Jednym z klubów, które aktywnie ustawiały mecze piłkarskie był Górnik Polkowice. Oto spis informacji, które pojawiły się podczas śledztwa ws. korupcji w polskim futbolu na tym blogu.
03 lutego 2018 Krystian K. ukarany za korupcję
12 kwietnia 2016 Prawomocny wyrok ws. Górnika Polkowice
2 marca 2015 - wyrok ws. korupcji w Górniku Polkowice
29 października 2014 - kończy się proces ws. korupcji w Górniku Polkowice
15 października 2014 - odwołanie ws. kary dla Radosława J. odrzucone
21 sierpnia 2014 sędzia Mariusz R. skazany za udział w ustawieniu meczu Górnika
7 lipca 2014 - wyroki za korupcję w Górniku Polkowice
11 lutego 2014 - kolejna kara dla Marka Gancarczyka
27 grudnia 2013 - wyjaśnienia Andrzeja S. ze śledztwa
27 listopada 2013 - odwołanie Nawotczyńskiego ws. kary dyscyplinarnej odrzucone
14 października 2013 - kolejna rozprawa w procesie dotyczącym Górnika Polkowice
11 kwietnia 2013 - dwaj b. piłkarze Górnika Polkowice ukarani za korupcję
02 marca 2013 - postępowanie dyscyplinarne ws. dwóch piłkarzy Górnika
16 listopada 2012 - kary dyscyplinarne za korupcję w Górniku Polkowice - czytaj.
18 października 2012 - kolejny b. piłkarz Górnika zdyskwalifikowany za korupcję - czytaj.
11 października 2012 - kolejna rozprawa w procesie dotyczącym Górnika - czytaj.
21 września 2012 - kolejna kara dyscyplinarna za korupcję w Górniku - czytaj.
16 września 2012 - wyjaśnienia b. wiceprezesa Górnika Polkowice - czytaj.
13 września 2012 - kolejne kary dyscyplinarne dla b. piłkarzy Górnika - czytaj.
31 sierpnia 2012 - kara dyscyplinarna dla b. piłkarza Górnika - - czytaj
26 czerwca 2012 - kolejni świadkowie zeznawali w procesie ws. korupcji w Górniku - czytaj.
01 czerwca 2012 - kolejny piłkarz ukarany za korupcję w Górniku - czytaj.
25 maja 2012 - WD wszczyna kolejne postępowania ws. b. piłkarzy Górnika Polkowice - czytaj.
26 kwietnia 2012 - kolejni b. piłkarze Górnika ukarani przez WD - czytaj.
19 kwietnia 2012 - sprawa korupcji w Górniku znowu w WD - czytaj.
13 kwietnia 2012 - kolejni b. piłkarze Górnika ukarani przez WD -czytaj.
15 marca 2012 - następni b. piłkarze Górnika ukarani dyscyplinarnie - czytaj.
08 marca 2012 - kolejne kary za korupcję w Górniku - czytaj.
01 marca 2012 - kolejne postępowania dyscyplinarne WD PZPN ws. b. graczy Górnika - czytaj.
17 lutego 2012 - WD PZPN zajmuje się kolejnymi oskarżonymi o korupcję w Górniku - czytaj.
09 lutego 2012 - postępowania dyscyplinarne ws. b. piłkarzy Górnika - czytaj.
21 stycznia 2012 - B. piłkarz Górnika zdyskwalifikowany za korupcję w Górniku Polkowice- czytaj 05 grudnia 2011 - B. trener Górnika zdyskwalifikowany za korupcję - czytaj.
03 listopada 2011 - kolejny b. piłkarz Górnika ukarany za korupcję - czytaj.
20 października 2011 - b. wiceprezes Górnika wyrzucony z PZPN - czytaj.
08 wrześnie 2011 - postępowania ws. korupcji w Górniku Polkowice - czytaj.
27 lipca 2011 - proces ws. korupcji w Górniku Polkowice odroczony - czytaj.
14 lipca 2011 - oskarżony o korupcję Marek G. kandydatem do kadry - czytaj.
31 marca 2011 - sześcioletnia dyskwalifikacja b. trenera - czytaj tutaj.
28 lutego 2011 - byli piłkarze Górnika Ireneusz A. i Krzysztof S. skazani - czytaj tutaj.
28 grudnia 2010 - pierwsze wyroki ws. Górnika Polkowice - czytaj tutaj.
29 listopada 2010 - jak ustawiał mecze Górnik Polkowice - wiadomości z aktu oskarżenia ws. gangu Fryzjera - czytaj tutaj.
30 lipca 2010 - główny akt oskarżenia idzie do sądu. Sędziowie i obserwatorzy oskarżeni o ustawianie meczów Górnika - czytaj tutaj.
20 kwietnia 2010 - jak działacz Górnika oszukał Janusza G. - czytaj tutaj.
7 kwietnia 2010 - jak RKS Radomsko sprzedał mecz Górnikowi - czytaj tutaj.
5 kwietnia 2010 - jak Wit Ż. ustawiał mecz Górnika - czytaj tutaj.
30 marca 2010 - akt oskarżenia ws. Górnika - czytaj tutaj. Lista oskarżonych - czytaj tutaj, lista ustawionych meczów - czytaj tutaj i tutaj,
15 maja 2009 - zarzuty dla trzech byłych piłkarzy z Polkowic Jacka B., Ireneusza A. i Tomasza M. - czytaj tutaj.
13 maja 2009 - spektakularne zatrzymania czterech byłych zawodników Górnika - czytaj tutaj, tutaj i tutaj.
13 maja 2009 - zarzuty dla b. piłkarza Górnika Radosława J. - czytaj tutaj.
7 maja 2009 - Piłkarz Marcin J. po zarzutach zawieszony przez władze Górnika - czytaj tutaj.
25 marca 2009 roku - zarzuty dla b. dyrektora Górnika Michała L. - czytaj tutaj.
14 października 2008 - były kierownik Górnika Mariusz J. zeznaje o korupcji w sądzie - czytaj tutaj.
6 czerwca 2008 - b. sędziowie - Sławomir B. i Mariusz G. w sądzie opowiadają o ustawianiu meczów Górnika - czytaj tutaj.
Wyjaśnienia oskarżonych:
Sędzia Mariusz S. z Opola (całość wyjaśnień tutaj):
Kolejny mecz to mecz Górnika Polkowice z MKS Mława 10 kwietnia 2005 roku. Wcześniej sędziowałem mecz Polkowic w Pucharze Polski (24 listopada 2004 roku). Po tym meczu na kolacji podszedł do mnie Andrzej S. z Polkowic i powiedział mi, że jak będę sędziował jakiś mecz Polkowic w lidze to żebym wcześniej dał mu znać. Gdy zostałem wyznaczony na ten mecz to zadzwoniłem do S. i mu o tym powiedziałem. On mi powiedział, że już nie jest kierownikiem klubu, że był kierownikiem klubu tylko przejściowo na jesień, ale przekaże komu trzeba. Na tym ta rozmowa się skończyła. Pojechaliśmy do Polkowic na mecz i tam najpierw wypiliśmy kawkę, a potem na bok wziął mnie (Mariusz) J. i zaprosił na bok do pokoju sędziowskiego. Powiedział mi, że ma dla mnie 4 tys. zł. i, że dla obserwatora też mają. Obserwatorem tego meczu był Marian D. On powiedział, że dostanę te pieniądze jak pomogę w zwycięstwie. Ja się zgodziłem. Mecz się zakończył zwycięstwem 2:1. Pieniędzy po meczu od J. nie dostałem. Dostałem je następnego dnia. Z J. umówiłem się na parkingu przy zjeździe z autostrady na Opole. Tam dostałem od niego 4 tys. Przed meczem rozmawiałem jeszcze z D. On pytał się mnie "czy rozmawiali z Tobą". Ja powiedziałem, że tak i on powiedział, że mogę pomóc Polkowicom.
Kolejny mecz, o którym chcę powiedzieć to mecz między Ruchem Radzionków i Górnikiem Polkowice z 19 października 2002 roku. Tutaj sytuacja była podobna. Przed meczem B., który był sędzią głównym, kazał pomóc Polkowicom. Pomóc kazał nam asystentom. Polkowice wygrały 3:0. Po meczu od B. dostaliśmy po 500 zł.
Wiem także, że obserwator Jerzy M. - szef kolegium sędziów opolskiego ZPN dostał pieniądze za mecz Górnik Polkowice - Tłoki Gorzyce, który sędziował Mariusz R. Dostał 5 tys. zł. od Mariusza J. O tym mówił mi J. gdy byłem sędziował w Polkowicach.
Wyjaśnienia b. sędziego z Krakowa Piotra W. (tu całość):
12 kwietnia 2003 GKS Bełchatów - Górnik Polkowice. Najpierw zadzwonił do mnie przed meczem Fryzjer. Powiedział, że skontaktuje się ze mną człowiek z Polkowic. Fryzjer mówił, że ten człowiek, który zadzwoni do mnie ma powiedzieć hasło "Jestem od Ryszarda". To hasło miało oznaczać że by się nie bać i podjąć rozmowę. Rzeczywiście za chwilę zadzwonił do mnie człowiek z Polkowic i zapytał ile chcę za zwycięstwo, a ile za remis. Wymienił hasło. Ja powiedziałem, że nie będę z nim negocjował cen. Wtedy on powiedział, że za "dwójkę" czyli za zwycięstwo płaci 1,5 złotego (co oznaczało 15 tys. zł.), za krzyżyk czyli remis pól złotego czyli 5 tys. zł. Nie wiem kim był ten człowiek, który dzwonił. Powiedziałem dobra. GKS wygrał i nie dostałem pieniędzy.
B. sędzia Andrzej K. (całość wyjaśnień czytaj tutaj):
Chcę powiedzieć o meczu MKS Mława - Górnik Polkowice z 25 sierpnia 2004 zakończonego zwycięstwem Mławy 3:0. Mecz został rozegrany o godz. 17.00. Wyjechaliśmy z asystentami na mecz około południa. W trakcie podróży otrzymałem telefon od pana S. Rozmówca się przedstawił, ja go kojarzyłem, wiedziałem, że jest to działacz Górnika. Chyba był wtedy też asystentem trenera. On powiedział, że telefon do mnie ma od Tomka P. i, że spotkamy się na meczu. Ja powiedziałem - dobrze. (...) Ja ten telefon odebrałem jako swojego rodzaju grę wstępną, próbę podejścia pode mnie i ułożenia ze mną meczu. Na meczu S. jako kierownik drużyny uzupełniał sprawozdanie sędziowskie. On dawał mi jakieś znaki, mrugał okiem i mówił, że jest okej. Ja na te gesty nie zareagowałem w żaden sposób. Mecz się odbył. Mława wygrała wyraźnie to spotkanie. To tyle, po meczu nie miałem żadnego kontaktu ze S.
Mecz Tłoki Gorzyce - Górnik Polkowice z 28 września 2002 roku zakończony wygraną gospodarzy 3:1. Przed tym meczem, z dużym prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością dzwonił do mnie pan D. To był telefon w dniu meczu, w drodze na mecz. On jednoznacznie opowiedział się za Polkowicami. Powiedział, że dobrze by było jakby ta drużyna wygrała. Intencja była jasna, że mam trzymać stronę drużyny gości. Przyjąłem to do wiadomości. Tak to działało. Mecz wygrali gospodarze. Ani D. ani nikt ze strony gości się do mnie nie odezwał. Tam chyba kierownik drużyny - Mariusz J. rzucił mi, że jeszcze się spotkamy.
Kolejny mecz to spotkanie Górnik Polkowice - Piotrcovia 24 maja 2003. Górnik wygrał 4:1. Było dla mnie zaskoczeniem, że zostałem wyznaczony do tego meczu, trzy dni wcześniej sędziowałem mecz Piotrcovii. Nie przypominam sobie żeby przed tym meczem ktoś się ze mną kontaktował. Wydaje mi się, że nie. Przed meczem nikt ze mną nie rozmawiał. Nie dostałem żadnej propozycji, być może rozmawiałem z Jurakiem, ale nic nie proponował. W trakcie meczu piłkarze Górnika powiedzieli mi, że czują się jakby grali na wyjeździe ze względu na moje sędziowanie, a przecież oni się na mnie zrzucili. Nie pamiętam, którzy piłkarze mi to powiedzieli. Po meczu zagadnął mnie J., poprosił mnie żebym udał, że idę do toalety i w pokoju przejściowym wręczył mi pieniądze. Była to kwota, jak pamiętam, nie większa niż 5 tys. zł. Wydaje mi się, że J. przed meczem nie składał mi żadnej propozycji, nie pamiętam takiej sytuacji, nie mogę jej wykluczyć, to było dawno.
B. sędzia Jarosław Ż. (całość wyjaśnień tutaj):
Chciałem jeszcze opowiedzieć o historii związanej z meczem Górnik Polkowice - Górnik Łęczna z 3 maja 2003. Pamiętam, że w poniedziałek przed tym meczem ja sędziowałem jakiś mecz w Olecku. I zadzwonił do mnie Ryszard M. z Łęcznej. On powiedział mi, że sędziowie kręcą ich i czy ja nie chciałbym sędziować ich najbliższego meczu w Polkowicach. Ja powiedziałem, że ok, że mogę sędziować. I w czwartek zadzwonił do mnie Saks i powiedział, że jestem wyznaczony do tego meczu. M. przed tym meczem dzwonił do mnie i proponował mi pieniądze. Obserwatorem w tym meczu był N. z Częstochowy. Przed meczem rozmawiał ze mną też na obiekcie Mariusz J. Zabrał mnie i obserwatora do jednego pokoju i rozmawiał z nami oboma. Chodziło mu zapewne o to żebym wiedział, że obserwator jest też wtajemniczony i też jest w układzie. J. chciał wymóc na obserwatorze by ten oficjalnie powiedział po której stronie mają być sędziowie. N. się wzbraniał, wcześniej w pokoju sędziowskim, gdy jeszcze nie było J. dał mi sygnał, że będzie mu zależało na mojej pomocy M. J. zaproponował nam pieniądze w kwocie 25 tys. zł, ale nie pamiętam czy dla mnie czy do podziału. Mecz wygrały Polkowice i ja dostałem po meczu od J. 25 tys. zł. Tymi pieniędzmi nie dzieliłem się z N. Ja pamiętam, że odprowadzałem obserwatora po meczu do samochodu i spytałem się czy J. się z nim rozliczył i powiedział, że tak. Ja nie wiem jaką kwotę N. dostał i jakie pieniądze J. mu obiecywał. Ja miałem już wcześniej kontakt z J. przed meczem Krisbudem Myszyków, tam go poznałem. Wcześniej też miałem kontakt z J. w związku z meczem Polaru Wrocław z Górnikiem Polkowice jesienią 2001. To był mecz w II lidze. Tam też po meczu dostałem pieniądze od J., nie pamiętam jaka to była kwota. Te pieniądze dostałem w jakimś zajeździe przy drodze na Poznań.
Jeśli chodzi o mecz Widzew Łódź - Górnik Polkowice to ja się spotkałem z J. i S. w Inowrocławiu. Tam J. podczas rozmowy o pomocy w tym meczu przekazał pieniądze. Była to kwota 30 lub 40 tys. zł, bardziej bym się skłaniał do kwoty 30 tys. Polkowice przegrały ten mecz i w niedzielę po południu w Wągrowcu spotkałem się z J., który przyjechał sam swoim prywatnym samochodem toyota carolla koloru chyba czerwonego. I ja oddałem J. te pieniądze, które otrzymałem przed meczem. Pamiętam, że J. wypytywał mnie czy podchodził do mnie ktoś z Widzewa, ja odpowiedziałem, że nie bo tak faktycznie było. Nie pamiętam czy przed tym meczem dzwonił do mnie F. czy też od razu była rozmowa z J. Pamiętam, że wcześniej J. mówił mi, że współpracuje z F., który przekazuje mu informacje co do obsady. J. mówił mi, że on kupował informacje o obsadzie od F.
Pamiętam też kiedyś taką sytuację, że był mecz II ligi Górnik Polkowice - Lech Poznań. To był gdzieś 2001 roku. I F. poprosił mnie bym w sytuacji gdy zadzwoni J. powiedział, że sędziuję ten mecz. J. zadzwonił, ja powiedziałem, że sędziuję ten mecz i J. umówił się ze mną w dniu meczu gdzieś w okolicach Poznania. Ja oczywiście na to spotkanie nie pojechałem. I kilka dni po meczu zadzwonił do mnie J. i powiedział, że udało mi się go nabrać i skutecznie odciąć od sędziego tego meczu.
B. sędzia i obserwator Wit Ż. (całość czytaj tutaj):
Ja przyznaję się do zarzutu przyjęcia pieniędzy od S., z tym, że ja otrzymałem nie 8, a 5 tys. zł. Było tak, że ja jechałem na ten mecz jako obserwator. Przed meczem, w dniu meczu, zadzwonił do mnie S. Ja go znałem wcześniej z boiska, gdy sędziowałem mu mecze jako zawodnikowi i później właściwie nie miałem z nim kontaktu. Ja nie wiem skąd on miał mój numer telefonu, ale to nie był problem. On w rozmowie telefonicznej się przedstawił i powiedział, że chciałby się spotkać przed meczem. Ja się zgodziłem, spotkaliśmy się na stadionie, z tego co pamiętam rozmawialiśmy gdzieś na korytarzu budynku klubowego. S. zwrócił się do mnie z prośbą żebym przypilnował tych młodych sędziów i jeśli będzie dobrze to będzie dla mnie premia. Taki był sens jego wypowiedzi. Oczywiście zwracał się do mnie jako do obserwatora, było jasne, że obserwator ma duży wpływ na sędziów. Ja nie pamiętam swojej odpowiedzi, ale nie zaoponowałem. To była chwila, z mojego zachowania wynikało, że ja się zgodzę pomóc. Ja nie rozmawiałem z sędziami przed meczem, nie sugerowałem im sposobu prowadzenia meczu, nie mówiłem im, że mają pomóc Polkowicom. Pamiętam, że po meczu S. dzwonił do mnie kilkakrotnie, rozmawialiśmy o sposobie i terminie przekazania mi pieniędzy. Ja pomyślałem, że o odbiór tych pieniędzy poproszę Darka M. Wiem, że on jeździł do Łodzi do kolegów i sędziów liniowych, on handlował i woził jajka. ja założyłem, że nie będzie dla niego problemem odebranie pieniędzy od S. i przywiezienie mi ich przy okazji do Łodzi. Poprosiłem Darka o odbiór pieniędzy od S., nie mówiłem mu co to są za pieniądze i za co. Było mi głupio. Faktycznie po jakimś czasie - dwóch-trzech tygodni od meczu Darek odebrał te pieniądze i przywiózł mi je do Łodzi. Pieniądze były w kopercie, tylko tam nie było jak wynika z zarzutu 8 tys., a 5 tys.
