Grzegorz K. to były trener Śląska Wrocław, został zatrzymany 26 stycznia 2011 (czytaj tutaj), a oskarżony i dobrowolnie poddał się karze pod koniec 2011 (czytaj tutaj). Wyrok jeszcze nie zapadł.
korupcja w Śląsku Wrocław - kalendarium
Protokół przesłuchania z 26.01.2011
Trenerem Śląska Wrocław zostałem w czerwcu lub lipcu 2003. W tamtym czasie nie było szansy myśleć o awansie do wyższej klasy rozgrywek w sposób uczciwy. Przystąpiłem do rozgrywek z myślą i zamiarem by nie kupować meczów. Miałem zapewnienie od prezesów, że są prowadzone rozmowy w PZPN, aby rozgrywki były uczciwe aby mecze Śląska były uczciwe. Po rozpoczęciu rozgrywek zorientowałem się jednak, że tak nie jest. Pamiętam taki mecz z Rozwojem Katowice z rundy jesiennej, gdzie zostaliśmy ewidentnie skręceni. Musiałem podjąć jakieś działania żeby pomóc temu Śląskowi. Celem był awans do II ligi. Nastąpiło połączenie koszykarskiego Śląska ze Śląskiem piłkarskim, mówiło się o nowej jakości, dla tych zmian potrzebny był sukces. W Śląsku wtedy zarabiałem około 3 tys. zł brutto. Premii nie było, miała być premia gdybyśmy awansowali, ale się nie udało. Klub, szefostwo klubu zapewniało nam pieniądze na kolacje, przyjęcie sędziów, mieliśmy ich zapraszać na kolacje i dawać jakieś upominki od sponsora technicznego. Sponsorem technicznym była firma Adidas, która była także sponsorem Śląska koszykarskiego. W klubie był budżet na kolacje, czasami brakowało pieniędzy więc ja przeznaczałem na kolacje swoje prywatne pieniądze. Po każdym meczu rozgrywanym we Wrocławiu zapraszaliśmy sędziów na kolacje do hotelu Wrocław. Również czasami zapraszaliśmy sędziów po meczach wyjazdowych, przykładem może być R. Takim zapraszaniem na kolacje, bez podtekstu korupcyjnego zajmował się Zbigniew S. albo ja. Kolacje te opłacał klub. W klubie rządziły trzy osoby: Piotr Waśniewski, był chyba wiceprezesem, do spraw finansowych chyba, Kalina Schetyna - ona była prezesem i Grzegorz Schetyna, którego funkcji nie kojarzę, ale który decydował o wszystkim. Mogło tak być, że Grzegorz Schetyna był prezesem a jego żona i Waśniewski wiceprezesami. Codzienne, najczęstsze kontakty miałem z kierownikiem. Pana Grzegorza Schetyny często nie było więc najważniejsze kwestie omawiałem z jego żoną lub z Waśniewskim.
Sędziego asystenta z meczu z 23 sierpnia 2003 między Chrobrym Głogów i Śląskiem Wrocław Mirosława K. znałem już wcześniej.
Czytaj wyjaśnienia Mariusza K. - byłego sędziego asystenta z Opola
Zadzwoniłem do niego przed meczem, uznałem, że K. może być takim łącznikiem między mną a sędziami. Chciałem żeby zapowiadał mnie innym sędziom. Nie zaproponowałem tego swojemu bratu, który też jest sędzią bo uważałem, że mój brat jest ponad korupcją. K. uważałem za człowieka, który może pomóc. Zaprosiłem K. na kolację po meczu w Głogowie. On przyjechał z innymi sędziami, gdy wracali z meczu w Głogowie. Ja na kolacji byłem chyba z kierownikiem S., ale nie jestem pewien. (...) Z nikim innym na tej kolacji nie byłem. Może raz czy dwa razy byłem ze mną drugi trener Waldek Tęsiorowski. Często ja na te kolacje nie chodziłem. Wtedy chodził na nie kierownik drużyny. Na tej kolacji K. zapytał mnie czy my finansowo jesteśmy przygotowani do tego awansu. Chodziło mu oczywiście o kwestie korupcyjne. My nie byliśmy przygotowani, ale nie mogłem mu tego powiedzieć, więc powiedziałem, że jesteśmy. On zaproponował swoje usługi, powiedział, że może nam pomóc docierać do sędziów. Nie było mowy na tym spotkaniu o jego wynagrodzeniu. Ustaliliśmy, że chętnie skorzystam z jego możliwości. Na tym się to spotkanie skończyło. Ja nie pamiętam, że dawałem im pieniądze za ten mecz z Chrobrym, ale tego nie wykluczam, na 90 % wydaje mi się, że nie dawałem. Ja kojarzę, że myśmy zostali mocno wkręceni w tym meczu z Rozwojem Katowice z 6 września 2003, jak wynika z okazanego mi wykazu spotkań Śląska Wrocław i od tego czasu podjąłem decyzję aby wręczać łapówki sędziom. Ten mecz K. był wcześniej więc na tej podstawie sądzę, że nie dałem im za ten mecz pieniędzy. Nie pamiętam czy dałem im dresy, ale tego nie wykluczam. Nie kojarzę czy K. dostał ode mnie polecenie złożenia propozycji obserwatorowi S. w związku z meczem z Rozwojem. Po meczu z Rozwojem graliśmy u siebie z Sosnowcem. Nie składaliśmy w tym meczu żadnych propozycji korupcyjnych. Ja założyłem, że sędziowie będą chcieli nas kręcić głównie w meczach wyjazdowych i na tych meczach się skupiałem. Założyłem, że u siebie musimy wygrywać bez przekupywania sędziów. Założyłem, że przy kibicach wrocławskich sędziowie nie będą nas próbowali kręcić za bardzo. Wiedziałem, że Zagłębie Sosnowiec też jest bardzo mocne korupcyjnie, więc to też było bardzo ważne dla mnie, jeśli chodzi o łapówki.
korupcja w Zagłębiu Sosnowiec - kalendarium
Kolejny mecz graliśmy na wyjeździe ze Swornicą Czarnowąsy. Z tym klubem założyłem, ze wygramy sami. Kolejny mecz graliśmy u siebie z Polonią Bytom. Nie składałem propozycji bo to był mecz u nas. W tej samej kolejce Zagłębie Sosnowiec grali na wyjeździe z Lechem Zielona Góra. Sędzią był Jacek D. Podjąłem decyzję o złożeniu temu sędziemu propozycji korupcyjnej. Ta moja decyzja wynikała z tego, że znałem tego sędziego jeszcze z czasów Polaru Wrocław. Bardzo możliwe, że w związku z tym meczem Polaru też dawałem temu sędziemu pieniądze. To znaczy ja w Polarze mu osobiście nie dawałem pieniędzy, bo ja w Polarze się tym nie zajmowałem. W Polarze tym zajmowało się kilka osób, m.in. Władysław Tronina. Głównie on się tym zajmował. Innych osób nie wymienię. Przed meczem Zagłębia zaglądałem jakie kartki mają zawodnicy ze Sosnowca. Zauważyłem, że 2 lub 3 zawodników jest zagrożonych pauzowaniem jeśli dostaną żółte kartki w meczu sędziowanym przez D. Zadzwoniłem do D. i zaproponowałem mu pieniądze, nie pamiętam w jakiej kwocie, ale nie sądzę, by to było więcej niż tysiąc złotych. Te pieniądze zaproponowałem mu za to żeby Zagłębie w tym meczu nie osiągnęło korzystnego wyniku i żeby wykartkował tych wskazanych przeze mnie zawodników. Nie pamiętam czy D. wykartkował tych wskazanych przeze mnie zawodników, ale skoro dałem mu później pieniądze to chyba tak. Pieniądze przesłałem mu przekazem na adres cioci. On mi podał te dane cioci. Nie kojarzę abym dawał pieniądze obserwatorowi tego meczu. Ja zadzwoniłem do S. i poprosiłem go o kontakt do obserwatora P. Zadzwoniłem do P. albo poprosiłem S. aby ten przekazał P. aby przez palce patrzył na ewentualne błędy D.
