Ryszard M. to były działacz Górnika Łęczna, pełnił tam szereg funkcji - i jak sam opowiada - zajmował się ustawianiem meczów na wielką skalę. Mimo, że od jego zatrzymania i pierwszego przesłuchania minęło już prawie siedem lat!!!!! to nadal nie został oskarżony.
Ponieważ akt oskarżenia nie trafił jeszcze do sądu, to nie mogę Wam napisać jakie Ryszard M. ma zarzuty, ale zapewne będziecie mogli wywnioskować z publikowanych protokołów przesłuchań. Są one dowodem w akcie oskarżenia dotyczącym tzw. gangu Fryzjera.
Przesłuchanie z 27 lipca 2006
(...) Ja potwierdzam, że obiecałem sędziemu spotkania Wisła Płock - Górnik Łęczna Zbigniewowi M. pieniądze, ale nie w kwocie 30 tys. jak wynika z zarzutu, ale 10 bądź 15 tys. zł. Ta obietnica dotyczyła jego pomocy w uzyskaniu korzystnego wyniku dla drużyny Górnika. Ja zadzwoniłem do M. przed meczem, nie potrafię powiedzieć ile przed meczem. Telefon musiał mi kiedyś podać. Złożyłem telefonicznie tę propozycję, podałem kwotę, o której mówiłem. On się zgodził. Przyjął tę propozycję. Mecz zakończył się naszą porażką 0:3. Nie przekazałem M. pieniędzy bo nie było korzystnego wyniku. Nie rozmawiałem z M. po meczu. Pieniądze dla M. miały być od zawodników. Niektórzy z nich wiedzieli, że złożyłem M. propozycję i on ją przyjął. Nie pamiętam którzy wiedzieli o tej propozycji. Drużyna miała zrobić składkę na sędziego. Tak się nie stało bo Górnik przegrał. Ja się przyznaję częściowo do tego zarzutu bo nie proponowałem kwoty 30 tys. (...)
Korupcja w Górniku Łęczna - kalendarium
Rozmawiałem z P. przed meczem, powiedziałem żeby dobrze nam sędziował bo graliśmy juniorami. Chodziło mi o sprawiedliwe sędziowanie. P. nic na to nie odpowiedział. Po meczu powiedział, że należy mu się premia. Powiedziałem, że zobaczymy. P. wydzwaniał do mnie na przestrzeni kilku miesięcy kilkakrotnie. Dopytywał się kiedy dostanie zaległą nagrodę. Ja mówiłem, że nie mam pieniędzy, że jak znajdę to się rozliczymy. Ja w marcu 2006, z tego co pamiętam dostałem pieniądze, które oficjalnie stanowiły moją premię wypłaconą na moje konto za za dobre wyniki sportowe przez kopalnię bądź klub. Ja te swoje prywatne pieniądze w kwocie 20 tys. przekazałem P. P. zadzwonił do mnie przed tym jak jechałem na zgrupowanie do Bełchatowa i upomniał się o pieniądze. Umówiłem się z nim na spotkanie na trasie przed Kamieńcem jak skręca się do Bełchatowa. Przyjechałem autobusem liniowym. On przyjechał samochodem, nie pamiętam jakiej marki. Przekazałem mu te pieniądze. On podwiózł mnie kawałek pod Bełchatów do ośrodka w pobliżu tej miejscowości gdzie była moja drużyna. (...)
Nie kojarzę zdarzeń z 2 kwietnia 2006 i takich zdarzeń korupcyjnych. Taka sytuacja nie miała miejsca. (...)
Ja nie wręczałem pieniędzy i nie składałem obietnic sędziom w innych spotkaniach piłkarskich. Nie mam nic wspólnego z gangiem Fryzjera, z nikim nie współpracowałem, dbałem tylko o wyniki swojej drużyny. Ja nie znałem i nie znam Fryzjera, nigdy go nie wiedziałem, nigdy nie miałem z nim kontaktu ani osobistego ani telefonicznego. (...)
Akt oskarżenia ws. tzw. gangu Fryzjera
W Górniku Łęczna pracuję od 1984, byłem zatrudniony jako masażysta i kierownik drużyny. Kierownikiem drużyny byłem w latach 1987 - 2002. Teraz jestem specjalistą odnowy biologicznej.
Przesłuchanie z 28 lipca 2006
W dniu dzisiejszym zostałem tym czasowo aresztowany w tej sprawie. Podczas przesłuchania przed
sądem w trakcie posiedzenia w sprawie tymczasowego aresztowania przyznałem się do popełnienia wszystkich zarzucanych mi przestępstw i oświadczyłem, że chcę współpracować z organami ścigania i ujawnić wszystkie przypadki działań korupcyjnych, w których uczestniczyłem. Wiem, że w tym zakresie będę mógł skorzystać z klauzuli bezkarności jeśli ujawnię wszystkie okoliczności tych przestępstw, osoby w nich uczestniczące oraz ich role w tych przestępstwach.
Zacznę wyjaśnienia od zdarzeń korupcyjnych w ostatnim sezonie 2005/2006.
Runda jesienna 2005 była czysta, tzn. ja nie uczestniczyłem w żadnym zdarzeniu korupcyjnym. Podejrzewam, że nie było podejścia kogokolwiek z naszego klubu do sędziów. Było to wynikiem decyzji prezesa klubu - pana Bronisława K. Ja byłem uczestnikiem takiej rozmowy, w której on powiedział, że tę rundę gramy na czysto. Było to wynikiem bardzo dobrej rundy jesiennej 2004/2005, szeregu zwycięstw. Prezes założył, że mając dobry skład możemy sobie poradzić bez ustawiania meczów i przekupywania w tym zakresie sędziów. Niestety rzeczywistość szybko zweryfikowała te założenia, zdobyliśmy w rundzie jesiennej chyba 11 punktów i zajmowaliśmy ostatnie miejsce w tabeli.
O meczu pomiędzy Górnikiem Łęczna z Legią Warszawa już wyjaśniałem. Ja zwróciłem się do P. o pomoc w tym meczu i sędziowanie korzystne dla mojej drużyny. On się zgodził. Było tak jak wyjaśniałem, nie proponowałem z tego co pamiętam, żadnej konkretnej kwoty, ale stawki i możliwości naszego klubu były znane, były to zwykle stawki 10-20 tys. za mecz. Chyba we dwóch czy trzech przypadkach były to kwota wyższa. Potwierdzam, że pieniądze zostały przekazane jakiś czas później podczas spotkania, które opisywałem, to było w marcu 2006, bo było to związane z pierwszym meczem w Bełchatowie, który był rozgrywany w marcu 2006 w Bełchatowie. Nie jestem pewien czy przed tym meczem dzwoniłem do P. z propozycją, nie wykluczam tego, ale nie pamiętam tej sytuacji. O tym żeby podejść tego sędziego decydował prezes K., był to efekt naszych wcześniejszych ustaleń, że tam gdzie będzie to możliwe trzeba próbować rozmawiać z sędzią i złożyć mu propozycję finansową w zamian za pomoc w osiągnięciu wyniku meczu. O tym, że rozmawiałem z P. i przyjął on propozycję poinformowałem prezesa K. przed meczem. K. był na meczu, rozmawiałem z nim przed meczem. Prezes zaakceptował tę propozycję, mecz wygraliśmy, P. zwrócił się o pieniądze. My nie mieliśmy wtedy pieniędzy i stąd tak późny termin realizacji tego zobowiązania. Dopiero wiosną otrzymałem premię, przelaną na konto, ona była przyznana przez prezesa i zatwierdzona przez zarząd. Było ustalone z K., że te pieniądze są przeznaczone właśnie na rozliczenie z P. W innym przypadku ja nie otrzymałbym tej premii, bo ja premię otrzymywałem po zwycięskich meczach i były to kwoty rzędu (...) do 2,5 tys. zł.
Kolejne spotkanie to Pogoń Szczecin - Górnik Łęczna rozegrany w Szczecinie 8 kwietnia 2006 i zakończony zwycięstwem Pogoni 2:1. Jestem pewien, że przed tym meczem nie dzwoniłem do P. Ja unikałem takich telefonów. Do P. podszedłem na boisku, podczas rozgrzewki. Powiedziałem mu, że zależy mi na zwycięstwie i jeśli pomoże to jest dla niego 20 tys. zł. P. przyjął tę propozycję, kiwnął głową na tak i pobiegł dalej. Mecz przegraliśmy i nie wracaliśmy do tematu. Z P. już na ten temat nie rozmawiałem. Nawet nie wiem kto był obserwatorem tego spotkania. Prezesa K. poinformowałem, że udało mi się złożyć propozycję P., chciałem żeby wiedział bo to on miał finansować ewentualną łapówkę i był to efekt naszych wcześniejszych ustaleń. K. jest formalnie wiceprezesem klubu.
Kolejny mecz to spotkanie Górnik Łęczna - Górnik Zabrze rozegrany w ostatniej kolejce 13 maja 2005 i zakończony naszym zwycięstwem 1:0. Sędzią głównym tego spotkania był Krzysztof S. To był ważny mecz dla końcowego układu tabeli i naszej obrony przed barażem. Nie dzwoniłem do S. przed meczem, jestem tego pewien. Zdecydowałem się podejść do niego bezpośrednio przed meczem, spytałem czy mógłby nam pomóc w tym meczu, nie zdążyłem nawet zaproponować mu pieniędzy. S. powiedział, że nie rozumie pytania i odszedł na drugą część boiska. Po prostu nie chciał ze mną rozmawiać. Do S. podszedłem w taki sposób po raz pierwszy, przy nim jako sędzim głównym nigdy nie wygraliśmy.
Teraz przejdę do sezonu 2004/2005.
Pierwsze spotkanie z układem korupcyjnym to mecz rundy jesiennej Górnik Łęczna - Górnik Zabrze z 2 października 2004, zakończony naszym zwycięstwem 2:0. Sędzią spotkania był Robert W. z Warszawy. Nie przypominam sobie żebym dzwonił do niego telefonicznie, my już wcześniej mieliśmy kontakty. Podszedłem do niego, z tego co pamiętam, bezpośrednio przed meczem chyba w okolicach szatni sędziowskiej. Zaproponowałem mu żeby pomógł nam w tym meczu w osiągnięciu zwycięstwa. Każda rozmowa wyglądała podobnie, ona zwykle trwała 15-30 sekund. Powiedziałem, że jeśli pomoże nam w zwycięstwie to mam przygotowaną dla niego kwotę. Były to pieniądze rzędu 10-20 tys. Nie pamiętam konkretnej kwoty w tym przypadku, ale 10 tys. to była najniższa pewna kwota. On się zgodził. My wygraliśmy to spotkanie, nie pamiętam dokładnie przebiegu tego meczu. Pomoc sędziego polegała na podyktowaniu wątpliwego rzutu wolnego, pokazaniu szybko obrońcy drużyny przeciwnej żółtej kartki, rozstrzyganie wątpliwych sytuacji na naszą korzyść. Pieniądze przekazałem bezpośrednio po meczu na obiekcie. Było to minimum 10 tys. zł, mogło być nawet 20 tys. Pieniądze dostałem od prezesa K. w gabinecie po meczu. O tym, że ustaliłem to z arbitrem, że złożyłem propozycje i, że W. ją przyjął K. wiedział. K. wiedział o każdym moim ruchu związany ze złożeniem propozycji i (...). To były nasze ustalenia (...). K. pieniądze wypłacił mi w gabinecie. (...)
Kolejny mecz to spotkanie Górnik Łęczna - Groclin Grodzisk Wielkopolski rozegrany 14 listopada 2004 i zakończony wygraną 2:1. Nie przypominam sobie żebym dzwonił do sędziego tego spotkania S. Rozmawiałem z nim na pewno przed meczem na obiekcie. Powiedziałem, że chcę żeby pomógł nam w wygranej, zaproponowałem kwotę za pomoc. Była to kwota 10 lub 20 tys. On się zgodził. Poinformowałem K., że propozycja została przyjęta. Pieniędzy nie przekazałem od razu po meczu bo prezes nie miał przygotowanej kwoty. Powiedziałem S. po meczu, że pieniądze zostaną przekazane mu później. Na pewno mieliśmy kontakt telefoniczny, nie pamiętam jego numeru telefonu, nie pamiętam czy mam zapisany jego numer w telefonie. Spotkaliśmy się ok. 2 tyg. po meczu w Warszawie. Ja byłem tam z zawodnikami na badaniach. S. był wtedy w Warszawie. Spotkaliśmy się koło kliniki. Przekazałem mu te pieniądze. Otrzymałem je od prezesa przed wyjazdem. Prezes wiedział, że są one przeznaczone na rozliczenie się z S.
Kolejne spotkanie to Górnik Łęczna - GKS Katowice rozegrany 19 kwietnia 2005 i zakończony wynikiem 4:2 dla Łęcznej. Nie było tutaj kontaktu telefonicznego, do sędziego C. podszedłem na naszym obiekcie bezpośrednio przed meczem. Nie znałem go osobiście, ze dwa razy sędziował nam mecze. Zdecydowałem się do niego podejść, złożyłem mu propozycje, że jak pomoże nam w wygraniu meczu to mamy dla niego premię w kwocie 10 tys. On się zgodził. Poinformowałem prezesa K., że propozycja poszła i została przyjęta. Nie potrafię sobie przypomnieć okoliczności i miejsca przekazania pieniędzy, ale na pewno nie wręczyłem tych pieniędzy bezpośrednio po meczu, musieliśmy się kontaktować telefonicznie i gdzieś umówić. Przekazanie tych pieniędzy nastąpiło na pewno, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Pieniądze otrzymałem od K., wiedział na co są przeznaczone - ten układ był jasny i czytelny.
Kolejne spotkanie to mecz Górnik Łęczna - Wisła Kraków z 20 kwietnia 2005. Pamiętam, że przed meczem zadzwonił do mnie Mirek K. - były sędzia liniowy z Opola. On poinformował mnie, że M. będzie sędzią tego spotkania. Ja podjąłem temat, chciałem pozyskać M. i złożyć mu propozycję korzyści za pomoc w wygranej naszego klubu. Poprosiłem K. o rozmowę w tym zakresie czy wyraża zgodę na pomoc wygraniu tego meczu i przyjęciu pieniędzy. K. oddzwonił, że sprawa jest załatwiona i M. jest zainteresowany tematem. Pamiętam, że padały konkretne kwoty, to była kwota 10 tys. Pamiętam, że z M. rozmawiałem przed meczem, ponowiłem propozycję i uzyskałem potwierdzenie. Mecz zakończył się remisem 2-2. Pieniądze nie zostały przekazane bezpośrednio po meczu bo padł remis. Ustaliliśmy w rozmowie z piłkarzami, że jednak trzeba zapłacić za remis, bo wynik z Wisłą Kraków był dobry. Pieniądze dla M. poszły z premii piłkarzy. Pieniądze przyniósł mi ówczesny kapitan - J. bądź K. Przed meczem 2-3 piłkarzy wiedziało, że jest propozycja dla M. i on zgodził się przyjąć pieniądze za pomoc w wygraniu meczu. Wiedzieli o tym jacyś starsi zawodnicy z rady drużyny bądź kapitan, ale nie potrafię podać ich nazwisk. Informację tym piłkarzom przekazał trener Marek K. On dowiedział się o tym ode mnie. Pieniądze przekazałem M. pod Poznaniem 20 lub 21 maja 2005, my graliśmy w tym czasie z Lechem Poznań. Ja podjechałem na stację CPN gdzie się umówiliśmy, on jechał wtedy na Śląsk sędziować jakiś mecz.
Kolejne spotkanie to mecz Górnik Łęczna - Wisła Płock zakończony naszym zwycięstwem 3:2. To był mecz rozegrany 1 maja 2005. Z tego co pamiętam z P. skontaktowałem się bez pośrednictwa innych osób. Rozmawialiśmy na stadionie, zaproponowałem mu 20 tys. zł za pomoc w wygraniu tego meczu. On się zgodził. Poinformowałem prezesa K. bo tak było zawsze. On zaakceptował ten układ. Pieniędzy nie przekazałem chyba bezpośrednio po meczu tylko jakiś czas potem jak jechaliśmy na jakiś mecz, ale nie pamiętam szczegółów. Pieniądze otrzymałem od prezesa K. Nie pamiętam z jakiej premii i czyjej one pochodziły.
Kolejne spotkanie to mecz Górnik Łęczna - Amica Wronki rozegrany 25 maja 2005, zakończony zwycięstwem 1:0. Sędzią spotkania był Leszek G. Z nim znałem się od dawna, jeszcze z II ligi. Rozmawiałem z nim telefonicznie przed meczem i na stadionie. Prosiłem go o pomoc w wygranej, nie proponowałem pieniędzy. On zgodził się ale spytał mnie czy w zamian nie pomogę mu w przyjęciu do szpitala i przyśpieszeniu terminu operacji. On wiedziałem, że mam dobre kontakty w szpitalu w Piekarach (...). G. miał mieć jakąś operację kręgosłupa. Mecz wygraliśmy 1:0. Ja się zgodziłem. Pomogłem mu w tej sprawie po meczu, dzwoniłem bezpośrednio do doktora (...).
To tyle jeśli chodzi o sezon 2004/2005.
Jeśli chodzi o sezon 2003/2004 to wyjaśniam:
Mecz pomiędzy Górnik Łęczna - Wisła Płock z 9 sierpnia 2003 zakończony wynikiem 3:1. Wręczyłem kwotę, prawdopodobnie 20 tys. zł, ale nie jestem pewien jej wysokości sędziemu Krzysztofowi Z. Odbyło się to po jakimś czasie po meczu, ale teraz dokładnie nie pamiętam kiedy, w przeciągu czasu ok. 2-3 tygodni po meczu. Nie pamiętam miejsca, ale z tego co sobie przypominam ja jechałem na to miejsce samochodem i on. Podejrzewam, że to było w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Świadków tego przekazania pieniędzy nie było. Propozycję korupcyjną złożyłem mu telefonicznie przed meczem. On przyjął propozycję. O ile sobie przypominam w meczu tym sędzia pokazał czerwoną kartkę zawodnikowi Wisły - Kobylańskiemu. Myślę, że Z. drukował na naszą rzecz. Pieniądze na łapówkę przekazał mi prezes klubu Bogusław K. Wiedział on o niej i przed meczem poinformowałem go, że Z. przyjął propozycję. Skąd pochodziły te pieniądze nie wiem, nie pytałem.
Mecz Górnik Łęczna - Górnik Polkowice z 23 października 2003 zakończony wynikiem 1:0. Na polecenie prezesa złożyłem propozycję korupcyjną sędziemu Grzegorzowi G. w kwocie 10 lub 15 tys., ale dokładnie nie pamiętam. Propozycję złożyłem osobiście przed meczem. On się zgodził. Poinformowałem prezesa o zgodzie sędziego na tę propozycję. Mecz został wygrany bez pomocy sędziego. Górnik Łęczna wygrał mimo, że mecz kończył w 9-cio osobowym składzie. Padła bramka uznana za "bramkę roku" przez Canal Plus. Pieniądze wypłaciłem osobiście sędziemu na trasie Lubin - Radom po jakimś czasie tj. po ok. 2 tygodniach. Pieniądze otrzymałem osobiście od prezesa. Świadków przekazania tych pieniędzy sędziemu nie było.
Mecz Górnik Łęczna - Groclin Dyskobolia z 28 marca 2004 zakończony wynikiem 1:0. Mecz sędziował Robert W. Propozycję łapówki złożyłem mu bezpośrednio przed meczem na stadionie. Była to kwota 20 tys. Propozycję przyjął, zgodził się. Mecz wygrany był po bramce samobójczej. Górnik sam wygrał ten mecz bez pomocy sędziego, który w żaden sposób nie drukował na rzecz Górnika. Złożyć propozycję sędziemu zlecił mi prezes K. Poinformowałem go przed meczem, że sędzia przyjął propozycję. Pieniądze przekazałem sędziemu po ok. 1-2 tyg. po meczu na trasie Lublin - Warszawa, ale dokładnie gdzie nie pamiętam, chyba za Garwolinem na stacji benzynowej. Pieniądze dał prezes. Z jakiego źródła pochodziły nie pamiętam.
Mecz Górnik Łęczna - Widzew Łódź z 3 kwietnia 2004 zakończony wynikiem 2:1. Z tego co sobie przypominam na polecenie prezesa K. złożyłem propozycję korupcyjną sędziemu W. w kwocie 10 tys. On prawdopodobnie tej propozycji nie przyjął. Wydaje mi się, że przyczyną była zbyt mała kwota. Pieniądze nie zostały mu przekazane. Nie pamiętam już jak to było - w ogólnym rezultacie do niczego nie doszło. Nie przypominam sobie przebiegu tego meczu.
Mecz Górnik Łęczna - Górnik Zabrze z 8 czerwca 2004 zakończony wynikiem 1:0. Złożyłem propozycję korupcyjną sędziemu M. Nie pamiętam czy wcześniej telefoniczną. Na pewno rozmawialiśmy na terenie stadionu przed meczem. Zaproponowałem kwotę co najmniej 20 tys., ale mogło być więcej. Teraz dokładnie już nie pamiętam. Propozycję złożyłem na polecenie prezesa i o jej przyjęciu poinformowałem go przed meczem. Jeśli chodzi o wypłacenie tej łapówki to nastąpiło ok. 3 tyg. po meczu. Nastąpiło to w okolicach Warszawy na stacji. Świadków tego zdarzenia nie było. Pieniądze przekazałem osobiście sędziemu. Pieniądze pochodziły od prezesa. Mecz raczej nie był w żaden sposób drukowany przez sędziego na naszą korzyść.
To wszystko jeśli chodzi o sezon 2003/2004.
Teraz wyjaśnię o meczu barażowym o pierwszą ligę po sezonie 2002/2003. Był to Górnik Łęczna - Zagłębie Lubin z 15 czerwca 2003 zakończony wynikiem 1:0. Sędziował sędzia K. Nie pamiętam okoliczności złożenia mu propozycji korupcyjnej. Nastąpiło to jak zwykle na polecenie prezesa. Prawdopodobnie rozmawiałem z nim przed meczem. Chodziło prawdopodobnie o kwotę 30 tys. On przyjął tę propozycję. Poinformowałem prezesa o przyjęciu propozycji przez sędziego. Mecz został wygrany bez żadnej pomocy sędziego, a powinien być wygrany 4:0, jeśli drużyna by grała dokładniej. Prawdopodobnie pieniądze zapłaciłem sędziemu po meczu, ale tego nie jestem pewien. Pieniądze pochodziły od prezesa, ale z jakiego źródła nie wiem.
W tym miejscu zacznę wyjaśniać o przebiegu sezonu 2002/2003.
Mecz Górnik Łęczna - Polar Wrocław z 8 września 2002 zakończony wynikiem 3:2. Mecz sędziował Grzegorz Gromek. Złożyłem propozycję korupcyjną sędziemu w kwocie 5-10 tys., ale dokładnie nie pamiętam. Odbyło się to przed meczem na stadionie. Sędzia się zgodził. Trudno mi powiedzieć bo już nie pamiętam przebiegu spotkania czy sędzia nam pomagał. W tym przypadku środki na łapówkę pochodziły prawdopodobnie z premii zawodników, ale tego nie jestem pewien. Zapłata ta nastąpiła sędziemu przeze mnie osobiście prawdopodobnie zaraz po meczu. Pieniądze od zawodników pochodziły prawdopodobnie z jakiejś wcześniejszej premii. Myślę, że piłkarze nie wiedzieli przed meczem o załatwieniu go z sędzią. Nie pamiętam już czy to ja czy trener kazał się zrzucić po meczu na łapówkę dla sędziego. Prezes jeśli środki na łapówkę pochodziły od zawodników to o niej nie wiedział. Teraz nie pamiętam z czyjej inicjatywy złożyłem tę propozycję swojej czy trenera (trenerem był wówczas Paweł Kowalski - dopisek dpanek).
Mecz Górnik Łęczna - Ruch Radzionków z 25 maja 2003 zakończony wynikiem 1:0. Teraz nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że propozycję korupcyjną złożyłem sędziemu na polecenie prezesa K. Sędzią był sędzia Piotrowicz. Chodziło o kwotę pomiędzy 5 a 10 tys, ale bardziej 5 tys. Zgodził się na tę propozycję. Prezes został poinformowany przed meczem. Złożenie propozycji korupcyjnej nastąpiło prawdopodobnie przed meczem. Mecz nie był w żaden sposób sędziowany pod drużynę Górnika. Pieniądze przekazałem sędziemu osobiście po jakimś czasie ok. miesiąca w okolicach Szklarskiej gdzie z drużyną byliśmy na zgrupowaniu przed barażem. On tam przyjechał po uzgodnieniu telefonicznym. Świadków przekazania tych pieniędzy nie było. Pieniądze otrzymałem od prezesa, z jakiego źródła je miał nie wiem.
Mecz ŁKS - Górnik Łęczna z 30 marca 2003 zakończony wynikiem 0:1. Sędziował sędzia Oparcik. Propozycję korupcyjną za wygranie meczu złożyłem mu osobiście na polecenie prezesa K. przed meczem na stadionie. Chodziło o kwotę rzędu 5-10 tys., ale dokładnie nie pamiętam. On się zgodził. Poinformowałem o tym przed meczem prezesa. Mecz nie był w żaden sposób drukowany przez sędziego na stronę Górnika. Górnik kończył go w 10 osób. Pieniądze zostały wypłacone sędziemu prawdopodobnie po meczu, ale nie przypominam sobie dokładnie. Pieniądze pochodziły od prezesa.
Mecz Tłoki Gorzyce - Górnik Łęczna z 25 kwietnia 2003 zakończony wynikiem 0:1. Propozycję korupcyjną w zamian za wygranie meczu złożyłem osobiście sędziemu Wieczerzakowi. On ją przyjął. Była to kwota prawdopodobnie 10 tys. zł. Złożyłem ją na polecenie prezesa. O jej przyjęciu powiadomiłem prezesa przed meczem. Moim zdaniem z tego co sobie przypominam sędzia nie sędziował na rzecz Górnika. Bramka padła prawidłowo. Pieniądze przekazałem zaraz po meczu sędziemu osobiście. Było to gdzieś 50 km za Gorzycami na trasie do Sandomierza. Świadków tego nie było. Pieniądze dał mi prezes, a mogły pochodzić z premii dla kadry i dla mnie. Nie jestem jednak tego pewien.
Mecz Górnik Łęczna -Podbeskidzie Bielsko Biała z 10 maja 2003, zakończony wynikiem 2:1. Propozycję korupcyjną w zamian za zwycięstwo Górnika złożyłem osobiście sędziemu Zbigniewowi Lisieckiemu.Trudno mi powiedzieć czy przed meczem na stadionie czy telefonicznie, ale raczej bezpośrednio przed meczem. Kwota 5 tys. Sędzia przyjął propozycję o czym poinformowałem prezesa K. Złożenie propozycji korupcyjnej nastąpiło na jego polecenie. W ogóle nie kojarzę przebiegu tego meczu i nie wiem czy był drukowany na rzecz Górnika, ale raczej nie. Pieniądze przekazałem osobiście sędziemu najprawdopodobniej zaraz po meczu. Oczywiście bez żadnych świadków. Pieniądze pochodziły od prezesa.
Mecz Ceramika Opoczno - Górnik Łęczna rozegrany 17 maja 2003, a zakończony wynikiem 2:1 dla Ceramiki. Na polecenie prezesa K. złożyłem propozycję korupcyjną w zamian za wygranie meczu sędziemu Setli. Było to w Opocznie na stadionie przed meczem. On jej nie przyjął. Powiedział, że nie interesuje go żadna propozycja. Nie wymieniłem nawet kwoty. Poinformowałem przed meczem prezesa K., że ta propozycja nie została przyjęta. Mecz moim zdaniem był sędziowany kontrowersyjnie i na rzecz Ceramiki sędziowany tendencyjnie.