B, sędzia Krzysztof S. (całość wyjaśnień tutaj):
Jeśli chodzi o pierwszy zarzut i mecz Górnik Polkowice - Górnik Zabrze z 20 marca 2004 to nie przyjąłem ani obietnicy ani takiej kwoty od pana J. Pan J. sugerował mi w szatni ewentualne sprzyjanie drużynie z Polkowic. Chciałem najpierw powiedzieć, że wcześniej przed meczem Górnik Polkowice - Zagłębie Lubin w Pucharze Ligi była taka sytuacja, że w czasie sprawdzania płyty boiska podszedł do mnie kierownik drużyny Górnika, to był J., z którym wtedy miałem kontakt po raz pierwszy. On się ze mną przywitał i przywitał się z moimi asystentami: K. i R. Po przywitaniu rozeszliśmy się żeby sprawdzić boisko, a J. towarzyszył K. Wiedziałem, że oni prowadzą jakąś rozmowę. Ja słyszałem fragment tej rozmowy, końcowy fragment, gdy K. powiedział do J. "no to spróbuj". Wtedy podszedł do mnie J. powiedział: "panie Krzysztofie" czy "panie sędzio" - "czy możemy porozmawiać żeby nam dzisiaj pomóc". Taki był sens tej wypowiedzi. Nie pamiętam czy ze strony J. padła jakaś kwota. Ja zdecydowanie odmówiłem J., padły z mojej strony zdecydowane słowa, nawet może pejoratywne. Zauważyłem, że J. był zdziwiony moją odpowiedzią. Sprawiał takie wrażenia jakby każda taka próba w jego wykonaniu kończyła się sukcesem. Nie pamiętam czy on odszedł czy nadal stał przy mnie. Ja podszedłem do K. i zapytałem go - co Ty tam Siwy kombinujesz? K. powiedział: "co Ty prezesie, o co chodzi?", on w takiej formie rozmawiał. I tak się skończył ten temat. W szatni zwróciłem się do sędziów asystentów, że ten mecz ma być prowadzony obiektywnie, bo mogą być jakieś podchody. Nie pamiętam wyniku tego meczu, ale chyba Polkowice przegrały. Słowa odebrałem jako próbę wciągnięcia mnie w temat korupcyjny dotyczący zaproponowania mi konkretnej kwoty za korzystne sędziowanie dla Polkowic. Nie opisałem tego zdarzenia w protokole pomeczowym. To były takie czasy, że takich rzeczy bez konkretnych dowodów nie byłbym w stanie przedstawić przed Wydziałem Dyscypliny. To ja miałbym problemy. To było takie środowisko, że takie rzeczy nie byłyby mile widziane i miałbym problemy. Musiałbym się tłumaczyć, skończyłbym jak Czyżniewski. W tych czasach nikt takich rzeczy nie zgłaszał. Panowała taka subkultura środowiskowa.
Wracając do zdarzeń związanych z meczem Górnik Polkowice - Górnik Zabrze to chciałem jeszcze powiedzieć, że J. w środowisku sędziów warszawskich i innych nazywano człowiekiem śliskim, na którego trzeba uważać. Koledzy nie rozbudowywali tej wiedzy, ja się domyślałem, że może kolegom no też składał takie propozycje i o to chodziło. Mecz z Zabrzem Polkowice wygrały 3:1. Przed tym meczem miałem właśnie drugi osobisty kontakt z J. Z mojej strony nie było żadnego wpływu na wynik tego meczu, byłem dobrze oceniony przez obserwatora i prasę. Mecz się szybko ułożył na korzyść Górnika Polkowice. Obserwatorem tego meczu był H. Najpierw po dojechaniu pod stadion rozmawiałem właśnie z tym obserwatorem. Rozmawialiśmy na parkingu. Z H. znałem się długie lata, razem sędziowaliśmy. On powiedział, że wiesz Krzysiek, sytuacja jest taka, że Polkowice są w potrzebie, że do niego jeszcze ktoś dzwonił właśnie w tej sprawie. Nie powiedział mi kto. Ja powiedziałem: słuchaj Edek, ja się nie będę wygłupiał. On powiedział: Krzysiek żadnych jaj, ale jakbyś mógł popatrzeć z sympatią na drużynę Polkowic. Wywnioskowałem, że on działa na własną rękę w oderwaniu od J., ale że ktoś za tym stoi dla kogo działa H.
Dzisiaj wydaje mi się, że tą osobą, która za tym stała mógł być na przykład Fryzjer. O tym domyślam się dopiero dzisiaj, gdyż później słyszałem, że niby Fryzjer "opiekował się" Górnikiem Polkowice. To są tylko moje domysły. Moje wrażenie było taki, że H. działał w tym meczu na rzecz Polkowic w oderwaniu od J., poza J. właśnie z tą osobą. To wynikało z tej rozmowy z H., a nadto z tego, że w rozmowie z J. J. nie powoływał się na H. Również razem na mnie nie naciskali. Później poszedłem do szatni. Moi asystenci wtedy jeszcze nie dojechali na stadion. Do szatyni tym takim tajnym wejściem podszedł do mnie J. On zaczął do mnie mówić w taki sposób pewny. Powiedział panie sędzio, nie udało się nam za pierwszym razem to może uda się nam właśnie teraz. On nawiązywał tymi słowami do tego poprzedniego meczu. Nie mówiłem J. o rozmowie z H. Z tego co pamiętam J. bezpośrednio podchodził do mnie, nie powoływał się na obserwatora H. On zaczął sugerować, że jest bieda w klubie, że nie stać ich na jakieś większe pieniądze. Ja mu odpowiedziałem, że ani wtedy ani teraz, ani nigdy nie będę z nim wchodził w żadne układy. Nie przypominam sobie też aby w tej nachalności J. proponował mi określoną, konkretną kwotę pieniędzy. Przyznaję, że obiecywał mi, proponował premię, ale nie podał dokładnej kwoty. Ta rozmowa chwilę trwała, on mnie mocno namawiał. On się zachowywał jakby miał pewność, że ja się zgodzę mu pomóc. Na pewno nie sprawiał wrażenie, że robi tego nie składa takich propozycji pierwszy raz. Rozmowa się zakończyła bo zaczęli się zjeżdżać asystenci. J. pod koniec rozmowy już wręcz mnie prosił żebym pomógł Polkowicom i przyjął tę jego propozycję. Pamiętam, że zadałem mu jeszcze pytanie jakby się czuł gdyby mi Górnik Zabrze złożył propozycję. Spytałem go czy on jest pewien, że Zabrze nie złożyło mi takiej propozycji. Chciałem w ten sposób dać mu do zrozumienia, że jakby on się czuł, gdyby to oni tuż przed meczem stali na straconej pozycji. To był oczywiście blef bo ja nie miałem propozycji ze strony Zabrza. Kategorycznie J. odmówiłem. Mecz się ułożył pod Górnika Polkowice. Polkowice wygrały 3:1. Po meczu przyszło do omawiania tego meczu. H. nie miał do mnie uwag. Mogę powiedzieć, że bardzo dobrze ten mecz posędziowałem. Nie było sytuacji kontrowersyjnych. Po meczu J. nachalnie zapraszał nas na kolację. My początkowo odmawialiśmy. Daliśmy się jednak skusić. H. chyba nie było na tej kolacji, on chyba wcześniej pojechał do domu. On się śpieszył. Ja prosiłem H. żeby został dłużej, żeby poszedł z nami na kolację. On mówił, że się śpieszy. Ja mu wtedy powiedziałem żeby nie był stratny, żeby nie musiał kupować kolacji, tankować samochodu to dałem mu ze swoich pieniędzy chyba z 600 zł. On się wzbraniał ale w końcu wziął ode mnie te pieniądze. Chcę żebym nie został źle zrozumiany, to nie była z mojej strony żadna propozycja korupcyjna. Dałem mu po prostu ze swoich pieniędzy te 500-600 zł. W pewnym momencie, jakoś w budynku klubowym, po tym jak wracałem po odprowadzeniu H. do samochodu, pojawił się nagle J. i podszedł do mnie. Byliśmy wtedy sam na sam. On nawiązał do naszej rozmowy sprzed meczu. On powiedział, że ma przy sobie tę obiecaną mi premię i chciałby się rozliczyć. Ja wtedy mu powiedziałem, że żadnych pieniędzy od niego nie chcę bo oni ten mecz wygrali sami. On nalegał abym przyjął te pieniądze. Ja odmawiałem. On w końcu powiedział, że załatwi tę sprawę ze mną ale przez kogoś innego. Nie mówił przez kogo. Wiem, że ja jeszcze po meczu, po powrocie do domu dzwoniłem do H. spytać jak dojechał. H. mnie pytał czy wszystko jest okej? Czy działacze Polkowic w porządku się zachowali. Ja jemu powiedziałem, że tak, że wszystko jest okej.
Chcę zaznaczyć, że to (500-600 zł. wręczone po meczu - dopisek dpanek) nie była łapówka My byliśmy kolegami, on miał daleką drogę do domu. Ja do niego mówiłem: Edziu ty jedziesz tak daleko, aż do Słupska i tak dałem mu te 600 zł. Mogłem mu przecież dać te moje prywatne pieniądze. Edziu H. nie podejmował, z tego co pamiętam, tematu czy J. do mnie podchodził czy ze mną rozmawiał. Może nawet H. sobie pomyślałem, że te pieniądze, które ja mu dałem pochodzą z premii od Polkowic. Tego nie wiem. Później nie miałem żadnego kontaktu z J. lub inną osobą ws. tego meczu. Nie pojawiła się żadna inna osoba, która jak twierdzi J., miała ze mną do końca tę sprawę załatwić. Ja myślę, że J. mógł myśleć o tej samej osobie, o której przed meczem mówił H. H. generalnie w tej rozmowie przed meczem odżegnywał się od Polkowic ale sugerował, aby pomóc Polkowicom właśnie, powołując się na jakąś osobę. H. twierdzi, że za tymi Polkowicami stoi jakaś osoba, która jest naszym przyjacielem. Sądzę, że taka osoba faktycznie stała za Górnikiem Polkowice, gdyż o tym przekonałem się w związku z meczem z 8 czerwca 2004 między Górnikiem Polkowice a Lechem Poznań. Lech Poznań przyjeżdżając do Polkowic był po dwumeczu w finale Pucharu Polski z Legią Warszawa. Ja prowadziłem jeden z tych meczów w Poznaniu. Mówię o tym dlatego, że Lech przyjechał na ten mecz po tych meczach ważnych i ten mecz w Polkowicach był dla nich nie był istotny. W tym meczu Lechowi nie zależało już, oni cały czas cieszyli się ze zdobycia Pucharu Polski. Na boisku też wyczułem, Lech to rozkojarzona drużyna. To był bardzo ważny mecz dla Polkowic. Mecz o życie. Polkowice wygrywając ten mecz utrzymywały się w pierwszej lidze bez konieczności gry w barażach. Na tym meczu obserwatorem był Marek K. J. podszedł do mnie i nie podejmował żadnych rozmów. Oczekiwano wtedy jeszcze na przyjazd drużyny Lecha. Ten przyjazd Lecha bardzo się opóźniał. Można niemal powiedzieć, że oni z marszu wbiegli na boisko, tak się spóźnili. Tam na stadionie była nerwowa atmosfera w drużynie Polkowic. Wiązało się to z tym, że Polkowice liczyły na oddanie im punktów przez Lech. Chodziło o to, że w jakimś poprzednim meczu w Pucharze Polski Polkowice odpuściły mecz Lechowi, a teraz Lech miał się zrewanżować. O tym opowiadał mi J. na obiekcie. Nerwowość wynikała z tego, że Polkowice zaczęły się domyślać, że Lech wycofuje się z tych uzgodnień. Poza tym obawy, że Lech nie wywiąże się z uzgodnień wynikały z tego, że wtedy jak Polkowice odpuszczały ten mecz to trenerem Lecha był ktoś inny, niż jak wówczas podczas tego meczu Czesław Michniewicz. O tym mnie na bieżąco informował J. On co chwilę wpadał do szatni sędziowskiej i relacjonował mi sytuację i opisywał tę nerwowość. Później gdy na stadion, gdzieś pół godziny przed samym meczem, przyjechała drużyna Lecha Poznań, to oni rozmawiali z Michniewiczem. Michniewicz powiedział im jednak, że jego nie interesuje żaden układ. Coś było na rzeczy, bo znowu w szatni, jak zła dusza, pojawił się J. i powiedział do mnie, gdy byliśmy sam na sam, czy w sprawie tamtego meczu Polkowice - Zabrze ktoś się ze mną skontaktował i uregulował tę obiecaną premię. Ja powiedziałem, że nie. On wtedy zaczął obiecywać, że tamtą premię ureguluje, że to drobnostka, bo teraz na ten mecz oni rzucają wszystkie siły i środki bo Michniewicz zrobił ich w chuja i oni ten mecz muszą wygrać. On wtedy zaproponował mi 50 tys. zł, a nie jak jest w zarzucie 60 tys. za to jeśli pomogę im ten mecz wygrać. Ta rozmowa była gdzieś w budynku gdzie byliśmy sam na sam. Ja mu powiedziałem, że to jest za ważny mecz i mu odmówiłem. Powiedziałem, że nie będę sędziował pod Polkowice. Chcę pana zapewnić, że gdyby moim zamiarem było przyjęcie tych pieniędzy to nie byłoby dla mnie nic prostszego niż takie zwycięstwo im zapewnić. Na boisku się zorientowałem, że Lech się przyłożył do tego meczu. Mecz Polkowice przegrały chyba 2:0 lub 2:1. Po meczu usiadłem z J. na kawie, on nie miał do mnie pretensji. J. zaczął narzekać i kląć na tego Michniewicza. J. chwalił R., mówił, że R. jest w porządku. To wynikało z tego, że R. nie wykorzystywał niemal stuprocentowych sytuacji. J. mówił, że chociaż R. pamiętał, że tamten mecz odpuściliśmy Lechowi. Pamiętam, że później jeszcze Polkowice walczyły ze Świtem NDM o utrzymanie w lidze. Mimo, że obsada była tajna to J. w tej rozmowie ze mną po tym meczu z Lechem wiedział już, że następny mecz ze Świtem będzie im sędziował sędzia K. Wydaje mi się, że on już wtedy mówił mi, że zna obsadę. Później już w sprawie tego meczu z nikim się już nie kontaktowałem. Pamiętam jeszcze, że ja jakoś na ten mecz zostałem oddelegowany w ostatniej chwili, bo to był ważny mecz. Obserwator tego meczu też nic mi nie sugerował. Może J. obciążając mnie mści się na mnie, chociaż nie wiem czy on mnie pomawia czy ktoś inny.
Kolejne wyjaśnienia S.:
W dniu 20 marca 2004, o którym już była mowa. Był to mecz o mistrzostwo I ligi Górnik Polkowice - Górnik Zabrze. Wynik zawodów był 3:1. (...) Gdy Mariusz J. wychodził z szatni po rozmowie ze mną niejako na koniec rzucił do mnie, że oferuje 8 tys. zł za mecz. nie była to kwota 15 tys. Po meczu faktycznie spotkałem się z nim, on chciał mi dać te pieniądze. Ja odmawiałem ich przyjęcia, tak jak o tym wcześniej już wyjaśniałem. On jednak poszedł za mną do toalety i tam włożył mi do kieszeni zwitek banknotów, pamiętam nawet, że były to banknoty 200 zł.Te pieniądze później przeliczyłem i było tam 3,6 tys. On zapewniał mnie, że jeszcze ktoś rozliczy się ze mną tak jak zresztą już wyjaśniałem o tym. Podsumowując całe moje poprzednie wyjaśnienia są prawdziwe, natomiast trzeba je uzupełnić o te dwa elementy, o których wcześniej nie powiedziałem czyli o złożeniu przez niego propozycji i wręczenie mi pieniędzy po meczu. Dzisiaj jedynie mogę wyrazić żal z tego powodu, było to moje nieodpowiedzialne zachowanie, tym bardziej, że cała rozmowa przed meczem i przyjęcie tych pieniędzy nie było dla mnie motywacją do podejmowania nieobiektywnych decyzji sędziowskich w tym meczu. Nie myślałem o tym żeby komuś pomagać, wszystkie zresztą mecze, które tu opisuję sędziowałem uczciwie.
B. obserwator Marian W. (całość tutaj):
1. Pierwszy mecz jaki sobie przypominam to mecz Górnika Polkowice ze Stomilem Olsztyn z 23 marca 2003 sędziowany przez Zbigniewa L. Przyjechałem na zawody swoim samochodem, przywitał mnie J. i poprosił o przychylne potraktowanie drużyny z Polkowic, a w zamian obiecywał 2 tys. zł. Ja powiedziałem, że się na to nie piszę i nie będę mówił sędziom co mają robić, chodziło mi o to, że nie chciałem aby sędziowie wiedzieli, że mam z tym układem coś wspólnego, a liczyłem, że Polkowice wygrają a ja zagarnę kasę. Mecz wygrały Polkowice i gdy wyjeżdżałem zostały mi wręczone pieniądze w pokoju, albo przy samochodzie w wysokości 2 tys. przez J.
2. Mecz z 5 listopada 2004 Górnik Polkowice - RKS Radomsko sędziowany przez Marcina W. - dwie godziny przed meczem przyjechałem na stadion. Przed wejściem do pokoju sędziów zaprosił mnie J. do siebie i tam zaproponował za przychylność dla Polkowic i sędziów odpowiednią kwotę. Ja powiedziałem, że na to się nie piszę i nie będę mówił sędziom co mają robić, chodziło mi o to, że nie chciałem żeby sędziowie wiedzieli, że mam coś z tym układem wspólnego, a liczyłem na to, że Polkowice wygrają i zgarnę kasę. Polkowice wygrały, po meczu podszedłem do samochodu, tam J. podszedł do mnie i wręczył mi zawinięte w rulon banknoty. Ja nie liczyłem, włożyłem do kieszeni. Dopiero w domu policzyłem - było 2 tys. zł.
3. Mecz Śląsk Wrocław - Świt Nowy Dwór Mazowiecki z 10 maja 2003 sędziowany przez Adama K. Będąc w szatni u sędziów zostałem poproszony przez kierownika Śląska, że mam telefon i żebym wyszedł. Ja się nie zgodziłem. Będąc już na trybunach otrzymałem telefon od J., który prosił żebym wpłynął na sędziów żeby patrzyli przychylnie na Śląsk Wrocław, a będzie się to opłacało. Ja powiedziałem, że nie będę wpływał na sędziów i im przeszkadzał. Myślałem, że jak Śląsk wygra to otrzymam obiecane pieniądze. W meczu tym padł remis, kilka dni później otrzymałem przekaz z Lubina lub Polkowic na mnie osobiście adresowany w kwocie od 750 do 1 tys. zł.
4. 6 sierpnia 2004 Polkowice grały z Radomiakiem Radom. na półtorej godziny przed meczem byłem w Polkowicach i tam przyjął mnie S. i on zaczął mówić bym pomógł Polkowicom i przychylnym okiem spojrzał na sędziów. Odpowiedziałem, że nie jestem sędzia i bramki im nie strzelę. A po cichu liczyłem na swoje. S. obiecywał, że nagroda będzie. Polkowice wygrały, zjadłem poczęstunek i gdy wsiadałem do samochodu z drugiej strony wsiadł S. i dał zwinięte w rulon banknoty. Jak wróciłem do domu przeliczyłem w garażu - było 2 tys. zł.
Kolejne przesłuchanie Mariana W.
