niedziela, 3 lipca 2011

Akt oskarżenia ws. tzw. gangu Fryzjera. Wyjaśnienia b. sędziego Mariusza S.

Mariusz S. to były sędzia z Opola. W ubiegłym roku został oskarżony o udział w gangu Fryzjera i popełnienie 12 przestępstw (czytaj tutaj). Został skazany na początku czerwca (czytaj tutaj).

Arbiter przyznał się do zarzutów, złożył wyjaśnienia i dobrowolnie poddał karze 2,5 roku więzienia w zawieszeniu na 4 lata, 4-letni zakaz działania w profesjonalnym futbolu, zwrot 44,5 tysiąca złotych wziętych łapówek. W czasie przesłuchań był bardzo rozmowny. Oto niektóre protokoły przesłuchań:

7.08.2006 roku
Swoją karierę sędziowską rozpocząłem 29 maja 1995 roku. Wtedy sędziowałem pierwszy mecz. Składając wyjaśnienia będę opierał się na zeszycie, który bardzo skrupulatnie prowadziłem od początku kariery. Tam mam wpisane wszystkie mecze, które sędziowałem. Do III ligi awansowałem w 2001 roku. Pierwszy mecz miałem 4 sierpnia 2001 roku. Do II ligi awansowałem w sezonie 2004/2005. Po sezonie spadłem do III ligi. Obecnie jestem sędzią III ligi. Obecnie nie działam w Opolskim Związku Piłki Nożnej. Wcześniej byłem w zarządzie kolegium sędziów.
Na podstawie swojego zeszytu złożę wyjaśnienia. Zaznaczam jednak, że nie mam zapisków z rundy wiosennej 2005/2006, gdyż zawsze zeszyt uzupełniałem po danej rundzie. Notatki robiłem na podstawie kalendarza, w którym także mam zapiski i na podstawie zapisów w komputerze, które także robię. O meczach z rundy wiosennej powiem z pamięci.

Ruch Radzionków także ustawiał?
Ostatni mecz, który sędziowałem to Ruch Radzionków - Chrobry Głogów. Mecz ten był pod koniec maja lub w czerwcu. Pojechaliśmy do Radzionkowa i weszliśmy do szatni sędziowskiej. Do szatni chyba wszedł kierownik drużyny Radzionkowa. On na pewno ma na nazwisko Ch., natomiast nie mam pewności czy pełni funkcję kierownika drużyny. On zaprosił nas na górę na kawę. Moi asystenci wyszli z szatni i ten Ch. wykorzystał moment, że ja jeszcze w szatni zostałem i po cichu powiedział mi, że ma 2 tys. zł. i mi je da jeśli ja pomogę drużynie Ruchu w zwycięstwie. Ja się zgodziłem. Mecz zakończył się wynikiem 2:0. Po meczu, gdy ja się wykąpałem ponownie Ch. zapraszał na górę na kolację. On zawołał mnie do toalety i tam przekazał mi obiecane 2 tys. zł. Z asystentami nie podzieliłem się. To był sezon 2005/2006.

KORUPCJA W RUCHU RADZIONKÓW

Jak Miedź mecze kupowała, a obserwator B. nie dotrzymywał słowa
Kolejny mecz, o którym chcę opowiedzieć odbył się jesienią sezonu 2005/2006. Był to mecz z 29 października 2005 roku między Miedzią Legnica a Walką Zabrze. Przed meczem gdy byłem w szatni sam bo asystenci wyszli na boisko, wszedł do szatni obserwator tego meczu Bogdan B. (tu czytaj o jego zatrzymaniu) i powiedział do mnie, że mam pomóc drużynie gospodarzy - Miedzi Legnica. On mnie nie prosił - wręcz mi rozkazał. On powiedział, że mam pomóc drużynie gospodarzy, natomiast dla sędziego, który słyszy takie słowa od obserwatora jest jasne, że chodzi o pomoc w zwycięstwie. Dokładnie było tak, że już w czwartek przed meczem. Dokładnie było tak, że już w czwartek przed meczem zadzwonił do mnie kierownik drużyny Miedzi Piotr A. On dzwonił jeśli się nie mylę z telefonu stacjonarnego z klubu. On zgodnie ze zwyczajem przyjętym w tym klubie powiedział abyśmy na mecz przyjechali dzień wcześniej. Tak też zrobiliśmy. Przyjechaliśmy na ten mecz w piątek. Spaliśmy w hotelu studenckim. Nie płaciliśmy za ten hotel. Za hotel płacił klub. Wcześniej w tym hotelu zjedliśmy kolację - również na koszt klubu. Z nami był cały czas dyrektor klubu, którego nazwiska nie pamiętam. Był to taki człowiek z bródką, był kierownik drużyny A., był także prezes Miedzi Zenon B. (czytaj tutaj o jego zatrzymaniu). Po kolacji pojechaliśmy do dyskoteki. Tam o ile dobrze pamiętam był tylko prezes z nami. Podczas tej dyskoteki prezes mówił do mnie, że pogadamy. Chodziło o to, że coś mi zaproponują. Konkretnych rozmów wtedy nie było. Po tej kolacji wróciliśmy do hotelu spać. Rano wstaliśmy na śniadanie na koszt klubu. Mecz był o godzinie 14.00. Pojechaliśmy na mecz i poszliśmy do budynku klubowego, tam gdzie są biura. Siedzieliśmy w pokoju kierownika lub dyrektora, tam gdzie jest kawa i ciasto. Był taki moment, że asystentów nie było i wtedy ten dyrektor z bródką podszedł do mnie i powiedział, że on załatwia mi notę z obserwatorem B.  Dyrektor powiedział, że załatwią mi notę 8,2 u obserwatora. Powiedział, że tę notę mi załatwią jeśli ja pomogę im w zwycięstwie, a oni już wszystko z obserwatorem załatwią. Zgodziłem się chociaż miałem wątpliwości czy B. dotrzyma słowa, bo B. jest znany z tego, że bierze od klubów pieniądze, a nie zawsze daje takie noty jak obiecuje. Po tej rozmowie do pokoju wszedł obserwator, chwilę posiedzieliśmy i my wyszliśmy z pokoju, a obserwator został z dyrektorem. Przed samym meczem wszedł do mnie do szatni ten właśnie obserwator i powiedział mi, że mam pomóc Miedzi. Obserwator nie mówił mi, że w zamian za to dostanę notę, ale ja już wtedy wiedziałem po tej rozmowie z obserwatorem, że faktycznie Miedź z nim to załatwiła. Miedź wygrała ten mecz 3:0. Po meczu była kolacja, na której byli działacze klubu, obserwator i my sędziowie. Po kolacji podszedłem do obserwatora gdy on już był w samochodzie i odjeżdżał. Zapytałem go jaką notę mi wystawi. On mi powiedział, że sędziowałem tak naprawdę na notę 7,8, ale w związku z tym, że jest taki wynik jaki on chciał to musi mi tę notę podwyższyć. Nie powiedział jednak jaką mi notę postawi. Później zadzwoniłem do Fryzjera i poprosiłem go żeby załatwił mi notę u obserwatora. Fryzjerowi opisałem całą tę historię, że Miedź obiecała mi załatwić notę u B., ale proszę go o interwencję bo B. jest znany z tego, że nie wywiązuje się z obietnic. Po tej rozmowie dzwoniłem do B. i on mi powiedział, że dzwonił do niego ws. mojej noty Fryzjer. On mi powiedział, że da mi notę 8,2. Ja chciałem wykorzystać tę sytuację i powiedziałem do niego żeby mi dał notę 8,3. Zależało mi wtedy na notach bo słabo napisałem egzamin sędziowski i jedynie notami mogłem się ratować przed spadkiem z III ligi. On mi wtedy powiedział, że wyżej niż 8,2 nie może mi dać. Ja się zdenerwowałem i powiedziałem mu, że jak bierze kasę od klubów to chętnie całą zatrzymuje dla siebie, a jak ma coś dać sędziom to już ma kłopoty. On się wtedy zdenerwował i dał mi notę 8,1. Tydzień później Miedź Legnica grała z Odrą Opole w Opolu. Ja jestem kibicem Odry. Na meczu spotkałem dyrektora Miedzi, tego z bródką. Miałem do niego pretensje i pytałem jak oni załatwili sprawę z B., że obiecali mi 8,2 a dostałem 8,1. Teraz przypominam sobie, że ten dyrektor nazywał się Zbigniew K. Dyrektor powiedział jedynie, że z tym B. zawsze był problemy. Ja go zapytałem - ile daliście B. dyrektor odpowiedział, że 2 tys. Po tym jak już dowiedziałem się jaką notę dostałem, chyba w następnym tygodniu w czwartek zadzwoniłem do obsadowego PZPN Leszka Saksa i powiedziałem mu, że przed meczem Miedzi z Walką do szatni wszedł obserwator i zażądał żebym sędziował pod Miedź Legnica. On zapytał mnie: A co słaba nota była? Ja odpowiedziałem, że nie, że dostałem 8,1. Powiedziałem mu, że kazaliście zgłaszać takie rzeczy to zgłaszam.  On powiedział mi, że zgłosi to panu Strejlauowi i sobie zaproszą B. na dywanik. Nic w tej sprawie nie zrobili bo B. dalej jest obserwatorem. a jedynie poniosłem konsekwencje tego, że zgłosiłem to Saksowi bo od tego czasu dostawałem na obserwacje, tylko takich obserwatorów, na których mówią "pistolety" czyli takich, którzy dają bardzo niskie noty. Moim zdaniem oni za to, że nakapowałem chcieli spuścić mnie do niższej ligi. Bo nawet jak przyjeżdżał na mój mecz obserwator, który daje wysokie noty to mi dawał niskie. Obserwatorów i sędziów na III ligę wystawia także Saks. Ja zresztą gdzieś już od października 2004 roku wysyłałem in cognito wiadomości sms początkowo do prezesa kolegium sędziów PZPN Hańderka, później także do Saksa i ostatnio do Strejlaua. W tych sms pisałem co się dzieje w II lidze. Pisałem o łapówkach, pisałem o obserwatorach, Generalnie o korupcji. Później Strejlau na łamach pisma Polska Piłka wypowiedział się, że dostaje takie sms i poprosił żeby ta osoba, która mu te sms wysyła odezwała się. Ja przeczytałem to i zadzwoniłem do niego na telefon komórkowy. Umówiłem się z nim na spotkanie w Warszawie w styczniu lub w lutym tego roku. Opowiedziałem mu o wymianach not obserwatorów o łapówkach, o korupcji w lidze.

Jak Miedź Legnica mecze kupowała

Jak Ceramika kupowała. Strejlau wiedział o korupcji?
Przede wszystkim na spotkaniu opowiedziałem Strejlauowi o meczu Tłoki Gorzyce - Ceramika Opoczno, który odbył się 4 maja 2003 roku.  Mecz ten sędziował Sławomir B., a ja i Janusz B. byliśmy liniowymi. Opiszę jak to wyglądało i opisałem to wszystko także Strejlauowi. Przed meczem pojechaliśmy do Kielc. Tam odbyła się tzw. "odprawa przedmeczowa". Podjechaliśmy pod hotel lub restaurację mieszczącą się naprzeciwko lub w okolicach dworca PKP. Tam podjechaliśmy i sędzia główny spotkania B. poszedł do środka. My czekaliśmy w samochodzie. Później przyjechali pod ten hotel Mariusz Ł. i Mirosław S. Przyszli do nas do samochodu i się przywitali. Dali nam po tysiąc złotych i poprosili o pomoc Ceramice w zwycięstwie. Powiedzieli żebyśmy im pomogli bo z tym sędzią głównym nie zawsze wiadomo jak będzie. S. i Ł. byli razem, nie pamiętam, który wyciągnął pieniądze. Ale obydwaj przy tym byli. Powiedzieli, że dla nich jest to bardzo ważny mecz, a sędzia główny może się z nami nie podzielić więc osobiście chcą to z nami załatwić. Później weszli do środka hotelu, do którego wcześniej wszedł B. Za chwile przyszedł pan obserwator Stanisław N. Przywitał się z nami i zapytał "czy już przyjechali?". Wszedł także do hotelu. W tym samochodzie siedzieliśmy chyba z godzinę, bo oni tak długo się naradzali. Z hotelu wyszli później B. z N. i pojechaliśmy razem na mecz.
B. miał taki styl, że jak mu się udawało to ukrywał, że dostał pieniądze. Nam mówił jedynie, żebyśmy sędziowali pod konkretną drużynę bo obserwator kazał. Tutaj też tak było. Powiedział żebyśmy sędziowali pod Ceramikę. Nie wspomniał nic o kasie. Później, nie pamiętam skąd, dowiedziałem się, że B. miał do wzięcia 15 tys. zł. ale nie wziął bo Ceramika przegrała. Po meczu B. pojechał na stację paliw razem z nami żeby oddać kasę Ł. My też oddaliśmy pieniądze. Na stacji był też Mirosław S. B. rozmawiał jeszcze ze S., a Ł. podszedł do nas niby się pożegnać i wtedy oddaliśmy mu pieniądze. My nie mówiliśmy B., że też dostaliśmy kasę. Pamiętam, że w przerwie meczu, gdy schodziliśmy na przerwę Ł. biegł za B. i mówił do niego, że za remis też dostanie pieniądze - 5 tys. zł. To słyszał kierownik drużyny Tłoków i powiedział do B., że wszystko słyszał. Ceramika była tak słaba w tym meczu, że nie było nawet rady żeby jej pomóc. Strejlau po tej mojej relacji powiedział do mnie, że że tego nie ma sensu zgłaszać do prokuratury bo i tak nic z tego nie będzie.
To wszystko co mogę powiedzieć o III lidze po moim spadku.