Mecz Ruch Radzionków - Górnik Łęczna z 25 maja 2003 zakończony wynikiem 0:1. Sędziował ten mecz sędzia Piotrowicz. Propozycję korupcyjną za wygrany mecz, rzędu 5-10 tys., ale dokładnej kwoty nie pamiętam, złożyłem mu osobiście przed meczem. On przyjął tę propozycję. Poinformowałem o tym prezesa K., z którego inicjatywy tę propozycję złożyłem. Mecz był generalnie bardzo słaby z obu stron. Górnik wygrał sam bez pomocy sędziego, ale ledwo. Te pieniądze przekazałem chyba razem z wcześniejszą łapówką w ośrodku w Szklarskiej, o którym wcześniej wyjaśniałem. Pieniądze pochodziły od prezesa, źródeł ich pochodzenia nie znam.
Były to wszystkie mecze, o których pamiętam, że składałem propozycję korupcyjną sędziom. Zawsze robiłem to sam. Nigdy nie było żadnych pośredników. Nie było też świadków tych propozycji, a później ich realizacji tj. wręczenia pieniędzy. Nie byliśmy w żadnym układzie i robiliśmy to we własnym zakresie. Ja nigdy żadnego meczu nie sprzedałem. Miałem czasami podejrzenie, że piłkarze Górnika Łęczna mogli sprzedać mecz, ale żadnych dowodów nigdy na to nie było. Mógł to być przypadek i było po prostu tak, że w danym meczu zawodnicy zagrali słabiej. To wszystko co mam na chwilę obecną do wyjaśnienia w sprawie. Być może, że przeoczyłem jakiś mecz gdzie składałem jakąś propozycję korupcyjną sędziemu, ale w chwili obecnej tego nie pamiętam. Mogło być tak, że podczas wyjaśnień pomyliłem wysokość kwot ale jest to raczej mało prawdopodobne. Natomiast co do opisanych zdarzeń korupcyjnych jestem pewien, że miały one miejsce. W sytuacji gdybym jeszcze przypomniał sobie inne sytuacje bądź szczegóły sytuacji już opisanych złożę w tym zakresie dodatkowe wyjaśnienia.
Przesłuchanie 10 sierpnia 2006:
W Górniku Łęczna pracuję od 1984. Początkowo do 1989 lub 88 pracowałem jako rehabilitant, później pełniłem dwie funkcje: rehabilitanta i kierownika drużyny. Tak było do 2003. Od 2003 pracowałem jedynie jako specjalista od odnowy biologicznej. Z korupcją w sporcie zetknąłem się już w latach 90. Początkowo to były tylko kolacje, różne gadżety, alkohol lub drobne prezenty. Z tego co pamiętam, ale są to już odległe czasy, więc co do dat mogę się mylić, ale pierwsze jakieś propozycje finansowe składane sędziemu w zamian za pomoc w uzyskaniu wyniku korzystnego dla Górnika Łęczna, pojawiły się gdzieś w 2001 lub 2002. W tamtym jednak czasie ja się tym nie zajmowałem, natomiast docierały do mnie informacje, że takie rzeczy mogą się dziać w Górniku. Wtedy w 2001 trenerem Górnika był pan Wojciech Wąsikiewicz. Po Wąsikiewiczu trenerem był Paweł Kowalski. Za czasów Wąsikiewicza nie było wyników sportowych, dlatego on po jakiś czterech miesiącach został zwolniony. Chyba to było w październiku chyba 2001. Po Wąsikiewiczu trenerem został Tadeusz Łapa, gdzieś od marca chyba 2002. Teraz już chyba sobie przypominam jak było. Gdy GKS Katowice i Śląsk Wrocław wchodziły do I ligi to był sezon 1999/2000. Wtedy trenerem Górnika był pan Władysława Łach. Po rundzie jesiennej Łach został trenerem pierwszoligowego Śląska Wrocław, a w Górniku trenerem został Wąsikiewicz. Później trenerem był Łapa, a później od początku sezonu 2001/2002 do grudnia 2002 trenerem był Paweł Kowalski. Paweł Kowalski w środowisku był znany jako trener od awansów. Uważam, że on był bardzo dobrym trenerem, ale mógł też mieć układy. W sezonie 1999/2000 przegraliśmy rywalizację ze Śląskiem i Katowicami. W następnym sezonie 2001/2002 graliśmy baraże z KSZO Ostrowiec i ten baraż przegraliśmy. Awansowaliśmy do I ligi po sezonie 2002/2003. W tym sezonie trenerem był Jacek Zieliński. W tych sezonach wcześniejszych ja nie zajmowałem się łapówkami dla sędziów. Tak jak mówiłem dochodziły mnie słuchy, że nasz klub w sezonie 2001/2002 podejmował jakieś działania pozasportowe i podejrzewam, że tym mógł się zajmować właśnie trener Kowalski. Było tak, że ja zacząłem się zajmować sprawami łapówek dla sędziów w sezonie 2002/2003. Mogę powiedzieć, że w zasadzie zostałem nakłoniony, namówiony do tego żeby podchodzić pod sędziów przez prezesa K. Mogłem odmówić, ale tego nie zrobiłem. Tak jak już mówiłem pieniądze na łapówki pochodziły m.in. z premii, które dostawała kadra kierownicza. Ja nie wiem kto to wymyślił, taką procedurę pozyskiwania pieniędzy, na pewno ja tego pomysłu nie podsunąłem prezesowi K. Ja oficjalnie miałem przyznaną premię w wysokości 3 procent od premii dla zawodników za korzystny wynik sportowy. Ja nie pamiętam dokładnie, ale w latach wcześniejszych mogłem mieć 4 lub 5 procent. W ostatnich latach, od czasu gdy dostaliśmy się do I ligi miałem 3 procent. Z tego co wiem, to ja nie za każdy mecz dostawałem z kasy lub na konto bankowe przelew z kwotą większą o kilka procent od tego oficjalnego procentu. Zdarzało się tak, że przyznawano mi za niektóre mecze wyższy procent premii niż ten procent oficjalny. Zdarzało się, że dostawałem premię 5 lub 7 procentową. Nadwyżkę tych pieniędzy ja od razu wypłacałem z konta lub pobierałem z kasy i przekazywałem prezesowi K. Nie wiem, nie jestem pewien tego, ale podejrzewam, że inne osoby z tej kadry kierowniczej także miały podwyższony procent i nadwyżkę pieniędzy oddawali prezesowi K. My nie mieliśmy żadnego źródła informacji kto będzie nam sędziował dany mecz. Zazwyczaj dowiadywaliśmy się kto nam sędziuje już na obiekcie. Wtedy ewentualnie podchodziłem do sędziego z propozycją. Zdarzało się także, że to sam sędzia dzwonił do mnie wcześniej i informował mnie, że będzie u nas sędziował. Tak było w przypadku Tomasza P. O tym także informował mnie Hubert S., ale z nim nie było żadnych układów korupcyjnych. Może były jeszcze takie przypadki, ale ich nie pamiętam. Zawsze pieniądze dla sędziego otrzymywałem od prezesa K. Zawsze o tym, że będę próbował podejść do sędziego z propozycją wręczenia łapówki był przeze mnie informowany prezes K. Podejrzewam, że menadżer klubu K. mógł podchodzić z propozycjami do obserwatora lub delegata. Myślę, że K. mógł wiedzieć, że dany mecz będziemy kupować. Ode mnie, rzadko, ale miał takie informacje. (...) prezes zarządu podejrzewam, że też mógł o wszystkim wiedzieć, ja z nim jednak na ten temat nie rozmawiałem. Skoro jednak zwiększono mi premię on musiał wiedzieć po co i dlaczego. Podejrzewam, że trener Kaczmarek mógł o niczym nie wiedzieć.
W meczu z 20 kwietnia 2005 Górnik Łęczna - Wisła Kraków premiowaliśmy jedynie zwycięstwo. Propozycję złożyłem M. jedynie za zwycięstwo. Chyba zaproponowałem mu 15-20 tys. zł. Z tego co pamiętam to o tym meczu, o podejściu do sędziego mógł nie wiedzieć K., gdyż z taką inicjatywą wyszli zawodnicy. Co do okoliczności tego meczu to mam pewne wątpliwości. Nie pamiętam czy w ogóle przed meczem składałem M. jakąś propozycję. Z tego też powodu K. mógł nie wiedzieć o tym wręczeniu pieniędzy dla M. M. to był sędzia, który wcześniej dwa razy wysadził nas w powietrze na dwóch meczach, mimo, że składałem mu propozycje korupcyjne. Jedynie w meczu z Wisłą M. sędziował nam dobrze. Byliśmy zadowoleni bo zremisowaliśmy z liderem, mistrzem Polski. Wcześniej mecze z Wisłą zawsze kończyły się porażką. Jakiś czas po meczu - po tygodniu lub dwóch dowiedziałem się, że M. trzeba wypłacić pieniądze. Nie pamiętam już dzisiaj czy o tym powiedział mi kapitan drużyny, czy też drugi trener czy rada drużyny. Pieniądze dla M. - 10 tys. dostałem z szatni zawodników. Nie pamiętam teraz też dokładnie, a nie chcę nikogo pomawiać niesłusznie, kto mi te pieniądze konkretnie przyniósł. Mógł to być jeden z zawodników lub drugi trener. Myślę, że na tę kwotę zrzucili się zawodnicy. Te pieniądze przekazałem M. Mogłem także podejmować próby podejścia pod obserwatora, ale dokładnie tego nie pamiętam. Ja lepiej znałem sędziów niż obserwatorów. Często nawet obserwatorów na meczach nie widziałem. Znam sędziego Jacka G. Jesteśmy na "ty". Nie wiem czym dokładnie Jacek G. się zawodowo zajmuje, chyba jest przedstawicielem jakiejś firmy. Nic mi nie jest na ten temat wiadomo aby Górnik Łęczna kupował jakieś produkty od Jacka G. Nigdy Górnik nie kupował żadnego sprzętu od Wita Ż. Moim zdaniem nie są prawdziwe te plotki, które mówią, że Górnik Łęczna miał "opiekuna" w sezonie, w którym Śląsk i GKS awansowały do I ligi.
My podchodziliśmy do tych sędziów z propozycjami korupcyjnymi żeby tych sędziów zneutralizować. Chodziło o to, że mieliśmy przekonanie, podejrzenie, że sędzia może wziąć z drugiej strony i dlatego też składaliśmy też propozycję aby taki sędzia był neutralny, aby miał przekonanie, że niezależnie od tego kto wygra dostanie pieniądze.
Jeśli chodzi o te propozycje składane M. to wcześniej dzwonił do mnie Mirosław K. i zaproponował mi, że będzie pośredniczył w załatwieniu sprawy z M.
Przesłuchanie z 17 kwietnia 2007:
Podczas tymczasowego aresztowania przemyślałem zdarzenia z przeszłości. Część zdarzeń sobie przypomniałem, posiłkuję się podczas dzisiejszego przesłuchania zestawieniem 80 meczów Górnika Łęczna w I lidze w latach 2003 - 2006 obejmującym daty meczów, ich wynik, sędziów i obserwatorów.
Na wstępie chciałem powiedzieć, że znana była mi grupa sędziów, z którymi można było rozmawiać, składać im propozycje dotyczące danego meczu, a zasadniczo gdy mecz kończył się wynikiem korzystnym dla Górnika Łęczna to otrzymywali oni obiecane pieniądze. Były też pojedyncze wypadki, o których też powiem, kiedy prezes K. decydował, że pieniądze nie zostaną przekazane mimo wyniku korzystnego dla naszej drużyny bo jego zdaniem sędzia nam nie pomagał. Powodowało to pretensje takiego sędziego kierowane do mnie i często groźbę, że nas przekręci w następnym meczu.
Była grupa sędziów, o których wiedziałem, że nie można do nich podchodzić, że nie przyjmują propozycji i, że jej złożenie może spowodować nawet dodatkowe kłopoty dla naszej drużyny. Nie rozmawiałem i nie składałem propozycji finansowych sędziom: Jackowi Granatowi, Hubertowi Sielewiczowi, Zdzisławowi Bukalakowi, Marcinowi Borskiemu, Robertowi Małkowi, Mirosławowi Ryszka (pisownia nazwisk tak jak w wyjaśnieniach - dpanek). Z pozostałymi rozmawiałem, składałem im propozycje i przekazywałem pieniądze. Odniosę się konkretnie do każdego meczu Górnika Łęczna. Były też pojedyncze przypadki z poszczególnymi obserwatorami i te sytuacje też opiszę. Obiło mi się o uszy w klubie, że z obserwatorami rozmawiali też inni działacze, kierownictwo - prezes K. i K., może K. Oni przyjmowali delegatów i obserwatorów na kawie i w kawiarni.
Jeśli chodzi o mecz Górnik Łęczna - Wisła Płock z 9 sierpnia 2003, sędziowany przez Krzysztofa Z. i zakończonego naszą wygraną 3:1 to już składałem wyjaśnienia i je podtrzymuję.
Mecz Legia Warszawa - Górnik Łęczna z 16 sierpnia 2003, zakończony wynikiem 0-0, sędziowany przez Piotra S., którego obserwatorem był Krzysztof P., to sytuacja była taka, że ja rozmawiałem z S. przed meczem. Rozmawiałem z nim przed meczem w szatni. Złożyłem mu propozycję finansową za pomoc w zwycięstwie Górnika. Zaproponowałem mu 5 tys. za remis, 10 tys. za zwycięstwo. S. nie odmówił - powiedział "no to grać". Tak to było przyjęte w tych rozmowach, wszyscy wiedzieli o co chodzi. Mecz ten mieliśmy nawet szanse wygrać. Przekazałem S. pieniądze za ten mecz, z tego co pamiętam spotkaliśmy się w Warszawie, jakiś czas po meczu. Było to 2-3 tygodnie po meczu. Pieniądze na łapówkę dla S. otrzymałem od prezesa K.To K. podał mi przed meczem kwotę jaką mogę zaproponować S. Ja znałem też obserwatora tego meczu Krzysztofa P. Jemu też w szatni przed meczem, gdy sędziowie wyszli na rozgrzewkę, zaproponowałem pieniądze za pomoc w wygraniu tego meczu. Obserwator był w tym układzie ważny, on pilnował zachowania sędziego na boisku, miał wpływ na notę sędziego i jego poczucie bezpieczeństwa. Jakie ustalenia między sędzią a obserwatorem konkretnie nie wiem, nie rozmawiałem nigdy z sędzią i obserwatorem jednocześnie. P. otrzymał pieniądze w wysokości 5 lub 10 tys. Zasadniczo my proponowaliśmy i przekazywaliśmy kwoty między 5 a 20 tys. O propozycji dla P. wiedział K., K., może jeszcze ktoś. Ja miałem bezpośredni kontakt z K. z nim ustalałem kwestie finansowe. Pieniądze przekazałem P. w jego domu w Poznaniu. Było to przed meczem Lech Poznań - Górnik Łęczna z 17 października 2003. My z drużyną spaliśmy pod Poznaniem, ja jechałem do domu P. z pieniędzmi, z tego co pamiętam, z menadżerem Waldemarem K. On według mnie wiedział jaki był cel wizyty. Ja u P. byłem dwa razy w domu, w tym czasie gdy przekazywałem pieniądze i gdzieś dwa lata wcześniej. On był wtedy, mówi o czasie pierwszej wizyty, szefem obsady sędziów PZPN. Wracając do tego drugiego spotkania to przekazałem mu w domu te obiecane wcześniej pieniądze. (...).
Kolejne spotkanie to mecz Górnik Łęczna - Grodzisk Dyskobolia z 23 sierpnia 2003, zakończony wynikiem 1:0. Sędzią był Robert W., a obserwatorem Wiesław K. O tym meczu już wyjaśniałem. W. otrzymał 20 tys. Wnioskuję, że z K. mógł rozmawiać Waldemar K., oni się znali z Łodzi, ja mu nie składałem propozycji i nie przekazywałem pieniędzy.
Mecz Widzew Łódź- Górnik Łęczna z 30 sierpnia 2003 zakończony naszą wygraną 1:0, sędziowany przez Tomasza P., którego obserwował Wit Ż. O Tomaszu P. już wyjaśniałem. Jeśli chodzi o okoliczności tego meczu to nie pamiętam dokładnie tych zdarzeń związanych z P. Była chyba z mojej strony propozycja 15-20 tys. złotych przed meczem dla sędziego, ale nie pamiętam okoliczności przekazania tych pieniędzy. Pamiętam też, że ja na stadionie rozmawiałem też z obserwatorem Witem Ż. Ja zaproponowałem mu 5 lub 10 tys. zł. Była to nasza osobista rozmowa na stadionie. Witka ja znałem dobrze (...), on handlował sprzętem, w III lidze braliśmy od niego sprzęt. Witek przyjął propozycję. Uśmiechnął się jak to Wiciu i był bardzo zadowolony. Pamiętam, że obiecane pieniądze przekazałem mu bezpośrednio po meczu, ale już nie pamiętam czy na stadionie czy gdzieś się umówiliśmy. Pieniądze otrzymałem dla Witka bezpośrednio od K. O tych propozycjach wiedział przed meczem K.
Kolejny mecz to spotkanie Górnik Łęczna - Dospel Katowice z 1 września 2003, zakończone wynikiem 4:1, którego sędzią był Jacek G., a obserwatorem Zbigniew Przesmycki. Tutaj nie składałem żadnych propozycji sędziemu i obserwatorowi.
Kolejne spotkanie to mecz Odra Wodzisław - Górnik Łęczna z 20 września 2003, zakończony naszą porażką 2:0. Sędzią był Zbigniew M., a obserwatorem Jerzy M. Tutaj nie składałem żadnej propozycji ani sędziemu ani obserwatorowi.
Mecz Górnik Łęczna -Świt Nowy Dwór Mazowiecki z 27 września 2003, zakończony naszym zwycięstwem 1:0, sędzią był Leszek G., a obserwatorem Roman W. z Łodzi. O tym meczu już wyjaśniałem, G. nie przekazywałem żadnych pieniędzy, pomogłem mu w zabiegu operacyjnym.
Kolejne spotkanie to mecz z 4 października 2003, pomiędzy Górnikiem Łęczna a Polonią Warszawa, zakończone wynikiem 2:1. Sędzią był Piotr S., a obserwatorem Zbigniew Z. Rozmawiałem przed meczem z S. Zaproponowałem mu, zgodnie z ustaleniami z K., kwotę między 10 a 20 zł. Rozmowa była typowa. S. tej propozycji nie odrzucił. Kojarzę, że ja się spotkałem z S. po meczu w Warszawie. Przekazałem mu 10 bądź 20 tys. zł. (...) Pamiętam, że w tym meczu bramkarz Polonii Gubiec popełnił błąd, on wypuścił ją z rąk, biegł do sędziego liniowego, a nasi zawodnicy strzelili gola.
Mecz Lech Poznań - Górnik Łęczna z 17 października 2003, zakończony wygraną Lecha 5:2. Sędzią był Jacek G., obserwatorem Roman K. Ja sędziemu i obserwatorowi nie składałem żadnych propozycji. Pamiętam, że dzień przed meczem spotkaliśmy się z przedstawicielami jakiejś firmy sportowej (...) i on powiedział do K., że ten mecz na Lechu mamy przegrany, że wszystko jest ułożone. Według mnie ten mecz był ewidentnie przegrany przez piłkarzy Łęcznej, tam szybko kontuzje złapali grający w naszej drużynie: Czereszewski i nasz bramkarz Mioduszewski. Oni zresztą, co jest ważne w tej sytuacji, grali w Lechu Poznań. Czerwoną kartkę otrzymał też jeden z naszych zawodników.
Mecz Górnik Łęczna - Górnik Polkowice z 25 października 2003, zakończony naszą wygraną 1:0. Mecz sędziował Grzegorz G., a obserwatorem był Krzysztof W. Ja już o tym spotkaniu wyjaśniałem, złożyłem propozycję G. przed meczem, miał obiecane 20 tys. To było ustalone z K. Pamiętam jednak, że G. prowadził to spotkania dziwnie, pomagał Polkowicom, dał dwie czerwone kartki naszym zawodnikom. Wygraliśmy jedynie dzięki strzałowi życia Pawła Bugały. Ta bramka została wybrana bramką roku przez Canal Plus. Ja nic nie słyszałem żeby w tym meczu G. otrzymał propozycję korupcyjną od Polkowic. Wynik jednak był korzystny dla naszej drużyny i trzeba było obiecane pieniądze przekazać sędziemu. Odbyło się to na trasie Lublin - Radom, chyba w Zwoleniu.
Kolejny mecz to spotkanie Wisła Kraków - Górnik Łęczna z 30 października 2003 zakończony wygraną Wisły 4:0. Sędzią był Grzegorz K., a obserwatorem Grzegorz R. Tutaj chyba nawet nie było rozmowy z sędzią.
Kolejne dwa spotkania to mecz Górnik Łęczna - Górnik ZabrzeG z 8 listopada 2003, sędziowany przez Marcina Borskiego i mecz Amica Wronki - Górnik Łęczna z 23 listopada 2003, sędziowany przez Jacka G. Jak już wyjaśniałem tym sędziom nie składałem propozycji korupcyjnych.
Jeśli chodzi o mecz Wisła Płock - Górnik Łęczna z 13 marca 2004, zakończony wynikiem 0-0, którego sędzią był Piotr Ś., a obserwatorem Henryk K., to ja raczej nie rozmawiałem z sędzią. Nie znałem go. Nie kojarzę czy w tym meczu miałem szanse rozmawiać z Henrykiem K., bo prezes D. bardzo dbał pilnował kontaktów z obserwatorami i sędziami i było to w Płocku bardzo trudne. Generalnie K. dobrze znałem, on był u nas kilka razy na meczach II ligi.
Mecz Górnik Łęczna - Legia Warszawa z 21 marca 2003, zakończony wygraną Legii 3:0. Sędzią spotkania był Krzysztof Z., obserwatorem Zbigniew Z. Pamiętam, że rozmawiałem z Z. na obiekcie. Zaproponowałem mu 20 tys. zł za pomoc w wygranej. Ustaliłem to z K. Z. przytaknął, przyjął propozycję. Byliśmy jednak w tym meczu za słabi, mieliśmy kontuzję, sędzia nie był nam w stanie pomóc. Pamiętam, że w tym meczu padały dziwne bramki, nasza drużyna grała słabo i popełniała błędy.
Spotkanie Groclin Dyskobolia - Górnik Łęczna z 28 marca 2004 zakończony wynikiem 4:0. Mecz sędziował Tomasz P., obserwatorem był Wiesław K. Nie pamiętam okoliczności tego spotkania, mogła być jakaś propozycja dla P., ale wynik był dla nas niekorzystny, do niczego nie doszło. Stąd nie pamiętam szczegółów rozmowy z P.
Mecz Górnik Łęczna - Widzew Łódź z 3 kwietnia 2004, zakończony naszą wygraną 2:1. Mecz sędziował Robert W. (...) Ja wcześniej mówiłem o propozycji dla W. w tym meczu, którą on miał odrzucić. To dotyczyło jednak jakiś późniejszych zdarzeń. Faktycznie przekazałem mu po meczu z Widzewem obiecane 15 tys. Z tego co pamiętam spotkaliśmy się pod Warszawą, gdy graliśmy jeden z późniejszych meczów w Warszawie, był to mecz ze Świtem Nowy Dwór bądź Polonią Warszawa. Pieniądze na łapówkę otrzymałem od K., tak jak w poprzednich przypadkach. On był wtajemniczony w ustalenia z W. jeszcze przed meczem. K. akceptował propozycję 15 tys. zł dla W.
Mecz Dospel Katowice - Górnik Łęczna z 10 kwietnia 2004 zakończony remisem 1:1. Mecz był sędziowany przez Grzegorza G., obserwatorem był Zbigniew P. Tutaj chyba nawet nie było rozmowy z G., nie przekazywałem mu na pewno żadnych pieniędzy po tym meczu.
Mecz Górnik Łęczna - Odra Wodzisław Śląski z 17 kwietnia 2004 zakończony naszą przegraną 1:0. Sędzią był Mirosław R., a obserwatorem T. Tutaj nie było żadnej propozycji (...).
Świt Nowy Dwór - Górnik Łęczna z 24 kwietnia 2004 zakończony wygraną Świtu 1:0. Sędzią tego spotkania był Krzysztof S., a obserwatorem Jan Ć. Tutaj nie podchodziłem z propozycją dni do S. ani do Ć. Ze S. było tak, że ja słyszałem, że można z nim rozmawiać. Złożyłem mu propozycję w jednym z meczów w Łęcznej, o czym już wyjaśniałem ale on mnie pogonił. Nie chciał rozmawiać z Górnikiem Łęczna.
Spotkanie Polonia Warszawa - Górnik Łęczna z 3 maja 2004 zakończony wygraną 3:0. Sędzią był Zbigniew M., a obserwatorem Jan Ć. Tutaj chyba nie było nawet rozmów, mecz rozgrywany był w Warszawie, trenerem Polonii był słynny ratownik drużyn broniących się przed spadkiem - Broniszewski. Wynik dla nas był niekorzystny, nie kojarzę sytuacji związanych z tym meczem.
Mecz Górnik Łęczna - Lech Poznań z 8 maja 2004, zakończony wygraną Lecha 2:1. Sędzią był Piotr Ś., a obserwatorem Zbigniew Przesmycki. Tego sędziego nie znałem. Nie było z nim rozmowy.
Mecz Górnik Łęczna -Wisła Kraków z 21 maja 2004, zakończony wygraną Wisły 1:0. Sędzią spotkania był Piotr S., a obserwatorem Andrzej L. To był mecz ważny dla Wisły, ważyły się losy tytułu mistrzowskiego dla tej drużyny. Wisła bardzo się cieszyła ze zwycięstwa. Nie pamiętam dokładnie sytuacji związanej z tym meczem. Ja standardowo zgodnie z ustaleniami z K. mogłem proponować S. pieniądze za pomoc w wygranej. Ta rozmowa odbyła się przed meczem. Jeśli składałem propozycję, a nie pamiętam tego bo mecz ostatecznie przegraliśmy, to byłaby standardowa propozycja między 15 a 20 tys. Na pewno nie proponowałem S. wyższych kwot niż te które chodziły w Łęcznej. Wiem, że S. poprowadził to spotkanie bardzo dobrze i ten mecz sędziował uczciwie. Z L. przed tym meczem chyba nie rozmawiałem. Andrzeja L. znam od kilkunastu lat, on jest lekarzem. On przyjeżdżał do nas rzadko. Pamiętam go jako sędziego.
Mecz Górnik Zabrze - Górnik Łęczna z 8 czerwca 2004, wygrany przez nas 1:0. Sędzią był Marek M., a obserwatorem Roman K. O tym meczu już wyjaśniałem, podtrzymuję te wyjaśnienia. Tam była propozycja dla M. i poszły pieniądze. Ten mecz miał dla nas jeszcze znaczenie, bo była jeszcze kwestia i możliwość zajęcia 5 miejsca w tabeli i startu w Pucharze Intertoto. O to walczyliśmy i stąd udane podejście pod sędziego.
Kolejne spotkanie to mecz Górnik Łęczna - Amica Wronki z 11 czerwca 2004, zakończony wygraną Górnika 1:0. Sędzią tego spotkania był Zbigniew B., a obserwatorem Jerzy D. Ten mecz był dla nas bardzo ważny bo walczyliśmy o pozycję i możliwość gry w Intertoto. Pamiętam, że przed tym meczem były telefony do trenera i zawodników. Wiem to od trenera Zielińskiego. Rozmówcy mówili, że w tym meczu ma paść remis, a w takim przypadku będzie 100 tys. dla zawodników. Chodziło o obstawianie wyników w zakładach bukmacherskich. Pamiętam, że trener powiedział, że oni walczą o zwycięstwo i stanowczo odmówił. Zieliński chyba nawet odstawił jakiś zawodników od gry w tym meczu. Z B. nie rozmawiałem o tym meczu, dokładnie to była przyjacielska rozmowa, bo znamy się od lat. Prosiłem żeby nas nie skrzywdził, ale nie składałem mu żadnej propozycji finansowej. Takie były ustalenia między nami. Rozmawiałem natomiast z obserwatorem Józefem D. Znałem go dobrze, wielokrotnie przyjeżdżał do Łęcznej w II i III lidze. On się chwalił, że ten mecz to jest jego ostatni mecz. Zgodnie z ustaleniami z K. obiecałem mu 5 tys. zł za pomoc w tym meczu i dobrą notę dla B. B. zależało na dobrej ocenie, bał się o ocenę. D. się zgodził. Przyjął tę propozycję. Pieniądze przekazałem mu bezpośrednio po meczu na obiekcie. Pamiętam,że D. zawsze przyjeżdżał do nas na stadion z dużym wyprzedzeniem, brał udział w kolacjach. Wydaje mi się, że ja już mu przekazywałem pieniądze w II i III lidze, ale to były mniejsze kwoty. D. z tego co wiem to nie wyjeżdżał ze stadionu zanim nie dostał kasy.
