sobota, 16 kwietnia 2011

Akt oskarżenia ws. tzw. gangu Fryzjera. Wyjaśnienia Ryszarda F.

To będzie naprawdę hit publikowanych przeze mnie wyjaśnień. Czas na niektóre protokoły przesłuchań Ryszarda F. pseudonim Fryzjer. Tu bardzo ważna uwaga. Prokuratura uważa, że część tego co mówił to próba obciążenia innych osób. Proponuję więc nie traktowanie wyjaśnień Fryzjera jako fakty, a subiektywne przedstawienie swojej wersji korupcji w polskim futbolu i stawianych mu zarzutów.



Przesłuchanie 15 stycznia 2007

Fryzjer pomawia Listkiewicza i Speczika
Chciałbym powiedzieć o jednej sytuacji dotyczącej sędziego Adama K. i meczu Zagłębie Lubin - GKS Bełchatów. Wiem, że obserwatorem tego spotkania był Jerzy M. Mecz ten był rozgrywany w końcu maja lub na początku maja 2004 roku (3 czerwca 2004 roku - dopisek dpanek). Zagłębie walczyło wówczas o awans do pierwszej ligi. Pamiętam, że około 3-4 dni przed meczem zadzwonił do mnie ktoś na telefon komórkowy. To był mężczyzna, który nie przedstawił się i powiedział, że od nas z Poznania jest sędzia K., który będzie sędziował mecz Zagłębia z GKS. Powiedział, że dobrze by było żeby on pomógł w tym meczu Zagłębiu. Ten mężczyzna powiedział, że parasol nad tym wszystkim trzyma prezes Listkiewicz. Ja powiedziałem: wie pan, ja nie wiem z kim rozmawiam i bierze mnie pan podstępem. Powiedziałem też, że ja nigdy nie pałałem do Listkiewicza dużą sympatią. On powiedział, że nie żartuje, że ktoś przyjedzie i pogada z K., żeby on im pomógł bo to jest mecz decydujący o awansie. Ten mężczyzna podał swoje nazwisko i przedstawił się jako Stanisław Speczik (w latach 2001-2004 prezes KGHM Polska Miedź - dopisek dpanek). Ja osobiście tego mężczyzny nie znałem, wiem, że on był prezesem w Lubinie, ale nie wiem czy w czasie kiedy była ta rozmowa. Ten Speczik dodał żeby K. nie bał się im pomóc bo za tym wszystkim stoi prezes Listkiewicz. Powiedział także, że przyjedzie porozmawiać w tej sprawie człowiek z Lubina i przywiezie pieniądze za ten mecz. Zanim ta rozmowa się skończyła to ja bardzo nieufnie podchodziłem do tego człowieka, mówiłem mu, że nie wiem z kim rozmawiam i, że takie tematy mnie nie interesują. Wówczas za jakieś 10 minut ponownie zadzwonił telefon i ponownie odezwał się ten człowiek, który przedstawił się jako Speczik. On powiedział do mnie, że to nie jest żaden żart, że on mnie nie wypuszcza i dał mi do telefonu Michała Listkiewicza. Listkiewicz powiedział do mnie: witam panie Ryśku, powiedział, że w tej sprawie zadzwoniłby do Perka, ale ma z nim ostatnio złe układy, a wie, że K. to jest sędzia od nas i dlatego dzwoni z tą sprawa do mnie. Poznałem Listkiewicza po głosie. Listkiewicz powiedział, że przyjedzie człowiek z Lubina i będzie uzgadniał szczegóły na miejscu. Żaden z nich nie powiedział kto to będzie. I było tak ponownie zadzwonił ktoś, nie wiedziałem z kim rozmawiam, i powiedział, że zamierza do mnie przyjechać. Tym człowiekiem okazał się Jerzy F. Ja tego F. znałem jedynie z widzenia, ale z nim wcześniej nie rozmawiałem. Do spotkania doszło we Wronkach w restauracji Borowianka. Chyba ja wskazałem to miejsce. F. podczas tej rozmowy spytał mnie, a raczej stwierdził, że był telefon z Warszawy. Ja potwierdziłem i powiedziałem, że mają mocne plecy. Wtedy F. przeprowadził rozmowę z K. , ja byłem trochę z boku. K. bał się tego meczu, powiedział, że cały sezon nie sędziował, że jest nie przygotowany bo miał kontuzję. F. powiedział, że ma dla niego pieniądze, żeby pomógł Zagłębiu w osiągnięciu wyniku. Podczas tego spotkania F. przekazał K. kopertę z pieniędzmi. To były pęczki stu złotówek. F. powiedział jaką kwotę przekazuje K., było to bądź 30 bądź 40 tys. zł. F. powiedział mi, że do mnie zgłosi się po meczu, bo ma swój honor i jak będzie dobrze wszystko z tym wynikiem to ja dostanę na wódkę. K. wziął te pieniądze. F. po około pół godzinnym spotkaniu pojechał, ja z K. zostałem. On powiedział, że boi się tego meczu, żeby wszystko wyszło bo on jest nieprzygotowany, nie chciał jechać na ten mecz. Ja mu powiedziałem żeby uważał, bo to jest mecz dużego ryzyka.
Było jeszcze tak podczas tej rozmowy z F., że on spytał mnie na boku czy Bełchatów dzwonił już do K. i czy coś proponował. Ja powiedziałem, że nie wiem, że spytam. Pamiętam nawet, że następnego dnia K. powiedział, że ktoś się do niego odzywał z Bełchatowa, ale nie pamiętam kto.
Po meczu Zagłębie - Bełchatów, który Lubin wygrał 1:0, ja zadzwoniłem do obserwatora M. Zapytałem jak ocenia K. Powiedział, że jest za wcześnie, że chce obejrzeć ten mecz na kasecie. Ostatecznie dał K. notę chyba 7,8 lub 7,9. Była to nota poniżej 8,0. Pamiętam, że ja po meczu K. spotkałem się z nim wieczorem na rynku w Poznaniu. Pamiętam, że to spotkanie odbyło się w restauracji FAXE bo tam było jakieś wielkie święto i świętowali też piłkarze Lecha, nie pamiętam co wtedy świętowali. Chyba to był finał Pucharu Polski, który Lech zdobył.
K. powiedział, że za ten mecz wszyscy będą mieli pretensje bo on źle sędziował i, że będzie afera, bo nikt nie będzie zadowolony. Dzień, dwa po tym meczu zadzwonił do mnie F. i powiedział, że chce się spotkać. Umówiliśmy się na spotkanie w okolicach Wronek. Pamiętam, że jeszcze dzwoniłem do niego na numer klubowy i zapowiadałem, że się spóźnię i przesunęliśmy godzinę spotkania. Dzwoniłem na numer klubowy bo on nie używał komórki. Spotkanie odbyło się za Pniewami, ja wyjechałem w jego kierunku. Spotkaliśmy się w lesie między Nowym Tomyślem a Pniewami. F. powiedział, że chce żebym uciął trochę pieniędzy K. dla siebie. F. powiedział, że K. pomieszał i za bardzo im nie pomógł. F. właściwie mnie obwiniał, że K. spaprał ten mecz. F. powiedział mi też wtedy, że im właściwie pomaga ustawiać mecze (sędzia A. - dopisek dpanek) Sz., ale, że tutaj nie miał dojścia Tak się rozstaliśmy. Ja z K. na temat tego spotkania nie rozmawiałem, nie odbierałem też od niego żadnych pieniędzy. Ja o tych zdarzeniach nie mówiłem nikomu. Z F. nie miałem od tego czasu kontaktu.