Jak Ceramika Opoczno mecze kupowała

Teraz wyjaśnię o meczach z II ligi.

Mariusz J. boi się podsłuchu
Sędziowałem 4 czerwca mecz MKS Mława - Widzew Łódź. W tym czasie obsada meczów była już jawna. To znaczy oficjalnie była jawna, bo nawet jak była tajna to to była jawna. Kilka dni przed meczem, gdy obsada pojawiła się już w internecie zadzwonił do mnie Mariusz J., kierownik drużyny z Polkowic. On zadzwonił do mnie z kart pre paid. Zapytał mnie o jakiś mój nieoficjalny numer, na który on mógłby również zadzwonić i spokojnie porozmawiać nie bojąc się podsłuchu. Ja też mu podałem numer prepaidowy. Miałem kilka takich numerów. Do Strejlaua wysyłałem sms także z takich numerów. Jeszcze jak byłem na obozie po awansie do II ligi to chyba (warszawski sędzia) Grzegorz G. oficjalnie do nas sędziów mówił żeby załatwiając takie sprawy dzwonić z numerów prepaidowych i zmieniać te karty, bo jak będziemy używać oficjalnych numerów to będą się tworzyć billingi i będzie można łatwo nas namierzyć. Za chwilę zadzwonił do mnie J. na numer nieoficjalny. On mi powiedział wtedy, że jest dla mnie przygotowane 15 tys. zł. za pomoc dla MKS Mławy. Jemu chodziło o urwanie punktów i porażkę Widzewa Łódź. Powiedział dokładnie, że 15 tys. zł. jest za zwycięstwo, a 10 tys. za remis. Mecz wygrała Mława 1:0. Po meczu nawet przyszedł Majewski i podziękował za sędziowanie. To był ważny mecz dla Widzewa bo oni wtedy walczyli o baraże. Wtedy przez telefon J. mi nie powiedział  kto daje te pieniądze. Ja też o to nie pytałem. Jakoś tydzień później sędziowałem mecz w Polkowicach. Dokładnie było to 11 czerwca 2005 roku. Wtedy podszedł do mnie J. i powiedział, że te pieniądze na pewno dostanę, ale jeszcze ich nie ma bo pieniądze ma przywieźć Mirosław D. Ja byłem trochę zdziwiony bo D. był wówczas trenerem Arki Gdynia, a o ile się nie mylę Arka miała już zapewniony awans i nie musiała rywalizować z Widzewem. Chyba jeszcze tydzień później, pamiętam, że to była niedziela i w Legnicy był turniej młodzików, J. zadzwonił i powiedział, że jest na tym turnieju. On chyba prowadził tam jakąś drużynę młodzieżową. Powiedział żebym przyjechał na ten turniej po pieniądze. Tak też zrobiłem. Dostałem od niego 15 tys. zł. Wtedy właściwie nie rozmawialiśmy przy przekazywaniu tych pieniędzy. Za ten mecz nic nie dałem asystentom.

Korupcja w Górniku Polkowice

Kolejny mecz, który sędziowałem w II lidze to mecz Kujawiaka Włocławek z RKS Radomsko 27 kwietnia 2005 roku. Ja byłem na ten mecz wyznaczony wcześniej, ale nastąpiło przesunięcie kolejki ligowej, gdyż zmarł papież. Przed tym meczem zadzwonił do mnie Marian D. Nie pamiętam czy on dzwonił do mnie na numer oficjalny czy jeden z tych telefonów na kartę. On mnie zapytał czy ja jadę na ten mecz. Ja potwierdziłem. On powiedział, że wiadomo, że drużyna Radomska to słaby zespół więc nie trzeba będzie się wysilać na tym meczu żeby pomóc Kujawiakowi. Powiedział jednak, że za zwycięstwo Kujawiaka dostanę coś na miejscu. Chodziło o pieniądze. Kujawiak wygrał 4:0. Nikt do mnie przed meczem nie podchodził. Po meczu zadzwoniłem do Mariana D. i powiedziałem, że wszystko jest okej, że Kujawiak wygrał. On powiedział wtedy żebym zadzwonił do Fryzjera i umówił się na przekazanie pieniędzy. D. nie wymienił konkretnej kwoty. Zadzwoniłem do Fryzjera na telefon, który podał mi D. Gdy do niego zadzwoniłem powiedziałem, że dzwonię bo Marian D. kazał mi zadzwonić. On wiedział o co chodzi bo od razu powiedział żebym przyjechał do niego do domu. Pojechałem do niego do domu do Obrzycka, do jego willi. Do domu nie wchodziłem bo Fryzjer wyjechał swoim samochodem i spotkaliśmy się na trasie, kawałek przed tym Obrzyckiem. Byłem tam z liniowymi. Asystenci siedzieli w samochodzie, ja wszedłem do samochodu Fryzjera. On da mi 10 tys. zł. Ja już wtedy nie interesowałem się notami bo nie miałem szans na utrzymanie się w lidze. Nie odpaliłem nic asystentom. Z tego co wiem w lidze D. i Fryzjer działali razem. Dlatego pewnie D. temat miał załatwić ze mną, a Fryzjer załatwiał pewnie w tym czasie inne tematy. Przecież Fryzjer mógł sam do mnie zadzwonić w tej sprawie.

Korupcja w Kujawiaku Włocławek

Kolejny mecz to mecz Górnika Polkowice z MKS Mława 10 kwietnia 2005 roku. Wcześniej sędziowałem mecz Polkowic w Pucharze Polski (24 listopada 2004 roku). Po tym meczu na kolacji podszedł do mnie Andrzej S. z Polkowic i powiedział mi, że jak będę sędziował jakiś mecz Polkowic w lidze to żebym wcześniej dał mu znać. Gdy zostałem wyznaczony na ten mecz to zadzwoniłem do S. i mu o tym powiedziałem. On mi powiedział, że już nie jest kierownikiem klubu, że był kierownikiem klubu tylko przejściowo na jesień, ale przekaże komu trzeba. Na tym ta rozmowa się skończyła. Pojechaliśmy do Polkowic na mecz i tam najpierw wypiliśmy kawkę, a potem na bok wziął mnie (Mariusz) J. i zaprosił na bok do pokoju sędziowskiego. Powiedział mi, że ma dla mnie 4 tys. zł. i, że dla obserwatora też mają. Obserwatorem tego meczu był Marian D. On powiedział, że dostanę te pieniądze jak pomogę w zwycięstwie. Ja się zgodziłem. Mecz się zakończył zwycięstwem 2:1. Pieniędzy po meczu od J. nie dostałem. Dostałem je następnego dnia. Z J. umówiłem się na parkingu przy zjeździe z autostrady na Opole. Tam dostałem od niego 4 tys. Przed meczem rozmawiałem jeszcze z D. On pytał się mnie "czy rozmawiali z Tobą". Ja powiedziałem, że tak i on powiedział, że mogę pomóc Polkowicom.
W tym meczu miałem propozycję także z drugiej strony. Zawsze było tak, że (Sławomir) B. i (Grzegorz) G. kazali mi siebie informować gdzie jadę na mecz. Wtedy zadzwoniłem również i przed tym meczem i poinformowałem G., że jadę na ten mecz. G. zadzwonił do mnie w sobotę, mecz był w niedzielę, i powiedział mi, że jak pomogę Mławie w zwycięstwie to dostanę 5 tys. zł. Nie mówił jakie kontakty on ma z Mławą. Zgodziłem się także. Mława jednak przegrała więc pieniędzy nie dostałem. G. dzwonił z numeru zastrzeżonego, nie wiem jakiego.

Korupcja w Górniku Polkowice

8.08.2006
Kolejny mecz, który opiszę Świt Nowy Dwór - Zagłębie Sosnowiec (30 października 2004 roku). Mecz wygrał Świt 2:0. W Zagłębiu grał wówczas piłkarz Łukasz A. Był on kapitanem tej drużyny. To mój kolega, którego kiedyś poznałem przez Marcina L. Marcin L. pochodzi z Opola i stąd go znam, a obecnie właśnie gra w Zagłębiu. Ten A. podczas którejś z rozmów prosił mnie abym informował go wcześniej gdy zostanę wyznaczony do meczów Zagłębia Sosnowiec. Gdy zostałem wyznaczony do tego meczu zadzwoniłem do A. i go o tym poinformowałem. Gdy do niego dzwoniłem to na pewno nie dzwoniłem ze swojego telefonu komórkowego, lecz musiałem dzwonić z telefonu na kartę. Przeważnie miałem karty pre paid w sieci PLUS. Po tym jak ja go poinformowałem to on nie od razu złożył propozycję lecz dopiero po jakimś czasie do mnie oddzwonił. On w tej rozmowie zaproponował mi 5 tys. zł. za pomoc w zwycięstwie Zagłębia Sosnowiec. Ja się zgodziłem. Mecz jednak wygrał Świt i ja pieniędzy nie dostałem.
Jeszcze wcześniej przed tym meczem był mecz Chrobry Głogów - Zagłębie Sosnowiec. Przed tym meczem dostałem propozycję od L. i Mariusza U., którzy przyjechali do mnie do Opola. Później jak oni awansowali do II ligi, w tym samym czasie ja awansowałem L. powiedział mi, że w sprawie kasy będzie dzwonił A. bo on jest kapitanem drużyny. Tak też się stało. Chcę jeszcze dodać, że kiedy już byłem na stadionie w Nowym Dworze Mazowieckim to dzwonił do mnie Marian D., było to gdzieś na półtorej godziny przed meczem i powiedział mi, że za pomoc w zwycięstwie Zagłębia Wojtek R. do tej piątki co mi zaproponowali dorzuca jeszcze dwójkę czyli 2 tys. zł. Z tej rozmowy wynikało, że D. wiedział o tej propozycji 5 tys. zł. Wojciech R. to dyrektor Zagłębia Sosnowiec. Asystentom nic nie mówiłem o tej propozycji.

Korupcja w Zagłębiu Sosnowiec

Kolejny mecz odbył się 16 października 2004 roku między Ruchem Chorzów a MKS Mława. Mecz wygrała Mława 1:0. O tym, że zostałem wyznaczony na ten mecz poinformowałem (warszawskiego sędziego) Grzegorza G. Tak jak mówiłem on kazał mi się informować o meczach w jakich będę sędziował. Zadzwoniłem do niego na telefon oficjalny. Dzwoniłem z jakiegoś telefonu na kartę. Na pewno nie dzwoniłem do niego z telefonu oficjalnego. G. później do mnie oddzwonił i powiedział, że z propozycją w sprawie tego meczu będzie do mnie dzwonił ktoś z MKS Mława. Faktycznie, o ile dobrze pamiętam, w piątek wieczorem zadzwonił do mnie jakiś mężczyzna. Nie przedstawił się, powiedział jedynie "dzień dobry MKS Mława z tej strony". Powiedział mi w tej rozmowie, że za pomoc w uzyskaniu trzech punktów przez Mławę dostanę 8 tys. zł. Chodziło o zwycięstwo dla Mławy. G. gdy ze mną rozmawiał także nie powiedział kto będzie do mnie dzwonił. Powiedział jedynie, że ktoś z Mławy. Mława ten mecz wygrała. Gdzieś 2-3 godziny po tym meczu zadzwonił do mnie ten sam mężczyzna i zapytał na jaki adres wysłać pieniądze. Ja mu podałem swój adres domowy. On powiedział mi, że wyśle przekaz pocztowy, ale nie wpisze swojego nazwiska a innej osoby. Faktycznie taki przekaz otrzymałem. Było tam wpisane jakieś nazwisko mężczyzny, ale nie pamiętam tego nazwiska i przekazu też już nie mam. Grzegorz G. widać, że nałapał kontaktów gdy sędziował w II lidze i zajął się pośrednictwem. Więcej o G. mógłby powiedzieć (Sławomir) B. bo to jego serdeczny kolega.

