niedziela, 13 lutego 2011

Akt oskarżenia ws. tzw. gangu Fryzjera. Wyjaśnienia b. właściciela Odry Opole Ryszarda N. cz. 2

Ryszard N. to były prezes Odry Opole. To jedna z niewielu osób, która odpowie za ustawianie meczów sprzed 1 lipca 2003 roku. Zarzuty dotyczą jednak przestępstw gospodarczych. Oto ciąg dalszy jego wyjaśnień:

Część pierwsza wyjaśnień Ryszarda N.

Runda wiosenna 2001. Piłkarze Odry sprzedają?

Na początku rundy wiosennej 2001 roku nadal miałem kontakt z Fryzjerem. W pierwszym meczu z Dolcanem Ząbki w Opolu przekazałem 12 tys. zł. nie pamiętam czy sędziemu czy poprzez F. Nie pamiętam bo było bardzo dużo problemów związanych z działalnością klubu, ja kupiłem udziały i miałem inne problemy. Niestety Odra ten mecz przegrała mimo, że sędzia sędziował pod Odrę i przyjął pieniądze. Nawet nam podyktował karnego, którego nie strzeliliśmy. Karnego wykonywał Marian Kucharski, on podał do bramkarza. Sędzia zwrócił nam pieniądze po przegranym meczu. Ja wtedy zorientowałem się, że nie wszyscy piłkarze są zainteresowani awansem do pierwszej ligi. Dlatego tak było bo nie były wypłacone wszystkie premie za wygrane z rundy jesiennej, że były problemy finansowe na początku sezonu i miasto nie przekazało do klubu miliona złotych.
Na ratunek do Chicago
Ja chcąc ratować sytuację udałem się na spotkanie do Chicago z Marianem Nowackim. On był wcześniej prezesem, miał konflikt z browarem, jak się dowiedział, że browaru już nie ma w klubie to w Chicago wyraził chęć powrotu i zainwestowanie w klub. Ja mu te pieniądze dodatkowo zabezpieczyłem swoją nieruchomością. Na początku marca 2001 Nowacki przyleciał do Polski, jako, że się wydawało, że ma duże możliwości, wielu znajomych w PZPN oraz doświadczenie bo wcześniej był piłkarzem pierwszoligowym. Zdałem się na jego doświadczenie i znajomości. Ja doprowadziłem do spotkania mną, Nowackim a Fryzjerem. Skończyło się na tym, że F. nie wyrażał zgody na współpracę na warunkach przedstawionych przez Nowackiego - tzn. premia dla F. dopiero po awansie Odry do ekstraklasy. F. mówił, że chce premie za każdy korzystny wynik w określonym meczu.

Ustawianie na własną rękę
Próbowaliśmy na własną rękę znaleźć kontakt z sędziami, ale zarówno w meczu z Hetmanem Zamość i Tłokami Gorzyce nie udało się skutecznie przekonać i przekupić sędziów. Jakkolwiek w meczu z Hetmanem Zamość dałem sędziemu 10 tys. zł. za remis, to jeszcze pomógł mi Fryzjer z nim się skontaktować, natomiast w następnym meczu przegranym przez Odrę w Opolu z Tłokami na pewno coś zaproponowaliśmy sędziemu, ale nie przez F. Odnośnie tego meczu to dotarły do mnie informacje po czasie, że niektórzy nasi zawodnicy sprzedali ten mecz. Pośrednikiem w tej transakcji był piłkarz Tłoków, a wcześniej Odry Krzysztof Złotek. Nie wiem ile moi zawodnicy wzięli za sprzedanie tego meczu. Mam na myśli Machaja, Solnicę i Żymańczyka, a także Czajkowskiego, który co prawda był kontuzjowany i nie grał to podobno właśnie on był centralną osobą w kwestii dogadywania się z osobami, które zainteresowane były tym by Odra nie wygrywała meczów. Ja próbowałem odsunąć niektórych zawodników od pierwszego zespołu, wtedy zrezygnowaliśmy z Kucharskiego, Jaskota. Tak mi się wydawało, że to mogą być m.in. oni.