Komentarz Michała Listkiewicza nt. wyjaśnień Fryzjera

Jak Zagłębie Lubin kupowało mecz od Piasta Gliwice


Cracovia - Zagłębie Lubin - mecz o Puchar UEFA

Zarzuty ws. meczu Zagłębia z ŁKS (czytaj tutaj)

Zagłębie ustawia mecz z RKS Radomsko

Arka kupuje mecze
Chciałem jeszcze powiedzieć o sytuacji w Arce Gdynia. Wiem, że tam były działania związane z pozyskiwaniem sędziów. Głównodowodzącym był Heniu K. - szef Okręgowego Związku Piłki Nożnej. On tam dzielił i rządził. Wiem, że on odbierał sędziów i obserwatorów i ich gościł. Ja się z K. znam od lat w związku z działalnością w Wielkopolskim ZPN. Za czasów jak prezesem Arki został Jacek M. - K. zorganizował spotkanie. Zadzwonił do mnie i powiedział, że chce się ze mną spotkać on i Jacek M. Spotkanie odbyło się około 50-70 kilometrów do Wronek. Na spotkanie przyjechał tylko M. K. zadzwonił, że coś mu wypadło. M. znałem z Lecha przez Darka Szymkowiaka. Ja przed rozmową z M. rozmawiałem z K. z telefonu M. Było tak, że oni się zdzwonili i ja byłem poproszony o rozmowę z K. On poprosił mnie żebym wysłuchał M., a potem porozmawiał sobie z nim. M. powiedział, że ja mam jakieś kontakty żeby ściągnąć zawodników z Arki (z czy do? - dop. dpanek) i dobrze by też było żebym porozmawiał z sędziami z naszego terenu w przypadku meczów Arki Gdynia. Wynikało z jego wypowiedzi, że oni są gotowi płacić sędziom za pomoc w wygranych Arki. Później zadzwonił do mnie K., że będzie do mnie dzwonił M. Następnie zadzwonił do mnie M. i powiedział, że przyjedzie do mnie (Wiesław) K. - kierownik drużyny i coś mi przywiozą. Ja byłem wtedy w Kołobrzegu, oni wiedzieli, że mają przyjechać do Kołobrzega. To było około 3-4 lat temu. Spotkałem się z K., który przyjechał z Januszem Kupcewiczem (tutaj więcej o jego zeznaniach przed wrocławskim sądem). Spotkaliśmy się w Kołobrzegu w ośrodku wczasowym. Tam dostałem od nich pakunek, paczkę. Tam były najprawdopodobniej pieniądze. Następnego dnia przyjechał do mnie K. i odebrał tę paczkę. Wcześniej się ze mną umówił. On był z żoną. Ona widziała ten pakunek. Schowała go w torebkę. K. powiedział, że on potrzebuje pieniądze, że do niego przyjeżdżają różni ludzie z PZPN i, że on musi mieć na to finansowanie. Powiedział, że nie wypada mu brać bezpośrednio pieniądze od swoich ludzi z Arki i stąd moje pośrednictwo. Z tego wynika, że M. był przekonany, że to pieniądze dla mnie. Podczas kolejnych spotkań K. prosił mnie żebym kontaktował się z sędziami meczów Arki i rozmawiał z nimi. Chodziło kontakt dla M., ja miałem być osobą pośredniczącą w kontaktach z sędziami, tak naprawdę wszystko załatwiał K. M. miał być przekonany, że to wszystko ja załatwiam. M. pytał sędziów czy dzwonił Rysiek F. Tak naprawdę wszystko z sędziami omawiał K., ja miałem być tylko słupem. To, że są takie rozmowy z sędziami mówił mi K. i niektórzy sędziowie. Ja za ten mecze Arki załatwione z sędziami miałem dostawać i dostawałem pieniądze, które ostatecznie trafiały do K. Drugą taką paczkę dostałem od Arki chyba w 2004 roku, po utrzymaniu Arki w II lidze. Nie pamiętam dokładnie, ale dostałem ją chyba od Wiesława K. Nie pamiętam czy na tym spotkaniu był M. Przekazałem ją również Henrykowi K. w miejscowości Podgaje.