Faktycznie byłem obserwatorem meczu z 6 sierpnia 2004 - Polkowice grały z Radomiakiem Radom. Sędzią tego meczu był Paweł S. Przed meczem nikt ze mną się ws. tego meczu telefonicznie nie kontaktował. Gdy przyjechałem już na stadion podszedł do mnie Andrzej S. i powiedział, że dobrze by było gdyby Polkowice wygrały ten mecz. Powiedział, że jeśli Polkowice wygrają ten mecz to on się odwdzięczy. Nie podał kwoty pieniędzy. On mnie nie prosił żebym rozmawiał z sędziami, dlatego ja z sędziami nie rozmawiałem. Ja się domyślałem, że on chce żebym ja rozmawiał z sędziami , więc sam do niego powiedziałem, że ja z sędziami nie będę rozmawiał. Nie pamiętam co on odpowiedział gdy ja mu to powiedziałem. Wszedłem następnie do szatni i powiedziałem sędziom, że ja się nie zgadzam żeby oni robili tutaj jakieś numery, powiedziałem żeby sędziowali uczciwie i obiektywnie. Ja to im powiedziałem bo zawsze tak mówię. Zawsze przed meczem wypowiadam do sędziów taką formułkę. Nie mówiłem do sędziów tego z tego powodu, że podszedł do mnie S. lecz dlatego, że zawsze tak mówię. Mecz zakończył się zwycięstwem Górnika Polkowice. Po omówieniu pracy sędziów udałem się na poczęstunek i następnie pojechałem do domu. Gdy stałem przed samochodem przed odjazdem podszedł pan S.. Wsiedliśmy razem do samochodu i w samochodzie pan S. dał mi zwinięte w rulon banknoty. Później przeliczyłem te pieniądze i okazało się, że jest tam 2 tys. zł. Wziąłem te pieniądze bo pomyślałem sobie, że jak nie wezmę to zostaną w klubie.
Byłem następnie obserwatorem meczu z 5 listopada 2004 Górnik Polkowice - RKS Radomsko. Sędzią tego meczu był Marcin N. ta cała otoczka przed tym meczem była taka sama jak podczas poprzedniego meczu. Również podszedł do mnie S. i powiedział, że jak Górnik wygra to on się odwdzięczy. Ja natomiast w szatni wygłosiłem regułkę o uczciwym sędziowaniu. Po meczu S. przekazał mi 2 tys. zł. Raz on przekazywał mi pieniądze w samochodzie a raz w klubie. Nie pamiętam teraz czy za pierwszym czy za drugim razem przekazał mi pieniądze w samochodzie czy w klubie. Nie opisałem tego, że dostałem pieniądze w sprawozdaniu pomeczowym. Podejrzewam, że gdybym to opisał w sprawozdaniu z obserwacji to ja i ten klub ponieślibyśmy konsekwencje, ale nie wiem jakie.
To jedyne sytuacje w jakich przyjąłem pieniądze po lipcu 2003. Były takie sytuacje przed lipce 2003 i o nich opowiem.
Pierwszy mecz jaki sobie przypominam to mecz Górnika Polkowice, ale nie pamiętam z którą drużyną. Nie pamiętam dokładnej daty. Mecz ten sędziował Zbigniew L. Przyjechałem na stadion i podszedł do mnie pan Mariusz J Powiedział mi, że się odwdzięczy jak Górnik wygra. Górnik faktycznie wygrał ten mecz. Po meczu, w pokoju J. przekazał mi 2 tys. zł.
B. sędzia Tomasz W. (całość tutaj)
Sędziowałem mecz z 24 listopada 2002 Górnik Polkowice - Aluminium Konin. Przed meczem podszedł do mnie na obiekcie Mariusz J. i zaproponował pieniądze za zwycięstwo Polkowic. Dokładnie nie pamiętam, ale to było między 5 a 7 tys. Polkowice ten mecz wygrały 2:1, a po meczu na obiekcie dostałem pieniądze od J. Kolejny mecz z 17 maja 2003 Górnik Polkowice - Ruch Radzionków. Sytuacja była taka sama jak poprzednio. Przed meczem takim przejściem tajnym wszedł do szatni J. i zaproponował pieniądze - 5-7 tys. Polkowice wygrały 4:0, po meczu na obiekcie dostałem pieniądze od J.
Zbigniew W. - były piłkarz Lecha Poznań (całość wyjaśnień tutaj):
Nie chcieliśmy się zgodzić odpuścić tego meczu (z Górnikiem Polkowice - dopisek dpanek) za darmo, chcieliśmy pieniądze. Padła z naszej strony kwota, o ile dobrze pamiętam, 100 tys. zł. za odpuszczenie meczu. Z tego co pamiętam to my w rozmowach ze sobą ustaliliśmy, że za tę kwotę jesteśmy w stanie odpuścić im ten mecz. Z tego co pamiętam to raczej nie podawaliśmy ludziom z Polkowic tej kwoty, gdyż oni od razu stwierdzili, że chcą ten mecz za darmo. Stanęło na tym, że działacze i piłkarze Polkowic upierali się przy swoim żebyśmy ten mecz odpuścili za darmo, a my ostatecznie stwierdziliśmy, że jeszcze tę sprawę przemyślimy. Podczas tego spotkania albo Mariusz J. albo S. dzwonili do naszego trenera Michniewicza i chcieli się z nim umówić na rozmowę ws. odpuszczenie meczu za darmo. Chodziło o to, że Czesław Michniewicz mógł wiedzieć o tej wcześniejszej sytuacji z odpuszczeniem meczu i o naszych zobowiązaniach. Nie wiem czy oni ostatecznie się spotkali. My się nie chcieliśmy zgodzić na to oddanie meczu za darmo gdyż albo już wtedy wiedzieliśmy, że jest propozycja finansowa ze Świtu albo przypuszczaliśmy, że taka propozycja będzie, gdyż znaliśmy sytuację w tabeli i wiedzieliśmy, że Świtowi będzie zależało na tym naszym zwycięstwie. Nie umiem umiejscowić tej naszej wiedzy w czasie, było na pewno tak, że w pewnym czasie mieliśmy przypuszczenie, a później pojawiła się konkretna propozycja, ale czy ta oferta była już podczas rozmów z Polkowicami nie pamiętam. Po tym spotkaniu z działaczami i piłkarzami z Polkowic my podjęliśmy decyzję, że powiemy o tym naszym spotkaniu z Polkowicami całej drużynie. Chodziło o to, że o tej sytuacji naszych zobowiązań wobec Polkowic po tym meczu pucharowym wiedziała już cała drużyna, poza tym byłoby to podejrzane gdybyśmy w jednym z ostatnich spotkań z Polkowicami przegrali, a pozostali zawodnicy drużyny by o tym nie wiedzieli. Generalnie po tych rozmowach z Polkowicami powstała taka dziwna sytuacja, że my im nie chcieliśmy odpuścić tego meczu za darmo, ale oni jakby byli przekonani, że my to zrobimy. W pewnym momencie pojawiła się konkretna propozycja ze strony Świtu. W sprawie tej oferty zadzwonił do mnie mój kolega Piotr J., który wcześniej grał w Lechu, a wówczas w Świcie. (....) Ja po tych rozmowach z Piotrem J. nie rozmawiałem już z Polkowicami, być może rozmawiał z nimi jeszcze Piotrek R. (...) Mecz zakończył się wygraną Lecha 2:0, ja zresztą strzeliłem jedną z bramek. Po meczu zawodnicy Polkowic byli wściekli na nas, wyzywali nas. (...) Chciałem podkreślić, że cała drużyna wiedziała o tych negocjacjach z Polkowicami i Świtem, wszyscy się godzili na takie rozwiązanie tej sprawy i wszyscy dostali pieniądze ze Świtu. Jeśli chodzi o Przemysława E. to on wiedział o tych rozmowach z Polkowicami. On do mnie dzwonił przed tym spotkaniem z Polkowicami i powiedział, że chcą się z nami spotkać ws. odpuszczenia tego meczu działacze z Polkowic i mówił żebyśmy się dogadali z Polkowicami, ale żebyśmy się dogadali o odpuszczenie meczu za pieniądze.
Robert D. - były masażysta Lecha Poznań (całość wyjaśnień tutaj):
Jeśli chodzi o sam mecz Lecha z Górnikiem Polkowice (8 czerwca 2004 - dopisek dpanek) to pamiętam, że na jakiś czas przed tym meczem, myślę, że maksymalnie na pięć dni przed terminem spotkania skontaktował się ze mną Ireneusz J. On powiedział, że chciałby się spotkać z zawodnikami Lecha Poznań ws. meczu z Górnikiem Polkowice. J. powiedział mi, że chodzi mu o wspomożenie zawodników Lecha jakąś kwotą pieniędzy żeby nie odpuszczali tego z Polkowicami i żeby zapewnili wynik korzystny dla Świtu. Chodziło o zwycięstwo z Polkowicami. (...) Ja pamiętam, że przed tym meczem z Polkowicami były takie informacje wśród zawodników, że Polkowice też podchodzą pod ten mecz i były jakieś negocjacje, bo jak przypuszczam im też bardzo zależało na zwycięstwie. Słyszałem to od zawodników, nie potrafię wskazać konkretnej osoby. Te rozmowy z przedstawicielami Polkowic miały mieć miejsce w Poznaniu, nie wiem dokładnie gdzie. Wiem, że było takie spotkanie, nie znam jego szczegółów. Nie wiem kto ze strony Polkowic prowadził te rozmowy.
B. obsadowy PZPN Jerzy G. (więcej tutaj):
F. dzwonił do mnie przed każdą kolejką i pytał o obsadę. (...) interesowała go już niemal cała obsada. Ja mu ją podawałem. Faktycznie on pytał o kluby, które są wymienione w moich zarzutach. Interesowały go Polkowice i wiele, wiele innych klubów.
Były piłkarz Górnika Łęczna Grzegorz S. (całość tutaj):
Jeśli chodzi o mecz Górnik Polkowice - Górnik Łęczna to dokładnie tego meczu nie pamiętam, gdyż na 100 procent w związku z tym meczem żadnych pieniędzy nie przyjąłem. Jeśli dobrze pamiętam to przed tym meczem w związku z tym meczem dzwonił do mnie na takiej samej zasadzie jak wcześniej ze Świtem Ryszard F. Po tym telefonie F. dzwonił do mnie działacz Polkowic. Ja go odesłałem do żony żeby z żoną prowadził te rozmowy. Nie pamiętam dokładnie dlaczego się nie dogadaliśmy co do odpuszczenie tego meczu, ale chyba poszło o pieniądze. My z żoną chcieliśmy porównywalnej kwoty do tej, którą otrzymaliśmy wcześniej od Świtu, a ten działacz takich pieniędzy nie chciał dać. Nie pamiętam jaką on kwotę proponował, to mi się zatarło w pamięci gdyż nie dostałem tutaj pieniędzy więc dokładnie tego nie pamiętam. Pamiętam, że taka sytuacja była ale dokładnie szczegółów dotyczących tych negocjacji nie pamiętam, czasu telefonów nie pamiętam.
Mariusz U. - były piłkarz Górnika Polkowice (całość wyjaśnień tutaj):
Chciałbym jeszcze opowiedzieć o systemie korupcyjnym funkcjonującym w Górniku Polkowice, w którym grałem w sezonach 2000-2002. Tam działał zorganizowany system przekazywania pieniędzy sędziom. Tym zajmował się kierownik Mariusz J., który chwalił się dobrymi kontaktami z sędziami, podobało mu się się, że dużo może. Nie wiem nic jak wyglądał system docierania do sędziów, kto pomaga Jurakowi i jak to dokładnie było załatwione. Wiem jedno, otrzymywaliśmy do podpisywania listy premiowe na wyższe kwoty, a w rzeczywistości otrzymywaliśmy niższe. Było wprost powiedziane, że pieniądze idą na łapówki dla sędziów. Nie wiem czy i jaką rolę odgrywał w tym układzie Artur S. - ówczesny dyrektor klubu. Tam ten układ w Polkowicach były inny niż w Sosnowcu, znacznie bardziej hermetyczny, piłkarze nie wiedzieli jak wygląda cały proceder korupcyjny, mieli jedynie się nie buntować i oddawać część swoich premii. Ten proceder w Polkowicach był w mojej ocenie powszechny. Powiem o jeszcze jedynym meczu Górnik Polkowice - Kotwica Kołobrzeg rozgrywanym w III lidze w Chocianowie. Górnik Polkowice remontował wtedy płytę i graliśmy w tej miejscowości. W przerwie meczu gdy prowadziliśmy, dowiedzieliśmy się od kogoś ze sztabu trenerskiego, mógł to być Mariusz J., że lepiej by było, że są takie dyrektywy z góry, że ten mecz powinniśmy przegrać. Zapadła w szatni konsternacja, ja byłem wściekły. Ja manifestacyjnie zszedłem z boiska w 47 min., nawet nie zgłaszając zmiany. Było mi żal, że koledzy muszą brać udział w takim kabarecie. Przegraliśmy to spotkanie 2:1. Nie widziałem drugiej połowy, nie zostałem na ławce rezerwowych. Nie wiem czy koledzy odpuścili ten mecz czy Kotwicy pomógł sędzia. W uczciwej walce wygralibyśmy ten mecz bez problemu. Ja byłem zbity jak pies, nie wiem czy faktycznie ktoś z naszej drużyny odpuścił ten mecz i dlatego musieliśmy go przegrać. My byliśmy wtedy zdecydowanymi liderami grupy, Kotwica walczyła o utrzymanie. Ja nie znam Ryszarda F., nie miałem z nim nigdy żadnego kontaktu.
Piotr R. - były piłkarz Lecha Poznań (całość wyjaśnień tutaj):
Jeśli chodzi o zarzut II to wiem, że była jakaś suma i nie jestem pewien, że ja ją otrzymałem. Wiem, że była taka kwota dla zespołu za wygranie meczu z Górnikiem Polkowice. Wiem, że był problem z podzieleniem tej kwoty, było dużo zamieszania. Ja z racji tego, że byłem posądzany w trakcie meczu i po nim o to, że w moim interesie była porażka w tym spotkaniu, zrezygnowałem z jakiejkolwiek kwoty, która mogła być przekazana na poczet młodych zawodników, którzy w tamtym okresie gry w Lechu mieli problemy żeby wiązać koniec z końcem. W tamtym okresie czasu klub zalegał z płatnościami, czasami swoje pieniądze pożyczałem chłopakom.
Odnośnie zarzutu III to ja właśnie byłem posądzany, że miałem dostać 150 tys. zł od Górnika Polkowice w zamian za przegranie tego spotkania. W tamtym okresie czasu otrzymywałem różne telefony, ale kwoty wyżej wymienionej nie otrzymałem i nie wpłynęła do mnie. To tyle co w chwili obecnej mogę powiedzieć.
Nie za bardzo mówi mi coś nazwisko Mariusz J., był chyba związany z Górnikiem Polkowice, był chyba kierownikiem drużyny. Nie pamiętam czy widywałem się z tą osobą, jeśli tak to jedynie na obiektach klubowych w związku z meczami piłkarskimi.
Ja uczestniczyłem przed meczem Lech Poznań - Górnik Polkowice w spotkaniu w mieszkaniu jednego z zawodników. Było to mieszkanie wynajęte przez tego zawodnika, nie pamiętam u kogo to było. Być może to było mieszkanie Zbyszka W., ale nie jestem pewien. Ja nie pamiętam dokładnie kto uczestniczył w tym spotkaniu, ale byli tam przedstawiciele Górnika Polkowice. Byli tam zawodnicy Górnika Polkowice, nie pamiętam ilu ich było i nie pamiętam ich nazwisk. Nie pamiętam czy poza piłkarzami byli na tym spotkaniu działacze Górnika Polkowice. Myślę, że był tam Zbyszek W., bo to prawdopodobnie było jego mieszkanie. Z tego co pamiętam byli tam też inni piłkarze Lecha, ale nie pamiętam ilu i kto. Siedzieliśmy wszyscy w jednym pokoju. Z tego co pamiętam to Zbyszek poprosił mnie do siebie do domu i poinformował mnie, że przyjadą przedstawiciele Górnika Polkowice. Można się było domyślić i ja się domyślałem, że ma to związek z najbliższym spotkaniem Lecha z Górnikiem Polkowice. Ja w tym czasie chciałem być informowany o wszystkich rzeczach, które się dzieją w drużynie, z racji tego, że byłem kapitanem tej drużyny i nie chciałem te dopuścić do tego żeby ktoś w jedynkę zdecydował o takim czy innym zdarzeniu. Ja od dziecka jestem wychowankiem Lecha i mam wielu kolegów - fanatyków Lecha i gdyby takie rzeczy się wydały to mogłoby dojść do wielu nieprzyjemnych spraw. Ja nigdy nie byłem najemnikiem tego klubu, zawsze grałem tam z przywiązania. Przebieg spotkania był luźny, początkowo rozmawialiśmy o niczym, a konkretem miało być porozumienie co do tego spotkania. Z tego co pamiętam to podczas tego spotkania padła jakaś kwota ze strony Górnika Polkowice. Chodziło o ich ofertę, kwotę pieniężną za odpuszczenie i przegranie przez nas tego meczu. Nie pamiętam tej kwoty. Myślę, że mogło to być 100 tys., a nawet 150 tys. zł. My się nie oświadczyliśmy wprost, to znaczy nie powiedzieliśmy, że się zgadzamy, ale też nie odrzuciliśmy oferty. Ja chciałem powiedzieć, że ja wcześniej z W. i być może z innymi graczami Lecha ustaliliśmy, że będziemy w tych rozmowach z Górnikiem grać na zwłokę i tak właśnie prowadziliśmy tę rozmowę. Chodziło o to, że już wiedzieliśmy jakimi pieniędzmi dysponuje Górnik i nie chcieliśmy żeby w przypadku szybkiego odrzucenia przez nas oferty Górnik wykorzystał te pieniądze w inny sposób, na przykład dla sędziego. Skończyło się tak, że myśmy powiedzieli, że prawdopodobnie zgadzamy się na ofertę po to żeby zyskać na czasie. Ale z tej oferty nie skorzystaliśmy, bo nigdy nie otrzymaliśmy tych pieniędzy. Uważam, że przedstawiciele Górnika wyszli z tego spotkania z przeświadczeniem, że ich oferta została przyjęta i myślę, że tak było aż do rozegrania meczu. (...)
Ja byłem podejrzewany, że odpuściłem mecz Polkowicom, bo ja nie wykorzystałem dwóch sytuacji w meczu z Polkowicami. I stąd zarzuty, że gram w drugą stronę i, że dogadałem się z Polkowicami. Mieli do mnie pretensje niektórzy zawodnicy Lecha w przerwie i po meczu zarzucali mi, że gram nie fair i, że mam układ z Polkowicami. Chciałem jeszcze dodać, że o tej rozmowie z przedstawicielami Polkowic przed meczem poinformowaliśmy całą drużynę. Ci którzy uczestniczyli w tym spotkaniu z przedstawicielami Polkowic powiedzieli pozostałej części drużyny, że gramy na zwłokę z tą propozycją Polkowic. Ja nie pamiętam dokładnie czy w tym spotkaniu z przedstawicielami Polkowic w mieszkaniu W. uczestniczył Przemysław E. Chyba, a raczej na pewno nie. O tych propozycjach ze strony Górnika Polkowice i Świtu my zawodnicy informowaliśmy działaczy i zarząd Lecha. Mogło tak być, że to ja informowałem E. My w Lechu byliśmy jak jedna rodzina i chciałem żeby zarząd wiedział co się dzieje w klubie. Nic mi nie wiadomo aby przedstawiciele zarządu zajmowali jakieś stanowisko co do tych ofert i mówili, którą przyjąć, a którą odrzucić.