Wcześniejszy mecz Śląska z Ruchem Radzionków graliśmy u siebie. Na tej podstawie sądzę, że nie składaliśmy propozycji sędziemu Krzysztofowi Z. Później jak pamiętam on dostał ode mnie po meczu jakieś 500 zł bo się o to dopominał. Teraz sobie jednak przypominam, że przed meczem mogłem składać propozycję Z. bo kojarzę, że przed meczem chyba S. się ze mną skontaktował i powiedział, że Z. to jego kolega i może mnie z nim skontaktować. S. poznałem wcześniej. Pojechałem na mecz odry Opole żeby obserwować mecz. Przysiadł się wtedy do mnie S., przedstawił się i zaproponował swoje usługi w docieraniu do innych sędziów, a także swoje własne, gdyby sędziował jakiś ważny dla nas mecz. (...) Podejrzewam, że Z. mnie prosił żebym załatwił u notę u obserwatora i stąd mój telefon do obserwatora M. Te rozmowy wskazują, że już przed meczem rozmawiałem z Z. na temat propozycji korupcyjnej. Nie rozmawiałem z nim przecież przed meczem na temat planów wakacyjnych. Ja tego po prostu nie pamiętałem, wydawało mi się, że Z. zażądał ode mnie pieniędzy po meczu, ale widocznie ja wcześniej mu złożyłem propozycję. Pieniądze dałem mu podczas kolacji w hotelu Wrocław. Dokładnie wyszedłem przed hotel dałem mu pieniądze. Widzę na przedstawionym mi wykazie meczów, że w rundzie wiosennej Z. też sędziował nam mecz. Mogło tak być, że ja mu w związku z tym meczem z rundy wiosennej dałem mu te wymuszone przez niego pieniądze w kwocie około 500 zł., a po tym meczu z rundy jesiennej dostał też większe pieniądze, ale kwoty nie pamiętam. Te połączenia wskazują, że składałem propozycje w meczu granym u siebie i to w meczu przed meczem z Rozwojem Katowice. To zdarzenie zburzyło moją koncepcję, że w meczach u siebie i w meczach przed meczem z Rozwojem nie kupowaliśmy meczów. Widocznie źle tę sytuację zapamiętałem.
Przyznaję się do zarzutu dotyczącego meczu z 4 października 2003 Walka Makoszowy - Śląsk Wrocław. Tak jak mówiłem sędziemu W. pieniądze dałem w kartach zawodników. Z sędzią W. skontaktował mnie Tomasz W. - sędzia z Warszawy.
Wyjaśnienia Tomasza W. - byłego sędziego z Warszawy
Znałem Tomasza W. z wcześniejszej jego działalności sędziowskiej i mojej działalności piłkarskiej. Dawałem mu wcześniej łapówki. To był facet, który lubił się pobawić, często był w okolicach Wrocławia i się z nim spotykałem. Utrzymywaliśmy kontakty. Przed tym meczem obawiałem się, że Zagłębie Sosnowiec może robić jakieś ruchy przeciwko nam i, ze możemy mieć problemy na Zabrzu. Zadzwoniłem do tego w. i zapytałem go czy sędzia W. jest łatwy do podejścia i wręczenia mu łapówki. Miałem na myśli to, że jeżeli łatwo do niego podejść z łapówką to łatwo to też mogą zrobić działacze Zagłębia Sosnowiec. W. powiedział mi w tej rozmowie, że z W. nie ma żadnych problemów, że można mu proponować i wręczać łapówki. Poprosiłem Tomasza W. żeby mnie skontaktował z Marcinem W. Teraz nie jestem pewien czy wszystkie rozmowy z W. prowadził przed meczem W., czy też ja sam przed meczem rozmawiałem z W. W każdym razie otrzymałem przed meczem informacje od W. lub od samego W., że pieniądze mam włożyć w karty zawodników i w ten sposób przekazać sędziemu. Pamiętam, że W. dostał ode mnie 2 tys. Jestem tego pewien. Nie pamiętam czy ja zaproponowałem taką kwotę czy W. ją zażądał. Ja zawsze próbowałem zbijać ich żądania więc podejrzewam, że ta kwota została ustalona w negocjacjach. Pieniądze przekazałem w kopercie kierownikowi S. i powiedziałem żeby włożył je w karty zawodnicze i dał sędziemu. On tak zrobił. Te karty są przekazywane w takim skoroszycie i tam między karty on włożył te pieniądze i dał sędziemu. Ja W. nie płaciłem za tę pomoc. Nie sądzę żebym przekazywał pieniądze sędziemu R. za mecz z 11 października 2003 z Miedzią Legnica. Nie jestem tego pewien, ale kojarzę, że nie dawałem pieniędzy za ten mecz bo Miedź jest klubem dolnośląskim. Podobna sytuacja jest z tym meczem z Chrobrym Głogów i sędziami K. i W. Sądzę, że w tych meczach nie dawałem łapówek bo są to drużyny z Dolnego Śląska. Wydaje mi się, że się spotkałem z tym sędzią R. we Wrocławiu. On wracał z Legnicy przez Wrocław i wtedy zaprosiłem go na kolację, na pokazanie Wrocławia. Nie jestem jednak pewien czy nie dałem mu pieniędzy, nie pamiętam tego, ale pewności nie mam. Nie kojarzę natomiast zupełnie zdarzeń związanych z meczem, który sędziował Sebastian J. Po prostu zupełnie tego nie pamiętam, nie kojarzę i nie pamiętam tego J. W tamtym czasie prowadziłem knajpę Kuźnię na stadionie Ślęzy. (...) Widocznie tego sędziego J. zaprosiłem do tej knajpy bo tam jest ulica Tramwajowa. Ja tego J. nie kojarzę ale widocznie go zaprosiłem. Z R. prawdopodobnie byliśmy w dyskotece Plus - Minus, którą prowadził mój znajomy. Ona się mieści w pobliżu ulicy Piastowskiej. Nie pamiętam abym dawał tym sędziom pieniądze. (...)
Chcę jeszcze powiedzieć, że przed tym meczem z rundy jesiennej z Zagłębiem Sosnowiec dzwoniłem do sędziego R. Zaproponowałem mu pieniądze za pomoc sędziego w korzystnym wyniku.