Kasacja od wyroku ws. korupcji w Arce Gdynia
Były prezes Arki Gdynia oskarżony
Jak ustawiała mecze Arka Gdynia
Wyrok ws. Arki Gdynia

24 stycznia 2007 rok

Jak sędzia Zbigniew R. awans kupił
Przypomniałem sobie okoliczność przekazania pierwszej raty pieniędzy za awans (sędziego
Zbigniewa) R. za awans do II ligi. Te pieniądze zostały przekazane po rundzie jesiennej, a

Czytaj wyjaśnienia sędziego Zbigniewa R.

przed rundą wiosenną sezonu 2003/2004. Druga rata została przekazana przez R. po meczu Zagłębia Sosnowiec w III lidze. To był mecz na którym obserwatorem był Jerzy G. i jeszcze jeden obserwator. Było dwóch obserwatorów. R. powiedział mi, że po tym meczu G. gratulował mu awansu do II ligi. Dał mu do zrozumienia, że bardzo dobrze sędziował. Nie wiem czy dokładnie powiedział, że gratuluje mu awansu. Po tym meczu było wiadomo, że R. awansuje do II ligi. W krótkim czasie po meczu, P. zadzwonił z mojego telefonu do G. i uzgodnił z nim, że zostanie przekazana druga rata pieniędzy. Przypominam sobie także, że G. powiedział P., że jakby R. został uwzględniony w obsadzie następnej kolejki to ma wysłać zaświadczenie, że jest chory, albo znaleźć inne alibi żeby więcej nie sędziować. P. nie mógł jechać i zawieźć tych pieniędzy - 10 tys. zł. - nie pamiętam z jakiego powodu. Ja podjąłem się zawiezienia tych pieniędzy. Te pieniądze zawoziłem do Warszawy kilka lub kilkanaście dni po tym meczu. Jechałem tam pociągiem IC "Lech". Pamiętam, że G. rozmawiając z P. uzgodnił, że G. wyjdzie na spotkanie w przerwie śniadaniowej w zakładzie pracy. Wcześniej już było uzgodnione, że ja będę na niego czekał o tej określonej godzinie, w tym barze tureckim lub greckim. Nie pamiętam czy po przyjeździe do Warszawy ja dzwoniłem do G. Mogło być tak, że umówiliśmy się w tym barze. Spotkaliśmy się w tym barze, zjedliśmy tam kebab, on wypił coca colę. Tam przekazałem mu pieniądze. On przy mnie zadzwonił do Listkiewicza i powiedział, że przyjechał Poznań i przywiózł drugą ratę. Zapytał czy on będzie dzisiaj na bieżni. Zapytałem go o tę bieżnię i wtedy on mi powiedział, że z Listkiewiczem spotyka się na bieżni i tam biegają. Powiedział też, że blisko siebie mieszkają. On dawał mi do zrozumienia, że nie jest zwolennikiem brania pieniędzy za awans, ale tego wymaga Listkiewicz. Nie mam wątpliwości, że ta druga rata była po meczu Zagłębia w III lidze. Na pewno ta rata nie była płacona w czasie gdy R. sędziował już w II lidze. Nie pamiętam dat, ale wydaje mi się, że kilka dni upłynęło zanim R. przekazał mi pieniądze na II ratę. Przyjechał do mnie do domu w Zielonejgórze i musiało kilka dni upłynąć zanim ja te pieniądze zawiozłem do G. do Warszawy. Proszę sprawdzić czy R. sędziował jeszcze jakiś mecz po tym meczu Zagłębia. Z tego co kojarzę to on po tym meczu nie sędziował, mimo, że do zakończenia rundy było jeszcze sporo czasu. To świadczy również o tym, że awans R. został ustawiony. On by może wysyłał zwolnienia lekarskie do PZPN żeby dłużej nie sędziować i żeby nie zaniżać sobie średniej ocen, która dawała mu awans. Uważam, że nawet jeżeli by przyszła jakaś niska ocena to by ją wyrzucili do kosza, a u obserwatora załatwiliby notę, która by im pasowała. P. był u mnie kierownikiem budowy, w książce budowy mojego domu zabezpieczonej przez policję znajdują się jego pieczątki, poza tym P. był bardzo dobrym kolegą G., dużo lepszym ode mnie. To był mój pomysł żeby zaangażować P. w ten układ z G. żeby pilotować i załatwiać awans R. Ale G. też nie miał za dużo do powiedzenia w tym temacie, decydował Listkiewicz. Listkiewicz był prezesem i jemu podlegała działka sędziowska. G. był malowanym przewodniczącym kolegium sędziów.
My rozmawialiśmy z G. przez telefon, ale nie było tych rozmów dużo. Z nim rozmowy były raczej krótkie, konkretne. Ostatni raz spotkałem się z G. w marcu lub kwietniu 2006 roku w Kołobrzegu, on dokonywał zapisu na zakupu apartamentowca przy ulicy Portowej bądź względnie ulicy równoległej do Portowej. Spotkaliśmy się dokładnie w dniu podpisywania przez niego aktu notarialnego. Umówiliśmy się na to spotkanie telefonicznie. Podczas tego spotkania poruszył temat R., powiedział żeby on tam czegoś nie nagadał. Ja powiedziałem żeby on się nie bał, że R. nie wie, że to z nim było załatwiane.

