowi. Przekazałem nie mniej niż 30 tys. zł dla sędziego i obserwatora, a te 20 tys. stanowiły prawdopodobnie premie dla Fryzjera. Do mnie nie wróciły żadne pieniądze w związku z tym meczem. Te pieniądze nie wróciły do mnie bo takie chyba były ustalenia, że te pieniądze są dla Fryzjera w związku z rundą jesienną.
Kolejny mecz Aluminium Konin - Pogoń Szczecin z 13 marca 2004. Sędzią był Mariusz R. numer do B., obserwatorem Dariusz S. Nie pamiętam dokładnie przebiegu zdarzeń związanych z tym meczem. Nie pamiętam swoich kontaktów z tym sędzią. Wydaje mi się, że w przekazaniu pieniędzy dla sędziego uczestniczył Marian D. Spotkałem się z nim chyba 2-3 razy w okolicach Gliwic, być może też kierowca zwoził mu jakieś pieniądze. Nie pamiętam czy w tym meczu ja osobiście czy też przez kierowcę przekazałem Marianowi D. 20 tys. zł. Nie przypominam sobie czy czy w ogóle przekazałem jakieś pieniądze obserwatorowi w tym meczu.
Kolejny mecz Pogoń - ŁKS Łódź z 20 marca 2004. Sędzią tego meczu był Sławomir B., a obserwatorem Kazimierz F. Przed meczem w restauracji Panorama w Szczecinie spotkałem się z Fryzjerem i B. Z tego co pamiętam to podczas tego spotkania przekazałem Fryzjerowi 30 tys. Z tego 20 tys. było dla sędziego B., a 10 tys. prawdopodobnie dla obserwatora.
Kolejny mecz Tłoki Gorzyce - Pogoń z 27 marca 2004. Sędzią tego meczu był Łukasz B., a obserwatorem Konrad A. Przed meczem Fryzjer podał mi numer do B., zadzwoniłem do niego i umówiłem się na spotkanie. Do spotkania z B. doszło dzień przed meczem w Krakowie, w jakiejś restauracji. Na to spotkanie z B. pojechałem z kierowcą. Wydaje mi się, że tym kierowcą, który zawiózł mnie do Krakowa był Jacek P. Podczas tego spotkania przekazałem mu 20 tys. zł. Prawdopodobnie 5 tys. zł było dla obserwatora, ale nie pamiętam w jaki sposób te pieniądze zostały przekazane. Po tym jak kierowca odwiózł mnie do Stalowej Woli, wrócił do Piotrkowa Trybunalskiego. Nie było potrzeby aby on zostawał. Następnego dnia ten kierowca zawiózł 5 tys. zł dla Mariana D. Mogło tak być, że to ja kazałem zawieźć pieniądze dla Mariana D. Tak jak sobie przypominam to dokładnie tak było. O tym by zawieźć pieniądze D. zdecydował Fryzjer. Łatwiej byłoby przekazać te pieniądze w miejscu rozgrywania meczu, ale ja o tym nie decydowałem. Decydował o tym Fryzjer i dlatego jechałem do Krakowa, a później kierowca do Gliwic. Te pieniądze miałem przy sobie gdy wyjechałem ze Szczecina pociągiem razem z drużyną do Stalowej Woli.
Kolejny mecz Pogoń - Szczakowianka Jaworzno z 3 kwietnia 2004. Sędzią tego meczu był Janusz O., obserwatorem Krzysztof P. Rano około godziny 9.00 w dniu meczu doszło do spotkania w domu Ryszarda F. Z tego co pamiętam na tym śniadaniu uczestniczyli też asystenci tego meczu. Na tym spotkaniu obecny był także sędzia tego meczu Janusz O. oraz obserwator. Fryzjer do mnie zadzwonił i powiedział żebym przyjechał z pieniędzmi do niego do domu. Ja nawet nie wiedziałem, że tam wszyscy będą. Fryzjer kazał mi zabrać ze sobą 30 tys. zł, na pewno nie była to kwota niższa. Fryzjer powiedział mi komu i ile mam dać pieniędzy. Po śniadaniu dałem osobno pieniądze O. i P. Teraz nie pamiętam, albo dałem im po 15 tys., albo O. dałem 20 tys., a P. 10 tys. Pieniędzy tych nie przekazywałem przy asystentach. Później ja wróciłem do Szczecina, a obserwator i sędzia jeszcze zostali. (w tym momencie przesłuchanie zakończono)
Protokół przesłuchania z 25 sierpnia 2011:
Kolejny mecz Polar Wrocław - Pogoń Szczecin z 8 kwietnia 2004. Sędzią tego meczu był Artur Sz., obserwatorem Jerzy M. Kilka dni przed tym meczem przyszli do mnie do biura: Grzegorz M. i Artur B. Oni powiedzieli, że mają dojście do zawodników Polaru i można ich przekupić w tym meczu. Powiedzieli, że znają jakiegoś zawodnika z Lecha Poznań, który zna jakiegoś starszego zawodnika z Polaru i można ten mecz kupić. Oni chyba podawali nazwiska tych zawodników, ale dzisiaj ja tych nazwisk nie pamiętam.
Korupcja w Polarze Wrocław - czytaj więcej
Wydaje mi się, że ten zawodnik z Lecha nazywał się jakoś W. Pamiętam, że M. i B. na równi byli w tę sprawę zaangażowani. Dokładnie nie pamiętam jaką kwotę ci zawodnicy zaproponowali, ale chyba była to kwota 20 tys. zł. Z tego co pamiętam to na pewno M. albo B. te pieniądze zawieźli jeszcze przed meczem temu zawodnikowi z Lecha do Poznania. On te pieniądze miał przekazać zawodnikom Polaru. Teraz sobie przypominam, że tym starszym zawodnikiem z Polaru był chyba G. Mówiło się powszechnie, że on sprzedaje mecze. Ja chciałem aby podano mi nazwiska zawodników z Polaru, którzy zgodzili się odpuścić ten mecz. B. i M. podali mi kilka nazwisk. Dzisiaj już ich nie pamiętam. O tym, że my robimy podejście pod zawodników Polaru dowiedział się Fryzjer. Podejrzewam, że dowiedział się od któregoś z tych zawodników. Wiem, że on znał B. Fryzjer namawiał mnie żebym wszedł w ten układ z zawodnikami. Twierdził jednak, że oprócz podejścia pod zawodników trzeba dać pieniądze sędziemu. Mówił, że inne drużyny też są zainteresowane tym meczem i mogą nas przebić i trzeba iść dwutorowo. Ja się na to zgodziłem. Umówiłem się z sędzią Sz. w dniu meczu przed meczem na stacji benzynowej we Wrocławiu i tam mu wręczyłem 10 tys. zł. Oczywiście jak zwykle z Sz. skontaktował mnie Fryzjer i on określił tę kwotę. Nie pamiętam jaka była sytuacja z obserwatorem.
Kolejny mecz Pogoń Szczecin - Stasiak Opoczno z 17 kwietnia 2004. Sędzią tego meczu był Aleksander S., obserwatorem Marian W. Działaczem Stasiaka był Mirosław S. On był jednocześnie udziałowcem Pogoni Szczecin i moim kolegą. Przed meczem powiedział mi, że nie zależy mu na dobrym wyniku w tym meczu bo oni o nic już nie grali. On zresztą kibicował Pogoni Szczecin. Powiedział, że wystawi w tym meczu rezerwowy skład i chciał osobiście wystąpić w tym meczu i strzelić bramkę przy 20 tys. kibiców. Marzyło mu się żeby Pogoń grała w europejskich pucharach i żeby on mógł chociaż minutę zagrać w tych pucharach. Udało mi się ubłagać Fryzjera żeby nie załatwiać u sędziów tego meczu. On namawiał mnie aby mimo wszystko jakieś pieniądze sędziemu dać. Jednak stanęło na moim.
Kolejny mecz Ruch Chorzów - Pogoń Szczecin z 24 kwietnia 2004. Sędzią tego meczu był Grzegorz Sz., obserwatorem Andrzej Sz. Słabo kojarzę ten mecz bo przegraliśmy. Nie kojarzę za bardzo tego sędziego Sz. Mówi mi coś nazwisko Sz. Wydaje mi się, że ten mecz był załatwiany przez Fryzjera za pomocą Mariana D. (...) Coś sobie przypominam, spotkałem się przed tym hotelem z Marianem D., być może to było przed tym meczem. Podczas tego spotkania dałem mu pieniądze. Tak jak pamiętam, na ten mecz pojechaliśmy pociągiem, spaliśmy w Sosnowcu. Do Sosnowca przyjechał kierowca. Był to albo Jacek P. albo Grzegorz S. i pojechaliśmy do Gliwic. Tam mieszkał Marian D. Przekazałem tam Marianowi D. 20 tys. dla sędziego Z sędzią się nie widziałem, nie kojarzę tego sędziego. Nie pamiętam czy dawałem również pieniądze dla obserwatora. Nie pamiętam jak wróciły do mnie te pieniądze.
Kolejny mecz Pogoń Szczecin - RKS Radomsko z 28 kwietnia 2004. Sędzią tego meczu był Mariusz P., obserwatorem Wit Ż. Tak jak wyjaśniałem wczoraj w związku z tym meczem doszło do tej sytuacji z marynarkami. Pamiętam dobrze sędziego tego meczu bo bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Miałem wrażenie, że on nie jest aż tak bardzo przesiąknięty tą korupcją. Pamiętam, że tutaj wyjątkowo pieniądze - 15 tys. zł przekazałem mu w budynku przed samym meczem tam gdzie są szatnie. Było takie miejsce z boku przy szatniach gdzie nikt nas nie widział i tam dałem mu pieniądze. Tak jak pamiętam, o czym już mówiłem, również przed meczem pojechałem do tej restauracji greckiej gdzie był Fryzjer, Ż i K. i tam dałem Fryzjerowi 20 tys. dla Wita Ż. Fryzjer włożył te pieniądze do marynarki K. Później się zorientował, zabrał te pieniądze i dał Ż. Najpierw pieniądze trafiły do Ż., później jak wróciłem na stadion to dałem pieniądze P. Nie pamiętam dokładnie dlaczego tutaj dawałem pieniądze sędziemu w szatni, a nie umówiłem się z nim gdzieś wcześniej. W całej transakcji pośredniczył jak zwykle Fryzjer. Po przemyśleniu skłaniam się ku temu, że sytuacja z tymi marynarkami miała miejsce przed tym meczem. Nie pamiętam dokładnie w jaki sposób pieniądze trafiły do Wita Ż. w związku z meczem z Cracovią, ale nie mam wątpliwości, że pieniądze do niego dotarły.
Kolejny mecz Arka Gdynia - Pogoń Szczecin z 3 maja 2004. Sędzią tego meczu był Piotr K., obserwatorem Kazimierz F. Sytuacja była podobna jak w poprzednich przypadkach. Z K. skontaktował mnie Fryzjer. Pamiętam, że spotkałem się z nim w Gdyni. Tam przekazałem mu co najmniej 15 tys. zł. Obserwatora na siebie wziął Fryzjer. Musiał mu obiecać 5-10 tys. zł. Pamiętam, że sędzia w tym meczu pomagał Arce. Mecz przegraliśmy więc pieniądze sędzia powinien oddać. Nie pamiętam jak doszło do zwrotu pieniędzy ale myślę, że do tego doszło w jakimś późniejszym terminie. (...)
Nie przypominam sobie by kiedykolwiek pieniądze od sędziego odbierał członek mojej rodziny, tzn. Jacek P. był członkiem mojej rodziny i czasami zawoził lub odbierał pieniądze. Wiem, że sędzia był z Wrocławia, a tutaj w pobliżu mieszka mój wuj Edward P. Nie sądzę jednak by on odbierał pieniądze, bo raczej takie zadanie powierzałem kierowcy, a wujek jest biznesmanem i nie sądzę bym jego prosił o taką przysługę. Nie przypominam sobie takiej sytuacji, ale też nie wykluczam, że wujek odbierał te pieniądze. On nie wiedział o tej działalności. (...)
Fryzjer nie dopuszczał mnie do wielu obserwatorów. On nie chciał a być może oni nie chcieli bym się z obserwatorami spotykał. Często jednak Fryzjer doprowadzał do tego, że ja słyszałem prowadzone przez niego rozmowy telefoniczne z obserwatorami. Było kilka takich przypadków kiedy osobiście dawałem pieniądz obserwatorom. Bardzo rzadko - być może raz albo dwa - pieniądze zawoził obserwatorom jeden z moich kierowców. W większości przypadków pieniądze dla obserwatorów trafiały przez D. lub Fryzjera. Nigdy nie było takiej sytuacji aby sędziemu lub obserwatorowi osobiście bądź za pośrednictwem innych osób dawał inne jakieś przedmioty niż pieniądze. Jeśli dochodziło do spotkań z sędziami lub obserwatorami to tylko w celu przekazania pieniędzy.
Kolejny mecz Pogoń Szczecin - Jagiellonia Białystok z 8 maja 2004. Sędzią tego meczu był Paweł S., obserwatorem Włodzimierz T. Przed meczem spotkałem się z Pawłem S. i Fryzjerem w Szczecinie w greckiej restauracji Akropolis. Tam przekazałem sędziemu 15 tys. zł. Myślę, że Fryzjer coś przekazał obserwatorowi. Ja przekazałem Fryzjerowi pieniądze dla obserwatora. Mówiąc, że myślę, że Fryzjer coś przekazał obserwatorowi mam na myśli, to, że nie mam 100 % pewności, że Fryzjer te pieniądze przekazał. Mnie przy tym nie było. Fryzjer obserwatora wziął na siebie. Mecz zakończył się zwycięstwem 3-1. Pamiętam, że przed tym meczem przyszli do mnie B. z M. i powiedzieli, że mają jakiegoś zawodnika Jagiellonii, z którym mogą załatwić mecz. Podali mi nazwisko zawodnika, ale ja jego nie pamiętam. Na pewno przed meczem nie przekazywałem żadnych pieniędzy. Podczas meczu nie było widać żeby zawodnicy Jagiellonii chcieli odpuścić ten mecz. Jakiś czas po meczu. 2 lub 3 tygodnie po meczu B. i M. najprawdopodobniej z premii meczowych dostarczyli 15 tys. zł zawodnikom Jagiellonii.
Korupcja w Jagiellonii Białystok - czytaj więcej
Tę sytuację z sędzią pamiętam dobrze bo pamiętam, że Fryzjer traktował tego sędziego lekceważąco podobnie jak R. i K. Ja przy Fryzjerze przekazałem bezpośrednio pieniądze S. Ja nie prosiłem B. i M. aby szukali kontaktu z innymi zawodnikami drużyn przeciwnych. Nawet ja niechętnie godziłem się na wręczanie pieniędzy zawodnikom. Uważałem, że zawodnicy biorą pieniądze i grają normalnie. M. i B. bardzo zależało żebyśmy wygrywali mecze bo mieli bardzo wysokie premie za zwycięstwa i awans do I ligi. Dlatego bardzo namawiali mnie żeby przekupywać zawodników drużyn przeciwnych. Zawsze w takich sprawach przychodzili do mnie razem. To byli jedni z najstarszych zawodników Pogoni Szczecin. M. był kapitanem.
Kojarzę sytuację, że ja zażądałem aby do przerwy był wynik 2:0 dla nas. Tak się nie stało. Ja początkowo powiedziałem, że z racji tego, że nie było takiego wyniku do przerwy to ci zawodnicy Jagiellonii chcieli nas oszukać i nie chciałem wypłacić pieniędzy. Wiem, że do M. i B. wydzwaniali ci zawodnicy i chcieli pieniędzy. M. i B. przychodzili do mnie i namawiali mnie abym się rozliczył. Mówili, że w Polskę pójdzie fama, że my się nie rozliczamy z obietnic i już nigdy nikt nie będzie chciał z nami nigdy rozmawiać. Ja im powiedziałem, że jak chcą to ze swoich premii mogą się rozliczyć z zawodnikami Jagiellonii. Z tego co wiem to oni później rozliczyli się z tymi zawodnikami Jagiellonii. Nie pamiętam czy ja wyłożyłem jakieś pieniądze od siebie. Te pieniądze mógł zawozić B. lub M. Ja nie miałem osobistego kontaktu z żadnym zawodnikiem Jagiellonii. Ja mogłem jedynie być tak kojarzony przy rozmowie z zawodnikiem Jagiellonii przed meczem na stadionie, w której uczestniczyli także M. i B. Wtedy mogło paść to żądanie aby było 2:0 do przerwy.
