Tomasz W. to były sędzia z Opola. Sam zgłosił się do prokuratury w 2006 składając obszerne zeznania. Nie uniknął jednak wyroku. Został oskarżony o udział w ustawianiu meczów i dobrowolnie poddał się karze (czytaj tutaj) i został już skazany (czytaj tutaj).
Tomasz W. został skazany za to, że
w sierpniu 2003 roku w Opolu, Głogowie i Wrocławiu, działając wspólnie i w porozumieniu z Mirosławem K., uczestnicząc i organizując profesjonalne zawody sportowe - jako sędzia główny zawodów sportowych o mistrzostwo I ligi piłkarskiej przyjął od Grzegorza K. obietnicę korzyści majątkowej w kwocie 3.000 zł, a następnie przyjął obiecaną korzyść majątkową, w zamian za nieuczciwe zachowanie podczas rozegranego 16 sierpnia 2003 roku spotkania pomiędzy Chrobrym Głogów i Śląskiem Wrocław, polegające na podejmowaniu decyzji sędziowskich korzystnych dla Śląska Wrocław, mających na celu zapewnienie osiągnięcia korzystnego wyniku sportowego dla tego klubu w tym meczu i w rozgrywkach o mistrzostwo III ligi piłkarskiej w sezonie 2003/2004, przy czym z wręczonej kwoty korzyści majątkowej dla siebie przyjął kwotę 1500 zł,
oraz za to, że
w listopadzie 2003 roku w Opolu, w okolicach Rzeszowa i Rzeszowie, działając wspólnie i w porozumieniu z Mirosławem K., uczestnicząc i organizując profesjonalne zawody sportowe - jako sędzia główny zawodów sportowych o mistrzostwo III ligi piłkarskiej przyjął od Wiesława D. obietnicę korzyści majątkowej, a następnie przyjął obiecaną korzyść majątkową w kwocie 2000 zł, w zamian za nieuczciwe zachowanie podczas rozegranego 9 listopada 2003 roku spotkania pomiędzy Stalą Rzeszów i Resovią Rzeszów, polegające na podejmowaniu decyzji sędziowskich korzystnych dla Stali Rzeszów, mających na celu zapewnienie osiągnięcia korzystnego wyniku sportowego dla tego klubu w tym meczu i w rozgrywkach o mistrzostwo III ligi piłkarskiej w sezonie 2003/2004, przy czym z wręczonej kwoty korzyści majątkowej dla siebie przyjął 1000 zł.
Wyjaśnienia z 23 maja 2007:
Ja byłem sędzią piłkarskim do końca sezonu 2003/2004. Sędziowanie rozpocząłem w 1993, od sezonu 1996/97 do sezonu 2000/2001 byłem sędzią II ligowym. Dwukrotnie byłem sędzią - asystentem w I lidze. Od 2001 do 2004 byłem sędzią głównym w III lidze. Ja wcześniej zgłosiłem się do prokuratury i składałem zeznania w charakterze świadka. W chwili obecnej chciałem się odnieść do zarzutów. Jeśli chodzi o pierwszy mecz to pamiętam, że przed meczem zadzwonił do mnie mój asystent w tym meczu Mirosław K. Nie pamiętam na który numer telefonu wtedy do mnie zadzwonił (...). My już wtedy wiedzieliśmy, że jedziemy na mecz Chrobry Głogów - Śląsk Wrocław jako sędziowie tego spotkania.
Korupcja w Śląsku Wrocław - kalendarium
K. powiedział mi, że może załatwić za ten mecz premię od Śląska, powołał się na trenera Śląska o nazwisku chyba K. Ten trener miał brata, który jest sędzią asystentem w I lidze i on się znał z K. K. powiedział, że to właśnie z tymi osobami rozmawiał na temat premii za ten mecz w przypadku pomocy w osiągnięciu korzystnego wyniku przez Śląsk. Z tego co pamiętam K. nie podawał konkretnej kwoty podczas tej rozmowy. Ja powiedziałem, że na takie działania jest teraz paragraf i jak chce to niech sam sobie ten temat załatwia. Ja nie chciałem mieć żadnego kontaktu z tym trenerem Śląska i pośrednikami. Obawiałem się, że może to skutkować problemami z prawem. Przed samym meczem w Głogowie Mirek K. wrócił do tego tematu i powiedział, że załatwił tę premię ze Śląska. Ja przyjąłem to do wiadomości. Nie komentowałem tej sytuacji. Ze mną nikt ze strony Śląska przed tym meczem nie rozmawiał. Tego K. - trenera Śląska znałem jedynie ze słyszenia, widziałem go w związku z tym, że wcześniej sędziowałem mecz drużyny, której był trenerem. Był to Inkopax Wrocław. Ten mecz (...) drużyna Inkopaxu przegrała. Nie pamiętam kto był jej przeciwnikiem w tym meczu. Nie jestem pewien kto był moim asystentem w tym meczu Inkopaxu. Mógł być K.
Tego K. - trenera Śląska słabo pamiętam. Nie wiem czy byłbym w stanie go rozpoznać. Myślę, że jest mojego wzrostu, wieku ok. 40 lat. To tyle co pamiętam. Tego jego brata - sędziego asystenta - nie pamiętam jego imienia - znałem z widzenia, spotykaliśmy się kilka razy na obozach, ale nie utrzymywaliśmy bliższych kontaktów. Ten sędzia był młodszy od swojego brata - trenera.
Wracając do meczu Śląsk Wrocław - Chrobry Głogów to zakończył się on zwycięstwem Śląska 1:0. Ja nie wtajemniczałem w to, że jest propozycja ze strony Śląska drugiego asystenta, sądzę, że też nie zrobił tego K. bo byłby trzeci do podziału. Mecz odbył się, wynik był korzystny dla Śląska, ja nie pomagałem tej drużynie. Po meczu trafiliśmy na kolację w Głogowie w jakiejś pizzerii. Pamiętam, że Mirek K. nas poganiał, mówił, że jeszcze jesteśmy zaproszeni przez działaczy Śląska na kolację we Wrocławiu. Nie byłem z tego zadowolony, ale pojechaliśmy do Wrocławia. Na kolację umawiał się K., mnie nie zapraszał nikt osobiście. Pojechaliśmy do Wrocławia cała trójką sędziowską, pojechaliśmy do hotelu Wrocław. Weszliśmy tam na jakąś salę główną, było widać, że tam się odbywała jakaś większa impreza. Wnioskowałem to po wielkości stołu, który był przygotowany według mnie na kilkanaście osób. Tam było już mniej gości - około 5-6 osób. Ja tam zostałem przedstawiony przez Mirka tym osobom, ale nie przywiązywałem większej wagi z kim byłem poznawany. ja nie wykluczam, że wśród tych osób w hotelu był ten trener Śląska K., ale tego nie pamiętam w chwili obecnej. Było dla mnie jasne, że te osoby to osoby związane ze Śląskiem Wrocław, działacze tego klubu. Na pewno nie było tam żadnych piłkarzy Śląska Wrocław. W pewnym momencie Mirek wyszedł z jednym z tych mężczyzn na zewnątrz. Po chwili wrócił po mnie i powiedział żebym wyszedł z nim bo ten działacz czeka na nas. Ja wyszedłem, ten mężczyzna stał przy otwartym bagażniku samochodu, nie pamiętam jakiej marki. Gdy ja podszedłem do tego pojazdu to ten mężczyzna dał mi dres Adidasa - koloru granatowego - spodnie i jasna bluza, czapkę bejsbolówkę jasnego koloru i pieniądze. (...) Pamiętam, że Mirek rozmawiał z tym facetem, że mają nam dać jeszcze buty Adidasa i pytał nas o rozmiar buta. Tych butów wtedy nie dostaliśmy. Pamiętam, że K. w drodze powrotnej do Opola mówił, że on dopilnuje żeby nam przekazał te buty. Chyba jeszcze (tego samego - dopisek dpanek) tygodnia lub później K. poinformował mnie (...), że te buty będą, że ma je dla nas odebrać obserwator M. z Krapkowic, nie pamiętam jego imienia. On miał jechać na obserwację do Wrocławia i wtedy odebrać te buty. Ja tych obiecanych butów nie dostałem, pamiętam, że K. przekazał mi jakiś czas później bluzę z długim rękawem i koszulkę z krótkim rękawem i mówił, że mogę sobie wybrać co chcę. On powiedział, że tych butów jeszcze nie ma, ja zrozumiałem, że ta bluza i koszulka też jest ze Śląska. K. mówił też, że te obiecane buty będą, ale ja ich nie dostałem. Nie wracałem do tego tematu butów w rozmowach z K. Ja odtwarzam, że przy przekazywaniu tych rzeczy przed hotelem był jeden działacz Śląska. Pamiętam, że on mówił, że te ubrania sportowe im zostały bo były przeznaczone dla sekcji koszykówki ale okazały się za małe. Ten dres chyba jeszcze posiadam.
Jeśli chodzi o drugi zarzut to sytuacja wyglądała tak, że ja byłem sędzią głównym spotkania Stal Rzeszów - Resovia Rzeszów, asystentami byli K. i B. Pamiętam, że przed meczem zadzwonił do mnie K. i powiedział, że rozmawiał z ówczesnym kierownikiem Stali Rzeszów, który wcześniej był sędzią piłkarskim i chciałby się z nami spotkać. On miał sędziować kilka lat II ligę. K. powiedział, że jak będziemy jechać na mecz to mamy się z tym kierownikiem spotkać w jakimś zajeździe czy motelu pod Rzeszowem. Jechaliśmy do Rzeszowa w dniu meczu całą trójką sędziowską moim samochodem.