Korupcja w MKS Mława

Kolejny mecz to mecz KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - Jagiellonia Białystok rozegrany 25 września 2004 roku. Jagiellonia wygrała ten mecz 2:0. W Opolu jest taki sędzia Andrzej Krupa, kolega Mariusza Ł. On mi mówił, że jak będę sędziował KSZO to żebym go poinformował a on poinformuje Ł. Gdy dowiedziałem się, że będę sędziował ten mecz to poinformowałem o tym telefonicznie Krupę. Dzwoniłem do niego z telefonu domowego stacjonarnego na jego domowy telefon. Ja z nim często rozmawiałem telefonicznie bo się lubimy. On zadzwonił do Ł. i później do mnie oddzwonił i powiedział, że Ł. będzie do mnie dzwonił na telefon domowy. Tak też się stało. Ł. powiedział w rozmowie telefonicznej, że u nich w KSZO zawsze jest 7 tys. zł. dla sędziego i 3 tys. dla obserwatora. On powiedział, że u nich zawsze jest złotówka co oznaczało 10 tys. zł., ale zawsze jest taki podział między sędziego a obserwatora. Ł. interesowało zwycięstwo KSZO i taką kwotę zaproponował czyli 7 tys. zł. Ja się zgodziłem. On mnie niejako informował o zasadach jakie panują w KSZO. Obserwatorem tego meczu był (Zygmunt) K. i on przed meczem powiedział do mnie: tutaj się nie wychylaj, tylko sędziuj to co na boisku. Na tej podstawie sądzę, że z nim także rozmawiali. Ja wcześniej K. nie mówiłem, że do mnie podchodzili, wiec skoro on tak do mnie zagadał to znaczy, że z nim KSZO także rozmawiało. Przed meczem także miałem propozycję z drugiej strony. Klubem Jagiellonią i także zresztą Widzewem opiekował się taki jeden Irek (gangster jeleniogórski, który wówczas miał status świadka koronnego), którego nazwiska nie znam. Jeszcze dłuższy czas przed tym meczem zadzwonił do mnie Arkadiusz D., który jest sędzią na IV lidze w Opolu i powiedział, że jest taki Irek, który chce nawiązać kontakt z sędziami. Ten telefon nie miał związku z żadnym meczem. Po tym telefonie D. zadzwonił ten Irek i powiedział, że opiekuje się Jagiellonią i Widzewem i jakbyśmy jechali na mecz, którejś z tych drużyn to żebyśmy zadzwonili. Ja miałem do niego numer telefonu. Ten numer miałem zapisany na karteczce, którą mam przy sobie. Oddałem ją policjantom. To był jego numer oficjalny i z tym numerem rozmawiałem chyba tylko przy tym poznaniu. Później on dzwonił do mnie i ja do niego używając kart pre paid. Tego Irka znał również (Sławomir) B. Ten Irek wycofał się chyba z tego biznesu jak zatrzymano (Antoniego) F. Tak mi mówił przez telefon. Nie pamiętam czy przed meczem to ja do niego zadzwoniłem czy on do mnie. W rozmowie telefonicznej powiedział mi, że jeżeli pomogę Jagiellonii to dostanę 5 tys. zł. Zgodziłem się także pomóc Jagiellonii. Z rozmów z tym Irkiem wynikało, że pieniądze na łapówki on dostaje z tych klubów. Z rozmów tych wynikało, że on formalnie nie jest zatrudniony w tych klubach, ale w jakiś sposób jest z tymi klubami związany. W trakcie tych rozmów dowiedziałem się, że ten Irek ma jakiś swoich zawodników, którzy grają w klubach (sic!!). Z tego co zrozumiałem on mieszka gdzieś pod Warszawą, gdzieś w tych okolicach. Po meczu gdzieś około godziny 21.00, mecz był o 18.00 zadzwonił do mnie ten Irek i powiedział, abym na chwilę wyszedł przed stadion. On na mnie już czekał i przekazał mi te pieniądze. Ten człowiek jest troszeczkę przy tuszy, wzrostu około 180 cm, gdzieś w wieku 35 lat. Nie jestem pewien tego opisu, bo wtedy widziałem go pierwszy i ostatni raz, a było ciemno.

Korupcja w KSZO Ostrowiec Świętokrzyski

Kolejny mecz odbył się 5 września 2004 roku między Radomiakiem Radom a Podbeskidziem Bielsko Biała. Mecz odbył się na pewno w niedzielę. Cała kolejka odbyła się w niedzielę. Podczas tej kolejki zarówno ja jak i Sławek B. zostaliśmy wybrani przez Saksa na mecze. Musieliśmy się ze sobą skontaktować aby dobrać asystentów, którzy czasami wymiennie jeździli raz ze mną raz z nim. Musieliśmy się podzielić asystentami. Zadzwoniłem do B. i powiedziałem mu na jaki mecz jadę. Jak mu powiedziałem, że na ten mecz jadę to B. powiedział mi, że muszę zadzwonić do Jacka P. i mu o tym powiedzieć. Generalnie to był mój pierwszy sezon w II lidze, ale już zacząłem łapać, że układ jest taki, że każdy sędzia przed każdym meczem różnych drużyn doskonale wie kto opiekuje się jaką drużyną i do kogo przed kolejnym meczem zadzwonić żeby dostać propozycję kasy. W tej rozmowie B. powiedział jednak po chwili żebym jednak ja nie dzwonił, tylko on zadzwoni do Jacka i powie mu, że ja sędziuję. Za chwilę zadzwonił do mnie i powiedział, że Jacek P. zadzwoni do mnie w sprawie tego meczu. Nie pamiętam czy w piątek czy w sobotę faktycznie zadzwonił do mnie Jacek P. na numer oficjalny. Powiedział do mnie, że "Podbeskidzie dziesięć razy pozdrawia mnie". Oznaczało to w naszym slangu, że Podbeskidzie oferuje 10 tys. zł. za zwycięstwo. Chcę dodać, że przez telefon nigdy nie rozmawialiśmy ze sobą otwartym tekstem, zawsze była mowa o pozdrowieniach, kwiatach, złotówkach, nigdy wprost nie mówiło się otwartym tekstem. Wszyscy z naszego środowiska wiedzieli jednak o co chodzi. Ja w rozmowie z B. prosiłem żeby nikomu nie mówił, że ja jadę na ten mecz. Okazało się jednak, że informacja na ten temat doszła do Janusza O. W sobotę spotkałem w Opolu Mirka K., który wtedy był na mnie bardzo obrażony, że wcześniej nie powiedziałem mu na jaki mecz jadę. Chodziło o inny, wcześniejszy mecz. K. podczas tego spotkania powiedział do mnie, że dzwonił do niego Janusz O., który mieszka w Radomiu i pytał go o mnie wiedząc, że ja jadę sędziować ten mecz. Ja wówczas zapytałem K. co chce O. Ja powiedziałem, że ja O. nie znam i nie będę dzwonił do niego by pytać co on chce. Pamiętam, że wybrałem wówczas numer telefonu do O., który podał mi K. i ze swojego telefonu oficjalnego zadzwoniłem do O. Nie rozmawiałem z nim tylko swój telefon dałem K. On z nim rozmawiał. Po tej rozmowie K. powiedział mi, że O. mówił, że ws. tego meczu będzie do mnie dzwonił kierownik Radomiaka Marek W. na telefon stacjonarny. On powiedział, że za zwycięstwo Radomiaka, jeśli w tym pomogę, dostanę 10 tys. zł. Ja się zgodziłem. Gdy jechałem na mecz za Opocznem przekroczyłem prędkość i zatrzymała mnie policja. Zapłaciłem mandat 300 zł. W tym czasie gdy byłem przy policjancie zadzwonił do mnie pan Stanisław P., prezes Podbeskidzia Bielsko Biała. On dzwonił ze swojego telefonu na mój telefon oficjalny. Ten numer P. jest napisany na tej kartce, którą miałem przy sobie i dałem policjantom. On zaproponował abyśmy jeszcze przed meczem spotkali się na trasie. Spotkaliśmy się w jakiejś miejscowości w restauracji przy drodze. Nie pamiętam nazwy miejscowości. Tam przekazał mi te obiecane przez Jacka P. 10 tys. zł. Powiedział, że to za pomoc w uzyskaniu przez Podbeskidzie 3 punktów. To było krótkie spotkanie bo się śpieszyłem na mecz. Mecz wygrało Podbeskidzie 1:0. 5 tys. zł poszło dla obserwatora, którym był Henryk P. z podkarpackiego ZPN i po 500 zł dla asystentów. Na tym spotkaniu przed meczem z P. byłem z asystentami, ale czekali w samochodzie. Oni wiedzieli o o tej propozycji abyśmy pomogli Podbeskidziu. Zgodzili się także pomóc. Po meczu, z racji tego, że wynik był pozytywny, dałem asystentom po 500 zł. Asystentami byli Dariusz W. i Mariusz K. Z obserwatorem sytuacja była taka, że przed meczem podszedłem do obserwatora P. i powiedziałem mu o propozycji i od Podbeskidzia i Radomiaka. Powiedziałem mu jakie kwoty oferują. On powiedział, że skoro są obietnice z obu stron to mam sędziować to co na boisku. Gdy mu o tym powiedziałem to było jasne, że on też dostanie ode mnie jakąś działkę. Nie mogłem mu przecież nie dać bo zostałbym załatwiony notą. Ja powiedziałem o tym P. bo chciałem od niego dostać dobrą notę. Okazało się to jednak błędem. Po meczu ja do niego podszedłem powiedziałem, że musimy się spotkać i rozliczyć. To było już po tym jak się wykąpaliśmy. On powiedział wtedy żebym zadzwonił i poszedł do samochodu. My wyjeżdżając ze stadionu pojechaliśmy za nim. Ja zadzwoniłem do niego i powiedziałem żeby się gdzieś zatrzymał. On tak zrobił. Wysiadłem ze swojego samochodu, wsiadłem do jego i dałem mu 5 tys. zł. Po tym jak dałem mu te pieniądze zapytałem jaką notę mi da. On powiedział wtedy, że 7,4 bo zarzucił mi jakieś kartki. Ja go zapytałem dlaczego 7,4 skoro daję mu tyle pieniędzy. On powiedział wtedy, że przecież te pieniądze nie są ode mnie tylko od klubu. Ostatecznie dał mi notę 7,7.

Korupcja w Radomiaku Radom 
Korupcja w Podbeskidziu Bielsko Biała

Ostatni mecz, który sędziowałem w II lidze gdzie została przyjęta przeze mnie korzyść majątkowa to mecz ŁKS Łódź - Zagłębie Sosnowiec z 21 sierpnia 2004 roku i zakończony wynikiem 2:2. O tym, że jadę na mecz poinformowałem telefonicznie (warszawskiego sędziego Grzegorza) G. Dzwoniłem na jego numer oficjalny. Nie pamiętam z jakiego telefonu dzwoniłem. Telefon ten wykonałem w dniu meczu. Powiedział, że zadzwoni do ŁKS i przekaże tę informację, Potem oddzwonił do mnie i powiedział, że jak przyjadę na miejsce to będzie ze mną rozmawiał kierownik drużyny gospodarzy Jacek Ż. (nadal jest kierownikiem ŁKS). Tak też się stało na miejscu jak przyjechałem. Jacek Ż. podszedł do mnie jak przyjechałem samochodem pod budynek. Szliśmy razem do szatni sędziowskiej. W trakcie drogi powiedział, że jest 5 tys. zł za zwycięstwo, z tego trzeba opłacić obserwatora. Ma być tak, że 3 tys. dla mnie, dwa dla obserwatora przy czym to on już miał załatwić tę sprawę z obserwatorem. Nie było żadnej rozmowy o remisie. Nie było świadków tej rozmowy. Obserwatorem meczu był Stanisław N. Odnośnie tego meczu dostałem także propozycję z drugiej strony. Dzień lub dwa wcześniej zadzwoniłem do Łukasza A. informując, że sędziuję mecz jego drużyny. Nie pamiętam z jakiego numeru dzwoniłem. A. z tego co pamiętam powiedział, że oddzwoni później. Tak się stało i powiedział mi w trakcie rozmowy telefonicznej, że jest 4 tys. za zwycięstwo i 2 tys. za remis. Ja tę propozycję przyjąłem. Mecz był sędziowany normalnie, tj. sędziowałem trawę. Otrzymałem przekazem pocztowym na adres domowy 2 tys. zł. od Górnika. nadawcą był Antczak. Pieniądze wpłynęły po kilku dniach. Z A. było ustalone, że taki będzie sposób płatności. Przed meczem w szatni podszedł obserwator N. i na ucho mi powiedział: dwie gwiazdki dla gospodarzy co należy zrozumieć, że trzeba gospodarzom pomóc.

Korupcja w ŁKS Łódź

Teraz chciałbym złożyć wyjaśnienia na okoliczność sędziowanych przeze mnie meczów w III lidze.
Mecz z 30 kwietnia 2003 roku Proszowianka Proszowice - Unia Tarnów 2:0. Otrzymałem na miejscu przed meczem od prezesa klubu Proszowianka Leszka Kokosińskiego. Powiedział, że daje 3 tys. zł za trzy punkty. O remisie nic nie mówił. Propozycja ta padła gdzieś przed meczem, okoliczności nie pamiętam dokładnie. Było to na stadionie. Świadków nie było. Propozycję przyjąłem. Obserwator meczu Zbigniew Bil otrzymał ode mnie tysiąc złotych. Przed meczem mówiłem mu, że Proszowianka premiuje mecz. Pieniądze przekazałem mu po meczu w drodze do samochodu. Asystentów w to nie wtajemniczałem. Pieniądze po meczu przekazał mi osobiście Kokosiński w gabinecie. W tym meczu była również propozycja z drugiej strony. Dzwonił do mnie Mirosław Kamiński chyba w dniu meczu lub dzień przed. Powiedział, że jest 2 tys. od Unii Tarnów za zwycięstwo. Przyjąłem tę propozycję. Potem z Unii Tarnów już się nikt nie kontaktował w tej sprawie.