Były sędzia Piotr Ś. (całość wyjaśnień tutaj):
Jeśli chodzi o mecz Górnik Polkowice - Wisła Kraków z 9 sierpnia 2003 to sytuacja wyglądała tak, że po tym jak przyjechałem na obiekt do Polkowic miałem styczność z kierownikiem drużyny panem J. Pamiętam, że wcześniej nie miałem z tą osobą żadnego kontaktu. On zachowywał się swobodnie, był pewny siebie. Od razu przeszedł ze mną na ty. On z szatni poprosił mnie do siebie do pokoju. J. powiedział, że on reprezentuje zarząd i działaczy z Polkowic, że to jest ich pierwszy mecz w I lidze i od razu z mistrzem Polski. Powiedział, że jeśli wynik będzie korzystny dla nich to będzie dla mnie premia. Z tego co pamiętam on nie wymieniał kwoty, ale ja się spodziewałem, że to będzie 10 tys. zł, bo to była w tym czasie zwyczajowo przyjęta kwota w I lidze. Ja tę jego ofertę przyjąłem do wiadomości. Mecz zakończył się zwycięstwem Wisły 2:0 więc pieniędzy nie dostałem. Po meczu zostaliśmy zaproszeni na poczęstunek na obiekcie, zjedliśmy kilka kanapek. Pamiętam, że J. w rozmowie ze mną powoływał się na to, że wszystko jest także dogadane z obserwatorem i wszystko będzie dobrze. Nie pamiętam kto był obserwatorem. Nie rozmawiałem z obserwatorem na temat tej propozycji. W tym czasie pan F. natarczywie do mnie wydzwaniał, nie pamiętam dokładnie czy dzwonił do mnie przed tym meczem. On chciał się do mnie zbliżyć. (...) Mogło być tak, że on do mnie przed tym meczem dzwonił i przygotowywał grunt dla pana J. aby J swobodnie mógł ze mną rozmawiać. Tego dokładnie jednak nie pamiętam. J. sam do mnie przed meczem nie dzwonił. Nie rozmawiałem z nim telefonicznie, tylko później na obiekcie. Nie pamiętam takiej sytuacji aby Ryszard F. prowadził równocześnie rozmowę telefoniczną ze mną i inną osobą, tzn. ja nie pamiętam takiej sytuacji abym ja w rozmowie z F. słyszał w swoim aparacie, że F. rozmawia z inną osobą przez inny aparat. (...) W tym momencie nie mam wątpliwości, że Ryszard F. zapowiadał Mariusza J. i to, że będzie on chciał rozmawiać ze mną na temat tego meczu. Ja jednak nie wiedziałem, że F. prowadzi jednocześnie rozmowę ze mną i z J. To by tłumaczyło to swobodne zachowanie J.
Były trener Świtu Nowy Dwór Janusz W. (całość jego wyjaśnień tutaj):
Z informacji pana F. wynikało jasno, że nie mamy szansy zrobienia czegokolwiek, wygrania meczu z Polkowicami ponieważ Polkowice miały mieć ustawionego sędziego, który faktycznie w czasie meczu w niczym nie pomógł Świtowi, może nawet utrudniał, a informacja dotyczyła również piłkarzy Świtu, że mogą być niezainteresowani wygraną z Polkowicami. Z analizy meczu podanego przez prasę wynika, że w sytuacjach nawet 200 % zawodnicy Świtu przestrzeliwali, co jest trochę dziwne, mając na uwadze poprzednie mecze, ale pamiętajmy, że był to ostatni mecz i ostatnia deska ratunku.
Były sędzia z Opola Tomasz W.:
Kolejne spotkanie to mecz o Puchar Ligi jesienią 2000 rozegrane między Górnikiem Polkowice a Radomiakiem. Przed meczem na boisku rozmawiał ze mną kierownik drużyny Polkowic, którego wtedy widziałem po raz pierwszy i ostatni. Nie potrafię go opisać i chyba rozpoznać. Był to młody chłopak. Powiedział mi na boisku, że jeśli pomogę w zwycięstwie Polkowic to dostanę 3 tys. zł. Ja się zgodziłem. Mecz wygrały Polkowice chyba 2:0, to spotkanie było dla mnie proste do prowadzenia. Pieniądze otrzymałem od tego mężczyzny bezpośrednio po meczu. (...) Nic mi nie mówi nazwisko J., nie wiem czy to był ten mężczyzna, który złożył mi tę propozycję korupcyjną, nie rozpoznałbym tego mężczyzny, widziałem go wtedy jedyny raz.
B. trener Górnika Polkowice - Mirosław D.
(...) w sezonach 2000-2004 trenowałem Górnika Polkowice. Od 1 lipca 2004 do września 2005 byłem trenerem Arki Gdynia i od 1 stycznia 2006 do chwili obecnej jestem trenerem Górnika Polkowice. Ja zdecydowałem się zgłosić do prokuratury po zatrzymaniu Mariusza J. i Mariusza U. i po pojawiających się informacjach o działaniach korupcyjnych w Górniku Polkowice w czasie gdy ja byłem trenerem. W sezonie 2000-2001 Górnik Polkowice grał w II lidze. Po jednym ze spotkań, nie pamiętam już którym, zawodnicy rozmawiali na temat jednej z porażek, mieli pretensje i szukali przyczyn tej porażki. Do mnie i do J. przyszło wtedy dwóch zawodników, pamiętam, że jednym z nich był Mariusz U., drugiego zawodnika nie pamiętam. Oni powiedzieli, że nasz klub jest załatwiany przez sędziów, że coś trzeba z tym zrobić żeby sędziowie nam nie szkodzili, że trzeba znaleźć pieniądze na sfinansowanie sędziów. Zapowiedzieli, że udadzą się z tym również do dyrektora do spraw finansowych Artura S. Po wyjściu tych piłkarzy my zaczęliśmy się zastanawiać co zrobić i stwierdziliśmy, że powinni z tym pójść do dyrektora bo my na swoim szczeblu nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Wiem, że piłkarze w tym U. byli u dyrektora, z tego co wiem, na tej rozmowie padła propozycja, że dyrektor ma wykładać pieniądze klubowe. S. się na to nie zgodził. Wtedy piłkarze zrzucili się ze swoich pieniędzy i zebrali kwotę, której wysokości nie pamiętam. Wiem, że te pieniądze trafiły do J., on mi o tym powiedział. On zajmował się przyjęciem sędziów na naszym obiekcie i dlatego piłkarze przekazali pieniądze właśnie jemu. Nie potrafię powiedzieć przed jakim spotkaniem to było, nie pomoże mi też w tym terminarz. Wiem od J., że te pieniądze trafiły do sędziów. Jak to wyglądało to nie wiem. Przed kolejnym meczem już nie wszyscy piłkarze zrzucili się i wtedy zaproponowali system żeby zwiększyć im premie meczowe, a oni część z tych premii przeznaczą na sędziów. Piłkarze poszli z tą propozycją do dyrektora S. Pan S. zaakceptował ten plan i powiedział mi, że mam zwiększyć premie, on nie powiedział dlaczego, ale się domyśliłem. Wiedziałem, że piłkarze byli ws. zwiększenia premii z przeznaczeniem na składkę dla sędziów i pokojarzyłem te fakty. Ja z II trenerem Andrzejem S. miałem odrębny system premiowania, ja nie przekazywałem żadnych pieniędzy ze swoich premii z przeznaczeniem na sędziów. Tak zaczął funkcjonować ten system. Mechanizm premiowania wyglądał tak, że Mariusz J. pobierał pieniądze na premie z księgowości, kopertował je z podaniem nazwiska piłkarza na kopercie, wchodził piłkarz, brał kopertę i kwitował odbiór pieniędzy. Rzeczywiście pobrana kwota była niższa niż wynikająca z dokumentów. Moja rola w dotarciu do sędziów była żadna, ja ich nie znałem i nie kojarzyłem. Wiem jak to wyglądało od Mariusza J., który lubił o tym opowiadać. To były historie, że jakiś sędzia był pijany na parkiecie i się przewrócił i takie historie. Taki system funkcjonował do momentu awansu do I ligi tj. do czerwca 2004. W I lidze my chyba już nie mieliśmy premii meczowych i stwierdzam na tej podstawie, że finansowania sędziów nie było. Przynajmniej Mariusz J. już nic na ten temat nie mówił. W mojej ocenie kreatorami tego systemu byli piłkarze. Oni też tego sami nie wymyślili, myślę, że mogło się tak dziać w innych klubach, a oni o tym wiedzieli. (...)
Trenerem Górnika Polkowice byłem od 2000 do kwietnia 2004. Zrezygnowałem po meczu z Widzewem Łódź. Zrezygnowałem bo drużyna była słaba. Pamiętam dokładnie jak na początku sezonu, gdy zaczęliśmy grać w II lidze przyszedł do mnie i Mariusza J. zawodnik naszego klubu Mariusz U. On powiedział, że jest zdegustowany tą grą w piłkę, że sędziowie cały czas nas krzywdzą na boisku i trzeba coś z tym zrobić. Chodziło o to, żeby również podchodzić pod sędziów. On chciał żeby to klub dawał pieniądze na sędziów. My nie byliśmy w stanie sami podjąć takiej decyzji więc wysłaliśmy go do dyrektora klubu Artura S. Nic u dyrektora nie załatwił, przyszedł do nas i powiedział, że dyrektor mu powiedział, że nie ma na to pieniędzy. On wtedy powiedział do nas, czyli do mnie i J., że on w takim razie porozmawia z chłopakami czyli innymi zawodnikami aby zrzucili się na sędziego. Chodziło o jakiś kolejny, najbliższy mecz. Nie pamiętam już o jaki dokładnie mecz chodziło. Faktycznie zebrał wśród zawodników odpowiednią kwotę, przyniósł ją i dał Mariuszowi J. Mariusz dał te pieniądze sędziemu. Na następny mecz U. również próbował zebrać pieniądze od zawodników, ale nie od wszystkich, niektórzy zawodnicy albo nie mieli pieniędzy, albo żona im nie pozwoliła i dlatego nie zebrano odpowiedniej kwoty. On był strasznie tym zdenerwowany i powiedział, że w takim razie trzeba to zrobić inaczej. Powiedział, że on zapyta chłopaków i jeśli oni się zgodzą to będą oddawali część swojej premii. U. powiedział, że chłopaki się na to godzą, ale muszą iść jeszcze do dyrektora S. i załatwić podwyższenie premii. Powiedział, że zawodnicy będą oddawać tę część premii, o którą te premie zostaną podwyższone. U. powiedział do mnie i J. że w taki właśnie sposób załatwili tę sprawę z dyrektorem S. Faktycznie premie meczowe zostały podwyższone np. z 15 tys. do 20 tys. zł. To jest tylko przykład. Te premie podwyższył S. Wiadomo, że 15 tys. jest dla zawodników, a 5 tys. brał Mariusz J. i przeznaczał na sędziów. To jaką kwotę premii dostawał poszczególny zawodnik było regulowane regulaminem. Regulamin przewidywał jednak pewną dowolność, kwota dla poszczególnego zawodnika zależała od oceny jego gry. O tym jaka jest ta ocena decydowali trenerzy czyli m.in. ja. Ja sporządzałem listę premii meczowych dla poszczególnych zawodników. Następnie tę listę dawałem Mariuszowi J., a on wypłacał poszczególnym zawodnikom pieniądze odciągając przy tym tę nadwyżkę dla sędziów. Pieniądze były odciągane z premii każdego zawodnika, który na danej liście występował. Tak jak już mówiłem czy w danym kolejnym meczu będziemy podchodzić pod sędziego i proponować mu pieniądze za pomoc w danym kolejnym meczu decydowaliśmy wspólnie, tzn. decydowałem ja, J. i dyrektor S. Główną wiedzę miał w tym zakresie Mariusz J. To on mówił nam, że w danym meczu do danego sędziego możemy w ogóle podchodzić, a winnym na przykład do innego sędziego nie możemy podchodzić, bo nie ma do niego dojścia. Ja nie posiadałem takiej wiedzy, który sędzia bierze, a który nie. To znaczy nie posiadałem takiej wiedzy jak Mariusz, bo w trakcie trwania tego procederu taką wiedzę w pewnym zakresie posiadłem. Gdyby Mariusz J. mówił przykładowo do nas, że jest możliwość podejścia do sędziego to my mu to akceptowaliśmy. Chciałem dodać, że nie jest tak jak ostatnio U. wypowiadał się w gazetach, że zawodnicy byli zmuszani do oddawania części swoich premii na sędziów. Zawodnicy też się na to godzili, a wręcz oczekiwali tego żeby wręczać sędziom łapówki, bo za każdy wygrany mecz uzyskiwali premie. Jakoś przecież nigdy nie zdarzyło się żeby jakiś zawodnik odmówił oddania na ten cel części swojej premii, a także żaden nigdzie nigdy tego nie zgłosił. Ja również godziłem się na ten proceder, a przecież mogłem kategorycznie się na to nie zgodzić i przerwać ten proceder. Godziłem się na to gdyż miałem wiedzę, że takie kupowanie meczów od sędziów ma miejsce niemalże w każdym klubie.
Chcę zaznaczyć, że ja już dokładnie nie pamiętam w jakich meczach podchodziliśmy pod sędziów, bo ja nigdy fizycznie nie rozmawiałem z żadnym sędzią w tej sprawie, nie wręczałem sędziemu żadnych pieniędzy. Fizycznie te nasze decyzje o tym, aby podchodzić pod sędziów wykonywał Mariusz J. On prowadził nawet taki zeszyt, w którym to wszystko zapisywał. Jeśli on podał, że wszystkie te mecze, które mam teraz w zarzutach były kupione to zakładam, że powiedział prawdę i, że to wszystko dokładnie pamięta. Ja już nie pamiętam w jakim meczu jaki sędzia nam sędziował.
Pamiętam te wszystkie mecze, o których jest mowa w zarzutach. Mniej więcej także pamiętam wyniki tych meczów bo to dla mnie jako trenera było najważniejsze. Kojarzę taki mecz, ale tego meczu nie ma w zarzutach, był to mecz Górnika Łęczna i Górnika Polkowice. Był to mecz w czasach kiedy jeszcze w Górniku Łęczna trenerem był Wojciech W. i wtedy z racji tego, że W. był człowiekiem Fryzjera, jak się mówiło w środowisku, Łęczną opiekował się wtedy Fryzjer. Pamiętam, że ten mecz sędziował nam wtedy sędzia G. Pamiętam, że G. w tym meczu był bardzo tendencyjny i sędziował mecz pod Górnika Łęczna. Później po tym meczu za kilka kolejek ten sędzia przyjechał do nas i sędziował nam jakiś mecz, nie pamiętam z kim. Wtedy, jak mi to relacjonował J., ten G. miał powiedzieć do J., że za tą Łęczną on teraz nam wyrówna rachunki i nam pomoże. Oczywiście nie robił tego za darmo, bo oni czyli sędziowie nigdy niczego nie robili za darmo. Mam prośbę abyście to jeszcze zweryfikowali i zapytali o to J. bo on ma lepszą pamięć do tych sędziów i będzie to na pewno lepiej pamiętał. Faktycznie G. sędziował tendencyjnie, tak abyśmy ten mecz wygrali. Dostał pieniądze. To było widać, bo G. należy do tych sędziów, że jak sędziuje tendencyjnie to od razu jest widoczne. Są także tacy sędziowie, którzy w sposób taki, że to nie rzuca się w oczy.
Pamiętam także, że gdy byliśmy w pierwszej lidze było to chyba jesienią 2003, kiedy graliśmy mecz z Lechem Poznań w Poznaniu w Pucharze Polski. Jeśli dobrze pamiętam zawodnicy Lecha Poznań złożyli propozycję naszym zawodnikom żeby odpuścili mecz Pucharu Polski z nimi, a oni oddadzą na wiosnę punkty w lidze. Faktycznie nasi zawodnicy odpuścili ten mecz i Lech wygrał, a w meczu ligowym zawodnicy Lecha nie wywiązali się z obietnicy i nie odpuścili tego meczu naszej drużynie.
O tym drugim meczu ja wiem jedynie z opowieści gdyż już wtedy nie byłem trenerem. Chyba mówił mi o tym właśnie Mariusz J. O tym pierwszym meczu kiedy ja byłem trenerem poinformowali mnie zawodnicy przed meczem. Przyszli do mnie i mnie poinformowali, że się dogadali z zawodnikami Lecha. Ten drugi mecz na wiosnę był meczem bardzo ważnym dla Górnika Polkowice, bo chodziło o utrzymanie się w lidze.(...)
Pamiętam taki mecz Polkowic z Kotwicą Kołobrzeg. Ten mecz, który graliśmy w Chocianowie, bo mieliśmy remont stadionu. Pamiętam, że mnie na tym meczu nie było, bo oglądałem inny mecz, aby przyglądać się zawodnikom, którymi byliśmy zainteresowani. Z tego co pamiętam to albo wszyscy zawodnicy, albo część zawodników ten mecz odpuściło. O tym zgłosił mi mój asystent, którym był wtedy S. lub Władysława R. (...)
W różnych rozmowach J. czasami mówił o swoich kontaktach z Fryzjerem. Mówił, że Fryzjer mu pomaga w dojściu do sędziów. On to mówił przy trenerach, przy dyrektorze. J. przed nami nie miał tajemnic. On nam także opowiadał jak wysyłał pieniądze sędziom. Mówił, że to robi się tak, że wysyła się przekaz pocztowy, ale nie na nazwisko sędziego, ale jakiejś innej osoby na przykład ciotki sędziego. Mówił także, że wysyła się paczkę na adres sędziego z kasetą z meczu, a w kasecie umieszcza się pieniądze. Sędziowie czasami prosili o kasetę z meczu, który sędziowali, więc wysyłanie takiej kasety nie było podejrzane. (...)
Chciałbym wrócić do wcześniejszego meczu Arka - Polkowice. Tam zawodnicy dogadali się na grę na remis. Ja o tym wiedziałem, zadzwonił do mnie z zapytaniem Mariusz czy to jest możliwe i czy nie mam nic przeciwko. Dla Górnika Polkowice remis był ważny jeśli chodzi o ich sytuację w tabeli. Ja w tej rozmowie powiedziałem dwie rzeczy - nie mogę sam podjąć decyzji o tym, musi zdecydować prezes M. i muszą się na to zgodzić zawodnicy. Rozmawiałem na ten temat z M. Powiedziałem, że jest propozycja, nie pamiętam czy go wtajemniczyłem, że dzwonił J. Powiedziałem, że jest propozycja zagrania na remis, że jest jeden punkt pewny i czy walczymy o trzy. To była rozmowa na kilka dni przed meczem. (...) Ostatecznie zostawił kwestie mi i zawodnikom, powiedział, że jeśli zawodnicy dogadają się na remis, to on to akceptuje i się nie sprzeciwia temu układowi. Z zawodnikami ja przed meczem nie rozmawiałem, spotkałem się z J. przed meczem w Polkowicach i on powiedział, że on tak pokieruje zawodnikami Polkowic, że oni się dogadają z zawodnikami Arki. (...) Zawodnicy się dogadali, padł remis 1:1. Wtedy z J. byliśmy w kontaktach koleżeńskich.
B. piłkarz Górnika Polkowice Tomasz S.:
Wcześniej grałem w Górniku Polkowice i uciekłem z tego klubu ponieważ tam był ten sam proceder, że kwitowaliśmy premie, których nie dostawaliśmy, a faktycznie pieniądze te jako łapówki trafiały do sędziów i innych zawodników. (...) Ja nie ufałem innym zawodnikom, bo miałem złe doświadczenia z Górnika Polkowice. Tam w Polkowicach też nie dostawaliśmy należnych nam pieniędzy, a kwitowaliśmy ich odbiór. Ja byłem w tej sprawie interweniować u ówczesnego prezesa Marka Tkaczyka. On był zaskoczony takim procederem z premiami. Odesłał mnie do trenera D. Ten ubrany elegancko w garnitur zakomunikował mi, że popsułem mu układ i wyrzucił mnie do drugiej drużyny. Byłem na tej rozmowie z drugim bramkarzem Jackiem K. i on też na trzy miesiące trafił do drugiej drużyny.
Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.