Korupcja w Stali Rzeszów - kalendarium
K. jeszcze rozmawiał telefonicznie z tym kierownikiem, spotkaliśmy się w jakimś hotelu w pobliżu Rzeszowa, około 20-30 km. Tam była dwupasmówka, pamiętam, że trudno mi było zjechać z drogi do tego hotelu. Tam też czekał na nas ten kierownik drużyny - były sędzia z jakimś jeszcze gościem. Nie wiem kim był ten gość, ale było jasne, że jest związany ze Stalą Rzeszów. Zjedliśmy śniadanko, oni mówili, że zależy im na zwycięstwie, awansie do II ligi. Mówili też, że dawno Stal nie miała u siebie podyktowanego rzutu karnego i, że za rzut karny prezes płaci 1000 zł. Nie komentowałem tych wypowiedzi. Po tym śniadaniu pojechaliśmy na stadion. Ci mężczyźni nie jechali z nami, chyba wyjechali wcześniej. Nie wiem jakim samochodem oni przyjechali na to spotkanie. Po śniadaniu pojechaliśmy na stadion. Tam już była jakaś zadyma, zawodnicy Resovii nie chcieli wyjść na murawę, im chodziło o jakieś zaległe pieniądze. Przed wyjściem na mecz Mirek powiedział mi, że jest 2000 zł premii dla nas za ten mecz. Nie pamiętam czy Mirek wychodził na rozmowę sam na sam z tym kierownikiem podczas tego śniadania, mógł też rozmawiać z nim w trakcie sprawdzania murawy. Mecz rozpoczął się z 15 minutowym opóźnieniem. Stal Rzeszów wygrała ten mecz 1:0 po bramce strzelonej w drugiej połowie. O tę bramkę miał pretensje obserwator spotkania, który zarzucał Mirkowi, że ta bramka padła ze spalonego. Obserwator był z okręgu lubelskiego, jego nazwiska nie pamiętam.On był chyba z Chełma. Pamiętam, że przyjechał na mecz razem ze Stecem - wtedy prezesem sędziów Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Lublinie. Z mojej analizy po meczu też wydawało mi się, że ten gol padł ze spalonego, miałem też tę wątpliwość zaraz po strzeleniu gola, ale Mirek zasygnalizował mi, że wszystko jest ok i uznałem tę bramkę. Mecz był bardzo ostry i zacięty, zawodnicy drużyny gości otrzymali trzy czerwone kartki. Mirek za tę notę dostał 6,5, ja 7,25. Obserwator jednak nie zarzucił nam, że ta bramka padła ze spalonego. Mirek dostał kasetę z tego meczu, ale nie bezpośrednio po spotkaniu. K. twierdził, że oglądał ten mecz na kasecie i, że tego spalonego nie było. W drodze powrotnej do Opola K. przekazał mi 1 tys. zł za ten mecz. Drugi tysiąc zakłada, że zostawił dla siebie. Ja na pewno dostałem te pieniądze od K., nie przekazywał mi ich nikt ze Stali Rzeszów. Ja znałem tego kierownika Stali Rzeszów. Spotykaliśmy się kilka lat wcześniej na obozach sędziowskich. Nie pamiętam jak on miał na imię. Gdybym widział spis sędziów z Rzeszowa to sądzę, że odtworzyłbym sobie to nazwisko. Ten mężczyzna był mojego wzrostu, miał ciemne włosy, starszy ode mnie o kilka, może nawet 10 lat.
Pamiętam mecz GKS Bełchatów - Cracovia rozegrany w sezonie 1997/98. To była ostatnia kolejka ligowa. Ja przyjechałem na ten mecz do Bełchatowa jednym samochodem, dzień wcześniej z sędziami asystentami i obserwatorem. Asystentami w tym meczu byli - Janusz Balicki i z tego co pamiętam Dariusz Wardak. Obserwatorem spotkania był chyba Franciszek Migas - był to obserwator z Żar.
Korupcja w GKS Bełchatów - kalendarium
Z tej miejscowości zabieraliśmy tego obserwatora na mecz. Delegatem spotkania był Jerzy G. Zameldowaliśmy się wszyscy w hotelu Sport w Bełchatowie. Wieczorem dzień przed meczem spotkałem się przypadkowo w holu hotelu z Piotrem W. i jeszcze jednym mężczyzną, którego wtedy wiedziałem po raz pierwszy i ostatni. Piotra W. znałem wtedy z piłki halowej, on był wtedy przewodniczącym komisji do spraw piłki nożnej pięcioosobowej PZPN. Ten mężczyzna, który był z W. przedstawił się, nie pamiętam jego nazwiska, i powiedział, że jest z Zamościa i rozmawialiśmy dalej tylko we dwójkę. Ten mężczyzna powiedział, że zależy mu na zwycięstwie Bełchatowa w meczu z Cracovią i mojej - czyli sędziego - pomocy - w odniesieniu tego zwycięstwa. On obiecał mi 10 tys. zł za pomoc w wygranej Bełchatowa. Ja przyjąłem tę propozycję, powiedziałem, że się zgadzam. Nie informowałem o tej propozycji swoich asystentów. Ja wcześniej przed tym spotkaniem nie miałem żadnych telefonów, propozycji czy prób umówienia się na spotkanie. Ja byłem zaskoczony tą propozycją bo mecz rozgrywany był przez faworyta z dalszą drużyną, ale okazało się, że wynik tego meczu ma duże znaczenie dla innych zespołów. Chodziło z tego co pamiętam o RKS Radomsko - Hetman Zamość też grających w tej kolejce o tej samej godzinie. W przypadku zwycięstwa Bełchatowa RKS i Hetman utrzymywały się w lidze w przypadku wyniku remisowego między nimi. GKS Bełchatów wygrał ten mecz 2:0, a RKS i Hetman w swoim meczu zremisowały.
Korupcja w Hetmanie Zamość - kalendarium
Korupcja w RKS Radomsko - kalendarium
Podczas tego spotkania z tym mężczyznom nie umawialiśmy się na miejsce i sposób przekazania pieniędzy. Z Piotrem W. na temat tej propozycji nie rozmawiałem. Było jasne, że on się znał z tym mężczyznom z Zamościa, nie wiem jaką miał wiedzę na ten temat. Chciałem dodać, że w tym czasie była znana obsada sędziowska, była ona publikowana w prasie przed meczem.
Mecz zakończył się zwycięstwem Bełchatowa, ja tego meczu nie drukowałem na siłę, ale kwestie sporne i wątpliwości rozstrzygałem na korzyść Bełchatowa. Ja w tym meczu podyktowałem rzut karny dla Bełchatowa w 82 min. spotkania przy wyniku 1:0. Był to problematyczny karny i po części był to efekt mojej złości na zawodników Cracovii, którzy podczas tego meczu ciągle mi mówili, że muszą ten mecz zremisować, że jak nie zremisują to będę miał problemy. Jeden z nich powiedział "gwizdnij sobie jeszcze chuju karnego". Odpowiedziałem "żebyś wiedział, że gwizdnę" i podyktowałem rzut karny w końcówce spotkania.
Po meczu podszedł do mnie kierownik drużyny GKS Bełchatów - pan M. i przekazał mi chyba w kopercie te obiecane pieniądze w kwocie 10 tys. zł. On nic nie mówił przekazując mi te pieniądze, dokładnie nie pamiętam tego. Ten Marzec to nie był ten mężczyzna, z którym wcześniej rozmawiałem w holu hotelu. Marzec nie powoływał się na wcześniejsze rozmowy i ustalenia - po prostu przekazał mi pieniądze. Pieniędzmi się z nikim nie dzieliłem. Nie przekazywałem ich obserwatorowi, nie wiem czy był układ z obserwatorem, ale uważam, że za ten podyktowany rzut karny powinienem dostać niską notę, a tak nie było. Obecnie nie pamiętam tej noty, którą otrzymałem za te spotkanie. Po dwóch dniach od tego meczu zacząłem dostawać do domu telefony z pogróżkami. Ten dzwoniący mówił, że dzwoni z Krakowa, jest kibicem Cracovii i ten ktoś powiedział, że jak nie zgłoszę sam w PZPN, że dostałem za ten mecz 30 tys. to będę żałował i będę miał problemy. Pamiętam, że w związku z tym telefonem ja zgłosiłem tę sytuację na policję w Opolu w Komendzie Wojewódzkiej. Było prowadzone jakieś postępowanie, policjant pokazywał mi jakiś numer, z którego miano do mnie dzwonić. Policjant pokazał mi numer tego telefonu zapisany na kartce. Nie pamiętam tego numeru, ale przejrzałem swoją komórkę i okazało się, że to numer telefonu Mirka K. - sędziego z Ozimka. Ja go znałem osobiście, ale na pytania policjanta odpowiedziałem, że nie chcę żeby to postępowanie było prowadzone dalej i sądzę, że ta informacja, że znam właściciela tego telefonu nie została zapisana w aktach sprawy. Według mnie do mnie nie dzwonił z tego telefonu osobiście Mirek K., sądzę, że rozpoznał bym go po głosie. Te telefony już więcej się nie pojawiły.
Kolejne spotkanie to mecz rundy jesiennej 1998/99 bądź 1999/2000. To było spotkanie GKS Bełchatów - Ceramika Opoczno. Przed spotkaniem podszedł do mnie kierownik GKS Bełchatów - M. i powiedział, że jeśli pomogę w zwycięstwie GKS to dostanę 4 tys zł. Pamiętam, że trenerem w Bełchatowie był w tym czasie Wolak. Ja przyjąłem propozycję M. - rozmawialiśmy tylko we dwóch o tej propozycji. Nie powiedziałem nic sędziom - asystentom. Mecz zakończył się wygraną GKS Bełchatów. Nie było to spotkanie trudne do prowadzenia, nie musiałem się narażać ze sposobem sędziowania. Pieniądze otrzymałem bezpośrednio po meczu na obiekcie od Dariusza M. to była obiecana kwota 4 tys. Pieniędzmi się z nikim nie dzieliłem. Tego M. bym rozpoznał.
Kolejny mecz to spotkanie Górnik Łęczna - RKS Radomsko w sezonie 1999/2000 chyba w rundzie wiosennej. Ja przyjechałem na ten mecz z liniowymi dzień przed meczem. Jednym z moich asystentów był Mirosław K., nie pamiętam kto był drugim asystentem. Pamiętam, że obserwatorem spotkania był Tadeusz Diakonowicz. Dzień przed meczem w Łęcznej podszedł do mnie Ryszard M. - masażysta tej drużyny. Ja go znałem wcześniej bo sędziowałem Łęcznej wcześniej 2-3 spotkania. On powiedział, że zależy mu na zwycięstwie Łęcznej i jak pomogę to dla mnie przewidziana jest kwota 10 tys. Ja przyjąłem propozycję, ale poprosiłem go żeby nikomu nic nie mówił. Chodziło mi o K. o którym wiedziałem, że jak ma obiecane pieniądze to musi osiągnąć obiecany wynik. Bałem się, że może powstać z tego powodu jakaś awantura związana ze stronniczym sędziowaniem. Wolałem to zostawić dla siebie i zrobić to po swojemu. Gdyby się nie udało nie dostałbym forsy, obawiałem się zamieszania związanego z sędziowaniem, tym bardziej, że obserwatorem był Diakonowicz - chyba w tym czasie przewodniczący Kolegium Sędziowskiego.