Korupcja w Proszowiance Proszowice
Korupcja w Unii Tarnów

Kolejny mecz rozegrany 31 maja 2003 roku Warta Poznań - Wejherowo Gryf 2:0. Spotkałem się parę dni przed meczem z Kamińskim. Było to na egzaminach w Tarnowie Opolskim. Tam mu mówiłem, że będę sędziował ten mecz. On powiedział żebym poczekał chwilę. Puścił ze swojej komórki sygnał i za chwilę ktoś oddzwonił na jego telefon. Dzwonił jak się okazało później Fryzjer. Kamiński dał mnie do telefonu. Mówił on, że będzie do mnie później dzwonił w imieniu Warty i żebym podał mu swój numer telefonu co też uczyniłem. Był to mój pierwszy kontakt z Fryzjerem kiedy rozmawialiśmy. Widziałem go raz wcześniej na meczu Lecha Poznań. Wcześniej przed tym meczem byliśmy jako sędziowie na obiedzie. Ja podczas tego meczu byłem asystentem. Podczas obiadu nie rozmawiałem z nim. Wtedy tylko dowiedziałem się, że taka osoba istnieje. Dowiedziałem się wtedy, że jest zainteresowany zwycięstwem Lecha. Powiedział mi o tym Berezowski, który był wtedy sędzią głównym. Mecz ten odbył się 21 sierpnia 2001 roku. Nie wiem czy Berezowski w związku z tym coś przyjął. Zakończył się mecz wynikiem 5:2 dla Lecha. Wtedy też chyba od Berezowskiego dowiedziałem się kim jest Fryzjer
tj., że jest osobą wysoko postawioną w światku piłkarskim. Odnośnie meczu Warty to wyjaśniam dalej:
Na chyba dwa dni przed meczem na moją komórkę, którą mu wcześniej podałem, zadzwonił Fryzjer i powiedział, że są 4 tys. zł. od gospodarzy za zwycięstwo i obserwator będzie załatwiony - tj. dobra ocena od niego. Zgodziłem się na to. W tym meczu sędziując musiałem pomóc gospodarzom, tzn. podyktowałem karnego na 2:0 być może nie do końca słusznie. Pieniądze przekazał mi po meczu pan Kaliszan - działacz Warty. Nie pamiętam w jakich okolicznościach. Obserwator dał mi dobrą notę. Przed meczem podszedł do mnie obserwator Tadeusz Małecki i powiedział, że trzeba pomóc gospodarzom. Było to na boisku. Potem już po meczu nie kontaktowałem się z obserwatorem. Przed meczem powiedziałem asystentom, którymi byli: Mariusz Kozłowski i Tomasz Superczyński, że jest propozycja od gospodarzy i będą pieniądze. Oni się na to zgodzili. Po meczu dostali po 500 zł. ja w tym meczu swoimi decyzjami pomagałem gospodarzom, bo jakby Warta tego meczu nie wygrała to najprawdopodobniej spadłaby z III ligi, a przede wszystkim dlatego, że w tym meczu na zwycięstwo Warty naciskał mocno Fryzjer. Podejrzewam, że jakbym nie posłuchał Fryzjera to by mnie notami załatwił. Gdybym mu podpadł to miałbym przerąbane. On mógłby przy pomocy obserwatorów zakończyć moją karierę sędziowską. Fryzjerowi się nie odmawiało. Fryzjer mógł załatwić wszystko. Sam do niego dzwoniłem z prośbą o załatwienie not dla siebie i innej osoby. Dzwoniłem do niego m.in. o to by załatwił notę obserwatora dla sędziny z Opola Karoliny Radzik - Jochan. On podjął się załatwić temat, ale nie zdążył bo nota przez obserwatora została już wystawiona i przesłana do PZPN. Obserwatorem był Głomski.

Korupcja w Warcie Poznań

Następny mecz z 14 czerwca 2003 roku Kotwica Kołobrzeg - Amika II Wronki 3:1. Ten mecz odbył się po meczu Warty z Gryfowem. Już po tym meczu 31 maja 2003 roku Fryzjer powiedział mi, że będę sędziował mecz Kotwicy z Amiką, który odbędzie się za dwa tygodnie. To była wtedy jawna obsada. Obsady ustalał w tym czasie Leszek Saks. Taka obsada na daną kolejkę ligową przychodzi z PZPN do do okręgowego ZPN na miesiąc przed kolejką. Ja te obsady miałem bo byłem wtedy w zarządzie kolegium sędziów Opolskiego ZPN. Wiedziałem, że ja nie jestem obsadzony na ten mecz, że ten mecz będzie sędziował ktoś inny. O ile się nie mylę ten mecz miał sędziować jakiś sędzia z Pomorskiego. Nie pamiętam dzisiaj dokładnie kto. Mimo, iż ta obsada została ustalona i rozesłana do OZPN to jednak Fryzjer powiedział mi, że to ja będę sędziował ten mecz na Kotwicy. Wniosek jest jeden, że Fryzjer musiał załatwić w PZPN by ta obsada została zmieniona i ja zostałem wyznaczony na ten mecz. Moim zdaniem Fryzjer nie miał bezpośredniego kontaktu z Saksem. Musiał załatwić to przez kogoś innego. Moim zdaniem, ale są to jedynie moje przypuszczenia, mógł to załatwić przez Wita Żelazko albo Kolatora. Dwa dni przed meczem na moją komórkę zadzwonił Fryzjer. Powiedział, że on też będzie jechał na ten mecz i chciałby żebym go w drodze zabrał. Żadnej propozycji korupcyjnej wówczas mi nie złożył. Ja się zgodziłem go zabrać. Dzień przed meczem jadąc do Kołobrzegu zabraliśmy Fryzjera z jego domu w Obrzysku. Jechałem z asystentami: Mariuszem Kozłowskim i Tomaszem Superczyńskim. Podczas drogi Fryzjer także nic nie mówił by sędziować na jedną ze stron. Na miejscu już w Kołobrzegu wieczorem poszliśmy na kolację z asystentami. Na osobności Fryzjer powiedział mi, że Kotwica musi ten mecz wygrać i jest propozycja od klubu 3 tys. zł dla mnie i 2 tys. zł dla obserwatora. Obserwator miał już być załatwiony przez klub. Zgodziłem się na to. Mecz był przeze mnie sędziowany pod Kotwicę. Podyktowałem dwa rzuty karne dla Kotwicy. Asystentów meczu poinformowałem przed nim, że sędziujemy pod Kotwicę i oni się zgodzili. Pieniądze przekazałem im po meczu. Ja natomiast otrzymałem je bezpośrednio po meczu od Fryzjera w kwocie 3 tys. zł. Nie pamiętam dokładnie jak on mi je przekazał. Obserwatorem meczu był Zbigniew Szczypiński. Przed meczem rozmawialiśmy i on powiedział, że należy pomóc gospodarzom. Po meczu już nie miałem z nim kontaktu. Wystawił mi dobrą ocenę. Asystenci dostali ode mnie po meczu po 500 zł.

Korupcja w Kotwicy Kołobrzeg

Następny mecz z 25 października 2003 roku Lechii Zielona Góra ze Śląskiem Wrocław 3:4. Tutaj padła propozycja ze strony gości. Dzwonił do mnie Grzegorz K. - trener Śląska. Dzwonił dwa dni przed meczem. Dzwonił na moją komórkę. Dzwonił z telefonu komórkowego kierownika drużyny Śląska. Wiem to, bo tak mi powiedział, że dzwoni z tego telefonu. W trakcie tej rozmowy powiedział, że jest 4 tys. zł za zwycięstwo. O remisie nic nie mówił. Zgodziłem się na to. Nic nie mówił o obserwatorze. Z tego co pamiętam od razu umówiliśmy się, że pieniądze dostanę przed meczem. Miały być mi przekazane w barze w Polkowicach gdzie mieliśmy się spotkać po drodze. Ja za późno wyjechałem na ten mecz i wiedziałem, że się spóźnię. Zadzwoniłem do K. lub do kierownika drużyny Śląska i powiedziałem mu o tym. Odpowiedziano mi w związku z tym, że oni jadą i poczeka na mnie Janusz J. Nie wiem kim on był w klubie Śląsk. Dojechałem na miejsce do Polkowic i J. zabrał się z nami do Zielonej Góry. Pieniądze przekazał mi w Polkowicach. Asystenci, z którymi jechałem nic o tym nie widzieli. Potem przed meczem poinformowałem ich, że sędziujemy pod Śląsk. Zgodzili się. Byli to Tomasz S. i Krzysztof B. Odnośnie obserwatora meczu, którym był Tadeusz M. to rozmawiałem z nim przed meczem koło budynku klubu i powiedziałem mu o propozycji Śląska i, że się podzielę pieniędzmi z nim tj. 1,5 tys. zł, a asystenci po 250 zł. On się zgodził. Dał mi po meczu dobrą notę. Obserwatorowi przekazałem pieniądze po meczu w zajeździe blisko Świebodzina, gdzie pojechaliśmy coś zjeść po meczu. My pojechaliśmy swoim samochodem, a obserwator swoim. Asystentom przekazałem pieniądze już w Opolu jak się rozstawiliśmy. Dałem im po 250 zł.


Korupcja w Śląsku Wrocław

Następny mecz to Chrobry Głogów - Zagłębie Sosnowiec z 8 listopada 2003, zakończony wynikiem  1:2. Zadzwonił do mnie na komórkę 2 lub 3 dni przed meczem Marcin L. - zawodnik Zagłębia i powiedział, że słyszał, iż sędziuję im mecz w Głogowie. Ja powiedziałem, że tak. W związku z tym powiedział, że przyjadą razem z U. - zawodnikiem do mnie do Opola i pogadamy. Przyjechali chyb a na drugi dzień po telefonie. Spotkaliśmy się pod jednym z lokalów mieszczących się w dzielnicy Zaodrze. Nie pamiętam nazwy tego lokalu. Spotkaliśmy się w samochodzie. Nie pamiętam w czyim - tj w moim czy ich. Podczas spotkania byli obecni U. i L. Powiedzieli mi, że mają dla mnie 3 tys. zł. za pomoc w meczu tj. za wygraną Zagłębia. Zgodziłem się. Rozmowy o obserwatorze nie było. Zagłębie wygrało przy małej pomocy sędziów. Delikatne było sędziowanie na ich rzecz. Przed meczem poinformowałem sędziów, że sędziujemy na rzecz Zagłębia. Nie pamiętam już kiedy i w jakich okolicznościach, ale chyba w drodze na mecz. Asystentami byli Mariusz K. i Tomasz S. Oni się zgodzili. Pieniądze od Zagłębia otrzymałem od raz podczas rozmowy w samochodzie. Nie pamiętam, który z nich - U. czy L. mi je wręczył. Jednak rozmowa na ten temat była z obydwoma. Asystentom pieniądze - po 250 zł. przekazałem po meczu. Nic w tym meczu nie rozmawiałem i nie załatwiałem z obserwatorem. Otrzymałem nie za dobrą notę 7,8.

Korupcja w Zagłębiu Sosnowiec

 Następny mecz z 28 sierpnia 2002 roku - Skawinka Skawina - Łada Biłgoraj 1:0. Dzwonił do mnie przed meczem Kamiński - kiedy dokładnie nie pamiętam. Dzwonił na komórkę, powiedział, że dzwonił do niego Jacek Pocięgiel żeby pomóc Skawince. Nie padła żadna kwota. Ja się zgodziłem na to. Przed meczem już na stadionie podszedł do mnie prezes Skalinki - Ireneusz Koszcz i powiedział, że mają symboliczne 600 zł na pomoc na ich rzecz. Mówił, że więcej nie mają. Zgodziłem się. Mecz był sędziowany to co na murawie. Asystentów nie wtajemniczałem w to. Z obserwatorem też nic nie było załatwione. Dał dobrą ocenę. Po meczu Koszcz przekazał mi obiecane 600 zł.
 Mecz z 12 kwietnia 2003 roku Polonia Przemyśl - Skawinka Skawina zakończył się wynikiem 0:1. Tutaj dzwonił do mnie parę dni przed meczem na komórkę Koszcz i powiedział, że jest 2 tys. za pomoc w wygranej Skawinki. Przyjąłem tę propozycję - tj. sędziowałem to co było na murawie. Pieniądze przekazał mi po meczu Koszcz. Świadków przekazania tych pieniędzy nie było. Nie informowałem o sprawie asystentów. Z obserwatorem nic nie było załatwiane. Dał mi średnią notę.
Teraz wyjaśnię na temat meczy na których byłem asystentem. Są to mecze drugiej ligi.