Wyjaśnienia b. sędziego Zbigniewa R. z Poznania
Mogła to być kwota około 5 tys. zł. Ta kwota była wyższa gdyż mecz był z naszym konkurentem do awansu. Wiedziałem, że Zagłębie jest mocniejsze korupcyjnie więc nie liczyłem za bardzo, iż R. nam pomoże. Liczyłem jednak, że skoro będzie miał naszą propozycję to nie będzie się za bardzo wygłupiał na boisku. R. się zgodził pomóc, ale mecz przegraliśmy i nie dostał pieniędzy.
Przed meczami barażowymi rozmawiałem z prezesem Grzegorzem Schetyną. On mnie zapewniał, że baraże będą czyste. Mówił, że rozmawiał z Listkiewiczem i załatwił, że baraże będą czyste. Ja jednak mimo tych zapewnień przed pierwszym meczem barażowym rozmawiałem z obserwatorem tego meczu Jerzym M. Zaproponowałem za nasze zwycięstwo 10 tys. zł. On się zgodził pomóc. Mecz jednak zremisowaliśmy i on pieniędzy nie dostał. Przed drugim meczem barażowym nie podejmowałem już żadnych działań.
Nie pamiętam czy temu obserwatorowi M. proponowałem pieniądze. Logika mi nakazuje być przekonanym, że mu proponowałem. Nie pamiętam jednak czy mu przekazywałem pieniądze.(...)
Ja jestem osobą chorą na piłkę nożną. Gdy byłem trenerem Polaru Wrocław to także większa część wręczanych łapówek pochodziła z moich pieniędzy.
korupcja w Polarze Wrocław - kalendarium
Po pracy w Polarze Wrocław skupiłem się na działalności biznesowej, a piłkę nożną traktowałem hobbystycznie. Trenowałem niższe ligi, m.in. Inkopax Wrocław. Zatrudnienie w Śląsku Wrocław było dla mnie szansą na powrót do wielkiej piłki. Dlatego zainwestowałem swoje pieniądze na łapówki. (...) Wcześniej grałem w piłkę w Malezji. Zarobiłem tam 80 tys. dolarów. Tak mniej więcej kwotę przywiozłem do Polski, ale nie wpłaciłem jej na rachunek bankowy. Z tych pieniędzy dawałem łapówki. Nikomu z osób pracujących w Śląsku Wrocław nie mówiłem, że daję łapówki. Nie mogłem się takimi rzeczami chwalić. Mówiłem prezesowi Schetynie wielokrotnie co się dzieje w polskiej piłce. Mówiłem, ze nie wystarcza mieć dobry zespół jak w koszykówce by wygrać. Mówiłem, że przez korupcję w tej piłce może nam się nie udać awansować. Chciałem wskazywać na faktyczne przyczyny ewentualnej porażki aby wykazać, że te porażki nie są spowodowane moją złą pracą. Wynikiem tych rozmów były rozmowy prezesa Schetyny z prezesem PZPN Listkiewiczem. Listkiewicz go zapewniał, że mecze Śląska będą sędziowane uczciwie. Mówił, że będzie zapewniał na meczach podwójnych obserwatorów, zapewniał, że baraże będą czyste. Mieliśmy wtedy dobry zespół i wierzyłem, że może nam się uda. Ja miałem za małe pieniądze by konkurować z innymi we wręczaniu łapówek. Ja uważam siebie za dobrego trenera, ale w tamtych czasach umiejętności trenerskie się nie liczyły. Od samego początku jako trener byłem uczony, że bez łapówek się nie da. Gdzieś chyba w 1995 byłem trenerem Ślęzy Wrocław. Do zakończenia sezonu mieliśmy rozegrać chyba jeszcze z 9 meczów. Byliśmy zagrożeni spadkiem do niższej ligi. Mieliśmy wtedy bardzo dobry zespół, młodych zawodników. Chcieliśmy się utrzymać. Wtedy skontaktował się ze mną nieżyjący już Janusz Kruszyński, który był obsadowym w PZPN. On ironicznie w rozmowie zapytał się mnie czy ja chcę się utrzymać. Powiedział, że jeśli ja chcę utrzymać ten zespół to muszę organizować pieniądze. Powiedział, że pieniądze mam dostarczać do niego, a on się wszystkim zajmie. Tak też się stało. Przed każdym meczem przekazywałem mu pieniądze - 8-12 tys. Ostatecznie nie udało się nam utrzymać, zdecydował o tym ostatni, przegrany mecz. Po ostatnim meczu, za który także zawiozłem pieniądze Kruszyńskiemu pojechałem żeby odebrać pieniądze. On wtedy - powiedział, że powinienem mu pozostawić 40 procent tej kwoty, za jego starania. Ja się nie zgodziłem więc zgodził się oddać całą kwotę. Oczywiście oddał mi pieniądze tylko za ostatni, przegrany mecz. Pozostałe pieniądze za poprzednie mecze przepadły.
Teraz na skutego tego postępowania karnego nie ma już w lidze przekrętów. Kiedyś jako trener człowiek nie miał czasu trenować tylko skupiał się na tym kto sędziuje i jak przekazać łapówkę. Teraz tego nie ma.
Przesłuchanie 11.09.2011.
Na pytanie po co spotkał się z kierownikiem drużyny Zbigniewem S.:
Byłem u swojego kolegi (...) W pewnym momencie Marek powiedział, że będzie u niego Słoma czyli Zbigniew S. Ja wtedy pomyślałem, że nie powinienem się z nim w tej sytuacji spotykać. Nawet wyszedłem od Marka zanim przyjechał Słoma, ale zawróciłem bo uznałem, że może warto się z nim spotkać. Pomyślałem, że warto się spotkać ze S. z dwóch powodów. Po pierwsze chciałem mu zasugerować żeby nie popełnił mojego błędu i sam zgłosił się do prokuratury. Po drugie pomyślałem sobie, że on pomoże mi przypomnieć sobie dodatkowe okoliczności tych zdarzeń korupcyjnych, które miały miejsce w Śląsku. On odparł, że zastanowi się czy samemu się nie zgłosić do prokuratury. Z tego co wiem to chyba nie zdążył, bo z tego co wiem został zaproszony do prokuratury. Po tym jak on był przesłuchiwany w prokuraturze też się z nim spotkałem. My w gronie kolegów gramy sobie w pokera i przy okazji tej gry spotykamy się. W tym spotkaniu uczestniczyli: Rysiu Tarasiewicz, S., Zbinkowski, Mazur i ja. Podczas tego spotkania nie rozmawialiśmy już o sprawie. S. nie miał do mnie żadnych pretensji. To nawet ja się zastanawiałem czy nie mieć do niego pretensji bo doszły mnie słuchy, że on coś nagadał na mnie w prokuraturze. Nie pamiętam kto mi o tym powiedział. Mówiąc o tym, że S. mógłby mi przypomnieć pewne historie korupcyjne miałem na myśli to, że on mógłby mi przypomnieć jakieś moje dziwne zachowania, jakieś moje wychodzenia sam na sam z sędziami. On oprócz tego zdarzenia z sędzią W., kiedy na moją prośbę przekazał sędziemu W. pieniądze w kartach zawodniczych w innych sytuacjach korupcyjnych nie uczestniczył. To były takie czasy, że on mógł się pewnych rzeczy domyślać, ale ja starałem się innych osób nie angażować. Wyjątkiem była sytuacja z Januszem J., kiedy został on w Polkowicach aby przekazać pieniądze sędziom i S., kiedy przekazywał te pieniądze w kartach zawodniczych, ja ich w nic nie angażowałem. Prawdopodobnie w więcej sytuacji nie były inne osoby angażowane, tak to dzisiaj pamiętam, ale dzisiaj jestem pewien tylko tych dwóch sytuacji, ale mogły być jeszcze inne. Zbyszek S., można powiedzieć, że był moim wspólnikiem w klubie muzycznym Kuźnia. Był moim pełnomocnikiem. Ja byłem wówczas trenerem w różnych miejscach i nie mogłem dopilnować tego interesu. Dlatego bardziej prowadził go nawet Zbyszek S.