Wraca temat Speczika i Listkiewicza
Chciałem jeszcze dodać, że ja osobiście nie znam Stanisława Speczika, osobiście się z nim nie spotkałem, rozmawiałem z nim jedynie telefonicznie przed tym spotkaniem Zagłębia Lubin sędziowanym przez K. To on do mnie dzwonił, na mój telefon komórkowy, nie wiem z jakiego numeru, czy to był telefon stacjonarny czy komórkowy. Ja w tym czasie dysponowałem dwoma telefonami komórkowymi, jedynym na kartę, drugi był zarejestrowany na firmę prowadzoną przez moją konkubinę.
Wracając do Speczika, nie znam go osobiście, ale wiem jak wygląda, ma wąsa i czesze się na bok. Wiem od jednej dobrze poinformowanej osoby z PZPN, że Listkiewicz załatwił mu funkcję w UEFA czy FIFA i zajmował się on finansami. W podziękowaniu Speczik miał kupić tzn. sfinansować zakup działki na obrzeżach Warszawy. Nie wiem czy ta działka widnieje na nazwisko Listkiewicza czy kogoś z jego rodziny.
Wiem, że awans w taki sposób załatwiał wcześniej (Adam) K. Jemu to załatwiał bezpośrednio (Krzysztof) P. o tym wiedział też Antkowiak - prezes Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej. K. mówił mi, że pieniądze na ten cel pożyczył od (...) biznesmena - cukiernika z Poznania.

Grypsy od sędziego
Ja w ostatnim czasie dostałem kilka grypsów od (Artura) Sz. (sędzia z Krakowa). My spotkaliśmy się w momencie gdy odbierał paczkę. Od podszedł do mojej celi i powiedział, że dostał paczkę. W grypsach które mi przesłał powiedział, że dał go F., tzn., że on go obciążył, powiedział też, że ma w zarzutach mecze chyba Ceramiki i Jagiellonii. On powiedział, że nic mu nie udowodnią bo on jeździł z liniowymi i był non stop w ich obecności przed i po meczu i z nikim się nie spotykał.
Ja z nim wcześniej , przed sprawą, przed aresztowaniem (Antoniego) F. i (Mariana) D. rozmawiałem sporo przez telefon. Podczas jednej z tych rozmów on powiedział, że wziął pieniądze od Zagłębia Lubin, po tym meczu z Arką. Wcześniej o tych rzeczach mówiło się dość powszechnie w naszym środowisku. Zmieniło się to po wprowadzeniu "stanu wojennego" tj. pierwszych aresztowaniach w tej sprawie.

Fryzjer pomawia Borskiego
Wiem, że mecze Zagłębia pilotował i nawiązywał kontakty z sędziami prowadzącymi spotkania Zagłębia sędzia Marcin Borski. Wiem, że był taki mecz Zagłębia z Aluminium Konin sędziowany przez Piotra W. Tam liniowym był Krzysztof Myrmus - sędzia asystent międzynarodowy. Wiem, że do tego sędziego Myrmusa w sprawie załatwienia meczu Zagłębia zadzwonił Marcin Borski. O tym powiedział Myrmus Marianowi D., a on mnie. Myrmus jest z Bielsko Białej i podlega D. jako prezesowi Śląskiego Kolegium Sędziów.
Wiem, że był taki mecz Radomsko - Zagłębie Lubin. Zagłębie wygrało ten mecz. On był ustawiony. Tam były działania dwustronne. Mecz był kupiony od piłkarzy, siedmiu piłkarzy Radomska zostało zawieszonych. Wiem, że ten mecz sędziował B., a obserwatorem był Ć. B. drukował ten mecz na żywca. Pieniądze za ustawienie meczu płacił bądź Sz. bądź Jurek F.