Korupcja w Skawinie Skawince

Mecz z 25 czerwca 2004 roku RKS Radomsko - Zagłębie Lubin. Nie miałem żadnej propozycji korupcyjnej związanej z tym meczem. Mecz sędziował Berezowski, czy on jakąś miał nie wiem, nie mówił mi. O meczu tym wyjaśniam bo wydaje mi się, że piłkarze Radomska sprzedali ten mecz. Widziałem to na boisku.
Opiszę mecz między Pogonią Szczecin a ŁKS Łódź z 20 marca 2004 roku. Mecz ten sędziował B., a ja byłem z Januszem B. asystentem. Przed tym meczem rozmawiałem z Fryzjerem telefonicznie. Było to chyba nawet dzień przed meczem. Rozmawialiśmy na jakiś inny temat i on mnie zapytał w pewnym momencie gdzie jadę sędziować. Ja mu powiedziałem, że jadę z B. sędziować mecz Pogoni Szczecin. Ja od Sławka B. wiedziałem wcześniej kto będzie obserwatorem tego meczu, bo obsada była tajna. Ja powiedziałem Fryzjerowi, że obserwatorem będzie Krzysztof P. Fryzjer zapytał mnie skąd ja to wiem. Ja jemu powiedziałem, że od Sławka. Fryzjer przerwał wtedy rozmowę i powiedział żebym zadzwonił do niego za chwilę. Zadzwoniłem do niego za chwilę i on powiedział żebym mu powtórzył to co mu powiedziałem przed chwilą. ja to jeszcze raz powtórzyłem, że obserwatorem będzie P. Z kontekstu wywnioskowałem, że ktoś obok Fryzjera siedział i słuchał co ja mówię. Po tej rozmowie okazało się, że obserwatorem nie będzie P. a Kazimierz F. Jestem pewien, że przez to, że podzieliłem się tą informacją obserwator został zmieniony. Gdy jechaliśmy na ten mecz do Szczecina to przed Szczecinem w jakimś zajeździe doszło do spotkania. Ja tego spotkania nie umawiałem. To było w jakimś zajeździe albo hotelu. Nie pamiętam jaka była nazwa tego miejsca. Było to przed Szczecinem. Gdy tam podjechaliśmy to B. wysiadł z samochodu, a nam kazał poczekać w samochodzie. On wszedł do tego hotelu czy zajazdu. Po pewnym czasie wyszedł do nas i nas zawołał żebyśmy weszli do zajazdu. Gdy weszliśmy do środka razem z drugim asystentem w środku zastaliśmy Fryzjera, młodego Ptaka czyli Dawida Ptaka, syna Antoniego i obserwatora Kazimierza F. Usiedliśmy z nimi do stolika. Rozmowa na temat propozycji i meczu musiała być wcześniej bo przy nas były jedynie luźne rozmowy. Po tym spotkaniu pojechaliśmy na mecz. Przed meczem B. powiedział nam żebyśmy pomagali gospodarzom. Dokładnie użył takiego slangu "trzy procent dla gospodarzy". B. nie powiedział ile wziął pieniędzy za wydrukowanie tego meczu. Sądzę, że musiał wziąć między 15 a 20 tys. zł. Stawki były zawsze uzależnione od wagi meczu i drużyny płacącej. Mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla Pogoni. Po meczu pojechaliśmy do restauracji Greckiej w Szczecinie na kolację. Jedliśmy tam bardzo dobre sałatki greckie. Gdy wsiedliśmy do samochodu to B. dał nam po tysiąc zł. Nie bałem się o notę u obserwatora skoro doszło do takiego spotkania między Fryzjerem, obserwatorem i działaczami Pogoni. Jak ja mogłem w takiej sytuacji bać się o notę?

Korupcja w Pogoni Szczecin

Był także taki mecz 24 listopada 2001 roku między Polarem Wrocław a Ruchem Radzionków.  Ten mecz jako główny sędziował Sławomir Berezowski, a ja jako liniowy. Przed meczem Berezowski nam sędziom kazał pomagać drużynie gości czyli Ruchowi. Powiedział, że coś za to będzie dla nas. Czyli pieniądze. Do dzisiaj nie dostałem za to żadnych pieniędzy więc nie wiem czy on sam coś dla siebie wziął czy nic nie było. Mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla Ruchu Radzionków.

Korupcja w Ruchu Radzionków

Kolejny mecz odbył się 9 marca 2002 roku Hutnik Kraków - Garbarnia Szczakowianka Jaworzno. Sędzią głównym był Sławomir Berezowski, a ja na linii. Obserwatorem tego meczu był pan Taborek.
Berezowski przed meczem powiedział nam, że mamy tutaj pomóc Garbarni bo chce tego obserwator Taborek. W takim wypadku wiadomo, że sędziowie robią to co chce obserwator pracując w ten sposób na notę. Gdyby sprzeciwili się obserwatorowi, co w ogóle nie wchodzi w rachubę, to obserwator mógłby zniszczyć sędziów notami. Mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla Szczakowianki. Po meczu dostaliśmy od Berezowskiego po tysiąc złotych. Berezowski dostał notę 8,0.

Korupcja w Szczakowiance
 
Kolejny mecz, o którym chcę powiedzieć to mecz między Ruchem Radzionków i Górnikiem Polkowice z 19 października 2002 roku.  Tutaj sytuacja była podobna. Przed meczem Berezowski, który był sędzią głównym, kazał pomóc Polkowicom. Pomóc kazał nam asystentom. Polkowice wygrały 3:0. Po meczu od Berezowskiego dostaliśmy po 500 zł.

Korupcja w Górniku Polkowice

Sędziowałem też mecz między Stalą Stalowa Wola a Górnikiem Łęczną 9 listopada 2002. Sędzią głównym był Berezowski, a ja asystentem. Z tego meczu pamiętam, że Berezowski powiedział żeby sędziować pod Górnika Łęczna. Górnik mecz przegrał i więcej mowy o tym meczu nie było.

Korupcja w Górniku Łęczna 

Sędziowałem też z Berezowskim mecz Śląska Wrocław z Arką Gdynia z 30 marca 2003 roku. Byłem asystentem. Z ciekawostek z tego meczu pamiętam, że pojechaliśmy do Wrocławia na ten mecz, ale przed udaniem się na stadion pojechaliśmy na dworzec PKP lub PKS, nie pamiętam dokładnie. Berezowski wysiadł z samochodu i poszedł gdzieś, nie wiem gdzie. Po chwili wrócił i pojechaliśmy na stadion. Przed tym meczem nie mówił aby pomagać którejś z drużyn.
Sędziowałem z B. także mecz z 7 września 2003 roku między Podbeskidziem Bielsko Biała a Arką Gdynia. Z tego meczu pamiętam jedynie tyle, że po meczu pojechaliśmy na jakiś parking przy stacji benzynowej. Był tam chyba także McDonalds. B. kazał nam poczekać na parkingu a sam gdzieś poszedł. Po chwili wrócił i pojechaliśmy do domu. Nie kazał nam w związku z tym meczem nic drukować. Ja jeździłem kilka lat z B. i się domyślam o co chodzi w tych podjazdach na parkingi zwłaszcza w tych sytuacjach gdy tuż przed jego decyzją zjeździe na parking dzwonił do niego telefon. On jednak nie zawsze mówił gdzie i po co idzie.
Pamiętam, że B. sędziował także mecz Radomiak Radom - Zagłębie Sosnowiec jesienią 2004 roku (2 października 2004). Przed tym meczem B. poinformował mnie, że jedzie sędziować ten mecz. Od razu gdy mi to powiedział ja powiedziałem mu, że dobra, że zadzwonię do Łukasza. Chodziło mi o kapitana Sosnowca Łukasza A., z którym już wtedy miałem układ. Zadzwoniłem do A. i powiedziałem mu, że ten mecz sędziuje B. On powiedział, ze dobra, ok, i że oddzwonił mi później bo musi to omówić. Później A. zadzwonił do mnie i powiedział, że są zainteresowani tym meczem i mają przygotowane za pomoc w zwycięstwie w tym meczu dla B. 5 tys. zł. Podczas tej pierwszej rozmowy B. mi powiedział, że jak będę rozmawiał z A. to żebym nie dawał mu jego oficjalnego numeru telefonu, lecz inny na kartę, którego numer on mi podał. Ten telefon łatwo namierzyć bo A. musiał dzwonić na ten numer gdzieś w czwartek w tygodniu przed meczem. Z tego co się później dowiedziałem do S. A. dzwonił do niego i załatwił sprawę pozytywnie.