Ja starałem się tego S. nie wprowadzać w tematy korupcyjne. Nie pamiętam szczegółów odnośnie tej sytuacji, kiedy przekazywał on pieniądze sędziemu W. w kartach. Tzn. pamiętam, że tak było, ale nie pamiętam mojej rozmowy ze S. w tej sprawie. Nie pamiętam co mu powiedziałem. Nie pamiętam jak to się odbyło. Mogło też być tak, że ja bez wiedzy S. włożyłem te pieniądze w karty zawodników i kazałem S. przekazać te karty sędziom. Do kart zawodników miał dostęp tylko S. i ja. W tamtym czasie na mecz wyjazdowy jechała podstawowa jedenastka i rezerwowi. Na stoliku w szatni kierownik wypełniał protokół meczowy, a zawodnicy go podpisywali. Wtedy kierownik miał przy sobie karty zawodników. Wtedy teoretycznie mogłem wziąć te karty i je przeglądać. Wtedy w te karty mogłem włożyć kopertę z pieniędzmi. Mogło też być tak, że wtedy gdy S. wychodził do sędziów poprosiłem aby pokazał te karty i wtedy mogłem włożyć tam kopertę. Mogło też tak być, że dałem mu kopertę i poprosiłem go żeby włożył w karty. Pamiętam jedynie sytuację, że były pieniądze przekazane w kartach, ale nie pamiętam jak to zostało załatwione.
Konfrontacja ze Zbigniewem S. 21 lutego 2011:
Zbigniew S.: (...) nic nie wiedziałem o takim temacie z sędzią. Byłem zaskoczony przedstawionym mi zarzutem i tymi wyjaśnieniami. Nie wiem dlaczego Grzegorz K. tak wyjaśniał. Jestem zaskoczony, że jakaś koperta była w sprawozdaniach meczowych. Z Grzegorzem K. spotkałem się gdzieś dwa tygodnie temu gdy graliśmy w karty. Graliśmy w budynku Śląska Wrocław przy Oporowskiej. To było już po moim przesłuchaniu w prokuraturze. W ogóle nie rozmawialiśmy na ten temat. W grze uczestniczyły także inne osoby (...). Mam do niego pretensje, że takie wyjaśnienia złożył. Nic o takiej sytuacji z kartami zawodników nie wiedziałem. (...) Myślę, że podczas spotkania (...) nie było mowy o tym żebym ja się zgłosił do prokuratury, nie przypominam sobie żebyśmy temat tego postępowania w ogóle poruszali. Nie było również mowy podczas tego spotkania o tym abym Grzegorzowi K. pomógł przypomnieć sobie jakieś zdarzenia korupcyjne. (...) Książka z kartami zawodniczymi przed meczem jest 1,5 godziny w szatni, więc każdy może mieć wgląd w te karty. Mogło być tak, że Grzegorz K. bez mojej wiedzy włożył te karty (pieniądze chyba - dopisek dpanek) do książki z kartami zawodników. To prawda, że ja w większości wypadków uczestniczyłem w tych spotkaniach z sędziami Po meczach organizowane były kolacje z sędziami i ja w nich uczestniczyłem. Być może pan K. był na tyle świadomy co grozi za wręczanie łapówek, że mnie w te tematy nie wkręcał. Być może dlatego bez mojej wiedzy, nic mi nie mówiąc włożył te pieniądze do kart zawodniczych.
Grzegorz K.: generalnie to co mówi pan S. jest prawdą. Mam wątpliwości jedynie co do tego czy jest prawdą, że on nie uczestniczył w kolacjach z sędziami po meczach wyjazdowych. Nadal twierdzę, że mogły być dwie sytuacje: albo wtajemniczyłem Zbyszka w tę sytuację wręczenia łapówki albo nie. Nie pamiętam tego. Z tego powodu, że ja nie pamiętam jak to wyglądało to nie kwestionuję tego co powiedział S. Ja nawet nie jestem pewien na 100 % czy te pieniądze w kartach zawodniczych rzeczywiście poszły do sędziego W. Na sto procent dawaliśmy sędziemu pieniądze w kartach zawodniczych, i na 95 % dawaliśmy je sędziemu W. Ale gdyby usiadł naprzeciwko mnie sędzia W. i powiedział, że on tych pieniędzy nie dostał, to ja nie mógłbym na 100 % powiedzieć, że to on je dostał. (....) mógł to być też inny sędzia z Warszawy, przy którym pośredniczył W. Był to na pewno sędzia z Warszawy i na pewno pośredniczył w rozmowach z tym sędzią W.
Wyjaśnienia Janusza Wójcika - b. trenera Świtu Nowy Dwór
Zeznania Franciszka Smudy - b. trenera Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Zbigniewa W. - byłego zawodnika Lecha Poznań
Wyjaśnienia Roberta D. - był masażysty Lecha Poznań
Wyjaśnienia Krzysztofa W. - b. sędziego z Jeleniej Góry
Wyjaśnienia Tomasza W. - byłego sędziego z Warszawy
Wyjaśnienia Krzysztofa P. - b. obserwatora PZPN z Poznania
Wyjaśnienia Janusza S. - b. działacza Świtu
Wyjaśnienia Wojciecha Sz. - b. działacza Świtu NDM i Widzewa Łódź
Wyjaśnienia Mariana W. - byłego obserwatora PZPN z Katowic
Wyjaśnienia Krzysztofa S. - b. sędziego z Tarnowa.
Wyjaśnienia Jarosława Ż. - b. sędziego z Bydgoszczy
Wyjaśnienia Andrzeja K. - b. sędziego z Częstochowy
Wyjaśnienia Zbigniewa M. - b. sędziego z Piły
Wyjaśnienia Mirosława K. - b. sędziego asystenta z Opola
Wyjaśnienia Mariusza S. - b. sędziego z Opola
Wyjaśnienia Ryszarda F. pseudonim Fryzjer
Wyjaśnienia Mariana D. - b. działacza ze Śląska
Wyjaśnienia Piotra W. - byłego sędziego z Krakowa
Wyjaśnienia Ryszarda N. cz. 1, cz. 2 - b. właściciela Odry Opole
Wyjaśnienia b. sędziego Zbigniewa R.
Wyjaśnienia b. sędziego Grzegorza Sz.
Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.