Kolejny mecz Pogoń Szczecin - Piast Gliwice z 15 maja 2004. Sędzią tego meczu był Marek R., a obserwatorem Henryk K. Jak zwykle kiedy sędzią był Marek R. pieniądze dostawał Fryzjer i przekazywał R. Z tego co pamiętam obserwatora i sędziego Fryzjer wziął na siebie. Tutaj dla sędziego poszło co najmniej 20 tys. zł, a dla obserwatora nie mniej niż 10 tys. Pamiętam, że Fryzjer organizował takie spotkanie między mną, nim i R. przed meczami sędziowanymi przez R. Podczas tych spotkań ja dawałem Fryzjerowi pieniądze, a Fryzjer pokazywał mi jak duży wpływ ma na sędziego. On mu po prostu wydawał polecenia. W późniejszym czasie gdy ja już byłem przekonany o tej zależności R. od Fryzjera mogło dojść do takiej sytuacji, że nie doszło do takiego spotkania, a ja wierząc Fryzjerowi przekazywałem jemu pieniądze nie widząc się przed meczem z R. W przypadku tych dwóch sędziów: R. i K. po tych spotkaniach miałem przekonanie, że ci sędziowie będą wykonywać polecenia Fryzjera.
Kolejny mecz Cracovia - Pogoń Szczecin z 22 maja 2004. Sędzią tego meczu był Jarosław Ż., obserwatorem Kazimierz O. Pamiętam, że przed tym meczem do końca nie było wiadomo kto będzie sędzią tego meczu. To było utrzymywane w wielkiej tajemnicy. Fryzjer mówił mi, że PZPN trzyma to w tajemnicy, bo to wynikało z tego, że to będzie bardzo ważny mecz z drużyną, która też chce awansować. Dzień przed meczem zadzwonił do mnie jakoś po południu Fryzjer i powiedział, że mam przyjechać do Wągrowca do zajazdu Jamajka. Powiedział mi, że mam wziąć pieniądze. On powiedział, że za ten mecz będzie bardzo duża kwota dla sędziego, nawet 100 tys. zł. Wynikało to z tego, że gdybyśmy ten mecz wygrali to mielibyśmy już zapewniony awans. Również Cracovia musiała ten mecz wygrać aby liczyć na bezpośredni awans. Fryzjer mówił, że Cracovia może na ten mecz wyłożyć 100 tys. zł. Remis w tym meczu też był dla nas ważny bo eliminował Cracovię w walce o bezpośredni awans. Wziąłem kierowcę i pojechałem bezpośrednio do tej restauracji z pieniędzmi. Po wejściu do restauracji zobaczyłem, ze w restauracji siedzi Fryzjer z jakąś kobietą, chyba jego żoną i sędzia Jarosław Ż. Po zjedzeniu posiłku z Fryzjerem i Ż. odeszliśmy na bok i powiedzieliśmy, że za zwycięstwo dostanie 100 tys. zł, a za remis 70 tys. Ż. powiedział, że zamierza ten mecz prowadzić tak by wyglądało, że jest on bardzo zacięty i ostry. Mówił, że będzie dawał dużo żółtych kartek jednej i drugiej drużynie. Powiedział mi aby Pogoń grała bardzo ostro. Wtedy też dałem Ż. 100 tys. zł a on włożył te pieniądze do bagażnika swojego samochodu. Wróciłem do domu. Mecz zakończył się remisem. Pamiętam, że przed meczem Ż. mi powiedział, albo w rozmowie telefonicznej albo na stadionie, że Cracovia też podchodzi do niego z propozycją korupcyjną.
Korupcja w Cracovii - czytaj więcej
Pamiętam, że na meczu była taka sytuacja, że Ż. nie podyktował w pierwszym momencie rzutu karnego dla Cracovii, ale zareagował jego boczny, wbiegł na boisko i zasygnalizował rzut karny dla Cracovii. Ż. nie mógł się zachować w tej sytuacji inaczej i podyktował rzut karny dla Cracovii. Z tego co pamiętam Ż. oddał mi 30 tys. za pośrednictwem Fryzjera. Nie pamiętam jaka była sytuacja z obserwatorem. Pamiętam, że Fryzjer nie oddał mi całej tej kwoty bo potrącił sobie jego należność za jego działanie. Chodziło o 2 tys. za wygrany mecz i 1 tys. za remis. Ja się z Fryzjerem nie rozliczałem po każdym meczu, tylko jak się nazbierała jakaś większa pula to dochodziło do rozliczenia.
Kolejny mecz Podbeskidzie Bielsko Biała - Pogoń Szczecin z 2 czerwca 2004. Sędzią tego meczu był Mariusz G., obserwatorem Henryk P. Sytuacja była analogiczna jak w poprzednich meczach. Fryzjer przekazał mi numer do sędziego G. i powiedział mi, że mam do niego podjechać do Rawy Mazowieckiej, do jego mieszkania. Fryzjer powiedział mi, że ten sędzia to taki poważny gość, że jednocześnie jest sędzią w sądzie. Pojechałem do niego do mieszkania i dałem mu 30 tys., a może nawet 35 tys. Ta kwota była niższa w porównaniu z poprzednią bo tutaj Fryzjer powiedział, że ten mecz trzeba załatwić dwutorowo. Fryzjer znał zawodnika Podbeskidzia A. Jakiś czas przed meczem, może nawet kilka dni z Fryzjerem pojechaliśmy do tego A. Spotkaliśmy się u niego w mieszkaniu, było to na Śląsku, być może w Zabrzu. Tam przekazałem temu A. 30 tys. zł. On mówił, że wprowadził w temat innych zawodników Podbeskidzia. Fryzjer jechał osobno, ja osobno. Myślę, że ja jechałem sam, ale pewności nie mam. A. pieniądze dostał na pewno przed meczem, z tym, że nie mam 100 % pewności, że już podczas tego spotkania z Fryzjerem.
Korupcja w Podbeskidziu Bielsko-Biała - czytaj więcej
Pamiętam też taką sytuację, że w tej kolejce był rozgrywany mecz Zagłębie Lubin z GKS Bełchatów. Pamiętam, że przed meczem zadzwonił do mnie prezes Zagłębia Jerzy F. i poprosił mnie abym mu dał numer telefonu do Fryzjera. Byłem zaskoczony tą jego prośbą bo myślałem, że on współpracuje z Fryzjerem. On mi nie mówił po co mu ten telefon, ale ja domyślałem się bo ten mecz był dla Zagłębia bardzo ważny.
Korupcja w Zagłębiu Lubin - czytaj więcej
Coś kojarzę, ale pewności nie mam, że w przerwie meczu Podbeskidzie - Pogoń zadzwonił do mnie Fryzjer i powiedział, że trzeba podwyższyć kwotę dla sędziego. Ja się na to zgodziłem. to podwyższenie mogło być o 15 tys. zł bo wcześniej sędzia dostał raczej 35 tys. Do rozliczenia doszło ale jakoś w późniejszym terminie bo po meczu byłem zdenerwowany.
Nie wykluczam, że do tego rozliczenia mogło dojść przy okazji meczu Pucharu Polski między Mazowszem Grójec a Pogonią Szczecin. Te pieniądze mogłem wręczyć ja, a mogłem zlecić to kierowcy. Nie pamiętam jak została załatwiona sprawa z obserwatorem. Po tym meczu zapewniliśmy sobie awans bezpośredni do I ligi. Z tego co pamiętam to z Fryzjerem spotkałem się w greckiej restauracji Akropolis 6 czerwca 2004. Wtedy dałem 40 tys. Wcześniej po rundzie jesiennej, tak jak sobie to przypomniałem, on dostał jeszcze 20 tys. Ponadto dostał pieniądze za każdy poszczególny mecz. Z tego co pamiętam to dla D. też była jakaś premia, ale niższa - 10-15 tys. przekazana D. za pośrednictwem F. Za poszczególne mecze D. nie dostawał pieniędzy.
Pamiętam, że przed meczem albo w dniu meczu Ruch Chorzów - Zagłębie Lubin (28 maja 2004 - dopisek dpanek) doszło do spotkania między mną a Fryzjerem i D. na Śląsku. Mogło to być w Gliwicach. To był jakaś restauracja. W tym spotkaniu uczestniczył sędzia Marek R. i chyba jego asystenci. R. miał sędziować meczu Ruchu z Zagłębiem.
Być może tego właśnie dnia spotkaliśmy się też w mieszkaniu z A. Fryzjer mnie namówił też abym zgodził się zaproponować R. pieniądze za zapewnienie przegranej Zagłębia w meczu z Ruchem. Zagłębie było naszym konkurentem do awansu i przegrana tego klubu mogła nam pomóc. Zgodziłem się zaproponować R., o ile pamiętam, 15 tys. zł. Zagłębie jednak gładko wygrała z Ruchem i R. pieniędzy nie dostał. Ja bezpośrednio R. tej obietnicy nie składałem, tylko składał ją Fryzjer. To spotkanie dotyczyło tego meczu Ruch Chorzów - Zagłębie Lubin i nie dotyczyło jakiś innych tematów.
Pamiętam, że w rundzie wiosennej był taki mecz Piast Gliwice - GKS Bełchatów. Fryzjer wymyślił, że trzeba zawodnikom Piasta zaproponować za zwycięstwo z Bełchatowem. Pojechałem do Gliwic. Spotkałem się z D., następnie poszliśmy na spotkanie z jednym lub z dwoma zawodnikami Piasta. Do spotkania doszło w pobliżu stadionu Piasta Gliwice. Tam D. w mojej obecności w moim imieniu zaproponował tym zawodnikom 15 tys. chyba nie tyle za zwycięstwo, co za urwanie punktów Bełchatowowi. Nie pamiętam dokładnie czy już wtedy dałem pieniądze czy tylko została złożona obietnica. Piast jednak ten mecz przegrał i Piast te pieniądze albo zostały zwrócone albo nie zostały przekazane. Kojarzę, że jednym z tych zawodników był chyba Janusz B.
Korupcja w Piaście Gliwice - czytaj więcej
Po tym sezonie awansowaliśmy do I ligi. W tym czasie nie rozmawialiśmy o kontynuacji naszej współpracy w I lidze nie było nawet takiego tematu. Ja postanowiłem, że w I lidze nie będę już korumpował sędziów. Wydawało mi się, że w I lidze można już grać uczciwie bo są transmisje telewizyjne z meczów. Poza tym wiedziałem, że w pierwszym sezonie nie będziemy grali o najwyższe cele, a też uważałem, że mamy mocną drużynę, która uchroni nas przed spadkiem. Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu Fryzjer wydzwaniał do mnie i oferował dalszą współpracę w I lidze. Namawiał mnie na spotkanie. Ja cały czas go zbywałem ale w końcu do takiego spotkania doszło. On zażądał ode mnie, że w związku z jakimś meczem z II ligi jeszcze nie w pełni rozliczyłem się z Markiem R. Mówił, że ja jeszcze jestem winien Markowi R. 10 tys. Nie chcąc się narazić Fryzjerowi umówiłem się z nim na spotkanie. Do spotkania doszło w jakiejś małej miejscowości między miejscem zamieszkania Fryzjera a Szczecinem. Obaj mieli bliżej do tego miejsca niż ja. Na to spotkanie Fryzjer przyjechał z Markiem R. Podczas tego spotkania siedzieliśmy wszyscy w kawiarni. Tam dałem te 10 tys. zł. Nie pamiętam czy dałem tę kwotę bezpośrednio R. czy Fryzjerowi, ale najprawdopodobniej położyłem te pieniądze na stole przed nimi. Podczas tego spotkania Fryzjer nagabywał mnie abyśmy w I lidze również współpracowali. Ja nie chciałem z nim podjąć rozmów, przyjechałem głównie by się rozliczyć z tym R. Unikałem tego tematu. On generalnie sugerował, że teraz ta nasza współpraca może wyglądać trochę inaczej, że już nie trzeba podchodzić do każdego meczu tylko do wybranych. Mówił, że gdy będę zainteresowany to on mi przedstawi szczegółowo zasady naszej współpracy w kolejnym sezonie. On to mówił przy R. Później jeszcze wydzwaniał do mnie, ponawiał propozycje, ale ja go zbywałem. Gdy zbliżał się pierwszy mecz, mecz sezonu on zadzwonił do mnie i powiedział, że jest bardzo dobra sytuacja, że można przekupić sędziego tego sezonu że dobrze by było żeby dobrze zacząć sezon ja się na to zgodziłem. On mi dał numer do sędziego tego meczu Antoniego F. Był to mecz z Legią Warszawa 1 sierpnia 2004. Zadzwoniłem do F. i umówiłem się z F. na obrzeżach takiego parku w Szczecinie. Przekazałem mu nie mniej niż 20 tys. On powiedział mi, że na przyszłość żebym nie korzystał z pośrednictwa Fryzjera bo on takiego pośrednictwa nie potrzebuje, że mogę się z nim kontaktować bezpośrednio. Mówił też, że gdy będzie sędziował jakiś mecz to będzie do mnie dzwonił. Chwalił się też swoimi układami w piłce nożnej. Mecz zakończył się przegraną 1:2, po meczu F. zwrócił mi 20 tys. Spotkaliśmy się jakoś przy stadionie.
Kolejny mecz Górnik Zabrze - Pogoń z 7 sierpnia 2004. Sędzią tego meczu był Hubert S.,. obserwatorem Marian R. Przed meczem Fryzjer zadzwonił do mnie i zapytał czy będę zainteresowany współpracą przy tym meczu, ale odmówiłem.
Kolejny mecz Pogoń Szczecin - Lech Poznań z 20 sierpnia 2004. Sędzią tego meczu był Marcin B., obserwatorem Jerzy M. Nie pamiętam dokładnie, ale przypominam sobie, że Fryzjer dzwonił do mnie przed tym meczem ale ja dałem mu do zrozumienia, że nie będę uczestniczył w tym procederze. Byłem na stadionie, uważam, że sędzia B. ewidentnie nas oszukał. Nawet w przerwie meczu chciałem tego sędziego pobić, nawet zostałem ukarany surową karą PZPN - 5 tys. Do przeryw przegrywaliśmy 1:0 i graliśmy w "10", bo sędzia wyrzucił nam z boiska jednego zawodnika. Bramka dla Lecha padła z karnego. W przerwie meczu zadzwonił do mnie Fryzjer i ironicznie pytał o wynik. Wulgarnie powiedziałem mu żeby spierdalał. Od tego czasu zaczął się mój konflikt z Fryzjerem. Ostatecznie ten mecz jakimś cudem wygraliśmy. Od tego momentu Fryzjer przestał dzwonić, nie miałem z nim kontaktu.
Kolejny mecz Groclin - Pogoń z 27 sierpnia 2004. Sędzią tego meczu był Robert W., obserwatorem Edward H. Sędzia W. i B. zawsze krzywdzili Pogoń, tak też było w tym meczu.
Kolejny mecz Pogoń - Wisła Kraków z 12 września 2004. Sędzią tego meczu był Zbigniew M., obserwatorem Roman K. Mecz ten przegraliśmy 5:0. Sędzia też sprzyjał przeciwnej drużynie.
Kolejny mecz Polonia Warszawa - Pogoń Szczecin z 18 września 2004. Sędzią tego meczu był Antoni F., obserwatorem Marian R. Przed tym meczem w okolicach jakiegoś cmentarza w Warszawie z F. Pojechałem tam z kierowcą To miejsce wyznaczył F. F. dałem 30 tys. zł, on po meczu ze względu na remis oddał mi 15 tys. Nie pamiętam jak on oddał mi te pieniądze, być może się z nim gdzieś spotkałem po meczu, a może odebrał te pieniądze kierowca. Wydaje mi się, że przed meczem zadzwonił do mnie F. i zaproponował swoje usługi. W tym też mniej więcej czasie nie pamiętam czy już przed meczem czy też przed następnym pogodziłem się z Fryzjerem. Pojechałem do niego do domu. Widziałem co się dzieje.