Kolejny mecz to pierwsze spotkanie w nowym sezonie Wisła Kraków - Górnik Łęczna z 31 lipca 2004, zakończony wygraną Wisły 5:1. Sędzią meczu był Robert W., obserwatorem Jerzy M. Tutaj była taka sytuacja, że rozmawiałem z sędzią w szatni. Nawet się dobrze nie odezwałem a on mnie wyrzucił z szatni. Byłem tym zaskoczony bo wcześniej współpracowaliśmy. Pamiętam, że w tym meczu prowadziliśmy 1:0. Później W. dał czerwoną kartkę Wędzyńskiemu, liderowi naszej pomocy, to było w pierwszej minucie po przerwie i wszystko się posypało.
Mecz Górnik Łęczna - Cracovia z 7 sierpnia 2004 zakończony naszą wygraną 3:1. Sędzią był Grzegorz G., a obserwatorem Zbigniew Z. Przed tym meczem nie rozmawiałem z G. Łączę tą z tą sytuacją z nieszczęsnym meczem z Polkowicami. G. w tym meczu chciał się zrehabilitować. Nie kojarzę pieniędzy w związku z tym meczem. G. to sędzia z naszego regionu, znamy się dość dobrze. Bardzo dobrze znam ojca G., też byłego sędziego.
Mecz Polonia Warszawa - Górnik Łęczna z 21 sierpnia 2004, zakończony zwycięstwem Polonii 1:0. Sędzią był Piotr S., obserwatorem Hańderek. Tutaj chyba nawet nie rozmawiałem z S. Pamiętam, że tu była ambicjonalna rozgrywka między trenerami, bo Motyka starał się o przyjęcie do Łęcznej.
Mecz Górnik Łęczna - Odra Wodzisław z 28 sierpnia 2004 sędziowany przez Marcina Borskiego, mecz Dospel Katowice - Górnik Łęczna z 11 września 2004 sędziowany przez Zdzisława B. i Górnik Łęczna - Legia Warszawa z 19 września 2004b sędziowany przez Roberta M. były meczami, w których nie rozmawiałem z sędziami.
Kolejny mecz to mecz Wisła Płock - Górnik Łęczna z 28 września 2004. Mecz zakończył się wynikiem 3:0 dla Wisły Płock. Chcę dodać, że składając propozycję przed tym meczem M. zostałem przez niego wyśmiany, podejrzewam, że z uwagi na niską kwotę. Była to chyba kwota 10 tys. za remis i 20 tys. za zwycięstwo. W tym meczu uważam, że M. sędziował stronniczo pod Wisłę. Podyktował przeciwko nam rzut karny i ukarał naszego zawodnika Janusza Wolańskiego czerwoną kartką. Później po tym meczu mieliśmy pretensje do M. i chcieliśmy żeby na kasecie wideo zobaczył swoje błędy. On nie chciał tej kasety oglądać. Po kilku dniach wysłał fax do klubu, w którym przeprosił za swoje decyzje i błędy. Przepraszał nas również w prasie.
Kolejny mecz Górnik Łęczna - Górnik Zabrze z 22 października 2004. O tym meczu już wyjaśniałem.
Następny mecz to mecz Pogoń Szczecin - Górnik Łęczna z 16 października 2004. Sędzią tego meczu był Grzegorz G. Przed tym meczem na obiekcie złożyłem propozycję sędziemu tego meczu. Zaproponowałem mu standardową kwotę za za zwycięstwo i remis odpowiednio: 20 tys. lub 10 tys. G. jak zwykle przyjął tę propozycję. Obserwatorem tego meczu był Wit Ż., ale przed tym meczem do niego nie podszedłem. G. jednak sędziował ten mecz stronniczo przeciwko nam. Ukarał (...) niesłusznie czerwoną kartką. O ile dobrze pamiętam to B. strzelił w tym meczu bramkę ze spalonego. Mecz przegraliśmy 2:1. Z tego powodu G. pieniędzy nie dostał.
Kolejny mecz Górnik Łęczna - Lech Poznań z 30 października 2004. Sędzią tego meczu był Jacek G. Do tego sędziego wcześniej nie podchodziłem, tak jak już mówiłem.
Następny mecz to mecz Amica Wronki - Górnik Łęczna z 7 listopada 2004. Mecz ten sędziował Borski Marcin i do niego tak jak do G. nie podchodziłem.
Kolejny mecz to Górnik Łęczna - Groclin Dyskobolia z 14 listopada 2004. Nie pamiętam dokładnie tego meczu. Mam wątpliwości co do tego czy po tym meczu spotkałem się z S. w Warszawie czy po tych poprzednich. Uważam, że po tamtych meczach przekazałem mu pieniądze, tutaj mam totalną zaćmę, wcale tego meczu nie pamiętam. Jeśli w poprzednich wyjaśnieniach mówiłem, że po tym meczu spotkałem się z S. w Warszawie, to mogło tak być, że ale teraz już na spokojnie skłaniam się ku temu, że to było po meczu, o którym wyjaśniałem wcześniej. Nie pamiętam czy po tym meczu w ogóle przekazywałem S. pieniądze. Fakt, że był to ten sędzia i korzystny dla nas wynik może sugerować, że tak było, jednakże nie chcę go obciążać, gdyż wcale tego meczu nie pamiętam i mógłbym się pomylić.
Kolejny mecz to mecz Zagłębie Lubin - Górnik Łęczna z 20 listopada 2004. Sędziował ten mecz B. Był to sędzia, do którego ja nigdy nie podchodziłem z propozycjami. Coś kojarzę, że próbowałem podjąć rozmowę z obserwatorem Ż. gdy ten przechodził tunelem na boisko, ale była to krótka rozmowa, Ż. mnie zbył i się nie dogadaliśmy. Z tego co kojarzę to ten mecz przegraliśmy 1:0 w doliczonym czasie, po wyrzucie piłki z autu straciliśmy bramkę.
Mecz Górnik Łęczna - Wisła Kraków odbył się 20 kwietnia 2005. Sędziował Zbigniew M. O tym meczu już wyjaśniałem. Z tego co teraz kojarzę to mogło coś być tutaj z obserwatorem W., ale dokładnie tego nie pamiętam więc nie będę mówił. Z tego co pamiętam to ten mecz był przeniesiony bo u nas leżał jeszcze w marcu śnieg. Mecz ten powinien zostać rozegrany w marcu. W zarzucie mam, że przekazałem W. 4 tys. zł. Mogło tak być, ale nie zgadza mi się kwota, wydaje mi się ona za niska. Takich kwot w Łęcznej nie było. Mogła to być kwota minimum 5 tys.
Kolejny mecz to mecz z 18 marca 2005 między Cracovią a Górnikiem Łęczna. Mecz sędziował Antoni F. Do F. nigdy nie podchodziłem bo pamiętałem jak nas oszukał gdzieś w 1993 w meczu Lublinianka - Górnik Łęczna. Wtedy przegraliśmy i powiedziałem sobie, że do tego pana nie będę podchodził.
Mecz Górnik Łęczna - Polonia z 23 marca 2005 sędziowany przez Huberta S. był meczem bez historii. Do tego sędziego nie podchodziłem z propozycjami.
9 kwietnia 2005 odbył się mecz Odra Wodzisław - Górnik Łęczna. Sędziował B. Nie wiem co się stało, do nikogo nie podchodziłem, a wygraliśmy 5:0. Tak jak mówiłem do B. nie podchodziłem.
15 kwietnia 2005 odbył się mecz Górnik Łęczna -GKS Katowice. O tym meczu już wyjaśniałem. Podtrzymuję te wyjaśnienia.
Kolejny mecz to mecz z 23 kwietnia 2005 między Legią Warszawa a Górnikiem Łęczna. Ten mecz sędziował Ż. Jarosław. Ten mecz z tego co sobie przypominam był powiązany z innym meczem sędziowanym przez tego sędziego z 7 maja 2005 pomiędzy Górnikiem Zabrze a Górnikiem Łęczna. Przed tymi meczami rozmawiałem z Ż. Oferowałem mu pieniądze za pomoc w zwycięstwie lub remisie. Były to mecze wyjazdowe. Były to kwoty standardowe czyli 10 tys. za remis i 20 tys. za zwycięstwo. Z tego co pamiętam pieniądze Ż. dostał po tym drugim meczu za oba mecze. Z tego co kojarzę to nie spotkałem się z Ż., a pieniądze przesłałem mu przekazem pocztowym. On mi podał adres i dane osoby, na które miałem przesłać pieniądze. Nie pamiętam czy te pieniądze przesłałem zgodnie z poleceniem na jego brata czy ojca, ale na pewno nie na jego dane. Za Legię dostał 10 tys., za Górnika Zabrze 20 tys.
Kolejny mecz to mecz Górnik Łęczna - Wisła Płock z z 1 maja 2005. O tym meczu sędziowanym przez P. już wyjaśniałem.
Kolejny mecz to mecz z 14 maja 2005 między Górnikiem Łęczna a Pogonią Szczecin. Mecz bez historii. Do G. nie podchodziłem.
21 maja 2005 odbył się mecz między Lechem Poznań a Górnikiem Łęczna. Mecz sędziował Krzysztof Z. W tym meczu Z. miał egzamin komisyjny i dwóch obserwatorów bo gdzieś tam na poprzednim meczu podpadł. Sędziował ten mecz obiektywnie, próbowałem przed tym meczem do niego podejść, ale nawet nie chciał rozmawiać. Przegraliśmy ten mecz wyraźnie 3:0.
Mecz Górnik Łęczna - Amica Wronki z 25 maja 2005 sędziował (...). On miał według mnie dług wdzięczności za załatwienie operacji (...) Nie rozmawiałem z nim na temat pieniędzy.
Dyskobolia Grodzisk - Górnik Łęczna z 9 czerwca 2005 sędziował Tomasz P. Tutaj nie było żadnych pieniędzy. To było po zatrzymaniach F. i D. i trochę się uspokoiło.
12 czerwca 2005 odbył się mecz Górnik Łęczna - Zagłębie Lubin wygrany przez nas 2:1. Nie pamiętam dokładnie tego meczu. Kojarzę, że mogły być prowadzone jakieś rozmowy z Ż. przeze mnie, ale pewności nie mam więc nie chcę nikogo bezpodstawnie obciążać.
Kolejny mecz to mecz Górnik Łęczna - Wisła Kraków z 26 lipca 2005 prowadzony przez Mirosława Ryszka. Mecz zakończył się remisem. Do Ryszka nie podchodziłem. Obserwatorem był Andrzej Kobierski. W kuluarach coś słyszałem, że mogło być podejście do Kobierskiego. Ale wiem to tylko z plotek. (...)
W kolejnych meczach z Legią i Arką z 30 lipca i 6 sierpnia 2005, prowadzonych przez B. i G. nic się nie działo. Do tych sędziów nie podchodziłem.
W meczach z Bełchatowem z 20 sierpnia 2005, z Groclinem z 28 sierpnia 2005, z Cracovią z 10 września 2005, z Odrą Wodzisław z 17 września 2005, z Pogonią Szczecin z 25 września 2005 nic nie było.
1 października 2005 odbył się mecz między Polonią Warszawa a Górnikiem Łęczna. Sędziował Ż. Jestem przekonany, że pieniądze dla Ż. przekazywałem dwa razy. Dwa razy przesyłałem je pocztą. Za pierwszym razem to było łącznie za dwa mecze, o których już wyjaśniałem i z tego co pamiętam i z tego co pamiętam to drugi raz było właśnie za ten mecz. 100 procentowej pewności nie mam bo mogłem te pieniądze przekazywać za ten poprzedni mecz z Zagłębiem Lubin, ale skłaniam się ku temu meczowi. Przed tym meczem, o ile pamiętam, skontaktowałem się z Ż. i rozmawiałem z nim na temat pomocy dla nas w zamian za pieniądze. :Pieniądze na pewno poszły przekazem pocztowym, na adres podany przez Ż. Była to standardowa kwota 20 tys. Pamiętam, że ostatnią osobą, która cieszyła się z naszego zwycięstwa był trener naszej drużyny Bobo Kaczmarek. On był już spakowany do domu, bo myślał, że po tym meczu zostanie zwolniony. Mecz jednak został wygrany i Bobo musiał wrócić z nami do Łęcznej. Potem Kaczmarek poprowadził dwa mecze z Lechem Poznań i ze S.w drugim meczu niby z Wisłą Płock. Następnie został zwolniony.
14 października 2005 Między Górnikiem Łęczna i Lechem Poznań sędziowanym przez K. nic się nie działo. Następny mecz graliśmy 22 października 2005 tak jak już mówiłem nie z Wisłą Płock, ale z sędzią tego meczu S. On nas strasznie przekręcił w tym meczu i jeszcze nam się śmiał w twarz. Chyba wtedy wyrzucił z boiska naszego bramkarza, było wiele kontrowersyjnych sytuacji, zostaliśmy załatwieni równo. Sędziował ewidentnie pod Wisłę. Biała Mewa czyli pewnie Moszyński ewidentnie to załatwił. Proszę zwrócić uwagę, że obserwatorem w tym meczu był Grzegorz R. i w poprzednim meczu sędziowanym przez S. też z Wisłą Płock w 25 październiku 2005 kiedy sędzia S. wysadził nas w powietrze jest R.
W meczu z Zagłębiem i Koroną nic się nie działo. Sędziował M. i S. do których nie podchodziłem.
19 listopada 2005 odbył się mecz pomiędzy Górnikiem Łęczna a Amicą Wronki. Mecz sędziował Grzegorz G. Wydaje mi się, że tutaj nie było żadnego podejścia do sędziego bo to był pierwszy mecz nowego trenera Dariusza Kubickiego i tutaj z tego powodu nie dostałem polecenia podchodzenia pod sędziego.
Nie podchodziłem także do sędziego Artura Sz. w związku z meczem Górnik Zabrze - Górnik Łęczna z 26 listopada 2005.
Następny mecz sędziował G. z 3 grudnia 2005 z Wisłą Kraków. Nie podchodziłem do niego.
O kolejnym meczu z 11 grudnia 2005 z Legią sędziowanym przez P. już wyjaśniałem.
W kolejnych meczach nic nie było.
Dopiero 6 maja 2006 odbył się mecz Górnik Łęczna - Korona Kielce. Sędziował Hubert S., a obserwatorem był W. Przed tym meczem dostałem polecenie od K. abym podszedł z propozycją do obserwatora W. Prezes wiedział, że ja nie podejdę do S., w mojej ocenie S. nie brał i dlatego nie podchodziłem do niego. To jest mój dobry znajomy. Prezesi liczyli na to, że to W. wpłynie na sędziego i kazali mi do niego podejść. Podszedłem do niego i złożyłem mu propozycję. On się zgodził. Jakiś czas po meczu umówiłem się z W. w Warszawie, dokładnie koło Warszawy w miejscowość Zakręt na stacji benzynowej. Tam przekazałem mu pieniądze. Mam wątpliwości co do tej kwoty, wydaje mi się, że jest ona za wysoka. Myślę, że on mógł dostać 10 tys., ale skoro mówi, że dostał 20 tys. to pewnie tak było.
Próbowałem podejść z propozycją do S. przed meczem Górnik Łęczna - Górnik Zabrze z 13 maja 2006. S. jednak nie przyjął propozycji.
Ja składałem kilka razy propozycję S. bo po jego zachowaniu wnioskowałem, że on może tę propozycję przyjąć. Sądzę, że on nie przyjął tych propozycji z uwagi na zbyt niskie kwoty. Sądzę, że S. tańczył z Białą Mewą czyli M. z Wisły Płock, bo tak jak nas przekręcił z Wisłą Płock, śmiejąc nam się w oczy, to przypuszczam, że to nie było przypadkowe. On wręcz dawał do zrozumienia, że grana drugą stronę. Dla przykładu podam dlaczego po pierwszej propozycji dla G. już do niego nie podchodziłem. On mi powiedział, że bardzo mnie lubi, ale żebym sobie głowy nie zawracał bo on zawsze będzie sędziował to co na boisku, dlatego więcej do niego nie podchodziłem, ze S. była taka dziwna rozmowa.
Chcę dodać, że byli tacy bezczelni sędziowie, którzy domagali się wręcz pieniędzy. Mówili przed meczem, że jak nie dostaną pieniędzy to nas przekręcą. Takim sędzią był Robert W., P., Słyszałem także, że na spotkaniach sędziów związanych z ich szkoleniami i egzaminami, pewne grupy sędziów ustalały stawki jakie będą obowiązywać w danym sezonie. Słyszałem, że nawet decydowali przed sezonem, który zespół spadnie.
W pewnym momencie, że to prezesi wydawali mi polecenie. Chcę powiedzieć, że przede wszystkim polecenia podchodzenia do sędziów otrzymywałem od prezesa K. Były chyba dwa lub trzy przypadki gdy takie polecenie dostałem od prezesa K. Nie pamiętam jednak dzisiaj o jakie mecze chodziło. Jestem przekonany, że K. doskonale wiedział co się dzieje w klubie i razem z K. o tym decydowali. Bez jego wiedzy i przyzwolenia nie można było nic kompletnie zrobić. Ja jednak nie uczestniczyłem w jego rozmowach z K. więc nie mogę podać konkretnych faktów, natomiast pracowałem w tym klubie wiele lat i wiem, że bez jego zgody coś takiego nie mogłoby funkcjonować.
Przesłuchanie 1 września 2008:
O pierwszą ligę walczyliśmy w latach 1998-2000 zajmując trzykrotnie miejsce za podium. W 2002 uczestniczyliśmy w barażach o pierwszą ligę z KSZO Ostrowiec. Były to baraże przegrane. Pamiętam, że mecz barażowy w Ostrowcu sędziował G., kto sędziował w Łęcznej nie pamiętam. Pamiętam, że ten mecz w Ostrowcu przegraliśmy 2:1. To był mecz, który sędziował G. Utkwiło mi w pamięci, że w tym meczu w Ostrowcu nie mogliśmy wyjść ze swojej połowy. Tam sędzia odgwizdywał co chwile faule przeciwko nam. Pamiętam, że w tym meczu w Ostrowcu technicznym był F. On mówił w trakcie meczu żebyśmy się nie denerwowali.
W tym sezonie, którego finałem był baraż z KSZO były z naszej strony podejścia korupcyjne. Ale ja wykonywałem polecenia swoich przełożonych, ja byłem jedynie kierownikiem i masażystą. Zostałem z racji tego, że byłem od 20 lat najbliżej boiska do tych celów wykorzystywany. Ja G. jak i F. znałem z wcześniejszych meczów, które nam sędziowali. F. znałem od 20 lat, był sędzią z naszego regionu.
Ja nic nie wiem o podchodzeniu do sędziów tych spotkań z KSZO. Myślę, że wiedzę w tym zakresie mieliby prezesi K. i K., może trenerzy. Trenerem Górnika Łęczna był w tym czasie Paweł Kowalski.
Jeśli chodzi o mechanizm mojego podejścia pod sędziów danego meczu i złożenia im propozycji to ja nigdy nie otrzymywałem pieniędzy na ten cel przed meczem. Ja wykonywałem w tym zakresie przede wszystkim polecenia prezesa K. Ja nie byłem jedyną osobą w klubie, która znała sędziów Znali sędziów także prezesi oraz trener Kowalski, który też kilkanaście lat pracował w lidze.
Pan K. był menadżerem klubu, on znał sędziów, bo był wcześniej działaczem w Opocznie. On przyszedł do nas przed tym sezonem, gdy Górnik awansował do I ligi. On był głównym organizatorem imprezy sportowej, pośredniczył w kontaktach między działaczami a piłkarzami, ja otrzymywałem polecenia podejścia pod sędziego od K. bądź w niektórych przypadkach od K.
Ja wiem, że działacze Górnika mieli wiedzę kto będzie obserwatorem bądź sędzią danego meczu zanim była podana oficjalna obsada bo rozmawiali ze mną o podejściu do danego sędziego i już wiedzieli kto będzie sędziował. Były też sytuację, że działacze prosili mnie żebym ustalił sędziego bądź obserwatora naszego meczu. Ja wykorzystywałem w tym zakresie swoje znajomości w środowisku. Zwracałem się z tym telefonicznie do Jerzego G., który miał taką wiedzę i mnie o tym w kilku przypadkach informował. Pytałem o obsadę także Wita Ż., który miał taką wiedzę z PZPN. On też w kilku przypadkach podał mi obsadę sędziowską meczów Górnika Łęczna. Pomagał mi też w ustalaniu obsady drugoligowy sędzia Grzegorz G. To on właściwie sam zaoferował mi pomoc w podaniu obsady. Kilkukrotnie podał mi obsadę sędziowską meczów Górnika. Ja mu za tę pomoc zapłaciłem mu 10 bądź 15 tys.
Pamiętam, że przed awansem do I ligi chyba w 2001 lub w 2002 doszło do spotkania z Jerzym G., który był wówczas szefem kolegium sędziów PZPN i zajmował się obsadą. Spotkanie się odbyło w Warszawie w jakiejś kawiarni, ale nie potrafię dokładnie podać gdzie. To spotkanie dotyczyło
obsadzania meczów Górnika Łęczna sędziami bliżej nam znanymi. To była grupa kilku sędziów, która miała być obsadzana w meczach rozgrywanych przez Łęczną. O tym, że odbędzie się takie spotkanie z G. i ja będę w nim uczestniczył dowiedziałem się od pana K. Ja wykonywałem jego polecenia. Ja wiedziałem, że to spotkanie ma dotyczyć obsady sędziowskiej meczów Górnika Łęczna i przekonania G. do wyznaczania na te spotkania sędziów z interesującej nas grupy. Nie wiem dlaczego na tym spotkaniu był G. To był człowiek z kopalni, ale który przez był przez lata w zarządzie Górnika. G. musiał już wtedy znać G. bo jechał na to spotkanie. My podczas tego spotkania zwracaliśmy się do G. słowami "panie prezesie". My jadąc na to spotkanie byliśmy już umówieni z G., ale nie pamiętam czy my umawialiśmy się telefonicznie czy już było ustalone, że mamy pojechać do danej kawiarni. Te moje telefony do G.z prośbą o podanie obsady danego meczu Łęcznej miały miejsce już po tym spotkaniu z G. w tej kawiarni. Te moje telefony do G. to była moja inicjatywa, ale też K. To był nasz wspólny interes. Podczas tego spotkania z G. my podaliśmy mu dane tych sędziów, którzy z naszego punktu widzenia byli korzystni jako prowadzący mecze Górnika Łęczna. G. podczas tego spotkania zgodził się nam pomóc i powiedział, że w miarę możliwości będzie się starał wyznaczać sędziów z tej grupy, bo nie mogli cały czas sędziować nam ci sami sędziowie. Podczas tego spotkania nie poruszaliśmy w ogóle tematu czy i jak za tę pomoc mamy mu się odwdzięczyć. Jeśli były takie ustalenia to były one poza mną i nie były poruszane na tym spotkaniu. Ja odbieram przebieg tej rozmowy z G. tak, że G. już świetnie wiedział jaki jest cel naszego spotkania, my go nie musieliśmy namawiać czy przedstawiać naszych oczekiwań co do jego pomocy. My mieliśmy mu przedstawić listę interesujących nas sędziów, którzy mieli być brani pod uwagę przy obsadzie. Ja odbieram to tak, że G. był na tym spotkaniu osobą nadzorującą jego przebieg. Nie potrafię powiedzieć do kiedy trwała nasza nieformalna współpraca z G. czy do momentu awansu do pierwszej ligi czy jeszcze dłużej. Ja pamiętam, że w pewnym momencie prezesi nie mieli już możliwości uzyskania informacji od G. to sugerowali mi inne sposoby uzyskania obsady od innych osób i to wtedy podjąłem kontakty z (...) i Witem Ż. Mówiąc prezesi mam na myśli przede wszystkim K., bo od niego otrzymywałem w 95 % polecenia. Ale rozmawiałem też z K., G. i K. bo oni wszyscy wiedzieli o każdej wydanej w klubie złotówce. Nawet jak kupowałem maści to potrzebowałem pięciu pieczątek.
Pieniądze na łapówki pochodziły z premii meczowych. O tym już wyjaśniałem. To było jedno ze źródeł pozyskiwania pieniędzy. Pieniądze były przekazywane sędziom zawsze po meczach, z opóźnieniem (...) Wszyscy członkowie kadry pierwszego zespołu mieli ustalone większe premie, one były przekazywane przelewem na konta pracowników. Z tych pieniędzy my musieliśmy oddać część pieniędzy na łapówki sędziów. Pieniądze oddawane przez nas z przeznaczeniem na łapówki trafiały na stół prezesa K. Oddawaliśmy po 1-2 tys. zł. Zbierało się z tego po 5, 7, 9 tys. To były kwoty niewystarczające, bo kwoty łapówek były wyższe. Część pieniędzy pochodziła od prezesa K., ale skąd on je miał tego nie wiem. Przekazywali te pieniądze z premii członkowie kadry pierwszego zespołu -trenerzy, kierownik i menadżer K. Premie otrzymywaliśmy po wygranym meczu. Pieniądze przekazywaliśmy sędziom z jakimś opóźnieniem po meczu, nawet w tych przypadkach, gdy przekazywał je K. Taka praktyka była niemile widziana w środowisku sędziowskim.
K. kilka razy, gdzieś ze cztery razy jechał ze mną przekazywać łapówki sędziom. Było kilka takich sytuacji, nie wiem dlaczego on jeździł ze mną, może prezes chciał żeby K. mnie sprawdzał. Te wspólne przekazania pieniędzy miały miejsce w sytuacjach, gdy byliśmy gdzieś z drużyną razem na zgrupowaniu i trzeba było podjechać przekazać wcześniej obiecane pieniądze. K. znał na pewno lepiej sędziów i obserwatorów z regionu łódzkiego i on mógł rozmawiać z tymi sędziami i obserwatorami. Ja w takich sytuacjach nie miałem przed K. tajemnic, on dobrze wiedział gdzie i po co jedziemy. Ja też miałem wiedzę, że K. gdzieś jechał coś załatwiać z sędzią lub obserwatorem, ale szczegółów nie znałem. Wiem, że jeździł też w Polskę, a szczególnie do Warszawy K., ale gdzie jeździł dokładnie nie wiem. Ja jeździłem też do Warszawy do PZPN ws. drużyny - kartek, ale także w sprawach medycznych z zawodnikami (...). Po roku gry w pierwszej lidze my my organizowaliśmy też wyjazd drużyny w Stanach Zjednoczonych, to był koniec rozgrywek w czerwcu 2004. Z tego co pamiętam wylatywaliśmy 14 czerwca 2004, a wracaliśmy 23 czerwca 2004. To była kwestia uzyskania wiz i zgody PZPN na wyjazd.
Po powrocie z USA byłem na wakacjach, być może nad polskim morzem, ale dokładnie nie pamiętam.
Ja po paru latach zapytałem G. dlaczego ten baraż z KSZO sędziował tak, że nie mogliśmy przejść na połowę przeciwnika. G. powiedział, że ten mecz dawał mu awans na sędziego międzynarodowego. Tam musiał być ktoś mocny jeśli chodzi o obserwatora. Ten mecz grało nam się bardzo dobrze jeśli chodzi o sędziowanie do czasu kiedy nie strzeliliśmy bramki. Po tym uaktywnił się G. i nie dał nam grać. (...)