Mecz zakończył się wygraną Górnika 1:0. Pamiętam, że w jego trakcie, po strzeleniu bramki, do K. - asystenta podszedł ówczesny trener Górnika - nazywał się chyba Ł. - i miał powiedzieć, że trzymamy ten wynik i za to dają 20 tys. K. powiedział mi o tym bądź w przerwie spotkania jeśli bramka padła do przerwy bądź bezpośrednio po meczu. On się dopytywał o co chodzi i czy są jakieś pieniądze. Ja odpowiedziałem mu, że nic na ten temat nie wiem, nie powiedziałem mu o układzie z M. Pieniądze od M. dostałem bezpośrednio po meczu w kopercie.
Korupcja w Górniku Łęczna - kalendarium
Pamiętam, że na tej kopercie zapisana była kwota delegacji sędziowskiej - była to chyba wtedy kwota 1,1 tys. zł i przekreślona kwota 20 tys., a pod nią zapisana kwota 10 tys. W kopercie było 10 tys. Pieniędzmi z nikim się nie dzieliłem, nie wtajemniczyłem w tę sytuację Mirka K. Diakonowicz w czasie tego meczu nie podchodził i nic nie sugerował. Zależało mi na jak najlepszym rozegraniu tej całej sytuacji, dobrym sędziowaniu bo miałem szanse wejść do I ligi.
Pamiętam też sytuację związaną z meczem Odra Szczecin - Karkonosze Jelenia Góra w sezonie wiosennym 1998/1999. Był to mecz o utrzymanie się w II lidze. Mecz wygrała 1:0 Odra. Przed tym meczem zadzwonił do mnie Siwy czyli K. i powiedział mi, że dzwonił do niego Fryzjer, ja wiedziałem o kogo chodzi, bo to była osoba znana z opowiadań, osobiście Fryzjera nie znałem.
Korupcja w Odrze Szczecin - kalendarium
K. powiedział, że Fryzjer pytał kim ja jestem, czy się nadaję na ten mecz i czy pomogę Odrze wygrać. Tak przekazał mi K. i powiedział, że chce żebym go wziął na asystenta na ten mecz bo jak on nie pojedzie to ja też nie pojadę. Ja powiedziałem, że go nie wezmę, że są już wyznaczeni i wybrani inni asystenci. Ja już byłem wtedy oficjalnie wyznaczony na to spotkanie. Dzień przed meczem, czy już w samochodzie jak jechałem na ten mecz, otrzymałem telefon nie pamiętam czy z PZPN czy od swojego prezesa, że nastąpiła zmiana i nie jadę na mecz do Szczecina, a do Iławy. Z tego co pamiętam do Szczecina pojechał sędzia N. z Katowic. Myślę, że stało się tak bo nie wziąłem na ten mecz K. i nie byłem osobą zaufaną dla tych, którzy chcieli ten mecz ustawić.
Kolejny mecz to spotkanie Grunwald Ruda Śląska - GKS Katowice sezon 1999/2000 - runda wiosenna. Mecz był rozgrywany w niedzielę o godz. 12.00. W środę zadzwonił do mnie Tadeusz Diakonowicz, powiedział, że jadę na ten mecz, ale, że nie mam nikomu mówić, że jadę na ten mecz, że asystenci mają dowiedzieć się dopiero gdy wyjedziemy do Rudy. On powiedział, że jak się dowie, że ja komuś powiedziałem, że sędziuję ten mecz to to będę miał problemy. Z taką sytuacją spotkałem się tylko raz. Wcześniej Diakonowicz nigdy nie informował mnie wcześniej, że jestem przewidziany jako sędzia danego spotkania, zwykle taką informację otrzymywałem od obsadowego. To był sezon gdy Katowice, Śląsk Wrocław i Łęczna walczyły o awans do I ligi. Ja faktycznie nikomu nie powiedziałem. Mecz wygrał GKS Katowice 1:0. Po meczu do szatni przyszedł Marian D. i powiedział: Tomek
niczego mi nie powiedziałeś, że sędziujesz to spotkanie, że on obdzwonił 5 sędziów próbując ustalić prowadzącego spotkanie, ale, że mu się nie udało. Powiedział, że szkoda bo miał przygotowane pieniądze, ale w tej sytuacji nic z tego nie będzie i, że musieli to załatwić inaczej. Domyśliłem się, że ewentualnie pieniądze poszły do zawodników Grunwaldu bo Duszy nie udało się dojść do sędziego.
Kolejne spotkanie to mecz o Puchar Ligi jesienią 2000 rozegrane między Górnikiem Polkowice a Radomiakiem. Przed meczem na boisku rozmawiał ze mną kierownik drużyny Polkowic, którego wtedy widziałem po raz pierwszy i ostatni. Nie potrafię go opisać i chyba rozpoznać. Był to młody chłopak. Powiedział mi na boisku, że jeśli pomogę w zwycięstwie Polkowic to dostanę 3 tys. zł.
Korupcja w Górniku Polkowice - kalendarium
Ja się zgodziłem. Mecz wygrały Polkowice chyba 2:0, to spotkanie było dla mnie proste do prowadzenia. Pieniądze otrzymałem od tego mężczyzny bezpośrednio po meczu. Chciałem dodać, że jeszcze przed meczem i przed tą rozmową z kierownikiem Polkowic ja otrzymałem rozmowę na swoją komórkę i mężczyzna dzwoniący, który się nie przedstawił powiedział, że jeśli pomogę w zwycięstwie Radomiaka to otrzymam 8 tys. zł. Ja przyjąłem tę informację do wiadomości.
Korupcja w Radomiaku Radom - kalendarium
Nic mi nie mówi nazwisko J., nie wiem czy to był ten mężczyzna, który złożył mi tę propozycję korupcyjną, nie rozpoznałbym tego mężczyzny, widziałem go wtedy jedyny raz. Chciałem dodać, że moim asystentem w tym meczu był sędzia Krzysztof B. z Opola. Gdy staliśmy razem w budynku klubowym widziałem jak podjechało na obiekt audi, a z niego wysiadł jakiś mężczyzna. Bartoszek powiedział mi, że to jest F. czyli ten słynny Fryzjer. Widziałem, że Fryzjer wszedł do tego budynku, my mieliśmy uchylone drzwi od szatni. Ten Fryzjer je uchylił i powiedział do mnie czy do nas "cześć kurwiorze" czy "cześć kurwiorzu". Ja byłem tym zaskoczony, B. powiedział, że on taki po prostu jest. Po spotkaniu dzwonił do mnie chyba Leszek Saks i sam Listkiewicz i kazali mi opisać bytność pana F. na obiekcie Polkowic i czy on się ze mną kontaktował. Ja opisałem całe zdarzenie tak jak dzisiaj podczas przesłuchania. Na drugi dzień po tym meczu zadzwonił do mnie K. i powiedział, że Fryzjer chciałby się ze mną spotkać i dowiedzieć co ja zamierzam napisać do PZPN. Ja powiedziałem K., że tego Fryzjera nie znam i, że napiszę tylko zgodnie z prawdą że powiedział do nas "cześć kurwiorze".
Pamiętam też mecz w sezonie 2000/2001 Polar Wrocław - GKS Bełchatów w rundzie jesiennej w Bełchatowie. Przed meczem rozmawiał ze mną Darek M. - kierownik Bełchatowa. Nie pamiętam czy ta rozmowa odbyła się osobiście na obiekcie czy wcześniej dzwonił do mnie telefonicznie. Zaproponował mi 20 tys. za pomoc w zwycięstwie Bełchatowa. Ja się zgodziłem. Mecz wygrał Bełchatów 2:1. Ja sędziowałem to co na boisku. Pieniędzy nie otrzymałem po meczu, osobiście lub telefonicznie umówiłem się z M., że przyjadę po te pieniądze do Bełchatowa. Faktycznie pojechałem tam po około 2 dniach od tego meczu. Spotkaliśmy się na terenie klubu i tam M. przekazał mi te pieniądze. W ten układ nikogo nie wtajemniczałem i nie dzieliłem się z nikim otrzymanymi pieniędzmi.
Korupcja w GKS Bełchatów - kalendarium
Kolejne spotkanie w tym samym sezonie to mecze Polar Wrocław - Lech Poznań we Wrocławiu i Świt Nowy Dwór - Lech Poznań.Tam była ciekawa sytuacja z obsadą. Ja sędziowałem dwa mecze z rzędu tej samej drużynie - Lechowi Poznań na wyjeździe. Formalnie już wówczas obsada była tajna, ale co ciekawe już po pierwszym meczu jeden z działaczy Lecha powiedział mi, że spotkamy się już wkrótce. I faktycznie spotkaliśmy się na następnym wyjazdowym meczu Lecha. Zresztą z tą tajnością to była lipa bo gdy obsadowy Saks dzwonił o godz. 20.00 gdzie sędziuję to po 10 minutach dzwonili przedstawiciele jednej lub drugiej drużyny wiedząc, że ja będę sędzią ich meczu.
Korupcja w Lechu Poznań - kalendarium
Przed meczem Polar Wrocław - Lech Poznań zadzwonił do mnie jakiś mężczyzna i powiedział, że jest z Lecha Poznań. Powiedział, że jak pomogę wygrać spotkanie tej drużynie to dostanę 5 tys. Ja się zgodziłem, nie wiem z kim wtedy rozmawiałem. Nikogo w tę propozycję nie wtajemniczyłem. Pamiętam, że przed spotkaniem - obserwator tego meczu z Zielonej Góry - nie pamiętam jego nazwiska - powiedział mi, że bardzo lubi miasto Poznań. To był wystarczający sygnał, że on też jest wtajemniczony w ten układ i, że będzie mnie chronił. Mecz wygrał Lech 4:1 to spotkanie ułożyło się dla tej drużyny. Nie pamiętam kiedy otrzymałem pieniądze za ten mecz, mogło być i tak, że pieniądze otrzymałem za to i kolejne spotkanie ze Świtem za jednym razem. Przed meczem ze Świtem też zadzwonił ktoś z Lecha i powiedział, że jest taka sama propozycja, ale, że nie napracuję się dużo bo te spotkania także są załatwiane z zawodnikami drużyn przeciwnych, a ja jestem zabezpieczeniem w razie katastrofy.
