czwartek, 5 marca 2009

Spowiedź byłego prezesa Arki Gdynia

Do tej pory nie przyznawał się do zarzutów. Dzisiaj na zakończenie procesu w sprawie korupcji w jego klubie prezes Arki Gdynia (czytaj więcej tutaj) Jacek M. przyznaje, że jego klub kupował mecze. Pieniądze na ten cel miały iść od sponsorów i składek kibiców...

Kiedy sędzia Wiesław Rodziewicz chciał zakończyć już proces niespodziewanie adwokat Jacka M. powiedział, że chce on złożyć dodatkowe wyjaśnienia. Było to zaskakujące, bo do tej pory były prezes rzadko pojawiał się we wrocławskim sądzie. Jego wyjaśnienia trwały ponad godzinę. Oto fragmenty z nich:

"Wysoki sądzie przebywanie dla mnie na tej sali jest rzeczą trudną, dlatego starałem się podczas tego procesu jak najrzadziej tutaj stawać. Jestem przekonany, że od samego początku zostałem osądzony poniekąd i ukarany. Bardzo srodze do dzisiaj i pewnie przez wiele lat będę pewnie odczuwał tego konsekwencje. (...) Chciałem jeszcze podkreślić kilka kwestii, które są kluczowe dla mnie przy tej sprawie. Od początku moja postawa w przebiegu tego procesu i śledztwa była bierna, dlatego, że nie mogłem zaufać prokuraturze widząc, co się dzieje w sposób medialny wokół tej sprawy: spektakle zatrzymań, aresztowań, wymuszanie zeznań od osób, które były zatrzymywane". Dodawał, że wszystko to działo się za czasów rządów PiS.

Korupcja w Arce Gdynia - kalendarium

Jacek M. przypomina, że w 2001 roku po raz pierwszy zaangażował się w profesjonalny futbol. Objął klub po awansie w bardzo złej sytuacji finansowej. "Oczekiwano ode mnie uzdrowienia tej sytuacji. (...) Wymieniłem 3 trenerów, 40 piłkarzy. Zespół utrzymał się cudem, bo druga liga była 18 zespołowa. Kolejny sezon wydawało się, że będzie jeszcze trudniejszy, bo zredukowano ligę do 16 zespołów, ale niespodziewanie okazało się, że przebudowana Arka Gdynia zajęła 7 miejsce. Oczywiście pojawiły się głosy o awansie. Wytyczyliśmy trzyletni plan wejścia do ekstraklasy" - opowiadał dziś Jacek M. Tymczasem w 2003 roku wszedł przepis o karaniu korupcji w piłce nożnej. Jacek M. miał wówczas twierdzić, że "klub powinien przebudować swoją siłę sportową w takim celu by uniezależnić się od jakiegokolwiek wpływu zewnętrznego by siła piłkarska świadczyła o tym gdzie się Arka znajduje w tabeli".

Jacek M. zapewniał dzisiaj, że nie pełnił roli kierowniczej, którą miał pełnić w Arce Gdynia. To jeden z 42 zarzutów, jakie mu postawiono. Tłumaczył, że nie miał żadnego wpływów na przykład na innego oskarżonego Jakuba P., członka Rady Nadzorczej czy też na Ryszarda F. "Traktował mnie jak harcerzyka, jak osobę niewiarygodną, osobę, z którą on nie może współpracować, do której w ogóle nie będzie się odzywał. W końcu to ja przestałem się do niego odzywać. Unikałem z nim wszelkich możliwych kontaktów w sezonie 2003/2004. Znaliśmy się od 2002 roku. Poznaliśmy się w Poznaniu, na którymś z meczów za pośrednictwem pana Wiesława K. On znał wszystkich w polskim futbolu. On wiele wiedział, mówił mi o tym, że są różnego rodzaju układy, że nie miał takich sezonów, gdy jakikolwiek awans odbył się uczciwie, jakiekolwiek mistrzostwo czy puchar, podawał wiele przykładów gdzie padały wyniki meczów. Myślę, że wprowadzano mnie w ten nastrój, że Arka Gdynia też musi się w tym kręgu poruszać" - mówił były prezes.

Jacek M.
opowiadał też o tym jak zatrudniał na stanowisku trenera Wojciecha W. Za utrzymanie Arki w drugiej lidze miał mieć on zapewnioną posadę w klubie w nadchodzącym sezonie 2004/2005. I rzeczywiście został dyrektorem sportowym klubu, a nowym trenerem Mirosław D. Z wyjaśnień byłego prezesa wynikało, że Wiesław K. obciążał go swoimi wyjaśnieniami i zeznaniami, bo byli skonfliktowani. Jacek M. miał zwolnić z pracy w klubie krewnych i znajomych K.