Korupcja w Zagłębiu Sosnowiec

Z tego co mi opowiadał Sławomir B. w sezonie 2003/2004 - przed moim awansem do II ligi Ryszard Wójcik załatwił mu u Leszka Saksa aby obserwatorami jego meczów były konkretne wybrane przez niego osoby. Pamiętam dokładnie, bo pamięć mam dobrą, że w tym sezonie, B. sędziował pierwszy mecz między Podbeskidziem a Arką Gdynia. Wójcik mu załatwił, że obserwatorem na tym meczu będzie Hańderek. Jadąc na ten mecz on już wiedział kto będzie obserwatorem. Z tego co wiem to Hańderek był kolegą Wójcika. Łatwiej w takim przypadku było załatwić noty dla sędziego. W tym meczu jednak Wójcik nie był w stanie mu pomóc bo B. zawalił ten mecz swoimi błędnymi decyzjami. Drugi mecz był między Cracovią a Zagłębiem Lubin. Obserwatorem był pan W. Ten obserwator też pasował B. bo był kolegą jego znajomego. Przez tego znajomego B. sobie u W. załatwiał notę. Pamiętam, że dostał 8,4. Trzeci mecz B. sędziował między Szczakowianką a Ruchem Chorzów. Tam obserwatorem był pan S. z Łodzi. Też pasował do układu Tu nota była załatwiona przez Wójcika i jego kolegów. Czwarty mecz B. to była jego kompletna klapa. W tym meczu nie załatwili mu obserwatora, który by mu pasował. Generalnie Wójcik miał dobre układy ale nie był w stanie załatwić awansu B. Nawet Wójcik wypowiadał się po sezonie na łamach Sportu, że awanse sędziów z II do I ligi były ustawione. Chodziło o awans G., Sz. i K. Zamiast K. miał awansować W. ale załapał kontuzję. Generalnie zmierzam do tego, że w naszym środowisku nie awansowali najlepsi lecz jedynie ci którzy mieli poparcie i którym załatwiano noty u obserwatorów.
Ja również miałem załatwiane noty u obserwatorów. Pomagał mi Maciek J., który był prezesem sędziów w Opolskim ZPN i Fryzjer. Fryzjer załatwił mi notę 8,5 u obserwatora Stanisława D. z Pomorskiego ZPN i u Tadeusza M. z Zachodniopomorskiego ZPN. To były maksymalne noty. Te noty załatwiane przyczyniły się bezpośrednio do mojego awansu do II ligi.Gdybym na przykład zamiast noty 8,5 dostał dwa razy 8,3 to pewnie bym nie awansował.
W tym ostatnim sezonie 2005/2006 zająłem miejsce w rankingu sędziów III ligi 81 z 94. Z III ligi spadało 20 sędziów więc byłem przewidziany do spadku. Bojąc się spadku zadzwoniłem do Fryzjera i poprosiłem go o pomoc w tej sprawie. On mi powiedział żebym zadzwonił w tej sprawie do prezesa Opolskiego Kolegium Sędziów Bernarda H. i powiedział mu żeby H. w tej sprawie zadzwonił do Wita Ż. Poprosiłem o to H. H. dzwonił do Wita ale ten odesłał go do Saksa. Do Fryzjera dzwoniłem w piątek, a ten w poniedziałek został zatrzymany. Po telefonie do Fryzjera zadzwoniłem do Saksa, to było chyba w poniedziałek. W rozmowie telefonicznej zapytałem Saksa, które miejsce zająłem w rankingu, choć już wiedziałem, że jestem na miejscu spadkowym. On mi potwierdził to, że jestem na miejscu spadkowym. Ja się zdenerwowałem i w ostrych słowach zapytałem go czy on jest zadowolony z tego, że ja spadnę. Wypomniałem mu dwie rzeczy. Zapytałem go czy oni nie wiedzą, że my w Opolu wiemy, że oni kombinują żeby wkręcić do II ligi Mariusza Żaka, który dostał notę 6,0, którą mu anulowano bo zaprzepaszczała jego szanse na awans. Drugą rzeczą, którą mu wypomniałem to ten mecz Miedzi Legnica, po którym informowałem go o tym, że obserwator B. kazał mi sędziować pod konkretną drużynę. Wypomniałem mu to, że oni kazali informować, a później B. nic nie zrobili, a mnie chcą spuścić do III ligi. Powiedziałem, że znam się na obserwatorach i wiem, że po tej akcji z B. on zaczął na moje mecze obsadzać najgorszych obserwatorów. Powiedziałem, że ja tej sprawy z B. tak nie zostawię i zgłoszę ją do prokuratury. Jak to powiedziałem to myślałem, że on po drugiej stronie dostał zawału ze strachu. Powiedział przestraszony, że jeszcze za chwilę do mnie zadzwoni. Zadzwonił za chwilę na numer komórkowy i zapytał czy jestem dostępny pod numerem stacjonarnym. Za chwilę zadzwonił do mnie do domu na stacjonarny. On zaczął w rozmowie analizować tych obserwatorów, których wyznaczył przekonując mnie, że nie byli tacy źli. Ja powiedziałem, że wiem dokładnie jak było więc mnie nie przekona. On wtedy powiedział, że postara się porozmawiać z panem Kowalczykiem żeby mnie nie spuszczać z ligi. Wiem, że jak Wit odesłał H. do Saksa to właśnie Saks powiedział H. żeby w mojej sprawie napisać pismo do PZPN z wnioskiem, prośbą żeby mnie nie degradowano do III ligi mimo, że jestem na miejscu spadkowym. Formalnie ta decyzja została uzasadniona tym, że miałem wysokie noty z boiska i miałem kontuzje na egzaminie biegowym. To była prawda.  Saks nie nakłaniał mnie żebym nie szedł z B. do prokuratury. Wtedy kiedy rozmawiałem ze Strejlauem on także nie nakłaniał mnie żebym nie szedł do prokuratury, ale też nie powiedział żebym poszedł powiadomić o tym.
Chcę jeszcze wyjaśnić na temat egzaminów. Wtedy jak awansowałem z III do II ligi to miałem załatwione testy egzaminacyjne. Egzamin sędziowski składał się z 30 pytań pisemnych i i egzaminu filmowego, na którym jest 30 klatek filmowych z różnymi sytuacjami z boiska. Fryzjer kiedyś w rozmowie powiedział, że jest w stanie załatwić takie pytania egzaminacyjne. Gdy zbliżał się okres egzaminów to ja do niego zadzwoniłem i zapytałem czy może mi te testy załatwić bo zbliżają się egzaminy. My mieliśmy taką książkę: "Bank pytań egzaminacyjnych" gdzie jest około 300 różnych pytań. Fryzjer przed egzaminem podał mi, które pytania z tej książki będą na egzaminie. Podał na przykład w ten sposób, że na stronie piątej będzie pytanie 29. Pytania te układał Wiesław Karolak i Fryzjer musiał je mieć od niego. W tej książce były także odpowiedzi. Na test filmowy Fryzjer podał mi wszystkie odpowiedzi. Fryzjer za to nie wziął ode mnie żadnych pieniędzy. Takie egzaminy są na jesień i na wiosnę w danym sezonie. Oprócz tych egzaminów do awansu bierze się pod uwagę noty obserwatorów i egzamin kondycyjny. Fryzjer załatwił mi testy na te dwa egzaminy - jesienny i wiosenny.
Fryzjer czyli Ryszard F.  mógł bardzo dużo w lidze i środowisku. Po tym jak D. i F. zostali aresztowani to Fryzjer tak na miesiąc wyłączył się, przestał działać. Można powiedzieć, że Fryzjer załatwił mi awans do II ligi. Gdyby nie załatwił mi tych dwóch testów i gdyby nie załatwił mi tych dwóch not po 8,5 u obserwatorów to różnie mogło być. Fryzjer wypytywał mnie po zatrzymaniu D. i F. o tę sprawę we wrocławskiej prokuraturze. Interesował go głównie Mirek K. na którego mówimy "Siwy Dym". On się jego obawiał. Z tego co mówił podejrzewał, że K. współpracuje z policją. Wypytywał się mnie czy nie wiem co tam wygadywał K. policji. Fryzjer wymyślił taki system kontaktowania się z nim aby uniknąć założenia podsłuchu przez policję. On kazał puszczać na ten numer, który podałem krótkie sygnały. Te sygnałki miałem puszczać z mojego oficjalnego numeru aby on wiedział kto chce się z nim skontaktować. Po takim sygnale on puszczał do mnie sygnał, na oficjalny mój numer telefonu, ale z telefonu jego nieoficjalnego na kartę. Wtedy ja dzwoniłem do niego na ten telefon nieoficjalny, przeważnie również z telefonu nieoficjalnego, na kartę. Z tego co pamiętam to taki system kontaktowania się Fryzjer wprowadził jeszcze przed zatrzymaniem D. i F. To miało zapobiec podsłuchom i billingom. Nie pamiętam dokładnie kiedy zostałem pouczony o konieczności takiego kontaktowania się. Jak sobie przypomnę to o tym opowiem. Poza tym przypomniałem sobie, że gdzieś w domu mam nagraną na dyktafonie tę rozmowę z Mariuszem Ł., gdy on do mnie dzwonił i mówił o zasadach funkcjonujących w KSZO. Ja włączyłem swój aparat stacjonarny na głośnomówiący i podstawiłem dyktafon. Ta rozmowa nie nagrała się cała bo skończyła mi się kaseta. Ja to nagrywałem bo chciałem sprawdzić dyktafon. Poszukam tej kasety i dostarczę ją na policję. Fryzjerowi nigdy nie odważyłbym się odmówić w wydrukowaniu jakiegoś meczu. Zawsze bym wykonał każde jego polecenie, bo on bardzo dużo mógł załatwić, zarówno pomóc jak i zniszczyć. Jemu się nie odmawiało. Siła Fryzjera polegała przede wszystkim na tym, że on miał w ręku niemalże wszystkich obserwatorów.
Przesłuchanie z 17 sierpnia 2006 roku:
W dniu dzisiejszym chciałbym złożyć dodatkowe wyjaśnienia na okoliczności po moim zatrzymaniu. 9 sierpnia 2006 roku około 16-17 ktoś zadzwonił na mój telefon domowy. Dzwonił nieznany mi mężczyzna, który mówił, że dzwoni w sprawie pieniędzy na adwokata dla Fryzjera. Zapytał mnie czy pomogę Fryzjerowi. Mężczyzna ten nie przedstawił się z imienia i nazwiska. Podczas późniejszych rozmów telefonicznych powiedział, że jest "Czarny". Pomyślałem od razu, że mam do czynienia z jakimś oszustem. Dlatego też próbowałem wyciągnąć od niego jakieś informacje. Powiedziałem mu, że się namyślę. On powiedział, że zadzwoni do mnie za pół godziny. Zadzwonił i powiedziałem mu, że mogę pomóc. Powiedział, że chodzi o 5 tys. zł. Podał mi numer konta. Mężczyzna ten podał mi swój numer telefonu komórkowego. Powiedział żebym następnego dnia rano o 8-mej przelał 5 tys. zł. Ja mu powiedziałem, że będę w tym czasie pracował. On powiedział żebym koniecznie urwał się z pracy i przelał te pieniądze koniecznie rano, a on o godz. 9 sprawdzi czy ten przelew nastąpił. W tym dniu ten mężczyzna już więcej nie dzwonił. Następnego dnia nie przelałem tych pieniędzy. Po powrocie do domu 10 sierpnia 2006 około 16-tej na swoim telefonie domowym, który posiada sekretarkę zauważyłem wydruk kilkudziesięciu połączeń z zastrzeżonego numeru. Prawdopodobnie były od tego samego mężczyzny. Wcześniej jak do mnie dzwonił również pojawiał się numer zastrzeżony. Na skrzynce było też nagranie treści w stylu: czemu  nie zapłaciłeś i grasz w ciula. Niedługo potem mężczyzna ten zadzwonił do mnie. Ja odebrałem. Miał pretensje, że ja nie wpłaciłem pieniędzy. Powiedziałem, że nie będę płacił pieniędzy jeśli kogoś nie znam i, że jak chce te pieniądze to sam musi do mnie przyjechać. Wtedy on powiedział, że nie będzie specjalnie dla mnie jechać po pieniądze do Wrocławia. Ja powiedziałem, że w taki sposób pieniędzy nie przeleję. On wtedy zaczął mówić żebym się zaczął za sobą oglądać. Powiedział, że za chwilę jeszcze zadzwoni. Po chwili zadzwonił i zapytać coś w tym stylu "czy znam Banana?". Ja mu powiedziałem wtedy, że jak chce to mu może banan na głowie wyrosnąć. Więcej ten mężczyzna już nie zadzwonił. Wszystkiego te rozmowy poza ostatnią nagrywałem w aparacie. Przegrane to zostało przeze mnie na kasetę. Sytuację tę kiedy ten mężczyzna powiedział, że mam się zacząć za sobą oglądać potraktowałem jako groźbę. Zacząłem się tego obawiać. W ostatniej rozmowie z tym mężczyzną odpowiedziałem mu tak jak wcześniej opisałem bo byłem zdenerwowany. Nie mam pojęcia kim mógł być ten mężczyzna. Nie znam osób o pseudonimie czarny i Banan. Numer mojego telefonu nie jest zastrzeżony i znajduje się w książce telefonicznej.
Na kasecie mam też nagraną rozmowę z Leszkiem Saksem z początku lipca 2006. Dokładnej daty nie pamiętam (prawdopodobnie dzień przez zatrzymaniem przez policję B.). Saks zadzwonił do mnie sam. Wcześniej zadzwonił na moją komórkę i zapytał czy jestem uchwytny pod telefonem stacjonarnym. Ja powiedziałem, że tak  i on za chwilę zadzwonił. Rozmowa ta dotyczy rankingu sędziów. Wcześniej, podczas jednej z rozmów telefonicznych miałem do niego pretensje, że przydziela mi surowych obserwatorów. Podczas przedmiotowej rozmowy powiedział mi, że moja średnia na boisku jest dość wysoka i w związku z tym postara się mnie utrzymać w lidze. Tak też się stało. Nie było tutaj mowy o tym żebym czegoś w zamian żądał i nigdy nic takiego nie miało miejsce.
Mam też nagraną rozmowę z Mariuszem Ł. Było to przed meczem KSZO - Jagiellonia. Mariusz Ł. proponował mi "1 zł" czyli 10 tys. zł za zwycięstwo KSZO.
Poza tym mam nagranie rozmowy z Fryzjerem przed drugimi egzaminami w 3 lidze. Było to w kwietniu 2004 roku. Podczas tej rozmowy Fryzjer podał mi odpowiedzi na pytania testowe jakie miały być na egzaminie.
Mam też nagraną rozmowę z obserwatorem meczu Miedzi Legnica z Walką Zabrze - Bogdanem B. Ja dzwoniłem do niego z mojego telefonu domowego na jego telefon domowy. Było to po meczu z 29 października 2005 roku. Podczas tej rozmowy prosiłem go o wyższą ocenę dlatego, że przed meczem kazał mi pomóc drużynie gospodarzy i z tego tytułu wziął pieniądze. On powiedział, że może dać 8,2 a ja chciałem 8,3. On powiedział, że to za dużo i, że i tak mi podwyższył o 0,3.
Mam też nagraną rozmowę z Stanisławem A. - ówczesnym obserwatorem 3 ligi. Rozmowa odbyła się w moim aucie. Stanisław A. jest moim kolegą. Mieszka w Opolu. Wcześniej do niego zadzwoniłem i poprosiłem o spotkanie. Było to przed meczem Hutnik Kraków - Stal Stalowa Wola w kwietniu 2006. Chciałem by A. załatwił mi dobrą notę u obserwatora - Jana Czecha. Wiedziałem od A., że A. ma do oddania dobrą ocenę obserwator Stanisław G. Wynikało to z faktu, że A. był obserwatorem w rundzie jesiennej 2005/2006 na meczu HP Paradysz - Dolcan Ząbki. I wtedy na prośbę G. dał dobrą ocenę - 8,4 sędziemu Albertowi S. Tutaj dodaję, że był taki układ, że dobre oceny się oddawało czyli jeśli jakiś obserwator, który na prośbę innego obserwatora wcześniej dał komuś dobrą ocenę sędziemu to w przyszłości trzeba było tę ocenę oddać. Chodzi o to, że obserwator, który w przeszłości dał komuś dobrą ocenę mógł prosić obserwatora, na prośbę, którego to zrobił o "dobrą" ocenę dla swojego sędziego. G. jest prezesem sędziów w Katowicach i podległy mu był obserwator C. Stąd była możliwość zadzwonienia do G. i spróbowania załatwienia dla mnie dobrej oceny u C. A. się zgodził na to. Żadnej korzyści majątkowej czy osobistej za to mu nie proponowałem. Miała to być koleżeńska przysługa. Na moją prośbę gdy byliśmy w tym samochodzie A. zadzwonił do G. Zadzwonił z mojego telefonu w samochodzie do którego podłączony był zestaw głośnomówiący. (....) Ta rozmowa jest także nagrana. Podczas tej rozmowy G. powiedział, że tej oceny nie odda bo się już w to nie bawi. Miał pretensje, że rzekomo podobno wszystkim rozpowiadam o tym zdarzeniu tj. wystawieniu noty S. przez A. Było to nieprawdą - opowiedziałem o tym jedynie Strejlauowi, szefowi sędziów, że jeżeli się nie zadzwoni i nie załatwi się sprawy z obserwatorem to wystawia on ocenę może to co na boisku, a może niższą. Powiedziałem o tym zdarzeniu z wydzwanianiem G. do A. i załatwianiem oceny. Rozmowa ze Strejlauem odbyła się kiedyż na moim prywatnym spotkaniu z nim w Warszawie. G. nie załatwił mi w końcu oceny w tym meczu. Dostałem ocenę 8,2. Nie było to załatwiane w żaden sposób z C. i wynikało z mojego sędziowania. Podczas nagrania A. opowiadał mi również o tym, że gdy był obserwatorem meczu Hutnika Kraków - KS Busko Zdrój w kwietniu 2006 roku to dzwonił do niego Stanisław N. i Andrzej O. działaczem Świętokrzyskiego ZPN i mówili mu, że przed meczem będzie ktoś z Buska i wszystko ustalą. Do tego spotkania nie doszło bo nie było możliwości - A. nawet przez chwilę nie był sam.
25 października 2006
Na podstawie różnych moich zapisków i zastanowieniu się na spokojnie w domu wiele sobie rzeczy jeszcze uporządkowałem i przemyślałem. Chciałbym o nich opowiedzieć.
Wiem, że 8 czerwca 2005 roku w miejscowości Polichna w drewnianej restauracji spotkali się po swoich meczach Grzegorz G. (sędzia z Warszawy) i Sławek B. Grzegorz G. sędziował mecz Szczakowianki Jaworzno z GKS Bełchatów, a Sławek B. mecz Świtu Nowy Dwór z MKS Mława. O tym spotkaniu opowiedział mi Sławek. On powiedział, że w rozmowie Grzegorz G.  ostrzegał go, że jakby był wezwany do Wrocławia na policję lub do prokuratury to nawet jakby policjanci mu mówili, że G. coś na niego powiedział to żeby on wiedział, że to nie jest prawda. G. zapewniał go, że on jak zostanie wezwany lub zatrzymany to na pewno nic nie powie. Uprzedzał Sławka żeby Sławek przypadkiem nie dał się wypuścić policji. Do tego spotkania doszło po dwóch tygodniach od zatrzymania Antoniego F. i Mariana D. Z racji tego, że B. i G. współpracowali w ustawianiu wielu meczów, byli dobrymi kolegami chcieli sobie uzgodnić wersję na wypadek zatrzymania.
4 czerwca 2005 roku prowadziłem mecz o mistrzostwo II ligi MKS Mława - Widzew Łódź. Przed meczem w budynku klubowym spotkałem pana, który podał mi rękę i przedstawił się jako Zbigniew Ch. Był wtedy wiceprezesem MKS Mława. Powiedział do mnie: "To ja wtedy rozmawiałem z panem przez telefon, niech pan się nie boi bo ten przekaz już wyrzuciłem". Jemu Chodziło o mecz Ruchu Chorzów z MKS Mława z 16 października 2004. Ja już o tym meczu wyjaśniałem, nie pamiętałem nazwiska tego pana, od którego przekazem pocztowym dostałem pieniądze. Był to właśnie Zbigniew Ch. 
24 listopada 2004 roku prowadziłem mecz Pucharu Polski w Polkowicach między Górnikiem a Kotwicą Kołobrzeg. Obserwatorem tego meczu był Wincenty T. W tym meczu nie dostałem żadnych pieniędzy. W meczach PP nikt mi nigdy nie płacił. Po meczu obserwator omawiał zawody, później poszliśmy na kolację. Na osobności zapytałem wtedy T. jaką da mi ocenę za ten mecz. On mi powiedział, że 8,0. Zacząłem go wtedy podpytywać czy nie dałby mi wyższej. On wtedy dał mi do zrozumienia, że jest w stanie podnieść tę notę ale za pieniądze, że może mi podnieść notę do 8,2 za 2 tys. zł. Ja zacząłem się z nim targować i zbiłem tę kwotę do 1,5 tys. zł. Nie miałem przy sobie pieniędzy więc uzgodniliśmy, że prześlę mu je przekazem pocztowym. On powiedział mi żebym wpisał dane jego żony. Faktycznie dostałem od niego notę 8,2. Wówczas dostawałem od Saksa na moje mecze ciężkich obserwatorów, po tym jak doniosłem mu na B. i dostawałem niskie noty. Dlatego też starałem się sobie załatwiać wyższe noty aby utrzymać się w lidze. Podszedłem do Telusa bo słyszałem, że z nim za pieniądze można poniesienie noty załatwić.
26 czerwca 2004 roku odbył się rewanżowy mecz barażowy Ruch Chorzów - Stal Rzeszów. Ruch wygrał 2:0. Sędzią asystentem w tym meczu był Dariusz W. z Opola, głównym Jarosław Ż. Na ten mecz z W. pojechał Mirek K. z Opola. On był sędzią asystentem w pierwszym meczu barażowym tych drużyn (19 czerwca 2004). na ten drugi mecz nie dojechał sędzia techniczny i K. został technicznym. On się bał, że to będzie podejrzane, że on z W. pojechał na ten mecz bo wtedy obsada była tajna i mogło paść pytanie skąd on wiedział, że ten mecz będzie sędziował W. Oni uzgodnili wersję jakby ktoś o to pytał. W. miał powiedzieć, że nie miał samochodu i K. go podwiózł. Podejrzewam, że skoro K. pojechał na ten mecz to coś mogło być na rzeczy. Moje podejrzenia opieram na tym, że jakiś czas później sędziowałem mecz Ruchu Chorzów z MKS Mława i mecz ten przegrał Ruch to K. do mnie w rozmowie telefonicznej powiedział, że dobrze, że Ruch przegrał bo wiszą mu kasę za mecz barażowy.
25 września 2004 roku odbył się mecz Wisły Płock z Górnikiem Łęczna. Mecz wygrała Wisła, a sędzią tego spotkania był Zbigniew M. Obserwatorem tego meczu był Grzegorz R., który, jak mówił mi K., wystawił M. notę 7,0. Z tego co mi mówił K. na meczu była taka sytuacja, że M. powinien podyktować dla Łęcznej rzut karny, a tego nie zrobił i jeszcze ukarał zawodnika Górnika żółtą kartką za próbę wymuszenia karnego. K. był wściekły na M. Mówił, że chyba stracił kolegę, bo jak mówił załatwił wszystko z Ryszardem M. z Łęcznej, że M. proponował tyle kasy za ten mecz, że można było zacząć dom stawiać, a M. wziął od Białej Mewy czyli Krzysztofa D., prezesa Wisły na którego tak mówiono.
Chcę także powiedzieć, że Jerzy M., który był szefem kolegium sędziów opolskiego ZPN także brał łapówki. Fryzjer powiedział mi, że M. wziął mnóstwo szmalu za mecz Polar Wrocław - Pogoń Szczecin z 8 kwietnia 2004 roku, który sędziował Artur Sz., za mecz Zagłębie Lubin  - GKS Bełchatów z 2 czerwca 2004, który sędziował Adam K., za mecz Śląsk Wrocław - Arka Gdynia (pierwszy barażowy) z 20 czerwca 2004, który sędziował Marek M. Fryzjer mi o tym mówił podczas spotkania w jego domu. To by się zgadzało bo Fryzjer opiekował się Pogonią Szczecin, Arką Gdynia i maczał palce w sukcesach Zagłębia Lubin. M. był obserwatorem na tych trzech meczach. Wiem także, że M. dostał pieniądze za mecz Górnik Polkowice - Tłoki Gorzyce, który sędziował Mariusz R. Dostał 5 tys. zł. od Mariusza J. O tym mówił mi J. gdy byłem sędziował w Polkowicach. M. wziął też 2 tys. zł za notę od R. za mecz ŁKS Łódź - GKS Polkowice z 3 września 2004 roku. O tym mówił mi Marian D. Była taka sytuacja, że D. był obserwatorem u B. na meczu Kujawiak Włocławek - MKS Mława, a M. był obserwatorem R. w Łodzi. Oni uzgodnili między sobą, że w zamian za dobrą notę B. M. postawi dobrą notę R. Okazało się, że D. wywiązał się z umowy i dał B. notę coś 8,0, a M. nie wywiązał się i dał R. 7,7. D. był na niego zły i o tym mi opowiedział, że nie dość, że M. nie dotrzymał danego słowa to jeszcze wziął od R. 2 tys. zł.
W meczu Polar Wrocław - Pogoń Szczecin z 8 kwietnia 2004 roku M. dostał pieniądze od Fryzjera za pomoc Pogoni. Fryzjer jednak nie zabiegał o to by M. wystawił wysoką notę Sz. ponieważ wtedy z Sz. rywalizował o awans do I ligi Marek R., którego Fryzjer promował. Poza tym w pewnym czasie Fryzjer zaczął nienawidzić Sz. gdyż to był "kapuś" Hańderka. Fryzjer nienawidził Hańderka bo Hańderek walczył o zniwelowanie wpływów Fryzjera w środowisku sędziowskim.
Jeśli chodzi o mecz Zagłębia Lubin - GKS Bełchatów z 2 czerwca 2004 roku, który sędziował K. zakończył się skandalem. Ten mecz był meczem decydującym o awansie Zagłębia do I ligi. W tym meczu dająca awans jedyna bramka dla Zagłębia padła ze spalonego. K. ewidentnie wydrukował ten mecz. Zadziwiające było to, że to właśnie K. - człowiek Fryzjera - został wyznaczony na ten mecz. To był bardzo ważny mecz, a K. dostał ten mecz do prowadzenia, mimo, że to był jego pierwszy mecz po kontuzji. Nie praktykuje się czegoś takiego by po przerwie po kontuzji zaraz dostawać do prowadzenia ważny mecz. Do sędziowania tak ważnych meczów trzeba się przygotować. M. dostał tutaj także pieniądze, z tego co wiem nie zarzucił K. tej bramki ze spalonego.
Podobnie było w meczu Śląsk Wrocław - Arka Gdynia. To był bardzo ważny mecz barażowy.
20 września 2003 roku byłem asystentem w meczu Cracovia - Zagłębie Lubin. Mecz zakończył się zwycięstwem Cracovii 3:0. Sędzią głównym tego meczu był Sławomir B. Dwie godziny przed meczem spotkaliśmy się na kawie z Jackiem P., w kawiarence, która mieści się niedaleko stadionu Cracovii. Kiedy podjechaliśmy pod tę kawiarnię B. wszedł sam do środka, gdzie już czekał na niego P., a nam kazał zostać w samochodzie. Po chwili zawołał nas do środka, ale przy nas żadnej rozmowy o meczu nie było. Po meczu B. wsiadł do swojego samochodu, wziął obserwatora Mariana W. i gdzieś pojechali. My asystenci czekaliśmy na stadionie. Po jakimś czasie B. z obserwatorem wrócili na stadion. Ja wiedziałem o co chodzi więc nawet nie pytałem B. gdzie i po co pojechali. Moim zdaniem po odbiór pieniędzy.
Wiem także, iż w meczu Piast Gliwice - Świt Nowy Dwór sędzia główny wziął od Piasta 10 tys. zł. Obserwator dostał od Piasta 5 tys. zł. Wiem, że później sędzia R. dał jeszcze obserwatorowi 3 tys. zł żeby obserwator dał mu notę 8,2 bo S. chciał dać R. początkowo notę 8,0 bo na meczu było dużo bałaganu. O tym mówił mi Marian D.
Od Mariana D. wiem także, że 5 września 2004 roku w meczu między Koroną Kielce a Piastem Gliwice sędzia Marcin N. za pomoc w zwycięstwie dostał od Korony 10 tys. zł. D. mówił, że ze strony Piasta była propozycja dla N. 20 tys. zł. Mecz zakończył się zwycięstwem Korony i dlatego N. dostał 10 tys. Obserwatorem tego meczu był Wiesław B.
6 czerwca 2004 roku odbył się mecz RKS Radomsko - Zagłębie Lubin. Mecz ten sędziował Sławek B., a obserwatorem był Jan Ć. Słyszałem rozmowę Jerzego M. z Ć. M. prosił Ć. o dobrą ocenę dla B. Ć. obiecał, że da B. notę 7,9. Później dowiedziałem się, że B. dostał od Ć. 7,3. W rozmowie z Marianem D. dowiedziałem się, że Ć. dał taką niską notę B. bo dowiedział się, że B. za ten mecz, za pomoc Zagłębiu dostał pieniądze i nie podzielił się nimi z nim. Zresztą z tego co wiem to ten mecz sprzedali też zawodnicy RKS Radomsko. Ten mecz to była komedia. Sędzia dostał pieniądze za tak zwaną asekurację. D. mi mówił, że B. dostał 20 lub 30 tys. zł.
23 sierpnia 2003 roku odbył się mecz Chrobry Głogów - Śląsk Wrocław. Mecz zakończył się zwycięstwem Śląska 2:0. Sędzią tego spotkania był Tomek W., a asystentem Mirek K. K. miał wtedy bardzo dobre układy z trenerem Śląska Grzegorzem K. K. mówił mi, że za ten mecz dostał od Śląska 3 tys zł. Nie wiem kto dawał te pieniądze i nie wiem czy K. podzielił się z W., ale podejrzewam, że podzielił się. Wiem, że Mirek K. miał dobre układy z Grzegorzem K. i to Grzegorz K. załatwiał mecze dla Śląska bo później jak ja sędziowałem na Śląsku Wrocław to K. pytał się mnie czy wszystko dobrze z Grzesiem K. czy dostałem od niego kasę. Z tego co wiem to Śląsk Wrocław w sezonie 2003/2004 kupował większość meczów.
9 listopada 2003 roku odbył się mecz między Stalą Rzeszów a Resovią. Mecz wygrała Stal. Sędzią tego meczu był Tomasz W., a asystentem znowu Mirek K. K. mówił mi po tym meczu, że dostał od Wiesława D., kierownika Stali Rzeszów, byłego sędziego II ligi tysiąc złotych. Po tym meczu obserwator twierdził, że K. puścił spalonego i po tej akcji padła bramka, chciał wystawić mu notę 6,0, ale po różnych interwencja wystawił chyba 6,5. Tomek W. dostał notę 7,2. Obserwatorem był A. z Lublina.