Korupcja w Polarze Wrocław - kalendarium
Korupcja w Świcie Nowy Dwór Maz. - kalendarium
Mecz ze Świtem Lech wygrał gładko 3:0. Przekazanie pieniędzy za ten mecz ustaliliśmy z działaczem Lecha przez telefon. Umówiliśmy się w Opolu gdzieś 2-3 dni później. Spotkaliśmy się przy ulicy Damrota w Opolu przed wejściem do Okręgowego Związku Piłki Nożnej. Tam otrzymałem od mężczyzny,z którym się umówiłem telefonicznie pieniądze w kwocie bądź 5 bądź 10 tys. jeśli to było rozliczenie za oba mecze. Ja nie znałem i nie znam tego mężczyzny, on pojechał samochodem chyba BMW koloru ciemnego. Widziałem go tylko raz i nie potrafię go opisać. (...)
Ostatni mecz w II ligowej karierze to spotkanie w 2001 - runda wiosenna pomiędzy Zagłębiem Sosnowiec a Myszkowem. Asystentem tego spotkania był Mirek K. Obserwator był z Lublina - nie pamiętam jego nazwiska, a delegatem B. z Krakowa. To jest ojciec Łukasza Bartosika - obecnie sędziego II ligi. Z tego co pamiętam to K. powiedział mi, że pojawi się propozycja finansowa za pomoc w zwycięstwie Sosnowca. Miała to być kwota 10 tys zł. Po przyjeździe na mecz obok stadionu w restauracji spotkaliśmy się: ja i M. z Marianem D. i Piotrem W.
Korupcja w Zagłębiu Sosnowiec - kalendarium
Tam chyba rozmawialiśmy na różne tematy, ale nie tej propozycji bo my z K. już wszystko wiedzieliśmy. Wtedy umówiliśmy się, że po meczu pojedziemy do Duszy do Gliwic. Mecz wygrał Sosnowiec 1:0. Myszków kończył to spotkanie w ośmioosobowym składzie, ale uważam, że wszystkie wykluczenia były słuszne. Zresztą trener Myszkowa po meczu powiedział prasie, że nie ma pretensji do sędziowania i, że wszystkie kartki dla zawodników były słuszne. Po meczu pojechaliśmy z K. i drugim asystentem do D.do Gliwic. Spotkaliśmy się w rynku. Tam D. przekazał nam pieniądze - 10 tys., dostałem je ja bądź K. Pieniędzmi podzieliliśmy się - ja wziąłem 6 tys., K. 4 tys. Drugi asystent - to był chyba B. - nie był wtajemniczony w ten układ, ale był na spotkaniu z panem D. po meczu.
(...)
Chyba w tym samym sezonie albo następnym zadzwonił do mnie Fryzjer. Sędziowałem mecz Amica II Wronki - Kotwica Kołobrzeg. Nie pamiętam, który był to sezon ale chyba sezon 2002/2003, nie pamiętam czy była to runda wiosenna czy jesienna. Obserwator był z Bydgoszczy, nie pamiętam jego nazwiska, ale go odwoziłem. Przed meczem zadzwonił Fryzjer i powiedział żebym pomógł w zwycięstwie Kotwicy, a on się odwdzięczy i po meczu będzie ze mną rozmawiał prezes Kotwicy
Korupcja w Kotwicy Kołobrzeg - kalendarium
Kołobrzeg. Nie padła konkretna kwota pieniężna ale wiadomo było o co chodzi. Ja powiedziałem "dobrze" i tyle. Mecz wygrała Amica 1:0. Od obserwatora dostałem w "łeb". Po meczu mnie chwalił, nie miał żadnych pretensji, odwiozłem go do domu. Po meczu dostałem notę 7,5. Po meczu zadzwonił zresztą Fryzjer i powiedział, że go wykiwałem i nic nie pomogłem Kotwicy.
Chciałem jeszcze dodać, że w II lidze przekazywałem prezenty obserwatorom żeby noty nie były krzywdzące, mówiło się zawsze, że 0,5 więcej czy mniej to było uznaniowe, a to mogło mieć duże znaczenie przy końcowym rozliczeniu. Te prezenty to był głównie alkohol, torby skórzane lepsze kalkulatory. Był też taki przypadek, że zatrzymaliśmy się w agencji towarzyskiej. Obserwatorem był N. z Kielc. odwoziłem go z asystentami i K. do domu i zatrzymaliśmy się w agencji. Wiem, że płaciłem za tę imprezę w tej agencji.
Moim zdaniem cały ten system tak funkcjonował bo bo wszystko opierało się na układach i znajomościach. Trzeba było przekazywać prezenty obserwatorom jak chciało się zaistnieć w piłce, starsi sędziowie mówili, że tak to działa że dają pieniądze i je się bierze. Jak ktoś nie miał mocnych pleców to musiał iść na takie układy, jak ktoś plecy miał też musiał ale na mniejsze układy bądź inne. Po prostu szczerze powiedziawszy to była zwykła mafia. Ta mafia nazywała się PZPN.
Mecz drużyny Inkopax sędziowałem tylko raz, było to w sezonie 2002/2003 bądź wcześniej. Wydaje mi się, że trenerem Inkopaxu był wtedy K. Pamiętam, że po meczu do nas do szatni przyszedł wtedy ten K. sędzia - brat trenera. On tak porozmawiał z nami o wszystkim i niczym. Nie pamiętam z kim Inkopax grał ten mecz, oni przegrali to spotkanie chyba 4:0. Mecz był we Wrocławiu. Chyba jednym z asystentów tego meczu był Mirek K. Pamiętam, że po meczu poszliśmy na kolację do jednej z knajp przy torach we Wrocławiu. Na tej kolacji był jakiś taksówkarz, który był działaczem Inkopaxu. Mi przed tym meczem nikt nie składał propozycji korupcyjnej, nic mi też o takiej propozycji nie mówił Mirek. (...) Ja na pewno nie sędziowałem żadnego innego meczu Inkopaxu, nie byłem już sędzią i nie sędziowałem w 2005.
Wyjaśnienia z 09.08.2011
(...) Przyznaję się (..) w całości. (...) W swoich wyjaśnieniach (z 23 maja 2007 - dopisek dpanek) powiedziałem, że w związku z meczem Śląska otrzymałem tysiąc złotych. Mogło tak być, że otrzymałem 1,5 tys., ja dokładnie nie pamiętam (...). Po tym jak zgłosiłem się w 2006 do prokuratury napisałem pismo do Opolskiego Związku Piłki Nożnej z wnioskiem o wykreślenie mnie z listy sędziów.
Wyjaśnienia byłego sędziego Adama K. z Warszawy
Wyjaśnienia b. piłkarza Zagłębia Lubin Andrzeja Sz.
Zeznania Janusza Hańderka - działacza PZPN
Wyjaśnienia Artura S. - b. wiceprezesa Górnika Polkowice
Zeznania Pawła M. - kierownika GKS Katowice
Zeznania Piotra Dziurowicza - b. prezesa GKS Katowice
Wyjaśnienia b. wiceprezesa Górnika Łęczna Bronisława K.
Zeznania sędziego Radosława S.
Wyjaśnienia Janusza J. - b. trenera bramkarzy Śląska Wrocław
Wyjaśnienia Grzegorza N. - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Arkadiusza B. - b. piłkarza Korony Kielce
Wyjaśnienia Mariusza Ł - b. działacza i trenera KSZO, Ceramiki Opoczno.
Wyjaśnienia Piotra Ś. - byłego sędziego z Katowic
Zeznania Czesława Michniewicza - b. trenera Lecha Poznań
Zeznania Antoniego M. - b. obserwatora PZPN
Wyjaśnienia Ireneusza K. - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Zeznania Andrzeja Strejlaua - b. przewodniczącego Kolegium Sędziów PZPN
Wyjaśnienia Wiesława K. - byłego obserwatora PZPN
Zeznania Tadeusza P. - obserwatora PZPN
Wyjaśnienia Jacka M. - byłego piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Piotra R. - b. piłkarza Lecha Poznań
Wyjaśnienia Grzegorza G. - b. sędziego z Radomia
Wyjaśnienia Mariusza U. - b. piłkarza Zagłębia Sosnowiec
Wyjaśnienia Łukasza P. - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Antoniego F. - b. sędziego ze Stalowej Woli
Wyjaśnienia Grzegorz S. - byłego piłkarza Górnika Łęczna
Wyjaśnienia Jerzego F. - b. prezesa Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Wita Ż. - b. obserwatora PZPN
Zeznania Janusza Kupcewicza - b. działacza Arki Gdynia
Wyjaśnienia Jerzego G. - byłego szefa kolegium sędziów PZPN
Wyjaśnienia Zbigniewa S. - kierownika drużyny Śląsk Wrocław
Wyjaśnienia Grzegorza K. - b. trenera Śląska Wrocław
Wyjaśnienia Janusza Wójcika - b. trenera Świtu Nowy Dwór
Zeznania Franciszka Smudy - b. trenera Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Zbigniewa W. - byłego zawodnika Lecha Poznań
Wyjaśnienia Roberta D. - był masażysty Lecha Poznań
Wyjaśnienia Krzysztofa W. - b. sędziego z Jeleniej Góry
Wyjaśnienia Tomasza W. - byłego sędziego z Warszawy
Wyjaśnienia Krzysztofa P. - b. obserwatora PZPN z Poznania
Wyjaśnienia Janusza S. - b. działacza Świtu
Wyjaśnienia Wojciecha Sz. - b. działacza Świtu NDM i Widzewa Łódź
Wyjaśnienia Mariana W. - byłego obserwatora PZPN z Katowic
Wyjaśnienia Krzysztofa S. - b. sędziego z Tarnowa.
Wyjaśnienia Jarosława Ż. - b. sędziego z Bydgoszczy
Wyjaśnienia Andrzeja K. - b. sędziego z Częstochowy
Wyjaśnienia Zbigniewa M. - b. sędziego z Piły
Wyjaśnienia Mirosława K. - b. sędziego asystenta z Opola
Wyjaśnienia Mariusza S. - b. sędziego z Opola
Wyjaśnienia Ryszarda F. pseudonim Fryzjer
Wyjaśnienia Mariana D. - b. działacza ze Śląska
Wyjaśnienia Piotra W. - byłego sędziego z Krakowa
Wyjaśnienia Ryszarda N. cz. 1, cz. 2 - b. właściciela Odry Opole
Wyjaśnienia b. sędziego Zbigniewa R.
Wyjaśnienia b. sędziego Grzegorza Sz.
Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.