Jacek M. opowiadał też o kilku meczach, za które postawiono mu zarzuty:
Błękitni Stargard Szczeciński - Arka Gdynia (0-1) z 16 sierpnia 2003 r.
"To był klasyczny przykład meczów gdzie w mojej ocenie szantażowano dwie strony. W Błękitnych trenerem był Junior E (czytaj o nim więcej tutaj). Nie mogłem w związku z tym liczyć na normalne sędziowanie i dostałem propozycję korupcyjną. Nie pamiętam czy to było ze strony pana Ryszarda F. czy za pośrednictwem pana K. I przekazałem faktycznie pieniądze obserwatorowi tego meczu i sędziemu. Chociaż sportowo byliśmy zdecydowanie lepszym klubem i po parku kolejkach Błękitni wycofali się z rozgrywek".

Podbeskidzie Bielsko Biała - Arka Gdynia (2-2) z 7 września 2003 r.
"Byłem na tym meczu. zakończył się on remisem po bardzo twardej walce. Nie wręczałem nikomu żadnej korzyści, nikomu nie obiecywałem żadnych korzyści. Nie mogę wykluczyć, że były jakieś telefony od F., jakieś naciski. Jednak ja tu nie uczestniczyłem w żadnym procederze korupcyjnym".

Stasiak Opoczno - Arka Gdynia (1-1) z 8 listopada 2003 r.
"Poziom sportowy był podobny, nie obawiałem się wyjazdu do Opoczna sportowo. Był to ciekawy rywal, dobry mecz. Nie przypominam sobie. Jestem pewien, że nie składałem nikomu żadnych propozycji. Nie wiem, kto mógł to zrobić, pojawiły się takie zarzuty. Na pewno nie wręczałem żadnych pieniędzy po tym meczu".

Polar Wrocław - Arka Gdynia (1-2) z 14 kwietnia 2004 r.
"Polar był bardzo słabym klubem. W tym sezonie spadł. Jechaliśmy na ten mecz w kilka osób. (...) Jechał z nami obserwator PZPN od połowy trasy. Dostaliśmy telefoniczne instrukcje żebyśmy zabrali go za Poznaniem z dworca PKP. Prawdopodobnie od Ryszarda F. Ja z nim nie rozmawiałem. Obserwator wysiadł z samochodu przed Wrocławiem. Nie wręczałem żadnej korzyści majątkowej ani obserwatorowi ani sędziom".

Arka Gdynia - Podbeskidzie Bielsko Biała (2-0) 24 kwietnia 2004 r.
"To był mecz, który ewidentnie odczuwałem, jako próbę wymuszenia korzyści majątkowej od klubu za to, że nie będzie skrzywdzony, że będzie uczciwe sędziowanie na boisku. Pan Ryszard F. wymusił na mnie wręczenie korzyści majątkowej Marcinowi N. (tu czytaj o jego zeznaniach) Ja nie znałem tego sędziego. Byliśmy umówieni za pośrednictwem pana Ryszarda. Wręczyłem mu pieniądze przed meczem i później nigdy z nim nie miałem do czynienia. Odczułem to, jako swoistego rodzaju haracz żebyśmy mieli jeszcze jakiekolwiek szanse na utrzymanie".

Arka Gdynia - Pogoń Szczecin (1-0) 3 maja 2004 r.
"To był mecz bardzo ważny dla Pogoni. Pogoń nawet remisując zyskiwała awans do ekstraklasy. Klub prowadziła od dwóch sezonów rodzina Ptaków. Mieli duże doświadczenie. Zostaliśmy postawieni w takiej sytuacji, że zaproponowano nam wręczanie korzyści w zamian za to byśmy mieli jakiekolwiek szanse na boisku żeby zejść z jakąś twarzą, honorem z boiska. Nie było mowy, że wygramy. Jakiekolwiek propozycje docierały do mnie za pośrednictwem Wiesia K., kierownika drużyny. Myślę, że pochodziły one od pana Ryszarda F., w środowisku było tajemnica poliszynela, że są kluby, które bardzo lubi i działacze, których bardzo lubi. On uważał, że my się nie zachowujemy poważnie, że się nie wywiązujemy ze zobowiązań i on nas przymusi. W tym meczu jestem przekonany pieniądze przekazywał K. Choć nie wykluczam, że spotkałem się przed meczem z sędzią tego spotkania Piotrem K.".