Kolejny mecz Pogoń Szczecin - GKS Katowice z 25 września 2004. Sędzią tego meczu był Mariusz P., obserwatorem Jerzy G. Pamiętam, że w tym meczu działał Fryzjer. Dałem Fryzjerowi dla obserwatora nie mniej niż 20 tys. Wydaje mi się, ale nie jestem tego pewien, że sędziemu dałem 15 tys. Nie pamiętam czy P. dawałem pieniądze. Ta sytuacja to była druga sytuacja gdy sędziował nam P. Za pierwszym razem dawałem mu pieniądze, za drugim nie jestem pewien, wydaje mi się, że tak. Fryzjer mówił czasami, że obserwatorowi trzeba dać więcej bo ten obserwator jest wysoko postawiony w środowisku piłkarskim.
Kolejny mecz Wisła Płock - Pogoń zz 2 października 2004. Sędzią tego meczu był Hubert S., obserwatorem Stanisław G. Zarówno ten mecz jak i każdy kolejny nie był przez nas opłacany. Fryzjer dzwonił przed meczami, proponował swoje usługi, ale ja go zbywałem. Mówiłem, że nie mam czasu, nie ma mnie na miejscu, nie mam pieniędzy.
Wyjątkiem był mecz Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze z 19 marca 2005. Sędzią tego meczu był Jarosław Ż., a obserwatorem Andrzej Sz. Przed tym meczem zadzwonił do mnie Fryzjer i powiedział, że ten mecz będzie sędziował Ż. Ja się przed tym meczem spotkałem z Ż. i dałem mu 20 tys. Być może kwota była inna, ale wydaje mi się, że taka. Mecz przegraliśmy. Sędzia Ż. skrzywdził moją drużynę. Po meczu Ż. oddał mi pieniądze, spotkaliśmy się w restauracji. Rozmawialiśmy dwie godziny o piłce. Ż. mówił, że jak chcemy w I lidze osiągnąć najwyższe sukcesy - mistrzostwo kraju, grę w europejskich pucharach to nie wystarczy współpraca z Fryzjerem. Mówił, że Fryzjer może nam zapewnić utrzymanie, że jest bardzo mocny w II lidze, ale żeby osiągnąć najwyższe cele trzeba płacić Listkiewiczowi. Powiedział też wtedy, że sędziowie I ligi są negatywnie nastawieni do Pogoni bo nie dostają od nas łapówek. Mają do nas pretensje, że płacimy wysokie pensje zagranicznym zawodnikom, a im się nie opłacamy. Te słowa Ż. był dla mnie zaskakujące bo zaobserwowałem, że on jest bardzo bliskim człowiekiem dla Fryzjera, a mimo to wypowiadał takie słowa. Tej rozmowy z Ż. nie zapomnę do końca życia bo mnie oszołomiła. Po tej rozmowie z Ż. już wiedziałem, że nie będę działał w polskiej piłce.
Mecz w Pucharze Polski Pogoń Szczecin - Świt Nowy Dwór Mazowiecki z 28 listopada 2004. Sędzią tego meczu był Jarosław Ż. Scenariusz był analogiczny jak w poprzednich meczach. Przed meczem przez Fryzjera skontaktowałem się z Ż. i umówiłem się z nim na spotkanie na stadionie w Szczecinie. Podczas tego spotkania przed meczem na stadionie w Szczecinie dałem mu 10 tys. Mecz zakończył się 3:0 dla Pogoni.
Tak jak mówiłem Fryzjer pomógł mi przekupić kilku sędziów meczów Piotrcovii w sezonie 2002/2003 na wiosnę. Dokładnie tych meczów nie pamiętam, ale na podstawie okazanego mi wydruku myślę, że chodzi o sędziów Pawła Skoniecznego w meczu z 30 marca 2003 Aluminium Konin - Piotrcovia, Piotra Wieczerzaka w meczu Piotrcovia - Radomsko z 5 kwietnia 2003, Marka Olecha w meczu z 30 kwietnia 2003 Piotrcovia - Świt NDM (ponieważ mecze rozgrywane były przed 1 lipca 2003 - to ustawianie meczów nie było wówczas przestępstwem - dpanek).
Pamiętam, że z B. spotykałem się w jakimś zajeździe w Krakowie. W Krakowie spotkałem się również z W. ale nie pamiętam czy to było w hotelu.
Zaliczki pobierałem z kasy klubu Pogoń Szczecin. Pieniądze te później spłacałem ze swoich oszczędności i dochodów. Spłacałem te pieniądze jeszcze w czasie gdy byłem w Brazylii. Ostatnie kwoty tych zaliczek spłaciłem chyba jesienią 2005. Na te zaliczki wystawiane były dokumenty księgowe. Oprócz zaliczek pieniądze na łapówki miałem z moich oszczędności. pobierałem te pieniądze także z mojego rachunku bankowego (...) Dodatkowo dysponowałem środkami z nagród i premii, które uzyskiwałem z Pogoni Szczecin, dodatkowo z rady nadzorczej jednej ze spółek oraz z pensji, którą miałem z Pogoni Szczecin.
W tamtych czasach nasza rodzina prowadziła firmę Centrum handlowe (...) (...) Media i Pogoń Szczecin, wcześniejsza nazwa to Piotrcovia. Ja w tych spółkach nie miałem udziału, ale w Pogoni byłem wiceprezesem i menadżerem. W międzyczasie gdy nie byłem prezesem Pogoni to zasiadałem przez pewien czas w radzie nadzorczej tej spółki. Działalność gospodarczą w Brazylii podjąłem gdzieś tak w czerwcu 2005. Nie dysponowałem rachunkami bankowymi Pogoni Szczecin, w tym znaczeniu, że nie wypłacałem z nich pieniędzy. Gdy chciałem jakieś pieniądze to wypłacałem z kasy spółki w formie zaliczek. Nie mogłem wypłacać pieniędzy z rachunków bankowych dwóch pozostałych spółek. Nie pamiętam czy brałem na łapówki jakieś pieniądze w formie zaliczek z tych dwóch pozostałych spółek. Jeśli byłem tam zatrudniony w tym czasie czego nie pamiętam to mogło tak być.
Nigdy nikogo nie informowałem, że współpracuję z Fryzjerem. Nie informowałem również nikogo ze swojej rodziny.
Mogłem około pięciu razy być w miejscu zamieszkania lub okolicach zamieszkania Fryzjera. U niego w domu byłem dwa razy, tak mi się wydaje.
W mojej obecności mój ojciec nie poznał Fryzjera i nie był ze mną nigdy na spotkaniu z Fryzjerem. Nie wiem czy mój ojciec w innych okolicznościach poznał Fryzjera.
(...) Jeśli ktoś jechał na jakieś spotkanie z działaczami, sędziami lub obserwatorami to byli to albo ci dwaj kierowcy, o których mówiłem albo ja. Nigdy żadnej innej osoby nie wysyłałem na takie spotkanie. Chcę zaznaczyć, że kierowcom nie mówiłem w jakim celu jadę. Jacek P. znał się na piłce więc mógł się domyślać, ale Grzegorz S. nie znał się na piłce. (...)
Pod Olsztynem mogły być przekazywane pieniądze któremuś z obserwatorów meczów. Nie pamiętam jednak szczegółów. Nie przypominam sobie abyśmy kiedykolwiek dawali pieniądze sędziemu B.
Oprócz wręczenia F. w Warszawie 30 tys. zł w tym okresie gry w I lidze w czasie zbliżonym do meczu z Polonią Warszawa z F. nie nawiązywałem żądnych innych "interesów". Być może w czasie zbliżonym do tego meczu kierowca został wysłany do F. po odbiór tych 15 tys.
Przesłuchanie 4.04 2012
Podtrzymuje dotychczas złożone wyjaśnienia. Chcę zaznaczyć, że nigdy nie dawałem pieniędzy sędziom za to żeby sędziowali korzystnie dla Pogoni, a chciałem tylko aby byli neutralni i sprawiedliwi. Wielokrotnie mój klub był przez sędziów krzywdzony, wiedziałem, że sędziowie dostawali pieniądze od innych klubów i dlatego dawałem im pieniądze żeby byli neutralni i uczciwie sędziowali. Nigdy nie dawałem obserwatorom pieniędzy mówiąc im jednocześnie żeby wystawiali określone noty sędziom. Mnie noty nie interesowały, nawet nie wiedziałem jakie są dobre, a jakie złe. Dawałem obserwatorom te pieniądze bo to mi kazał robić F. Nie przypominam sobie sytuacji abym dał sędziemu pieniądze mimo, że mecz zakończył się wynikiem niekorzystnym dla mojego klubu. Zasady płatności był ustalane przez Fryzjera. On kazał płacić określone kwoty za zwycięstwa i remisy i takie kwoty płaciłem. Gdyby Fryzjer kazał mi płacić za przegrane mecze w II lidze też bym płacił. Wiedziałem, że awans Pogoni w II lidze jest zupełnie zależny od Fryzjera. Wiedziałem, że jeżeli się niej podporządkuję Fryzjerowi w II lidze to nie będę osiągał dobrych wyników i Pogoń nie awansuje. Dlatego nawet gdyby w II lidze Fryzjer kazał płacić mi za przegrane mecze to bym płacił, on jednak nie kazał mi płacić za przegrane mecze. Wiedziałem, że w I lidze Fryzjer już nie jest taki mocny jak w II lidze, więc już nie nawiązywałem z nim tak bliskiej współpracy i mu się czasem sprzeciwiałem, gdy mnie namawiał do kupienia jakiegoś meczu. Wiedziałem, że w pierwszej lidze więcej do powiedzenia ma od Fryzjera Listkiewicz.
Dawałem pieniądze obserwatorom bo wiedziałem, że obserwatorzy mieli wpływ na sędziów i mogli ich zmusić do określonego sędziowania. Dlatego też chciałem żeby obserwatorzy byli neutralni.
Podtrzymuję swoje wyjaśnienia, w których mówiłem, że po sezonie 2003/04 spotkałem się z Fryzjerem i Markiem R. i dałem im zaległe 10 tys. dla R. Nie potrafię powiedzieć dokładnie za który mecz sędziowany w II lidze przez R. była ta zaległość. Pamiętam, że były to dodatkowe pieniądze. To znaczy, ze ja za ten określony mecz pieniądze R. już dałem, ale Fryzjer później ocenił, że z uwagi na ten mecz, może jego trudność powinienem R. jeszcze dołożyć 10 tys. Te jego żądania pojawiały się już od jakiegoś czasu, ale z racji, że to był jego sędzia, to on cały czas powtarzał, to dobra, jeszcze się za to rozliczymy i żeśmy się przez jakiś dłuższy czas nie rozliczali. Dopiero wtedy gdy się z nim spotkałem dałem im te 10 tys. Ja skłaniam się ku temu, że to były pieniądze dodatkowe za ten mecz Pogoń - Zagłębie Lubin, ale pewności nie mam. Mogły to też być pieniądze za inny mecz.
Z tego co pamiętam to przed meczem GKS Katowice - Pogoń Szczecin z 3 maja 2005 sędziowanym przez F. dzwonił do mnie Fryzjer i proponował ustawienie tego meczu. Z tego co pamiętam to F. do mnie w tej sprawie nie dzwonił, mimo, że wcześniej, po poprzednich meczach mówił, że jak będzie nam sędziował to się osobiście do mnie odezwie. Ja już wtedy nie chciałem płacić sędziom i odmówiłem.
Mogło jeszcze być tak, że w jakiś meczach z pierwszej ligi za namową Fryzjera jakimś sędziom dawałem pieniądze. Ja już w tej pierwszej lidze nie chciałem płacić, ale Fryzjer mnie strasznie męczył żebym płacił. W niektórych meczach gdy wiedziałem, że sędziują tacy sędziowie jak R. czy też Ż. mogłem się ugiąć i mogłem im zapłacić jakieś pieniądze na żądanie Fryzjera dla świętego spokoju. A sędziowie zupełnie zależni od Fryzjera bo byłem w ich towarzystwie nie jeden raz i bałem się, że jak im nie ulegnę i nie dam, to mogą nas przekręcić. Ja jednak nie mogę w 100 % powiedzieć czy w I lidze dawałem R. pieniądze, nie mogę tego wykluczyć, ale tego na 100 % nie pamiętam.
W rundzie jesiennej pierwszej ligi ja byłem jeszcze pod dużym wpływem Fryzjera i on mnie potrafił namówić na wręczenie pieniędzy. Ulegałem mu jak mnie usilnie namawiał na jakiś mecz. W rundzie wiosennej już zaczynało mi być wszystko jedno. Wiedziałem, że ta piłka jest chora, że trzeba mieć dużo pieniędzy i w dodatku duże pieniądz oddawać sędziom, więc już myślałem, że się z tej piłki wycofam. Poza tym przyjąłem koncepcję żeby zatrudniać zagranicznych zawodników i to też się nie sprawdzało więc już myślami byłem z tym, że zakończę swoją działalność w piłce i już nie byłem tak uzależniony od Fryzjera i już się go tak nie bałem.
Fryzjer używał różnych argumentów żeby mnie przekonać abym w I lidze zapłacił. Mówił, że to jest taki sędzia z takim obserwatorem i trzeba im zapłacić, że to jest bardzo dobry układ sędzia - obserwator i dlatego trzeba im zapłacić. On był mistrzem przekonywania i używał różnych argumentów. W II lidze to było działanie systemowe i on nie musiał mnie przekonywać, ale w I lidze było inaczej i w zasadzie płaciłem pieniądze za jego wyraźną namową.
Pamiętam, że przed meczem Pogoń Szczecin - Górnik Łęczna z 16 października 2004 były naciski Fryzjera abym dał sędziemu G. i obserwatorowi Ż. pieniądze. Nie pamiętam dzisiaj czy ja tym naciskom uległem czy nie. Skłaniam się jednak ku temu, że tym naciskom nie uległem i nie dałem żadnych pieniędzy za ten mecz. Ja pamiętam, że z G. miałem ten jeden kontakt kiedy dawałem mu pieniądze, o czym już ostatnio wyjaśniałem. Nie pamiętam jakiegoś drugiego kontaktu z G., więc na pewno nie dawałem mu za ten mecz pieniędzy bezpośrednio, osobiście, jeśli już to przez jakąś osobę, ale ja tego nie pamiętam.
Nigdy przy przekazywaniu pieniędzy nie korzystałem z pośrednictwa Piotra S. Poznałem Piotra S. gdy on był w towarzystwie Fryzjera. Fryzjer bardzo dobrze o nim mówił, mówił, że to bardzo inteligentny człowiek. Poznałem go w Szczecinie w jakiejś restauracji na Wałach Chrobrego, gdzie czasami z Fryzjerem chodziłem na bardzo dobre krewetki. Bywało tak, że dawałem pieniądze Fryzjerowi, a on przekazywał je sędziemu i obserwatorowi. Ja dawałem sędziom i obserwatorom pieniądze przez kierowców i Fryzjera. Mogła też być taka sytuacja, że dawałem pieniądze obserwatorowi, aby ten określoną kwotę przekazał sędziemu, ale konkretnej sytuacji nie pamiętam.
Znałem Marcina P., on był często sędzią technicznym na meczach Pogoni. Nie mógł sędziować meczów Pogoni bo mieszkał w Szczecinie. Przypomniałem sobie taką sytuację, że on sędziował jakiś mecz drużyn, które w II lidze walczyły o awans z nami. Przypominam sobie, że były jakieś rozmowy z P. przez Fryzjera, żeby jakaś drużyna osiągnęła wynik korzystny dla nas, ale dokładnie tego nie pamiętam. Kojarzę, że coś takiego było, ale bliżej nic na ten temat nie mogę powiedzieć. Kojarzę jedynie, że w tym meczu sędziowanym przez P. wynik był niekorzystny dla nas. Nie pamiętam czy te pieniądze ja P. wcześniej dałem czy też jedynie były mu obiecane. Pamiętam, że były takie ze 2-3 sytuacje, że zadzwonił Fryzjer i powiedział, że jest korzystna sytuacja bo jacyś sędziowie sędziują mecze, które mają znaczenie dla Pogoni Szczecin.
Pamiętam, że raz dotyczyło to meczu sędziowanego przez R. Ruch - Zagłębie i raz P. P. też był zaliczany do sędziów Fryzjera, do bliskich jemu sędziów. Kojarzę, że chyba w tych wszystkich przypadkach ingerowania w mecze innych drużyn nasza zamierzenia nie zrealizowały się, to znaczy nie padły korzystne dla nas wyniki.