Lista skazanych za korupcję
Lista ustawionych meczów
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu
Zobacz nasz profil na Facebooku
Zobacz nasz profil na Twitterze
Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!
Tomasz W. został skazany za to, że
w sierpniu 2003 roku w Opolu, Głogowie i Wrocławiu, działając wspólnie i w porozumieniu z Mirosławem K., uczestnicząc i organizując profesjonalne zawody sportowe - jako sędzia główny zawodów sportowych o mistrzostwo I ligi piłkarskiej przyjął od Grzegorza K. obietnicę korzyści majątkowej w kwocie 3.000 zł, a następnie przyjął obiecaną korzyść majątkową, w zamian za nieuczciwe zachowanie podczas rozegranego 16 sierpnia 2003 roku spotkania pomiędzy Chrobrym Głogów i Śląskiem Wrocław, polegające na podejmowaniu decyzji sędziowskich korzystnych dla Śląska Wrocław, mających na celu zapewnienie osiągnięcia korzystnego wyniku sportowego dla tego klubu w tym meczu i w rozgrywkach o mistrzostwo III ligi piłkarskiej w sezonie 2003/2004, przy czym z wręczonej kwoty korzyści majątkowej dla siebie przyjął kwotę 1500 zł,
oraz za to, że
w listopadzie 2003 roku w Opolu, w okolicach Rzeszowa i Rzeszowie, działając wspólnie i w porozumieniu z Mirosławem K., uczestnicząc i organizując profesjonalne zawody sportowe - jako sędzia główny zawodów sportowych o mistrzostwo III ligi piłkarskiej przyjął od Wiesława D. obietnicę korzyści majątkowej, a następnie przyjął obiecaną korzyść majątkową w kwocie 2000 zł, w zamian za nieuczciwe zachowanie podczas rozegranego 9 listopada 2003 roku spotkania pomiędzy Stalą Rzeszów i Resovią Rzeszów, polegające na podejmowaniu decyzji sędziowskich korzystnych dla Stali Rzeszów, mających na celu zapewnienie osiągnięcia korzystnego wyniku sportowego dla tego klubu w tym meczu i w rozgrywkach o mistrzostwo III ligi piłkarskiej w sezonie 2003/2004, przy czym z wręczonej kwoty korzyści majątkowej dla siebie przyjął 1000 zł.
Wyjaśnienia z 23 maja 2007:
Ja byłem sędzią piłkarskim do końca sezonu 2003/2004. Sędziowanie rozpocząłem w 1993, od sezonu 1996/97 do sezonu 2000/2001 byłem sędzią II ligowym. Dwukrotnie byłem sędzią - asystentem w I lidze. Od 2001 do 2004 byłem sędzią głównym w III lidze. Ja wcześniej zgłosiłem się do prokuratury i składałem zeznania w charakterze świadka. W chwili obecnej chciałem się odnieść do zarzutów. Jeśli chodzi o pierwszy mecz to pamiętam, że przed meczem zadzwonił do mnie mój asystent w tym meczu Mirosław K. Nie pamiętam na który numer telefonu wtedy do mnie zadzwonił (...). My już wtedy wiedzieliśmy, że jedziemy na mecz Chrobry Głogów - Śląsk Wrocław jako sędziowie tego spotkania.
Korupcja w Śląsku Wrocław - kalendarium
K. powiedział mi, że może załatwić za ten mecz premię od Śląska, powołał się na trenera Śląska o nazwisku chyba K. Ten trener miał brata, który jest sędzią asystentem w I lidze i on się znał z K. K. powiedział, że to właśnie z tymi osobami rozmawiał na temat premii za ten mecz w przypadku pomocy w osiągnięciu korzystnego wyniku przez Śląsk. Z tego co pamiętam K. nie podawał konkretnej kwoty podczas tej rozmowy. Ja powiedziałem, że na takie działania jest teraz paragraf i jak chce to niech sam sobie ten temat załatwia. Ja nie chciałem mieć żadnego kontaktu z tym trenerem Śląska i pośrednikami. Obawiałem się, że może to skutkować problemami z prawem. Przed samym meczem w Głogowie Mirek K. wrócił do tego tematu i powiedział, że załatwił tę premię ze Śląska. Ja przyjąłem to do wiadomości. Nie komentowałem tej sytuacji. Ze mną nikt ze strony Śląska przed tym meczem nie rozmawiał. Tego K. - trenera Śląska znałem jedynie ze słyszenia, widziałem go w związku z tym, że wcześniej sędziowałem mecz drużyny, której był trenerem. Był to Inkopax Wrocław. Ten mecz (...) drużyna Inkopaxu przegrała. Nie pamiętam kto był jej przeciwnikiem w tym meczu. Nie jestem pewien kto był moim asystentem w tym meczu Inkopaxu. Mógł być K.
Tego K. - trenera Śląska słabo pamiętam. Nie wiem czy byłbym w stanie go rozpoznać. Myślę, że jest mojego wzrostu, wieku ok. 40 lat. To tyle co pamiętam. Tego jego brata - sędziego asystenta - nie pamiętam jego imienia - znałem z widzenia, spotykaliśmy się kilka razy na obozach, ale nie utrzymywaliśmy bliższych kontaktów. Ten sędzia był młodszy od swojego brata - trenera.
Wracając do meczu Śląsk Wrocław - Chrobry Głogów to zakończył się on zwycięstwem Śląska 1:0. Ja nie wtajemniczałem w to, że jest propozycja ze strony Śląska drugiego asystenta, sądzę, że też nie zrobił tego K. bo byłby trzeci do podziału. Mecz odbył się, wynik był korzystny dla Śląska, ja nie pomagałem tej drużynie. Po meczu trafiliśmy na kolację w Głogowie w jakiejś pizzerii. Pamiętam, że Mirek K. nas poganiał, mówił, że jeszcze jesteśmy zaproszeni przez działaczy Śląska na kolację we Wrocławiu. Nie byłem z tego zadowolony, ale pojechaliśmy do Wrocławia. Na kolację umawiał się K., mnie nie zapraszał nikt osobiście. Pojechaliśmy do Wrocławia cała trójką sędziowską, pojechaliśmy do hotelu Wrocław. Weszliśmy tam na jakąś salę główną, było widać, że tam się odbywała jakaś większa impreza. Wnioskowałem to po wielkości stołu, który był przygotowany według mnie na kilkanaście osób. Tam było już mniej gości - około 5-6 osób. Ja tam zostałem przedstawiony przez Mirka tym osobom, ale nie przywiązywałem większej wagi z kim byłem poznawany. ja nie wykluczam, że wśród tych osób w hotelu był ten trener Śląska K., ale tego nie pamiętam w chwili obecnej. Było dla mnie jasne, że te osoby to osoby związane ze Śląskiem Wrocław, działacze tego klubu. Na pewno nie było tam żadnych piłkarzy Śląska Wrocław. W pewnym momencie Mirek wyszedł z jednym z tych mężczyzn na zewnątrz. Po chwili wrócił po mnie i powiedział żebym wyszedł z nim bo ten działacz czeka na nas. Ja wyszedłem, ten mężczyzna stał przy otwartym bagażniku samochodu, nie pamiętam jakiej marki. Gdy ja podszedłem do tego pojazdu to ten mężczyzna dał mi dres Adidasa - koloru granatowego - spodnie i jasna bluza, czapkę bejsbolówkę jasnego koloru i pieniądze. (...) Pamiętam, że Mirek rozmawiał z tym facetem, że mają nam dać jeszcze buty Adidasa i pytał nas o rozmiar buta. Tych butów wtedy nie dostaliśmy. Pamiętam, że K. w drodze powrotnej do Opola mówił, że on dopilnuje żeby nam przekazał te buty. Chyba jeszcze (tego samego - dopisek dpanek) tygodnia lub później K. poinformował mnie (...), że te buty będą, że ma je dla nas odebrać obserwator M. z Krapkowic, nie pamiętam jego imienia. On miał jechać na obserwację do Wrocławia i wtedy odebrać te buty. Ja tych obiecanych butów nie dostałem, pamiętam, że K. przekazał mi jakiś czas później bluzę z długim rękawem i koszulkę z krótkim rękawem i mówił, że mogę sobie wybrać co chcę. On powiedział, że tych butów jeszcze nie ma, ja zrozumiałem, że ta bluza i koszulka też jest ze Śląska. K. mówił też, że te obiecane buty będą, ale ja ich nie dostałem. Nie wracałem do tego tematu butów w rozmowach z K. Ja odtwarzam, że przy przekazywaniu tych rzeczy przed hotelem był jeden działacz Śląska. Pamiętam, że on mówił, że te ubrania sportowe im zostały bo były przeznaczone dla sekcji koszykówki ale okazały się za małe. Ten dres chyba jeszcze posiadam.
Jeśli chodzi o drugi zarzut to sytuacja wyglądała tak, że ja byłem sędzią głównym spotkania Stal Rzeszów - Resovia Rzeszów, asystentami byli K. i B. Pamiętam, że przed meczem zadzwonił do mnie K. i powiedział, że rozmawiał z ówczesnym kierownikiem Stali Rzeszów, który wcześniej był sędzią piłkarskim i chciałby się z nami spotkać. On miał sędziować kilka lat II ligę. K. powiedział, że jak będziemy jechać na mecz to mamy się z tym kierownikiem spotkać w jakimś zajeździe czy motelu pod Rzeszowem. Jechaliśmy do Rzeszowa w dniu meczu całą trójką sędziowską moim samochodem.