Lista skazanych za korupcję
Lista ustawionych meczów
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu
Zobacz nasz profil na Facebooku
Zobacz nasz profil na Twitterze
Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!
korupcja w Śląsku Wrocław - kalendarium
Protokół przesłuchania z 26.01.2011
Trenerem Śląska Wrocław zostałem w czerwcu lub lipcu 2003. W tamtym czasie nie było szansy myśleć o awansie do wyższej klasy rozgrywek w sposób uczciwy. Przystąpiłem do rozgrywek z myślą i zamiarem by nie kupować meczów. Miałem zapewnienie od prezesów, że są prowadzone rozmowy w PZPN, aby rozgrywki były uczciwe aby mecze Śląska były uczciwe. Po rozpoczęciu rozgrywek zorientowałem się jednak, że tak nie jest. Pamiętam taki mecz z Rozwojem Katowice z rundy jesiennej, gdzie zostaliśmy ewidentnie skręceni. Musiałem podjąć jakieś działania żeby pomóc temu Śląskowi. Celem był awans do II ligi. Nastąpiło połączenie koszykarskiego Śląska ze Śląskiem piłkarskim, mówiło się o nowej jakości, dla tych zmian potrzebny był sukces. W Śląsku wtedy zarabiałem około 3 tys. zł brutto. Premii nie było, miała być premia gdybyśmy awansowali, ale się nie udało. Klub, szefostwo klubu zapewniało nam pieniądze na kolacje, przyjęcie sędziów, mieliśmy ich zapraszać na kolacje i dawać jakieś upominki od sponsora technicznego. Sponsorem technicznym była firma Adidas, która była także sponsorem Śląska koszykarskiego. W klubie był budżet na kolacje, czasami brakowało pieniędzy więc ja przeznaczałem na kolacje swoje prywatne pieniądze. Po każdym meczu rozgrywanym we Wrocławiu zapraszaliśmy sędziów na kolacje do hotelu Wrocław. Również czasami zapraszaliśmy sędziów po meczach wyjazdowych, przykładem może być R. Takim zapraszaniem na kolacje, bez podtekstu korupcyjnego zajmował się Zbigniew S. albo ja. Kolacje te opłacał klub. W klubie rządziły trzy osoby: Piotr Waśniewski, był chyba wiceprezesem, do spraw finansowych chyba, Kalina Schetyna - ona była prezesem i Grzegorz Schetyna, którego funkcji nie kojarzę, ale który decydował o wszystkim. Mogło tak być, że Grzegorz Schetyna był prezesem a jego żona i Waśniewski wiceprezesami. Codzienne, najczęstsze kontakty miałem z kierownikiem. Pana Grzegorza Schetyny często nie było więc najważniejsze kwestie omawiałem z jego żoną lub z Waśniewskim.
Sędziego asystenta z meczu z 23 sierpnia 2003 między Chrobrym Głogów i Śląskiem Wrocław Mirosława K. znałem już wcześniej.
Czytaj wyjaśnienia Mariusza K. - byłego sędziego asystenta z Opola
Zadzwoniłem do niego przed meczem, uznałem, że K. może być takim łącznikiem między mną a sędziami. Chciałem żeby zapowiadał mnie innym sędziom. Nie zaproponowałem tego swojemu bratu, który też jest sędzią bo uważałem, że mój brat jest ponad korupcją. K. uważałem za człowieka, który może pomóc. Zaprosiłem K. na kolację po meczu w Głogowie. On przyjechał z innymi sędziami, gdy wracali z meczu w Głogowie. Ja na kolacji byłem chyba z kierownikiem S., ale nie jestem pewien. (...) Z nikim innym na tej kolacji nie byłem. Może raz czy dwa razy byłem ze mną drugi trener Waldek Tęsiorowski. Często ja na te kolacje nie chodziłem. Wtedy chodził na nie kierownik drużyny. Na tej kolacji K. zapytał mnie czy my finansowo jesteśmy przygotowani do tego awansu. Chodziło mu oczywiście o kwestie korupcyjne. My nie byliśmy przygotowani, ale nie mogłem mu tego powiedzieć, więc powiedziałem, że jesteśmy. On zaproponował swoje usługi, powiedział, że może nam pomóc docierać do sędziów. Nie było mowy na tym spotkaniu o jego wynagrodzeniu. Ustaliliśmy, że chętnie skorzystam z jego możliwości. Na tym się to spotkanie skończyło. Ja nie pamiętam, że dawałem im pieniądze za ten mecz z Chrobrym, ale tego nie wykluczam, na 90 % wydaje mi się, że nie dawałem. Ja kojarzę, że myśmy zostali mocno wkręceni w tym meczu z Rozwojem Katowice z 6 września 2003, jak wynika z okazanego mi wykazu spotkań Śląska Wrocław i od tego czasu podjąłem decyzję aby wręczać łapówki sędziom. Ten mecz K. był wcześniej więc na tej podstawie sądzę, że nie dałem im za ten mecz pieniędzy. Nie pamiętam czy dałem im dresy, ale tego nie wykluczam. Nie kojarzę czy K. dostał ode mnie polecenie złożenia propozycji obserwatorowi S. w związku z meczem z Rozwojem. Po meczu z Rozwojem graliśmy u siebie z Sosnowcem. Nie składaliśmy w tym meczu żadnych propozycji korupcyjnych. Ja założyłem, że sędziowie będą chcieli nas kręcić głównie w meczach wyjazdowych i na tych meczach się skupiałem. Założyłem, że u siebie musimy wygrywać bez przekupywania sędziów. Założyłem, że przy kibicach wrocławskich sędziowie nie będą nas próbowali kręcić za bardzo. Wiedziałem, że Zagłębie Sosnowiec też jest bardzo mocne korupcyjnie, więc to też było bardzo ważne dla mnie, jeśli chodzi o łapówki.
korupcja w Zagłębiu Sosnowiec - kalendarium
Kolejny mecz graliśmy na wyjeździe ze Swornicą Czarnowąsy. Z tym klubem założyłem, ze wygramy sami. Kolejny mecz graliśmy u siebie z Polonią Bytom. Nie składałem propozycji bo to był mecz u nas. W tej samej kolejce Zagłębie Sosnowiec grali na wyjeździe z Lechem Zielona Góra. Sędzią był Jacek D. Podjąłem decyzję o złożeniu temu sędziemu propozycji korupcyjnej. Ta moja decyzja wynikała z tego, że znałem tego sędziego jeszcze z czasów Polaru Wrocław. Bardzo możliwe, że w związku z tym meczem Polaru też dawałem temu sędziemu pieniądze. To znaczy ja w Polarze mu osobiście nie dawałem pieniędzy, bo ja w Polarze się tym nie zajmowałem. W Polarze tym zajmowało się kilka osób, m.in. Władysław Tronina. Głównie on się tym zajmował. Innych osób nie wymienię. Przed meczem Zagłębia zaglądałem jakie kartki mają zawodnicy ze Sosnowca. Zauważyłem, że 2 lub 3 zawodników jest zagrożonych pauzowaniem jeśli dostaną żółte kartki w meczu sędziowanym przez D. Zadzwoniłem do D. i zaproponowałem mu pieniądze, nie pamiętam w jakiej kwocie, ale nie sądzę, by to było więcej niż tysiąc złotych. Te pieniądze zaproponowałem mu za to żeby Zagłębie w tym meczu nie osiągnęło korzystnego wyniku i żeby wykartkował tych wskazanych przeze mnie zawodników. Nie pamiętam czy D. wykartkował tych wskazanych przeze mnie zawodników, ale skoro dałem mu później pieniądze to chyba tak. Pieniądze przesłałem mu przekazem na adres cioci. On mi podał te dane cioci. Nie kojarzę abym dawał pieniądze obserwatorowi tego meczu. Ja zadzwoniłem do S. i poprosiłem go o kontakt do obserwatora P. Zadzwoniłem do P. albo poprosiłem S. aby ten przekazał P. aby przez palce patrzył na ewentualne błędy D.