(...) Biorąc pod uwagę dwa mecze Podbeskidzie BB - Zagłębie Lubin z 18 października 2003 i Cracovia - Podbeskidzie z 12 maja 2004 kojarzę, że to mógł być ten pierwszy mecz, gdyż to był mecz wyjazdowy dla Zagłębia. Mogło rzeczywiście być tak, że to był wynik korzystny dla nas. Mógł być też ten mecz z Cracovią, z tym, że ten wynik jest niekorzystny dla nas. Rzeczywiście kojarzę, że to był mecz jakiejś drużyny z Podbeskidziem. Jeżeli był to pierwszy mecz to jeżeli pieniądze zostały obiecane, a wynik wszedł to musiałem pieniądze przekazać. To nie była kwota mniejsza niż 10 tys. Tak jak mówię nie pamiętam tego dokładnie, lecz jedynie jak przez mgłę i opieram te przekazanie pieniędzy na funkcjonujących mechanizmach.
Nie pamiętam dokładnie jak Fryzjer tłumaczył mi, że nie skontaktuje mnie bezpośrednio z sędzią S. Pamiętam, że zapytał czy może temu sędziemu złożyć propozycję 20 tys. zł i ja się zgodziłem. Odniosłem jednak wrażenie, że Fryzjer nie miał dobrego kontaktu z tym sędzią, to znaczy nie miał chyba takiego bliskiego kontaktu jak z innymi sędziami. To była jedyna sytuacja kiedy Fryzjer nie umówił mnie jakoś z tym sędzią, to znaczy nie doprowadził do takiej sytuacji, że byłem przekonany, że Fryzjer załatwił przychylność sędziego. Ja odniosłem zresztą wrażenie, że S. w tym meczu pomógł Bełchatowowi. Zresztą ja miałem wrażenie, że S. jest sędzią Bełchatowa, tzn., że sędziuje pod Bełchatów. Ja myślę, że Fryzjer raczej by nie chciał żeby S. sędziował nam mecze. Fryzjer nigdy mi nie mówił jaki ma wpływ na ustalenie obsady meczów, ale z moich obserwacji wynika, że taki wpływ miał. Wnioskuję to po tym, że na nasze mecze, często przyjeżdżali sędziowie od Fryzjera bardzo zależni.
Jan N. był kierownikiem Piotrcovii. W Pogoni nie miał chyba żadnego stanowiska. Być może on na początku był jedynie jako pomocnik kierownika drużyny Ryszarda M. Po pierwszych gdzieś może dwóch miesiącach sezonu 2003/2004 N. przestał być pomocnikiem kierownika. On wrócił do Łodzi, bo tam mieszkał. Być może coś dla klubu robił, ale z Łodzi. (...)
na pytanie prokuratora o połączenia telefoniczne z sędzią Hubertem S., a później Fryzjerem (z 15 listopada 2003): nie pamiętam tego mojego telefonu, ale skoro tak to wynika z billingów, to tak to musiało być. Musiałem mu w tej rozmowie złożyć tę propozycję, w innym celu na pewno do niego nie dzwoniłem. Gdyby on mi odmówił to bym pamiętał. On musiał się zgodzić i dlatego tej rozmowy nie pamiętam. Ja nie pamiętam żadnej sytuacji aby mi ktoś odmówił kiedy składałem propozycję. Zatem gdyby on mi odmówił to bym na pewno pamiętał. Na pewno się z nim nie spotkałem, a na pewno chciałem się z nim spotkać jeszcze przed meczem. On pewnie przyjął propozycję, ale powiedział, że ewentualne rozliczenie po meczu, bo się nie spotkaliśmy.
Na 99 % numer telefonu do S. miałem od Fryzjera.
W II lidze nie było tak, że ja mogłem sobie zadzwonić do sędziego bez zapowiedzi i pozwolenia Fryzjera. Nie było żadnej takiej sytuacji abym sam bez zapowiedzi Fryzjera, bez jego zezwolenia, zadzwonił do jakiegoś sędziego lub obserwatora. Musiałem zatem mieć zgodę i w tym przypadku, abym mógł zadzwonić do S.
Zawsze gdy dzwoniłem do jakiegoś sędziego lub obserwatora to wiedziałem, że wszystko jest już przez Fryzjera uzgodnione. Wiedziałem, że osoba, do której dzwonię jest uprzedzona, że będę dzwonił.
Nie zdarzyła mi się nigdy żadna sytuacja, abym do jakiegoś sędziego lub obserwatora zadzwonił i aby ta osoba nie wiedziała o co chodzi i z kim rozmawia i w jakiej sprawie ja dzwonię. Zawsze te osoby wiedziały kto i w jakiej sprawie dzwoni, często słyszałem od razu, sami mówili, że wiem o co chodzi, Rysiek już dzwonił i mówił o co chodzi i, że będę dzwonił.
Jeśli moi kierowcy dzwonili do jakiś sędziów i obserwatorów to jedynie w celu przekazania pieniędzy i być może odbioru pieniędzy, gdy wynik nie wyszedł. Na sto procent, nie było tak, że oni dzwonili do sędziów bądź obserwatorów w innych celach. Ten mój kuzyn Jacek P. on się orientował o co chodzi, ale ten Grzegorz S. nie interesował się piłką i nie mógł nic wiedzieć o co chodzi, co wiezie i po co.
W rozmowach z Fryzjerem jemu zależało żebyśmy się kontaktowali z telefonów na kartę, to znaczy nierejestrowanych. Nie zawsze tego przestrzegaliśmy i czasem kontaktowaliśmy się przy użyciu numerów oficjalnych. Ja nie miałem więcej na raz niż dwa telefony, jeden był mój oficjalny, drugi na kartę. Tę kartę czasami zmieniałem, ale zawsze nie miałem więcej niż dwa telefony. Mogło być tak, że też dzwoniłem przy wykorzystaniu telefonów innych osób, na przykład jakiegoś pracownika, Chodziło o to by to był inny telefon niż mój oficjalny. On w rozmowach używał szyfru.
Nie sądzę aby w klubie ktoś znał Grzegorza G. To znaczy pewnie znały go te osoby, które się z nim formalnie spotykały czyli kierownicy drużyny, trenerzy. (...)
Marek Ł. był w klubie chyba dyrektorem sportowym, zajmował się bardziej zawieraniem kontraktów, rozwiązywaniem kontraktów, rozmowami z zawodnikami. Przyjmował przed meczami delegatów, być może obserwatorów. (...)
Z tego co pamiętam, to w tym czasie byłem zatrudniony jako menadżer klubu Pogoń. Nie przypominam sobie ile zarabiałem, na pewno nie było to dużo. Przez jakiś czas byłem w radzie nadzorczej spółki chyba Centrum Targowe Ptak. Mogłem też być w radzie nadzorczej Pogoni Szczecin. W radzie nadzorczej dostawałem stałe wynagrodzenie, ono było cały czas takie same. Teraz dostaję z 6 tys. zł, to wtedy to wynagrodzenie mogło wynosić około 5 tys. W radzie nadzorczej było stałe wynagrodzenie, w ramach tego wynagrodzenia nie było premii, to znaczy wynagrodzenie z rady nadzorczej nie było czasami jakoś wyższe niż w innych miesiącach. Premie dostawałem jedynie za wyniki sportowe, ale była to odrębna kwestia. Dostałem też dużą premię za awans.
Przesłuchanie 3 kwietnia 2013
W rozmowach z F. on cały czas zapewniał mnie, że reprezentuje wyłącznie interesy Pogoni Szczecin. Ja go pytałem czy on współpracuje z innymi klubami, w tym z naszymi konkurentami, ale on zawsze zaprzeczał. On cały czas nakręcał sytuację, to znaczy mówił mi, że mamy mocnych konkurentów. Mówił, że Cracovia mocno korumpuje sędziów, to samo mówił o Zagłębiu Lubin, Bełchatowie i Szczakowiance. F. mówił, że te kluby mają bardzo dużo pieniędzy przeznaczonych na łapówki dla sędziów. Szczakowiankę też traktowaliśmy jako konkurenta do awansu, gdyż ten klub miał bardzo dobrych zawodników. Szczakowianka miała odjętych 10 punktów ale liczyła się mimo to w walce o awans. W tamtym czasie głośno się mówiło w środowisku o tym, że F. pomaga Arce Gdynia. Gdy ja go o to zapytałem to on zaprzeczył. Zapewnił mnie, że tylko reprezentuje Pogoń i pomaga Pogoni.
Nie zgłaszałem nigdy pretensji do Fryzjera, że na przykład sędziowie nam nie pomagają. Wynikało to z tego, że tak naprawdę trudno jest ocenić czy sędzia pomaga czy też nie pomaga. Ci sędziowie byli bardzo sprytni w tym pomaganiu. Czasami ciężko było ocenić czy sędzia pomagał czy bo to nie było zazwyczaj drukowanie na żywca. Tak to wyglądało, że nawet jak sędzia pomagał i wygraliśmy to piłkarze przychodzili i mówili, że sami wygrali mecz, że to im się powinno zawdzięczać wygraną, natomiast gdy przegrali zawsze twierdzili, że sędzia im przeszkadzał, co nie było prawdą. Dla osoby z zewnątrz trudno ocenić czy sędzia pomaga czy nie. Te decyzje sędziowskie trudno oceniać i dlatego nie rozmawiałem z F., że na przykład niewystarczająco nam pomagają. On przekonywał, że pomagają, a mi trudno było z tym dyskutować.
Generalnie to Fryzjer ustalał te stawki łapówek. Wiadomo, że na wyjeździe zawsze wyższa była ta kwota. Gdy graliśmy u siebie z jakimś słabszym klubem to stawka mogła być niższa. On na przykład mówił, że jak jedziemy na Piast Gliwice to trzeba dać więcej bo sędziowie zawsze pomagają Piastowi, jak jechaliśmy do Gorzyc na mecz z Tłokami to mówił, że trzeba dać więcej, jak graliśmy z Cracovią to przekonywał, że trzeba dać więcej bo ci z Cracovii dają duże kwoty na łapówki. Czasami mówił, że rozmawiał z sędzią naszego meczu i, że ten sędzia mu mówił, że działacze naszego przeciwnika zaoferowali mu dużą kwotę. Nie wymieniał wprost tej kwoty, ale tak prowadził rozmowę, żebym tę kwotę określił na wysokim poziomie. Fryzjer wymieniał wysokie kwoty jakie wręczają inni, mówił przykładami, wymieniał te wysokie kwoty i w ten sposób ja wyciskał ode mnie wysokie kwoty.
F. miał taki sposób działania, że organizował te wspólne rozmowy. To znaczy ze mną rozmawiał z jednego telefonu, a z drugiego dzwonił do jakiegoś sędziego lub obserwatora. Ta osoba nie wiedziała, że ja się takiej rozmowie przysłuchuję. On wtedy pokazywał mi swoje możliwości. Na sto procent nie było takiej sytuacji aby ktoś mu odmówił w takiej rozmowie, której ja się przysłuchiwałem. Wręcz było przeciwnie - to znaczy wszyscy bardzo się z nim liczyli, zawsze się zgadzali, a ci młodzi sędziowie to w ogóle byli mu zupełnie podporządkowani. Jestem na 100 % pewien, że nie było żadnej osoby, która by mu odmówiła podczas takiej rozmowy , a wręcz uważam, że gdyby on się obawiał, że jakaś osoba może mu odmówić to by nie zorganizował takiej równoczesnej rozmowy ze mną. Pamiętam jak przysłuchiwałem się jego rozmowie z Witem Ż. Wit Ż. to była znana osoba w środowisku, wysoko postawiona, a z tej rozmowy wynikało, że oni mają bardzo dobre relacje i Fryzjer ma wpływ na tego obserwatora. Mówił na przykład do niego "cześć kurwiorzu".
(...) Pamiętam, że dużo razy pieniądze dla obserwatorów były przekazywane przez D. F. kazał dostarczać pieniądze D., mówił, że on je przekaże obserwatorowi Z rozmów z Fryzjerem wynikało, że D.w tamtych regionach południowej Polski ma duże rozeznanie wśród obserwatorów. Czasami Fryzjer mówił mi, że sam nie mogę się spotkać się z jakimś obserwatorem i sam mu dać pieniędzy, bo tłumaczył, że ten obserwator to jest poważna osoba, figura i on nie chce się ze mną spotkać. Wtedy pieniądze miałem przekazać albo przez Fryzjera, albo przez D. Czasami natomiast F. dawał mi numery telefonu do obserwatora i kazał się skontaktować i wręczyć pieniądze. Z sędziami było tak, że generalnie chyba wszyscy zgadzali się żebym do nich zadzwonił, natomiast z obserwatorami było różnie, czasami się zgadzali a czasami nie.
Zawsze było tak, że Fryzjer przygotowywał moje rozmowy z sędziami lub obserwatorami. Nigdy nie było tak, że ja zadzwoniłem do sędziego lub obserwatora bez pozwolenia i przygotowania mojego telefonu przez Fryzjera. Było tak często, że dzwonił do mnie Fryzjer i mówił dzwoń natychmiast do sędziego lub obserwatora. Ja musiałem natychmiast zadzwonić, bo za chwilę Fryzjer znowu dzwonił do tego sędziego lub obserwatora i pytał czy ja dzwoniłem. Za chwilę też dzwonił do mnie i pytał czy ja dzwoniłem. Ja byłem wtedy młody i się krępowałem tak dzwonić z propozycjami łapówek do tych ludzi. Dzwoniłem i zaczynałem nieśmiało od proszę pana, a te osoby mówiły mi wprost, że już wszystko wiedzą bo dzwonił Rysiek F.
Nigdy nie było tak abym bez przyzwolenia Fryzjera do kogokolwiek zadzwonił. Jestem na sto procent pewien, że gdy dzwoniłem do jakiegoś sędziego lub obserwatora to to żaden z nich mi nie odmówił i oni wszyscy byli już przygotowani do rozmowy ze mną. Pamiętam, że nawet gdy dzwoniłem do sędziego G., to on w rozmowie telefonicznej powiedział mi wprost , że wszystko wie, że został uprzedzony, że będę dzwonił ws. meczu, ale nie chce się spotkać przed meczem, powiedział, że spotkamy się po meczu. Tak też się stało. Mówię o tym G., bo on już wtedy był znany sędzia, sędzia I ligi, ale nawet on był uprzedzony przez Fryzjera i zgodził się przyjąć pieniądze. (...)