Lista skazanych za korupcję
Lista ustawionych meczów
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu
Zobacz nasz profil na Facebooku
Zobacz nasz profil na Twitterze
Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!
03 lutego 2018 Krystian K. ukarany za korupcję
12 kwietnia 2016 Prawomocny wyrok ws. Górnika Polkowice
2 marca 2015 - wyrok ws. korupcji w Górniku Polkowice
29 października 2014 - kończy się proces ws. korupcji w Górniku Polkowice
15 października 2014 - odwołanie ws. kary dla Radosława J. odrzucone
21 sierpnia 2014 sędzia Mariusz R. skazany za udział w ustawieniu meczu Górnika
7 lipca 2014 - wyroki za korupcję w Górniku Polkowice
11 lutego 2014 - kolejna kara dla Marka Gancarczyka
27 grudnia 2013 - wyjaśnienia Andrzeja S. ze śledztwa
27 listopada 2013 - odwołanie Nawotczyńskiego ws. kary dyscyplinarnej odrzucone
14 października 2013 - kolejna rozprawa w procesie dotyczącym Górnika Polkowice
11 kwietnia 2013 - dwaj b. piłkarze Górnika Polkowice ukarani za korupcję
02 marca 2013 - postępowanie dyscyplinarne ws. dwóch piłkarzy Górnika
16 listopada 2012 - kary dyscyplinarne za korupcję w Górniku Polkowice - czytaj.
18 października 2012 - kolejny b. piłkarz Górnika zdyskwalifikowany za korupcję - czytaj.
11 października 2012 - kolejna rozprawa w procesie dotyczącym Górnika - czytaj.
21 września 2012 - kolejna kara dyscyplinarna za korupcję w Górniku - czytaj.
16 września 2012 - wyjaśnienia b. wiceprezesa Górnika Polkowice - czytaj.
13 września 2012 - kolejne kary dyscyplinarne dla b. piłkarzy Górnika - czytaj.
31 sierpnia 2012 - kara dyscyplinarna dla b. piłkarza Górnika - - czytaj
26 czerwca 2012 - kolejni świadkowie zeznawali w procesie ws. korupcji w Górniku - czytaj.
01 czerwca 2012 - kolejny piłkarz ukarany za korupcję w Górniku - czytaj.
25 maja 2012 - WD wszczyna kolejne postępowania ws. b. piłkarzy Górnika Polkowice - czytaj.
26 kwietnia 2012 - kolejni b. piłkarze Górnika ukarani przez WD - czytaj.
19 kwietnia 2012 - sprawa korupcji w Górniku znowu w WD - czytaj.
13 kwietnia 2012 - kolejni b. piłkarze Górnika ukarani przez WD -czytaj.
15 marca 2012 - następni b. piłkarze Górnika ukarani dyscyplinarnie - czytaj.
08 marca 2012 - kolejne kary za korupcję w Górniku - czytaj.
01 marca 2012 - kolejne postępowania dyscyplinarne WD PZPN ws. b. graczy Górnika - czytaj.
17 lutego 2012 - WD PZPN zajmuje się kolejnymi oskarżonymi o korupcję w Górniku - czytaj.
09 lutego 2012 - postępowania dyscyplinarne ws. b. piłkarzy Górnika - czytaj.
21 stycznia 2012 - B. piłkarz Górnika zdyskwalifikowany za korupcję w Górniku Polkowice- czytaj 05 grudnia 2011 - B. trener Górnika zdyskwalifikowany za korupcję - czytaj.
03 listopada 2011 - kolejny b. piłkarz Górnika ukarany za korupcję - czytaj.
20 października 2011 - b. wiceprezes Górnika wyrzucony z PZPN - czytaj.
08 wrześnie 2011 - postępowania ws. korupcji w Górniku Polkowice - czytaj.
27 lipca 2011 - proces ws. korupcji w Górniku Polkowice odroczony - czytaj.
14 lipca 2011 - oskarżony o korupcję Marek G. kandydatem do kadry - czytaj.
31 marca 2011 - sześcioletnia dyskwalifikacja b. trenera - czytaj tutaj.
28 lutego 2011 - byli piłkarze Górnika Ireneusz A. i Krzysztof S. skazani - czytaj tutaj.
28 grudnia 2010 - pierwsze wyroki ws. Górnika Polkowice - czytaj tutaj.
29 listopada 2010 - jak ustawiał mecze Górnik Polkowice - wiadomości z aktu oskarżenia ws. gangu Fryzjera - czytaj tutaj.
30 lipca 2010 - główny akt oskarżenia idzie do sądu. Sędziowie i obserwatorzy oskarżeni o ustawianie meczów Górnika - czytaj tutaj.
20 kwietnia 2010 - jak działacz Górnika oszukał Janusza G. - czytaj tutaj.
7 kwietnia 2010 - jak RKS Radomsko sprzedał mecz Górnikowi - czytaj tutaj.
5 kwietnia 2010 - jak Wit Ż. ustawiał mecz Górnika - czytaj tutaj.
30 marca 2010 - akt oskarżenia ws. Górnika - czytaj tutaj. Lista oskarżonych - czytaj tutaj, lista ustawionych meczów - czytaj tutaj i tutaj,
15 maja 2009 - zarzuty dla trzech byłych piłkarzy z Polkowic Jacka B., Ireneusza A. i Tomasza M. - czytaj tutaj.
13 maja 2009 - spektakularne zatrzymania czterech byłych zawodników Górnika - czytaj tutaj, tutaj i tutaj.
13 maja 2009 - zarzuty dla b. piłkarza Górnika Radosława J. - czytaj tutaj.
7 maja 2009 - Piłkarz Marcin J. po zarzutach zawieszony przez władze Górnika - czytaj tutaj.
25 marca 2009 roku - zarzuty dla b. dyrektora Górnika Michała L. - czytaj tutaj.
14 października 2008 - były kierownik Górnika Mariusz J. zeznaje o korupcji w sądzie - czytaj tutaj.
6 czerwca 2008 - b. sędziowie - Sławomir B. i Mariusz G. w sądzie opowiadają o ustawianiu meczów Górnika - czytaj tutaj.
Wyjaśnienia oskarżonych:
Sędzia Mariusz S. z Opola (całość wyjaśnień tutaj):
Kolejny mecz to mecz Górnika Polkowice z MKS Mława 10 kwietnia 2005 roku. Wcześniej sędziowałem mecz Polkowic w Pucharze Polski (24 listopada 2004 roku). Po tym meczu na kolacji podszedł do mnie Andrzej S. z Polkowic i powiedział mi, że jak będę sędziował jakiś mecz Polkowic w lidze to żebym wcześniej dał mu znać. Gdy zostałem wyznaczony na ten mecz to zadzwoniłem do S. i mu o tym powiedziałem. On mi powiedział, że już nie jest kierownikiem klubu, że był kierownikiem klubu tylko przejściowo na jesień, ale przekaże komu trzeba. Na tym ta rozmowa się skończyła. Pojechaliśmy do Polkowic na mecz i tam najpierw wypiliśmy kawkę, a potem na bok wziął mnie (Mariusz) J. i zaprosił na bok do pokoju sędziowskiego. Powiedział mi, że ma dla mnie 4 tys. zł. i, że dla obserwatora też mają. Obserwatorem tego meczu był Marian D. On powiedział, że dostanę te pieniądze jak pomogę w zwycięstwie. Ja się zgodziłem. Mecz się zakończył zwycięstwem 2:1. Pieniędzy po meczu od J. nie dostałem. Dostałem je następnego dnia. Z J. umówiłem się na parkingu przy zjeździe z autostrady na Opole. Tam dostałem od niego 4 tys. Przed meczem rozmawiałem jeszcze z D. On pytał się mnie "czy rozmawiali z Tobą". Ja powiedziałem, że tak i on powiedział, że mogę pomóc Polkowicom.
Kolejny mecz, o którym chcę powiedzieć to mecz między Ruchem Radzionków i Górnikiem Polkowice z 19 października 2002 roku. Tutaj sytuacja była podobna. Przed meczem B., który był sędzią głównym, kazał pomóc Polkowicom. Pomóc kazał nam asystentom. Polkowice wygrały 3:0. Po meczu od B. dostaliśmy po 500 zł.
Wiem także, że obserwator Jerzy M. - szef kolegium sędziów opolskiego ZPN dostał pieniądze za mecz Górnik Polkowice - Tłoki Gorzyce, który sędziował Mariusz R. Dostał 5 tys. zł. od Mariusza J. O tym mówił mi J. gdy byłem sędziował w Polkowicach.
Wyjaśnienia b. sędziego z Krakowa Piotra W. (tu całość):
12 kwietnia 2003 GKS Bełchatów - Górnik Polkowice. Najpierw zadzwonił do mnie przed meczem Fryzjer. Powiedział, że skontaktuje się ze mną człowiek z Polkowic. Fryzjer mówił, że ten człowiek, który zadzwoni do mnie ma powiedzieć hasło "Jestem od Ryszarda". To hasło miało oznaczać że by się nie bać i podjąć rozmowę. Rzeczywiście za chwilę zadzwonił do mnie człowiek z Polkowic i zapytał ile chcę za zwycięstwo, a ile za remis. Wymienił hasło. Ja powiedziałem, że nie będę z nim negocjował cen. Wtedy on powiedział, że za "dwójkę" czyli za zwycięstwo płaci 1,5 złotego (co oznaczało 15 tys. zł.), za krzyżyk czyli remis pól złotego czyli 5 tys. zł. Nie wiem kim był ten człowiek, który dzwonił. Powiedziałem dobra. GKS wygrał i nie dostałem pieniędzy.
B. sędzia Andrzej K. (całość wyjaśnień czytaj tutaj):
Chcę powiedzieć o meczu MKS Mława - Górnik Polkowice z 25 sierpnia 2004 zakończonego zwycięstwem Mławy 3:0. Mecz został rozegrany o godz. 17.00. Wyjechaliśmy z asystentami na mecz około południa. W trakcie podróży otrzymałem telefon od pana S. Rozmówca się przedstawił, ja go kojarzyłem, wiedziałem, że jest to działacz Górnika. Chyba był wtedy też asystentem trenera. On powiedział, że telefon do mnie ma od Tomka P. i, że spotkamy się na meczu. Ja powiedziałem - dobrze. (...) Ja ten telefon odebrałem jako swojego rodzaju grę wstępną, próbę podejścia pode mnie i ułożenia ze mną meczu. Na meczu S. jako kierownik drużyny uzupełniał sprawozdanie sędziowskie. On dawał mi jakieś znaki, mrugał okiem i mówił, że jest okej. Ja na te gesty nie zareagowałem w żaden sposób. Mecz się odbył. Mława wygrała wyraźnie to spotkanie. To tyle, po meczu nie miałem żadnego kontaktu ze S.
Mecz Tłoki Gorzyce - Górnik Polkowice z 28 września 2002 roku zakończony wygraną gospodarzy 3:1. Przed tym meczem, z dużym prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością dzwonił do mnie pan D. To był telefon w dniu meczu, w drodze na mecz. On jednoznacznie opowiedział się za Polkowicami. Powiedział, że dobrze by było jakby ta drużyna wygrała. Intencja była jasna, że mam trzymać stronę drużyny gości. Przyjąłem to do wiadomości. Tak to działało. Mecz wygrali gospodarze. Ani D. ani nikt ze strony gości się do mnie nie odezwał. Tam chyba kierownik drużyny - Mariusz J. rzucił mi, że jeszcze się spotkamy.
Kolejny mecz to spotkanie Górnik Polkowice - Piotrcovia 24 maja 2003. Górnik wygrał 4:1. Było dla mnie zaskoczeniem, że zostałem wyznaczony do tego meczu, trzy dni wcześniej sędziowałem mecz Piotrcovii. Nie przypominam sobie żeby przed tym meczem ktoś się ze mną kontaktował. Wydaje mi się, że nie. Przed meczem nikt ze mną nie rozmawiał. Nie dostałem żadnej propozycji, być może rozmawiałem z Jurakiem, ale nic nie proponował. W trakcie meczu piłkarze Górnika powiedzieli mi, że czują się jakby grali na wyjeździe ze względu na moje sędziowanie, a przecież oni się na mnie zrzucili. Nie pamiętam, którzy piłkarze mi to powiedzieli. Po meczu zagadnął mnie J., poprosił mnie żebym udał, że idę do toalety i w pokoju przejściowym wręczył mi pieniądze. Była to kwota, jak pamiętam, nie większa niż 5 tys. zł. Wydaje mi się, że J. przed meczem nie składał mi żadnej propozycji, nie pamiętam takiej sytuacji, nie mogę jej wykluczyć, to było dawno.
B. sędzia Jarosław Ż. (całość wyjaśnień tutaj):
Chciałem jeszcze opowiedzieć o historii związanej z meczem Górnik Polkowice - Górnik Łęczna z 3 maja 2003. Pamiętam, że w poniedziałek przed tym meczem ja sędziowałem jakiś mecz w Olecku. I zadzwonił do mnie Ryszard M. z Łęcznej. On powiedział mi, że sędziowie kręcą ich i czy ja nie chciałbym sędziować ich najbliższego meczu w Polkowicach. Ja powiedziałem, że ok, że mogę sędziować. I w czwartek zadzwonił do mnie Saks i powiedział, że jestem wyznaczony do tego meczu. M. przed tym meczem dzwonił do mnie i proponował mi pieniądze. Obserwatorem w tym meczu był N. z Częstochowy. Przed meczem rozmawiał ze mną też na obiekcie Mariusz J. Zabrał mnie i obserwatora do jednego pokoju i rozmawiał z nami oboma. Chodziło mu zapewne o to żebym wiedział, że obserwator jest też wtajemniczony i też jest w układzie. J. chciał wymóc na obserwatorze by ten oficjalnie powiedział po której stronie mają być sędziowie. N. się wzbraniał, wcześniej w pokoju sędziowskim, gdy jeszcze nie było J. dał mi sygnał, że będzie mu zależało na mojej pomocy M. J. zaproponował nam pieniądze w kwocie 25 tys. zł, ale nie pamiętam czy dla mnie czy do podziału. Mecz wygrały Polkowice i ja dostałem po meczu od J. 25 tys. zł. Tymi pieniędzmi nie dzieliłem się z N. Ja pamiętam, że odprowadzałem obserwatora po meczu do samochodu i spytałem się czy J. się z nim rozliczył i powiedział, że tak. Ja nie wiem jaką kwotę N. dostał i jakie pieniądze J. mu obiecywał. Ja miałem już wcześniej kontakt z J. przed meczem Krisbudem Myszyków, tam go poznałem. Wcześniej też miałem kontakt z J. w związku z meczem Polaru Wrocław z Górnikiem Polkowice jesienią 2001. To był mecz w II lidze. Tam też po meczu dostałem pieniądze od J., nie pamiętam jaka to była kwota. Te pieniądze dostałem w jakimś zajeździe przy drodze na Poznań.
Jeśli chodzi o mecz Widzew Łódź - Górnik Polkowice to ja się spotkałem z J. i S. w Inowrocławiu. Tam J. podczas rozmowy o pomocy w tym meczu przekazał pieniądze. Była to kwota 30 lub 40 tys. zł, bardziej bym się skłaniał do kwoty 30 tys. Polkowice przegrały ten mecz i w niedzielę po południu w Wągrowcu spotkałem się z J., który przyjechał sam swoim prywatnym samochodem toyota carolla koloru chyba czerwonego. I ja oddałem J. te pieniądze, które otrzymałem przed meczem. Pamiętam, że J. wypytywał mnie czy podchodził do mnie ktoś z Widzewa, ja odpowiedziałem, że nie bo tak faktycznie było. Nie pamiętam czy przed tym meczem dzwonił do mnie F. czy też od razu była rozmowa z J. Pamiętam, że wcześniej J. mówił mi, że współpracuje z F., który przekazuje mu informacje co do obsady. J. mówił mi, że on kupował informacje o obsadzie od F.
Pamiętam też kiedyś taką sytuację, że był mecz II ligi Górnik Polkowice - Lech Poznań. To był gdzieś 2001 roku. I F. poprosił mnie bym w sytuacji gdy zadzwoni J. powiedział, że sędziuję ten mecz. J. zadzwonił, ja powiedziałem, że sędziuję ten mecz i J. umówił się ze mną w dniu meczu gdzieś w okolicach Poznania. Ja oczywiście na to spotkanie nie pojechałem. I kilka dni po meczu zadzwonił do mnie J. i powiedział, że udało mi się go nabrać i skutecznie odciąć od sędziego tego meczu.
B. sędzia i obserwator Wit Ż. (całość czytaj tutaj):
Ja przyznaję się do zarzutu przyjęcia pieniędzy od S., z tym, że ja otrzymałem nie 8, a 5 tys. zł. Było tak, że ja jechałem na ten mecz jako obserwator. Przed meczem, w dniu meczu, zadzwonił do mnie S. Ja go znałem wcześniej z boiska, gdy sędziowałem mu mecze jako zawodnikowi i później właściwie nie miałem z nim kontaktu. Ja nie wiem skąd on miał mój numer telefonu, ale to nie był problem. On w rozmowie telefonicznej się przedstawił i powiedział, że chciałby się spotkać przed meczem. Ja się zgodziłem, spotkaliśmy się na stadionie, z tego co pamiętam rozmawialiśmy gdzieś na korytarzu budynku klubowego. S. zwrócił się do mnie z prośbą żebym przypilnował tych młodych sędziów i jeśli będzie dobrze to będzie dla mnie premia. Taki był sens jego wypowiedzi. Oczywiście zwracał się do mnie jako do obserwatora, było jasne, że obserwator ma duży wpływ na sędziów. Ja nie pamiętam swojej odpowiedzi, ale nie zaoponowałem. To była chwila, z mojego zachowania wynikało, że ja się zgodzę pomóc. Ja nie rozmawiałem z sędziami przed meczem, nie sugerowałem im sposobu prowadzenia meczu, nie mówiłem im, że mają pomóc Polkowicom. Pamiętam, że po meczu S. dzwonił do mnie kilkakrotnie, rozmawialiśmy o sposobie i terminie przekazania mi pieniędzy. Ja pomyślałem, że o odbiór tych pieniędzy poproszę Darka M. Wiem, że on jeździł do Łodzi do kolegów i sędziów liniowych, on handlował i woził jajka. ja założyłem, że nie będzie dla niego problemem odebranie pieniędzy od S. i przywiezienie mi ich przy okazji do Łodzi. Poprosiłem Darka o odbiór pieniędzy od S., nie mówiłem mu co to są za pieniądze i za co. Było mi głupio. Faktycznie po jakimś czasie - dwóch-trzech tygodni od meczu Darek odebrał te pieniądze i przywiózł mi je do Łodzi. Pieniądze były w kopercie, tylko tam nie było jak wynika z zarzutu 8 tys., a 5 tys.