Marcin Bochynek w Odrze
Po trzecim przegranym meczu zrezygnowaliśmy z trenera Krótkiego i zatrudniliśmy Marcina Bochynka. W czwartym meczu z GKS Bełchatów na wyjeździe przekonałem Mariana Nowackiego, że to jest jednak ważny mecz i żeby się zgodził na pomoc Fryzjera. Tak też się stało. Sędziował nam Setla. Przekazaliśmy mu przed meczem 30 tys. zł. Te pieniądze zawiózł trener Bochynek, który codziennie na treningi przyjeżdżał do Opola ze Śląska. Bochynek znał Setlę bo obaj są z jednego okręgu katowickiego. Mecz wygraliśmy - sędzia sędziował mecz wyjątkowo korzystnie dla Odry, także nawet po tym spotkaniu został odsunięty, bo źle sędziował dwa labo trzy mecze. Nowacki uważał jednak, że musimy sobie radzić bez pośrednika F. Ja miałem z nim takie porozumienie, że możemy między sobą dyskutować natomiast na zewnątrz reprezentujemy to samo zdanie.

Kupić czy nie kupić
Przed następnym meczem z ŁKS do samego końca dyskutowaliśmy czy przekupujemy sędziego. Stanęło na tym żeby dać sędziemu 2 tys. zł. za to żeby tylko nie przeszkadzał. Ja nie zgadzałem się z tym, ale tak zrobiliśmy. Nowacki poprosił sędziego z Opola Mirka Kamińskiego żeby zaniósł Tomaszowi Pacudzie, którego ja też dobrze znałem i który mi pomagał w innych meczach 2 tys. zł. To było bardzo mało i zarówno ja jak i Kamiński tłumaczyliśmy Nowackiemu, że to nieporozumienie, ale on się uparł. Kamiński poszedł z tymi pieniędzmi, ale wrócił i powiedział, że sędzia dziękuje, ale na paluszki jeszcze ma. Faktycznie w tym meczu sędzia robił wszystko aby Odra nie wygrała, sędziując korzystnie dla ŁKS. Ja wyszedłem w przerwie meczu, bo byłem bardzo sfrustrowany, że nie potrafię załatwić meczu.

Odra kontra piłkarze
Było widać, że ciężko nam będzie dalej zdobywać punkty, tym bardziej, że uzgodniliśmy z piłkarzami, że będziemy im płacić premie za wygrane mecze tylko na wiosnę, a zaległości z rundy wiosennej wypłacimy jeżeli awansujemy do ekstraklasy. Pamiętam, że na tym spotkaniu z piłkarzami, trenerem i zarządem Dariusz Solnica ostentacyjnie opuścił salę. Piłkarze dowiedzieli się, że w klubie pojawił się Nowacki i w przerwie meczu z Tłokami Gorzyce Rafał Berliński powiedział do mnie: prezesie to już jest pozamiatane, my nie będziemy grali jak się należy. Była taka sytuacja przed meczem z GKS Bełchatów ja i Nowacki poprosiliśmy Jaskota, Berlińskiego, Machaja i Kucharskiego do gabinetu prezesa i powiedzieliśmy im żeby jedni dzwonili do zawodników Bełchatowa, że chcą kupić mecz, a drudzy, że chcą sprzedać mecz. Zorientowaliśmy się wtedy, że piłkarze mają ze sobą doskonały kontakt. Rozmawiali ze sobą jak handlowcy, i że nie do końca są uczciwi. Następny mecz graliśmy z KSZO Ostrowiec. Od tego meczu Marian Nowacki bardziej starał się swoimi znajomościami i doświadczeniem próbować wpływać poza sportowo na wynik meczu. Podobno poszedł do sędziego i dał mu 20 tys. zł. Jednak ten mecz przegraliśmy i było widać, że niektórzy nasi zawodnicy pewnie sprzedali ten mecz. Ja myślę, że Nowacki odzyskał te pieniądze.