Na 100 procent te połączenia (z Fryzjerem, obserwatorem PZPN Januszem R. i sędzią Markiem K. oraz Jackiem P. - dopisek dpanek) pokazują, że złożyłem R. propozycję łapówki, a on ją przyjął. Przed meczem musiałem się z nim spotkać i dać mu pieniądze. Po meczu zadzwoniłem do Jacka P. aby odebrał połowę kwoty od sędziego i obserwatora. W większości przypadków nie odbieraliśmy pieniędzy od obserwatorów, ale mogło być tak, że R. dostał ode mnie 10 tys., a odebrałem mu za pośrednictwem Jacka P. połowę tej kwoty. Mecz z ŁKS był meczem wyjazdowym i dlatego pewnie R. dostał 10 tys. To jest jedyne wytłumaczenie tej sytuacji. Skoro jechałem do Piotrkowa i dzwoniłem stamtąd do obserwatora to jedynie w celu spotkania z nim, musiałem się z nim spotkać i to jedynie w celu wręczenia pieniędzy. Innych powodów rozmów telefonicznych i spotkania nie było. Skoro po spotkaniu dzwoniłem do Jacka P., a on do R. to jedynie w celu odebrania połowy pieniędzy, bo był remis. Innych powodów nie było. Gdyby R. dostał jedynie 5000 zł, to nie odbieralibyśmy od niego połowy. Mogło też być tak, że to Jacek P. po meczu zawoził pieniądze R., ale tę sytuację wykluczam bo wtedy ja nie dzwoniłbym z Piotrkowa do R. Skoro są te moje telefony do R. to na sto procent złożyłem mu propozycję i on ją przyjął, ale z racji tego, że mecz był na wyjeździe i remis to on musiał dostać pieniądze. Nie była nigdy do pomyślenia sytuacja, że gdy wynik wszedł to pieniądze by nie zostały wręczone. Nieraz była taka sytuacja, że byliśmy źli na sędziego bo uważaliśmy, że sami osiągnęliśmy wynik, ale i tak pieniądze trzeba było dać. Odnośnie tego, że pieniądze zawsze trzeba było dać pamiętam taką sytuację z R. Tę sytuację sobie odtworzyłem. Generalnie ustalenia z Fryzjerem były takie, że za remisy u siebie nie płacimy. Od tej reguły były wyjątki, o których decydował Fryzjer. Marek R. sędziował nam mecz z Ruchem Chorzów zakończony remisem 2:2. Teoretycznie nie powinien za ten mecz dostać pieniędzy bo był to remis u siebie. Fryzjer przekonywał mnie, że trzeba dać pieniądze Markowi R. Używał różnych argumentów, ale wiadomo było, że R. to jego najbliższy sędzia więc chce dla niego pieniądze. Dlatego zgodziliśmy się za ten remis mu zapłacić. Później R,. sędziował nam ostatni mecz rundy jesiennej z Zagłębiem Lubin. Również wtedy padł remis, a wręcz uważam, że R. specjalnie sędziował pod taki wynik. Myślę, że to było zrobione specjalnie, to rozgrywał Fryzjer. W jego interesie było aby nas krótko trzymać żeby nas od niego uzależniać. Gdybyśmy za bardzo odskoczyli od rywali w tabeli, to nie musielibyśmy później płacić za kolejne mecze. Fryzjer dbał o to żebyśmy za bardzo punktowo nie odskoczyli. Ten R., mimo, że byliśmy drużyną lepszą, spowodował, że padł remis w meczu z Zagłębiem. Po meczu byliśmy źli na R. Fryzjer znowu zaczął żądać żeby za ten remis dać R. 10 tys. Tutaj już tak łatwo nie chcieliśmy się zgodzić. Mimo to Fryzjer cały czas upominał się o te pieniądze dla R. Do przekazania tych pieniędzy doszło z opóźnieniem, dopiero po naszym awansie. Te pieniądze przekazałem im tzn. Fryzjerowi i R. w restauracji w pobliżu ich miejsca zamieszkania. Już o tym wyjaśniałem. Zmierzam do tego, że pieniądze zawsze trzeba było przekazać, nie było możliwości żeby zaproponować pieniądze i ich nie dać. Zresztą w środowisku naszym wszyscy tę zasadę znali i się każdy jej trzymał. Do tego spotkania z R. i Fryzjerem doszło w takiej małej miejscowości blisko Wronek, tam była taka cukiernia, kawiarenka w centrum tej miejscowości.
W Krakowie z sędziami spotykałem się dwa razy. Raz spotykałem się z sędzią B. przed meczem z Tłokami, a raz z sędzią W. Z B. spotkałem się w karczmie, hoteliku, a z W. chyba na stacji paliw. Tego B. dobrze kojarzę, bo nawet sobie z nim dłużej porozmawiałem, sympatyczny to był chłopak do pogadania. W. to taki spryciarz, miał mi oddać później pieniędzy, ostatecznie chyba chyba nawet ich nie oddał. Generalnie wszyscy ci sędziowie, to widać było, że są zaprawieni w bojach, z ich zachowania, rozmowy wynikało, że branie łapówek to nie jest dla nich jakaś nowość. Jedynym wyjątkiem był chyba ten sędzia P., on tak się krępował przyjmować pieniądze.
Pamiętam, że przed meczem Pogoń Szczecin - Polar Wrocław z 29 sierpnia 2003 do obserwatora P. pojechałem do Świnoujścia. Tam mu wręczyłem 10 tys. zł. Nie ma co do tego wątpliwości. Nie pamiętam jednoczesnej rozmowy przed tym meczem między mną, P. a Fryzjerem. Nie wykluczam, że takiej rozmowie się przesłuchiwałem, po prostu tego nie pamiętam. Jeżeli do takiej rozmowy doszło to na pewno była ona standardowa, to znaczy Fryzjer pokazywał mi swój wpływ na P. Umawiał mnie z nim w Świnoujściu i składał propozycję. W innych rozmowach równoczesnych organizowanych przez Fryzjera nie uczestniczyłem. Jedynie w takich kiedy on pokazywał swój wpływ na ludzi i był to wpływ skuteczny. Uważam, że Fryzjer miał bardzo dobre układy z P. Przekonałem się o tym podczas spotkania u Fryzjera w domu przed tym drugim meczem ze Szczakowianką. Sędziemu tego meczu O. nie zależało na notach sędziowskich, a mimo wszystko Fryzjer dał zarobić P. i zaprosił go na to spotkanie, na którym przekazałem im pieniądze. Wtedy widziałem ich bardzo dobre relacje. F. mówił mi, że P. to bardzo ważna osobistość i też trzeba mu dać pieniądze.
W tym domu Fryzjera byli też sędziowie - asystenci O. Wydaje mi się, że nawet ci sędziowie spadli w domu u Fryzjera. O tym, że O. nie zależało na notach wiem od Fryzjera.
Pamiętam, że O. za mecz Stasiak - Pogoń dostał ode mnie 20 tys. Nie kojarzę by pieniądze dostał obserwator P. Być może wiązało się to właśnie z tym, że O. nie zależało na notach, a P. nie był tak ustawiony jak P. O tym decydował Fryzjer. Pamiętam, że z O. spotkałem się przed tym meczem i przekazałem mu pieniądze. Było to w okolicach Opoczna. (...)
Z tego wynika, że spotkaliśmy się z R. przy wyjeździe ze Szczecina. Skoro dzwoniłem do Marka R. i jechałem w kierunku wyjazdu ze Szczecina to jedynie w tym celu aby się z nim spotkać. Zawsze było tak, że jak Fryzjer był w Szczecinie, to uczestniczył w moich spotkaniach z sędziami i obserwatorami. W przypadku spotkań z R. to było tak, że spotykaliśmy się z R. i podczas takich spotkań on w krótkich słowach pytał R. czy wie co ma zrobić, R. potwierdzał. To wyglądało tak, że on mi pokazywał, że ten R. wie o co chodzi i jest jego człowiekiem, a jednocześnie pokazywał R. moje relacje z nim. Ja podczas tych spotkań przy R. nie przekazywałem pieniędzy, pieniądze przekazywałem Fryzjerowi, ale z tych rozmów wynikało, że R. o tym wie. Nie ma co do tego wątpliwości. Nawet podczas przekazania w tej małej miejscowości pieniędzy już bezpośrednio R. przy Fryzjerze rozmawialiśmy na temat tego meczu Pogoń - Zagłębie i R. tłumaczył, że nie mógł wtedy bardziej pomóc Pogoni. On wiedział o co chodzi. Fryzjer zawsze doprowadzał do takich sytuacji aby mnie przekonać, że sędzia czy obserwator wie co ma robić a ich przekonywał, że ja obiecałem i dam pieniądze. Wyjątkiem mogli być niektórzy obserwatorzy, z którymi nie miałem kontaktu.
Z tego co pamiętam to przed meczem z Lublinem Fryzjer też był w Szczecinie i doprowadził do takiego spotkania z R. Tak jak pamiętam to R. zawsze miał potwierdzić, że wie, że ma sędziować pod Pogoń, że wie co ma robić. Do takich sytuacji doprowadzał Fryzjer. Ja R. znałem lepiej niż innych sędziów bo częściej się z nim spotykałem. Spotykałem się z nim przed meczami, ale także w domu u Fryzjera. Podczas takich spotkań były takie rozmowy, że R. doskonale wiedział o co w tym wszystkim chodzi. To był najbliższy sędzia Fryzjera, zupełnie mu podporządkowany. Tak jak już chyba mówiłem Fryzjer wydawał temu R. polecenia. R. sędziował nam też mecz z Piastem wygrany 5:0. Wtedy też się pewnie spotkałem z nim przed meczem, na pewno dostałem potwierdzenie, że on wie o propozycji łapówki i, że ma nam sprzyjać. On tylko nie dostawał bezpośrednio ode mnie pieniędzy, bo tak zdecydował Fryzjer, a może i R. nie chciał bezpośrednio ode mnie brać. Chociaż tego nie jestem bezpośrednio pewny. To znaczy nie jestem pewny czy w tych pozostałych przypadkach nie zdarzyło się przypadkiem, że raz bezpośrednio pieniądze dawałem jednak R. Oczywiście z wyjątkiem tego jednego razu w tej małej miejscowości koło Wronek.
Z F. spotkałem się w Kołobrzegu, jak pamiętam, dwa razy. Te spotkania dotyczyły przekazywania pieniędzy w związku z meczami. Jeśli przed tym meczem (Pogoń - Piast Gliwice 15 maja 2004 - dopisek dpanek) pojechałem na spotkanie z Fryzjerem do Kołobrzegu to tylko dlatego żeby przekazać mu pieniądze w związku z tym meczem. Nie jechałem do Kołobrzegu nigdy po to by tylko się z nim spotkać. Spotykałem się z nim w ośrodku wczasowym, w którym przebywał. Wydaje mi się, że za każdym razem to było to samo miejsce, ten sam ośrodek. Był to stary ośrodek wczasowy z czasów komunistycznych, nie pamiętam jak się nazywał. Nie pamiętam teraz czy w tym spotkaniu brał udział Marek R.
Nie pamiętam spotkania z R. bądź obserwatorem w Kołobrzegu, ale podejrzewam, że do takiego spotkania mogło tam dojść. Wnioskuję to z tego, że Fryzjer nie kazałby mi przed meczem zawozić zawozić mu pieniądze, kiedy miałby ograniczyć się ten wyjazd jedynie do przekazania mu pieniędzy. Zawsze gdy dochodziło do takich spotkań, to oprócz pieniędzy chodziło jeszcze o jakieś spotkanie z sędzią czy obserwatorem. Tak też pewnie było i tym razem, ale tego nie pamiętam. Fryzjer nie gonił by mnie do Kołobrzegu w dniu meczu, przed meczem jedynie w celu przekazania mu pieniędzy dla R. Jeżeli R. był wtedy w Kołobrzegu to pewnie się z nim też spotkałem w obecności Fryzjera. W większości przypadków, albo też zawsze dochodziło do takich spotkań czy to z R. czy też K., w obecności Fryzjera. Nie mogę jednak wykluczyć, że raz mogło się zdarzyć, że do takiego spotkania nie doszło.
Z Adamem K., w obecności Fryzjera, spotkałem się dwa razy. Raz pamiętam takie spotkanie w okolicy Poznania lub w Poznaniu gdzie był Adam K. Siedzieliśmy w jakiejś restauracji Te spotkanie dotyczyły łapówek za pomoc K. w meczach Pogoni. Za drugim razem nie pamiętam gdzie się spotkaliśmy. Zawoziłem tam pieniądze dla K.
Jeżeli przed meczem Pucharu Polski F. zorganizował równoczesną rozmowę ze mną i K. to jak zwykle jedynie w celu pokazania jemu, że jest dla niego obietnica łapówki i mnie utwierdzał w przekonaniu, że propozycję K. złożył. Innego celu takich rozmów nie było. Taka rozmowa, jeśli chodzi o ten meczu Pucharu Polski, była wystarczająca. Przed meczem Pucharu, do którego aż takiej wielkiej wagi nie przywiązywałem, mogło nie dojść do spotkania z K. Taka jednoczesna rozmowa wiązała i mnie i K. Propozycja została złożona i przyjęta to wystarczało.
Jeżeli składałem obietnicę obserwatorowi lub przekazywałem pieniądze obserwatorowi to na sto procent obietnicę lub pieniądze, zależnie od wyniku dostawał sędzia. Nigdy nie było tak, że składałem obietnicę obserwatorowi, a sędziemu nie. To by nie miało sensu aby korumpować obserwatora a sędziego nie. Jeżeli chodzi o tego K. i R. to oni w każdym meczu dostawali pieniądze. Każdy mecz tych sędziów, bo byli pupilkami Fryzjera, był opłacany. Poza tym każdy mecz był opłacany, bo takie były wymagania Fryzjera. Nie płaciliśmy jedynie, gdy to już nie miało znaczenia dla układu tabeli. I jeszcze jeden mecz ze Stasiakiem nie był opłacany, bo uprosiłem o to Fryzjera.
Jeśli chodzi o mecz ze Stargardem sędziowany przez G. to na sto procent przekazałem mu pieniądze. Spotkałem się z nim przy Wałach Chrobrego. Tam dałem mu pieniądze. Z G. jak zwykle skontaktował mnie Fryzjer. Fryzjer za to pośrednictwo, jak zwykle, wziął pieniądze. Mówię o tym, bo ja G. już wcześniej dobrze znałem. Gdy w 2000 zbudowałem silną drużynę Piotrkovii to sędziowie spowodowali prawie, że spadliśmy z ligi. W zasadzie to prawie nie miałem szans na utrzymanie się. Wtedy zgłosiłem się do G. G. był wtedy dla mnie takim Fryzjerem. On był pośrednikiem między mną a sędziami. Działał tak jak później Fryzjer. G. przez swoje układy i moje łapówki utrzymał mnie wtedy w lidze, a w następnym sezonie ze swoimi sędziami załatwił mi awans do II ligi. G. działał wtedy ze swoim bratem Irkiem, który razem z nim sędziował. Oni obydwaj nam wtedy pomagali. Paradoksalnie wtedy, kiedy prawie spadliśmy z III ligi, to mieliśmy lepszą drużynę niż później, kiedy awansowaliśmy do II ligi. Wtedy też w tym korumpowaniu sędziów pomagali mi trochę Ł. i N. W II lidze już związałem się z Fryzjerem, bo wydawało mi się, że na II ligę G. może okazać się za słaby. G. miał o to do mnie pretensje. G. i jego brat brali ode mnie wynagrodzenie za te swoje usługi.
Chyba obserwator S. nie dostał w związku z tym meczem ze Stargardem pieniędzy, bo G. nie zajmował się obserwatorami. Jemu nie zależało by dawać pieniądze obserwatorom, chciał je dla siebie.
Przesłuchanie z 4 kwietnia 2013!
Chcę powiedzieć, że nie miałem żadnych innych powodów by kontaktować się z sędziami i obserwatorami. Jeśli są moje kontakty z takimi osobami to jedynie w celu potwierdzenia tej propozycji łapówki, umówienie się na spotkanie lub przekazanie pieniędzy. Ja tam przyjaciół wśród tych osób nie miałem. Jedynie w takim celu mogłem rozmawiać. Podczas wczorajszego przesłuchania te połączenia uświadomiły mi, że składana była propozycja łapówki i przekazane pieniądze obserwatorowi R. Ja wcześniej tego nie pamiętałem. Chcę jednak powiedzieć, że mogą się zdarzać takie sytuacje, że ja nie pamiętam, że jeszcze komuś proponowałem i wręczałem pieniądze. Jeśli jednak z billingów wynika, że z takimi osobami się kontaktowałem to tylko w takim celu bo innego celu nie było. Zresztą zasada w II lidze była taka, że podchodzimy pod każdego sędziego. i obserwatora, z tym, że tych obserwatorów na siebie brał Fryzjer.
Nie pamiętam żadnej takie sytuacji żeby Fryzjer mówił mi, że do jakiegoś sędziego lub obserwatora nie ma dojścia, czasem mówił, że z jakimś obserwatorem jest trudny temat, ale zawsze mówił, że jest w stanie z każdym taką sprawę złożenie propozycji załatwić.
Z kierowcami było tak, że ja czasami ja nie mogłem wręczyć pieniędzy sędziemu lub obserwatorowi, to wtedy zawoził je na moją prośbę kierowca. Ja dawałem takiemu kierowcy adres, numer telefonu sędziego lub obserwatora. Ja ich nie wtajemniczałem w to co oni wiozą.
Nie wiem skąd ci kierowcy wiedzieli, że wiozą łapówki. Może wynika to z tego, że jak na przykład ten Jacek P. woził pieniądze do D. to albo się domyślił, albo albo z rozmów z D. się dowiedział. Jacek P. interesował się piłką więc mógł rozpoznać osobę jako sędziego i poukładać sobie te klocki. S. się raczej piłką nie interesował, czy on się domyślał tego nie wiem. Innych osób nie prosiłem o zawożenie pieniędzy. S. i P. wozili pieniądze sędziom jeszcze w czasie Piotrkovi, dlatego miałem do nich zaufanie i też o to prosiłem ich w związku z Pogonią.