Korupter Korona Kielce
Chcę także dodać, że wręczaniem łapówek sędziom zajmował się także Andrzej B. On nieformalnie zajmował się załatwianiem meczów Korony Kielce, kiedy Korona grała w III lidze w sezonie 2003/2004. Korona kupowała wtedy wiele meczów. W naszym środowisku na Koronę nie mówiło się wówczas Kolporter Korona Kielce, a Korupter Korona Kielce. Ten Andrzej B. pochodził z Warszawy. On również zajmował się kupowaniem meczów dla Motoru Lublin w tym czasie i Unii Janikowo w sezonie 2004/2005.
27 marca 2004 roku odbył się mecz między Sandecją Nowy Sącz a Koroną Kielce. Ten mecz wygrała Korona 2:0. Mecz ten sędziował Arkadiusz D. z opolskiego ZPN. Wiem od Andrzeja D., z którym rozmawiałem po tym meczu, że D. się spisał, jak on to określił. Później była taka sytuacja, że wracaliśmy z D., Jerzym M., i K. i innymi sędziami z egzaminów Wówczas w rozmowie D. opowiadał przy wszystkich, że obserwator tego meczu M. z Lublina po meczu zapomniał wziąć pieniędzy z delegacji od Sandecji bo dostał tyle kasy od Korony. D. narzekał na niego, że nie wywiązał się i dał mu notę tylko 7,9.
22 maja 2004 roku odbył się mecz Korony ze Stalą Stalowa Wola. Mecz ten sędziował Krzysztof Z. z Kujawsko - Pomorskiego ZPN. Z. tak sędziował ten mecz, że drużyna Stali chciała na znak protestu zejść z boiska. Później Z. opowiedział mi, że za ten mecz dostał od Korony 3,5 tys. zł. Musiał te pieniądze dostać od B. bo B. wtedy się tym zajmował. To było dla mnie oczywiste więc nawet się o to Krzyśka nie pytałem.