Współpraca z KSZO
Pamiętam, że po tym meczu udałem się na spotkanie z działaczami KSZO Ostrowiec. Na spotkaniu było dwóch działaczy. Jeden to był pan Antkowiak albo Antczak. Spotkaliśmy się w celu dogadania współpracy, żebyśmy się wspólnie konsultowali i składali finansowo na przeszkadzanie Polkowicom i Radomsku w uzyskiwaniu korzystnych wyników. Czy to przez wpływ na sędziego czy też zawodników tych drużyn. Umówiliśmy się wtedy, że wspólnie spróbujemy przeszkodzić Radomsku, które miało grać najbliższy mecz z Ceramiką Opoczno. Na ten mecz wysłałem jakąś osobę z 5 tysiącami, która spotkała się z jakimś działaczem. To przedsięwzięcie nie zakończyło się sukcesem. Radomsko bez problemu wygrało. Przekonałem się, że nie mamy szans na dogadanie się bo to był blef ze strony KSZO. Potwierdziły się słowa Fryzjera, że Radomsko i KSZO idą wspólnie do pierwszej ligi.

Mecz z Górnikiem Polkowice
Na dzień przed meczem z Górnikiem Polkowice opolski sędzia Mirosław Kamiński dostał 20 tys. zł. Z tego co mi wiadomo Kamiński miał się spotkać z sędzią głównym i bocznymi i przekazać te pieniądze. Ja słyszałem, że Kamiński bardzo dobrze tych sędziów ugościł. Niestety mecz zakończył się dla nas wynikiem niekorzystnym. Sędzia Marczyk nam w tym meczu nie pomagał. Ja podszedłem do niego i powiedziałem mu, że mógł nam podyktować 2-3 karne bo były takie sytuacje. On odpowiedział, że nic nie mógł zrobić. Byłem rozgoryczony tą sytuacją. 10-15 min. po wyjeździe zadzwoniłem do F. Wtedy on zadzwonił z drugiego telefonu do sędziego, który sędziował ten mecz. Telefon był głośnomówiący i odbyła się taka rozmowa między sędzią Marczykiem a F. Fryzjer powiedział: Jak tam panie kolego, ile goście premiowali. Sędzia odpowiedział mu, że złoty pięćdziesiąt co oznacza 15 tys. zł. I powiedział też, że zadanie wykonał, wykartkowując niektórych naszych zawodników, którzy w następnym meczu nie mogli zagrać z powodu tych kartek. Ta rozmowa się skończyła i Fryzjer do mnie powiedział: Widzisz mogłem ci to załatwić, ale wyście myśleli, że sami sobie poradzicie. To jeszcze raz utwierdziło mnie w przekonaniu, że żeby mieć wpływ na sędziego to trzeba mieć w składzie F.

Szokujące wyjaśnienia sędziego Zbigniewa M.

Pieniądze dla piłkarzy Polaru
Następny mecz był z Polarem Wrocław. Ja o tej rozmowie rozmawiałem z Marianem Nowackim i częściowo przekonałem go, że z Fryzjerem trzeba trzymać. Przed meczem z Polarem uzgodniliśmy, że ten mecz musimy kupić. Pomagał mi Ryszard F. Przekazałem mu 40 tys. zł. On miał załatwić z zawodnikami Polaru żeby Odra wygrała. F. mówił, że to załatwi. Faktycznie piłkarze Polaru robili wszystko żeby Odra wygrała, to było widać. Sędzia też nam pomagał mimo, że nie było mowy żeby sędziemu też dać pieniądze. Przedłużył ten mecz o 6 minut. Niestety mecz zakończył się wynikiem bezbramkowym. Wtedy już całkowicie przekonałem się ja i Nowacki, że niektórym naszym zawodnikom nie zależy na awansie i wygrywaniu meczów gdyż biorą pieniądze z KSZO, Radomska i Polkowic. Ja potem rozmawiałem z F. o tym co się stało. On powiedział mi, że obrońca Polaru pytał się Darka, którą stroną chce go mijać w drodze na bramkę. Fryzjer powiedział, że zawodnicy Odry nie chcą wygrywać meczów. Ja potem Darka Solnicę zapytałem czy miało miejsce takie zdarzenie. Solnica odpowiedział mi, że tak było, ale pod koniec meczu i, że było to już za późno. Niektórzy zawodnicy Odry wiedzieli, że mecz jest kupiony i wystarczy strzelić bramkę. To byli Solnica, Żymańczyk. Te pieniądze potem F. oddał mi z powrotem.