26 stycznia 2007

Korupcja w MKS Mława?
Z rozmów w środowisku wiem, że awans dla MKS Mława załatwiał człowiek o nazwisku (Wiesław) Ch. przy udziale i pomocy Grzegorza G. (warszawski sędzia). Nie wiem jak się pisze nazwisko Ch. On jest obserwatorem III ligi i prawdopodobnie prezesem sędziów na tamtym terenie (tutaj można zweryfikować te informacje - dpanek). Trzeba by to sprawdzić. O tym też mówił mi G. gdy kiedyś do mnie zadzwonił i chciał poprzez moją osobę dotrzeć do sędziego, który sędziował mecz Mławie. On wiedział kto będzie sędziował i chciał do tego sędziego dotrzeć. Ja nie znałem tego sędziego i mu nie pomogłem. To był jakiś sędzia z Kujawsko-pomorskiego. Z tego co wiem to ten Ch. osobiście rozmawiał z sędziami i wręczał im pieniądze.

Lechia Gdańsk kupiła awans?
Nie wiem czy mówiłem ale Lechia Gdańsk także kupiła sobie awans do II ligi. Lechia kupowała mecze, a jeden z nich z Kotwicą Kołobrzeg (28 maja 2005) od zawodników tej drużyny. Załatwiał to zawodnik Kotwicy o nazwisku (Arkadiusz) G., a wiem to od drugiego zawodnika Kotwicy - (Marcina) M. Po meczu spotkałem się z nim i on powiedział mi, że Unia Janikowo finansowo podpierała ten mecz i oferowała więcej pieniędzy za wygranie tego meczu niż Lechia. Mówił, że G. załatwiał sprawę z zawodnikami Lechii i na jego konto lub adres domowy wysłana została kwota 8-10 tys. zł. Taką kwotę podał G., ale tych pieniędzy mogło być więcej. To był ważny mecz dla Lechii bo decydował o awansie do II ligi.

Czytaj listę ustawionych meczów Unii Janikowo, m.in. Lechii z Kotwicą

Część zawodników została wtajemniczona w ten układ przez G. i oni odpuścili ten mecz. Kto wie czy Henryk K. nie maczał w tym paluchów. Zadzwonił do mnie i prosił bym pogadał z zawodnikami bądź prezesem Kotwicy aby ten mecz odpuścili. On mówił, że Lechia ma uszykowane pieniądze za odpuszczenie tego meczu. Mówił, że ja jestem blisko z Kotwicą i żebym to załatwił. Żebym zaproponował ludziom z Kotwicy lub prezesowi albo zawodnikom pieniądze za odpuszczenie tego meczu. Nie podawał kwoty jaką proponują, mówił tylko, że pieniądze są już naszykowane.

Szczakowianka ustawiała mecze?
Przypominam sobie też, że kupowany był przez Szczakowiankę mecz z Arką Gdynia. Mecz ten sędziował Arkadiusz S. Przed meczem dzwonił do mnie (warszawski sędzia) Grzegorz G. i mówił, że na ten mecz jedzie jego człowiek i on pokaże im gdzie jest ich miejsce w szeregu.
Mówił, że to miejsce w szeregu pokaże Arce Gdynia bo Arka nie wywiązała się kiedyś z jakiejś obietnicy dla G. Faktycznie na ten mecz pojechał S. i z relacji osób ze środowiska wiem, że strasznie skręcił Arkę w tym meczu. Szczakowianka ten mecz wygrała. To ze S. G. załatwiał ten mecz. G. był tylko pośrednikiem z kimś ze Szczkowianki. Szczakowianka już zaczęła przekupować sędziów w IV lidze. Tam na Śląsku jest duża konkurencja wśród klubów i oni mocno wchodzili w te układy aby pobić konkurencję. Ja o tym chyba już mówiłem, że historia S. pokazuje, że za spadkami i awansami sędziów stał Listkiewicz. I bez jego zgody nikt nie mógł awansować wśród sędziów. S. to jest pracownik, który pracuje w tym samym zakładzie co Jerzy G. G. gdy był szefem kolegium sędziów PZPN chciał by S. wprowadzić do II ligi tylnymi drzwiami bez zgody Listkiewicza. Faktycznie mu się wtedy to udało ale Listkiewicz się wkurzył i spowodował, że S. bardzo szybko z tej ligi spadł. Był w II lidze chyba tylko jeden sezon. On to zrobił w ten sposób, że kazał Saksowi dobrać dla S. odpowiednich obserwatorów, a z tymi obserwatorami załatwiał niskie noty dla S. Nawet G. nie był w stanie załatwić utrzymanie S. w lidze. O tym opowiadał mi Eugeniusz Stanek lub Wit Żelazko. Któremuś z nich mówił o tym Listkiewicz.