B, sędzia Krzysztof S. (całość wyjaśnień tutaj):
Jeśli chodzi o pierwszy zarzut i mecz Górnik Polkowice - Górnik Zabrze z 20 marca 2004 to nie przyjąłem ani obietnicy ani takiej kwoty od pana J. Pan J. sugerował mi w szatni ewentualne sprzyjanie drużynie z Polkowic. Chciałem najpierw powiedzieć, że wcześniej przed meczem Górnik Polkowice - Zagłębie Lubin w Pucharze Ligi była taka sytuacja, że w czasie sprawdzania płyty boiska podszedł do mnie kierownik drużyny Górnika, to był J., z którym wtedy miałem kontakt po raz pierwszy. On się ze mną przywitał i przywitał się z moimi asystentami: K. i R. Po przywitaniu rozeszliśmy się żeby sprawdzić boisko, a J. towarzyszył K. Wiedziałem, że oni prowadzą jakąś rozmowę. Ja słyszałem fragment tej rozmowy, końcowy fragment, gdy K. powiedział do J. "no to spróbuj". Wtedy podszedł do mnie J. powiedział: "panie Krzysztofie" czy "panie sędzio" - "czy możemy porozmawiać żeby nam dzisiaj pomóc". Taki był sens tej wypowiedzi. Nie pamiętam czy ze strony J. padła jakaś kwota. Ja zdecydowanie odmówiłem J., padły z mojej strony zdecydowane słowa, nawet może pejoratywne. Zauważyłem, że J. był zdziwiony moją odpowiedzią. Sprawiał takie wrażenia jakby każda taka próba w jego wykonaniu kończyła się sukcesem. Nie pamiętam czy on odszedł czy nadal stał przy mnie. Ja podszedłem do K. i zapytałem go - co Ty tam Siwy kombinujesz? K. powiedział: "co Ty prezesie, o co chodzi?", on w takiej formie rozmawiał. I tak się skończył ten temat. W szatni zwróciłem się do sędziów asystentów, że ten mecz ma być prowadzony obiektywnie, bo mogą być jakieś podchody. Nie pamiętam wyniku tego meczu, ale chyba Polkowice przegrały. Słowa odebrałem jako próbę wciągnięcia mnie w temat korupcyjny dotyczący zaproponowania mi konkretnej kwoty za korzystne sędziowanie dla Polkowic. Nie opisałem tego zdarzenia w protokole pomeczowym. To były takie czasy, że takich rzeczy bez konkretnych dowodów nie byłbym w stanie przedstawić przed Wydziałem Dyscypliny. To ja miałbym problemy. To było takie środowisko, że takie rzeczy nie byłyby mile widziane i miałbym problemy. Musiałbym się tłumaczyć, skończyłbym jak Czyżniewski. W tych czasach nikt takich rzeczy nie zgłaszał. Panowała taka subkultura środowiskowa.
Wracając do zdarzeń związanych z meczem Górnik Polkowice - Górnik Zabrze to chciałem jeszcze powiedzieć, że J. w środowisku sędziów warszawskich i innych nazywano człowiekiem śliskim, na którego trzeba uważać. Koledzy nie rozbudowywali tej wiedzy, ja się domyślałem, że może kolegom no też składał takie propozycje i o to chodziło. Mecz z Zabrzem Polkowice wygrały 3:1. Przed tym meczem miałem właśnie drugi osobisty kontakt z J. Z mojej strony nie było żadnego wpływu na wynik tego meczu, byłem dobrze oceniony przez obserwatora i prasę. Mecz się szybko ułożył na korzyść Górnika Polkowice. Obserwatorem tego meczu był H. Najpierw po dojechaniu pod stadion rozmawiałem właśnie z tym obserwatorem. Rozmawialiśmy na parkingu. Z H. znałem się długie lata, razem sędziowaliśmy. On powiedział, że wiesz Krzysiek, sytuacja jest taka, że Polkowice są w potrzebie, że do niego jeszcze ktoś dzwonił właśnie w tej sprawie. Nie powiedział mi kto. Ja powiedziałem: słuchaj Edek, ja się nie będę wygłupiał. On powiedział: Krzysiek żadnych jaj, ale jakbyś mógł popatrzeć z sympatią na drużynę Polkowic. Wywnioskowałem, że on działa na własną rękę w oderwaniu od J., ale że ktoś za tym stoi dla kogo działa H.
Dzisiaj wydaje mi się, że tą osobą, która za tym stała mógł być na przykład Fryzjer. O tym domyślam się dopiero dzisiaj, gdyż później słyszałem, że niby Fryzjer "opiekował się" Górnikiem Polkowice. To są tylko moje domysły. Moje wrażenie było taki, że H. działał w tym meczu na rzecz Polkowic w oderwaniu od J., poza J. właśnie z tą osobą. To wynikało z tej rozmowy z H., a nadto z tego, że w rozmowie z J. J. nie powoływał się na H. Również razem na mnie nie naciskali. Później poszedłem do szatni. Moi asystenci wtedy jeszcze nie dojechali na stadion. Do szatyni tym takim tajnym wejściem podszedł do mnie J. On zaczął do mnie mówić w taki sposób pewny. Powiedział panie sędzio, nie udało się nam za pierwszym razem to może uda się nam właśnie teraz. On nawiązywał tymi słowami do tego poprzedniego meczu. Nie mówiłem J. o rozmowie z H. Z tego co pamiętam J. bezpośrednio podchodził do mnie, nie powoływał się na obserwatora H. On zaczął sugerować, że jest bieda w klubie, że nie stać ich na jakieś większe pieniądze. Ja mu odpowiedziałem, że ani wtedy ani teraz, ani nigdy nie będę z nim wchodził w żadne układy. Nie przypominam sobie też aby w tej nachalności J. proponował mi określoną, konkretną kwotę pieniędzy. Przyznaję, że obiecywał mi, proponował premię, ale nie podał dokładnej kwoty. Ta rozmowa chwilę trwała, on mnie mocno namawiał. On się zachowywał jakby miał pewność, że ja się zgodzę mu pomóc. Na pewno nie sprawiał wrażenie, że robi tego nie składa takich propozycji pierwszy raz. Rozmowa się zakończyła bo zaczęli się zjeżdżać asystenci. J. pod koniec rozmowy już wręcz mnie prosił żebym pomógł Polkowicom i przyjął tę jego propozycję. Pamiętam, że zadałem mu jeszcze pytanie jakby się czuł gdyby mi Górnik Zabrze złożył propozycję. Spytałem go czy on jest pewien, że Zabrze nie złożyło mi takiej propozycji. Chciałem w ten sposób dać mu do zrozumienia, że jakby on się czuł, gdyby to oni tuż przed meczem stali na straconej pozycji. To był oczywiście blef bo ja nie miałem propozycji ze strony Zabrza. Kategorycznie J. odmówiłem. Mecz się ułożył pod Górnika Polkowice. Polkowice wygrały 3:1. Po meczu przyszło do omawiania tego meczu. H. nie miał do mnie uwag. Mogę powiedzieć, że bardzo dobrze ten mecz posędziowałem. Nie było sytuacji kontrowersyjnych. Po meczu J. nachalnie zapraszał nas na kolację. My początkowo odmawialiśmy. Daliśmy się jednak skusić. H. chyba nie było na tej kolacji, on chyba wcześniej pojechał do domu. On się śpieszył. Ja prosiłem H. żeby został dłużej, żeby poszedł z nami na kolację. On mówił, że się śpieszy. Ja mu wtedy powiedziałem żeby nie był stratny, żeby nie musiał kupować kolacji, tankować samochodu to dałem mu ze swoich pieniędzy chyba z 600 zł. On się wzbraniał ale w końcu wziął ode mnie te pieniądze. Chcę żebym nie został źle zrozumiany, to nie była z mojej strony żadna propozycja korupcyjna. Dałem mu po prostu ze swoich pieniędzy te 500-600 zł. W pewnym momencie, jakoś w budynku klubowym, po tym jak wracałem po odprowadzeniu H. do samochodu, pojawił się nagle J. i podszedł do mnie. Byliśmy wtedy sam na sam. On nawiązał do naszej rozmowy sprzed meczu. On powiedział, że ma przy sobie tę obiecaną mi premię i chciałby się rozliczyć. Ja wtedy mu powiedziałem, że żadnych pieniędzy od niego nie chcę bo oni ten mecz wygrali sami. On nalegał abym przyjął te pieniądze. Ja odmawiałem. On w końcu powiedział, że załatwi tę sprawę ze mną ale przez kogoś innego. Nie mówił przez kogo. Wiem, że ja jeszcze po meczu, po powrocie do domu dzwoniłem do H. spytać jak dojechał. H. mnie pytał czy wszystko jest okej? Czy działacze Polkowic w porządku się zachowali. Ja jemu powiedziałem, że tak, że wszystko jest okej.
Chcę zaznaczyć, że to (500-600 zł. wręczone po meczu - dopisek dpanek) nie była łapówka My byliśmy kolegami, on miał daleką drogę do domu. Ja do niego mówiłem: Edziu ty jedziesz tak daleko, aż do Słupska i tak dałem mu te 600 zł. Mogłem mu przecież dać te moje prywatne pieniądze. Edziu H. nie podejmował, z tego co pamiętam, tematu czy J. do mnie podchodził czy ze mną rozmawiał. Może nawet H. sobie pomyślałem, że te pieniądze, które ja mu dałem pochodzą z premii od Polkowic. Tego nie wiem. Później nie miałem żadnego kontaktu z J. lub inną osobą ws. tego meczu. Nie pojawiła się żadna inna osoba, która jak twierdzi J., miała ze mną do końca tę sprawę załatwić. Ja myślę, że J. mógł myśleć o tej samej osobie, o której przed meczem mówił H. H. generalnie w tej rozmowie przed meczem odżegnywał się od Polkowic ale sugerował, aby pomóc Polkowicom właśnie, powołując się na jakąś osobę. H. twierdzi, że za tymi Polkowicami stoi jakaś osoba, która jest naszym przyjacielem. Sądzę, że taka osoba faktycznie stała za Górnikiem Polkowice, gdyż o tym przekonałem się w związku z meczem z 8 czerwca 2004 między Górnikiem Polkowice a Lechem Poznań. Lech Poznań przyjeżdżając do Polkowic był po dwumeczu w finale Pucharu Polski z Legią Warszawa. Ja prowadziłem jeden z tych meczów w Poznaniu. Mówię o tym dlatego, że Lech przyjechał na ten mecz po tych meczach ważnych i ten mecz w Polkowicach był dla nich nie był istotny. W tym meczu Lechowi nie zależało już, oni cały czas cieszyli się ze zdobycia Pucharu Polski. Na boisku też wyczułem, Lech to rozkojarzona drużyna. To był bardzo ważny mecz dla Polkowic. Mecz o życie. Polkowice wygrywając ten mecz utrzymywały się w pierwszej lidze bez konieczności gry w barażach. Na tym meczu obserwatorem był Marek K. J. podszedł do mnie i nie podejmował żadnych rozmów. Oczekiwano wtedy jeszcze na przyjazd drużyny Lecha. Ten przyjazd Lecha bardzo się opóźniał. Można niemal powiedzieć, że oni z marszu wbiegli na boisko, tak się spóźnili. Tam na stadionie była nerwowa atmosfera w drużynie Polkowic. Wiązało się to z tym, że Polkowice liczyły na oddanie im punktów przez Lech. Chodziło o to, że w jakimś poprzednim meczu w Pucharze Polski Polkowice odpuściły mecz Lechowi, a teraz Lech miał się zrewanżować. O tym opowiadał mi J. na obiekcie. Nerwowość wynikała z tego, że Polkowice zaczęły się domyślać, że Lech wycofuje się z tych uzgodnień. Poza tym obawy, że Lech nie wywiąże się z uzgodnień wynikały z tego, że wtedy jak Polkowice odpuszczały ten mecz to trenerem Lecha był ktoś inny, niż jak wówczas podczas tego meczu Czesław Michniewicz. O tym mnie na bieżąco informował J. On co chwilę wpadał do szatni sędziowskiej i relacjonował mi sytuację i opisywał tę nerwowość. Później gdy na stadion, gdzieś pół godziny przed samym meczem, przyjechała drużyna Lecha Poznań, to oni rozmawiali z Michniewiczem. Michniewicz powiedział im jednak, że jego nie interesuje żaden układ. Coś było na rzeczy, bo znowu w szatni, jak zła dusza, pojawił się J. i powiedział do mnie, gdy byliśmy sam na sam, czy w sprawie tamtego meczu Polkowice - Zabrze ktoś się ze mną skontaktował i uregulował tę obiecaną premię. Ja powiedziałem, że nie. On wtedy zaczął obiecywać, że tamtą premię ureguluje, że to drobnostka, bo teraz na ten mecz oni rzucają wszystkie siły i środki bo Michniewicz zrobił ich w chuja i oni ten mecz muszą wygrać. On wtedy zaproponował mi 50 tys. zł, a nie jak jest w zarzucie 60 tys. za to jeśli pomogę im ten mecz wygrać. Ta rozmowa była gdzieś w budynku gdzie byliśmy sam na sam. Ja mu powiedziałem, że to jest za ważny mecz i mu odmówiłem. Powiedziałem, że nie będę sędziował pod Polkowice. Chcę pana zapewnić, że gdyby moim zamiarem było przyjęcie tych pieniędzy to nie byłoby dla mnie nic prostszego niż takie zwycięstwo im zapewnić. Na boisku się zorientowałem, że Lech się przyłożył do tego meczu. Mecz Polkowice przegrały chyba 2:0 lub 2:1. Po meczu usiadłem z J. na kawie, on nie miał do mnie pretensji. J. zaczął narzekać i kląć na tego Michniewicza. J. chwalił R., mówił, że R. jest w porządku. To wynikało z tego, że R. nie wykorzystywał niemal stuprocentowych sytuacji. J. mówił, że chociaż R. pamiętał, że tamten mecz odpuściliśmy Lechowi. Pamiętam, że później jeszcze Polkowice walczyły ze Świtem NDM o utrzymanie w lidze. Mimo, że obsada była tajna to J. w tej rozmowie ze mną po tym meczu z Lechem wiedział już, że następny mecz ze Świtem będzie im sędziował sędzia K. Wydaje mi się, że on już wtedy mówił mi, że zna obsadę. Później już w sprawie tego meczu z nikim się już nie kontaktowałem. Pamiętam jeszcze, że ja jakoś na ten mecz zostałem oddelegowany w ostatniej chwili, bo to był ważny mecz. Obserwator tego meczu też nic mi nie sugerował. Może J. obciążając mnie mści się na mnie, chociaż nie wiem czy on mnie pomawia czy ktoś inny.
Kolejne wyjaśnienia S.:
W dniu 20 marca 2004, o którym już była mowa. Był to mecz o mistrzostwo I ligi Górnik Polkowice - Górnik Zabrze. Wynik zawodów był 3:1. (...) Gdy Mariusz J. wychodził z szatni po rozmowie ze mną niejako na koniec rzucił do mnie, że oferuje 8 tys. zł za mecz. nie była to kwota 15 tys. Po meczu faktycznie spotkałem się z nim, on chciał mi dać te pieniądze. Ja odmawiałem ich przyjęcia, tak jak o tym wcześniej już wyjaśniałem. On jednak poszedł za mną do toalety i tam włożył mi do kieszeni zwitek banknotów, pamiętam nawet, że były to banknoty 200 zł.Te pieniądze później przeliczyłem i było tam 3,6 tys. On zapewniał mnie, że jeszcze ktoś rozliczy się ze mną tak jak zresztą już wyjaśniałem o tym. Podsumowując całe moje poprzednie wyjaśnienia są prawdziwe, natomiast trzeba je uzupełnić o te dwa elementy, o których wcześniej nie powiedziałem czyli o złożeniu przez niego propozycji i wręczenie mi pieniędzy po meczu. Dzisiaj jedynie mogę wyrazić żal z tego powodu, było to moje nieodpowiedzialne zachowanie, tym bardziej, że cała rozmowa przed meczem i przyjęcie tych pieniędzy nie było dla mnie motywacją do podejmowania nieobiektywnych decyzji sędziowskich w tym meczu. Nie myślałem o tym żeby komuś pomagać, wszystkie zresztą mecze, które tu opisuję sędziowałem uczciwie.
B. obserwator Marian W. (całość tutaj):
1. Pierwszy mecz jaki sobie przypominam to mecz Górnika Polkowice ze Stomilem Olsztyn z 23 marca 2003 sędziowany przez Zbigniewa L. Przyjechałem na zawody swoim samochodem, przywitał mnie J. i poprosił o przychylne potraktowanie drużyny z Polkowic, a w zamian obiecywał 2 tys. zł. Ja powiedziałem, że się na to nie piszę i nie będę mówił sędziom co mają robić, chodziło mi o to, że nie chciałem aby sędziowie wiedzieli, że mam z tym układem coś wspólnego, a liczyłem, że Polkowice wygrają a ja zagarnę kasę. Mecz wygrały Polkowice i gdy wyjeżdżałem zostały mi wręczone pieniądze w pokoju, albo przy samochodzie w wysokości 2 tys. przez J.
2. Mecz z 5 listopada 2004 Górnik Polkowice - RKS Radomsko sędziowany przez Marcina W. - dwie godziny przed meczem przyjechałem na stadion. Przed wejściem do pokoju sędziów zaprosił mnie J. do siebie i tam zaproponował za przychylność dla Polkowic i sędziów odpowiednią kwotę. Ja powiedziałem, że na to się nie piszę i nie będę mówił sędziom co mają robić, chodziło mi o to, że nie chciałem żeby sędziowie wiedzieli, że mam coś z tym układem wspólnego, a liczyłem na to, że Polkowice wygrają i zgarnę kasę. Polkowice wygrały, po meczu podszedłem do samochodu, tam J. podszedł do mnie i wręczył mi zawinięte w rulon banknoty. Ja nie liczyłem, włożyłem do kieszeni. Dopiero w domu policzyłem - było 2 tys. zł.
3. Mecz Śląsk Wrocław - Świt Nowy Dwór Mazowiecki z 10 maja 2003 sędziowany przez Adama K. Będąc w szatni u sędziów zostałem poproszony przez kierownika Śląska, że mam telefon i żebym wyszedł. Ja się nie zgodziłem. Będąc już na trybunach otrzymałem telefon od J., który prosił żebym wpłynął na sędziów żeby patrzyli przychylnie na Śląsk Wrocław, a będzie się to opłacało. Ja powiedziałem, że nie będę wpływał na sędziów i im przeszkadzał. Myślałem, że jak Śląsk wygra to otrzymam obiecane pieniądze. W meczu tym padł remis, kilka dni później otrzymałem przekaz z Lubina lub Polkowic na mnie osobiście adresowany w kwocie od 750 do 1 tys. zł.
4. 6 sierpnia 2004 Polkowice grały z Radomiakiem Radom. na półtorej godziny przed meczem byłem w Polkowicach i tam przyjął mnie S. i on zaczął mówić bym pomógł Polkowicom i przychylnym okiem spojrzał na sędziów. Odpowiedziałem, że nie jestem sędzia i bramki im nie strzelę. A po cichu liczyłem na swoje. S. obiecywał, że nagroda będzie. Polkowice wygrały, zjadłem poczęstunek i gdy wsiadałem do samochodu z drugiej strony wsiadł S. i dał zwinięte w rulon banknoty. Jak wróciłem do domu przeliczyłem w garażu - było 2 tys. zł.
Kolejne przesłuchanie Mariana W.