Piłkarze Odry przeciwko klubowi?
Ja po tym meczu zrozumiałem, że niektórym naszym zawodnikom nie zależy na awansie do pierwszej ligi. Oni wiedzieli, że w pierwszej lidze nie graliby w pierwszym składzie Odry, bo byli na to za słabi i nie otrzymywaliby pieniędzy. Poza tym zawodnicy mieli pretensje, że nie otrzymywali wszystkich pieniędzy za rundę jesienną i dlatego postanowili brać pieniądze za sprzedawanie meczów. Oni też liczyli na to, że Odra może nie wejść jako pierwszy lub drugi zespół do pierwszej ligi i może grać jako trzeci zespół w barażach. Taka gra z zespołem pierwszoligowym umożliwia sprzedanie meczu za duże pieniądze, bo zespołowi z pierwszej ligi zależy na tym by w tej lidze pozostać bo za grę w ekstraklasie otrzymują od Canal Plus 4 miliony złotych i z tego część idzie na zawodników. Dlatego też ja zrozumiałem dopiero wtedy, że nawet płacenie pieniędzy Fryzjerowi na kupno sędziów i zawodników może nie wystarczyć do awansu bo zawodnicy Odry sprzedają mecze. Pozbyliśmy się w tym momencie próbując uzdrowić sytuację piłkarza Stefana Machaja, który naszym zdaniem był jednym z głównych księgowych - tzn. sprzedawał mecze. Po meczu z Polarem do następnego meczu z RKS Radomsko spotykaliśmy się z piłkarzami na indywidualnych rozmowach. Szukaliśmy sposobu na uzdrowienie sytuacji by awansować do I ligi.

Dolary dla sędziego
Przed meczem z Radomskiem skontaktowałem się z Fryzjerem i ustaliliśmy, że sędziemu tego meczu damy pieniądze, nazywał się Ryszka, poznałbym go, wyglądał jak Charlie Chaplin. Przed meczem w pomieszczeniu biurowym spotkałem się z nim sam na sam i dałem mu około 20 tys. zł. w dolarach amerykańskich. Te dolary były od Nowackiego bo on miał mi zapłacić za udziały w klubie. Wygraliśmy ten mecz, sędzia bardzo dobrze dla nas sędziował. Wygraliśmy dlatego, że kibice Odry rozmawiali z niektórymi piłkarzami i powiedzieli im, że jak nie wygrają tego meczu to będą mieli przerąbane. Ja teraz nie mogę sobie przypomnieć, którzy to byli kibice, ale było takie zdarzenie, że po treningu Odry podeszła grupa kibiców do zawodników, m.in. do Rafała Berlińskiego i powiedzieli im, że jak nie będą dobrze grali z Radomskiem to im spalą samochody i mogą mieć kłopoty ze zdrowiem.Zawodnicy wzięli na poważnie te groźby kibiców i z Radomskiem zagrali bardzo dobry mecz. Poza przekazaniem tych 20 tys. zł. sędziemu nie dawaliśmy pieniędzy zawodnikom Radomska, bo im też zależało by wygrać ten mecz. Odra wygrała ten mecz.

70 tys. dla piłkarzy Świtu
Po tym meczu Marian Nowacki poleciał na dwa tygodnie do USA. Zostałem sam i mogłem decydować. Zbliżał się kolejny mecz ze Świtem Nowy Dwór. Musieliśmy ten mecz wygrać aby liczyć się w dalszej walce o ewentualny awans. Uzgadniałem to z F. Nowacki nie przeszkadzał bo był w USA. Uzgodniliśmy, że kupimy ten mecz. Uzgodniliśmy, że musi to być kwota 70 tys. zł. dla niektórych zawodników Świtu, a także by sędzia nie przeszkadzał w tym meczu zapremiujemy go 10 tys. zł. Ja na dzień przed meczem zawiozłem 10 tys. zł. sędziemu Tomaszowi Pacudzie z Częstochowy. Obiecał, że będzie sędziował pod Odrę. On na tym spotkaniu bardzo pozytywnie wypowiadał się o F. Powiedział, że F. dużo może i, że jak się z nim trzyma to wszystko wychodzi. On mi też powiedział, że ciężko będzie nam awansować bo inne zespoły, które się liczą w walce o awans robią wszystko by wpłynąć na wynik tego meczu. On ma lepszą propozycję dotyczącą meczu ze Świtem. Padła kwota 30 tys. zł., ale zrobi to dla Fryzjera i weźmie 10 tys. zł. ode mnie. W ten temat kupienia tego meczu i uzgodnień z sędzią włączony był trener Bochynek, który też wcześniej znał się z Fryzjerem i miał bezpośrednio przekazać te 70 tys. zł. komuś ze Świtu. Myśmy ten mecz wygrali 1:0. Zarówno sędzia jak i niektórzy piłkarze Świtu pomogli nam w wygraniu tego meczu. Nie było nic widoczne by zawodnicy Odry nie chcieli wygrać tego meczu.