Korupcja w Stali Rzeszów - kalendarium
K. jeszcze rozmawiał telefonicznie z tym kierownikiem, spotkaliśmy się w jakimś hotelu w pobliżu Rzeszowa, około 20-30 km. Tam była dwupasmówka, pamiętam, że trudno mi było zjechać z drogi do tego hotelu. Tam też czekał na nas ten kierownik drużyny - były sędzia z jakimś jeszcze gościem. Nie wiem kim był ten gość, ale było jasne, że jest związany ze Stalą Rzeszów. Zjedliśmy śniadanko, oni mówili, że zależy im na zwycięstwie, awansie do II ligi. Mówili też, że dawno Stal nie miała u siebie podyktowanego rzutu karnego i, że za rzut karny prezes płaci 1000 zł. Nie komentowałem tych wypowiedzi. Po tym śniadaniu pojechaliśmy na stadion. Ci mężczyźni nie jechali z nami, chyba wyjechali wcześniej. Nie wiem jakim samochodem oni przyjechali na to spotkanie. Po śniadaniu pojechaliśmy na stadion. Tam już była jakaś zadyma, zawodnicy Resovii nie chcieli wyjść na murawę, im chodziło o jakieś zaległe pieniądze. Przed wyjściem na mecz Mirek powiedział mi, że jest 2000 zł premii dla nas za ten mecz. Nie pamiętam czy Mirek wychodził na rozmowę sam na sam z tym kierownikiem podczas tego śniadania, mógł też rozmawiać z nim w trakcie sprawdzania murawy. Mecz rozpoczął się z 15 minutowym opóźnieniem. Stal Rzeszów wygrała ten mecz 1:0 po bramce strzelonej w drugiej połowie. O tę bramkę miał pretensje obserwator spotkania, który zarzucał Mirkowi, że ta bramka padła ze spalonego. Obserwator był z okręgu lubelskiego, jego nazwiska nie pamiętam.On był chyba z Chełma. Pamiętam, że przyjechał na mecz razem ze Stecem - wtedy prezesem sędziów Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Lublinie. Z mojej analizy po meczu też wydawało mi się, że ten gol padł ze spalonego, miałem też tę wątpliwość zaraz po strzeleniu gola, ale Mirek zasygnalizował mi, że wszystko jest ok i uznałem tę bramkę. Mecz był bardzo ostry i zacięty, zawodnicy drużyny gości otrzymali trzy czerwone kartki. Mirek za tę notę dostał 6,5, ja 7,25. Obserwator jednak nie zarzucił nam, że ta bramka padła ze spalonego. Mirek dostał kasetę z tego meczu, ale nie bezpośrednio po spotkaniu. K. twierdził, że oglądał ten mecz na kasecie i, że tego spalonego nie było. W drodze powrotnej do Opola K. przekazał mi 1 tys. zł za ten mecz. Drugi tysiąc zakłada, że zostawił dla siebie. Ja na pewno dostałem te pieniądze od K., nie przekazywał mi ich nikt ze Stali Rzeszów. Ja znałem tego kierownika Stali Rzeszów. Spotykaliśmy się kilka lat wcześniej na obozach sędziowskich. Nie pamiętam jak on miał na imię. Gdybym widział spis sędziów z Rzeszowa to sądzę, że odtworzyłbym sobie to nazwisko. Ten mężczyzna był mojego wzrostu, miał ciemne włosy, starszy ode mnie o kilka, może nawet 10 lat.
Pamiętam mecz GKS Bełchatów - Cracovia rozegrany w sezonie 1997/98. To była ostatnia kolejka ligowa. Ja przyjechałem na ten mecz do Bełchatowa jednym samochodem, dzień wcześniej z sędziami asystentami i obserwatorem. Asystentami w tym meczu byli - Janusz Balicki i z tego co pamiętam Dariusz Wardak. Obserwatorem spotkania był chyba Franciszek Migas - był to obserwator z Żar.
Korupcja w GKS Bełchatów - kalendarium
Z tej miejscowości zabieraliśmy tego obserwatora na mecz. Delegatem spotkania był Jerzy G. Zameldowaliśmy się wszyscy w hotelu Sport w Bełchatowie. Wieczorem dzień przed meczem spotkałem się przypadkowo w holu hotelu z Piotrem W. i jeszcze jednym mężczyzną, którego wtedy wiedziałem po raz pierwszy i ostatni. Piotra W. znałem wtedy z piłki halowej, on był wtedy przewodniczącym komisji do spraw piłki nożnej pięcioosobowej PZPN. Ten mężczyzna, który był z W. przedstawił się, nie pamiętam jego nazwiska, i powiedział, że jest z Zamościa i rozmawialiśmy dalej tylko we dwójkę. Ten mężczyzna powiedział, że zależy mu na zwycięstwie Bełchatowa w meczu z Cracovią i mojej - czyli sędziego - pomocy - w odniesieniu tego zwycięstwa. On obiecał mi 10 tys. zł za pomoc w wygranej Bełchatowa. Ja przyjąłem tę propozycję, powiedziałem, że się zgadzam. Nie informowałem o tej propozycji swoich asystentów. Ja wcześniej przed tym spotkaniem nie miałem żadnych telefonów, propozycji czy prób umówienia się na spotkanie. Ja byłem zaskoczony tą propozycją bo mecz rozgrywany był przez faworyta z dalszą drużyną, ale okazało się, że wynik tego meczu ma duże znaczenie dla innych zespołów. Chodziło z tego co pamiętam o RKS Radomsko - Hetman Zamość też grających w tej kolejce o tej samej godzinie. W przypadku zwycięstwa Bełchatowa RKS i Hetman utrzymywały się w lidze w przypadku wyniku remisowego między nimi. GKS Bełchatów wygrał ten mecz 2:0, a RKS i Hetman w swoim meczu zremisowały.
Korupcja w Hetmanie Zamość - kalendarium
Korupcja w RKS Radomsko - kalendarium
Podczas tego spotkania z tym mężczyznom nie umawialiśmy się na miejsce i sposób przekazania pieniędzy. Z Piotrem W. na temat tej propozycji nie rozmawiałem. Było jasne, że on się znał z tym mężczyznom z Zamościa, nie wiem jaką miał wiedzę na ten temat. Chciałem dodać, że w tym czasie była znana obsada sędziowska, była ona publikowana w prasie przed meczem.
Mecz zakończył się zwycięstwem Bełchatowa, ja tego meczu nie drukowałem na siłę, ale kwestie sporne i wątpliwości rozstrzygałem na korzyść Bełchatowa. Ja w tym meczu podyktowałem rzut karny dla Bełchatowa w 82 min. spotkania przy wyniku 1:0. Był to problematyczny karny i po części był to efekt mojej złości na zawodników Cracovii, którzy podczas tego meczu ciągle mi mówili, że muszą ten mecz zremisować, że jak nie zremisują to będę miał problemy. Jeden z nich powiedział "gwizdnij sobie jeszcze chuju karnego". Odpowiedziałem "żebyś wiedział, że gwizdnę" i podyktowałem rzut karny w końcówce spotkania.
Po meczu podszedł do mnie kierownik drużyny GKS Bełchatów - pan M. i przekazał mi chyba w kopercie te obiecane pieniądze w kwocie 10 tys. zł. On nic nie mówił przekazując mi te pieniądze, dokładnie nie pamiętam tego. Ten Marzec to nie był ten mężczyzna, z którym wcześniej rozmawiałem w holu hotelu. Marzec nie powoływał się na wcześniejsze rozmowy i ustalenia - po prostu przekazał mi pieniądze. Pieniędzmi się z nikim nie dzieliłem. Nie przekazywałem ich obserwatorowi, nie wiem czy był układ z obserwatorem, ale uważam, że za ten podyktowany rzut karny powinienem dostać niską notę, a tak nie było. Obecnie nie pamiętam tej noty, którą otrzymałem za te spotkanie. Po dwóch dniach od tego meczu zacząłem dostawać do domu telefony z pogróżkami. Ten dzwoniący mówił, że dzwoni z Krakowa, jest kibicem Cracovii i ten ktoś powiedział, że jak nie zgłoszę sam w PZPN, że dostałem za ten mecz 30 tys. to będę żałował i będę miał problemy. Pamiętam, że w związku z tym telefonem ja zgłosiłem tę sytuację na policję w Opolu w Komendzie Wojewódzkiej. Było prowadzone jakieś postępowanie, policjant pokazywał mi jakiś numer, z którego miano do mnie dzwonić. Policjant pokazał mi numer tego telefonu zapisany na kartce. Nie pamiętam tego numeru, ale przejrzałem swoją komórkę i okazało się, że to numer telefonu Mirka K. - sędziego z Ozimka. Ja go znałem osobiście, ale na pytania policjanta odpowiedziałem, że nie chcę żeby to postępowanie było prowadzone dalej i sądzę, że ta informacja, że znam właściciela tego telefonu nie została zapisana w aktach sprawy. Według mnie do mnie nie dzwonił z tego telefonu osobiście Mirek K., sądzę, że rozpoznał bym go po głosie. Te telefony już więcej się nie pojawiły.
Kolejne spotkanie to mecz rundy jesiennej 1998/99 bądź 1999/2000. To było spotkanie GKS Bełchatów - Ceramika Opoczno. Przed spotkaniem podszedł do mnie kierownik GKS Bełchatów - M. i powiedział, że jeśli pomogę w zwycięstwie GKS to dostanę 4 tys zł. Pamiętam, że trenerem w Bełchatowie był w tym czasie Wolak. Ja przyjąłem propozycję M. - rozmawialiśmy tylko we dwóch o tej propozycji. Nie powiedziałem nic sędziom - asystentom. Mecz zakończył się wygraną GKS Bełchatów. Nie było to spotkanie trudne do prowadzenia, nie musiałem się narażać ze sposobem sędziowania. Pieniądze otrzymałem bezpośrednio po meczu na obiekcie od Dariusza M. to była obiecana kwota 4 tys. Pieniędzmi się z nikim nie dzieliłem. Tego M. bym rozpoznał.
Kolejny mecz to spotkanie Górnik Łęczna - RKS Radomsko w sezonie 1999/2000 chyba w rundzie wiosennej. Ja przyjechałem na ten mecz z liniowymi dzień przed meczem. Jednym z moich asystentów był Mirosław K., nie pamiętam kto był drugim asystentem. Pamiętam, że obserwatorem spotkania był Tadeusz Diakonowicz. Dzień przed meczem w Łęcznej podszedł do mnie Ryszard M. - masażysta tej drużyny. Ja go znałem wcześniej bo sędziowałem Łęcznej wcześniej 2-3 spotkania. On powiedział, że zależy mu na zwycięstwie Łęcznej i jak pomogę to dla mnie przewidziana jest kwota 10 tys. Ja przyjąłem propozycję, ale poprosiłem go żeby nikomu nic nie mówił. Chodziło mi o K. o którym wiedziałem, że jak ma obiecane pieniądze to musi osiągnąć obiecany wynik. Bałem się, że może powstać z tego powodu jakaś awantura związana ze stronniczym sędziowaniem. Wolałem to zostawić dla siebie i zrobić to po swojemu. Gdyby się nie udało nie dostałbym forsy, obawiałem się zamieszania związanego z sędziowaniem, tym bardziej, że obserwatorem był Diakonowicz - chyba w tym czasie przewodniczący Kolegium Sędziowskiego.