Jak ustawiała mecze Szczakowianka
Zarzuty za mecz Szczakowianki z Zagłębiem Lubin

Miedź Legnica kupowała mecze?
Mecze kupowała także Miedź Legnica. Mecze te załatwiał prezes tego klubu B. Oni kupowali prawie wszystkie mecze przed awansem do II ligi. Podam jeden szczegół. Pomagał mu to załatwiać obserwator II ligi Bogdan B., który mieszka w Mosinie.

Czytaj o zarzutach dla Bogdana B.
Zarzuty dla działaczy Miedzi Legnica

Była taka sytuacja, że przy stacji benzynowej spotkali się właśnie - trójka sędziowska z Poznania i ten B. To było przed bardzo ważnym meczem w III lidze GKS Jastrzębie - Miedź Legnica (13 maja 2006 1-2 - dop. dpanek). To był decydujący mecz o awans do II ligi. Ten mecz wygrała Miedź. Mecz ten obserwował Ryszard R. z Krakowa. Przed tym meczem spotkanie tych sędziów z B. umówił właśnie Bogdan B. Z tym związana jest komiczna historia. Na tę stację benzynową podjechał samochód z sędziami z Poznania. B. nie znał i nie wiedział jak wygląda sędzia tego meczu L. Zobaczył, że przyjechał samochód z Poznania, skojarzył, że wysiadają tam sędziowie i do nich podszedł. Zaczął im wręczać pieniądze i powoływać się na uzgodnienia z Bogdanem B. Pomylił się jednak bo to przyjechała trójka sędziowska, która jechała na inny mecz. Ci sędziowie nie wiedzieli o co chodzi, myśleli, że to jakaś prowokacja. O tym opowiadał mi Marek R. bo to on właśnie jadąc na mecz I ligi wjechał na tę stację benzynową i do niego B. podchodził. Nie wiem czy później L. przyjechał na tę stację i dostał pieniądze, ale podejrzewam, że tak skoro tam byli umówieni. L. mi jedynie po tym meczu mówił, że z Jastrzębia przed tym meczem też do niego podchodzili. Nie znam szczegółów.
Wracając do B. to był taki mecz Miedzi Legnica, który sędziował Mariusz S., a obserwatorem był właśnie B. Wiem, że obserwator wziął wtedy od B. 2 tys. zł. Mecz wygrała Miedź. Mówił mi o tym S. S. po tym meczu dzwonił do mnie i prosił żebym mu załatwił u B. ocenę. Rozmawiałem z B. w tej sprawie, on powiedział, że wystawił już S. notę. Wiem, że S. krzyczał na B., że nie chce mu dać noty a sam wziął 2 tys. zł.
B. w wielkopolskim ZPN jest szefem obserwatorów. On robił obsady obserwatorów na mecze IV ligi, okręgówki i niższych klas. Chcę powiedzieć, że w tych niższych klasach najważniejszy jest obserwator. O tym jak sędzia, na korzyść której drużyny ma sędziować decyduje bezwzględnie obserwator. B. układał obsady na poszczególne mecze. Nie robił niczego bezinteresownie, u niego liczyła się tylko kasa. Kluby z tych klas rozgrywkowych dzwoniły do B. składały konkretne propozycje, zamówienia na mecze, a on to wszystko rozgrywał, dzwonił do obserwatorów i kierował na konkretne mecze. Mówił gdzie, który klub ma wygrać, gdzie u kogo do odebrania są pieniądze.

Mirosław S. chciał sprzedać mecz?
Był też taki mecz Arka Gdynia - KSZO Ostrowiec na wiosnę 2005 roku. W przeddzień meczu przyjechał Mirosław S. Spał w hotelu Nadmorskim. W. mówił mi, że S. negocjował z działaczami Arki wysokość kasy za odpuszczenie meczu. Mówił, że Arka nie wygra tego meczu jeśli on nie dostanie kasy za odpuszczenie meczu. Działacze Arki dali mu chyba 30-40 tys. zł. S. obiecał, że porozmawia ze swoimi piłkarzami o odpuszczeniu meczu. W tym dniu na meczu był też redaktor Łuszczyna i robił zdjęcia. Nie wiem nic na temat podejścia pod sędziego tego meczu (sędzią był Robert W. - dopisek dpanek). Wiem, że Arka podchodziła pod W. w meczu z Górnikiem Zabrze. Jestem ciekaw czy W. się wam do tego przyznał. Wiem, że W. dostał za ten mecz 20 lub 25 tys. zł. Proszę zobaczyć, że W. jeździł przede wszystkim na mecze gdzie dawali kasę. Niech zatem Saks nie gada, że przypadkowo, losowo ustalał obsady meczu. Posyłał W. tam gdzie ten chciał jechać i gdzie były pieniądze. W. miał bardzo dobre układy z sędziami warszawskimi. Sędziowie warszawscy jeździli na mecze, na które chcieli jechać. Sami sobie te mecze wybierali i Saks spełniał ich prośby. Nie wiem kto z działaczy dawał W. pieniądze za ten mecz Arki.