Prezes Włókniarza Kietrz chce więcej
Następny mecz mieliśmy grać z lokalnym rywalem Włókniarzem Kietrz. Uzgodniłem z prezesem Włókniarza Marianem Konopką aby nam ten mecz odpuścił. Ustaliliśmy, że przekażemy przed meczem 30 tys. zł. dla zawodników Włókniarza aby mogli podzielić się pieniędzmi i odpuścić ten mecz. Wszystko było domówione. Na godzinę przed meczem kierownik Włókniarza miał odebrać te pieniądze. Okazało się jednak, że przekazał nam taką informację, że prezes Konopka zmienił zdanie i żąda 80 tys. zł. Nie byliśmy przygotowani na takie warunki. Mecz odbył się sportowo i na normalnych zasadach. W tym momencie było za późno na kontakt z Fryzjerem. Mecz zakończył się wynikiem 1:1. To był mecz w Opolu.

Mecz z Myszkowem
Potem był mecz z KS Myszków w Myszkowie. Umówiłem się z Ryszardem F. pod Częstochową. W tym hotelu byli zameldowani sędziowie albo obserwator tego meczu. Przekazałem 30 tys. zł. dla sędziego. F. został w tym hotelu, a ja się udałem na mecz. Obiecaliśmy jeszcze sędziemu, że jak podyktuje nam karnego w pierwszej połowie to dostanie dodatkowo 10 tys. zł. Od samego początku tego meczu byliśmy, zarówno ja jak i działacze Odry zaskoczeni tym, że sędzia sędziuje na korzyść Myszkowa i nie pomaga Odrze w osiągnięciu dobrego wyniku. Dopiero po strzeleniu bramki przez KS Myszków sędzia zaczął nam sprzyjać co doprowadziło do remisu i od tego momentu widać było, że sędzia pilnuje wyniku. Potem dowiedziałem się od Fryzjera, że było tak, że zadziałały inne siły niż on, a Myszkowowi groził spadek do trzeciej ligi. Po meczu udałem się z powrotem do tego hotelu. W holu był sędzia główny. Ja rozmawiałem z nim, Fryzjerem i obserwatorem. Był tam też ktoś z działaczy Odry, ale nie pamiętam kto. Pieniądze zostały zwrócone. Mieliśmy pretensje o taki sposób załatwienia nas. Sędzia mówił, że się nie dało sędziować dla nas. F. tłumaczył, że sędzia jest z Warszawy i nie miał na niego wpływu i mógł wziąć pieniądze od Myszkowa lub innych zespołów zainteresowanych zarówno awansem jak i spadkiem.

Polonia Bytom sprzedaje mecz
Po tym meczu był następny mecz Odry z Polonią Bytom. Ten mecz kupiliśmy od zawodników Polonii Bytom. Pamiętam, że to była kwota 50 tys. zł. Ja pamiętam takie nazwiska piłkarzy Polonii jak Szeląg, Brehmer. Sam nie przekazywałem tych pieniędzy. Nie pamiętam kto uczestniczył w przekazaniu tych pieniędzy. Mecz wygraliśmy, widać było, że (naszym?) piłkarzom nie zależało na wygraniu tego spotkania. Sędzia podyktował karnego i karny został strzelony. Zawodnicy Polonii robili wszystko byśmy ten mecz wygrali. Nawet jeden z zawodników Odry powiedział mi, że przed meczem sędzia pytał go dlaczego nikt nie podchodzi do niego z pieniędzmi.