Faktycznie byłem obserwatorem meczu z 6 sierpnia 2004 - Polkowice grały z Radomiakiem Radom. Sędzią tego meczu był Paweł S. Przed meczem nikt ze mną się ws. tego meczu telefonicznie nie kontaktował. Gdy przyjechałem już na stadion podszedł do mnie Andrzej S. i powiedział, że dobrze by było gdyby Polkowice wygrały ten mecz. Powiedział, że jeśli Polkowice wygrają ten mecz to on się odwdzięczy. Nie podał kwoty pieniędzy. On mnie nie prosił żebym rozmawiał z sędziami, dlatego ja z sędziami nie rozmawiałem. Ja się domyślałem, że on chce żebym ja rozmawiał z sędziami , więc sam do niego powiedziałem, że ja z sędziami nie będę rozmawiał. Nie pamiętam co on odpowiedział gdy ja mu to powiedziałem. Wszedłem następnie do szatni i powiedziałem sędziom, że ja się nie zgadzam żeby oni robili tutaj jakieś numery, powiedziałem żeby sędziowali uczciwie i obiektywnie. Ja to im powiedziałem bo zawsze tak mówię. Zawsze przed meczem wypowiadam do sędziów taką formułkę. Nie mówiłem do sędziów tego z tego powodu, że podszedł do mnie S. lecz dlatego, że zawsze tak mówię. Mecz zakończył się zwycięstwem Górnika Polkowice. Po omówieniu pracy sędziów udałem się na poczęstunek i następnie pojechałem do domu. Gdy stałem przed samochodem przed odjazdem podszedł pan S.. Wsiedliśmy razem do samochodu i w samochodzie pan S. dał mi zwinięte w rulon banknoty. Później przeliczyłem te pieniądze i okazało się, że jest tam 2 tys. zł. Wziąłem te pieniądze bo pomyślałem sobie, że jak nie wezmę to zostaną w klubie.
Byłem następnie obserwatorem meczu z 5 listopada 2004 Górnik Polkowice - RKS Radomsko. Sędzią tego meczu był Marcin N. ta cała otoczka przed tym meczem była taka sama jak podczas poprzedniego meczu. Również podszedł do mnie S. i powiedział, że jak Górnik wygra to on się odwdzięczy. Ja natomiast w szatni wygłosiłem regułkę o uczciwym sędziowaniu. Po meczu S. przekazał mi 2 tys. zł. Raz on przekazywał mi pieniądze w samochodzie a raz w klubie. Nie pamiętam teraz czy za pierwszym czy za drugim razem przekazał mi pieniądze w samochodzie czy w klubie. Nie opisałem tego, że dostałem pieniądze w sprawozdaniu pomeczowym. Podejrzewam, że gdybym to opisał w sprawozdaniu z obserwacji to ja i ten klub ponieślibyśmy konsekwencje, ale nie wiem jakie.
To jedyne sytuacje w jakich przyjąłem pieniądze po lipcu 2003. Były takie sytuacje przed lipce 2003 i o nich opowiem.
Pierwszy mecz jaki sobie przypominam to mecz Górnika Polkowice, ale nie pamiętam z którą drużyną. Nie pamiętam dokładnej daty. Mecz ten sędziował Zbigniew L. Przyjechałem na stadion i podszedł do mnie pan Mariusz J Powiedział mi, że się odwdzięczy jak Górnik wygra. Górnik faktycznie wygrał ten mecz. Po meczu, w pokoju J. przekazał mi 2 tys. zł.
B. sędzia Tomasz W. (całość tutaj)
Sędziowałem mecz z 24 listopada 2002 Górnik Polkowice - Aluminium Konin. Przed meczem podszedł do mnie na obiekcie Mariusz J. i zaproponował pieniądze za zwycięstwo Polkowic. Dokładnie nie pamiętam, ale to było między 5 a 7 tys. Polkowice ten mecz wygrały 2:1, a po meczu na obiekcie dostałem pieniądze od J. Kolejny mecz z 17 maja 2003 Górnik Polkowice - Ruch Radzionków. Sytuacja była taka sama jak poprzednio. Przed meczem takim przejściem tajnym wszedł do szatni J. i zaproponował pieniądze - 5-7 tys. Polkowice wygrały 4:0, po meczu na obiekcie dostałem pieniądze od J.
Zbigniew W. - były piłkarz Lecha Poznań (całość wyjaśnień tutaj):
Nie chcieliśmy się zgodzić odpuścić tego meczu (z Górnikiem Polkowice - dopisek dpanek) za darmo, chcieliśmy pieniądze. Padła z naszej strony kwota, o ile dobrze pamiętam, 100 tys. zł. za odpuszczenie meczu. Z tego co pamiętam to my w rozmowach ze sobą ustaliliśmy, że za tę kwotę jesteśmy w stanie odpuścić im ten mecz. Z tego co pamiętam to raczej nie podawaliśmy ludziom z Polkowic tej kwoty, gdyż oni od razu stwierdzili, że chcą ten mecz za darmo. Stanęło na tym, że działacze i piłkarze Polkowic upierali się przy swoim żebyśmy ten mecz odpuścili za darmo, a my ostatecznie stwierdziliśmy, że jeszcze tę sprawę przemyślimy. Podczas tego spotkania albo Mariusz J. albo S. dzwonili do naszego trenera Michniewicza i chcieli się z nim umówić na rozmowę ws. odpuszczenie meczu za darmo. Chodziło o to, że Czesław Michniewicz mógł wiedzieć o tej wcześniejszej sytuacji z odpuszczeniem meczu i o naszych zobowiązaniach. Nie wiem czy oni ostatecznie się spotkali. My się nie chcieliśmy zgodzić na to oddanie meczu za darmo gdyż albo już wtedy wiedzieliśmy, że jest propozycja finansowa ze Świtu albo przypuszczaliśmy, że taka propozycja będzie, gdyż znaliśmy sytuację w tabeli i wiedzieliśmy, że Świtowi będzie zależało na tym naszym zwycięstwie. Nie umiem umiejscowić tej naszej wiedzy w czasie, było na pewno tak, że w pewnym czasie mieliśmy przypuszczenie, a później pojawiła się konkretna propozycja, ale czy ta oferta była już podczas rozmów z Polkowicami nie pamiętam. Po tym spotkaniu z działaczami i piłkarzami z Polkowic my podjęliśmy decyzję, że powiemy o tym naszym spotkaniu z Polkowicami całej drużynie. Chodziło o to, że o tej sytuacji naszych zobowiązań wobec Polkowic po tym meczu pucharowym wiedziała już cała drużyna, poza tym byłoby to podejrzane gdybyśmy w jednym z ostatnich spotkań z Polkowicami przegrali, a pozostali zawodnicy drużyny by o tym nie wiedzieli. Generalnie po tych rozmowach z Polkowicami powstała taka dziwna sytuacja, że my im nie chcieliśmy odpuścić tego meczu za darmo, ale oni jakby byli przekonani, że my to zrobimy. W pewnym momencie pojawiła się konkretna propozycja ze strony Świtu. W sprawie tej oferty zadzwonił do mnie mój kolega Piotr J., który wcześniej grał w Lechu, a wówczas w Świcie. (....) Ja po tych rozmowach z Piotrem J. nie rozmawiałem już z Polkowicami, być może rozmawiał z nimi jeszcze Piotrek R. (...) Mecz zakończył się wygraną Lecha 2:0, ja zresztą strzeliłem jedną z bramek. Po meczu zawodnicy Polkowic byli wściekli na nas, wyzywali nas. (...) Chciałem podkreślić, że cała drużyna wiedziała o tych negocjacjach z Polkowicami i Świtem, wszyscy się godzili na takie rozwiązanie tej sprawy i wszyscy dostali pieniądze ze Świtu. Jeśli chodzi o Przemysława E. to on wiedział o tych rozmowach z Polkowicami. On do mnie dzwonił przed tym spotkaniem z Polkowicami i powiedział, że chcą się z nami spotkać ws. odpuszczenia tego meczu działacze z Polkowic i mówił żebyśmy się dogadali z Polkowicami, ale żebyśmy się dogadali o odpuszczenie meczu za pieniądze.
Robert D. - były masażysta Lecha Poznań (całość wyjaśnień tutaj):
Jeśli chodzi o sam mecz Lecha z Górnikiem Polkowice (8 czerwca 2004 - dopisek dpanek) to pamiętam, że na jakiś czas przed tym meczem, myślę, że maksymalnie na pięć dni przed terminem spotkania skontaktował się ze mną Ireneusz J. On powiedział, że chciałby się spotkać z zawodnikami Lecha Poznań ws. meczu z Górnikiem Polkowice. J. powiedział mi, że chodzi mu o wspomożenie zawodników Lecha jakąś kwotą pieniędzy żeby nie odpuszczali tego z Polkowicami i żeby zapewnili wynik korzystny dla Świtu. Chodziło o zwycięstwo z Polkowicami. (...) Ja pamiętam, że przed tym meczem z Polkowicami były takie informacje wśród zawodników, że Polkowice też podchodzą pod ten mecz i były jakieś negocjacje, bo jak przypuszczam im też bardzo zależało na zwycięstwie. Słyszałem to od zawodników, nie potrafię wskazać konkretnej osoby. Te rozmowy z przedstawicielami Polkowic miały mieć miejsce w Poznaniu, nie wiem dokładnie gdzie. Wiem, że było takie spotkanie, nie znam jego szczegółów. Nie wiem kto ze strony Polkowic prowadził te rozmowy.
B. obsadowy PZPN Jerzy G. (więcej tutaj):
F. dzwonił do mnie przed każdą kolejką i pytał o obsadę. (...) interesowała go już niemal cała obsada. Ja mu ją podawałem. Faktycznie on pytał o kluby, które są wymienione w moich zarzutach. Interesowały go Polkowice i wiele, wiele innych klubów.
Były piłkarz Górnika Łęczna Grzegorz S. (całość tutaj):
Jeśli chodzi o mecz Górnik Polkowice - Górnik Łęczna to dokładnie tego meczu nie pamiętam, gdyż na 100 procent w związku z tym meczem żadnych pieniędzy nie przyjąłem. Jeśli dobrze pamiętam to przed tym meczem w związku z tym meczem dzwonił do mnie na takiej samej zasadzie jak wcześniej ze Świtem Ryszard F. Po tym telefonie F. dzwonił do mnie działacz Polkowic. Ja go odesłałem do żony żeby z żoną prowadził te rozmowy. Nie pamiętam dokładnie dlaczego się nie dogadaliśmy co do odpuszczenie tego meczu, ale chyba poszło o pieniądze. My z żoną chcieliśmy porównywalnej kwoty do tej, którą otrzymaliśmy wcześniej od Świtu, a ten działacz takich pieniędzy nie chciał dać. Nie pamiętam jaką on kwotę proponował, to mi się zatarło w pamięci gdyż nie dostałem tutaj pieniędzy więc dokładnie tego nie pamiętam. Pamiętam, że taka sytuacja była ale dokładnie szczegółów dotyczących tych negocjacji nie pamiętam, czasu telefonów nie pamiętam.
Mariusz U. - były piłkarz Górnika Polkowice (całość wyjaśnień tutaj):
Chciałbym jeszcze opowiedzieć o systemie korupcyjnym funkcjonującym w Górniku Polkowice, w którym grałem w sezonach 2000-2002. Tam działał zorganizowany system przekazywania pieniędzy sędziom. Tym zajmował się kierownik Mariusz J., który chwalił się dobrymi kontaktami z sędziami, podobało mu się się, że dużo może. Nie wiem nic jak wyglądał system docierania do sędziów, kto pomaga Jurakowi i jak to dokładnie było załatwione. Wiem jedno, otrzymywaliśmy do podpisywania listy premiowe na wyższe kwoty, a w rzeczywistości otrzymywaliśmy niższe. Było wprost powiedziane, że pieniądze idą na łapówki dla sędziów. Nie wiem czy i jaką rolę odgrywał w tym układzie Artur S. - ówczesny dyrektor klubu. Tam ten układ w Polkowicach były inny niż w Sosnowcu, znacznie bardziej hermetyczny, piłkarze nie wiedzieli jak wygląda cały proceder korupcyjny, mieli jedynie się nie buntować i oddawać część swoich premii. Ten proceder w Polkowicach był w mojej ocenie powszechny. Powiem o jeszcze jedynym meczu Górnik Polkowice - Kotwica Kołobrzeg rozgrywanym w III lidze w Chocianowie. Górnik Polkowice remontował wtedy płytę i graliśmy w tej miejscowości. W przerwie meczu gdy prowadziliśmy, dowiedzieliśmy się od kogoś ze sztabu trenerskiego, mógł to być Mariusz J., że lepiej by było, że są takie dyrektywy z góry, że ten mecz powinniśmy przegrać. Zapadła w szatni konsternacja, ja byłem wściekły. Ja manifestacyjnie zszedłem z boiska w 47 min., nawet nie zgłaszając zmiany. Było mi żal, że koledzy muszą brać udział w takim kabarecie. Przegraliśmy to spotkanie 2:1. Nie widziałem drugiej połowy, nie zostałem na ławce rezerwowych. Nie wiem czy koledzy odpuścili ten mecz czy Kotwicy pomógł sędzia. W uczciwej walce wygralibyśmy ten mecz bez problemu. Ja byłem zbity jak pies, nie wiem czy faktycznie ktoś z naszej drużyny odpuścił ten mecz i dlatego musieliśmy go przegrać. My byliśmy wtedy zdecydowanymi liderami grupy, Kotwica walczyła o utrzymanie. Ja nie znam Ryszarda F., nie miałem z nim nigdy żadnego kontaktu.
Piotr R. - były piłkarz Lecha Poznań (całość wyjaśnień tutaj):
Jeśli chodzi o zarzut II to wiem, że była jakaś suma i nie jestem pewien, że ja ją otrzymałem. Wiem, że była taka kwota dla zespołu za wygranie meczu z Górnikiem Polkowice. Wiem, że był problem z podzieleniem tej kwoty, było dużo zamieszania. Ja z racji tego, że byłem posądzany w trakcie meczu i po nim o to, że w moim interesie była porażka w tym spotkaniu, zrezygnowałem z jakiejkolwiek kwoty, która mogła być przekazana na poczet młodych zawodników, którzy w tamtym okresie gry w Lechu mieli problemy żeby wiązać koniec z końcem. W tamtym okresie czasu klub zalegał z płatnościami, czasami swoje pieniądze pożyczałem chłopakom.
Odnośnie zarzutu III to ja właśnie byłem posądzany, że miałem dostać 150 tys. zł od Górnika Polkowice w zamian za przegranie tego spotkania. W tamtym okresie czasu otrzymywałem różne telefony, ale kwoty wyżej wymienionej nie otrzymałem i nie wpłynęła do mnie. To tyle co w chwili obecnej mogę powiedzieć.
Nie za bardzo mówi mi coś nazwisko Mariusz J., był chyba związany z Górnikiem Polkowice, był chyba kierownikiem drużyny. Nie pamiętam czy widywałem się z tą osobą, jeśli tak to jedynie na obiektach klubowych w związku z meczami piłkarskimi.
Ja uczestniczyłem przed meczem Lech Poznań - Górnik Polkowice w spotkaniu w mieszkaniu jednego z zawodników. Było to mieszkanie wynajęte przez tego zawodnika, nie pamiętam u kogo to było. Być może to było mieszkanie Zbyszka W., ale nie jestem pewien. Ja nie pamiętam dokładnie kto uczestniczył w tym spotkaniu, ale byli tam przedstawiciele Górnika Polkowice. Byli tam zawodnicy Górnika Polkowice, nie pamiętam ilu ich było i nie pamiętam ich nazwisk. Nie pamiętam czy poza piłkarzami byli na tym spotkaniu działacze Górnika Polkowice. Myślę, że był tam Zbyszek W., bo to prawdopodobnie było jego mieszkanie. Z tego co pamiętam byli tam też inni piłkarze Lecha, ale nie pamiętam ilu i kto. Siedzieliśmy wszyscy w jednym pokoju. Z tego co pamiętam to Zbyszek poprosił mnie do siebie do domu i poinformował mnie, że przyjadą przedstawiciele Górnika Polkowice. Można się było domyślić i ja się domyślałem, że ma to związek z najbliższym spotkaniem Lecha z Górnikiem Polkowice. Ja w tym czasie chciałem być informowany o wszystkich rzeczach, które się dzieją w drużynie, z racji tego, że byłem kapitanem tej drużyny i nie chciałem te dopuścić do tego żeby ktoś w jedynkę zdecydował o takim czy innym zdarzeniu. Ja od dziecka jestem wychowankiem Lecha i mam wielu kolegów - fanatyków Lecha i gdyby takie rzeczy się wydały to mogłoby dojść do wielu nieprzyjemnych spraw. Ja nigdy nie byłem najemnikiem tego klubu, zawsze grałem tam z przywiązania. Przebieg spotkania był luźny, początkowo rozmawialiśmy o niczym, a konkretem miało być porozumienie co do tego spotkania. Z tego co pamiętam to podczas tego spotkania padła jakaś kwota ze strony Górnika Polkowice. Chodziło o ich ofertę, kwotę pieniężną za odpuszczenie i przegranie przez nas tego meczu. Nie pamiętam tej kwoty. Myślę, że mogło to być 100 tys., a nawet 150 tys. zł. My się nie oświadczyliśmy wprost, to znaczy nie powiedzieliśmy, że się zgadzamy, ale też nie odrzuciliśmy oferty. Ja chciałem powiedzieć, że ja wcześniej z W. i być może z innymi graczami Lecha ustaliliśmy, że będziemy w tych rozmowach z Górnikiem grać na zwłokę i tak właśnie prowadziliśmy tę rozmowę. Chodziło o to, że już wiedzieliśmy jakimi pieniędzmi dysponuje Górnik i nie chcieliśmy żeby w przypadku szybkiego odrzucenia przez nas oferty Górnik wykorzystał te pieniądze w inny sposób, na przykład dla sędziego. Skończyło się tak, że myśmy powiedzieli, że prawdopodobnie zgadzamy się na ofertę po to żeby zyskać na czasie. Ale z tej oferty nie skorzystaliśmy, bo nigdy nie otrzymaliśmy tych pieniędzy. Uważam, że przedstawiciele Górnika wyszli z tego spotkania z przeświadczeniem, że ich oferta została przyjęta i myślę, że tak było aż do rozegrania meczu. (...)
Ja byłem podejrzewany, że odpuściłem mecz Polkowicom, bo ja nie wykorzystałem dwóch sytuacji w meczu z Polkowicami. I stąd zarzuty, że gram w drugą stronę i, że dogadałem się z Polkowicami. Mieli do mnie pretensje niektórzy zawodnicy Lecha w przerwie i po meczu zarzucali mi, że gram nie fair i, że mam układ z Polkowicami. Chciałem jeszcze dodać, że o tej rozmowie z przedstawicielami Polkowic przed meczem poinformowaliśmy całą drużynę. Ci którzy uczestniczyli w tym spotkaniu z przedstawicielami Polkowic powiedzieli pozostałej części drużyny, że gramy na zwłokę z tą propozycją Polkowic. Ja nie pamiętam dokładnie czy w tym spotkaniu z przedstawicielami Polkowic w mieszkaniu W. uczestniczył Przemysław E. Chyba, a raczej na pewno nie. O tych propozycjach ze strony Górnika Polkowice i Świtu my zawodnicy informowaliśmy działaczy i zarząd Lecha. Mogło tak być, że to ja informowałem E. My w Lechu byliśmy jak jedna rodzina i chciałem żeby zarząd wiedział co się dzieje w klubie. Nic mi nie wiadomo aby przedstawiciele zarządu zajmowali jakieś stanowisko co do tych ofert i mówili, którą przyjąć, a którą odrzucić.