Ja znam P. Byłem u niego dwa razy w domu. Ten pierwszy raz to było podczas tego wyjazdu z G. na spotkanie z G. Ja byłem wtedy u P. To było jeszcze w drugiej lidze, jeszcze gdzieś rok przed awansem. P. był wtedy obsadowym w II lidze. Pamiętam też, że P. otrzymał pieniądze za mecz barażowy z Zagłębiem Lubin w czerwcu 2003, którego sędzią był G. Pamiętam, że P. dostał pieniądze za pomoc w tym meczu jakiś czas później, gdy ja byłem u niego w domu z K. To było 20 tys.
Pamiętam, że z P. spotkałem się też na trasie dwupasmowej koło Konina. Mi się wtedy zepsuł samochód i on wyjechał do mnie na trasę dwupasmową koło Konina. Tam też przekazywałem P. pieniądze za mecz. Jeśli chodzi o ten mecz barażowy Górnik Łęczna - Zagłębie Lubin to o tym, że będzie sędziował ten mecz K. to na pewno informację przekazał nam P. To P. też miał być gwarantem, że sędzia K. będzie sędziował dla nas korzystnie. P. był z Poznania jak K., był jego "ojcem chrzestnym". Ja pamiętam, że pieniądze dla K. trafiły przez P. Nie przekazywałem pieniędzy K. osobiście.
Wracając do tego spotkania z P. podczas wyjazdu do G. to najpierw przyjechaliśmy do P., a potem do G. do Warszawy. G. był u P. w domu razem ze mną. Pojechaliśmy i do P. i do G.bo takie było polecenie prezesa. Z P. też była rozmowa o zapewnieniu korzystnej obsady sędziowskiej dla Łęcznej jeszcze w II lidze. Z P. z tego co pamiętam była też rozmowa o pieniądzach, ale ja nie przekazywałem mu za tę pomoc w obsadzie żadnych pieniędzy. O tym jednak, o tej gratyfikacji za pomoc w obsadzie rozmawiał z P. G. Byliśmy wtedy u P. w salonie, tam był też piękny taras i ogród z szumiącą wodą. Tam byliśmy z 2-3 godziny. Ja nie piłem bo kierowałem. G. wypił jakiegoś drinka.
G. znałem jeszcze z czasów gdy wielokrotnie sędziował nam II ligę. To były kwoty od 2 do 5 tys. Z tą propozycją pomocy w podawaniu obsady G. wyszedł podczas jednej z kolacji po meczu w Łęcznej. On powiedział, że może znać obsadę sędziowską. Nie wiem do kogo on miał dojście w PZPN. G. w pewnym momencie dzwonił do mnie z informacją o obsadzie. Za to G. dostał pieniądze. Dostał on te pieniądze ode mnie osobiście gdy Górnik grał ze Świtem jesienią, ale nie pamiętam którego roku. On był na tym meczu. Dostał od 3 do 5 tys. zł i on się śmiał w oczy, że dostał tak śmieszne małe pieniądze. G. miał mnie informował o obsadzie. W kilku przypadkach mogło być tak, że G. powiedział, że sędzia, którego on podał nie będzie się ze mną kontaktował, ale, że skrzynką kontaktową między sędzią a obserwatorem będzie właśnie G. G. znał obsadę sędziowską w większości przypadków, znał też w kilku sytuacjach obsadę obsadę obserwatorów. Z G. nie byliśmy kolegami, nie mam takich kumpli. Pamiętam, że z G. spotkaliśmy się kiedyś w Warszawie (...) To chyba było w czasie gdy graliśmy już w I lidze, a on nam pomagał w ustaleniu obsady. (...) Z G. nie utrzymywałem kontaktów telefonicznych, koleżeńskich. dotyczyły one jedynie obsady sędziowskiej.
Witek Ż. podał mi może ze 2-3 obsady sędziowskie, On był zabiegany, zwykle nie miał czasu, Ja go znałem bo Ż. obserwował nam mecze jeszcze w II lidze, wciskał nam też stroje, taki chłam, że nikt nie chciał w tych strojach grać.
Jeśli chodzi o K. to on był z okręgu łódzkiego. Poznałem go na obserwacji prawdopodobnie w Łęcznej. Nie utrzymywałem z nim kontaktów koleżeńskich. Głównie z nim rozmawiał K. Raz byłem świadkiem przekazywania przez K. pieniędzy K. Była to duża kwota 10-15 tys. Do tego przekazania pieniędzy doszło w jakiejś knajpie przy drodze w Tomaszowie Mazowieckim. My z drużyną byliśmy w tym czasie w Spale na zgrupowaniu. Ja pojechałem na spotkanie z K. razem z K. K. musiał dojechać na to spotkanie. Ja z K. spotkałem się jeszcze raz w Łodzi w jakiejś kawiarni. Ja mogłem mu wtedy dać pieniądze za jakiś obserwowany mecz. Siedzieliśmy chyba w jakiejś kawiarni przy ulicy Piotrowskiej. Nie potrafię sobie przypomnieć dokładnie z czym wiązało się to spotkanie. Nie kojarzę żebym pytał K. o obsadę.
W pewnym momencie informacje o obsadzie sędziowskiej czy obserwatora przekazywał mi Andrzej T. Jego znam bardzo dobrze od 20 lat jeszcze z podwórka lublińskiego. Znaliśmy się od dawna. Ale on miał małe możliwości. Wiedzę, z tego co wiem, czerpał od sędziów i obserwatorów, których znał i którzy mu powiedzieli, że jadą na mecz do Łęcznej.
(...)
W Łęcznej chodziły kwoty od 10do 20 tys. zł. Z. znałem jeszcze z II ligi. Przekazywałem mu w II lidze jakieś drobne kwoty czy souveniry. Pamiętam, że większość sędziów w rozmowach ze mną korzystała z nieoficjalnych telefonów na kartę. Wyglądało to zwykle tak, że jak ja zwykle dzwoniłem do jakiegoś sędziego na oficjalny numer to taki sędzia mówił, że do mnie oddzwoni i oddzwaniał z innego numeru telefonu. Podobnie było ze Z. On także kombinował z telefonami, z których do mnie oddzwaniał. Ja nie pamiętam w jaki sposób uzyskałem w tym przypadku informację, że będzie nam sędziował Z. (...)
Zawsze jeździłem z Łęcznej do Poznania przez Warszawę. Jest to najlepsza trasa. (...)
G. gry informował mnie o tym kto sędziuje, on wypytywał mnie też ile mam przeznaczonych pieniędzy dla danego sędziego. G. się tym interesował. (...)
Ja byłem w Poznaniu w tym czasie, teraz sobie przypomniałem, że ja byłem po dokumenty dotyczące zawodnika Czereszewskiego, który przechodził do Łęcznej. Miałem do odebrania tzw. twardą kartę tego zawodnika w okręgowym związku piłki nożnej. Czereszewski przechodził do nas z Legii, ale był wypożyczony do Lecha. Spotkałem się też wtedy z P., 13 sierpnia 2003 rano. Nie pamiętam dokładnie a jakim celu spotkałem się tam z P. Jak wynika z okazanego mi wykazu spotkań piłkarskich Górnika Łęczna P. był obserwatorem kolejnego meczu Górnika. Mógł mi wtedy o tym powiedzieć i na ten temat mogliśmy rozmawiać, ale tego dokładnie nie pamiętam. Na pewno nie przekazywałem wtedy P. pieniędzy za ten przyszły mecz, gdyż nigdy, tak jak już mówiłem nie płaciliśmy przed meczem.
Jeśli chodzi o ten mecz z Legią to sędziował nam ten mecz z 16 sierpnia 2003 Piotr S. Tego sędziego, o ile dobrze pamiętam, wcześniej nie znałem. On chyba wcześniej niczego nam nie sędziował. Obserwatorem był Krzysztof P., którego tak jak mówiłem już wcześniej znałem.
S. był ze Szczecina. Nie miał żadnych powiązań z nami. Nie pamiętam dokładnie w jaki sposób, przez kogo nawiązałem z nim kontakt, podejrzewam jedynie, że mógł to być G. Tutaj, mimo, że mecz był wyjazdowy to złożenie propozycji nie było trudne, zwłaszcza, że obserwatorem był P. To były krótkie słowa.
Ja starałem się kontaktować przed meczem z sędziami telefonicznie, ale nie zawsze do takich kontaktów dochodziło. Były sytuacje, że nie znałem telefonu do sędziego, niektórzy sędziowie nie chcieli rozmawiać przez telefon w dniu meczu, a także czasami nie znałem obsady. W takich zazwyczaj sytuacjach propozycję składałem w szatni. Mogły też być takie sytuacje, o których mówiłem, że przykładowo G. mi mówił, żebym się nie kontaktował, że on wszystko załatwi. (...)
Wprawdzie mówiłem, że zasadą było, że pieniądze były przekazywane z opóźnieniem, ale były wyjątki od reguły bo w tym przypadku 5 tys. dla Wita Ż. to były małe pieniądze. Wtedy po tym meczu była u nas w drużynie euforia, na stadionie ogłoszono, że Łęczna jest liderem, Czereszewski strzelił bramkę i był mocno wygwizdywany na stadionie w Łodzi Te pieniądze musiałem dostać od K., mógł też mieć te pieniądze K. w związku z wydatkami na zgrupowaniu w Spale. Jeśli chodzi o sędziego P. to chyba znałem go już wcześniej. Jemu pieniądze musiałem przekazać jakiś czas po meczu. (...)
Pamiętam, że do Katowic jechałem po zawodnika Łęcznej, który grał 10 września 2003 w reprezentacji młodzieżowej na stadionie GKS. To był zawodnik Szałachowski. Miałem go odebrać po meczu i wrócić do Łęcznej. Jechałem po niego samochodem, mógł jechać ze mną K. Nie pamiętam dokładnie ale skoro dzwoniłem do P. i mogłem wtedy z nim umówić się na spotkanie. Nie mam wątpliwości, że przekazywałem P. pieniądze na stacji CPN w Częstochowie, ale nie mam pewności czy to była ta sytuacja. Ja dzwoniłem tuż przed meczem do Ż., ale nie składałem mu propozycji, mogłem się jedynie upewnić czy jest na meczu i czy on jest obserwatorem. (...)
Chciałem dodać, że wśród sędziów były dwie kategorie sędziów. Jedni byli tacy mocni, że potrafili sami sobie załatwić dobre noty, ale byli też tacy, którzy obawiali się not i prosili mnie o pomoc w dobrej ocenie, gdy ja znałem dobrze obserwatora. P. należał do tej drugiej kategorii i być może dlatego ja dzwoniłem do Wita Ż. ws. noty dla tego sędziego. Tak mi się to składa po tych informacjach o połączeniach telefonicznych.
Kolejny mecz z okazanego mi wykazu Górnik Łęczna - Dospel Katowice z 24 września 2003, którego sędzią był Jacek G. był meczem czystym.
Kolejne spotkanie to spotkanie Odra Wodzisław - Górnik Łęczna z 20 września 2003, którego sędzią był Zbigniew M., a obserwatorem Jerzy M. był meczem czystym. (...)
Nie pamiętam przebiegu zdarzeń przed tym meczem. To był mecz przegrany i pieniądze nie poszły. Teraz po informacjach o tych kontaktach odtwarzam przebieg zdarzeń. Ja wtedy jeszcze M. nie znałem, to był pierwszy mecz w pierwszej lidze. Dzwoniłem w tej sprawie do P. Po rozmowie z nim rozmawiałem z M. Musiałem wiedzieć, że M. będzie sędziował ten mecz i dlatego dzwoniłem do P. Wiedziałem, że on ma dobre układy z M. Znałem wcześniej M. z drugiej ligi. Mogłem nie mieć do niego telefonu i stąd telefon do W. Do W. mogłem dostać telefon od G. Dostawałem często od G. informacje, że obserwuje Opole, ale nie wiedziałem dokładnie kogo z Opola. Stąd mógł być mój pierwszy kontakt z W., a dopiero potem z M. M.złożyłem podczas tych rozmów standardową propozycję za pomoc w tym meczu. To była sugestia, że może liczyć na premię od nas. To była standardowa w Łęcznej kwota między 10 a 20 tys. On się zgodził i powiedział żebyśmy grali. M.nie składałem propozycji w tym meczu. Sprawdzałem tylko czy on obserwuje ten mecz i porozmawialiśmy kurtuazyjnie. Dokładnie to nie pamiętam jakie były ustalenia z M. Zadzwoniłem do niego bo tak kazali mi prezesi. Z P. rozmawiałem w takim stylu, że powiedziałem mu, że sędziuje jego sędzia i czy mogę z nim rozmawiać na różne tematy. Chodziło w tym przypadku o M. P oświadczył: tak może pan rozmawiać.
Kolejny mecz jak wynika z okazanego mi wykazu to spotkanie Górnik Łęczna - Świt Nowy Dwór Maz. z 27 września 2003 zakończony wygraną 1:0. Sędzią tego meczu był Leszek G., a obserwatorem Roman W. Jak już wyjaśniałem G. znałem od kilku lat. Pomagałem mu w operacji w Piekarach Śląskich. Mogliśmy rozmawiać o sprawach zdrowotnych. Te połączenia wskazują, że miałem informację żeby złożyć propozycję finansową obserwatorowi. Taki był cel moich ustaleń telefonicznych. Od K. zapewne w rozmowie telefonicznej uzyskałem informację, że obserwatorem jest W. z Łodzi czyli z miasta, z którego pochodził K. K. mogłem dopytywać czy W. to dobry obserwator, mogłem powiedzieć, że sędzią jest G., czy on musi się obawiać tego obserwatora. Tego mogły dotyczyć te rozmowy. Podejrzewam, że propozycję mógł złożyć W. K., bo to był teren, na którym miał dobre kontakty. Nie potrafię podać czego mógł dotyczyć mój kontakt telefoniczny z W. z (...).
Następny mecz to spotkanie Górnik Łęczna - Polonia Warszawa z października 2003. Sędzią był Piotr S., obserwatorem Zbigniew Z. Mecz wygraliśmy 2:1. (...) Wnioskuję z tych połączeń, że to od K. uzyskałem informację, że sędzią naszego meczu będzie Piotr S. Ja jednak za słabo znałem K. żeby go zadaniować i prosić o takie ustalenie i zapewne stąd wcześniejszy telefon K. do K. z prośbą o ustalenie kto nam sędziuje. Do G. mogłem dzwonić z prośbą o ustalenie kto jest obserwatorem. Z. z tego co ja pamiętam nie przekazywałem pieniędzy. Pamiętam, że jego dobrym kolegą był trener Łęcznej Jacek Zieliński. (...) Ja musiałem się w tym czasie rozliczać się z S. i umawiać się z tym sędzią w Warszawie w celu przekazania mu pieniędzy. Przekazałem S. pieniądze podczas tego spotkania w Warszawie. O tym już wyjaśniałem.
Kolejny mecz to spotkanie Lech Poznań - Górnik Łęczna z 17 października 2003 zakończony wynikiem 5:1. Sędzią był Jacek G., a obserwatorem Roman K. Ten mecz był czysty.
Kolejny mecz to spotkanie z 25 października 2003 Górnik Łęczna - Górnik Polkowice. Sędzią był Grzegorz G., a obserwatorem Krzysztof W. (...) Z tego co pamiętam to Grzegorzowi G. przekazywałem pieniądze dwa razy. Raz za Puławami w okolicach Zwolenia i to chyba było za ten mecz z Polkowicami. Drugi raz nie pamiętam gdzie i za jaki mecz. G. dostawał standardowe stawki, jakie obowiązywały w Łęcznej. Nie różnicowaliśmy stawek przekazywanych i obiecanych kwot w zależności od nazwiska i pozycji sędziego. Mimo, że w tym meczu z Polkowicami G. nas kręcił to przekazaliśmy mu pieniądze. Taka była decyzja prezesów, że jeśli ten sędzia nie otrzyma pieniędzy to będzie nas kręcił w kolejnym meczu.
Z G. nie utrzymywałem kontaktów towarzyskich. Rozmawialiśmy telefonicznie tylko ws.meczów, które on nam sędziował. Jeśli dzwoniłem do niego to dzwoniłem na jego numer komórkowy, którym dysponowałem lub na inny numer komórkowy, który on mi podał do kontaktów. Poza tym on miał restaurację za Radomiem, chyba w Wolanowie. Czasami mogłem do niego dzwonić na ten numer stacjonarny tej restauracji. Mogłem do niego dzwonić z telefonu komórkowego bądź swojego stacjonarnego w domu. Coś mi się kojarzy, że drugi raz mogłem G., za kolejny mecz, pieniądze przekazywać właśnie w jego restauracji w Wolanowie. (...)
Nie kojarzę osoby o nazwisku Tomasz S. Może to był sędzia liniowy z Radomia, ale pewności nie mam. Nie kojarzę abym kiedykolwiek rozmawiał telefonicznie z S. (...)
Nie pamiętam szczegółów tego meczu (Dospel Katowice - Górnik Łęczna 10 kwietnia 2004), którego sędzią był Grzegorz G., a obserwatorem Zbigniew P. Mogła tutaj być propozycja dla sędziego, ale ponieważ był remis to mogły dla sędziego zostać wypłacone pieniądze. Wchodziła w rachubę przy tym wyniku kwota 5 tys. zł. (...) Te połączenia wskazują, że składałem propozycję temu sędziemu. Takie były polecenia sędziów żeby dzwonić do sędziów i składać im propozycje finansowe za pomoc w osiągnięciu dobrego wyniku. I taki mógł być cel moich kontaktów telefonicznych. Ja nie rozmawiałem z G. przed tym meczem na obiekcie czy gdzieś na trasie bo Grzesiu G. nie zgadzał się na takie spotkania. (...) Wiem, że K. znał G.
Kolejny mecz sędziowany przez Grzegorza G. to mecz Górnik Łęczna - Cracovia z 7 sierpnia 2004 zakończony wygraną Górnika 3:1. Obserwatorem tego meczu był Zbigniew Z. Tego meczu nie kojarzę. (...) Ja nie pamiętam przebiegu tych zdarzeń. Powiem tylko, że ja nie miałem żądnych interesów z G. poza sędziowanymi przez niego meczami Łęcznej. I tylko takich spraw mogły dotyczyć nasze kontakty. Ja nie wykluczam, że to po tym meczu ja byłem u G. w restauracji o czym ja wcześniej wyjaśniałem.
Przesłuchanie 24 listopada 2008
W tym sezonie 2003/04 założenia Górnika Łęczna były takie żeby utrzymać się w lidze. Takie kwestie były ustalane przed sezonem, uzależnione od wysokości budżetu i składu drużyny. One mogły być oczywiście modyfikowane przed rundą jesienną, w zależności od miejsca w rundzie jesiennej.
Kolejne spotkanie to mecz Wisła Kraków - Górnik Łęczna z 30 października 2003, zakończone porażką naszej drużyny 4:0. Sędzią tego spotkania był Grzegorz K., a obserwatorem Grzegorz R. Tutaj nie było żadnego podejścia, jechaliśmy do jaskini lwa i było zapewne założenie, że nawet sędzia nam nie pomoże. K. znałem oczywiście wcześniej, sędziował nam baraż, o którym wyjaśniałem. Obserwatora R. nie znałem. Następny mecz Łęczna - Zabrze z 8 listopada 2003, zakończony naszą porażką 2:0. To był nasz ostatni mecz na jesieni, to był pierwszy mecz na jesieni przegrany przez nas u siebie. Przed naszym meczem nasz bramkarz Mioduszewski załapał kontuzję, grał rezerwowy bramkarz. Ten mecz zagraliśmy bardzo słabo. Ja znałem sędziego tego meczu Borskiego, znałem też K. Ja znałem ojca Borskiego, on był dyrektorem w Wiśle. Pamiętam, że młody Borski sędziował nam sparingi, gdy on awansował do wyższej ligi, to akurat awansował nasz zespół. Pamiętam, że jeśli chodzi o ten mecz to oczywiście było zainteresowanie w naszym klubie żeby dobrze skończyć tę rundę u siebie i żeby próbować podejść pod tego sędziego. Ale ja jasno przedstawiłem, że Borski jest dziwny i nie ma z nim rozmowy. Ja z tego co pamiętam musiałem rozmawiać z Borskim o pomocy w jakimś wcześniejszym meczu, on nie podjął rozmowy, trudno się z nim rozmawiało. Na tej podstawie określałem go jako dziwnego. W tym meczu mogły być jakieś rozmowy z K., ja raczej bym z nim nie rozmawiał, mogli z nim raczej rozmawiać prezes K. bądź K. K. znał i Borskiego i K. Nie wiem jednak dokładnie jaki był stopień znajomości K. z Borskim, wiem, że K. znał wielu sędziów jeszcze z czasów gdy był dyrektorem sportowym w Ceramice Opoczno. Nie wykluczam, że K. znał nawet lepiej Borskiego ode mnie. Były takie sytuacje, że K. mówił, że on danego sędziego zna lepiej i będzie z nim rozmawiał, ale nie wiem czy było tak w przypadku sędziego Borskiego. Ja dostawałem zlecenia na konkretne zadania i konkretne podejście.
Ostatni mecz rundy jesiennej to spotkanie Amica - Łęczna z 23 listopada 2003, zakończony naszą przegraną 3:2. Tutaj rozegraliśmy bardzo dobry mecz, prowadziliśmy 1:0, 2:1, ostatecznie przegraliśmy 3:2. Z G. nie podejmowałem żadnych rozmów, nasze relacje były jasne i czyste od samego początku kontaktów, kiedy G.poinformował mnie, że nic od nas nie będzie brał i będzie sędziował to co na boisku.
Po rundzie jesiennej władze klubu były bardzo zadowolone z pozycji i wyników. Ale plany na rundę wiosenną się nie zmieniły. Nie było jakiś wzmocnień.
Pierwszy mecz rundy wiosennej to mecz Wisła Płock - Górnik Łęczna z13 marca 2004. Sędzią tego meczu był Piotr Ś., a obserwatorem K. Nie kojarzę tego meczu, to był mecz bez historii. Z tego co pamiętam D. był zły, że nie wygrał z Łęczną. Ś. wcześniej nie znałem, może gwizdał nam jesienią jakiś sparing gdy byliśmy w Kamieniu czy Rudnikach. Ale nie jestem pewien czy to był Ś. To był nasz pierwszy kontakt z tym sędzią w meczu ligowym. Jeżeli ja byłem po tym meczu na Śląsku w okolicach Sosnowca to na pewno nie miało to związku z tym meczem i z sędzią Ś. Ja tam miałem wiele spraw, braliśmy sprzęt od firmy (...), jeździliśmy też z kontuzjowanymi zawodnikami do Piekar Śląskich.
Nie pamiętam kiedy i w jakich okolicznościach poznałem Jarka Ż. To chyba było jeszcze w II lidze. Ja miałem z nim tylko kontakty meczowe, żadne inne. (...) Te połączenia świadczą, że szukałem kontaktu do K. i Ś. (...) Ja dzwoniłem do tych sędziów i obserwatorów, których znałem lepiej i pytałem czy oni czasem nie sędziują tego meczu bądź czy nie wiedzą kto będzie sędzią i obserwatorem.
Kolejne spotkanie to mecz Górnik Łęczna - Legia z 21 marca 2004. Ten mecz przegraliśmy z kretesem, nie pomógł nam nawet mistrz Z. Przed meczem rozmawiałem ze Z. proponowałem mu pieniądze za pomoc. Mogłem z nim rozmawiać telefonicznie. Z. miał różne numery telefonów.
Następny mecz to Groclin - Łęczna z 28 marca 2004. Wygraliśmy to spotkanie 1:0. Groclin był w tym meczu lepszy, miał więcej sytuacji bramkowych, ale udało się nam osiągnąć zwycięstwo. Sędzią tego meczu był Robert W., a obserwatorem Wiesław K. Chciałem dodać, że W. sędziował nam też kolejny mecz z 3 kwietnia 2004 z Widzewem, który wygraliśmy 2:1. Ja pamiętam, że ja przekazywałem pieniądze W. na stacji benzynowej przed Garwolinem, ale mam teraz wątpliwości czy to było za oba mecze czy też za każdy osobno. (...) Teraz mi się poukładało. Było tak jak wyjaśniał W. Ja kojarzę, że W. za jakiś mecz z Łęczną miał obiecane jakieś pieniądze, ale ich nie dostał. To chyba właśnie było za mecz z Groclinem w Grodzisku. W. nie dostał bo taka była decyzja prezesów, tam była jakaś kwestia, że W. nam nie pomagał. To była decyzja na szczeblu prezesów. Czasami sędzia nam nie pomagał, a i tak dostał obiecaną kwotę, a czasami nie. (...) W pozostałych trzech przypadkach W. dostał pieniądze za mecze z Groclinem w Łęcznej, (...) i Zabrzem. Przekazywałem je po meczach w Gawrolinie na stacji benzynowej lub w Konstancinie w związku z innym meczem. Wracając do tego meczu z Groclinem sędziowanego przez W. to jego obserwatorem był K. Tam dla K. też byłą propozycja 5 lub 10 tys. Musiał z nim rozmawiać bądź K., który go bardzo dobrze znał bądź ja. Ja z tego co pamiętam zawoziłem K. pieniądze do Łodzi. (...) Później spotkałem się z K. w jakiejś kawiarni, to on wyznaczył miejsce spotkania, bo ja w Łodzi znam właściwie tylko stadiony. Ja dzwoniłem do K. żeby umówić się na spotkanie i przekazać mu obiecane pieniądze. Pieniądze dla K. otrzymałem od K.
Kolejny mecze to spotkanie Dospel Katowice - Górnik Łęczna z 10 kwietnia 2004. Tutaj padł remis. Sędzią meczu był G. O meczach sędziowanych przez G. wyjaśniałem podczas ostatniego przesłuchania. Ja przekazywałem G. pieniądze dwukrotnie za pomoc w meczach Łęcznej. Raz to było po meczu z Polkowicami, drugi raz to była mniejsza kwota, to było 5 bądź 10 tys. Ja poza Kazimierzem G. nie znałem nikogo z rodziny G., nie znałem też nikogo ze znajomych Grzegorza G. Ja nigdy nie przekazywałem pieniędzy G. za pośrednictwem innej osoby. W tym drugim przypadku przekazywałem pieniądze G. w Wolanowie, w restauracji G. Ja skłaniam się ku temu, że te obiecane pieniądze przekazywałem G. po meczu z Dospelem, za wynik remisowy. I dlatego ta kwota była niższa niż ta, którą G. daliśmy za wygraną z Polkowicami. A była niższa bo był tylko remis na wyjeździe. Później gdy był ten mecz z Cracovią to trenerem był Bobo Kaczmarek i on oficjalnie nie chciał nic wiedzieć o korupcji, dokładnie od wszystkiego się odcinał i stąd nasza aktywność w kontaktach z sędziami i obserwatorami była mniejsza. Prezesi też już nie chcieli płacić tak chętnie jak w pierwszym sezonie w I lidze.
Kazimierza G. ojca G. poznałem latach 60. On był sędzią piłkarskim sędziował nam mecze w III lidze. Później młodego G., on nie sędziował mi meczów ani w III ani w II lidze. Młody Grzesiek G. szybko awansował w lidze.
Jeśli chodzi o kolejny mecz Łęczna - Odra Wodzisław z 17 kwietnia 2004, tam sędzią był R., a obserwatorem T. To był mecz bez historii. R. nie znałem i nie podchodziłem pod niego. Przegraliśmy ten mecz.
Kolejne spotkanie to mecz Świtu Nowy Dwór Mazowiecki z Górnikiem Łęczna z 24 kwietnia 2004. Sędzią był S., a obserwatorem Ć. Tutaj nic nie działaliśmy z sędzią i obserwatorem. S. to właściwie nie chciał z nami rozmawiać. My jako nowicjusze byliśmy dla niego za krótcy. Ja pamiętam ten mecz, nasi zawodnicy grali defensywnie i trochę w poprzek. Jeśli Świt wchodziłby w naszych zawodników i próbował się z nimi układać co do wyniku i odpuszczenia to stawiałbym na pomocnika S. i W., obrońców K. i C. Tak pamiętam ich zaangażowanie i grę w tym meczu. Zresztą trener Zieliński widział co się dzieje i zmienił S.i C. na rezerwowych. C. gra chyba do dzisiaj w Opolu.