Odra dalej liczy na awans
Odra cały czas miała szansę na awans. Z układu tabeli i spotkań w następnej kolejce wynikało, że jeżeli następny mecz z Ceramiką Opoczno wygramy to powinniśmy się liczyć z awansem do pierwszej ligi. Ponieważ po meczu z Myszkowem doszliśmy do wniosku z panem Nowackim, że nie możemy tak końca liczyć na F. i on po tych wszystkich zdarzeniach może nam już nie pomagać. Ja się spotkałem z nim po raz kolejny w restauracji w Lipnie pod Rawiczem. Wtedy Fryzjer powiedział mi, że już nie chce nam pomagać, bo nie wiemy sami czego chcemy, on czuje, że nie mamy do niego zaufania. Natomiast polecił mi aby nam dalej pomagał Tadeusz Diakonowicz i Marian Dusza. On dał mi telefony do nich i powiedział, że mnie poleci Diakonowiczowi. Pamiętam, że było takie spotkanie pod Częstochową. Na tym spotkaniu byłem ja i pan Nowacki. Tam też był Dusza. Wtedy na nowo, bardziej w organizację wpływów na wyniki meczów zaangażował się Nowacki. Z tego co mi mówił spotkał się z Listkiewiczem w PZPN w Warszawie i prosił go by Listkiewicz wpłynął na na to żeby nam wyznaczano przychylnych sędziów. Listkiewicz miał mu powiedzieć, że postara mu się pomóc jako znajomemu.

200 tys. zł. dla Ceramiki
Przed meczem z Ceramiką Opoczno, z tego co mi wiadomo, Marian Nowacki przekazał 200 tys. zł. działaczom Ceramiki, abyśmy wygrali ten mecz. Niezależnie od tego przez Diakonowicza i Duszę sędzia tego meczu miał dostać 15 tys. zł. za sprzyjanie nam w tym meczu. To był bardzo ważny mecz. Te 200 tys. zł. pochodziły z prywatnych pieniędzy Nowackiego. Jemu zależało na zwycięstwie Odry i przekazał je działaczom Ceramiki. Jednym z tych działaczy był prezes Ceramiki. Przed meczem w gabinecie u prezesa był też prezes zarządu fabryki Ceramiki - jako fabryki sponsorującej klub. Oni na tym spotkaniu powiedzieli, że przejmują pieniądze i my wygramy ten mecz. Im nie zależy na wyniku. Niestety ten mecz przegraliśmy bo naszym zawodnikom nie zależało na wejściu do pierwszej ligi. Oni wiedzieli tylko, że mecz jest kupiony, ale nie wiedzieli za ile. Po tym meczu ja wszedłem do szatni z pretensjami do naszych zawodników. Powiedziałem im, że ja dla nich wszystko robię, a oni mnie olewają. Po wyjściu z tej szatni podobno Zbyszek Czajkowski za mną powiedział: "a spierdalaj chuju". Na tym meczu było około 50 kibiców Odry, którzy mieli pełną świadomość, że naszym zawodnikom nie zależy na wygranej i w drodze powrotnej kiedy zatrzymaliśmy się z drużyną na obiad pod Częstochową, kibice weszli do restauracji, mieli pretensje do piłkarzy i mówili, że zrobią z nimi porządek. Piłkarze pospuszczali głowy. W tym momencie mieliśmy już niewielkie szanse na awans, ale one jednak jeszcze były. Nowacki odebrał 200 tys. zł.

Łapówka dla piłkarzy Lechii Gdańsk
Następny mecz w Opolu z Lechią Gdańsk, która nie miała szans na utrzymanie w drugiej lidze, kupiliśmy za 25 tys. zł. Przekazaliśmy te pieniądze kierownikowi Lechii, nazwiska nie pamiętam. Do przerwy był wynik bezbramkowy, nie było widać by zawodnicy Lechii chcieli odpuścić ten mecz. W przerwie meczu po mojej rozmowie ze Zbigniewem Czajkowskim okazało się, że nie wszystkie pieniądze trafiły do niektórych zawodników i trenera Lechii (trenerem był wówczas Romuald Szukiełowicz - dop. dpanek). Czajkowski mówił, że zawodnicy Lechii skarżą się, że nie dostali obiecanych pieniędzy. Ja poprosiłem kierownika drużyny Lechii Gdańsk by oddał te pieniądze bo nie dotrzymuje umowy. On oddał te pieniądze. Zaniosłem te pieniądze Zbigniewowi Czajkowskiemu, który wszedł do szatni Lechii Gdańsk i dał umówioną kwotę 25 tys. zł. W drugiej połowie trener Lechii zmienił bramkarza i zaraz strzeliliśmy bramkę, następnie drugą i wygraliśmy mecz.