Wcześniejszy mecz Śląska z Ruchem Radzionków graliśmy u siebie. Na tej podstawie sądzę, że nie składaliśmy propozycji sędziemu Krzysztofowi Z. Później jak pamiętam on dostał ode mnie po meczu jakieś 500 zł bo się o to dopominał. Teraz sobie jednak przypominam, że przed meczem mogłem składać propozycję Z. bo kojarzę, że przed meczem chyba S. się ze mną skontaktował i powiedział, że Z. to jego kolega i może mnie z nim skontaktować. S. poznałem wcześniej. Pojechałem na mecz odry Opole żeby obserwować mecz. Przysiadł się wtedy do mnie S., przedstawił się i zaproponował swoje usługi w docieraniu do innych sędziów, a także swoje własne, gdyby sędziował jakiś ważny dla nas mecz. (...) Podejrzewam, że Z. mnie prosił żebym załatwił u notę u obserwatora i stąd mój telefon do obserwatora M. Te rozmowy wskazują, że już przed meczem rozmawiałem z Z. na temat propozycji korupcyjnej. Nie rozmawiałem z nim przecież przed meczem na temat planów wakacyjnych. Ja tego po prostu nie pamiętałem, wydawało mi się, że Z. zażądał ode mnie pieniędzy po meczu, ale widocznie ja wcześniej mu złożyłem propozycję. Pieniądze dałem mu podczas kolacji w hotelu Wrocław. Dokładnie wyszedłem przed hotel dałem mu pieniądze. Widzę na przedstawionym mi wykazie meczów, że w rundzie wiosennej Z. też sędziował nam mecz. Mogło tak być, że ja mu w związku z tym meczem z rundy wiosennej dałem mu te wymuszone przez niego pieniądze w kwocie około 500 zł., a po tym meczu z rundy jesiennej dostał też większe pieniądze, ale kwoty nie pamiętam. Te połączenia wskazują, że składałem propozycje w meczu granym u siebie i to w meczu przed meczem z Rozwojem Katowice. To zdarzenie zburzyło moją koncepcję, że w meczach u siebie i w meczach przed meczem z Rozwojem nie kupowaliśmy meczów. Widocznie źle tę sytuację zapamiętałem.
Przyznaję się do zarzutu dotyczącego meczu z 4 października 2003 Walka Makoszowy - Śląsk Wrocław. Tak jak mówiłem sędziemu W. pieniądze dałem w kartach zawodników. Z sędzią W. skontaktował mnie Tomasz W. - sędzia z Warszawy.
Wyjaśnienia Tomasza W. - byłego sędziego z Warszawy
Znałem Tomasza W. z wcześniejszej jego działalności sędziowskiej i mojej działalności piłkarskiej. Dawałem mu wcześniej łapówki. To był facet, który lubił się pobawić, często był w okolicach Wrocławia i się z nim spotykałem. Utrzymywaliśmy kontakty. Przed tym meczem obawiałem się, że Zagłębie Sosnowiec może robić jakieś ruchy przeciwko nam i, ze możemy mieć problemy na Zabrzu. Zadzwoniłem do tego w. i zapytałem go czy sędzia W. jest łatwy do podejścia i wręczenia mu łapówki. Miałem na myśli to, że jeżeli łatwo do niego podejść z łapówką to łatwo to też mogą zrobić działacze Zagłębia Sosnowiec. W. powiedział mi w tej rozmowie, że z W. nie ma żadnych problemów, że można mu proponować i wręczać łapówki. Poprosiłem Tomasza W. żeby mnie skontaktował z Marcinem W. Teraz nie jestem pewien czy wszystkie rozmowy z W. prowadził przed meczem W., czy też ja sam przed meczem rozmawiałem z W. W każdym razie otrzymałem przed meczem informacje od W. lub od samego W., że pieniądze mam włożyć w karty zawodników i w ten sposób przekazać sędziemu. Pamiętam, że W. dostał ode mnie 2 tys. Jestem tego pewien. Nie pamiętam czy ja zaproponowałem taką kwotę czy W. ją zażądał. Ja zawsze próbowałem zbijać ich żądania więc podejrzewam, że ta kwota została ustalona w negocjacjach. Pieniądze przekazałem w kopercie kierownikowi S. i powiedziałem żeby włożył je w karty zawodnicze i dał sędziemu. On tak zrobił. Te karty są przekazywane w takim skoroszycie i tam między karty on włożył te pieniądze i dał sędziemu. Ja W. nie płaciłem za tę pomoc. Nie sądzę żebym przekazywał pieniądze sędziemu R. za mecz z 11 października 2003 z Miedzią Legnica. Nie jestem tego pewien, ale kojarzę, że nie dawałem pieniędzy za ten mecz bo Miedź jest klubem dolnośląskim. Podobna sytuacja jest z tym meczem z Chrobrym Głogów i sędziami K. i W. Sądzę, że w tych meczach nie dawałem łapówek bo są to drużyny z Dolnego Śląska. Wydaje mi się, że się spotkałem z tym sędzią R. we Wrocławiu. On wracał z Legnicy przez Wrocław i wtedy zaprosiłem go na kolację, na pokazanie Wrocławia. Nie jestem jednak pewien czy nie dałem mu pieniędzy, nie pamiętam tego, ale pewności nie mam. Nie kojarzę natomiast zupełnie zdarzeń związanych z meczem, który sędziował Sebastian J. Po prostu zupełnie tego nie pamiętam, nie kojarzę i nie pamiętam tego J. W tamtym czasie prowadziłem knajpę Kuźnię na stadionie Ślęzy. (...) Widocznie tego sędziego J. zaprosiłem do tej knajpy bo tam jest ulica Tramwajowa. Ja tego J. nie kojarzę ale widocznie go zaprosiłem. Z R. prawdopodobnie byliśmy w dyskotece Plus - Minus, którą prowadził mój znajomy. Ona się mieści w pobliżu ulicy Piastowskiej. Nie pamiętam abym dawał tym sędziom pieniądze. (...)
Chcę jeszcze powiedzieć, że przed tym meczem z rundy jesiennej z Zagłębiem Sosnowiec dzwoniłem do sędziego R. Zaproponowałem mu pieniądze za pomoc sędziego w korzystnym wyniku.