Przegraliśmy też mecz z Polonią Warszawa 3 maja 2004. Sędzią był M., a obserwatorem Ć. To była gładka porażka. Ja też miałem podejrzenia, że nasi zawodnicy byli bez specjalnego zaangażowania w tym meczu. Cały zespół grał tragicznie ten mecz.
Po tych kolejnych przegranych meczach prezesi zaczęli podejrzewać, że drużyna odpuszcza mecze i może je sprzedawać. Przegraliśmy ze Świtem, Polonią Warszawa i Górnikiem Polkowice, którzy walczyli o utrzymanie. Odbyło się spotkanie zawodników z prezesami, ale oni zaprzeczyli żeby odpuszczali mecze i je sprzedawali.
Przegraliśmy też mecz z Lechem 1-2 i tutaj nie było podejścia pod sędziów. My już mieliśmy zapewnione utrzymanie. Ja mogłem ustalać w rozmowach telefonicznych kto ma nam sędziować.
Przegraliśmy też mecz z Polkowicami, które walczyły o utrzymanie, 2:0. Ten mecz nasz zespół też zagrał bardzo słabo. Trener Zieliński miał już chyba wtedy ultimatum i wiedział, że nie będzie trenerem w następnym sezonie. Proszę zwrócić uwagę, że w tym meczu nie wystawił już obrońców C. i K.
Mecz Łęczna - Wisła Kraków z 21 maja 2004. Tutaj była propozycja dla S. O tym już wyjaśniałem. Sytuacja była taka, że ja już wcześniej znałem S. i wiedziałem, że z nim mogłem rozmawiać. Taki sygnał dałem prezesom i była decyzja i była decyzja, że podchodzimy pod sędziego. To był mecz u nas z Wisłą Kraków. Dobrze było go wygrać.
Jeśli chodzi o mecz Zabrze - Łęczna z 8 czerwca 2004 to już wyjaśniałem, że tutaj była propozycja i poszły pieniądze dla sędziego. (...) Marka M. znam jeszcze z II ligi. W II lidze sędziował jeden mecz z Siarką w Tarnobrzegu. Poznaliśmy się z M. przed tym meczem w Sandomierzu na stacji benzynowej. Chyba poznałem mnie z M. podczas tego spotkania trener naszej drużyny Józef A. Tam M. był na tej stacji ze swoim bratem, który z nim sędziował jako asystent. To spotkanie w Sandomierzu zaangażował A. Tam proponowaliśmy M. jakieś pieniądze za pomoc w wygranej z Tarnobrzegiem. To były śmieszne pieniądze. M. nie odmówił, ale sędziował ewidentnie przeciwko nam. Dostaliśmy czerwoną kartkę i przegraliśmy 1:0. Siarka była wtedy bardzo mocna organizacyjnie i musiała nas przebić. To był rok 1997 lub 1998.
Ten mecz z Zabrzem to był mój następny kontakt z M. Pamiętam, że nam bardzo zależało na wygranej w tym meczu, chodziło o szanse na awans do Intertoto. Nie pamiętam czy kontaktowałem się telefonicznie przed tym meczem z M. Pieniądze przekazałem mu w Warszawie przy McDonaldzie jak się jedzie na Gdańsk, zaraz przy wyjeździe z Warszawy. Nie pamiętam kiedy przekazywałem mu te pieniądze. Pamiętam, że podczas tego spotkania (...) M. mówił mi, że będzie wyjeżdżał na szkolenie sędziów gdzieś za granicę. Nie pamiętam gdzie oni mieli wyjechać. Nie mogę sobie przypomnieć kiedy doszło do tego spotkania z M., w jakim czasie po meczu. Zaraz po zakończeniu rundy 14 bądź 15 czerwca 2004 pojechaliśmy z drużyną do USA na zaproszenie Polonii amerykańskiej. Tam w Stanach byliśmy gdzieś dwa tygodnie, zagraliśmy 4 mecze towarzyskie. Po powrocie z USA pojechałem z rodziną nad morze do Władysławowa. Mogłem z M. spotkać się przed tym wyjazdem lub po wyjeździe do USA. (...) To był jedyny przypadek kiedy przekazywałem mu pieniądze więc dobrze to pamiętam. Chwilę przesiedziałem z nim przy stoliku i porozmawialiśmy. Na pewno pieniądze przekazałem Markowi M., sędziemu głównemu tego spotkania. W rozmowach dotyczących tego meczu jak również kwestiach dotyczących przekazania pieniędzy rozmawiałem tylko z Markiem M., nie miałem kontaktu z jego bratem - sędzią liniowym. (...) Pamiętam, że w jakimś czasie byłem w Warszawie załatwiać wizy na nasz wylot do Stanów, ale tych wiz nie mogłem załatwiać o tak późnej porze. Skoro ten mój pobyt był tak krótki, że musiałem tam jechać coś załatwić, być może doszło wtedy do spotkania z M., być może odwoziłem na dworzec do Warszawy Bobo Kaczmarka. Mogłem także spotkać się z M. gdy jechałem po zakończeniu sezonu na wczasy do Władysławowa (...). Spotkanie wtedy jednak trochę mi nie pasuje, bo wtedy jechałem z rodziną nad morze i nie pamiętam abym jadąc z rodziną miał się spotkać z M. Chcę powiedzieć, na 100 % przekazywałem w McDonaldzie pieniądze M., ale dzisiaj nie pamiętam kiedy to było. Na 100 % było to po tym meczu z Górnikiem Zabrze.
Ostatni mecz w tej rundzie graliśmy z Amicą Wronki. Wygraliśmy ten mecz 1:0. Nam zależało na zwycięstwie bo mieliśmy jeszcze szanse na Intertoto. Również zawodnikom zależało na wygranej. Tutaj były pieniądze dla obserwatora D. Pamiętam, że D. chciał też jakieś gadżety dla wnuka, dostał jakąś koszulkę i piłkę chyba dla wnuka.
Tak zakończyliśmy sezon 2003/04. W następnym sezonie drużynę poprowadził Bobo Kaczmarek. Zostało zrobionych wiele nowych transferów, przyszło chyba łącznie w tym sezonie z 12 zawodników. Założenia były takie, że Łęczna ma walczyć o wyższe cele. Prasa również rozdmuchiwała nasze możliwości. Bobo Kaczmarek nie chciał rozmawiać o podejściach pod sędziów i obserwatorów, on uważał, że zespół ma grać. Podejść było mniej, nie informowaliśmy o nich Bobo Kaczmarka. Założenie było takie, że więcej mamy zyskiwać na boisku, a mniej w ustaleniach z sędziami.
Pierwszy mecz to spotkanie Wisła Kraków - Górnik Łęczna z 31 lipca 2004. Tutaj nawet nie zdążyłem porozmawiać z W.
Kolejne spotkanie to mecz z sierpnia 2004 Łęczna z Cracovią, zakończony naszą wygraną 3:1. Ten mecz sędziował G., o nim już wyjaśniałem. Były moje rozmowy telefoniczne z sędzią przed i po meczu, dotyczyły tylko tego meczu, bo powodów do innych kontaktów nie mieliśmy. Nie potrafię powiedzieć czy składałem temu sędziemu propozycję finansową związaną z tym meczem. Założenie było takie, że prezesi chcieli żeby Kaczmarek i nowi piłkarze się wykazali. Ja pamiętam, że G. przekazywałem pieniądze dwa razy, ale raczej nie dotyczyło tego meczu lecz spotkań z Polkowicami i Dospelem.
Następny mecz to spotkanie Polonia Warszawa - Łęczna z 21 sierpnia 2004, który sędziował Piotr S., a obserwatorem był H. Tutaj chyba nic nie było, mogły być telefony do S., ale on nic nie mógł w tym meczu zrobić.
Mecz Łęczna - Odra Wodzisław z 28 sierpnia 2004, zakończony naszą porażką 1:2. Sędzią był Borski, do którego nie podchodziłem i się z nim nie kontaktowałem. Nie rozmawiałem też z W., jeśli był z nim jakiś kontakt i propozycja to ewentualnie mógł tu działać K., który miał dobre rozeznanie w łódzkim.
Mecz z 11 września 2004 Dospel Katowice - Górnik Łęczna, przegrany przez nas z kretesem 4:0. Sędzią tego meczu był mój kolega Zdzisław B., obserwatorem S. Ja mogłem przed tym meczem rozmawiać telefonicznie towarzysko z B. Z B. znałem się od lat, gwizdał nam nawet w trzeciej lidze. B. nie wchodził w układy z Łęczną.
Następny mecz to spotkanie Górnik Łęczna z Legią z września 2004. Przegraliśmy ten mecz 2:1. Sędzią był Robert Małek, a obserwatorem Zenon T. Tutaj nie było żadnej propozycji z mojej strony. Małka nie znałem.
Jeśli chodzi o mecz Wisła Płock - Górnik Łęczna z 25 września 2004 sędziowany przez Zbigniewa M., to już o tym meczu wyjaśniałem, tutaj była propozycja od M., ale przegraliśmy mecz 3:0. Tutaj Wisła Płock była skuteczniejsza. Kontakt nawiązałem z M. przez Mirosława K. K. znałem już wcześniej, to był sędzia asystent - pierwszoligowy, ale przyjeżdżał też na mecze drugoligowe. Z nim miałem jakieś spotkanie towarzyskie podczas, którego K. przedstawił się jako osoba, która może wszystko załatwić i znająca środowisko sędziów. Ja miałem kontakt telefoniczny z K. przed tym meczem z Wisłą Płock, dzwonił on do mnie, albo ja do niego. Ustalenia były takie, że K. będzie pośrednikiem w moich kontaktach z M. Rozmowa była jasna. K. wiedział, że chodzi nam o pomoc w zwycięstwie, K. mówił, że M. nas nie skrzywdzi. Zaproponowałem M. 10 lub 15 tys. za pomoc w zwycięstwie. Ja już w tym czasie mogłem używać telefonu pro-paidowego, używałem go sporadycznie, z tego co kojarzę był to telefon, który wziąłem od swojego syna. On miał telefon na kartę i ja go od niego pożyczałem. Był to chyba telefon w simplusie. (...) Tego telefonu na kartę zaczynałem używać po tym jak jeden z sędziów zasugerował mi, żebym nie dzwonił do sędziów z telefonu oficjalnego w takich sprawach. Nie pamiętam dzisiaj, który to był sędzia. K. z tego co się orientowałem miał w przypadku wygranej ustalić swoją dolę z M. Dla mnie kwota za pośrednictwo zawierała się w kwocie dla M. Tutaj inicjatywa podejścia pod sędziego wyszła od zawodników Łęcznej. Im nie szło i zależało im na osiągnięciu dobrego wyniku w tym meczu. Ja rozmawiałem z doświadczonymi zawodnikami Łęcznej z K., N. lub J. Rozmawiałem z ówczesnym kapitanem drużyny. Miałem zapewnienie, że zawodnicy wyłożą pieniądze dla sędziego z premii w przypadku wygranej. Drużyna dostawała wówczas 100 tys. zł brutto na drużynę do podziału za wygraną. W poprzednim sezonie 2003-2004 drużyna dostawała 80 tys. do podziału za wygraną.
Jeśli chodzi o mecz Górnik Łęczna - Górnik Zabrze z 2 października 2004 to tutaj był układ z W., o którym wyjaśniałem. (...).
Jeśli chodzi o kolejny mecz Pogoń Szczecin - Górnik Łęczna z 16 października 2004, sędziowany przez G. to o tym meczu wyjaśniałem już wcześniej. (...) Ja dążyłem do nawiązania kontaktów z sędzią i obserwatorem meczu mojej drużyny. Ja chciałem się upewnić czy oni sędziują i obserwują. Chciałem nawiązać kontakt i złożyć im propozycję korupcyjną. Przez telefon ja przeprowadzałem takie rozmowy kurtuazyjne, takie zawaluowane, nigdy nie mówiłem wprost o pieniądzach. Chodziło o wysłanie takiego sygnału, że jesteśmy zainteresowani, że jesteśmy aktywni. I G. i Ż. wiedzieli o co chodzi, nie urwali się z choinki, wcześniej miałem z nimi kontakty i przekazywałem im pieniądze. Z G. porozmawiałem konkretnie dopiero na obiekcie.
Przesłuchanie 25 listopada 2008
Wracając do meczu Pogoń Szczecin - Górnik Łęczna, na którym wczoraj zakończyłem swoje wyjaśnienia to w mojej ocenie G. sędziował w tym meczu pod Pogoń Szczecin. Pamiętam, że była tam czerwona karta dla Bronowickiego, były dwie żółte kartki w krótkim czasie. Tych kartek sędzia nie musiał dawać. Ja uważam, że sędzia podejmował też inne krzywdzące decyzje (...) wszystkie decyzje sędzia zawsze może interpretować na swój sposób, jest właściwie nie do udowodnienia, że są tendencyjne. To były moje spostrzeżenia wynikające z moich doświadczeń i ilości obejrzanych meczów. (...) Ja byłem zły po tym meczu na G., próbowałem się z nim skontaktować po meczu i porozmawiać z nim, ale nie udało mi się skontaktować z tym sędzią, on chyba nie odbierał telefonu.
Kolejne spotkanie to mecz z 30 października 2004 Górnik Łęczna - Lech Poznań. Wygraliśmy 2:0. Jego sędzią był Jacek G., a obserwatorem Henryk K. Tutaj nie było moich rozmów z sędzią i obserwatorem. Jeśli ktoś rozmawiał z K. to mógł to być K. bądź K. Oni mieli lepszy kontakt z obserwatorem. (...)
Spotkanie z 7 listopada 2004 Amica Wronki - Górnik Łęczna to był mecz bez historii. Jego sędzią był Marcin Borski z Warszawy, a obserwatorem Roman K. Z nikim nic nie załatwiałem i nie rozmawiałem. Ja mogłem kontaktować się przed tym meczem z sędziami z Warszawy, bo mogłem mieć informację, że sędziuje nam Warszawa, ale bez konkretnego nazwiska. Gdy dowiedziałem się, że sędziuje Borski nie było dalej rozmowy.
Jeśli chodzi o mecz z 14 listopada 2004 Górnik Łęczna - Groclin, zakończony naszą wygraną 2:1 to ja mam wątpliwości co do tego czy ja rozmawiałem z S. przed meczem i czy przekazywałem mu pieniądze za wygraną w tym meczu. Mogłem je przekazywać tak jak wyjaśniałem wcześniej, ale tych meczów prowadzonych Łęcznej przez S. było kilka, o wcześniejszych wyjaśniałem, co do przebiegu zdarzeń związanych z przebiegiem meczu z Groclinem mam wątpliwości. Ja miałem kontakty korupcyjne z S., na pewno przekazywałem mu pieniądze, dogadywałem się, ale nie pamiętam czy także w tym meczu. (...) Nie wiem w jakim celu S. miałby do mnie zadzwonić dwa dni po meczu, który sędziował. Jeżeli z nim rozmawiałem to w sprawie tego meczu, bo ja z sędziami poza S. i G. nie mam kontaktów towarzyskich. Może S. bał się o notę, a wiedział, że ja mam dobre kontakty z G. Z G. przed tym meczem ja na pewno nie rozmawiałem, może rozmawiał K. bo on się bardzo dobrze znał z G.
W meczu Zagłębie Lubin - Górnik Łęczna z z 20 listopada 2004, którego sędzią był B., a obserwatorem Ż. to ja z nimi nie podejmowałem rozmów. Bramka dla Lubina z tego co pamiętam padła w 90 min.
To był mecz kończący rundę jesienną, która zakończyła się rozczarowaniem. Zajęliśmy daleką, chyba 12. pozycję byliśmy daleko w tabeli.
Pierwszy mecz rundy wiosennej to było spotkanie z Cracovią w Krakowie 18 marca 2005. Sędziował nam F., a obserwatorem był G. Ja z F. w ogóle przed tym meczem nie rozmawiałem. Moje relacje z nim były bardzo złe, po tym jak kilka lat wcześniej przekręcił nas w meczu z Lublinianką. Nie utrzymywaliśmy kontaktów. Poza tym było dla nas dużym zaskoczeniem, że właśnie F. sędziuje nam ten mecz bo on był sędzią z naszego makroregionu. On nam wcześniej nie sędziował meczów z uwagi na przynależność do makroregionu.
Mecz Górnik Łęczna - Polonia Warszawa z 28 marca 2005 był sędziowany przez Huberta Siejewicza. To jest mój znajomy z grona sędziowskiego, którego znam chyba najlepiej czasami, nawet obecnie mamy kontakt telefoniczny, kontakt koleżeński. Z nim nie miałem żadnych rozmów korupcyjnych ani w tym meczu ani w żadnym innym.
Następne spotkanie to mecz Odra Wodzisław - Górnik Łęczna z 9 kwietnia 2005, które wygraliśmy 5:0. Sędzią był Zbigniew B., a obserwatorem Brzózka, którego w ogóle nie znam. Z B. nie podejmowałem tematów dotyczących pomocy w tym meczu. (...) Nie kojarzę takiej sytuacji, że dzwoniłem kilka razy do G., a później do B. Wnioskuję, że z G.mogłem się kontaktować w celu ustalenia bądź potwierdzenia obsady sędziowskiej w tym meczu. (...)
Mecz z 16 kwietnia 2005 Górnik Łęczna - Dospel Katowice, zakończony wygraną 4:2. Sędzią meczu był Tomasz C., a obserwatorem Andrzej L. Pamiętam, że w tym meczu były dwie czerwone kartki dla zawodników z Katowic, kibice Katowic pobili swoich zawodników po ich powrocie do Katowic, za wynik i grę w tym meczu. C. znałem już wcześniej z meczów, które nam prowadził w II lidze. Tam w II lidze mogłem mu składać jakieś propozycje, mogłem mu jakieś pieniądze dawać, ale dokładnie tego nie odtwarzam. (...) Nie pamiętam dokładnie jaki czas po meczu przekazałem te obiecane pieniądze C. Musiało to być związane z sytuacją, że byłem gdzieś daleko jego miejsca zamieszkania bądź pobytu. Mogło to być na przykład gdy graliśmy na Pomorzu, z Arką Gdynia. Ja nie wysyłałem pieniędzy C. przekazem pocztowym bądź przelewem bankowym. (...) Nie potrafię powiedzieć czego dotyczyły te kontakty telefoniczne. C. nie był moim kolegą, znałem go tylko z meczu i poza zdarzeniami związanymi z meczem nie miałem żadnego powodu żeby do niego dzwonić czy się z nim spotykać.
Kolejny mecz to Górnik Łęczna - Wisła Kraków z 20 kwietnia 2005 zakończony remisem 2:2. Sędzią meczu był Zbigniew M., a obserwatorem W. O tym meczu już wyjaśniałem. (...) Mam obecnie jedynie wątpliwości czy przed tym meczem miałem kontakty z K. czy też wszystko załatwiałem z M. sam. (...) Te wyjaśnienia oraz fakt kontaktów telefonicznych z K. jednoznacznie wykazuje, że był pośrednikiem między mną a M. Czyli tutaj sytuacja była podobna jak przed meczem z Wisłą Płock, gdzie też kontaktowałem się z M. poprzez K. Ja nie mam wątpliwości, że przed meczem składałem propozycję M. i to było uzgodnione z prezesem K. Problem polegał na tym, że w tym meczu padł remis, a my sędziom nie płaciliśmy za remisy na naszym boisku. Poza tym zawodnicy też nie dostawali premii za wynik remisowy u siebie. Ostatecznie przekazałem M. pieniądze za remis, bo to był dobry wynik z Wisłą Kraków. Przekazałem mu 10 tys. zł i z tego co kojarzę to były pieniądze pochodzące od zawodników pochodzące z premii zawodniczych, ale nie pamiętam czyja to była inicjatywa. Pewnie ja rozmawiałem z zawodnikami, że (...) zapłacić M. bo dobrze posędziował ten mecz i trochę nam pomógł. Nie mam obecnie pewności czy przed meczem zawodnicy wiedzieli o tym, że było podejście pod M., ja takich informacji piłkarzom nie udzielałem, raczej nie informowaliśmy zawodników o takich działaniach. Zawodnicy mogli się coś dowiedzieć od drugiego trenera K., który też czasami był wtajemniczany w moje działania z sędziami. Czasami informowałem K. o moich podejściach pod sędziów. Myślę, że zawodnicy musieli mieć jakąś wiedzę o rozmowach z sędzią M. i to jeszcze musieli wiedzieć przed meczem, bo przecież w innej sytuacji raczej by się nie zgodzili na przekazanie swoich premii jako łapówek dla sędziego po meczu.
Ja potwierdzam, że przekazałem M. obiecane pieniądze pod Poznaniem gdzie byliśmy na zgrupowaniu przed meczem z Lechem Poznań 21 maja 2005. Było to gdzieś na CPN-ie nie w Poznaniu, ale gdzieś pod Poznaniem gdzie byliśmy na zgrupowaniu. Nie mieliśmy jednego stałego miejsca zgrupowań pod Poznaniem. Mogliśmy wtedy nocować w Grodzisku Wielkopolskim bądź w jego okolicach i tam się umawiałem z M. (...) To były nasze kontakty gdzie umawialiśmy się na spotkanie i ustalaliśmy miejsce przekazania M. obiecanych pieniędzy za mecz z Wisłą Kraków. M. jechał wtedy sędziować gdzieś na Śląsk i przejeżdżał w pobliżu. Umówiliśmy się na stacji benzynowej w godzinach dopołudniowych czy rannych 21 maja 2005 i tam przekazałem mu te pieniądze. (...) Ja nie zaprzeczam, że mogłem obiecywać pieniądze W. i mu je przekazałem, ale nie pamiętam okoliczności z tym związanych.
Kolejny mecz to spotkanie w Warszawie z 23 kwietnia 2005 z Legią, którego sędzią był Jarosław Ż. Tutaj już wyjaśniałem, że pieniądze za ten mecz przekazałem Jarosławowi Ż. przekazem pocztowym wraz z pieniędzmi za mecz z 7 maja 2005 w Łęcznej, gdzie wygraliśmy z Zabrzem 3:0. Pieniądze przekazałem na adres wskazany przez Ż. (...) Ż. ja znałem wcześniej z meczów w II lidze, tam mogłem mu coś proponować i mógł dostać jakieś pieniądze w tej drugiej lidze, ale były to niewielkie kwoty. Może tam były i w I lidze tylko rozmowy bo ja nawet nie jestem pewien czy wygraliśmy mecz sędziowany przez Ż. (...) U G.szukałem potwierdzenia obsady i informacji czy sędziuje nam Ż. Z tych połączeń wynika też, że K. pełnił rolę pośrednika w tych moich kontaktach z Ż. Ja już przecież wykorzystywałem wcześniej K.w kontaktach z M. i K. mi oferował swoje usługi w dotarciu innych pierwszoligowych sędziów. Tak też musiało być w tej sytuacji z Jarkiem Ż., ale wcześniej o tym nie wyjaśniałem, bo po prostu nie pamiętałem o tym udziale K. w kontaktach z Ż. Ja K. za tę pomoc w dotarciu do Ż. nie płaciłem, nigdy nie przekazywałem K. żadnych pieniędzy. Jak wyglądały ewentualne rozliczenia K. z Ż. tego nie wiem.
Z Ż. rozmawiałem telefonicznie na temat tego meczu i zaproponowałem mu pieniądze za pomoc w tym meczu. Taka rozmowa była oględna, ja na pewno dążyłem do tego żeby porozmawiać z Ż. na obiekcie. Taka rozmowa na obiekcie trwała sekundy, mówiłem, że za remis masz tyle, a za zwycięstwo tyle i podawałem kwoty. Ż. miał zaproponowane za remis 10 tys., a za zwycięstwo 20 tys. To, żeby Ż.wysłać pieniądze pocztą to był jego pomysł. Jeśli chodzi o mecz z Zabrzem to mogłem rozmawiać z Ż. na obiekcie wykorzystując dogodny moment, z tego co pamiętam rozmawiałem z nim też telefonicznie przed meczem. (...) To były rozmowy z Ż. dotyczące pomocy pomocy w tym meczu z Zabrzem. On za zwycięstwo miał obiecane 20 tys. zł. Ja rano w dniu meczu przebywałem jeszcze w Świerklańcu, bo tam byliśmy na zgrupowaniu przed meczem. (...) Podejrzewam, że to była ta rozmowa w trakcie której ustaliliśmy sposób przekazania Ż. obiecanych pieniędzy. To on chciał żeby je przekazać drogą pocztową. Myślę, że wtedy właśnie podawał mi adres, na który mają trafić pieniądze. Przekazałem mu łącznie 30 tys. zł za ten remis z Legią i zwycięstwo z Zabrzem. Ja dokładnie nie pamiętam czy to był przekaz pocztowy czy bankowy w banku. Jeśli to był przekaz bankowy to dałem polecenie z banku przelania pieniędzy na wskazane konto, ale w banku wpłacałem gotówkę, ale nie przelewałem jej ze swojego konta. Z obserwatorami meczów z Legią i Zabrzem nie rozmawiałem o pomocy w tym meczu.
Kolejny mecz to spotkanie Górnik Łęczna - Wisła Płock z maja 2005 zakończony wygraną 3:2, sędzią był Tomasz P. Ja już wyjaśniałem, że P. dostał za ten mecz 20 tys. Nie pamiętam dokładnie gdzie mu przekazywałem te pieniądze. (...) My musieliśmy gdzieś grać w pobliżu tego miejsca gdzie się umówiłem z P. bądź być może na jakimś obozie, może to było w Świerklańcu. (...) Faktycznie K. mógł się wmontować w ten układ z P., dotyczący tego meczu z Płockiem. (...) Te kontakty telefonicznie potwierdzają przebieg zdarzeń i moje kontakty z P. i K. dotyczące tego meczu. (...) Te połączenia mogą wskazywać, że usiłowałem się umówić z P. aby mu przekazać obiecane pieniądze. My spaliśmy w ośrodku w Świerklańcu przed meczem z Górnikiem Zabrze. P. mógł przyjechać do tego ośrodka po pieniądze. Tak to dzisiaj kojarzę.
Kolejny mecz to spotkanie z 14 maja 2005 Górnik Łęczna - Pogoń Szczecin zakończone remisem 1:1. Sędzią meczu był Jacek G. Tutaj nie było żadnego układu i propozycji.
Następne spotkanie to mecz z 21 maja 2005 Lech Poznań - Górnik Łęczna. Sędzią był Krzysztof Z. Ja próbowałem z nim podjąć jakąś rozmowę, nie pamiętam czy dodzwoniłem czy chciałem pogadać na obiekcie, ale Z. miał jakiś dodatkowych obserwatorów, egzamin komisyjny czy coś takiego. Był przestraszony i nie podjął żadnych rozmów.
Mecz z 25 maja 2005 pomiędzy Górnikiem a Amiką Wronki zakończony naszą wygraną był bez żadnych układów. Sędziował Gawron. O tym meczu już wyjaśniałem.
Jeśli chodzi o mecz z czerwca 2005 Groclin Dyskobolia - Górnik Łęczna to tutaj nie było rozmów z P. Ja kojarzę, że wszyscy byli spłoszeni po zatrzymaniu F.i D.
Ostatni mecz tej rundy to spotkanie z 12 czerwca 2005 Górnik Łęczna - Zagłębie Lubin, które wygraliśmy 2:1. Sędzią był Jarosław Ż., ale tu nie było żadnych rozmów, bo to był dla nas ostatni mecz, nie miał żadnego znaczenia jeśli chodzi o pozycję w tabeli i nie było sensu go załatwiać.
Ja chciałem powiedzieć, że Ż. był sędzią jeszcze jednego naszego meczu w sezonie 2005/2006. To był mecz z Polonią Warszawa, o którym już wyjaśniałem. (...) Nie mam wątpliwości, że Ż. dwukrotnie przesyłałem pieniądze pocztą lub przekazem bankowym. Raz za te dwa mecze w rundzie wiosennej w 2005, o których już wyjaśniałem i drugi raz za ten mecz z Polonią Warszawa, ewentualnie za ten mecz z Zagłębiem Lubin,ten ostatni z rundy wiosennej 2005.