Były sędzia Piotr Ś. (całość wyjaśnień tutaj):
Jeśli chodzi o mecz Górnik Polkowice - Wisła Kraków z 9 sierpnia 2003 to sytuacja wyglądała tak, że po tym jak przyjechałem na obiekt do Polkowic miałem styczność z kierownikiem drużyny panem J. Pamiętam, że wcześniej nie miałem z tą osobą żadnego kontaktu. On zachowywał się swobodnie, był pewny siebie. Od razu przeszedł ze mną na ty. On z szatni poprosił mnie do siebie do pokoju. J. powiedział, że on reprezentuje zarząd i działaczy z Polkowic, że to jest ich pierwszy mecz w I lidze i od razu z mistrzem Polski. Powiedział, że jeśli wynik będzie korzystny dla nich to będzie dla mnie premia. Z tego co pamiętam on nie wymieniał kwoty, ale ja się spodziewałem, że to będzie 10 tys. zł, bo to była w tym czasie zwyczajowo przyjęta kwota w I lidze. Ja tę jego ofertę przyjąłem do wiadomości. Mecz zakończył się zwycięstwem Wisły 2:0 więc pieniędzy nie dostałem. Po meczu zostaliśmy zaproszeni na poczęstunek na obiekcie, zjedliśmy kilka kanapek. Pamiętam, że J. w rozmowie ze mną powoływał się na to, że wszystko jest także dogadane z obserwatorem i wszystko będzie dobrze. Nie pamiętam kto był obserwatorem. Nie rozmawiałem z obserwatorem na temat tej propozycji. W tym czasie pan F. natarczywie do mnie wydzwaniał, nie pamiętam dokładnie czy dzwonił do mnie przed tym meczem. On chciał się do mnie zbliżyć. (...) Mogło być tak, że on do mnie przed tym meczem dzwonił i przygotowywał grunt dla pana J. aby J swobodnie mógł ze mną rozmawiać. Tego dokładnie jednak nie pamiętam. J. sam do mnie przed meczem nie dzwonił. Nie rozmawiałem z nim telefonicznie, tylko później na obiekcie. Nie pamiętam takiej sytuacji aby Ryszard F. prowadził równocześnie rozmowę telefoniczną ze mną i inną osobą, tzn. ja nie pamiętam takiej sytuacji abym ja w rozmowie z F. słyszał w swoim aparacie, że F. rozmawia z inną osobą przez inny aparat. (...) W tym momencie nie mam wątpliwości, że Ryszard F. zapowiadał Mariusza J. i to, że będzie on chciał rozmawiać ze mną na temat tego meczu. Ja jednak nie wiedziałem, że F. prowadzi jednocześnie rozmowę ze mną i z J. To by tłumaczyło to swobodne zachowanie J.
Były trener Świtu Nowy Dwór Janusz W. (całość jego wyjaśnień tutaj):
Z informacji pana F. wynikało jasno, że nie mamy szansy zrobienia czegokolwiek, wygrania meczu z Polkowicami ponieważ Polkowice miały mieć ustawionego sędziego, który faktycznie w czasie meczu w niczym nie pomógł Świtowi, może nawet utrudniał, a informacja dotyczyła również piłkarzy Świtu, że mogą być niezainteresowani wygraną z Polkowicami. Z analizy meczu podanego przez prasę wynika, że w sytuacjach nawet 200 % zawodnicy Świtu przestrzeliwali, co jest trochę dziwne, mając na uwadze poprzednie mecze, ale pamiętajmy, że był to ostatni mecz i ostatnia deska ratunku.
Były sędzia z Opola Tomasz W.:
Kolejne spotkanie to mecz o Puchar Ligi jesienią 2000 rozegrane między Górnikiem Polkowice a Radomiakiem. Przed meczem na boisku rozmawiał ze mną kierownik drużyny Polkowic, którego wtedy widziałem po raz pierwszy i ostatni. Nie potrafię go opisać i chyba rozpoznać. Był to młody chłopak. Powiedział mi na boisku, że jeśli pomogę w zwycięstwie Polkowic to dostanę 3 tys. zł. Ja się zgodziłem. Mecz wygrały Polkowice chyba 2:0, to spotkanie było dla mnie proste do prowadzenia. Pieniądze otrzymałem od tego mężczyzny bezpośrednio po meczu. (...) Nic mi nie mówi nazwisko J., nie wiem czy to był ten mężczyzna, który złożył mi tę propozycję korupcyjną, nie rozpoznałbym tego mężczyzny, widziałem go wtedy jedyny raz.
B. trener Górnika Polkowice - Mirosław D.
(...) w sezonach 2000-2004 trenowałem Górnika Polkowice. Od 1 lipca 2004 do września 2005 byłem trenerem Arki Gdynia i od 1 stycznia 2006 do chwili obecnej jestem trenerem Górnika Polkowice. Ja zdecydowałem się zgłosić do prokuratury po zatrzymaniu Mariusza J. i Mariusza U. i po pojawiających się informacjach o działaniach korupcyjnych w Górniku Polkowice w czasie gdy ja byłem trenerem. W sezonie 2000-2001 Górnik Polkowice grał w II lidze. Po jednym ze spotkań, nie pamiętam już którym, zawodnicy rozmawiali na temat jednej z porażek, mieli pretensje i szukali przyczyn tej porażki. Do mnie i do J. przyszło wtedy dwóch zawodników, pamiętam, że jednym z nich był Mariusz U., drugiego zawodnika nie pamiętam. Oni powiedzieli, że nasz klub jest załatwiany przez sędziów, że coś trzeba z tym zrobić żeby sędziowie nam nie szkodzili, że trzeba znaleźć pieniądze na sfinansowanie sędziów. Zapowiedzieli, że udadzą się z tym również do dyrektora do spraw finansowych Artura S. Po wyjściu tych piłkarzy my zaczęliśmy się zastanawiać co zrobić i stwierdziliśmy, że powinni z tym pójść do dyrektora bo my na swoim szczeblu nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Wiem, że piłkarze w tym U. byli u dyrektora, z tego co wiem, na tej rozmowie padła propozycja, że dyrektor ma wykładać pieniądze klubowe. S. się na to nie zgodził. Wtedy piłkarze zrzucili się ze swoich pieniędzy i zebrali kwotę, której wysokości nie pamiętam. Wiem, że te pieniądze trafiły do J., on mi o tym powiedział. On zajmował się przyjęciem sędziów na naszym obiekcie i dlatego piłkarze przekazali pieniądze właśnie jemu. Nie potrafię powiedzieć przed jakim spotkaniem to było, nie pomoże mi też w tym terminarz. Wiem od J., że te pieniądze trafiły do sędziów. Jak to wyglądało to nie wiem. Przed kolejnym meczem już nie wszyscy piłkarze zrzucili się i wtedy zaproponowali system żeby zwiększyć im premie meczowe, a oni część z tych premii przeznaczą na sędziów. Piłkarze poszli z tą propozycją do dyrektora S. Pan S. zaakceptował ten plan i powiedział mi, że mam zwiększyć premie, on nie powiedział dlaczego, ale się domyśliłem. Wiedziałem, że piłkarze byli ws. zwiększenia premii z przeznaczeniem na składkę dla sędziów i pokojarzyłem te fakty. Ja z II trenerem Andrzejem S. miałem odrębny system premiowania, ja nie przekazywałem żadnych pieniędzy ze swoich premii z przeznaczeniem na sędziów. Tak zaczął funkcjonować ten system. Mechanizm premiowania wyglądał tak, że Mariusz J. pobierał pieniądze na premie z księgowości, kopertował je z podaniem nazwiska piłkarza na kopercie, wchodził piłkarz, brał kopertę i kwitował odbiór pieniędzy. Rzeczywiście pobrana kwota była niższa niż wynikająca z dokumentów. Moja rola w dotarciu do sędziów była żadna, ja ich nie znałem i nie kojarzyłem. Wiem jak to wyglądało od Mariusza J., który lubił o tym opowiadać. To były historie, że jakiś sędzia był pijany na parkiecie i się przewrócił i takie historie. Taki system funkcjonował do momentu awansu do I ligi tj. do czerwca 2004. W I lidze my chyba już nie mieliśmy premii meczowych i stwierdzam na tej podstawie, że finansowania sędziów nie było. Przynajmniej Mariusz J. już nic na ten temat nie mówił. W mojej ocenie kreatorami tego systemu byli piłkarze. Oni też tego sami nie wymyślili, myślę, że mogło się tak dziać w innych klubach, a oni o tym wiedzieli. (...)
Trenerem Górnika Polkowice byłem od 2000 do kwietnia 2004. Zrezygnowałem po meczu z Widzewem Łódź. Zrezygnowałem bo drużyna była słaba. Pamiętam dokładnie jak na początku sezonu, gdy zaczęliśmy grać w II lidze przyszedł do mnie i Mariusza J. zawodnik naszego klubu Mariusz U. On powiedział, że jest zdegustowany tą grą w piłkę, że sędziowie cały czas nas krzywdzą na boisku i trzeba coś z tym zrobić. Chodziło o to, żeby również podchodzić pod sędziów. On chciał żeby to klub dawał pieniądze na sędziów. My nie byliśmy w stanie sami podjąć takiej decyzji więc wysłaliśmy go do dyrektora klubu Artura S. Nic u dyrektora nie załatwił, przyszedł do nas i powiedział, że dyrektor mu powiedział, że nie ma na to pieniędzy. On wtedy powiedział do nas, czyli do mnie i J., że on w takim razie porozmawia z chłopakami czyli innymi zawodnikami aby zrzucili się na sędziego. Chodziło o jakiś kolejny, najbliższy mecz. Nie pamiętam już o jaki dokładnie mecz chodziło. Faktycznie zebrał wśród zawodników odpowiednią kwotę, przyniósł ją i dał Mariuszowi J. Mariusz dał te pieniądze sędziemu. Na następny mecz U. również próbował zebrać pieniądze od zawodników, ale nie od wszystkich, niektórzy zawodnicy albo nie mieli pieniędzy, albo żona im nie pozwoliła i dlatego nie zebrano odpowiedniej kwoty. On był strasznie tym zdenerwowany i powiedział, że w takim razie trzeba to zrobić inaczej. Powiedział, że on zapyta chłopaków i jeśli oni się zgodzą to będą oddawali część swojej premii. U. powiedział, że chłopaki się na to godzą, ale muszą iść jeszcze do dyrektora S. i załatwić podwyższenie premii. Powiedział, że zawodnicy będą oddawać tę część premii, o którą te premie zostaną podwyższone. U. powiedział do mnie i J. że w taki właśnie sposób załatwili tę sprawę z dyrektorem S. Faktycznie premie meczowe zostały podwyższone np. z 15 tys. do 20 tys. zł. To jest tylko przykład. Te premie podwyższył S. Wiadomo, że 15 tys. jest dla zawodników, a 5 tys. brał Mariusz J. i przeznaczał na sędziów. To jaką kwotę premii dostawał poszczególny zawodnik było regulowane regulaminem. Regulamin przewidywał jednak pewną dowolność, kwota dla poszczególnego zawodnika zależała od oceny jego gry. O tym jaka jest ta ocena decydowali trenerzy czyli m.in. ja. Ja sporządzałem listę premii meczowych dla poszczególnych zawodników. Następnie tę listę dawałem Mariuszowi J., a on wypłacał poszczególnym zawodnikom pieniądze odciągając przy tym tę nadwyżkę dla sędziów. Pieniądze były odciągane z premii każdego zawodnika, który na danej liście występował. Tak jak już mówiłem czy w danym kolejnym meczu będziemy podchodzić pod sędziego i proponować mu pieniądze za pomoc w danym kolejnym meczu decydowaliśmy wspólnie, tzn. decydowałem ja, J. i dyrektor S. Główną wiedzę miał w tym zakresie Mariusz J. To on mówił nam, że w danym meczu do danego sędziego możemy w ogóle podchodzić, a winnym na przykład do innego sędziego nie możemy podchodzić, bo nie ma do niego dojścia. Ja nie posiadałem takiej wiedzy, który sędzia bierze, a który nie. To znaczy nie posiadałem takiej wiedzy jak Mariusz, bo w trakcie trwania tego procederu taką wiedzę w pewnym zakresie posiadłem. Gdyby Mariusz J. mówił przykładowo do nas, że jest możliwość podejścia do sędziego to my mu to akceptowaliśmy. Chciałem dodać, że nie jest tak jak ostatnio U. wypowiadał się w gazetach, że zawodnicy byli zmuszani do oddawania części swoich premii na sędziów. Zawodnicy też się na to godzili, a wręcz oczekiwali tego żeby wręczać sędziom łapówki, bo za każdy wygrany mecz uzyskiwali premie. Jakoś przecież nigdy nie zdarzyło się żeby jakiś zawodnik odmówił oddania na ten cel części swojej premii, a także żaden nigdzie nigdy tego nie zgłosił. Ja również godziłem się na ten proceder, a przecież mogłem kategorycznie się na to nie zgodzić i przerwać ten proceder. Godziłem się na to gdyż miałem wiedzę, że takie kupowanie meczów od sędziów ma miejsce niemalże w każdym klubie.
Chcę zaznaczyć, że ja już dokładnie nie pamiętam w jakich meczach podchodziliśmy pod sędziów, bo ja nigdy fizycznie nie rozmawiałem z żadnym sędzią w tej sprawie, nie wręczałem sędziemu żadnych pieniędzy. Fizycznie te nasze decyzje o tym, aby podchodzić pod sędziów wykonywał Mariusz J. On prowadził nawet taki zeszyt, w którym to wszystko zapisywał. Jeśli on podał, że wszystkie te mecze, które mam teraz w zarzutach były kupione to zakładam, że powiedział prawdę i, że to wszystko dokładnie pamięta. Ja już nie pamiętam w jakim meczu jaki sędzia nam sędziował.
Pamiętam te wszystkie mecze, o których jest mowa w zarzutach. Mniej więcej także pamiętam wyniki tych meczów bo to dla mnie jako trenera było najważniejsze. Kojarzę taki mecz, ale tego meczu nie ma w zarzutach, był to mecz Górnika Łęczna i Górnika Polkowice. Był to mecz w czasach kiedy jeszcze w Górniku Łęczna trenerem był Wojciech W. i wtedy z racji tego, że W. był człowiekiem Fryzjera, jak się mówiło w środowisku, Łęczną opiekował się wtedy Fryzjer. Pamiętam, że ten mecz sędziował nam wtedy sędzia G. Pamiętam, że G. w tym meczu był bardzo tendencyjny i sędziował mecz pod Górnika Łęczna. Później po tym meczu za kilka kolejek ten sędzia przyjechał do nas i sędziował nam jakiś mecz, nie pamiętam z kim. Wtedy, jak mi to relacjonował J., ten G. miał powiedzieć do J., że za tą Łęczną on teraz nam wyrówna rachunki i nam pomoże. Oczywiście nie robił tego za darmo, bo oni czyli sędziowie nigdy niczego nie robili za darmo. Mam prośbę abyście to jeszcze zweryfikowali i zapytali o to J. bo on ma lepszą pamięć do tych sędziów i będzie to na pewno lepiej pamiętał. Faktycznie G. sędziował tendencyjnie, tak abyśmy ten mecz wygrali. Dostał pieniądze. To było widać, bo G. należy do tych sędziów, że jak sędziuje tendencyjnie to od razu jest widoczne. Są także tacy sędziowie, którzy w sposób taki, że to nie rzuca się w oczy.
Pamiętam także, że gdy byliśmy w pierwszej lidze było to chyba jesienią 2003, kiedy graliśmy mecz z Lechem Poznań w Poznaniu w Pucharze Polski. Jeśli dobrze pamiętam zawodnicy Lecha Poznań złożyli propozycję naszym zawodnikom żeby odpuścili mecz Pucharu Polski z nimi, a oni oddadzą na wiosnę punkty w lidze. Faktycznie nasi zawodnicy odpuścili ten mecz i Lech wygrał, a w meczu ligowym zawodnicy Lecha nie wywiązali się z obietnicy i nie odpuścili tego meczu naszej drużynie.
O tym drugim meczu ja wiem jedynie z opowieści gdyż już wtedy nie byłem trenerem. Chyba mówił mi o tym właśnie Mariusz J. O tym pierwszym meczu kiedy ja byłem trenerem poinformowali mnie zawodnicy przed meczem. Przyszli do mnie i mnie poinformowali, że się dogadali z zawodnikami Lecha. Ten drugi mecz na wiosnę był meczem bardzo ważnym dla Górnika Polkowice, bo chodziło o utrzymanie się w lidze.(...)
Pamiętam taki mecz Polkowic z Kotwicą Kołobrzeg. Ten mecz, który graliśmy w Chocianowie, bo mieliśmy remont stadionu. Pamiętam, że mnie na tym meczu nie było, bo oglądałem inny mecz, aby przyglądać się zawodnikom, którymi byliśmy zainteresowani. Z tego co pamiętam to albo wszyscy zawodnicy, albo część zawodników ten mecz odpuściło. O tym zgłosił mi mój asystent, którym był wtedy S. lub Władysława R. (...)
W różnych rozmowach J. czasami mówił o swoich kontaktach z Fryzjerem. Mówił, że Fryzjer mu pomaga w dojściu do sędziów. On to mówił przy trenerach, przy dyrektorze. J. przed nami nie miał tajemnic. On nam także opowiadał jak wysyłał pieniądze sędziom. Mówił, że to robi się tak, że wysyła się przekaz pocztowy, ale nie na nazwisko sędziego, ale jakiejś innej osoby na przykład ciotki sędziego. Mówił także, że wysyła się paczkę na adres sędziego z kasetą z meczu, a w kasecie umieszcza się pieniądze. Sędziowie czasami prosili o kasetę z meczu, który sędziowali, więc wysyłanie takiej kasety nie było podejrzane. (...)
Chciałbym wrócić do wcześniejszego meczu Arka - Polkowice. Tam zawodnicy dogadali się na grę na remis. Ja o tym wiedziałem, zadzwonił do mnie z zapytaniem Mariusz czy to jest możliwe i czy nie mam nic przeciwko. Dla Górnika Polkowice remis był ważny jeśli chodzi o ich sytuację w tabeli. Ja w tej rozmowie powiedziałem dwie rzeczy - nie mogę sam podjąć decyzji o tym, musi zdecydować prezes M. i muszą się na to zgodzić zawodnicy. Rozmawiałem na ten temat z M. Powiedziałem, że jest propozycja, nie pamiętam czy go wtajemniczyłem, że dzwonił J. Powiedziałem, że jest propozycja zagrania na remis, że jest jeden punkt pewny i czy walczymy o trzy. To była rozmowa na kilka dni przed meczem. (...) Ostatecznie zostawił kwestie mi i zawodnikom, powiedział, że jeśli zawodnicy dogadają się na remis, to on to akceptuje i się nie sprzeciwia temu układowi. Z zawodnikami ja przed meczem nie rozmawiałem, spotkałem się z J. przed meczem w Polkowicach i on powiedział, że on tak pokieruje zawodnikami Polkowic, że oni się dogadają z zawodnikami Arki. (...) Zawodnicy się dogadali, padł remis 1:1. Wtedy z J. byliśmy w kontaktach koleżeńskich.
B. piłkarz Górnika Polkowice Tomasz S.:
Wcześniej grałem w Górniku Polkowice i uciekłem z tego klubu ponieważ tam był ten sam proceder, że kwitowaliśmy premie, których nie dostawaliśmy, a faktycznie pieniądze te jako łapówki trafiały do sędziów i innych zawodników. (...) Ja nie ufałem innym zawodnikom, bo miałem złe doświadczenia z Górnika Polkowice. Tam w Polkowicach też nie dostawaliśmy należnych nam pieniędzy, a kwitowaliśmy ich odbiór. Ja byłem w tej sprawie interweniować u ówczesnego prezesa Marka Tkaczyka. On był zaskoczony takim procederem z premiami. Odesłał mnie do trenera D. Ten ubrany elegancko w garnitur zakomunikował mi, że popsułem mu układ i wyrzucił mnie do drugiej drużyny. Byłem na tej rozmowie z drugim bramkarzem Jackiem K. i on też na trzy miesiące trafił do drugiej drużyny.
Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.
Lista skazanych za korupcję
Lista ustawionych meczów
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu
Zobacz nasz profil na Facebooku
Zobacz nasz profil na Twitterze
Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!