Nie kojarzę sytuacji bym wysyłał Ł. i S. do Radomia w czasach Pogoni aby wręczyć łapówkę. Nie było to na pewno w czasach Pogoni. Ł. i S. wysyłałem wiele razy z łapówkami do wielu miast i chyba też do Radomia, ale w czasach Piotrkovi. Wiem, że z Radomia jest G. Jemu pieniądze dawałem za ten mecz Pogoni z Cracovią i tego jestem pewien. Co do innych meczów G. nie jestem pewien, nie wykluczam tego, ale wolę powiedzieć, że mu nie dawałem, niż go nieprawdziwie obciążyć. Nie pamiętam tego. Do G. raczej nie jechali Ł. i S. bo chyba G. nie sędziował meczów Piotrkovi, a za ten drugi w I lidze z Łęczną, który on nam sędziował to nie pamiętam żebym wysyłał do niego Ł. i S. Wydaje mi się, że już wtedy nie miałem z Fryzjerem kontaktów. Wykluczam raczej taką sytuację, że to Ł i S. jechał do G. bo nie sądzę by G. chciał się spotkać z Ł. lub S. On był bardzo ostrożny w tych kontaktach. On dbał o dyskrecję. Nawet ze mną nie chciał się spotkać przed meczem z Cracovią, a po meczu wyszedł dyskretnie z tego hotelu i z jego zachowania wynikało, że boi się aby ktoś nas nie widział gdy mu dawałem pieniądze. Z G. miałem jeszcze jedną taką sytuację, o której wcześniej nie powiedziałem. Już po tym moim przesłuchaniu w prokuraturze, kiedy powiedziałem, że dałem mu pieniądze, skontaktował się ze mną taki Grzegorz W., mówią na niego Ż., który w Łodzi handluje meblami, koralikami i takimi różnymi rzeczami. Było to gdzieś miesiąc przed rozpoczęciem ME 2012. On mi powiedział, że ma kolegę z Radomia, który wie, że go sypnąłem i chciałby się ze mną osobiście spotkać aby o tym porozmawiać. Ten Ż. mówił, że ja coś na temat jego kolegi nagadałem. On sugerował, że to spotkanie z tą z Radomia ma dotyczyć zmiany moich wyjaśnień i nie obciążania tej osoby z Radomia. Ten Grzegorz W. zaczął w ogóle zaczął ze mną rozmawiać od tego, że jest taki człowiek z Radomia, który u nas w centrum handlowym chciałby stworzyć strefę kibica, a przy okazji ma ze mną do omówienia tę kwestię moich wyjaśnień, że ja go sypnąłem, że coś na niego we Wrocławiu nagadałem. Ja jemu odpowiedziałem, że mnie to nie interesuje. Gdzieś po 2-3 tygodniach ten W. się ze mną skontaktował i powiedział żebym wpadł do niego na kawę. Nic mi więcej o tym nie powiedział. Ja pojechałem do niego do jego biura , które się mieści w Rzgowie (...), on miał tam swój sklep meblowy i biżuterię. Pojechałem do niego i okazało się, że tam na miejscu jest ten jego kolega z Radomia. Ten kolega z Radomia od razu do mnie powiedział "o cześć", w taki sposób jakbyśmy się dobrze znali. Ja od razu skojarzyłem, że ja znam tę osobę i skojarzyłem, że znam tę osobę z piłki. Nie skojarzyłem do od razu, że to jest G., bo widziałem go przecież wiele lat wcześniej. Wiedziałem już na tym spotkaniu, że muszę się jak najszybciej wycofać z tej rozmowy. Z G. była krótka rozmowa, on mi przedstawił, że chciałby ze mną robić biznes na opale, z jakąś spalarnią i strefę kibica. Nie poruszył tematu moich wyjaśnień. Ja stamtąd szybko wyszedłem. Wtedy po wyjściu wpisałem dobie w biurze w internecie hasło "sędziowie z Radomia", zobaczyłem wtedy zdjęcie i uświadomiłem sobie, że to był G. Wtedy uświadomiłem sobie, że pewnie ma pretensje do mnie o to, że wziął ode mnie pieniądze pod tym hotelem. Wkurzyłem się na Ż., że doprowadził do takiej sytuacji. Myślę, że to był jedynie wstęp do ewentualnych dalszych rozmów na temat moich wyjaśnień. Ja domyślałem się, że to jest G. ale chciałem upewnić się w internecie i zobaczyć jego zdjęcie. Ten G. podczas tego spotkania przywitał się ze mną tak jakbyśmy się znali i byli kolegami. Wtedy pomyślałem sobie, że może nie tylko raz dawałem mu pieniądze, ale może też za ten drugi sędziowany przez niego mecz też. Do tego spotkania doszło gdzieś w maju 2012. Później powiedziałem Ż., że mnie wkurzył, że mnie wmanewrował w taką sytuację, w takie spotkanie. Powiedziałem mu, że nie chcę już żadnych takich spotkań. G. się więcej nie odezwał. (...)
Podtrzymuję te wyjaśnienia (z 24 sierpnia 2011 a propos meczu Pogoń Szczecin - Cracovia z 17 października 2003 - dopisek dpanek). Po przemyśleniach jestem przekonany, że ta sytuacja z marynarkami miała miejsce w związku z meczem z RKS Radomsko. Tak jak opisałem tę sytuację z G. to tak było naprawdę. Przed tym meczem Fryzjer mówił mi, że jedzie bardzo dobra dla nas obsada na zawody i oni muszą wyjechać zadowoleni pod względem finansowym. On wiązał tego G. z Witem Ż. To znaczy to było ważne, że na te zawody jako obserwator G. jedzie Ż. To był dla nas bardzo ważny mecz bo Cracovia też walczyła o awans. To było ważne dla nas, że na ten mecz pojechali ludzie Fryzjera. Fryzjer powiedział, że G. ma dostać 20 tys. i Wit Ż. też 20 tys. Ja nie mogę sobie przypomnieć w jaki sposób Wit Ż. dostał pieniądze. Pamiętam dokładnie, że Fryzjer mówił, że mają dostać po 20 tys. Więc nie mogło być tak, że Wit Ż. nie dostał pieniędzy. To była zbyt ważna postać w środowisku i bardzo dobry znajomy Fryzjera. Oni mieli bardzo dobre układy. Nie było możliwości, że Ż. nie dostał pieniędzy. Są jedynie dwie możliwości: Mogło być tak, że ja pieniądze Ż. dałem przez G. Być może G. pod tym hotelem dałem 40 tys., z czego 20 tys. on miał dać Ż. Mogło też być tak, że pieniądze dla Ż. dałem Fryzjerowi. Mogło to być w późniejszym terminie. Ż. miał takie układy z Fryzjerem, że nie musiałem być może koniecznie dawać mu pieniędzy przed meczem, mogłem dać mu później. Mogło też być tak, że dałem pieniądze Ż. osobiście, a po prostu tego nie pamiętam. Pamiętam, że na meczu spotkałem się z Ż., pamiętam, że z nim rozmawiałem. Nie pamiętam jednak czy wtedy dawałem mu pieniądze. Pamiętam, że raz spotkałem Ż. w domu Fryzjera. To było chyba w II lidze. Nie pamiętam czego dotyczyło to spotkanie. Nie pamiętam czy to miało związek z Pogonią czy też Ż. był tam u Fryzjera, a ja przypadkowo do niego pojechałem. Nie mam wątpliwości, że Ż. pieniądze dostał bo nie mogło być inaczej. Gdyby on nie dostał pieniędzy to Fryzjer by już ze mną nie współpracował. Pamiętam też rozmowy Fryzjera z Ż., chyba było ich kilka. Ale pamiętam, że Fryzjer rozmawiał z nim tym swoim szyfrem i gdy dotyczyło to Pogoni to mówił on mu, że tam od nas dostanie pieniądze. Fryzjer wtedy rozmawiał ze mną z jednego aparatu, a z Ż. z drugiego. Ja się przysłuchiwałem tej rozmowie. Ż. nie wiedział, że ja słucham. Takich rozmów było więcej, były też z innymi sędziami i obserwatorami.
Nie pamiętam jednoczesnej rozmowy z G., ale być może do takiej doszło. Podejrzewam, że tak mogło być, bo Fryzjer musiał mi pokazać, że załatwił sprawę z G. Pamiętam rozmowę z Ż. bo Ż. był wtedy bardzo ważną osobę w tym środowisku, a Fryzjer miał z nim bardzo dobre relacje. (...)
Nie pamiętałem tego (jednoczesnej rozmowy Dawida P., Ryszarda F. i sędziego Marcina N., przed prowadzonym przez tego arbitra meczem Podbeskidzie - GKS Bełchatów z 25 października 2003 - dopisek dpanek) , ale teraz sobie przypominam tę sytuację. Oczywiście o pogodzie nie rozmawialiśmy. Chodziło o to żeby urwać jakieś punkty Bełchatowowi. Oni też rywalizowali z nami o awans. Fryzjer mówił mi, że ten prezes Podbeskidzia też jest czujny, to znaczy, że też daje łapówki. Fryzjer dobrze go znał. Fryzjer powiedział, że trzeba się zrzucić na tego sędziego N. Powiedział, że ja dam pieniądze, ten prezes P. coś dorzuci i może uda się urwać punkty. Rzeczywiście udało się te punkty urwać jak wynika z okazanego mi wykazu spotkań. Skoro tak to pieniądze w kwocie 10 tys. zł musiałem dać. Nie spotkałem się osobiście z tym sędzią N. Pieniądze dałem Fryzjerowi. (...)
Takich sytuacji było kilka. To wymyślał Fryzjer. Mówił gdzie trzeba podejść, komu wręczyć łapówkę, aby urwać punkty konkurentom. Kojarzę, że taka sytuacja z Podbeskidziem to mogła być jeszcze jeden raz, coś mogło być z Piastem, coś mogło być żeby urwać Punkty Zagłębiu Lubin. Kojarzę takich sędziów jak P., S., N. To byli sędziowie Fryzjera, a nie mogli sędziować meczów Pogoni bo oni byli z naszego regionu. Fryzjer im też chciał dać zarobić więc robił z nimi te mecze naszych konkurentów. (...)
Te telefony wszystko wyjaśniają. Ja po meczu (Pogoń Szczecin - Zagłębie Lubin z 21 listopada 2003 - dopisek dpanek), tak jak już wcześniej mówiłem, miałem pretensje do R., że on sędziował na remis, że przeszkadzał nam w osiągnięciu zwycięstwa. Również Mizak, Baniak, piłkarze przychodzili do mnie z pretensjami. Ja powiedziałem Fryzjerowi, że mam pretensje, powiedziałem mu, że inni do mnie przychodzą i mają pretensje. Fryzjer odpowiedział w swoim stylu "kurwa co oni pierdolą", R. nam pomagał, że nic nie dało się zrobić. Dlatego Fryzjer zadzwonił do R. żebym ja słuchał tej rozmowy, a R. zaczął się tłumaczyć, że nic więcej dla nas nie mógł zrobić. Dzwonił też do F. żeby mi pokazać, że F. też był w układzie i nie chciał nas oszukać. Ja przysłuchiwałem się tym rozmowom. Pamiętam, że Fryzjer pytał R. no powiedz jak było, bo te śledzie tutaj mają pretensje, no powiedz, pomagałeś im, a R. się tłumaczył, że robił wszystko żebyśmy wygrali, ale, że słabo graliśmy. Te telefony do K. pokazują, że składałem propozycję za namową Fryzjera K. propozycję łapówki za remis w meczu Szczakowianka - Cracovia. Być może, ale tego nie jestem pewien, że propozycja była także za zwycięstwo Szczakowianki. Bardziej obawiałem się Cracovii, bo Szczakowianka miała odjęte punkty za aferę barażową. Na pewno była propozycja 10 tys. zł za remis, za zwycięstwo nie jestem pewien. Remis tych klubów byłby dla nas najlepszy. Telefon do D. wiązał się pewnie z obserwatorem meczu Szczakowianka - Cracovia. D. miał pewnie do niego dojście. Generalnie z okazanego mi wykazu wynika, że obserwatorem był D. Ja kojarzę to nazwisko i kojarzę je z D. Chcę dodać, że w przypadku tych łapówek w meczach naszych konkurentów, ja nie musiałem się spotykać z sędziami i obserwatorami, nie musiałem też wozić pieniędzy przed meczem. W tych przypadkach pieniądze przekazywałem Fryzjerowi. (...) Nam nie zależało by zostać mistrzem jesieni, liczył się awans po sezonie dlatego bardziej baliśmy się Cracovii niż Szczakowianki. (...)
Nie pamiętam tych połączeń. Ale z D. nie miałem żądnych innych tematów niż sprawy korupcyjne. Jedynie łapówek mogły dotyczyć te połączenia. Być może płaciłem za zwycięstwo tej Szczakowianki z Cracovią i dotyczyły te połączenia przekazania pieniędzy D. dla D. Skłaniam się ku temu, że mogło to też dotyczyć rozliczenia się z D. za jego pomoc dla nas. Fryzjer mówił mi, że D. nam pomaga na południu i mówił mi, że temu D. też trzeba dać po rundzie jakąś premię. Albo tę premię dałem bezpośrednio D., mógł mu ją dostarczyć mój kierowca albo też dałem mu przez Fryzjera, albo raczej sam lub przez kierowcę dałem D. te pieniądze. Była to kwota 10 tys. zł. Na pewno D. dostał premię, a przy okazji mogła to być łapówka dla D., ale tego nie jestem pewien. (...)
Podtrzymuję te wyjaśnienia (z 24 sierpnia 2011 dotyczące meczu Pogoń Szczecin - Zagłębie Lubin z 21 listopada 2003 - dopisek dpanek), ale wczoraj i dzisiaj je uzupełniłem, bo sobie pewne rzeczy przypomniałem. Pamiętam, że dałem Fryzjerowi te pieniądze w kwocie 30 tys. Przypomniałem sobie, że Fryzjer bardzo naciskał, że pieniądze powinien dostać obserwator F. My mieliśmy pretensje do R., ale do obserwatora nie, bo obserwator nie był winny. Dlatego zgodziłem się by Fryzjer dał te 10 tys. zł obserwatorowi, 20 tys. miał dla siebie zatrzymać Fryzjer jako premię, nie chcieliśmy jedynie dać pieniędzy R., ale w końcu on je dostał, tak jak wyjaśniałem. Nie pamiętam dokładnie w jakim miejscu przekazałem te pieniądze Fryzjerowi, ale mogło to być w hotelu Panorama. Nie jestem tego pewien na 100 procent, bo ten hotel Panorama kojarzę bardziej z innym meczem sędziowanym przez przez B., wtedy obserwatorem też był ten F. i wtedy spotkaliśmy się wszyscy w tym hotelu Panorama, wtedy nawet chyba do tego hotelu przywiozłem Fryzjera z dworca.
Chcę jeszcze o jednej rzeczy powiedzieć o której chyba nie mówiłem wcześniej. Gdy do Szczecina przyjeżdżał Fryzjer to zawsze było tak, że Fryzjer organizował moje spotkanie z sędzią i obserwatorem. Być może podczas tych spotkań to nie zawsze ja przekazywałem tym osobom pieniądze lecz czasami dawałem je Fryzjerowi, ale takie spotkania zawsze były. W najgorszym przypadku było tak, że gdy nie było możliwości spotkania się z obserwatorem to wtedy przy mnie Fryzjer będąc w Szczecinie dzwonił do obserwatora, włączał na głośnomówiący i ja słyszałem jego rozmowę i składane propozycje. On doprowadzał do takich spotkań i rozmów abym miał pewność, że on składał te propozycje, że mnie nie oszukuje, a tamtym osobom pokazywał, że ja się z tych obietnic wywiążę.