Jeśli chodzi o sezon 2005/2006 to tutaj podejścia pod sędziów były już sporadyczne. Wynikało to po części ze zmiany podejścia prezesów bo to już był trzeci sezon w I lidze i wydano sporo pieniędzy, po części z tego, że zmienił się trener Bobo Kaczmarek, a pojawił Kubicki i były założenia, że ma budować zespół. Po za tym zwiększył się strach po zdarzeniach związanych z zatrzymaniami. Pamiętam, że przekazałem pieniądze P. po mecz z Legią w Warszawie, który był rozgrywany 11 grudnia 2005 i W. za mecz Górnik - Korona z 6 maja 2006 wygrany przez nas 3:0. Tutaj była decyzja prezesów o podejściu pod W. Sędzią meczu był S., pod którego nie podchodziłem. Nie pamiętam czy informowałem S., że W. został przez nas dobrze nastawiony do sędziego. Nie pamiętam czy W. przekazałem 10 czy 20 tys. zł.
Wydaje mi się, że innych meczów w tym sezonie nie kupiliśmy.
Znam Pawła G. od 10 lat. On jest z Lublina. (...) Pamiętam, że był taki mecz Wisła Kraków - Arka Gdynia, którego sędzią był Paweł G. To było chyba w sezonie 2005/2006. Pamiętam, że ten mecz zakończył się skandalem, bo sędzia G. zakończył ten mecz bo wbiegli kibice i zaatakowali zawodników Arki. Ja rozmawiałem przed meczem z G., chodziło coś o to żeby Arka nie wygrała tego meczu bo my z Arką rywalizowaliśmy o utrzymanie. Ja nic nie obiecywałem G. w związku z tym meczem. G. po tym meczu miał pretensje, nie potrafię powiedzieć o co. Nie pamiętam czy to była moja inicjatywa żeby rozmawiać z G. czy też kogoś z prezesów. Ja nie pośredniczyłem w innych kontaktach między działaczami a sędziami. Ja nigdy nie przekazywałem pieniędzy G. jako pośrednik kogokolwiek. Nie przypominam sobie żeby kiedykolwiek G. prosił mnie o o umożliwienie kontaktu z G. bądź innymi sędziami.
Zeznania Pawła Kryszałowicza - b. piłkarza Amiki Wronki
Wyjaśnienia Tomasza S. - b. sędziego - asystenta z Opola
Wyjaśnienia b. piłkarza Zagłębia Lubin Grzegorza B.
Wyjaśnienia b. członka zarządu PZPN i szefa pomorskiego OZPN Henryka Klocka
Wyjaśnienia b. trenera Arki Gdynia i Górnika Polkowice Mirosława D.
Wyjaśnienia b. sędziego Jacka G.
Zeznania byłego policjanta Tomasza Ł.
Wyjaśnienia Tomasza W. - b. sędziego z Opola
Wyjaśnienia byłego sędziego Adama K. z Warszawy
Wyjaśnienia b. piłkarza Zagłębia Lubin Andrzeja Sz.
Zeznania Janusza Hańderka - działacza PZPN
Wyjaśnienia Artura S. - b. wiceprezesa Górnika Polkowice
Zeznania Pawła Maźniewskiego - kierownika GKS Katowice
Zeznania Piotra Dziurowicza - b. prezesa GKS Katowice
Wyjaśnienia b. wiceprezesa Górnika Łęczna Bronisława K.
Zeznania sędziego Radosława Siejki
Wyjaśnienia Janusza J. - b. trenera bramkarzy Śląska Wrocław
Wyjaśnienia Grzegorza N. - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Arkadiusza B. - b. piłkarza Korony Kielce
Wyjaśnienia Mariusza Ł - b. działacza i trenera KSZO, Ceramiki Opoczno.
Wyjaśnienia Piotra Ś. - byłego sędziego z Katowic
Zeznania Czesława Michniewicza - b. trenera Lecha Poznań
Zeznania Antoniego Mitko - b. obserwatora PZPN
Wyjaśnienia Ireneusza K. - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Zeznania Andrzeja Strejlaua - b. przewodniczącego Kolegium Sędziów PZPN
Wyjaśnienia Wiesława K. - byłego obserwatora PZPN
Zeznania Tadeusza Pancerza - obserwatora PZPN
Wyjaśnienia Jacka M. - byłego piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Piotra Reissa - b. piłkarza Lecha Poznań
Wyjaśnienia Grzegorza G. - b. sędziego z Radomia
Wyjaśnienia Mariusza U. - b. piłkarza Zagłębia Sosnowiec
Wyjaśnienia Łukasza Piszczka - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Antoniego F. - b. sędziego ze Stalowej Woli
Wyjaśnienia Grzegorz S. - byłego piłkarza Górnika Łęczna
Wyjaśnienia Jerzego F. - b. prezesa Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Wita Ż. - b. obserwatora PZPN
Zeznania Janusza Kupcewicza - b. działacza Arki Gdynia
Wyjaśnienia Jerzego G. - byłego szefa kolegium sędziów PZPN
Wyjaśnienia Zbigniewa S. - kierownika drużyny Śląsk Wrocław
Wyjaśnienia Grzegorza K. - b. trenera Śląska Wrocław
Wyjaśnienia Janusza Wójcika - b. trenera Świtu Nowy Dwór
Zeznania Franciszka Smudy - b. trenera Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Zbigniewa W. - byłego zawodnika Lecha Poznań
Wyjaśnienia Roberta D. - był masażysty Lecha Poznań
Wyjaśnienia Krzysztofa W. - b. sędziego z Jeleniej Góry
Wyjaśnienia Tomasza W. - byłego sędziego z Warszawy
Wyjaśnienia Krzysztofa P. - b. obserwatora PZPN z Poznania
Wyjaśnienia Janusza S. - b. działacza Świtu
Wyjaśnienia Wojciecha Sz. - b. działacza Świtu NDM i Widzewa Łódź
Wyjaśnienia Mariana W. - byłego obserwatora PZPN z Katowic
Wyjaśnienia Krzysztofa S. - b. sędziego z Tarnowa.
Wyjaśnienia Jarosława Ż. - b. sędziego z Bydgoszczy
Wyjaśnienia Andrzeja K. - b. sędziego z Częstochowy
Wyjaśnienia Zbigniewa M. - b. sędziego z Piły
Wyjaśnienia Mirosława K. - b. sędziego asystenta z Opola
Wyjaśnienia Mariusza S. - b. sędziego z Opola
Wyjaśnienia Ryszarda F. pseudonim Fryzjer
Wyjaśnienia Mariana D. - b. działacza ze Śląska
Wyjaśnienia Piotra W. - byłego sędziego z Krakowa
Wyjaśnienia Ryszarda N. cz. 1, cz. 2 - b. właściciela Odry Opole
Wyjaśnienia b. sędziego Zbigniewa R.
Wyjaśnienia b. sędziego Grzegorza Sz.
Ponieważ akt oskarżenia nie trafił jeszcze do sądu, to nie mogę Wam napisać jakie Ryszard M. ma zarzuty, ale zapewne będziecie mogli wywnioskować z publikowanych protokołów przesłuchań. Są one dowodem w akcie oskarżenia dotyczącym tzw. gangu Fryzjera.
Przesłuchanie z 27 lipca 2006
(...) Ja potwierdzam, że obiecałem sędziemu spotkania Wisła Płock - Górnik Łęczna Zbigniewowi M. pieniądze, ale nie w kwocie 30 tys. jak wynika z zarzutu, ale 10 bądź 15 tys. zł. Ta obietnica dotyczyła jego pomocy w uzyskaniu korzystnego wyniku dla drużyny Górnika. Ja zadzwoniłem do M. przed meczem, nie potrafię powiedzieć ile przed meczem. Telefon musiał mi kiedyś podać. Złożyłem telefonicznie tę propozycję, podałem kwotę, o której mówiłem. On się zgodził. Przyjął tę propozycję. Mecz zakończył się naszą porażką 0:3. Nie przekazałem M. pieniędzy bo nie było korzystnego wyniku. Nie rozmawiałem z M. po meczu. Pieniądze dla M. miały być od zawodników. Niektórzy z nich wiedzieli, że złożyłem M. propozycję i on ją przyjął. Nie pamiętam którzy wiedzieli o tej propozycji. Drużyna miała zrobić składkę na sędziego. Tak się nie stało bo Górnik przegrał. Ja się przyznaję częściowo do tego zarzutu bo nie proponowałem kwoty 30 tys. (...)
Korupcja w Górniku Łęczna - kalendarium
Rozmawiałem z P. przed meczem, powiedziałem żeby dobrze nam sędziował bo graliśmy juniorami. Chodziło mi o sprawiedliwe sędziowanie. P. nic na to nie odpowiedział. Po meczu powiedział, że należy mu się premia. Powiedziałem, że zobaczymy. P. wydzwaniał do mnie na przestrzeni kilku miesięcy kilkakrotnie. Dopytywał się kiedy dostanie zaległą nagrodę. Ja mówiłem, że nie mam pieniędzy, że jak znajdę to się rozliczymy. Ja w marcu 2006, z tego co pamiętam dostałem pieniądze, które oficjalnie stanowiły moją premię wypłaconą na moje konto za za dobre wyniki sportowe przez kopalnię bądź klub. Ja te swoje prywatne pieniądze w kwocie 20 tys. przekazałem P. P. zadzwonił do mnie przed tym jak jechałem na zgrupowanie do Bełchatowa i upomniał się o pieniądze. Umówiłem się z nim na spotkanie na trasie przed Kamieńcem jak skręca się do Bełchatowa. Przyjechałem autobusem liniowym. On przyjechał samochodem, nie pamiętam jakiej marki. Przekazałem mu te pieniądze. On podwiózł mnie kawałek pod Bełchatów do ośrodka w pobliżu tej miejscowości gdzie była moja drużyna. (...)
Nie kojarzę zdarzeń z 2 kwietnia 2006 i takich zdarzeń korupcyjnych. Taka sytuacja nie miała miejsca. (...)
Ja nie wręczałem pieniędzy i nie składałem obietnic sędziom w innych spotkaniach piłkarskich. Nie mam nic wspólnego z gangiem Fryzjera, z nikim nie współpracowałem, dbałem tylko o wyniki swojej drużyny. Ja nie znałem i nie znam Fryzjera, nigdy go nie wiedziałem, nigdy nie miałem z nim kontaktu ani osobistego ani telefonicznego. (...)
Akt oskarżenia ws. tzw. gangu Fryzjera
W Górniku Łęczna pracuję od 1984, byłem zatrudniony jako masażysta i kierownik drużyny. Kierownikiem drużyny byłem w latach 1987 - 2002. Teraz jestem specjalistą odnowy biologicznej.
Przesłuchanie z 28 lipca 2006
W dniu dzisiejszym zostałem tym czasowo aresztowany w tej sprawie. Podczas przesłuchania przed
sądem w trakcie posiedzenia w sprawie tymczasowego aresztowania przyznałem się do popełnienia wszystkich zarzucanych mi przestępstw i oświadczyłem, że chcę współpracować z organami ścigania i ujawnić wszystkie przypadki działań korupcyjnych, w których uczestniczyłem. Wiem, że w tym zakresie będę mógł skorzystać z klauzuli bezkarności jeśli ujawnię wszystkie okoliczności tych przestępstw, osoby w nich uczestniczące oraz ich role w tych przestępstwach.
Zacznę wyjaśnienia od zdarzeń korupcyjnych w ostatnim sezonie 2005/2006.
Runda jesienna 2005 była czysta, tzn. ja nie uczestniczyłem w żadnym zdarzeniu korupcyjnym. Podejrzewam, że nie było podejścia kogokolwiek z naszego klubu do sędziów. Było to wynikiem decyzji prezesa klubu - pana Bronisława K. Ja byłem uczestnikiem takiej rozmowy, w której on powiedział, że tę rundę gramy na czysto. Było to wynikiem bardzo dobrej rundy jesiennej 2004/2005, szeregu zwycięstw. Prezes założył, że mając dobry skład możemy sobie poradzić bez ustawiania meczów i przekupywania w tym zakresie sędziów. Niestety rzeczywistość szybko zweryfikowała te założenia, zdobyliśmy w rundzie jesiennej chyba 11 punktów i zajmowaliśmy ostatnie miejsce w tabeli.
O meczu pomiędzy Górnikiem Łęczna z Legią Warszawa już wyjaśniałem. Ja zwróciłem się do P. o pomoc w tym meczu i sędziowanie korzystne dla mojej drużyny. On się zgodził. Było tak jak wyjaśniałem, nie proponowałem z tego co pamiętam, żadnej konkretnej kwoty, ale stawki i możliwości naszego klubu były znane, były to zwykle stawki 10-20 tys. za mecz. Chyba we dwóch czy trzech przypadkach były to kwota wyższa. Potwierdzam, że pieniądze zostały przekazane jakiś czas później podczas spotkania, które opisywałem, to było w marcu 2006, bo było to związane z pierwszym meczem w Bełchatowie, który był rozgrywany w marcu 2006 w Bełchatowie. Nie jestem pewien czy przed tym meczem dzwoniłem do P. z propozycją, nie wykluczam tego, ale nie pamiętam tej sytuacji. O tym żeby podejść tego sędziego decydował prezes K., był to efekt naszych wcześniejszych ustaleń, że tam gdzie będzie to możliwe trzeba próbować rozmawiać z sędzią i złożyć mu propozycję finansową w zamian za pomoc w osiągnięciu wyniku meczu. O tym, że rozmawiałem z P. i przyjął on propozycję poinformowałem prezesa K. przed meczem. K. był na meczu, rozmawiałem z nim przed meczem. Prezes zaakceptował tę propozycję, mecz wygraliśmy, P. zwrócił się o pieniądze. My nie mieliśmy wtedy pieniędzy i stąd tak późny termin realizacji tego zobowiązania. Dopiero wiosną otrzymałem premię, przelaną na konto, ona była przyznana przez prezesa i zatwierdzona przez zarząd. Było ustalone z K., że te pieniądze są przeznaczone właśnie na rozliczenie z P. W innym przypadku ja nie otrzymałbym tej premii, bo ja premię otrzymywałem po zwycięskich meczach i były to kwoty rzędu (...) do 2,5 tys. zł.
Kolejne spotkanie to Pogoń Szczecin - Górnik Łęczna rozegrany w Szczecinie 8 kwietnia 2006 i zakończony zwycięstwem Pogoni 2:1. Jestem pewien, że przed tym meczem nie dzwoniłem do P. Ja unikałem takich telefonów. Do P. podszedłem na boisku, podczas rozgrzewki. Powiedziałem mu, że zależy mi na zwycięstwie i jeśli pomoże to jest dla niego 20 tys. zł. P. przyjął tę propozycję, kiwnął głową na tak i pobiegł dalej. Mecz przegraliśmy i nie wracaliśmy do tematu. Z P. już na ten temat nie rozmawiałem. Nawet nie wiem kto był obserwatorem tego spotkania. Prezesa K. poinformowałem, że udało mi się złożyć propozycję P., chciałem żeby wiedział bo to on miał finansować ewentualną łapówkę i był to efekt naszych wcześniejszych ustaleń. K. jest formalnie wiceprezesem klubu.
Kolejny mecz to spotkanie Górnik Łęczna - Górnik Zabrze rozegrany w ostatniej kolejce 13 maja 2005 i zakończony naszym zwycięstwem 1:0. Sędzią głównym tego spotkania był Krzysztof S. To był ważny mecz dla końcowego układu tabeli i naszej obrony przed barażem. Nie dzwoniłem do S. przed meczem, jestem tego pewien. Zdecydowałem się podejść do niego bezpośrednio przed meczem, spytałem czy mógłby nam pomóc w tym meczu, nie zdążyłem nawet zaproponować mu pieniędzy. S. powiedział, że nie rozumie pytania i odszedł na drugą część boiska. Po prostu nie chciał ze mną rozmawiać. Do S. podszedłem w taki sposób po raz pierwszy, przy nim jako sędzim głównym nigdy nie wygraliśmy.
Teraz przejdę do sezonu 2004/2005.
Pierwsze spotkanie z układem korupcyjnym to mecz rundy jesiennej Górnik Łęczna - Górnik Zabrze z 2 października 2004, zakończony naszym zwycięstwem 2:0. Sędzią spotkania był Robert W. z Warszawy. Nie przypominam sobie żebym dzwonił do niego telefonicznie, my już wcześniej mieliśmy kontakty. Podszedłem do niego, z tego co pamiętam, bezpośrednio przed meczem chyba w okolicach szatni sędziowskiej. Zaproponowałem mu żeby pomógł nam w tym meczu w osiągnięciu zwycięstwa. Każda rozmowa wyglądała podobnie, ona zwykle trwała 15-30 sekund. Powiedziałem, że jeśli pomoże nam w zwycięstwie to mam przygotowaną dla niego kwotę. Były to pieniądze rzędu 10-20 tys. Nie pamiętam konkretnej kwoty w tym przypadku, ale 10 tys. to była najniższa pewna kwota. On się zgodził. My wygraliśmy to spotkanie, nie pamiętam dokładnie przebiegu tego meczu. Pomoc sędziego polegała na podyktowaniu wątpliwego rzutu wolnego, pokazaniu szybko obrońcy drużyny przeciwnej żółtej kartki, rozstrzyganie wątpliwych sytuacji na naszą korzyść. Pieniądze przekazałem bezpośrednio po meczu na obiekcie. Było to minimum 10 tys. zł, mogło być nawet 20 tys. Pieniądze dostałem od prezesa K. w gabinecie po meczu. O tym, że ustaliłem to z arbitrem, że złożyłem propozycje i, że W. ją przyjął K. wiedział. K. wiedział o każdym moim ruchu związany ze złożeniem propozycji i (...). To były nasze ustalenia (...). K. pieniądze wypłacił mi w gabinecie. (...)
Kolejny mecz to spotkanie Górnik Łęczna - Groclin Grodzisk Wielkopolski rozegrany 14 listopada 2004 i zakończony wygraną 2:1. Nie przypominam sobie żebym dzwonił do sędziego tego spotkania S. Rozmawiałem z nim na pewno przed meczem na obiekcie. Powiedziałem, że chcę żeby pomógł nam w wygranej, zaproponowałem kwotę za pomoc. Była to kwota 10 lub 20 tys. On się zgodził. Poinformowałem K., że propozycja została przyjęta. Pieniędzy nie przekazałem od razu po meczu bo prezes nie miał przygotowanej kwoty. Powiedziałem S. po meczu, że pieniądze zostaną przekazane mu później. Na pewno mieliśmy kontakt telefoniczny, nie pamiętam jego numeru telefonu, nie pamiętam czy mam zapisany jego numer w telefonie. Spotkaliśmy się ok. 2 tyg. po meczu w Warszawie. Ja byłem tam z zawodnikami na badaniach. S. był wtedy w Warszawie. Spotkaliśmy się koło kliniki. Przekazałem mu te pieniądze. Otrzymałem je od prezesa przed wyjazdem. Prezes wiedział, że są one przeznaczone na rozliczenie się z S.
Kolejne spotkanie to Górnik Łęczna - GKS Katowice rozegrany 19 kwietnia 2005 i zakończony wynikiem 4:2 dla Łęcznej. Nie było tutaj kontaktu telefonicznego, do sędziego C. podszedłem na naszym obiekcie bezpośrednio przed meczem. Nie znałem go osobiście, ze dwa razy sędziował nam mecze. Zdecydowałem się do niego podejść, złożyłem mu propozycje, że jak pomoże nam w wygraniu meczu to mamy dla niego premię w kwocie 10 tys. On się zgodził. Poinformowałem prezesa K., że propozycja poszła i została przyjęta. Nie potrafię sobie przypomnieć okoliczności i miejsca przekazania pieniędzy, ale na pewno nie wręczyłem tych pieniędzy bezpośrednio po meczu, musieliśmy się kontaktować telefonicznie i gdzieś umówić. Przekazanie tych pieniędzy nastąpiło na pewno, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Pieniądze otrzymałem od K., wiedział na co są przeznaczone - ten układ był jasny i czytelny.
Kolejne spotkanie to mecz Górnik Łęczna - Wisła Kraków z 20 kwietnia 2005. Pamiętam, że przed meczem zadzwonił do mnie Mirek K. - były sędzia liniowy z Opola. On poinformował mnie, że M. będzie sędzią tego spotkania. Ja podjąłem temat, chciałem pozyskać M. i złożyć mu propozycję korzyści za pomoc w wygranej naszego klubu. Poprosiłem K. o rozmowę w tym zakresie czy wyraża zgodę na pomoc wygraniu tego meczu i przyjęciu pieniędzy. K. oddzwonił, że sprawa jest załatwiona i M. jest zainteresowany tematem. Pamiętam, że padały konkretne kwoty, to była kwota 10 tys. Pamiętam, że z M. rozmawiałem przed meczem, ponowiłem propozycję i uzyskałem potwierdzenie. Mecz zakończył się remisem 2-2. Pieniądze nie zostały przekazane bezpośrednio po meczu bo padł remis. Ustaliliśmy w rozmowie z piłkarzami, że jednak trzeba zapłacić za remis, bo wynik z Wisłą Kraków był dobry. Pieniądze dla M. poszły z premii piłkarzy. Pieniądze przyniósł mi ówczesny kapitan - J. bądź K. Przed meczem 2-3 piłkarzy wiedziało, że jest propozycja dla M. i on zgodził się przyjąć pieniądze za pomoc w wygraniu meczu. Wiedzieli o tym jacyś starsi zawodnicy z rady drużyny bądź kapitan, ale nie potrafię podać ich nazwisk. Informację tym piłkarzom przekazał trener Marek K. On dowiedział się o tym ode mnie. Pieniądze przekazałem M. pod Poznaniem 20 lub 21 maja 2005, my graliśmy w tym czasie z Lechem Poznań. Ja podjechałem na stację CPN gdzie się umówiliśmy, on jechał wtedy na Śląsk sędziować jakiś mecz.
Kolejne spotkanie to mecz Górnik Łęczna - Wisła Płock zakończony naszym zwycięstwem 3:2. To był mecz rozegrany 1 maja 2005. Z tego co pamiętam z P. skontaktowałem się bez pośrednictwa innych osób. Rozmawialiśmy na stadionie, zaproponowałem mu 20 tys. zł za pomoc w wygraniu tego meczu. On się zgodził. Poinformowałem prezesa K. bo tak było zawsze. On zaakceptował ten układ. Pieniędzy nie przekazałem chyba bezpośrednio po meczu tylko jakiś czas potem jak jechaliśmy na jakiś mecz, ale nie pamiętam szczegółów. Pieniądze otrzymałem od prezesa K. Nie pamiętam z jakiej premii i czyjej one pochodziły.
Kolejne spotkanie to mecz Górnik Łęczna - Amica Wronki rozegrany 25 maja 2005, zakończony zwycięstwem 1:0. Sędzią spotkania był Leszek G. Z nim znałem się od dawna, jeszcze z II ligi. Rozmawiałem z nim telefonicznie przed meczem i na stadionie. Prosiłem go o pomoc w wygranej, nie proponowałem pieniędzy. On zgodził się ale spytał mnie czy w zamian nie pomogę mu w przyjęciu do szpitala i przyśpieszeniu terminu operacji. On wiedziałem, że mam dobre kontakty w szpitalu w Piekarach (...). G. miał mieć jakąś operację kręgosłupa. Mecz wygraliśmy 1:0. Ja się zgodziłem. Pomogłem mu w tej sprawie po meczu, dzwoniłem bezpośrednio do doktora (...).
To tyle jeśli chodzi o sezon 2004/2005.
Jeśli chodzi o sezon 2003/2004 to wyjaśniam:
Mecz pomiędzy Górnik Łęczna - Wisła Płock z 9 sierpnia 2003 zakończony wynikiem 3:1. Wręczyłem kwotę, prawdopodobnie 20 tys. zł, ale nie jestem pewien jej wysokości sędziemu Krzysztofowi Z. Odbyło się to po jakimś czasie po meczu, ale teraz dokładnie nie pamiętam kiedy, w przeciągu czasu ok. 2-3 tygodni po meczu. Nie pamiętam miejsca, ale z tego co sobie przypominam ja jechałem na to miejsce samochodem i on. Podejrzewam, że to było w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Świadków tego przekazania pieniędzy nie było. Propozycję korupcyjną złożyłem mu telefonicznie przed meczem. On przyjął propozycję. O ile sobie przypominam w meczu tym sędzia pokazał czerwoną kartkę zawodnikowi Wisły - Kobylańskiemu. Myślę, że Z. drukował na naszą rzecz. Pieniądze na łapówkę przekazał mi prezes klubu Bogusław K. Wiedział on o niej i przed meczem poinformowałem go, że Z. przyjął propozycję. Skąd pochodziły te pieniądze nie wiem, nie pytałem.
Mecz Górnik Łęczna - Górnik Polkowice z 23 października 2003 zakończony wynikiem 1:0. Na polecenie prezesa złożyłem propozycję korupcyjną sędziemu Grzegorzowi G. w kwocie 10 lub 15 tys., ale dokładnie nie pamiętam. Propozycję złożyłem osobiście przed meczem. On się zgodził. Poinformowałem prezesa o zgodzie sędziego na tę propozycję. Mecz został wygrany bez pomocy sędziego. Górnik Łęczna wygrał mimo, że mecz kończył w 9-cio osobowym składzie. Padła bramka uznana za "bramkę roku" przez Canal Plus. Pieniądze wypłaciłem osobiście sędziemu na trasie Lubin - Radom po jakimś czasie tj. po ok. 2 tygodniach. Pieniądze otrzymałem osobiście od prezesa. Świadków przekazania tych pieniędzy sędziemu nie było.
Mecz Górnik Łęczna - Groclin Dyskobolia z 28 marca 2004 zakończony wynikiem 1:0. Mecz sędziował Robert W. Propozycję łapówki złożyłem mu bezpośrednio przed meczem na stadionie. Była to kwota 20 tys. Propozycję przyjął, zgodził się. Mecz wygrany był po bramce samobójczej. Górnik sam wygrał ten mecz bez pomocy sędziego, który w żaden sposób nie drukował na rzecz Górnika. Złożyć propozycję sędziemu zlecił mi prezes K. Poinformowałem go przed meczem, że sędzia przyjął propozycję. Pieniądze przekazałem sędziemu po ok. 1-2 tyg. po meczu na trasie Lublin - Warszawa, ale dokładnie gdzie nie pamiętam, chyba za Garwolinem na stacji benzynowej. Pieniądze dał prezes. Z jakiego źródła pochodziły nie pamiętam.
Mecz Górnik Łęczna - Widzew Łódź z 3 kwietnia 2004 zakończony wynikiem 2:1. Z tego co sobie przypominam na polecenie prezesa K. złożyłem propozycję korupcyjną sędziemu W. w kwocie 10 tys. On prawdopodobnie tej propozycji nie przyjął. Wydaje mi się, że przyczyną była zbyt mała kwota. Pieniądze nie zostały mu przekazane. Nie pamiętam już jak to było - w ogólnym rezultacie do niczego nie doszło. Nie przypominam sobie przebiegu tego meczu.
Mecz Górnik Łęczna - Górnik Zabrze z 8 czerwca 2004 zakończony wynikiem 1:0. Złożyłem propozycję korupcyjną sędziemu M. Nie pamiętam czy wcześniej telefoniczną. Na pewno rozmawialiśmy na terenie stadionu przed meczem. Zaproponowałem kwotę co najmniej 20 tys., ale mogło być więcej. Teraz dokładnie już nie pamiętam. Propozycję złożyłem na polecenie prezesa i o jej przyjęciu poinformowałem go przed meczem. Jeśli chodzi o wypłacenie tej łapówki to nastąpiło ok. 3 tyg. po meczu. Nastąpiło to w okolicach Warszawy na stacji. Świadków tego zdarzenia nie było. Pieniądze przekazałem osobiście sędziemu. Pieniądze pochodziły od prezesa. Mecz raczej nie był w żaden sposób drukowany przez sędziego na naszą korzyść.
To wszystko jeśli chodzi o sezon 2003/2004.