Korupcja w Koronie Kielce

25 marca 2005 roku odbył się mecz między Arką Gdynia a Świtem Nowy Dwór. Arka wygrała ten mecz 2:0. Mecz sędziował Marcin W., a obserwatorem był Stefan B. O tym meczu rozmawiałem z Andrzejem B. On mówił, że N. strasznie drukował dla Arki. Następnego dnia napisałem do Hańderka, Saksa i Ryszarda Wójcika czyli wówczas zarządu kolegium sędziów PZPN o kolejnym "cyrku w Gdyni". To się później potwierdziło bo oburzeni sędziowaniem W. działacze Świtu wysłali kasetę z zapisem tego meczu do PZPN. Do tych panów również wysłałem sms wymieniając obserwatorów, którzy trzymają sztamę z Fryzjerem. Zresztą wielokrotnie pisałem sms od października 2004 do maja 2005 w których opisywałem patologie polskiej ligi. Kiedyś nawet napisałem sms  do Hańderka, w którym napisałem czym się zajmuje Irek i podałem numer jego telefonu. Później Irek opowiadał mi, że dzwonił do niego Hańderek i pytał czy on obstawia mecze. On zaprzeczył. W styczniu lub w lutym 2005 roku napisałem też do prokuratora Tadeusza Potoki. Anonimowo informowałem Potokę co się dzieje w polskiej lidze. List wysłałem z Gliwic.

Korupcja w Arce Gdynia

Wiem też za jakie mecze brał łapówki Sławomir B. Wiem ze środowiska o tych meczach. W tamtych czasach o takich sprawach mówiło się jeszcze oficjalnie, nie ukrywało się takich rzeczy. Strach padł na środowisko w związku z tym postępowaniem. Podejrzewam, że B. powiedział wam jedynie o niektórych meczach. On jest cwany. Wiedział kto mógł go sypnąć, kto był już przesłuchiwany i przyznał się jedynie do tego co mogliście już wiedzieć.
B. dostał pieniądze za mecze:
1. 25 sierpnia 2001 Lech Poznań - Polar Wrocław 5:2. Pieniądze pewnie dostał od Fryzjera. O tym meczu już wyjaśniałem.
2. 24 listopada 2001 Polar Wrocław - Ruch Radzionków 0:2, o tym meczu już wyjaśniałem.
3. 9 marca 2002 Hutnik Kraków - Szczakowianka Jaworzno 1-2, o tym meczu już wyjaśniałem.
4. 30 marca 2002 Świt Nowy Dwór - Lech Poznań 1:3. Po tym meczu Fryzjer mówił mi, że na trasie spotkał się z B.
5. 19 października 2002 Ruch Radzionków - Górnik Polkowice 0:3, o tym meczu już wyjaśniałem.
6. 30 marca 2003 Śląsk Wrocław - Arka Gdynia 0:5, wyjaśniałem już Wam o tym meczu i podejrzewam, że o tym meczu mówił też B. Tak jak mówiłem on po tym meczu dzwonił do Klocka i prosił o pomoc
7. 9 kwietnia 2003 Górnik Polkowice - RKS Radomsko 3:0. Wówczas w Polkowicach zawsze były pieniądze dla sędziego i obserwatora.
8. 14 września 2003 Podbeskidzie Bielsko Biała - Arka Gdynia 2:2, o tym meczu już wyjaśniałem
9. 30 września 2003 Cracovia - Zagłębie Lubin 3:0, o tym meczu już wyjaśniałem.
10. 20 marca 2004 Pogoń Szczecin - ŁKS Łódź 3:1, już wyjaśniałem
11. 24 kwietnia 2004 Polar Wrocław - ŁKS 1:3. ten mecz wpisałem dlatego, że byłem na tym meczu jako asystent. Widziałem jak B. drukuje dla ŁKS, wiem także, że B. miał dobre układy z ŁKS poprzez Grzegorza G. G. był rozprowadzającym wiele klubów. On wiedząc gdzie dany sędzia będzie sędziował zawsze wiedział co z taką wiedzą zrobić, do kogo zadzwonić żeby przeprowadzić transakcję.
12. 6 czerwca 2004 RKS Radomsko - Zagłębie Lubin 0:1, o tym meczu już wyjaśniałem
13. 5 września 2004 Kujawiak Włocławek - MKS Mława 3:1, tam on miał obiecane pieniądze od Kujawiaka, ale ich nie dostał. Z tego co słyszałem to Marian D. załatwił mu później 3 tys. zł. za ten mecz. Nie wiem do końca czy to prawda.
14. 2 października 2004 Radomiak Radom - Zagłębie Sosnowiec 0:3, już wyjaśniałem o tym meczu
15. 23 października 2004 Korona Kielce - GKS Bełchatów 3:2. Wówczas mówiło się, że od Korony w każdym meczu jest 10 tys. zł dla sędziego. Wówczas Korona już grała w II lidze, już Koroną nie zajmował się Andrzej B., wtedy mówiło się, że kupowaniem i pośredniczeniem zajmował się m.in. (warszawski sędzia) Grzegorz G.
16. 14 listopada 2004 Podbeskidzie BB - MKS Mława 2:0. Po tym meczu Mariusz K., który był asystentem B. w tym meczu powiedział mi, że dostał od B. 500 zł.
17. 31 marca 2005 roku Ruch Chorzów - Radomiak Radom. O tym, że po tym meczu B. dostał pieniądze od Radomiaka powiedział mi Irek. On mi powiedział, że tutaj było od Radomiaka 8 tys. zł., ale, że te pieniądze zostały wypłacone B. z opóźnieniem.
18. 20 kwietnia 2005 KSZO - Szczakowianka 2:0. Wiadomo, że tutaj Ł. operował. Wszystko jest jasne.
19. 30 kwietnia 2005 Zagłębie Sosnowiec - GKS Bełchatów, po tym meczu Bełchatów miał straszne pretensje do sędziego, a Sosnowiec słynął z tego, że kupował.

Składając te wyjaśnienia mówię o rzeczach co do których nie mam wątpliwości, a jeśli mam jakieś wątpliwości to zawsze zaznaczałem. Starałem się wiele rzeczy sobie przypomnieć, zajrzeć do moich notatek i je opisać, gdyż zależy mi na tym by pomóc w oczyszczeniu polskiej piłki.

29 sierpnia 2006 
Po moim wyjściu, po moim zatrzymaniu, dokładnie było to 24 sierpnia 2006 roku zadzwonił do mnie ten Irek, o którym już mówiłem, który obstawiał wyniki Widzewa i Jagiellonii. Kazałem mu zadzwonić na numer domowy. Zrobiłem tak dlatego bo wpadł mi do głowy pomysł żeby go nagrać, a wtedy kiedy zadzwonił nie miałem przy sobie dyktafonu. On faktycznie za chwilę do mnie zadzwonił na telefon stacjonarny. Wtedy nagrałem go w telefonie stacjonarnym bo mam taką opcję w aparacie. On mnie wypytywał o co byłem pytany w prokuraturze, co mówiłem. Pytał mnie czy pytano mnie o Jagiellonię. Ja chcąc od niego wyciągnąć jak najwięcej informacji wciągnąłem go w rozmowę. Tą rozmowę przegrałem później na dyktafon i kasetę dołączam do akt tego postępowania. (...) On przyznawał się, że ustawiał mecze Jagiellonii i Widzewa. Potwierdził niejako, że przekazywał pieniądze mi, (Piotrowi) W. (sędziemu z Krakowa), Z tej rozmowy można wyciągnąć wnioski, że miał jakieś konszachty z (Sławomirem) B. i (Grzegorzem) G. Podejrzewam, że bezpośrednio nie przekazywał pieniędzy B. bo B. nie prowadził meczów Jagiellonii i Widzewa. (...)
Pamiętam, że kiedyś dzwonił do mnie Łukasz A. przed meczem Zagłębia Sosnowiec z Ruchem Chorzów. Powiedział mi, że ten mecz sędziuje Jacek W. i zapytał czy on bierze kasę i można do niego podchodzić. Ja mu powiedziałem, że z każdym można rozmawiać bez obaw. Nie wiem jak to się skończyło.

Korupcja w Zagłębiu Sosnowiec

Przypomniało mi się także, iż 26 maja 2006 roku był taki mecz Ceramiki Paradyż z Legią II Warszawa. Był to mecz IV ligi (w rzeczywistości był to mecz III ligi - dpanek). U nas jest taki obserwator Stanisław A. On był obserwatorem tego meczu. On po tym meczu zadzwonił do mnie i powiedział, że w końcu zarobiłem na wczasy. Powiedział, że dostał od Ceramiki 3 tys. zł, nie powiedział od kogo. Pytał mnie ile z tego powinien odpalić sędziemu. Sędzią tego meczu był sędzia z Wrocławia D., nie pamiętam imienia. A. taki był często do mnie wydzwaniał i po prostu chwalił się takimi rzeczami.

Korupcja w Ceramice Paradyż


Kiedyś także jechałem na mecz, który został rozegrany, jak wynika ze skarbu kibica 2005/2006, 3 czerwca 2006 między Pogonią Świebodzin a Arką Nowy Sól. To był bardzo ważny mecz dla obu tych drużyn. Obserwatorem był Stanisław A. Ja z nim towarzysko pojechałem na ten mecz. W pewnym momencie zadzwonił do niego telefon. Okazało się, tak jak on mi zrelacjonował, że dzwoni ktoś z Arki Nowy Sól i proponuje pieniądze za pomoc w zwycięstwie. On się zgodził. Poradziłem mu przed meczem żeby nie mówił nic sędziom o tym, że mają komuś pomagać bo jest to taki ważny mecz, że jak go wydrukują to mogą dostać od kibiców. Po meczu ze Świebodzina razem z nim podjechaliśmy pod stadion Arki w Nowej Soli. Tam do samochodu podszedł trener Arki Wojciech Dróżdż. Ja wyszedłem wtedy z samochodu żeby nie być świadkiem przekazywania pieniędzy. Ten trener dał mu wtedy te pieniądze. On mówił, że dostał około 4 tys. zł, około bo dostał je w euro i złotówkach. Powiedział, że możemy już jechać bo wszystko jest załatwione. W tym dniu obserwatorem na meczu w Głogowie był Antoni M. Zdzwoniliśmy się więc i po drodze zabraliśmy go do Opola. W Opolu zabraliśmy jeszcze Mariusza K. i pojechaliśmy do agencji towarzyskiej. Naciągnęliśmy A. by z tych pieniędzy co dostał zapłacił za usługi panien. On wtedy zapłacił rachunek coś tysiąc złotych.

Korupcja w Arce Nowa Sól

Wyjaśnienia Ryszarda F. pseudonim Fryzjer
Wyjaśnienia Mariana D.
Wyjaśnienia Piotra W.
Wyjaśnienia Ryszarda N. cz. 1, cz. 2
Wyjaśnienia Zbigniewa R.
Wyjaśnienia sędziego Grzegorza Sz.

Czytaj listę oskarżonych w głównym akcie oskarżenia.
Czytaj listę oskarżonych, którzy dobrowolnie poddają się karze.

   
Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.  
Lista skazanych za korupcję  
Lista ustawionych meczów  
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu 

Zobacz nasz profil na Facebooku 
Zobacz nasz profil na Twitterze    

Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które  pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!