Nie pamiętam tego faktu. Na pewno nie pojechałem tam jedynie po to by obejrzeć sobie ten mecz (22 listopada 2003 Aluminium Konin - GKS Bełchatów - dopisek dpanek). Musiałem tam pojechać po to by urwać punkty Bełchatowowi. Musiał to załatwiać Fryzjer. Przypominam sobie, że w związku z tym meczem zapłaciłem łapówkę sędziemu (Paweł G. - dopisek dpanek) i obserwatorowi (Wit Ż. - dopisek dpanek). Nie pamiętam jednak kto je wręczał, nie pamiętam czy ja je wręczałem czy dałem je Fryzjerowi i on je wręczał. Kojarzę osobę Pawła G. Fryzjer mówił, że ma do niego dojście. Ja już wcześniej temu G. chyba dawałem pieniądze. On nam sędziował taki mecz Pucharu Polski na samym początku rozgrywek, który wygraliśmy 7:1. To był mecz z jakąś piątoligową drużyną (29 lipca 2003 z Pogonią Siedlce - dopisek dpanek). Do G. poszła wtedy jakaś nieduża kwota - 5 tys. zł. Pamiętam, żę z tym G. był temat, ale nie pamiętam zupełnie czy to ja przekazywałem mu pieniądze czy też dałem je Fryzjerowi. Zupełnie też nie pamiętam czy to ja przekazywałem pieniądze Ż. i G. w związku z tym meczem z Aluminium. Raczej jednak z G. się nie spotkałem. Musiało to iść przez Fryzjera, D., może Ż. Bardziej się skłaniam ku temu, że spotkałem się z Ż. w tym Koninie, bardziej niż z G. Nie biorę na pewno pod uwagę sytuacji, że pojechałem na ten mecz do Konina po to aby sobie obejrzeć mecz. Musiało to być związane z propozycją korupcyjną.
Fryzjer, gdy przyjeżdżał do Szczecina to przeważnie dzwonił do mnie i się na jakiegoś kielicha umawialiśmy. On tam tylko nie przyjeżdżał do mnie ale także spotykał się ze swoimi kolegami - Jackiem K., Piotrem S., Marcinem P. Nie pamiętam tych spotkań w Szczecinie bo generalnie takich spotkań było wiele. Pamiętam natomiast to spotkanie na Starym Mieście w Poznaniu, bo spotkałem się z nim tam tylko raz. To było jakoś tak, że ja jechałem z trenerem Baniakiem, nie pamiętam czy specjalnie na spotkanie z Fryzjerem, czy przy okazji coś załatwialiśmy w Poznaniu. Fryzjer zaprosił mnie na wódkę do knajpy w Poznaniu na starym rynku. Fryzjer siedział tam i pił wódkę z dziennikarzem Kmiecikiem. Fryzjer zabronił mi zabierać Baniaka do tej knajpy. Baniak został w samochodzie. W pewnym momencie Fryzjer zadzwonił do Baniaka, dał na głośnomówiący i zaczął drwić z tego Baniaka. W tej rozmowie Fryzjer straszył Baniaka, że Kmiecik opisze go negatywnie w Przeglądzie, bo nie dał Kmiecikowi obiecanych pieniędzy za poprzedni pozytywny artykuł. Baniak się strasznie wystraszył zaczął się tłumaczyć, że dostarczy te pieniądze dla Kmiecika. Kmiecik i ja się temu przysłuchiwaliśmy. Kmiecik się śmiał, a mi się tego Baniaka szkoda zrobiło. Z tej rozmowy wynikało, że Kmiecik napisał pozytywny artykuł o Baniaku, ale Baniak miał za to zapłacić. Baniak tłumaczył, że już ma pieniądze i je da. Miała to być kwota około 5 tys. Czy to była prawda tego nie wiem. Taka była ich rozmowa. Fryzjer miał bardzo dobre relacje z Kmiecikiem. Tak to zaobserwowałem. Fryzjer miał dobre układy u dziennikarzy. Fryzjer mnie jakoś w tym czasie namawiał żebyśmy się spotkali z Godlewskim zapłacili mu pieniądze. to on będzie dobrze pisał o nas i Pogoni. Ja w to jednak nie wszedłem. To było ważne jak dziennikarze pisali, a na pewno Fryzjer miał dobry układ w Przeglądzie Sportowym.
Były też sytuacje, że ja płaciłem za pośrednictwem Fryzjera sędziów za wykartkowanie poszczególnych zawodników drużyn przeciwnych. To nie były duże kwoty. Płaciłem około 500 zł za żółtą kartkę. Nie potrafię jednak dzisiaj wskazać, jakim sędziom w jakich meczach płaciłem.
Nie kojarzę nazwiska obserwatora - S. Kojarzę przezwisko obserwatora "Lui de Funes". O takim obserwatorze mówił mi Fryzjer i takiemu obserwatorowi dawaliśmy pieniądze. (...)
Jest dla mnie jasne, że standardowo, numer telefonu do obserwatora dostać od Fryzjera. Fryzjer musiał mi pozwolić skontaktować się z tym obserwatorem. Zadzwoniłem do niego i złożyłem, potwierdziłem propozycję wręczenia łapówki. S. się zgodził, nikt nigdy mi nie odmówił. Gdyby ktoś mi odmówił to bym pamiętał, poza tym Fryzjer to przygotowywał, więc gdy ja dzwoniłem to S. już wiedział, że będę dzwonił. Do S. musiałem wysłać z pieniędzmi Jacka P., Bo Jacek P. nie dzwoniłbym do S. Skoro dzwonił to po to żeby mu dostarczyć pieniądze. Ja tego S. nie kojarzyłem, ale te połączenia są dla mnie jasne, innej przyczyny kontaktu nie było i nie mogło być. Jeśli ten S. ma przezwisko Lui de Funes to wiem na pewno, że Fryzjer miał do niego dojście, bo to pamiętam i pamiętam, że obserwatorowi o tym przezwisku dawaliśmy pieniądze. Z sędzią tego meczu spotkałem się gdzieś kiedyś w okolicach Konina, ten sędzia był ze Śląska więc tutaj chyba pomagał D. Nie pamiętam dokładnie spotkania z tym sędzią, może pieniądze poszły do D. Nie mam wątpliwości, że i sędzia i obserwator dostali pieniądze.Inna sytuacja była niemożliwa. Z tego co pamiętam to w tym meczu z Aluminium sędzia nawet nam pomagał, to dało się zaobserwować.
Mogłem podejmować jakieś kroki żeby przekupić zawodników Aluminium ale nie jestem tego pewien. Nie wiem, coś kojarzę, że mogły być jakieś rozmowy, ale one nie zakończyły się sukcesem, bo tam za mało zawodników godziło się wejść w układ, chyba bramkarz nie chciał się zgodzić. Nie jestem jednak tego pewien, pamiętam to jak przez mgłę.
Byłem w tamtym czasie z Fryzjerem w miejscowości Uniejów, W tym Uniejowie był taki pałacyk, ulubione miejsce Fryzjera. Tam w Uniejowie Fryzjer zorganizował spotkanie z przedstawicielami Cracovii. Na to spotkanie pojechałem ja i Fryzjer, a ze strony Cracovii pojechali P. i taki łysy facet o imieniu Rafał. Fryzjer mówił, ze są to osoby, które zajmują się wręczaniem łapówek w Cracovii, że oni załatwiają Cracovii awans. Na tym spotkaniu omawialiśmy zasady naszej rywalizacji o awans.
Ustaliliśmy, że nie będziemy sobie wchodzić w drogę. Umówiliśmy się też, że będziemy się zrzucać naszych wspólnych przeciwników czyli Zagłębia i Bełchatowa. Ostatecznie była chyba jakaś jedna sytuacja , gdzie dałem jakieś 10 tys. i ci z Cracovii też dali taką kwotę za jakiś mecz. Z tego co pamiętam, ale na 100 % nie jestem pewien, że za ten mecz sędziowany przez R. Ruch Chorzów - Zagłębie Lubin też dorzucić się mieli ci ludzie z Cracovii, aby urwać punkty Zagłębiu. Pamiętam, że R. miał dostać za ten mecz niezłe pieniądze - 20 tys., a nawet może więcej. Te pieniądze, chyba ja sam nie miałem wykładać tylko właśnie ci z Cracovii mieli się dorzucić.
(na tablicach poglądowych podejrzany rozpoznał Jacka P. i Rafała R.)
Nie pamiętam czy w tym Unijowie był z nami R.
Przed meczem Polar - Pogoń z 8 kwietnia 2004 to ja wtedy spałem u wujka w miejscowości Machnice. Ja przed tym meczem przyjechałem do Wrocławia aby spotkać się z sędzią Sz. Spotkaliśmy się na stacji paliw przy takich mostach we Wrocławiu. Nie znam Wrocławia więc nie potrafię bliżej określić tego miejsca. Było to na stacji przy mostach. Sz. był z asystentami, wyszedł z samochodu, odszedł kawałek ze mną i dałem mu pieniądze - 10 lub 15 tys. Po spotkaniu z Sz. wróciłem do wujka, do tych Machnic. Dopiero później przyjechałem znowu do Wrocławia na ten mecz. Kojarzę nazwisko tego obserwatora Jerzego M. Kojarzę, że dawaliśmy pieniądze temu M. Fryzjer pośredniczył w kontakcie z obserwatorem o takim nazwisku. Nie pamiętam jednak czy spotkałem się z tym obserwatorem, czy to ja dawałem pieniądze, czy załatwiałem to przez Fryzjera. Tego nie pamiętam. (...)
Wszystko jasne. Czyli pieniądze musiał dać J. S. dzień po meczu. Było tak, że z sędziami staraliśmy się prawie zawsze dawać pieniądze przed meczem. Z obserwatorami takiego ciśnienia dawania pieniędzy przed meczem nie było. S. nie miał żadnego innego powodu telefonowania do obserwatora jak tylko w celu aby dać mu obiecane pieniądze. Obserwator dostał 5 tys zł, nie mniej i myślę, że nie więcej. Te kwoty dla sędziego i obserwatora były niższe, bo ja to mawiał Fryzjer ten mecz był załatwiany dwutorowo , również z zawodnikami Polaru.
Przesłuchanie 12.06.2013
(...) Po ostatnich przesłuchaniach przeanalizowałem sobie mecze sezonu 2004/2005 kiedy graliśmy w I lidze. Chcę powiedzieć, że w sezonie 2003/2004 umowa z Fryzjerem była taka, że dajemy łapówki przed każdym meczem. Nie było w zasadzie wyjątków oprócz tego meczu, co do którego dogadaliśmy się z Mirosławem S. i ostatnich chyba dwóch meczów, kiedy mieliśmy zapewniony awans. Fryzjer nie pozwalał na inne załatwianie awansu, on wymagał żeby dawać łapówki w związku z każdym meczem. Uważam, że on działał tak aby zapewnić tym sędziom i obserwatorom dopływ pieniędzy. I głównie o nich się troszczył, a przy okazji pomagał mi. Pamiętam ten mecz z 2 czerwca z Podbeskidziem, który sędziował Mariusz G. Ten mecz wygraliśmy i ten mecz zadecydował o naszym awansie. Tam jednak bramkę zwycięską strzeliliśmy w 90 minucie, a uważam, że sędzia sędziował tam tak abyśmy zremisowali. Chodziło o to, że gdybyśmy ten mecz zremisowali to następny z GKS Bełchatów byłby dla nas bardzo ważny i wtedy znowu musiałbym zapłacić dużą kasę. Po tym meczu z Podbeskidziem byłem zdenerwowany na sędziego G. Fryzjer jeszcze powiedział mi, że w przerwie zaproponował G. dopłatę i mam G. przekazać dodatkowe pieniądze. Ja się z tą dopłatą ociągałem bo byłem zdenerwowany na tego sędziego, ale Fryzjer tego pilnował. Cały czas upominał się, że mam się do końca rozliczyć z tym G. Z G. rozliczyłem się przed meczem w Pucharze Polski z Mazowszem Grójec. Okazało się, że ważny dla nas mecz w PP będzie sędziował właśnie ten G. Bałem się, że on nas przekręci w tym meczu w związku z tym, że nie rozliczyliśmy się z nim, dlatego przekazałem mu te dodatkowe pieniądze.
Nie pamiętam kto przekazywał G. te pieniądze, ale podejrzewam, że wysłałem do G. jakiegoś kierowcę.
Być może poprosiłem Kazimierza Ć. o zawiezienie tych pieniędzy G. Z Ć. miałem bliskie relacje, podobnie jak z Jackiem P. Być może inny kierowca nie mógł jechać i poprosiłem Ć. Z tym, że chcę powiedzieć, że Ć. na pewno nie wiedział komu wiezie pieniądze i za co te pieniądze są. Wynikało to z tego, że Ć. zupełnie się piłką nie interesował. On zresztą cały czas namawiał mnie i mojego ojca abyśmy się nie bawili w tę piłkę nożną. On do tego stopnia się nie interesował, że kiedyś kiedy byliśmy na meczu Manchesteru United i on sobie zrobił zdjęcie z Alexem Fergusonem, to do dzisiaj myśli, że Ferguson to sędzia. Z tych połączeń nie zgadza się mi jedno. Myślę, że to nie Ć. rozmawiał z Fryzjerem, nie sądzę aby tak było. Myślę, ze to może ja rozmawiałem z Fryzjerem z telefonu Ć. Nie wykluczam, że byłem z nim przejazdem u Fryzjera, ale tego nie pamiętam.
Tak jak mówiłem - przeanalizowałem sobie tę I ligę - sezon 2004/05. W tej pierwszej lidze wyglądało to trochę inaczej niż w drugiej lidze. Nie było już tak, że każdy mecz miał być kupiony, a tak, w zależności od meczu, obsady tego meczu mieliśmy z Fryzjerem podejmować decyzje, czy dajemy łapówkę. Ja w swoich wyjaśnieniach powiedziałem to co pamiętałem. Nie chcę powiedzieć czegoś czego nie jestem pewien. Jestem pewny, że jeszcze pewnie w związku z innymi meczami dawałem łapówki, ale ja dokładnie tego nie pamiętam. Po przeanalizowaniu sobie tych meczów powiem tak, że za pierwszy mecz F. dostał pieniądze to przegraliśmy. Pamiętam, że po meczu granym w Zabrzu byłem wściekły na sędziego. Nie pamiętam tego dokładnie, ale chyba po tym meczu miałem pretensje do Fryzjera, bo wydaje mi się, że on mówił, że on załatwił tego S. dla nas, a ten S. co innego pokazywał na boisku. Chyba w związku tymi moimi pretensjami, ale także za moją wiedzą, że Fryzjer sprzyja Lechowi Poznań, nie zgodziłem się na łapówkę w kolejnym meczu z Lechem Poznań. Uważałem, że Fryzjer nie skrzywdzi Lecha Poznań, bo on tam działa, więc nie ma sensu przekazywać łapówek. W przerwie tego meczu zadzwonił do mnie Fryzjer i ironicznie pytał jak mecz. Mówił, że ogląda ten mecz w telewizji. To mnie strasznie zdenerwowało bo ten sędzia cuda wyczyniał aby nas skrzywdzić. Podyktował rzut karny i pokazał czerwoną kartkę naszemu zawodnikowi. W przerwie tego meczu powiedziałem Fryzjerowi spierdalaj i on od tego czasu przestał do mnie dzwonić.
Kolejny mecz graliśmy z Groclinem. Sędziował sędzia Robert W. Pamiętam, że już w 10 min. W. pokazał naszemu zawodnikowi żółtą kartkę za nic. Kazałem trenerowi B. zmienić tego zawodnika, bo pewnie już wcześniej mielibyśmy czerwoną kartkę. Ostatecznie i tak dostaliśmy czerwoną kartkę, oprócz tego dostaliśmy masę żółtych kartek. Generalnie ten W. mocno nas oszukiwał.
Kolejny mecz przegraliśmy z Wisłą Kraków. Wtedy już się wystraszyłem bo nie zdarza się często, żeby w trzech kolejnych meczach dostać trzy czerwone kartki i dwa rzuty karne. Wtedy właśnie postanowiłem się pogodzić z Fryzjerem. Wydaje mi się, że pogodziłem się z Fryzjerem przed kolejnym meczem z Polonią Warszawa, który sędziował F. Mogłem się też pogodzić z Fryzjerem po meczu z F. ale raczej było to przed tym meczem i F. był już załatwiany przez Fryzjera.
(...) Nie pamiętam tych dat, ale skoro wynika, że do pierwszych kontaktów po tym meczu z Lechem dochodziło w tych dniach (15.09.2004 - dopisek dpanek) i ja pojechałem do Fryzjera to na pewno wtedy się pogodziliśmy. To by się zgadzało, bo było to przed meczem sędziowanym przez F.