Mecz zakończył się wygraną Górnika 1:0. Pamiętam, że w jego trakcie, po strzeleniu bramki, do K. - asystenta podszedł ówczesny trener Górnika - nazywał się chyba Ł. - i miał powiedzieć, że trzymamy ten wynik i za to dają 20 tys. K. powiedział mi o tym bądź w przerwie spotkania jeśli bramka padła do przerwy bądź bezpośrednio po meczu. On się dopytywał o co chodzi i czy są jakieś pieniądze. Ja odpowiedziałem mu, że nic na ten temat nie wiem, nie powiedziałem mu o układzie z M. Pieniądze od M. dostałem bezpośrednio po meczu w kopercie.
Korupcja w Górniku Łęczna - kalendarium
Pamiętam, że na tej kopercie zapisana była kwota delegacji sędziowskiej - była to chyba wtedy kwota 1,1 tys. zł i przekreślona kwota 20 tys., a pod nią zapisana kwota 10 tys. W kopercie było 10 tys. Pieniędzmi z nikim się nie dzieliłem, nie wtajemniczyłem w tę sytuację Mirka K. Diakonowicz w czasie tego meczu nie podchodził i nic nie sugerował. Zależało mi na jak najlepszym rozegraniu tej całej sytuacji, dobrym sędziowaniu bo miałem szanse wejść do I ligi.
Pamiętam też sytuację związaną z meczem Odra Szczecin - Karkonosze Jelenia Góra w sezonie wiosennym 1998/1999. Był to mecz o utrzymanie się w II lidze. Mecz wygrała 1:0 Odra. Przed tym meczem zadzwonił do mnie Siwy czyli K. i powiedział mi, że dzwonił do niego Fryzjer, ja wiedziałem o kogo chodzi, bo to była osoba znana z opowiadań, osobiście Fryzjera nie znałem.
Korupcja w Odrze Szczecin - kalendarium
K. powiedział, że Fryzjer pytał kim ja jestem, czy się nadaję na ten mecz i czy pomogę Odrze wygrać. Tak przekazał mi K. i powiedział, że chce żebym go wziął na asystenta na ten mecz bo jak on nie pojedzie to ja też nie pojadę. Ja powiedziałem, że go nie wezmę, że są już wyznaczeni i wybrani inni asystenci. Ja już byłem wtedy oficjalnie wyznaczony na to spotkanie. Dzień przed meczem, czy już w samochodzie jak jechałem na ten mecz, otrzymałem telefon nie pamiętam czy z PZPN czy od swojego prezesa, że nastąpiła zmiana i nie jadę na mecz do Szczecina, a do Iławy. Z tego co pamiętam do Szczecina pojechał sędzia N. z Katowic. Myślę, że stało się tak bo nie wziąłem na ten mecz K. i nie byłem osobą zaufaną dla tych, którzy chcieli ten mecz ustawić.
Kolejny mecz to spotkanie Grunwald Ruda Śląska - GKS Katowice sezon 1999/2000 - runda wiosenna. Mecz był rozgrywany w niedzielę o godz. 12.00. W środę zadzwonił do mnie Tadeusz Diakonowicz, powiedział, że jadę na ten mecz, ale, że nie mam nikomu mówić, że jadę na ten mecz, że asystenci mają dowiedzieć się dopiero gdy wyjedziemy do Rudy. On powiedział, że jak się dowie, że ja komuś powiedziałem, że sędziuję ten mecz to to będę miał problemy. Z taką sytuacją spotkałem się tylko raz. Wcześniej Diakonowicz nigdy nie informował mnie wcześniej, że jestem przewidziany jako sędzia danego spotkania, zwykle taką informację otrzymywałem od obsadowego. To był sezon gdy Katowice, Śląsk Wrocław i Łęczna walczyły o awans do I ligi. Ja faktycznie nikomu nie powiedziałem. Mecz wygrał GKS Katowice 1:0. Po meczu do szatni przyszedł Marian D. i powiedział: Tomek
niczego mi nie powiedziałeś, że sędziujesz to spotkanie, że on obdzwonił 5 sędziów próbując ustalić prowadzącego spotkanie, ale, że mu się nie udało. Powiedział, że szkoda bo miał przygotowane pieniądze, ale w tej sytuacji nic z tego nie będzie i, że musieli to załatwić inaczej. Domyśliłem się, że ewentualnie pieniądze poszły do zawodników Grunwaldu bo Duszy nie udało się dojść do sędziego.
Kolejne spotkanie to mecz o Puchar Ligi jesienią 2000 rozegrane między Górnikiem Polkowice a Radomiakiem. Przed meczem na boisku rozmawiał ze mną kierownik drużyny Polkowic, którego wtedy widziałem po raz pierwszy i ostatni. Nie potrafię go opisać i chyba rozpoznać. Był to młody chłopak. Powiedział mi na boisku, że jeśli pomogę w zwycięstwie Polkowic to dostanę 3 tys. zł.
Korupcja w Górniku Polkowice - kalendarium
Ja się zgodziłem. Mecz wygrały Polkowice chyba 2:0, to spotkanie było dla mnie proste do prowadzenia. Pieniądze otrzymałem od tego mężczyzny bezpośrednio po meczu. Chciałem dodać, że jeszcze przed meczem i przed tą rozmową z kierownikiem Polkowic ja otrzymałem rozmowę na swoją komórkę i mężczyzna dzwoniący, który się nie przedstawił powiedział, że jeśli pomogę w zwycięstwie Radomiaka to otrzymam 8 tys. zł. Ja przyjąłem tę informację do wiadomości.
Korupcja w Radomiaku Radom - kalendarium
Nic mi nie mówi nazwisko J., nie wiem czy to był ten mężczyzna, który złożył mi tę propozycję korupcyjną, nie rozpoznałbym tego mężczyzny, widziałem go wtedy jedyny raz. Chciałem dodać, że moim asystentem w tym meczu był sędzia Krzysztof B. z Opola. Gdy staliśmy razem w budynku klubowym widziałem jak podjechało na obiekt audi, a z niego wysiadł jakiś mężczyzna. Bartoszek powiedział mi, że to jest F. czyli ten słynny Fryzjer. Widziałem, że Fryzjer wszedł do tego budynku, my mieliśmy uchylone drzwi od szatni. Ten Fryzjer je uchylił i powiedział do mnie czy do nas "cześć kurwiorze" czy "cześć kurwiorzu". Ja byłem tym zaskoczony, B. powiedział, że on taki po prostu jest. Po spotkaniu dzwonił do mnie chyba Leszek Saks i sam Listkiewicz i kazali mi opisać bytność pana F. na obiekcie Polkowic i czy on się ze mną kontaktował. Ja opisałem całe zdarzenie tak jak dzisiaj podczas przesłuchania. Na drugi dzień po tym meczu zadzwonił do mnie K. i powiedział, że Fryzjer chciałby się ze mną spotkać i dowiedzieć co ja zamierzam napisać do PZPN. Ja powiedziałem K., że tego Fryzjera nie znam i, że napiszę tylko zgodnie z prawdą że powiedział do nas "cześć kurwiorze".
Pamiętam też mecz w sezonie 2000/2001 Polar Wrocław - GKS Bełchatów w rundzie jesiennej w Bełchatowie. Przed meczem rozmawiał ze mną Darek M. - kierownik Bełchatowa. Nie pamiętam czy ta rozmowa odbyła się osobiście na obiekcie czy wcześniej dzwonił do mnie telefonicznie. Zaproponował mi 20 tys. za pomoc w zwycięstwie Bełchatowa. Ja się zgodziłem. Mecz wygrał Bełchatów 2:1. Ja sędziowałem to co na boisku. Pieniędzy nie otrzymałem po meczu, osobiście lub telefonicznie umówiłem się z M., że przyjadę po te pieniądze do Bełchatowa. Faktycznie pojechałem tam po około 2 dniach od tego meczu. Spotkaliśmy się na terenie klubu i tam M. przekazał mi te pieniądze. W ten układ nikogo nie wtajemniczałem i nie dzieliłem się z nikim otrzymanymi pieniędzmi.
Korupcja w GKS Bełchatów - kalendarium
Kolejne spotkanie w tym samym sezonie to mecze Polar Wrocław - Lech Poznań we Wrocławiu i Świt Nowy Dwór - Lech Poznań.Tam była ciekawa sytuacja z obsadą. Ja sędziowałem dwa mecze z rzędu tej samej drużynie - Lechowi Poznań na wyjeździe. Formalnie już wówczas obsada była tajna, ale co ciekawe już po pierwszym meczu jeden z działaczy Lecha powiedział mi, że spotkamy się już wkrótce. I faktycznie spotkaliśmy się na następnym wyjazdowym meczu Lecha. Zresztą z tą tajnością to była lipa bo gdy obsadowy Saks dzwonił o godz. 20.00 gdzie sędziuję to po 10 minutach dzwonili przedstawiciele jednej lub drugiej drużyny wiedząc, że ja będę sędzią ich meczu.
Korupcja w Lechu Poznań - kalendarium
Przed meczem Polar Wrocław - Lech Poznań zadzwonił do mnie jakiś mężczyzna i powiedział, że jest z Lecha Poznań. Powiedział, że jak pomogę wygrać spotkanie tej drużynie to dostanę 5 tys. Ja się zgodziłem, nie wiem z kim wtedy rozmawiałem. Nikogo w tę propozycję nie wtajemniczyłem. Pamiętam, że przed spotkaniem - obserwator tego meczu z Zielonej Góry - nie pamiętam jego nazwiska - powiedział mi, że bardzo lubi miasto Poznań. To był wystarczający sygnał, że on też jest wtajemniczony w ten układ i, że będzie mnie chronił. Mecz wygrał Lech 4:1 to spotkanie ułożyło się dla tej drużyny. Nie pamiętam kiedy otrzymałem pieniądze za ten mecz, mogło być i tak, że pieniądze otrzymałem za to i kolejne spotkanie ze Świtem za jednym razem. Przed meczem ze Świtem też zadzwonił ktoś z Lecha i powiedział, że jest taka sama propozycja, ale, że nie napracuję się dużo bo te spotkania także są załatwiane z zawodnikami drużyn przeciwnych, a ja jestem zabezpieczeniem w razie katastrofy.