Górnik Łęczna chce 140 tys. zł. łapówki
Kolejny mecz to mecz w Górniku Łęczna. Ten mecz też chcieliśmy kupić. Uwzględniliśmy z Nowackim, że porozumiemy się z działaczami Górnika, ja ich znałem. Uzgodniliśmy, że jest to sprawa do załatwienia i będzie to nas kosztować 80 tys. zł. i, że w dniu meczu spotkamy się w hotelu w Lublinie. Tak też się stało. Przekazaliśmy takie pieniądze. Spokojnie udaliśmy się na mecz do Łęcznej. Na pół godziny przed meczem wiceprezes Górnika powiedział, że on nie potrafi się dogadać z zawodnikami żeby ten mecz odpuścili. Do przerwy był rezultat bezbramkowy, ja poprosiłem prezesa klubu, na imię miał Zbigniew, żeby coś zrobił, pomógł bo im punkty już nie są potrzebne. On polecił wiceprezesowi Górnika żeby zszedł ze mną do szatni Górnika i żebyśmy wspólnie przekonali ich, żeby dali nam wygrać. Myśmy rozmawiali tylko z kapitanem Górnika i on zażądał dodatkowych 60 tys. zł. Nie byliśmy przygotowani na taki rozwój wypadków. Mecz zakończył się wynikiem bezbramkowym. Ja później dowiedziałem się w rozmowie z Ryszardem F., że w poprzedniej kolejce podobnie postąpili działacze KSZO Ostrowiec, gdyż to KSZO grało z Górnikiem Łęczna i Górnik przegrał ten mecz, a podobno działacze z Łęcznej nie dali zawodnikom obiecanych pieniędzy. Cały czas były minimalne szanse na zajęcie trzeciego miejsca.

Ostatnia szansa
Następny mecz był wyjazdowy ze Stalą Stalowa Wola. Chcieliśmy ten mecz wygrać. Stal broniła się jeszcze przed spadkiem. Próbowaliśmy przekupić zawodników, ale nie układały się te rozmowy. Ja wtedy sam bez pomocy Fryzjera obiecałem sędziemu 30 tys. zł. Rozmawiałem z obserwatorem tego meczu o nazwisku Klocek, który wcześniej też uczestniczył w sprzedawaniu meczów. Niestety przegraliśmy ten mecz, sędzia nam nie pomagał, nie był zainteresowany pieniędzmi, bo nie załatwiałem tego przez Fryzjera.

Koniec nadziei...
Sezon się kończył, a myśmy mieli tylko teoretyczne szanse na na trzecie miejsce, w związku z tym w meczu z Lechem Poznań w Opolu, bez niczyjej pomocy, przekazałem sędziemu 10 tys. zł. za tę teoretyczną szansę awansu. My wygraliśmy ten mecz z Lechem, ale nic to nie dało bo Górnik Polkowice też wygrał swój mecz, a my nie mieliśmy szans na trzecie miejsce.

W ostatnim meczu z Zagłębiem Sosnowiec trener Bochynek pomimo mojej sugestii by nie wstawiać na składu Ryszarda Stańka i jeszcze jednego piłkarza, którego nazwiska nie pamiętam, wstawił ich do składu. Miałem taką informację, że Zagłębie potrzebowało punktów żeby utrzymać się w II lidze i podobno trener Bochynek wraz z zawodnikami wzięli od działaczy Sosnowca 20 tys. zł. To był koniec sezonu, a ja później wielokrotnie rozmawiałem z Ryszardem F. na temat tego co się stało i on w wielu rozmowach osobistych i telefonicznych mówił, że po pierwsze gdybym trzymał z nim od początku to byśmy awansowali i niepotrzebnie ściągnąłem Nowackiego. Mówił mi, że niektórzy zawodnicy Odry sprzedawali mecze i wymieniał przede wszystkim Stefana Machaja, Czajkowskiego, Żymańczyka, Rafała Kopanieckiego.

Wyjaśnienia Mariana D.

Wyjaśnienia Piotra W.

Czytaj listę oskarżonych w głównym akcie oskarżenia.
Czytaj listę oskarżonych, którzy dobrowolnie poddają się karze.