Arka Gdynia - ŁKS Łódź (0-0) z 12 maja 2004 r.
"Ten mecz zremisowaliśmy. Nie wbił mi się jakoś specjalnie w pamięć. Nie miałem kontaktu z obserwatorem i sędzią. Miałem pretensje do trenerów. Powinniśmy wygrać ten mecz. Nie poprowadzili zespołu właściwie. Dla mnie remis w Gdyni to była porażka".

Tłoki Gorzyce - Arka Gdynia (0-0) z 15 maja 2004 r.
"Nie kontaktowałem się z sędzią Tomaszem W., nikomu nic nie wręczałem. Byłem pewien, że wygramy, a zremisowaliśmy. Tłoki Gorzyce po tym meczu też spadły z ligi. Graliśmy 11 na 10. Oni tylko się bronili. Ten mecz przesądził o rozstaniu z trenerem Mandryszem".

Arka Gdynia - Stasiak Opoczno (2-2) z 2 czerwca 2004 r.
"Spotkałem się z sędzią. Ale nie wręczałem mu nic, nic nie obiecywałem. Ktoś nas umówił. Prawdopodobnie Wiesław K. Pan K. oczekiwał ode mnie, że się spotkam z sędzią".

Ruch Chorzów - Arka Gdynia (2-1) z 6 czerwca 2004 r.

"Byłem na tym meczu. Spotkałem się z sędzią Mariuszem G. (tu czytaj o jego zeznaniach). Umówił mnie Ryszard F. Wręczyłem mu 20 tysięcy złotych łapówki, ale po meczu arbiter oddał część pieniędzy, bo uznałem, że nie dostaliśmy szansy. To było prestiżowe spotkanie. Na zwycięstwo naciskali Kędzia i kibice. Przegraliśmy ten mecz sportowo, na boisku".

Po tych wyjaśnieniach Jacek M. wyszedł z sali i nie uczestniczył już w dalszej części procesu. Jego obrońca powiedział, że były prezes źle się poczuł.

Ryszard F. tak skomentował wyjaśnienia Jacka M.: "Szkoda, że jeszcze nie powiedział, że mu żony nie zgwałciłem, albo, że do niego strzelałem. Mógł jeszcze to powiedzieć".

Dzisiaj też zeznawali czterej ostatni świadkowie.
Adam D. były asystent sędziego opowiadał, że sędziował mecz Arki Gdynia w Opocznie, gdy głównym arbitrem był Mariusz R. Stwierdził, że nikt mu nie składał propozycji korupcyjnej, a zawody były prowadzone zgodnie z przepisami.

Jarosław K. (na zdjęciu)- były piłkarz i były trener Kaszuby Połchowo i Cartusii Kartuzy, obecnie bezrobotny. Opowiadał, że był trenerem Arki Gdynia w latach 1996/97, ale został zwolniony, bo jak stwierdził "nie potrafił załatwiać meczów i układać się z sędziami". "Całe życie grałem w piłkę, m.in. w FC Schalke 04, byłem mocno zdziwiony, że w Polsce tak jest. Chciałem uczciwie. Nie wchodziłem w układy i jestem teraz bezrobotny. Każdy piłkarz, każdy działacz, masażysta i sprzątaczka wiedzieli, co się działo w latach 90 w polskiej piłce. Wiesław K. też wiedział. Opowiedziałem o tym w wywiadzie prasowym" - mówił świadek.

Stanisław Ż.
- obserwator PZPN: "Nie obserwowałem meczów Arki Gdynia. Znam Ryszarda F. Poznałem go, kiedy był menadżerem Amiki Wronki, a później zasiadaliśmy w zarządzie WZPN".

Piotr K. - były asystent sędziego: Gwizdałem Arkę Gdynia 2-3 razy. Głównym był Marcin N. O żadnych pieniądzach N. nigdy nie wspominał. Nie było mowy o korupcji. Fryzjera znam ze środków masowego przekazu".

I to był już koniec procesu ws. afery korupcyjnej w Arce Gdynia. Zaraz po tym rozpoczęły się mowy końcowe. Jest sporo pisania, więc nie wiem czy dzisiaj zdążę wrzucić. Będę najwyżej wrzucał etapami.

Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.  
Lista skazanych za korupcję  
Lista ustawionych meczów  
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu 

Zobacz nasz profil na Facebooku 
Zobacz nasz profil na Twitterze    

Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które  pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!