(...) Mojego ojca wtedy nie było w mojej obecności w domu Fryzjera. Mogło być tak, że ojciec czekał w samochodzie. Prawdą jest to, że ja korzystałem z telefonów M. i też innych pracowników klubu. Nie wiem czy ojciec znał Fryzjera, ale wiem, że ja nie chciałbym żeby ojciec wiedział, że ja współpracuję z Fryzjerem. Nie wiem czy ojciec się czegoś domyślał. Ja nieraz pożyczałem od niego pieniądze. Ja nie mówiłem na co są te pieniądze. Ojciec myślał, że ja w tym Szczecinie baluję i dlatego potrzebuję pieniędzy.
Później już po tym pogodzeniu się z Fryzjerem współpracowałem. Był ten mecz z Polonią Warszawa. Dałem F. pieniądze. Był kolejny mecz z GKS Katowice, też załatwiany przeze mnie. Później też współpracowaliśmy ale nie potrafię podać konkretnych meczów. Po przemyśleniu sobie w domu tego sezonu, podejrzewam, że załatwiany był mecz z Łęczną. Widzę, że ten mecz sędziował dobry duet G. i Wit Ż., więc tutaj ten mecz mógł być załatwiany. Gdy była obsada znana Fryzjerowi to on mnie namawiał żeby płacić łapówki. Ja jednak nie pamiętam, faktu przekazania w związku z tym meczem pieniędzy. Mogłem pieniądze dać Fryzjerowi, mogłem Witowi Ż., mogłem G., ale zupełnie tego nie pamiętam. Pamiętam dobrze to spotkanie z G. pod hotelem, restauracją w związku z meczem II ligi, o którym już wyjaśniałem, ale drugiego spotkania nie pamiętam. Nie mam więc pewności czy za ten mecz dostał też G. i Ż. pieniądze.
Jeżeli ja dzwoniłem do Fryzjera to raczej po to by załatwić sędziów. Jeśli on do mnie jedynie dzwonił to mogło być tak, że ja mu odmawiałem. Nie pamiętam tych meczów z tej I ligi. Mi już wtedy mniej zależało. W tej II lidze mi zależało na awansie więc lepiej te mecze i sytuacje pamiętam. W pierwszej lidze jakoś nie pamiętam tych meczów, wypadło mi to z pamięci. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale po prostu nie pamiętam. Pamiętam, że Fryzjer mnie namawiał wiele razy, przekonywał, że powiedzmy przyjeżdża bliska mu osoba i ja wtedy ulegałem i godziłem się przekazać pieniądze, ale ja szczegółów nie pamiętam. Ja też do niego wydzwaniałem, zależało to od układu tabeli. Gdy mieliśmy słabą sytuację w tabeli, to mi bardziej zależało i to ja namawiałem Fryzjera , ale czasami było tak, że gdy już wygrywaliśmy z dwa mecze, to bardziej on mnie namawiał. Różnie to było. My mieliśmy kontakty do maja 2005. Pamiętam na przykład dokładnie, że Fryzjer namawiał mnie strasznie na przekazanie łapówki w związku z meczem z 3 maja 2005 GKS Katowice - Pogoń Szczecin. Strasznie mu wtedy na tym zależało. Mówił, że jest dobry jego sędzia i, że warto byłoby zapłacić. Ja jednak się nie zgodziłem. Pamiętam też mecz w Pucharze Polski z maja 2005 z Wisłą Kraków. Sędziował Robert W. Też przed tym meczem dzwonił Fryzjer i bardzo mnie namawiał na przekazanie sędziemu pieniędzy. Ja też się już na to nie zgodziłem. W. wtedy bardzo nas skręcił i po tym meczu wyjechałem do Brazylii.
Jestem przekonany, że na pewno są jeszcze jakieś mecze, za które dawałem pieniądze. Myślę na przykład, że takiemu R. za mecz z Cracovią pewnie dałem. Myślę, że temu G. i Witowi Ż. dałem za ten mecz z Łęczną. To były takie osoby, że podejrzewam, że Fryzjer mnie do tego namówił, ale nie pamiętam szczegółów, więc nie chcę nikogo obciążać, kiedy nie jestem pewny.
W tej drugiej lidze ja pilnowałem osobiście przekazywania tych pieniędzy. Bardzo mi zależało na awansie, w tej I lidze już mi mniej zależało, w rundzie wiosennej już zdecydowanie mniej, dlatego mogłem osobiście nie przekazywać pieniędzy tylko dawać je Fryzjerowi.
Gdy po tym meczu z Radomskiem z 28 kwietnia 2004 Fryzjer pomylił marynarki i włożył pieniądze do marynarki K. zamiast do marynarki Wita Ż., to później wyciągnął te pieniądze i dał je Witowi Ż. Ja też to widziałem bo siedziałem przy tym samy stoliku. Sytuacja była zabawna i oni się śmiali. Nie mogę na sto procent powiedzieć czy K. wiedział co jest w kopercie, ale przecież co tam innego, oprócz pieniędzy mogło być. Wit Ż. skoro zabrał tę kopertę to musiał wiedzieć co w niej jest, bo o nic nie pytał. Z tego co pamiętam to te pieniądze Ż. dostał w tej restauracji jeszcze przed meczem. (...)
K. nie był jakimś moim kolegą, więc na pewno dzwoniłem do niego w sprawie jakiegoś meczu. Pewnie Fryzjer mnie namówił żebym zaproponował jakieś pieniądze Markowi K. za przegraną Bełchatowa (chodzi o mecz GKS Bełchatów - Arka Gdynia - dopisek dpanek), bo Bełchatów z nami rywalizował, a Fryzjer pomagał Arce Gdynia. Za takie mecze oferowałem kwotę między 5 a 10 tys., nie więcej. Dla Fryzjera to był podwójny interes, bo ewentualna porażka Bełchatowa była korzystna dla nas i korzystna dla Arki Gdynia
Jeżeli dzwoniłem do Zagłębia Lubin to zawsze rozmawiałem z Jerzym F. Nie znałem tam żadnej innej osoby. Gdy dzwoniłem na stacjonarny numer i na telefon komórkowy to zawsze rozmawiałem z F., nigdy nie rozmawiałem z nikim innym z Zagłębia, bo nikogo innego nie znałem.
Nawet gdy przekupieni byli zawodnicy drużyny przeciwnej, to i tak proponowałem i dawałem pieniądze sędziom. Ja do końca zawodnikom nie wierzyłem, bardziej wierzyłem sędziom. Jeśli chodzi o ten mecz z Jagiellonią z 8 maja 2004 to musiałem się spotkać z sędzią S. bo raczej starałem mieć potwierdzenie, że on jest w temacie.
Nie pamiętam dokładnie w jakim celu S. telefonował do mnie po meczu. Widzę na okazanym mi wykazie, że ten mecz przegrywaliśmy do przerwy 0:1, mimo, że zawodnicy Jagiellonii mieli przegrywać ten mecz do przerwy 0:2. Jestem na 200 % pewny, że te pieniądze, które miały pójść dla zawodników Jagiellonii (tu składy z tego meczu) musiałem zaoferować jako pieniądze dodatkowe S. On dostał pieniądze przed meczem, a po meczu pewnie dzwonił po te dodatkowe pieniądze.
Przed meczem Podbeskidzie - Pogoń z 2 czerwca 2004 byłem bardzo zdenerwowany. Ten mecz mógł dać nam awans. Ja się bałem, że jak nie wygramy tego meczu to będziemy grali bardzo ważny mecz z Bełchatowem, a być może o awansie zadecyduje dopiero mecz z Zagłębiem Lubin. Bałem się, że za te kolejne mecze będę musiał zapłacić jakieś straszne pieniądze. Przed tą kolejką zadzwonił do mnie też Jerzy F. on też bał się tej kolejki i prosił mnie o numer telefonu do Fryzjera. Zadzwoniłem do Fryzjer i zapytałem go czy mogę dać ten telefon. Fryzjer się zgodził, przekazałem ten telefon F. Słyszałem, ale nie wiem gdzie i od kogo, że F. za ten mecz zapłacił Fryzjerowi i chyba temu sędziemu około 100 tys. Nie wiem czy to prawda bo to jedynie jakaś plotka.
Nie potrafię podać daty spotkania z A., ale pamiętam, że pojechałem tam na spotkanie z A. razem z Fryzjerem. Było to kilka dni przed meczem, parę dobrych dni przed meczem, może nawet tydzień przed meczem. Spotkaliśmy się pod jakimiś blokami, gdzie on mieszkał. Pogadaliśmy wtedy z A. Chyba jednak u niego w mieszkaniu nie byłem, raczej tak to pamiętam, że to było gdzieś pod jakimiś blokami. Fryzjer podczas tego spotkania chciał mi pokazać, że go zna i mieliśmy ustalić, czy on się zgodzi wziąć pieniądze i odpuścić ten mecz. Fryzjer powtarzał, że z Podbeskidziem trzeba iść dwutorowo.
Na pewno A. miał postawiony warunek, że pieniądze będzie mógł zatrzymać jeśli do przerwy będzie określony wynik meczu, już nie pamiętam jaki.
A. dostał pieniądze na pewno przed meczem, bo później żądałem od niego zwrotu tych pieniędzy. Wynik nie był do przerwy taki jak ustaliliśmy i wygraliśmy ten mecz po strzeleniu brami w 90 minucie. Dopominałem się zwrotu tych pieniędzy, ale A. nie chciał ich oddać i nie oddał. Nasz zawodnik B. przekonywał mnie, że powinienem A. pieniądze zostawić bo wygraliśmy. Ja się upierałem żeby je oddał, bo byłem wkurzony, ze wygraliśmy dopiero w 90 minucie. Podarowałem mu to bo osiągnęliśmy awans.
Nie pamiętam spotkania przed meczem z B. i A. w Zabrzu, ale takiego spotkania nie wykluczam. Kojarzę, że było drugie spotkanie z A., podczas, którego przekazałem mu pieniądze, bo podczas spotkania z Fryzjerem i A. ustaliliśmy tylko warunki finansowego odpuszczenia tego meczu. Nie pamiętam jednak kiedy i gdzie doszło do tego drugiego spotkania. (...)
Nie pamiętam tego telefonu (do Janusza R. - obserwatora PZPN z Podkarpacia z 2 czerwca 2004 - dopisek dpanek), ale sam bym tego R. nie wymyślił, musiał mi Fryzjer kazać do niego zadzwonić. Może chodziło o obserwatora tego naszego meczu P., który też był z Podkarpacia.
Ten łysy Rafał z Cracovii, z którym się wcześniej spotykałem jeśli do mnie dzwonił przed naszym meczem Pogoń - Bełchatów pewnie dzwonił w sprawie tego meczu, żeby może dać jakąś premię naszym zawodnikom, abyśmy nie odpuścili meczu z Bełchatowem. Pamiętam kontekst tych rozmów z z tym Rafałem i on był taki, że on oferuje tę premię za dobry wynik z Bełchatowem. Nie pośredniczyłem dalej w tej transakcji, coś kojarzę, że dałem temu Rafałowi do telefonu B. bądź też dałem mu numer do B.
Rozmawiając z Fryzjerem używałem różnych numerów pre paid. Kupowałem je w różnych miejscach. Nie miałem ulubionej sieci, wybierałem różne.
Gdy zwolniłem Baniaka, Fryzjer niespecjalnie nakłaniał mnie żebym tego nie robił. On miał taki lekceważący stosunek do Baniaka. Wtedy jedynie Fryzjer namawiał mnie abym zatrudnił Michniewicza, ale ja się nie zgodziłem.
Nie było nigdy takiej sytuacji abym wysyłał kierowcę z pieniędzmi do jakiegoś sędziego bądź obserwatora i ten kierowca wrócił z pieniędzmi i powiedział, że sędzia bądź obserwator odmówił przyjęcia pieniędzy. Takiej sytuacji nigdy na 100 % nie było, bo taką sytuację bym pamiętał.
Nigdy również żadna osoba mi nie odmówiła. Gdy Fryzjer to załatwiał, to gdy ja później kontaktowałem się z jakimś sędzią lub obserwatorem to oni wiedzieli o co chodzi i nigdy nikt nie odmówił.
Nie ma takiej możliwości aby kierowca przywłaszczył sobie jakieś pieniądze i ich nie przekazał bo od razu by mi Fryzjer o tym powiedział. Fryzjer pilnował tych rozliczeń. W tych czasach się już nikomu nie ufa, ale przecież Jacek P. to mój kuzyn, do niego miałem zaufanie. Poza tym to by wyszło od razu gdyby kierowcy zabrali dla siebie pieniądze.
Nie znam i nie znałem Dariusza S., więc nie wiem gdzie on pracuje. Adres, gdzie ma z pieniędzmi podjechać Jacek P. musiał mi podać albo Fryzjer, albo w rozmowie ten obserwator.
Zawsze było tak gdy ja nie spotykałem się z obserwatorem lub sędzią to musiałem mieć potwierdzenie, że ten sędzia lub obserwator za określone pieniądze będzie sprzyjał Pogoni. Ja sam nie zawoziłem pieniędzy, to w rozmowie telefonicznej potwierdzałem z danym sędzią lub obserwatorem, że oni zgadzają się za określone pieniądze pomóc. Czasami gdy ja nie rozmawiałem z daną osobą, to przysłuchiwałem się prowadzonej z daną osoba rozmowie Fryzjera.
Jeżeli po rozmowie wysłałem do obserwatora Jacka P. to musiałem w wyniku tej rozmowy mieć 100 % przekonanie, że ten obserwator zgadza się przyjąć pieniądze i pomóc Pogoni. Nie wysyłałbym kierowcy, gdyby obserwator się nie zgodził. Poza tym nie dzwonił bym do sędziego lub obserwatora, gdyby wcześniej tego mojego telefonu nie uprzedził Fryzjer. To on już wcześniej z daną osobą obgadał, więc jeśli ja dzwoniłem to dana osoba już wiedziała po co ja dzwonię. O tym już wcześniej mówiłem i od tego nie było odstępstwa.
Gdyby ktoś odmówił przyjęcia pieniędzy lub propozycji to ja bym o tym pamiętał, bo byłby to wyjątek.
Na 100 % ten Ż., W. zadzwonił do mnie i zaprosił mnie na kawę i gdy przyjechałem to był już tam ten G. Nie było tak, że ja tam przyjechałem przypadkowo, on mnie zaprosił. Wcześniej on mi na sto procent powiedział, że tam ja sypię kogoś z Radomia w tej sprawie. Na pewno tak powiedział, nie potrafię tego zacytować, ale był taki sens, że ja kogoś z Radomia obciążam w prokuraturze To spotkanie na pewno nie dotyczyły jakiś moich spraw biznesowych z W.
Przesłuchanie 12.06.2013 cd.
Chciałbym dobrowolnie poddać się karze. Wnoszę o wymierzenie mi kary w zawieszeniu. Proszę jednak o niski okres próby bo chciałbym pracować w firmie ojca, a karalność może mi to utrudnić. Jestem w stanie zapłacić wysoką grzywnę. Od tamtego czasu minął już długi czas, gdybym mógł cofnąć czas to nigdy już bym się nie wplątał w korupcję. Wtedy byłem młody i głupi i dałem się omotać Fryzjerowi. Wtedy nie dało się inaczej działać. Żeby osiągnąć sukces sportowy i w ogóle funkcjonować w piłce nie dało się inaczej postępować. Teraz bym tego nie zrobił. Po prostu zrezygnowałbym z działalności w piłce. Jest to dla mnie wstyd i nauczka, wstyd, który zostanie na całe życie. W pewnym momencie zrozumiałem, że muszę wrócić do Polski i rozliczyć się z przeszłością. Dlatego wróciłem i opowiedziałem podczas przesłuchania wszystko szczerze, jak to zapamiętałem. Żałuję, że nie zgłosiłem się wcześniej.
(...) Wnoszę o wymierzenie mi kary łącznej (...) 3 lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres próby 3 lat, wymierzenie grzywny w wysokości 460 stawek dziennych określając wysokość jednej stawki dziennej na kwotę 1300 zł, zasądzenie kosztów, w tym opłaty sądowej.
Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.
Lista skazanych za korupcję
Lista ustawionych meczów
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu
Zobacz nasz profil na Facebooku
Zobacz nasz profil na Twitterze
Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!