Teraz wyjaśnię o meczu barażowym o pierwszą ligę po sezonie 2002/2003. Był to Górnik Łęczna - Zagłębie Lubin z 15 czerwca 2003 zakończony wynikiem 1:0. Sędziował sędzia K. Nie pamiętam okoliczności złożenia mu propozycji korupcyjnej. Nastąpiło to jak zwykle na polecenie prezesa. Prawdopodobnie rozmawiałem z nim przed meczem. Chodziło prawdopodobnie o kwotę 30 tys. On przyjął tę propozycję. Poinformowałem prezesa o przyjęciu propozycji przez sędziego. Mecz został wygrany bez żadnej pomocy sędziego, a powinien być wygrany 4:0, jeśli drużyna by grała dokładniej. Prawdopodobnie pieniądze zapłaciłem sędziemu po meczu, ale tego nie jestem pewien. Pieniądze pochodziły od prezesa, ale z jakiego źródła nie wiem.
W tym miejscu zacznę wyjaśniać o przebiegu sezonu 2002/2003.
Mecz Górnik Łęczna - Polar Wrocław z 8 września 2002 zakończony wynikiem 3:2. Mecz sędziował Grzegorz Gromek. Złożyłem propozycję korupcyjną sędziemu w kwocie 5-10 tys., ale dokładnie nie pamiętam. Odbyło się to przed meczem na stadionie. Sędzia się zgodził. Trudno mi powiedzieć bo już nie pamiętam przebiegu spotkania czy sędzia nam pomagał. W tym przypadku środki na łapówkę pochodziły prawdopodobnie z premii zawodników, ale tego nie jestem pewien. Zapłata ta nastąpiła sędziemu przeze mnie osobiście prawdopodobnie zaraz po meczu. Pieniądze od zawodników pochodziły prawdopodobnie z jakiejś wcześniejszej premii. Myślę, że piłkarze nie wiedzieli przed meczem o załatwieniu go z sędzią. Nie pamiętam już czy to ja czy trener kazał się zrzucić po meczu na łapówkę dla sędziego. Prezes jeśli środki na łapówkę pochodziły od zawodników to o niej nie wiedział. Teraz nie pamiętam z czyjej inicjatywy złożyłem tę propozycję swojej czy trenera (trenerem był wówczas Paweł Kowalski - dopisek dpanek).
Mecz Górnik Łęczna - Ruch Radzionków z 25 maja 2003 zakończony wynikiem 1:0. Teraz nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że propozycję korupcyjną złożyłem sędziemu na polecenie prezesa K. Sędzią był sędzia Piotrowicz. Chodziło o kwotę pomiędzy 5 a 10 tys, ale bardziej 5 tys. Zgodził się na tę propozycję. Prezes został poinformowany przed meczem. Złożenie propozycji korupcyjnej nastąpiło prawdopodobnie przed meczem. Mecz nie był w żaden sposób sędziowany pod drużynę Górnika. Pieniądze przekazałem sędziemu osobiście po jakimś czasie ok. miesiąca w okolicach Szklarskiej gdzie z drużyną byliśmy na zgrupowaniu przed barażem. On tam przyjechał po uzgodnieniu telefonicznym. Świadków przekazania tych pieniędzy nie było. Pieniądze otrzymałem od prezesa, z jakiego źródła je miał nie wiem.
Mecz ŁKS - Górnik Łęczna z 30 marca 2003 zakończony wynikiem 0:1. Sędziował sędzia Oparcik. Propozycję korupcyjną za wygranie meczu złożyłem mu osobiście na polecenie prezesa K. przed meczem na stadionie. Chodziło o kwotę rzędu 5-10 tys., ale dokładnie nie pamiętam. On się zgodził. Poinformowałem o tym przed meczem prezesa. Mecz nie był w żaden sposób drukowany przez sędziego na stronę Górnika. Górnik kończył go w 10 osób. Pieniądze zostały wypłacone sędziemu prawdopodobnie po meczu, ale nie przypominam sobie dokładnie. Pieniądze pochodziły od prezesa.
Mecz Tłoki Gorzyce - Górnik Łęczna z 25 kwietnia 2003 zakończony wynikiem 0:1. Propozycję korupcyjną w zamian za wygranie meczu złożyłem osobiście sędziemu Wieczerzakowi. On ją przyjął. Była to kwota prawdopodobnie 10 tys. zł. Złożyłem ją na polecenie prezesa. O jej przyjęciu powiadomiłem prezesa przed meczem. Moim zdaniem z tego co sobie przypominam sędzia nie sędziował na rzecz Górnika. Bramka padła prawidłowo. Pieniądze przekazałem zaraz po meczu sędziemu osobiście. Było to gdzieś 50 km za Gorzycami na trasie do Sandomierza. Świadków tego nie było. Pieniądze dał mi prezes, a mogły pochodzić z premii dla kadry i dla mnie. Nie jestem jednak tego pewien.
Mecz Górnik Łęczna -Podbeskidzie Bielsko Biała z 10 maja 2003, zakończony wynikiem 2:1. Propozycję korupcyjną w zamian za zwycięstwo Górnika złożyłem osobiście sędziemu Zbigniewowi Lisieckiemu.Trudno mi powiedzieć czy przed meczem na stadionie czy telefonicznie, ale raczej bezpośrednio przed meczem. Kwota 5 tys. Sędzia przyjął propozycję o czym poinformowałem prezesa K. Złożenie propozycji korupcyjnej nastąpiło na jego polecenie. W ogóle nie kojarzę przebiegu tego meczu i nie wiem czy był drukowany na rzecz Górnika, ale raczej nie. Pieniądze przekazałem osobiście sędziemu najprawdopodobniej zaraz po meczu. Oczywiście bez żadnych świadków. Pieniądze pochodziły od prezesa.
Mecz Ceramika Opoczno - Górnik Łęczna rozegrany 17 maja 2003, a zakończony wynikiem 2:1 dla Ceramiki. Na polecenie prezesa K. złożyłem propozycję korupcyjną w zamian za wygranie meczu sędziemu Setli. Było to w Opocznie na stadionie przed meczem. On jej nie przyjął. Powiedział, że nie interesuje go żadna propozycja. Nie wymieniłem nawet kwoty. Poinformowałem przed meczem prezesa K., że ta propozycja nie została przyjęta. Mecz moim zdaniem był sędziowany kontrowersyjnie i na rzecz Ceramiki sędziowany tendencyjnie.
Mecz Ruch Radzionków - Górnik Łęczna z 25 maja 2003 zakończony wynikiem 0:1. Sędziował ten mecz sędzia Piotrowicz. Propozycję korupcyjną za wygrany mecz, rzędu 5-10 tys., ale dokładnej kwoty nie pamiętam, złożyłem mu osobiście przed meczem. On przyjął tę propozycję. Poinformowałem o tym prezesa K., z którego inicjatywy tę propozycję złożyłem. Mecz był generalnie bardzo słaby z obu stron. Górnik wygrał sam bez pomocy sędziego, ale ledwo. Te pieniądze przekazałem chyba razem z wcześniejszą łapówką w ośrodku w Szklarskiej, o którym wcześniej wyjaśniałem. Pieniądze pochodziły od prezesa, źródeł ich pochodzenia nie znam.
Były to wszystkie mecze, o których pamiętam, że składałem propozycję korupcyjną sędziom. Zawsze robiłem to sam. Nigdy nie było żadnych pośredników. Nie było też świadków tych propozycji, a później ich realizacji tj. wręczenia pieniędzy. Nie byliśmy w żadnym układzie i robiliśmy to we własnym zakresie. Ja nigdy żadnego meczu nie sprzedałem. Miałem czasami podejrzenie, że piłkarze Górnika Łęczna mogli sprzedać mecz, ale żadnych dowodów nigdy na to nie było. Mógł to być przypadek i było po prostu tak, że w danym meczu zawodnicy zagrali słabiej. To wszystko co mam na chwilę obecną do wyjaśnienia w sprawie. Być może, że przeoczyłem jakiś mecz gdzie składałem jakąś propozycję korupcyjną sędziemu, ale w chwili obecnej tego nie pamiętam. Mogło być tak, że podczas wyjaśnień pomyliłem wysokość kwot ale jest to raczej mało prawdopodobne. Natomiast co do opisanych zdarzeń korupcyjnych jestem pewien, że miały one miejsce. W sytuacji gdybym jeszcze przypomniał sobie inne sytuacje bądź szczegóły sytuacji już opisanych złożę w tym zakresie dodatkowe wyjaśnienia.
Przesłuchanie 10 sierpnia 2006:
W Górniku Łęczna pracuję od 1984. Początkowo do 1989 lub 88 pracowałem jako rehabilitant, później pełniłem dwie funkcje: rehabilitanta i kierownika drużyny. Tak było do 2003. Od 2003 pracowałem jedynie jako specjalista od odnowy biologicznej. Z korupcją w sporcie zetknąłem się już w latach 90. Początkowo to były tylko kolacje, różne gadżety, alkohol lub drobne prezenty. Z tego co pamiętam, ale są to już odległe czasy, więc co do dat mogę się mylić, ale pierwsze jakieś propozycje finansowe składane sędziemu w zamian za pomoc w uzyskaniu wyniku korzystnego dla Górnika Łęczna, pojawiły się gdzieś w 2001 lub 2002. W tamtym jednak czasie ja się tym nie zajmowałem, natomiast docierały do mnie informacje, że takie rzeczy mogą się dziać w Górniku. Wtedy w 2001 trenerem Górnika był pan Wojciech Wąsikiewicz. Po Wąsikiewiczu trenerem był Paweł Kowalski. Za czasów Wąsikiewicza nie było wyników sportowych, dlatego on po jakiś czterech miesiącach został zwolniony. Chyba to było w październiku chyba 2001. Po Wąsikiewiczu trenerem został Tadeusz Łapa, gdzieś od marca chyba 2002. Teraz już chyba sobie przypominam jak było. Gdy GKS Katowice i Śląsk Wrocław wchodziły do I ligi to był sezon 1999/2000. Wtedy trenerem Górnika był pan Władysława Łach. Po rundzie jesiennej Łach został trenerem pierwszoligowego Śląska Wrocław, a w Górniku trenerem został Wąsikiewicz. Później trenerem był Łapa, a później od początku sezonu 2001/2002 do grudnia 2002 trenerem był Paweł Kowalski. Paweł Kowalski w środowisku był znany jako trener od awansów. Uważam, że on był bardzo dobrym trenerem, ale mógł też mieć układy. W sezonie 1999/2000 przegraliśmy rywalizację ze Śląskiem i Katowicami. W następnym sezonie 2001/2002 graliśmy baraże z KSZO Ostrowiec i ten baraż przegraliśmy. Awansowaliśmy do I ligi po sezonie 2002/2003. W tym sezonie trenerem był Jacek Zieliński. W tych sezonach wcześniejszych ja nie zajmowałem się łapówkami dla sędziów. Tak jak mówiłem dochodziły mnie słuchy, że nasz klub w sezonie 2001/2002 podejmował jakieś działania pozasportowe i podejrzewam, że tym mógł się zajmować właśnie trener Kowalski. Było tak, że ja zacząłem się zajmować sprawami łapówek dla sędziów w sezonie 2002/2003. Mogę powiedzieć, że w zasadzie zostałem nakłoniony, namówiony do tego żeby podchodzić pod sędziów przez prezesa K. Mogłem odmówić, ale tego nie zrobiłem. Tak jak już mówiłem pieniądze na łapówki pochodziły m.in. z premii, które dostawała kadra kierownicza. Ja nie wiem kto to wymyślił, taką procedurę pozyskiwania pieniędzy, na pewno ja tego pomysłu nie podsunąłem prezesowi K. Ja oficjalnie miałem przyznaną premię w wysokości 3 procent od premii dla zawodników za korzystny wynik sportowy. Ja nie pamiętam dokładnie, ale w latach wcześniejszych mogłem mieć 4 lub 5 procent. W ostatnich latach, od czasu gdy dostaliśmy się do I ligi miałem 3 procent. Z tego co wiem, to ja nie za każdy mecz dostawałem z kasy lub na konto bankowe przelew z kwotą większą o kilka procent od tego oficjalnego procentu. Zdarzało się tak, że przyznawano mi za niektóre mecze wyższy procent premii niż ten procent oficjalny. Zdarzało się, że dostawałem premię 5 lub 7 procentową. Nadwyżkę tych pieniędzy ja od razu wypłacałem z konta lub pobierałem z kasy i przekazywałem prezesowi K. Nie wiem, nie jestem pewien tego, ale podejrzewam, że inne osoby z tej kadry kierowniczej także miały podwyższony procent i nadwyżkę pieniędzy oddawali prezesowi K. My nie mieliśmy żadnego źródła informacji kto będzie nam sędziował dany mecz. Zazwyczaj dowiadywaliśmy się kto nam sędziuje już na obiekcie. Wtedy ewentualnie podchodziłem do sędziego z propozycją. Zdarzało się także, że to sam sędzia dzwonił do mnie wcześniej i informował mnie, że będzie u nas sędziował. Tak było w przypadku Tomasza P. O tym także informował mnie Hubert S., ale z nim nie było żadnych układów korupcyjnych. Może były jeszcze takie przypadki, ale ich nie pamiętam. Zawsze pieniądze dla sędziego otrzymywałem od prezesa K. Zawsze o tym, że będę próbował podejść do sędziego z propozycją wręczenia łapówki był przeze mnie informowany prezes K. Podejrzewam, że menadżer klubu K. mógł podchodzić z propozycjami do obserwatora lub delegata. Myślę, że K. mógł wiedzieć, że dany mecz będziemy kupować. Ode mnie, rzadko, ale miał takie informacje. (...) prezes zarządu podejrzewam, że też mógł o wszystkim wiedzieć, ja z nim jednak na ten temat nie rozmawiałem. Skoro jednak zwiększono mi premię on musiał wiedzieć po co i dlaczego. Podejrzewam, że trener Kaczmarek mógł o niczym nie wiedzieć.
W meczu z 20 kwietnia 2005 Górnik Łęczna - Wisła Kraków premiowaliśmy jedynie zwycięstwo. Propozycję złożyłem M. jedynie za zwycięstwo. Chyba zaproponowałem mu 15-20 tys. zł. Z tego co pamiętam to o tym meczu, o podejściu do sędziego mógł nie wiedzieć K., gdyż z taką inicjatywą wyszli zawodnicy. Co do okoliczności tego meczu to mam pewne wątpliwości. Nie pamiętam czy w ogóle przed meczem składałem M. jakąś propozycję. Z tego też powodu K. mógł nie wiedzieć o tym wręczeniu pieniędzy dla M. M. to był sędzia, który wcześniej dwa razy wysadził nas w powietrze na dwóch meczach, mimo, że składałem mu propozycje korupcyjne. Jedynie w meczu z Wisłą M. sędziował nam dobrze. Byliśmy zadowoleni bo zremisowaliśmy z liderem, mistrzem Polski. Wcześniej mecze z Wisłą zawsze kończyły się porażką. Jakiś czas po meczu - po tygodniu lub dwóch dowiedziałem się, że M. trzeba wypłacić pieniądze. Nie pamiętam już dzisiaj czy o tym powiedział mi kapitan drużyny, czy też drugi trener czy rada drużyny. Pieniądze dla M. - 10 tys. dostałem z szatni zawodników. Nie pamiętam teraz też dokładnie, a nie chcę nikogo pomawiać niesłusznie, kto mi te pieniądze konkretnie przyniósł. Mógł to być jeden z zawodników lub drugi trener. Myślę, że na tę kwotę zrzucili się zawodnicy. Te pieniądze przekazałem M. Mogłem także podejmować próby podejścia pod obserwatora, ale dokładnie tego nie pamiętam. Ja lepiej znałem sędziów niż obserwatorów. Często nawet obserwatorów na meczach nie widziałem. Znam sędziego Jacka G. Jesteśmy na "ty". Nie wiem czym dokładnie Jacek G. się zawodowo zajmuje, chyba jest przedstawicielem jakiejś firmy. Nic mi nie jest na ten temat wiadomo aby Górnik Łęczna kupował jakieś produkty od Jacka G. Nigdy Górnik nie kupował żadnego sprzętu od Wita Ż. Moim zdaniem nie są prawdziwe te plotki, które mówią, że Górnik Łęczna miał "opiekuna" w sezonie, w którym Śląsk i GKS awansowały do I ligi.
My podchodziliśmy do tych sędziów z propozycjami korupcyjnymi żeby tych sędziów zneutralizować. Chodziło o to, że mieliśmy przekonanie, podejrzenie, że sędzia może wziąć z drugiej strony i dlatego też składaliśmy też propozycję aby taki sędzia był neutralny, aby miał przekonanie, że niezależnie od tego kto wygra dostanie pieniądze.
Jeśli chodzi o te propozycje składane M. to wcześniej dzwonił do mnie Mirosław K. i zaproponował mi, że będzie pośredniczył w załatwieniu sprawy z M.
Przesłuchanie z 17 kwietnia 2007:
Podczas tymczasowego aresztowania przemyślałem zdarzenia z przeszłości. Część zdarzeń sobie przypomniałem, posiłkuję się podczas dzisiejszego przesłuchania zestawieniem 80 meczów Górnika Łęczna w I lidze w latach 2003 - 2006 obejmującym daty meczów, ich wynik, sędziów i obserwatorów.
Na wstępie chciałem powiedzieć, że znana była mi grupa sędziów, z którymi można było rozmawiać, składać im propozycje dotyczące danego meczu, a zasadniczo gdy mecz kończył się wynikiem korzystnym dla Górnika Łęczna to otrzymywali oni obiecane pieniądze. Były też pojedyncze wypadki, o których też powiem, kiedy prezes K. decydował, że pieniądze nie zostaną przekazane mimo wyniku korzystnego dla naszej drużyny bo jego zdaniem sędzia nam nie pomagał. Powodowało to pretensje takiego sędziego kierowane do mnie i często groźbę, że nas przekręci w następnym meczu.
Była grupa sędziów, o których wiedziałem, że nie można do nich podchodzić, że nie przyjmują propozycji i, że jej złożenie może spowodować nawet dodatkowe kłopoty dla naszej drużyny. Nie rozmawiałem i nie składałem propozycji finansowych sędziom: Jackowi Granatowi, Hubertowi Sielewiczowi, Zdzisławowi Bukalakowi, Marcinowi Borskiemu, Robertowi Małkowi, Mirosławowi Ryszka (pisownia nazwisk tak jak w wyjaśnieniach - dpanek). Z pozostałymi rozmawiałem, składałem im propozycje i przekazywałem pieniądze. Odniosę się konkretnie do każdego meczu Górnika Łęczna. Były też pojedyncze przypadki z poszczególnymi obserwatorami i te sytuacje też opiszę. Obiło mi się o uszy w klubie, że z obserwatorami rozmawiali też inni działacze, kierownictwo - prezes K. i K., może K. Oni przyjmowali delegatów i obserwatorów na kawie i w kawiarni.
Jeśli chodzi o mecz Górnik Łęczna - Wisła Płock z 9 sierpnia 2003, sędziowany przez Krzysztofa Z. i zakończonego naszą wygraną 3:1 to już składałem wyjaśnienia i je podtrzymuję.
Mecz Legia Warszawa - Górnik Łęczna z 16 sierpnia 2003, zakończony wynikiem 0-0, sędziowany przez Piotra S., którego obserwatorem był Krzysztof P., to sytuacja była taka, że ja rozmawiałem z S. przed meczem. Rozmawiałem z nim przed meczem w szatni. Złożyłem mu propozycję finansową za pomoc w zwycięstwie Górnika. Zaproponowałem mu 5 tys. za remis, 10 tys. za zwycięstwo. S. nie odmówił - powiedział "no to grać". Tak to było przyjęte w tych rozmowach, wszyscy wiedzieli o co chodzi. Mecz ten mieliśmy nawet szanse wygrać. Przekazałem S. pieniądze za ten mecz, z tego co pamiętam spotkaliśmy się w Warszawie, jakiś czas po meczu. Było to 2-3 tygodnie po meczu. Pieniądze na łapówkę dla S. otrzymałem od prezesa K.To K. podał mi przed meczem kwotę jaką mogę zaproponować S. Ja znałem też obserwatora tego meczu Krzysztofa P. Jemu też w szatni przed meczem, gdy sędziowie wyszli na rozgrzewkę, zaproponowałem pieniądze za pomoc w wygraniu tego meczu. Obserwator był w tym układzie ważny, on pilnował zachowania sędziego na boisku, miał wpływ na notę sędziego i jego poczucie bezpieczeństwa. Jakie ustalenia między sędzią a obserwatorem konkretnie nie wiem, nie rozmawiałem nigdy z sędzią i obserwatorem jednocześnie. P. otrzymał pieniądze w wysokości 5 lub 10 tys. Zasadniczo my proponowaliśmy i przekazywaliśmy kwoty między 5 a 20 tys. O propozycji dla P. wiedział K., K., może jeszcze ktoś. Ja miałem bezpośredni kontakt z K. z nim ustalałem kwestie finansowe. Pieniądze przekazałem P. w jego domu w Poznaniu. Było to przed meczem Lech Poznań - Górnik Łęczna z 17 października 2003. My z drużyną spaliśmy pod Poznaniem, ja jechałem do domu P. z pieniędzmi, z tego co pamiętam, z menadżerem Waldemarem K. On według mnie wiedział jaki był cel wizyty. Ja u P. byłem dwa razy w domu, w tym czasie gdy przekazywałem pieniądze i gdzieś dwa lata wcześniej. On był wtedy, mówi o czasie pierwszej wizyty, szefem obsady sędziów PZPN. Wracając do tego drugiego spotkania to przekazałem mu w domu te obiecane wcześniej pieniądze. (...).
Kolejne spotkanie to mecz Górnik Łęczna - Grodzisk Dyskobolia z 23 sierpnia 2003, zakończony wynikiem 1:0. Sędzią był Robert W., a obserwatorem Wiesław K. O tym meczu już wyjaśniałem. W. otrzymał 20 tys. Wnioskuję, że z K. mógł rozmawiać Waldemar K., oni się znali z Łodzi, ja mu nie składałem propozycji i nie przekazywałem pieniędzy.
Mecz Widzew Łódź- Górnik Łęczna z 30 sierpnia 2003 zakończony naszą wygraną 1:0, sędziowany przez Tomasza P., którego obserwował Wit Ż. O Tomaszu P. już wyjaśniałem. Jeśli chodzi o okoliczności tego meczu to nie pamiętam dokładnie tych zdarzeń związanych z P. Była chyba z mojej strony propozycja 15-20 tys. złotych przed meczem dla sędziego, ale nie pamiętam okoliczności przekazania tych pieniędzy. Pamiętam też, że ja na stadionie rozmawiałem też z obserwatorem Witem Ż. Ja zaproponowałem mu 5 lub 10 tys. zł. Była to nasza osobista rozmowa na stadionie. Witka ja znałem dobrze (...), on handlował sprzętem, w III lidze braliśmy od niego sprzęt. Witek przyjął propozycję. Uśmiechnął się jak to Wiciu i był bardzo zadowolony. Pamiętam, że obiecane pieniądze przekazałem mu bezpośrednio po meczu, ale już nie pamiętam czy na stadionie czy gdzieś się umówiliśmy. Pieniądze otrzymałem dla Witka bezpośrednio od K. O tych propozycjach wiedział przed meczem K.
Kolejny mecz to spotkanie Górnik Łęczna - Dospel Katowice z 1 września 2003, zakończone wynikiem 4:1, którego sędzią był Jacek G., a obserwatorem Zbigniew Przesmycki. Tutaj nie składałem żadnych propozycji sędziemu i obserwatorowi.
Kolejne spotkanie to mecz Odra Wodzisław - Górnik Łęczna z 20 września 2003, zakończony naszą porażką 2:0. Sędzią był Zbigniew M., a obserwatorem Jerzy M. Tutaj nie składałem żadnej propozycji ani sędziemu ani obserwatorowi.
Mecz Górnik Łęczna -Świt Nowy Dwór Mazowiecki z 27 września 2003, zakończony naszym zwycięstwem 1:0, sędzią był Leszek G., a obserwatorem Roman W. z Łodzi. O tym meczu już wyjaśniałem, G. nie przekazywałem żadnych pieniędzy, pomogłem mu w zabiegu operacyjnym.
Kolejne spotkanie to mecz z 4 października 2003, pomiędzy Górnikiem Łęczna a Polonią Warszawa, zakończone wynikiem 2:1. Sędzią był Piotr S., a obserwatorem Zbigniew Z. Rozmawiałem przed meczem z S. Zaproponowałem mu, zgodnie z ustaleniami z K., kwotę między 10 a 20 zł. Rozmowa była typowa. S. tej propozycji nie odrzucił. Kojarzę, że ja się spotkałem z S. po meczu w Warszawie. Przekazałem mu 10 bądź 20 tys. zł. (...) Pamiętam, że w tym meczu bramkarz Polonii Gubiec popełnił błąd, on wypuścił ją z rąk, biegł do sędziego liniowego, a nasi zawodnicy strzelili gola.
Mecz Lech Poznań - Górnik Łęczna z 17 października 2003, zakończony wygraną Lecha 5:2. Sędzią był Jacek G., obserwatorem Roman K. Ja sędziemu i obserwatorowi nie składałem żadnych propozycji. Pamiętam, że dzień przed meczem spotkaliśmy się z przedstawicielami jakiejś firmy sportowej (...) i on powiedział do K., że ten mecz na Lechu mamy przegrany, że wszystko jest ułożone. Według mnie ten mecz był ewidentnie przegrany przez piłkarzy Łęcznej, tam szybko kontuzje złapali grający w naszej drużynie: Czereszewski i nasz bramkarz Mioduszewski. Oni zresztą, co jest ważne w tej sytuacji, grali w Lechu Poznań. Czerwoną kartkę otrzymał też jeden z naszych zawodników.
Mecz Górnik Łęczna - Górnik Polkowice z 25 października 2003, zakończony naszą wygraną 1:0. Mecz sędziował Grzegorz G., a obserwatorem był Krzysztof W. Ja już o tym spotkaniu wyjaśniałem, złożyłem propozycję G. przed meczem, miał obiecane 20 tys. To było ustalone z K. Pamiętam jednak, że G. prowadził to spotkania dziwnie, pomagał Polkowicom, dał dwie czerwone kartki naszym zawodnikom. Wygraliśmy jedynie dzięki strzałowi życia Pawła Bugały. Ta bramka została wybrana bramką roku przez Canal Plus. Ja nic nie słyszałem żeby w tym meczu G. otrzymał propozycję korupcyjną od Polkowic. Wynik jednak był korzystny dla naszej drużyny i trzeba było obiecane pieniądze przekazać sędziemu. Odbyło się to na trasie Lublin - Radom, chyba w Zwoleniu.
Kolejny mecz to spotkanie Wisła Kraków - Górnik Łęczna z 30 października 2003 zakończony wygraną Wisły 4:0. Sędzią był Grzegorz K., a obserwatorem Grzegorz R. Tutaj chyba nawet nie było rozmowy z sędzią.
Kolejne dwa spotkania to mecz Górnik Łęczna - Górnik ZabrzeG z 8 listopada 2003, sędziowany przez Marcina Borskiego i mecz Amica Wronki - Górnik Łęczna z 23 listopada 2003, sędziowany przez Jacka G. Jak już wyjaśniałem tym sędziom nie składałem propozycji korupcyjnych.
Jeśli chodzi o mecz Wisła Płock - Górnik Łęczna z 13 marca 2004, zakończony wynikiem 0-0, którego sędzią był Piotr Ś., a obserwatorem Henryk K., to ja raczej nie rozmawiałem z sędzią. Nie znałem go. Nie kojarzę czy w tym meczu miałem szanse rozmawiać z Henrykiem K., bo prezes D. bardzo dbał pilnował kontaktów z obserwatorami i sędziami i było to w Płocku bardzo trudne. Generalnie K. dobrze znałem, on był u nas kilka razy na meczach II ligi.
Mecz Górnik Łęczna - Legia Warszawa z 21 marca 2003, zakończony wygraną Legii 3:0. Sędzią spotkania był Krzysztof Z., obserwatorem Zbigniew Z. Pamiętam, że rozmawiałem z Z. na obiekcie. Zaproponowałem mu 20 tys. zł za pomoc w wygranej. Ustaliłem to z K. Z. przytaknął, przyjął propozycję. Byliśmy jednak w tym meczu za słabi, mieliśmy kontuzję, sędzia nie był nam w stanie pomóc. Pamiętam, że w tym meczu padały dziwne bramki, nasza drużyna grała słabo i popełniała błędy.