Wyjaśnienia b. sędziego Zbigniewa R. z Poznania
Mogła to być kwota około 5 tys. zł. Ta kwota była wyższa gdyż mecz był z naszym konkurentem do awansu. Wiedziałem, że Zagłębie jest mocniejsze korupcyjnie więc nie liczyłem za bardzo, iż R. nam pomoże. Liczyłem jednak, że skoro będzie miał naszą propozycję to nie będzie się za bardzo wygłupiał na boisku. R. się zgodził pomóc, ale mecz przegraliśmy i nie dostał pieniędzy.
Przed meczami barażowymi rozmawiałem z prezesem Grzegorzem Schetyną. On mnie zapewniał, że baraże będą czyste. Mówił, że rozmawiał z Listkiewiczem i załatwił, że baraże będą czyste. Ja jednak mimo tych zapewnień przed pierwszym meczem barażowym rozmawiałem z obserwatorem tego meczu Jerzym M. Zaproponowałem za nasze zwycięstwo 10 tys. zł. On się zgodził pomóc. Mecz jednak zremisowaliśmy i on pieniędzy nie dostał. Przed drugim meczem barażowym nie podejmowałem już żadnych działań.
Nie pamiętam czy temu obserwatorowi M. proponowałem pieniądze. Logika mi nakazuje być przekonanym, że mu proponowałem. Nie pamiętam jednak czy mu przekazywałem pieniądze.(...)
Ja jestem osobą chorą na piłkę nożną. Gdy byłem trenerem Polaru Wrocław to także większa część wręczanych łapówek pochodziła z moich pieniędzy.
korupcja w Polarze Wrocław - kalendarium
Po pracy w Polarze Wrocław skupiłem się na działalności biznesowej, a piłkę nożną traktowałem hobbystycznie. Trenowałem niższe ligi, m.in. Inkopax Wrocław. Zatrudnienie w Śląsku Wrocław było dla mnie szansą na powrót do wielkiej piłki. Dlatego zainwestowałem swoje pieniądze na łapówki. (...) Wcześniej grałem w piłkę w Malezji. Zarobiłem tam 80 tys. dolarów. Tak mniej więcej kwotę przywiozłem do Polski, ale nie wpłaciłem jej na rachunek bankowy. Z tych pieniędzy dawałem łapówki. Nikomu z osób pracujących w Śląsku Wrocław nie mówiłem, że daję łapówki. Nie mogłem się takimi rzeczami chwalić. Mówiłem prezesowi Schetynie wielokrotnie co się dzieje w polskiej piłce. Mówiłem, ze nie wystarcza mieć dobry zespół jak w koszykówce by wygrać. Mówiłem, że przez korupcję w tej piłce może nam się nie udać awansować. Chciałem wskazywać na faktyczne przyczyny ewentualnej porażki aby wykazać, że te porażki nie są spowodowane moją złą pracą. Wynikiem tych rozmów były rozmowy prezesa Schetyny z prezesem PZPN Listkiewiczem. Listkiewicz go zapewniał, że mecze Śląska będą sędziowane uczciwie. Mówił, że będzie zapewniał na meczach podwójnych obserwatorów, zapewniał, że baraże będą czyste. Mieliśmy wtedy dobry zespół i wierzyłem, że może nam się uda. Ja miałem za małe pieniądze by konkurować z innymi we wręczaniu łapówek. Ja uważam siebie za dobrego trenera, ale w tamtych czasach umiejętności trenerskie się nie liczyły. Od samego początku jako trener byłem uczony, że bez łapówek się nie da. Gdzieś chyba w 1995 byłem trenerem Ślęzy Wrocław. Do zakończenia sezonu mieliśmy rozegrać chyba jeszcze z 9 meczów. Byliśmy zagrożeni spadkiem do niższej ligi. Mieliśmy wtedy bardzo dobry zespół, młodych zawodników. Chcieliśmy się utrzymać. Wtedy skontaktował się ze mną nieżyjący już Janusz Kruszyński, który był obsadowym w PZPN. On ironicznie w rozmowie zapytał się mnie czy ja chcę się utrzymać. Powiedział, że jeśli ja chcę utrzymać ten zespół to muszę organizować pieniądze. Powiedział, że pieniądze mam dostarczać do niego, a on się wszystkim zajmie. Tak też się stało. Przed każdym meczem przekazywałem mu pieniądze - 8-12 tys. Ostatecznie nie udało się nam utrzymać, zdecydował o tym ostatni, przegrany mecz. Po ostatnim meczu, za który także zawiozłem pieniądze Kruszyńskiemu pojechałem żeby odebrać pieniądze. On wtedy - powiedział, że powinienem mu pozostawić 40 procent tej kwoty, za jego starania. Ja się nie zgodziłem więc zgodził się oddać całą kwotę. Oczywiście oddał mi pieniądze tylko za ostatni, przegrany mecz. Pozostałe pieniądze za poprzednie mecze przepadły.
Teraz na skutego tego postępowania karnego nie ma już w lidze przekrętów. Kiedyś jako trener człowiek nie miał czasu trenować tylko skupiał się na tym kto sędziuje i jak przekazać łapówkę. Teraz tego nie ma.
Przesłuchanie 11.09.2011.
Na pytanie po co spotkał się z kierownikiem drużyny Zbigniewem S.:
Byłem u swojego kolegi (...) W pewnym momencie Marek powiedział, że będzie u niego Słoma czyli Zbigniew S. Ja wtedy pomyślałem, że nie powinienem się z nim w tej sytuacji spotykać. Nawet wyszedłem od Marka zanim przyjechał Słoma, ale zawróciłem bo uznałem, że może warto się z nim spotkać. Pomyślałem, że warto się spotkać ze S. z dwóch powodów. Po pierwsze chciałem mu zasugerować żeby nie popełnił mojego błędu i sam zgłosił się do prokuratury. Po drugie pomyślałem sobie, że on pomoże mi przypomnieć sobie dodatkowe okoliczności tych zdarzeń korupcyjnych, które miały miejsce w Śląsku. On odparł, że zastanowi się czy samemu się nie zgłosić do prokuratury. Z tego co wiem to chyba nie zdążył, bo z tego co wiem został zaproszony do prokuratury. Po tym jak on był przesłuchiwany w prokuraturze też się z nim spotkałem. My w gronie kolegów gramy sobie w pokera i przy okazji tej gry spotykamy się. W tym spotkaniu uczestniczyli: Rysiu Tarasiewicz, S., Zbinkowski, Mazur i ja. Podczas tego spotkania nie rozmawialiśmy już o sprawie. S. nie miał do mnie żadnych pretensji. To nawet ja się zastanawiałem czy nie mieć do niego pretensji bo doszły mnie słuchy, że on coś nagadał na mnie w prokuraturze. Nie pamiętam kto mi o tym powiedział. Mówiąc o tym, że S. mógłby mi przypomnieć pewne historie korupcyjne miałem na myśli to, że on mógłby mi przypomnieć jakieś moje dziwne zachowania, jakieś moje wychodzenia sam na sam z sędziami. On oprócz tego zdarzenia z sędzią W., kiedy na moją prośbę przekazał sędziemu W. pieniądze w kartach zawodniczych w innych sytuacjach korupcyjnych nie uczestniczył. To były takie czasy, że on mógł się pewnych rzeczy domyślać, ale ja starałem się innych osób nie angażować. Wyjątkiem była sytuacja z Januszem J., kiedy został on w Polkowicach aby przekazać pieniądze sędziom i S., kiedy przekazywał te pieniądze w kartach zawodniczych, ja ich w nic nie angażowałem. Prawdopodobnie w więcej sytuacji nie były inne osoby angażowane, tak to dzisiaj pamiętam, ale dzisiaj jestem pewien tylko tych dwóch sytuacji, ale mogły być jeszcze inne. Zbyszek S., można powiedzieć, że był moim wspólnikiem w klubie muzycznym Kuźnia. Był moim pełnomocnikiem. Ja byłem wówczas trenerem w różnych miejscach i nie mogłem dopilnować tego interesu. Dlatego bardziej prowadził go nawet Zbyszek S.