Świt kupuje mecze
Opowiem też jak Świt Nowy Dwór po sprzedanych barażach został w pierwszej lidze, mimo, że powinien zostać zdegradowany jak Szczakowianka. Mecze barażowe Szczakowianka - Świt były ułożone. Szczakowianka kupiła baraże od Świtu. Afera ta zakończyła się pozostaniem drużyny, która mecz sprzedała, w pierwszej lidze. Zdegradowano natomiast Szczakowiankę Jaworzno. Za tą decyzją o niezdegradowaniu Świtu stał Marcin Stefański - ówczesny dyrektor departamentu rozgrywek PZPN. O tym, że on stał za tą decyzją mówił mi Eugeniusz Stanek, członek prezydium PZPN. On mi mówił, że Stefański chodził i załatwiał tę decyzję. Stefański załatwiał to na prośbę ówczesnego prezesa Świtu Wojciecha Szymańskiego, który obecnie działa w Widzewie Łódź. Stefańskiego teściową jest siostra Szymańskiego. To była wręcz śmieszna decyzja PZPN bo Szczakowianka, która mecz kupiła została zdegradowana, a Świt, który mecz sprzedał został w lidze.
Wiem, że Szczakowianka grał mecz barażowy jeszcze raz. Na tym meczu sędzią głównym był Tomasz M., a obserwatorem był Krzysztof P. Dusza mi opowiadał, że przedstawiciel z klubu Szczakowianka pojechał do Poznania i wspólnie z P. wysyłali arkusz ocen, w którym P. oceniał M. za ten mecz. Wcześniej ten mecz był załatwiony z M. i P. Tomasz M. postawił warunek, że musi go chronić obserwator i musi dostać określoną notę. Po meczu ten przedstawiciel Szczakowianki pojechał do Poznania do P., dał mu część pieniędzy i powiedział, że resztę pieniędzy dostanie wtedy gdy wyśle arkusz obserwacyjny z uzgodnioną wcześniej notą. Ta nota dla M. była wcześniej z P. ustalona, ale ten przedstawiciel Szczakowianki bał się, że P. może nie dotrzymać słowa i w ten sposób P. przypilnował. Faktycznie P. postawił taką notę jaką ustalili i resztę pieniędzy dostał. Nie wiem jaka to była kwota i który przedstawiciel Szczakowianki ją wręczył. To może będzie wiedział Marian D., który mi o tym opowiadał.

Jak ustawiał mecze Świt Nowy Dwór

Janusz Wójcik kupił wszystkie swoje sukcesy?
Chcę także powiedzieć, że obecny poseł Samoobrony Janusz Wójcik kupił wszystkie swoje sukcesy, jakie w piłce nożnej zdobył. Wiem, że wydzwaniał do sędziów i ustawiał z nimi mecze. Wójcik był trenerem Świtu Nowy Dwór. Wiem na pewno, że dzwonił do mnie przed meczem Świtu, który sędziował Grzegorz K. (11 czerwca 2004 roku Świt - Górnik Polkowice 0:0 - dop. dpanek). Zadzwonił do mnie i powiedział, że ten mecz będzie sędziował K. i poprosił mnie o numer telefonu do Grzegorza K. Dałem mu ten numer. Świt jednak ten mecz zremisował. Ten mecz był na wiosnę 2004 roku o ile dobrze pamiętam. był to mecz w Świcie. Skoro był to mecz z Górnikiem Polkowice to podejrzewa, że tam do K. pewnie podchodzili ludzie z Górnika bo K. dobrze żył z ludźmi z Polkowic. Nie wiem tego, to są tylko moje przypuszczenia. Na pewno jednak przed tym meczem Wójcik dzwonił do K. bo ode mnie brał telefon. Później rozmawiałem z K. i on mi powiedział, że dzwonił do niego Wójcik i mu proponował pieniądze za korzystny wynik dla Świtu. Z tego co pamiętam zadzwoniłem do K. i zapytałem czy mogę dać jego numer telefonu Wójcikowi. On powiedział, że mogę ale po chwili zastanowienia żebym dał numer telefonu do jego asystenta.

Czytaj o wyjaśnieniach, wg których Janusz Wójcik ustawiał mecze Śląska Wrocław (czytaj też tutaj).
Czytaj o zatrzymaniu Janusza Wójcika i postawieniu mu zarzutów (tutaj).
Czytaj o wywiadzie Janusza Wójcika dla Rzeczpospolitej.