Korupcja w Polarze Wrocław - kalendarium
Korupcja w Świcie Nowy Dwór Maz. - kalendarium
Mecz ze Świtem Lech wygrał gładko 3:0. Przekazanie pieniędzy za ten mecz ustaliliśmy z działaczem Lecha przez telefon. Umówiliśmy się w Opolu gdzieś 2-3 dni później. Spotkaliśmy się przy ulicy Damrota w Opolu przed wejściem do Okręgowego Związku Piłki Nożnej. Tam otrzymałem od mężczyzny,z którym się umówiłem telefonicznie pieniądze w kwocie bądź 5 bądź 10 tys. jeśli to było rozliczenie za oba mecze. Ja nie znałem i nie znam tego mężczyzny, on pojechał samochodem chyba BMW koloru ciemnego. Widziałem go tylko raz i nie potrafię go opisać. (...)
Ostatni mecz w II ligowej karierze to spotkanie w 2001 - runda wiosenna pomiędzy Zagłębiem Sosnowiec a Myszkowem. Asystentem tego spotkania był Mirek K. Obserwator był z Lublina - nie pamiętam jego nazwiska, a delegatem B. z Krakowa. To jest ojciec Łukasza Bartosika - obecnie sędziego II ligi. Z tego co pamiętam to K. powiedział mi, że pojawi się propozycja finansowa za pomoc w zwycięstwie Sosnowca. Miała to być kwota 10 tys zł. Po przyjeździe na mecz obok stadionu w restauracji spotkaliśmy się: ja i M. z Marianem D. i Piotrem W.
Korupcja w Zagłębiu Sosnowiec - kalendarium
Tam chyba rozmawialiśmy na różne tematy, ale nie tej propozycji bo my z K. już wszystko wiedzieliśmy. Wtedy umówiliśmy się, że po meczu pojedziemy do Duszy do Gliwic. Mecz wygrał Sosnowiec 1:0. Myszków kończył to spotkanie w ośmioosobowym składzie, ale uważam, że wszystkie wykluczenia były słuszne. Zresztą trener Myszkowa po meczu powiedział prasie, że nie ma pretensji do sędziowania i, że wszystkie kartki dla zawodników były słuszne. Po meczu pojechaliśmy z K. i drugim asystentem do D.do Gliwic. Spotkaliśmy się w rynku. Tam D. przekazał nam pieniądze - 10 tys., dostałem je ja bądź K. Pieniędzmi podzieliliśmy się - ja wziąłem 6 tys., K. 4 tys. Drugi asystent - to był chyba B. - nie był wtajemniczony w ten układ, ale był na spotkaniu z panem D. po meczu.
(...)
Chyba w tym samym sezonie albo następnym zadzwonił do mnie Fryzjer. Sędziowałem mecz Amica II Wronki - Kotwica Kołobrzeg. Nie pamiętam, który był to sezon ale chyba sezon 2002/2003, nie pamiętam czy była to runda wiosenna czy jesienna. Obserwator był z Bydgoszczy, nie pamiętam jego nazwiska, ale go odwoziłem. Przed meczem zadzwonił Fryzjer i powiedział żebym pomógł w zwycięstwie Kotwicy, a on się odwdzięczy i po meczu będzie ze mną rozmawiał prezes Kotwicy
Korupcja w Kotwicy Kołobrzeg - kalendarium
Kołobrzeg. Nie padła konkretna kwota pieniężna ale wiadomo było o co chodzi. Ja powiedziałem "dobrze" i tyle. Mecz wygrała Amica 1:0. Od obserwatora dostałem w "łeb". Po meczu mnie chwalił, nie miał żadnych pretensji, odwiozłem go do domu. Po meczu dostałem notę 7,5. Po meczu zadzwonił zresztą Fryzjer i powiedział, że go wykiwałem i nic nie pomogłem Kotwicy.
Chciałem jeszcze dodać, że w II lidze przekazywałem prezenty obserwatorom żeby noty nie były krzywdzące, mówiło się zawsze, że 0,5 więcej czy mniej to było uznaniowe, a to mogło mieć duże znaczenie przy końcowym rozliczeniu. Te prezenty to był głównie alkohol, torby skórzane lepsze kalkulatory. Był też taki przypadek, że zatrzymaliśmy się w agencji towarzyskiej. Obserwatorem był N. z Kielc. odwoziłem go z asystentami i K. do domu i zatrzymaliśmy się w agencji. Wiem, że płaciłem za tę imprezę w tej agencji.
Moim zdaniem cały ten system tak funkcjonował bo bo wszystko opierało się na układach i znajomościach. Trzeba było przekazywać prezenty obserwatorom jak chciało się zaistnieć w piłce, starsi sędziowie mówili, że tak to działa że dają pieniądze i je się bierze. Jak ktoś nie miał mocnych pleców to musiał iść na takie układy, jak ktoś plecy miał też musiał ale na mniejsze układy bądź inne. Po prostu szczerze powiedziawszy to była zwykła mafia. Ta mafia nazywała się PZPN.
Mecz drużyny Inkopax sędziowałem tylko raz, było to w sezonie 2002/2003 bądź wcześniej. Wydaje mi się, że trenerem Inkopaxu był wtedy K. Pamiętam, że po meczu do nas do szatni przyszedł wtedy ten K. sędzia - brat trenera. On tak porozmawiał z nami o wszystkim i niczym. Nie pamiętam z kim Inkopax grał ten mecz, oni przegrali to spotkanie chyba 4:0. Mecz był we Wrocławiu. Chyba jednym z asystentów tego meczu był Mirek K. Pamiętam, że po meczu poszliśmy na kolację do jednej z knajp przy torach we Wrocławiu. Na tej kolacji był jakiś taksówkarz, który był działaczem Inkopaxu. Mi przed tym meczem nikt nie składał propozycji korupcyjnej, nic mi też o takiej propozycji nie mówił Mirek. (...) Ja na pewno nie sędziowałem żadnego innego meczu Inkopaxu, nie byłem już sędzią i nie sędziowałem w 2005.
Wyjaśnienia z 09.08.2011
(...) Przyznaję się (..) w całości. (...) W swoich wyjaśnieniach (z 23 maja 2007 - dopisek dpanek) powiedziałem, że w związku z meczem Śląska otrzymałem tysiąc złotych. Mogło tak być, że otrzymałem 1,5 tys., ja dokładnie nie pamiętam (...). Po tym jak zgłosiłem się w 2006 do prokuratury napisałem pismo do Opolskiego Związku Piłki Nożnej z wnioskiem o wykreślenie mnie z listy sędziów.
Wyjaśnienia byłego sędziego Adama K. z Warszawy
Wyjaśnienia b. piłkarza Zagłębia Lubin Andrzeja Sz.
Zeznania Janusza Hańderka - działacza PZPN
Wyjaśnienia Artura S. - b. wiceprezesa Górnika Polkowice
Zeznania Pawła M. - kierownika GKS Katowice
Zeznania Piotra Dziurowicza - b. prezesa GKS Katowice
Wyjaśnienia b. wiceprezesa Górnika Łęczna Bronisława K.
Zeznania sędziego Radosława S.
Wyjaśnienia Janusza J. - b. trenera bramkarzy Śląska Wrocław
Wyjaśnienia Grzegorza N. - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Arkadiusza B. - b. piłkarza Korony Kielce
Wyjaśnienia Mariusza Ł - b. działacza i trenera KSZO, Ceramiki Opoczno.
Wyjaśnienia Piotra Ś. - byłego sędziego z Katowic
Zeznania Czesława Michniewicza - b. trenera Lecha Poznań
Zeznania Antoniego M. - b. obserwatora PZPN
Wyjaśnienia Ireneusza K. - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Zeznania Andrzeja Strejlaua - b. przewodniczącego Kolegium Sędziów PZPN
Wyjaśnienia Wiesława K. - byłego obserwatora PZPN
Zeznania Tadeusza P. - obserwatora PZPN
Wyjaśnienia Jacka M. - byłego piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Piotra R. - b. piłkarza Lecha Poznań
Wyjaśnienia Grzegorza G. - b. sędziego z Radomia
Wyjaśnienia Mariusza U. - b. piłkarza Zagłębia Sosnowiec
Wyjaśnienia Łukasza P. - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Antoniego F. - b. sędziego ze Stalowej Woli
Wyjaśnienia Grzegorz S. - byłego piłkarza Górnika Łęczna
Wyjaśnienia Jerzego F. - b. prezesa Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Wita Ż. - b. obserwatora PZPN
Zeznania Janusza Kupcewicza - b. działacza Arki Gdynia
Wyjaśnienia Jerzego G. - byłego szefa kolegium sędziów PZPN
Wyjaśnienia Zbigniewa S. - kierownika drużyny Śląsk Wrocław
Wyjaśnienia Grzegorza K. - b. trenera Śląska Wrocław
Wyjaśnienia Janusza Wójcika - b. trenera Świtu Nowy Dwór
Zeznania Franciszka Smudy - b. trenera Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Zbigniewa W. - byłego zawodnika Lecha Poznań
Wyjaśnienia Roberta D. - był masażysty Lecha Poznań
Wyjaśnienia Krzysztofa W. - b. sędziego z Jeleniej Góry
Wyjaśnienia Tomasza W. - byłego sędziego z Warszawy
Wyjaśnienia Krzysztofa P. - b. obserwatora PZPN z Poznania
Wyjaśnienia Janusza S. - b. działacza Świtu
Wyjaśnienia Wojciecha Sz. - b. działacza Świtu NDM i Widzewa Łódź
Wyjaśnienia Mariana W. - byłego obserwatora PZPN z Katowic
Wyjaśnienia Krzysztofa S. - b. sędziego z Tarnowa.
Wyjaśnienia Jarosława Ż. - b. sędziego z Bydgoszczy
Wyjaśnienia Andrzeja K. - b. sędziego z Częstochowy
Wyjaśnienia Zbigniewa M. - b. sędziego z Piły
Wyjaśnienia Mirosława K. - b. sędziego asystenta z Opola
Wyjaśnienia Mariusza S. - b. sędziego z Opola
Wyjaśnienia Ryszarda F. pseudonim Fryzjer
Wyjaśnienia Mariana D. - b. działacza ze Śląska
Wyjaśnienia Piotra W. - byłego sędziego z Krakowa
Wyjaśnienia Ryszarda N. cz. 1, cz. 2 - b. właściciela Odry Opole
Wyjaśnienia b. sędziego Zbigniewa R.
Wyjaśnienia b. sędziego Grzegorza Sz.
Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.
Lista skazanych za korupcję
Lista ustawionych meczów
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu
Zobacz nasz profil na Facebooku
Zobacz nasz profil na Twitterze
Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!