Ja starałem się tego S. nie wprowadzać w tematy korupcyjne. Nie pamiętam szczegółów odnośnie tej sytuacji, kiedy przekazywał on pieniądze sędziemu W. w kartach. Tzn. pamiętam, że tak było, ale nie pamiętam mojej rozmowy ze S. w tej sprawie. Nie pamiętam co mu powiedziałem. Nie pamiętam jak to się odbyło. Mogło też być tak, że ja bez wiedzy S. włożyłem te pieniądze w karty zawodników i kazałem S. przekazać te karty sędziom. Do kart zawodników miał dostęp tylko S. i ja. W tamtym czasie na mecz wyjazdowy jechała podstawowa jedenastka i rezerwowi. Na stoliku w szatni kierownik wypełniał protokół meczowy, a zawodnicy go podpisywali. Wtedy kierownik miał przy sobie karty zawodników. Wtedy teoretycznie mogłem wziąć te karty i je przeglądać. Wtedy w te karty mogłem włożyć kopertę z pieniędzmi. Mogło też być tak, że wtedy gdy S. wychodził do sędziów poprosiłem aby pokazał te karty i wtedy mogłem włożyć tam kopertę. Mogło też tak być, że dałem mu kopertę i poprosiłem go żeby włożył w karty. Pamiętam jedynie sytuację, że były pieniądze przekazane w kartach, ale nie pamiętam jak to zostało załatwione.
Konfrontacja ze Zbigniewem S. 21 lutego 2011:
Zbigniew S.: (...) nic nie wiedziałem o takim temacie z sędzią. Byłem zaskoczony przedstawionym mi zarzutem i tymi wyjaśnieniami. Nie wiem dlaczego Grzegorz K. tak wyjaśniał. Jestem zaskoczony, że jakaś koperta była w sprawozdaniach meczowych. Z Grzegorzem K. spotkałem się gdzieś dwa tygodnie temu gdy graliśmy w karty. Graliśmy w budynku Śląska Wrocław przy Oporowskiej. To było już po moim przesłuchaniu w prokuraturze. W ogóle nie rozmawialiśmy na ten temat. W grze uczestniczyły także inne osoby (...). Mam do niego pretensje, że takie wyjaśnienia złożył. Nic o takiej sytuacji z kartami zawodników nie wiedziałem. (...) Myślę, że podczas spotkania (...) nie było mowy o tym żebym ja się zgłosił do prokuratury, nie przypominam sobie żebyśmy temat tego postępowania w ogóle poruszali. Nie było również mowy podczas tego spotkania o tym abym Grzegorzowi K. pomógł przypomnieć sobie jakieś zdarzenia korupcyjne. (...) Książka z kartami zawodniczymi przed meczem jest 1,5 godziny w szatni, więc każdy może mieć wgląd w te karty. Mogło być tak, że Grzegorz K. bez mojej wiedzy włożył te karty (pieniądze chyba - dopisek dpanek) do książki z kartami zawodników. To prawda, że ja w większości wypadków uczestniczyłem w tych spotkaniach z sędziami Po meczach organizowane były kolacje z sędziami i ja w nich uczestniczyłem. Być może pan K. był na tyle świadomy co grozi za wręczanie łapówek, że mnie w te tematy nie wkręcał. Być może dlatego bez mojej wiedzy, nic mi nie mówiąc włożył te pieniądze do kart zawodniczych.
Grzegorz K.: generalnie to co mówi pan S. jest prawdą. Mam wątpliwości jedynie co do tego czy jest prawdą, że on nie uczestniczył w kolacjach z sędziami po meczach wyjazdowych. Nadal twierdzę, że mogły być dwie sytuacje: albo wtajemniczyłem Zbyszka w tę sytuację wręczenia łapówki albo nie. Nie pamiętam tego. Z tego powodu, że ja nie pamiętam jak to wyglądało to nie kwestionuję tego co powiedział S. Ja nawet nie jestem pewien na 100 % czy te pieniądze w kartach zawodniczych rzeczywiście poszły do sędziego W. Na sto procent dawaliśmy sędziemu pieniądze w kartach zawodniczych, i na 95 % dawaliśmy je sędziemu W. Ale gdyby usiadł naprzeciwko mnie sędzia W. i powiedział, że on tych pieniędzy nie dostał, to ja nie mógłbym na 100 % powiedzieć, że to on je dostał. (....) mógł to być też inny sędzia z Warszawy, przy którym pośredniczył W. Był to na pewno sędzia z Warszawy i na pewno pośredniczył w rozmowach z tym sędzią W.
Wyjaśnienia Janusza Wójcika - b. trenera Świtu Nowy Dwór
Zeznania Franciszka Smudy - b. trenera Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Zbigniewa W. - byłego zawodnika Lecha Poznań
Wyjaśnienia Roberta D. - był masażysty Lecha Poznań
Wyjaśnienia Krzysztofa W. - b. sędziego z Jeleniej Góry
Wyjaśnienia Tomasza W. - byłego sędziego z Warszawy
Wyjaśnienia Krzysztofa P. - b. obserwatora PZPN z Poznania
Wyjaśnienia Janusza S. - b. działacza Świtu
Wyjaśnienia Wojciecha Sz. - b. działacza Świtu NDM i Widzewa Łódź
Wyjaśnienia Mariana W. - byłego obserwatora PZPN z Katowic
Wyjaśnienia Krzysztofa S. - b. sędziego z Tarnowa.
Wyjaśnienia Jarosława Ż. - b. sędziego z Bydgoszczy
Wyjaśnienia Andrzeja K. - b. sędziego z Częstochowy
Wyjaśnienia Zbigniewa M. - b. sędziego z Piły
Wyjaśnienia Mirosława K. - b. sędziego asystenta z Opola
Wyjaśnienia Mariusza S. - b. sędziego z Opola
Wyjaśnienia Ryszarda F. pseudonim Fryzjer
Wyjaśnienia Mariana D. - b. działacza ze Śląska
Wyjaśnienia Piotra W. - byłego sędziego z Krakowa
Wyjaśnienia Ryszarda N. cz. 1, cz. 2 - b. właściciela Odry Opole
Wyjaśnienia b. sędziego Zbigniewa R.
Wyjaśnienia b. sędziego Grzegorza Sz.
Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.
Lista skazanych za korupcję
Lista ustawionych meczów
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu
Zobacz nasz profil na Facebooku
Zobacz nasz profil na Twitterze
Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!