Fryzjer obciąża wielu znanych działaczy
Powiem kto zgodnie z moją wiedzą zajmował się w poszczególnych klubach kupowaniem, ustawieniem meczów piłkarskich. Dla Widzewa Łódź robił to Wojciech Sz., a w sezonie poprzedzającym awans do I ligi Tadeusz D. W ŁKS załatwiał: Jacek Ż., Krzysztof Z., Artur Sz. W Jagiellonii Białystok w dawniejszych czasach Ryszard J. Na temat Śląska nie mam wiedzy. Kiedyś dawniej działał tam Janusz Wójcik. W Zagłębiu Sosnowiec Wojciech R. i (Krzysztof) T. Z tego co wiem w meczu Arka Gdynia - Zagłębie Sosnowiec, który sędziował (Zbigniew) R., a obserwatorem był (Krzysztof) W., przed meczem, około godziny przed rozpoczęciem do W. ws. tego meczu dzwonił właśnie T. W Zawiszy Bydgoszcz Wojciech K., ale ten sam tego nie załatwiał. Pomagali mu w tym Roman K. pseudonim Fundin, Eugeniusz N. prezes związku pseudonim Łukaszenka. Na temat Ruchu Chorzów nie mam wiedzy. Dla Piasta Gliwice przed stanem wojennym, który wprowadziliście to Marian D. W KSZO to wiadomo, że Ł. i S. W Lechii Gdańsk nie wiem dokładnie. W Górniku (Polkowice) wiadomo, że J., S. S. dawał przecież pieniądze (sędziemu Zbigniewowi) R. W Heko Czermno nie mam wiedzy, myślę, że mógł to być prezes, tam też się kręcił Wit Ż. W Podbeskidziu Stanisław P. Pomagał mu Jacek P. i (Janusz) H. Przecież to nie przypadek, że często sędziowali tam sędziowie z Krakowa W Radomiaku Radom nie mam wiedzy. W Polonii Bytom w III lidze Marian D. W Legii Warszawa kiedyś Tadeusz Diakonowicz. On na obiekcie Legii miał swoją firmę. W Wiśle Kraków działał Zdzisław Kapka. Przypominam sobie, że kiedyś dzwonił do mnie ws. (sędziego Zbigniewa) M. W Odrze Wodzisław Edward Socha. W Groclinie załatwiał Władysław Kowalik. W Pogoni Szczecin w niewielkim zakresie Edward Ptak, ale mógł dyrygować tym Ryszard Mizak i Marek Łopiński. W Polonii Warszawa kiedyś dawał Jerzy Engel. Wszyscy handlowali na potęgę meczami.

Polonia chce kupić od Lecha
Chciałem jeszcze opisać okoliczności jednego spotkania w domu Krzysztofa P. (wpływowy działacz piłkarski z Poznania (dopisek - dpanek). To była pora letnia, było ciepło. To spotkanie odbyło się przed meczem Lecha Poznań z Polonią Warszawa. To spotkanie odbyło się 2-3 dni przed meczem u P. Dokładnie było tak, że zadzwonił P. i powiedział, że ja mam znajomości z chłopakami z Lecha i żeby przyjechać do niego do domu na jego spotkanie. Ja się zgodziłem, jak jechałem do niego to nie wiedziałem z kim mam się spotkać. Ja od siebie z domu nie miałem daleko do Poznania. Jak ja przyszedłem do P. to zastałem tam dwóch panów - Jerzego P. - prezesa Polonii i wiceprezesa czy też członka zarządu Marka R. Ja ich obu znałem z wcześniejszych spotkań dotyczących rozgrywanych meczów, z (Jerzym) P. byłem dobrym znajomym. Przywitaliśmy się i rozmawialiśmy na tarasie w domu P. Myślę, że oni mogli się wcześniej z P. zgadać, zakładam, że on mógł być wcześniej obserwatorem jakiegoś meczu Polonii Warszawa, ale to trzeba sprawdzić. P. i R. przedstawili sprawę jasno, powiedzieli, że są w posiadaniu gotówki i zależy im na zwycięstwie bądź chociaż remisie w Poznaniu z Lechem. Wtedy do rozmowy włączył się (Krzysztof) P. i powiedział do mnie : Ty Rysiu znasz piłkarzy z Lecha, którzy grali wcześniej w Amice, gdzie ja wcześniej pracowałem i, że można by porozmawiać z nimi o odpuszczeniu meczu i tak załatwić wynik. W Lechu rzeczywiście grali wtedy zawodnicy, których dobrze znałem wcześniej z Amiki. To był na przykład Zbyszek Wójcik - stoper Lecha, znałem też wielu innych piłkarzy Lecha. Padła też ze strony działaczy Polonii kwota - 100 tys. zł. za układ i osiągnięcie zwycięstwa - 3 punktów, za remis i jeden punkt 50 tys. zł. Ja powiedziałem, że to nie jest do zrealizowania, że ja nie będę rozmawiał z piłkarzami, że w Poznaniu takie rzeczy nie przejdą, że na mecz przychodzi 20 tys. ludzi, jest duża presja na nich i nikt z nich nie zrobi "babola" i się nie ośmieszy. Powiedziałem, że ja w to nie wchodzę. Powiedziałem, że znam działaczy Lecha, że może coś wysonduję i jak coś się zmieni to będziemy mieli kontakt przez Krzysia P. Tak skończył się ten temat. Ja wyszedłem, P. i R. zostali. Ja rozmawiałem z którymś z działaczy Lecha, ale ja ich tylko ostrzegłem żeby uważali, że Polonia chce podchodzić ich zawodników. Z P. do tej rozmowy już nie wracałem.
(mecz Lech Poznań - Polonia Warszawa 1:0 został rozegrany 14 maja 2004 roku).

Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.  
Lista skazanych za korupcję  
Lista ustawionych meczów  
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu  

Zobacz nasz profil na Facebooku 
Zobacz nasz profil na Twitterze    

Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które  pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!