Spotkanie Groclin Dyskobolia - Górnik Łęczna z 28 marca 2004 zakończony wynikiem 4:0. Mecz sędziował Tomasz P., obserwatorem był Wiesław K. Nie pamiętam okoliczności tego spotkania, mogła być jakaś propozycja dla P., ale wynik był dla nas niekorzystny, do niczego nie doszło. Stąd nie pamiętam szczegółów rozmowy z P.
Mecz Górnik Łęczna - Widzew Łódź z 3 kwietnia 2004, zakończony naszą wygraną 2:1. Mecz sędziował Robert W. (...) Ja wcześniej mówiłem o propozycji dla W. w tym meczu, którą on miał odrzucić. To dotyczyło jednak jakiś późniejszych zdarzeń. Faktycznie przekazałem mu po meczu z Widzewem obiecane 15 tys. Z tego co pamiętam spotkaliśmy się pod Warszawą, gdy graliśmy jeden z późniejszych meczów w Warszawie, był to mecz ze Świtem Nowy Dwór bądź Polonią Warszawa. Pieniądze na łapówkę otrzymałem od K., tak jak w poprzednich przypadkach. On był wtajemniczony w ustalenia z W. jeszcze przed meczem. K. akceptował propozycję 15 tys. zł dla W.
Mecz Dospel Katowice - Górnik Łęczna z 10 kwietnia 2004 zakończony remisem 1:1. Mecz był sędziowany przez Grzegorza G., obserwatorem był Zbigniew P. Tutaj chyba nawet nie było rozmowy z G., nie przekazywałem mu na pewno żadnych pieniędzy po tym meczu.
Mecz Górnik Łęczna - Odra Wodzisław Śląski z 17 kwietnia 2004 zakończony naszą przegraną 1:0. Sędzią był Mirosław R., a obserwatorem T. Tutaj nie było żadnej propozycji (...).
Świt Nowy Dwór - Górnik Łęczna z 24 kwietnia 2004 zakończony wygraną Świtu 1:0. Sędzią tego spotkania był Krzysztof S., a obserwatorem Jan Ć. Tutaj nie podchodziłem z propozycją dni do S. ani do Ć. Ze S. było tak, że ja słyszałem, że można z nim rozmawiać. Złożyłem mu propozycję w jednym z meczów w Łęcznej, o czym już wyjaśniałem ale on mnie pogonił. Nie chciał rozmawiać z Górnikiem Łęczna.
Spotkanie Polonia Warszawa - Górnik Łęczna z 3 maja 2004 zakończony wygraną 3:0. Sędzią był Zbigniew M., a obserwatorem Jan Ć. Tutaj chyba nie było nawet rozmów, mecz rozgrywany był w Warszawie, trenerem Polonii był słynny ratownik drużyn broniących się przed spadkiem - Broniszewski. Wynik dla nas był niekorzystny, nie kojarzę sytuacji związanych z tym meczem.
Mecz Górnik Łęczna - Lech Poznań z 8 maja 2004, zakończony wygraną Lecha 2:1. Sędzią był Piotr Ś., a obserwatorem Zbigniew Przesmycki. Tego sędziego nie znałem. Nie było z nim rozmowy.
Mecz Górnik Łęczna -Wisła Kraków z 21 maja 2004, zakończony wygraną Wisły 1:0. Sędzią spotkania był Piotr S., a obserwatorem Andrzej L. To był mecz ważny dla Wisły, ważyły się losy tytułu mistrzowskiego dla tej drużyny. Wisła bardzo się cieszyła ze zwycięstwa. Nie pamiętam dokładnie sytuacji związanej z tym meczem. Ja standardowo zgodnie z ustaleniami z K. mogłem proponować S. pieniądze za pomoc w wygranej. Ta rozmowa odbyła się przed meczem. Jeśli składałem propozycję, a nie pamiętam tego bo mecz ostatecznie przegraliśmy, to byłaby standardowa propozycja między 15 a 20 tys. Na pewno nie proponowałem S. wyższych kwot niż te które chodziły w Łęcznej. Wiem, że S. poprowadził to spotkanie bardzo dobrze i ten mecz sędziował uczciwie. Z L. przed tym meczem chyba nie rozmawiałem. Andrzeja L. znam od kilkunastu lat, on jest lekarzem. On przyjeżdżał do nas rzadko. Pamiętam go jako sędziego.
Mecz Górnik Zabrze - Górnik Łęczna z 8 czerwca 2004, wygrany przez nas 1:0. Sędzią był Marek M., a obserwatorem Roman K. O tym meczu już wyjaśniałem, podtrzymuję te wyjaśnienia. Tam była propozycja dla M. i poszły pieniądze. Ten mecz miał dla nas jeszcze znaczenie, bo była jeszcze kwestia i możliwość zajęcia 5 miejsca w tabeli i startu w Pucharze Intertoto. O to walczyliśmy i stąd udane podejście pod sędziego.
Kolejne spotkanie to mecz Górnik Łęczna - Amica Wronki z 11 czerwca 2004, zakończony wygraną Górnika 1:0. Sędzią tego spotkania był Zbigniew B., a obserwatorem Jerzy D. Ten mecz był dla nas bardzo ważny bo walczyliśmy o pozycję i możliwość gry w Intertoto. Pamiętam, że przed tym meczem były telefony do trenera i zawodników. Wiem to od trenera Zielińskiego. Rozmówcy mówili, że w tym meczu ma paść remis, a w takim przypadku będzie 100 tys. dla zawodników. Chodziło o obstawianie wyników w zakładach bukmacherskich. Pamiętam, że trener powiedział, że oni walczą o zwycięstwo i stanowczo odmówił. Zieliński chyba nawet odstawił jakiś zawodników od gry w tym meczu. Z B. nie rozmawiałem o tym meczu, dokładnie to była przyjacielska rozmowa, bo znamy się od lat. Prosiłem żeby nas nie skrzywdził, ale nie składałem mu żadnej propozycji finansowej. Takie były ustalenia między nami. Rozmawiałem natomiast z obserwatorem Józefem D. Znałem go dobrze, wielokrotnie przyjeżdżał do Łęcznej w II i III lidze. On się chwalił, że ten mecz to jest jego ostatni mecz. Zgodnie z ustaleniami z K. obiecałem mu 5 tys. zł za pomoc w tym meczu i dobrą notę dla B. B. zależało na dobrej ocenie, bał się o ocenę. D. się zgodził. Przyjął tę propozycję. Pieniądze przekazałem mu bezpośrednio po meczu na obiekcie. Pamiętam,że D. zawsze przyjeżdżał do nas na stadion z dużym wyprzedzeniem, brał udział w kolacjach. Wydaje mi się, że ja już mu przekazywałem pieniądze w II i III lidze, ale to były mniejsze kwoty. D. z tego co wiem to nie wyjeżdżał ze stadionu zanim nie dostał kasy.
Kolejny mecz to pierwsze spotkanie w nowym sezonie Wisła Kraków - Górnik Łęczna z 31 lipca 2004, zakończony wygraną Wisły 5:1. Sędzią meczu był Robert W., obserwatorem Jerzy M. Tutaj była taka sytuacja, że rozmawiałem z sędzią w szatni. Nawet się dobrze nie odezwałem a on mnie wyrzucił z szatni. Byłem tym zaskoczony bo wcześniej współpracowaliśmy. Pamiętam, że w tym meczu prowadziliśmy 1:0. Później W. dał czerwoną kartkę Wędzyńskiemu, liderowi naszej pomocy, to było w pierwszej minucie po przerwie i wszystko się posypało.
Mecz Górnik Łęczna - Cracovia z 7 sierpnia 2004 zakończony naszą wygraną 3:1. Sędzią był Grzegorz G., a obserwatorem Zbigniew Z. Przed tym meczem nie rozmawiałem z G. Łączę tą z tą sytuacją z nieszczęsnym meczem z Polkowicami. G. w tym meczu chciał się zrehabilitować. Nie kojarzę pieniędzy w związku z tym meczem. G. to sędzia z naszego regionu, znamy się dość dobrze. Bardzo dobrze znam ojca G., też byłego sędziego.
Mecz Polonia Warszawa - Górnik Łęczna z 21 sierpnia 2004, zakończony zwycięstwem Polonii 1:0. Sędzią był Piotr S., obserwatorem Hańderek. Tutaj chyba nawet nie rozmawiałem z S. Pamiętam, że tu była ambicjonalna rozgrywka między trenerami, bo Motyka starał się o przyjęcie do Łęcznej.
Mecz Górnik Łęczna - Odra Wodzisław z 28 sierpnia 2004 sędziowany przez Marcina Borskiego, mecz Dospel Katowice - Górnik Łęczna z 11 września 2004 sędziowany przez Zdzisława B. i Górnik Łęczna - Legia Warszawa z 19 września 2004b sędziowany przez Roberta M. były meczami, w których nie rozmawiałem z sędziami.
Kolejny mecz to mecz Wisła Płock - Górnik Łęczna z 28 września 2004. Mecz zakończył się wynikiem 3:0 dla Wisły Płock. Chcę dodać, że składając propozycję przed tym meczem M. zostałem przez niego wyśmiany, podejrzewam, że z uwagi na niską kwotę. Była to chyba kwota 10 tys. za remis i 20 tys. za zwycięstwo. W tym meczu uważam, że M. sędziował stronniczo pod Wisłę. Podyktował przeciwko nam rzut karny i ukarał naszego zawodnika Janusza Wolańskiego czerwoną kartką. Później po tym meczu mieliśmy pretensje do M. i chcieliśmy żeby na kasecie wideo zobaczył swoje błędy. On nie chciał tej kasety oglądać. Po kilku dniach wysłał fax do klubu, w którym przeprosił za swoje decyzje i błędy. Przepraszał nas również w prasie.
Kolejny mecz Górnik Łęczna - Górnik Zabrze z 22 października 2004. O tym meczu już wyjaśniałem.
Następny mecz to mecz Pogoń Szczecin - Górnik Łęczna z 16 października 2004. Sędzią tego meczu był Grzegorz G. Przed tym meczem na obiekcie złożyłem propozycję sędziemu tego meczu. Zaproponowałem mu standardową kwotę za za zwycięstwo i remis odpowiednio: 20 tys. lub 10 tys. G. jak zwykle przyjął tę propozycję. Obserwatorem tego meczu był Wit Ż., ale przed tym meczem do niego nie podszedłem. G. jednak sędziował ten mecz stronniczo przeciwko nam. Ukarał (...) niesłusznie czerwoną kartką. O ile dobrze pamiętam to B. strzelił w tym meczu bramkę ze spalonego. Mecz przegraliśmy 2:1. Z tego powodu G. pieniędzy nie dostał.
Kolejny mecz Górnik Łęczna - Lech Poznań z 30 października 2004. Sędzią tego meczu był Jacek G. Do tego sędziego wcześniej nie podchodziłem, tak jak już mówiłem.
Następny mecz to mecz Amica Wronki - Górnik Łęczna z 7 listopada 2004. Mecz ten sędziował Borski Marcin i do niego tak jak do G. nie podchodziłem.
Kolejny mecz to Górnik Łęczna - Groclin Dyskobolia z 14 listopada 2004. Nie pamiętam dokładnie tego meczu. Mam wątpliwości co do tego czy po tym meczu spotkałem się z S. w Warszawie czy po tych poprzednich. Uważam, że po tamtych meczach przekazałem mu pieniądze, tutaj mam totalną zaćmę, wcale tego meczu nie pamiętam. Jeśli w poprzednich wyjaśnieniach mówiłem, że po tym meczu spotkałem się z S. w Warszawie, to mogło tak być, że ale teraz już na spokojnie skłaniam się ku temu, że to było po meczu, o którym wyjaśniałem wcześniej. Nie pamiętam czy po tym meczu w ogóle przekazywałem S. pieniądze. Fakt, że był to ten sędzia i korzystny dla nas wynik może sugerować, że tak było, jednakże nie chcę go obciążać, gdyż wcale tego meczu nie pamiętam i mógłbym się pomylić.
Kolejny mecz to mecz Zagłębie Lubin - Górnik Łęczna z 20 listopada 2004. Sędziował ten mecz B. Był to sędzia, do którego ja nigdy nie podchodziłem z propozycjami. Coś kojarzę, że próbowałem podjąć rozmowę z obserwatorem Ż. gdy ten przechodził tunelem na boisko, ale była to krótka rozmowa, Ż. mnie zbył i się nie dogadaliśmy. Z tego co kojarzę to ten mecz przegraliśmy 1:0 w doliczonym czasie, po wyrzucie piłki z autu straciliśmy bramkę.
Mecz Górnik Łęczna - Wisła Kraków odbył się 20 kwietnia 2005. Sędziował Zbigniew M. O tym meczu już wyjaśniałem. Z tego co teraz kojarzę to mogło coś być tutaj z obserwatorem W., ale dokładnie tego nie pamiętam więc nie będę mówił. Z tego co pamiętam to ten mecz był przeniesiony bo u nas leżał jeszcze w marcu śnieg. Mecz ten powinien zostać rozegrany w marcu. W zarzucie mam, że przekazałem W. 4 tys. zł. Mogło tak być, ale nie zgadza mi się kwota, wydaje mi się ona za niska. Takich kwot w Łęcznej nie było. Mogła to być kwota minimum 5 tys.
Kolejny mecz to mecz z 18 marca 2005 między Cracovią a Górnikiem Łęczna. Mecz sędziował Antoni F. Do F. nigdy nie podchodziłem bo pamiętałem jak nas oszukał gdzieś w 1993 w meczu Lublinianka - Górnik Łęczna. Wtedy przegraliśmy i powiedziałem sobie, że do tego pana nie będę podchodził.
Mecz Górnik Łęczna - Polonia z 23 marca 2005 sędziowany przez Huberta S. był meczem bez historii. Do tego sędziego nie podchodziłem z propozycjami.
9 kwietnia 2005 odbył się mecz Odra Wodzisław - Górnik Łęczna. Sędziował B. Nie wiem co się stało, do nikogo nie podchodziłem, a wygraliśmy 5:0. Tak jak mówiłem do B. nie podchodziłem.
15 kwietnia 2005 odbył się mecz Górnik Łęczna -GKS Katowice. O tym meczu już wyjaśniałem. Podtrzymuję te wyjaśnienia.
Kolejny mecz to mecz z 23 kwietnia 2005 między Legią Warszawa a Górnikiem Łęczna. Ten mecz sędziował Ż. Jarosław. Ten mecz z tego co sobie przypominam był powiązany z innym meczem sędziowanym przez tego sędziego z 7 maja 2005 pomiędzy Górnikiem Zabrze a Górnikiem Łęczna. Przed tymi meczami rozmawiałem z Ż. Oferowałem mu pieniądze za pomoc w zwycięstwie lub remisie. Były to mecze wyjazdowe. Były to kwoty standardowe czyli 10 tys. za remis i 20 tys. za zwycięstwo. Z tego co pamiętam pieniądze Ż. dostał po tym drugim meczu za oba mecze. Z tego co kojarzę to nie spotkałem się z Ż., a pieniądze przesłałem mu przekazem pocztowym. On mi podał adres i dane osoby, na które miałem przesłać pieniądze. Nie pamiętam czy te pieniądze przesłałem zgodnie z poleceniem na jego brata czy ojca, ale na pewno nie na jego dane. Za Legię dostał 10 tys., za Górnika Zabrze 20 tys.
Kolejny mecz to mecz Górnik Łęczna - Wisła Płock z z 1 maja 2005. O tym meczu sędziowanym przez P. już wyjaśniałem.
Kolejny mecz to mecz z 14 maja 2005 między Górnikiem Łęczna a Pogonią Szczecin. Mecz bez historii. Do G. nie podchodziłem.
21 maja 2005 odbył się mecz między Lechem Poznań a Górnikiem Łęczna. Mecz sędziował Krzysztof Z. W tym meczu Z. miał egzamin komisyjny i dwóch obserwatorów bo gdzieś tam na poprzednim meczu podpadł. Sędziował ten mecz obiektywnie, próbowałem przed tym meczem do niego podejść, ale nawet nie chciał rozmawiać. Przegraliśmy ten mecz wyraźnie 3:0.
Mecz Górnik Łęczna - Amica Wronki z 25 maja 2005 sędziował (...). On miał według mnie dług wdzięczności za załatwienie operacji (...) Nie rozmawiałem z nim na temat pieniędzy.
Dyskobolia Grodzisk - Górnik Łęczna z 9 czerwca 2005 sędziował Tomasz P. Tutaj nie było żadnych pieniędzy. To było po zatrzymaniach F. i D. i trochę się uspokoiło.
12 czerwca 2005 odbył się mecz Górnik Łęczna - Zagłębie Lubin wygrany przez nas 2:1. Nie pamiętam dokładnie tego meczu. Kojarzę, że mogły być prowadzone jakieś rozmowy z Ż. przeze mnie, ale pewności nie mam więc nie chcę nikogo bezpodstawnie obciążać.
Kolejny mecz to mecz Górnik Łęczna - Wisła Kraków z 26 lipca 2005 prowadzony przez Mirosława Ryszka. Mecz zakończył się remisem. Do Ryszka nie podchodziłem. Obserwatorem był Andrzej Kobierski. W kuluarach coś słyszałem, że mogło być podejście do Kobierskiego. Ale wiem to tylko z plotek. (...)
W kolejnych meczach z Legią i Arką z 30 lipca i 6 sierpnia 2005, prowadzonych przez B. i G. nic się nie działo. Do tych sędziów nie podchodziłem.
W meczach z Bełchatowem z 20 sierpnia 2005, z Groclinem z 28 sierpnia 2005, z Cracovią z 10 września 2005, z Odrą Wodzisław z 17 września 2005, z Pogonią Szczecin z 25 września 2005 nic nie było.
1 października 2005 odbył się mecz między Polonią Warszawa a Górnikiem Łęczna. Sędziował Ż. Jestem przekonany, że pieniądze dla Ż. przekazywałem dwa razy. Dwa razy przesyłałem je pocztą. Za pierwszym razem to było łącznie za dwa mecze, o których już wyjaśniałem i z tego co pamiętam i z tego co pamiętam to drugi raz było właśnie za ten mecz. 100 procentowej pewności nie mam bo mogłem te pieniądze przekazywać za ten poprzedni mecz z Zagłębiem Lubin, ale skłaniam się ku temu meczowi. Przed tym meczem, o ile pamiętam, skontaktowałem się z Ż. i rozmawiałem z nim na temat pomocy dla nas w zamian za pieniądze. :Pieniądze na pewno poszły przekazem pocztowym, na adres podany przez Ż. Była to standardowa kwota 20 tys. Pamiętam, że ostatnią osobą, która cieszyła się z naszego zwycięstwa był trener naszej drużyny Bobo Kaczmarek. On był już spakowany do domu, bo myślał, że po tym meczu zostanie zwolniony. Mecz jednak został wygrany i Bobo musiał wrócić z nami do Łęcznej. Potem Kaczmarek poprowadził dwa mecze z Lechem Poznań i ze S.w drugim meczu niby z Wisłą Płock. Następnie został zwolniony.
14 października 2005 Między Górnikiem Łęczna i Lechem Poznań sędziowanym przez K. nic się nie działo. Następny mecz graliśmy 22 października 2005 tak jak już mówiłem nie z Wisłą Płock, ale z sędzią tego meczu S. On nas strasznie przekręcił w tym meczu i jeszcze nam się śmiał w twarz. Chyba wtedy wyrzucił z boiska naszego bramkarza, było wiele kontrowersyjnych sytuacji, zostaliśmy załatwieni równo. Sędziował ewidentnie pod Wisłę. Biała Mewa czyli pewnie Moszyński ewidentnie to załatwił. Proszę zwrócić uwagę, że obserwatorem w tym meczu był Grzegorz R. i w poprzednim meczu sędziowanym przez S. też z Wisłą Płock w 25 październiku 2005 kiedy sędzia S. wysadził nas w powietrze jest R.
W meczu z Zagłębiem i Koroną nic się nie działo. Sędziował M. i S. do których nie podchodziłem.
19 listopada 2005 odbył się mecz pomiędzy Górnikiem Łęczna a Amicą Wronki. Mecz sędziował Grzegorz G. Wydaje mi się, że tutaj nie było żadnego podejścia do sędziego bo to był pierwszy mecz nowego trenera Dariusza Kubickiego i tutaj z tego powodu nie dostałem polecenia podchodzenia pod sędziego.
Nie podchodziłem także do sędziego Artura Sz. w związku z meczem Górnik Zabrze - Górnik Łęczna z 26 listopada 2005.
Następny mecz sędziował G. z 3 grudnia 2005 z Wisłą Kraków. Nie podchodziłem do niego.
O kolejnym meczu z 11 grudnia 2005 z Legią sędziowanym przez P. już wyjaśniałem.
W kolejnych meczach nic nie było.
Dopiero 6 maja 2006 odbył się mecz Górnik Łęczna - Korona Kielce. Sędziował Hubert S., a obserwatorem był W. Przed tym meczem dostałem polecenie od K. abym podszedł z propozycją do obserwatora W. Prezes wiedział, że ja nie podejdę do S., w mojej ocenie S. nie brał i dlatego nie podchodziłem do niego. To jest mój dobry znajomy. Prezesi liczyli na to, że to W. wpłynie na sędziego i kazali mi do niego podejść. Podszedłem do niego i złożyłem mu propozycję. On się zgodził. Jakiś czas po meczu umówiłem się z W. w Warszawie, dokładnie koło Warszawy w miejscowość Zakręt na stacji benzynowej. Tam przekazałem mu pieniądze. Mam wątpliwości co do tej kwoty, wydaje mi się, że jest ona za wysoka. Myślę, że on mógł dostać 10 tys., ale skoro mówi, że dostał 20 tys. to pewnie tak było.
Próbowałem podejść z propozycją do S. przed meczem Górnik Łęczna - Górnik Zabrze z 13 maja 2006. S. jednak nie przyjął propozycji.
Ja składałem kilka razy propozycję S. bo po jego zachowaniu wnioskowałem, że on może tę propozycję przyjąć. Sądzę, że on nie przyjął tych propozycji z uwagi na zbyt niskie kwoty. Sądzę, że S. tańczył z Białą Mewą czyli M. z Wisły Płock, bo tak jak nas przekręcił z Wisłą Płock, śmiejąc nam się w oczy, to przypuszczam, że to nie było przypadkowe. On wręcz dawał do zrozumienia, że grana drugą stronę. Dla przykładu podam dlaczego po pierwszej propozycji dla G. już do niego nie podchodziłem. On mi powiedział, że bardzo mnie lubi, ale żebym sobie głowy nie zawracał bo on zawsze będzie sędziował to co na boisku, dlatego więcej do niego nie podchodziłem, ze S. była taka dziwna rozmowa.
Chcę dodać, że byli tacy bezczelni sędziowie, którzy domagali się wręcz pieniędzy. Mówili przed meczem, że jak nie dostaną pieniędzy to nas przekręcą. Takim sędzią był Robert W., P., Słyszałem także, że na spotkaniach sędziów związanych z ich szkoleniami i egzaminami, pewne grupy sędziów ustalały stawki jakie będą obowiązywać w danym sezonie. Słyszałem, że nawet decydowali przed sezonem, który zespół spadnie.
W pewnym momencie, że to prezesi wydawali mi polecenie. Chcę powiedzieć, że przede wszystkim polecenia podchodzenia do sędziów otrzymywałem od prezesa K. Były chyba dwa lub trzy przypadki gdy takie polecenie dostałem od prezesa K. Nie pamiętam jednak dzisiaj o jakie mecze chodziło. Jestem przekonany, że K. doskonale wiedział co się dzieje w klubie i razem z K. o tym decydowali. Bez jego wiedzy i przyzwolenia nie można było nic kompletnie zrobić. Ja jednak nie uczestniczyłem w jego rozmowach z K. więc nie mogę podać konkretnych faktów, natomiast pracowałem w tym klubie wiele lat i wiem, że bez jego zgody coś takiego nie mogłoby funkcjonować.
Przesłuchanie 1 września 2008:
O pierwszą ligę walczyliśmy w latach 1998-2000 zajmując trzykrotnie miejsce za podium. W 2002 uczestniczyliśmy w barażach o pierwszą ligę z KSZO Ostrowiec. Były to baraże przegrane. Pamiętam, że mecz barażowy w Ostrowcu sędziował G., kto sędziował w Łęcznej nie pamiętam. Pamiętam, że ten mecz w Ostrowcu przegraliśmy 2:1. To był mecz, który sędziował G. Utkwiło mi w pamięci, że w tym meczu w Ostrowcu nie mogliśmy wyjść ze swojej połowy. Tam sędzia odgwizdywał co chwile faule przeciwko nam. Pamiętam, że w tym meczu w Ostrowcu technicznym był F. On mówił w trakcie meczu żebyśmy się nie denerwowali.
W tym sezonie, którego finałem był baraż z KSZO były z naszej strony podejścia korupcyjne. Ale ja wykonywałem polecenia swoich przełożonych, ja byłem jedynie kierownikiem i masażystą. Zostałem z racji tego, że byłem od 20 lat najbliżej boiska do tych celów wykorzystywany. Ja G. jak i F. znałem z wcześniejszych meczów, które nam sędziowali. F. znałem od 20 lat, był sędzią z naszego regionu.
Ja nic nie wiem o podchodzeniu do sędziów tych spotkań z KSZO. Myślę, że wiedzę w tym zakresie mieliby prezesi K. i K., może trenerzy. Trenerem Górnika Łęczna był w tym czasie Paweł Kowalski.
Jeśli chodzi o mechanizm mojego podejścia pod sędziów danego meczu i złożenia im propozycji to ja nigdy nie otrzymywałem pieniędzy na ten cel przed meczem. Ja wykonywałem w tym zakresie przede wszystkim polecenia prezesa K. Ja nie byłem jedyną osobą w klubie, która znała sędziów Znali sędziów także prezesi oraz trener Kowalski, który też kilkanaście lat pracował w lidze.
Pan K. był menadżerem klubu, on znał sędziów, bo był wcześniej działaczem w Opocznie. On przyszedł do nas przed tym sezonem, gdy Górnik awansował do I ligi. On był głównym organizatorem imprezy sportowej, pośredniczył w kontaktach między działaczami a piłkarzami, ja otrzymywałem polecenia podejścia pod sędziego od K. bądź w niektórych przypadkach od K.
Ja wiem, że działacze Górnika mieli wiedzę kto będzie obserwatorem bądź sędzią danego meczu zanim była podana oficjalna obsada bo rozmawiali ze mną o podejściu do danego sędziego i już wiedzieli kto będzie sędziował. Były też sytuację, że działacze prosili mnie żebym ustalił sędziego bądź obserwatora naszego meczu. Ja wykorzystywałem w tym zakresie swoje znajomości w środowisku. Zwracałem się z tym telefonicznie do Jerzego G., który miał taką wiedzę i mnie o tym w kilku przypadkach informował. Pytałem o obsadę także Wita Ż., który miał taką wiedzę z PZPN. On też w kilku przypadkach podał mi obsadę sędziowską meczów Górnika Łęczna. Pomagał mi też w ustalaniu obsady drugoligowy sędzia Grzegorz G. To on właściwie sam zaoferował mi pomoc w podaniu obsady. Kilkukrotnie podał mi obsadę sędziowską meczów Górnika. Ja mu za tę pomoc zapłaciłem mu 10 bądź 15 tys.
Pamiętam, że przed awansem do I ligi chyba w 2001 lub w 2002 doszło do spotkania z Jerzym G., który był wówczas szefem kolegium sędziów PZPN i zajmował się obsadą. Spotkanie się odbyło w Warszawie w jakiejś kawiarni, ale nie potrafię dokładnie podać gdzie. To spotkanie dotyczyło
obsadzania meczów Górnika Łęczna sędziami bliżej nam znanymi. To była grupa kilku sędziów, która miała być obsadzana w meczach rozgrywanych przez Łęczną. O tym, że odbędzie się takie spotkanie z G. i ja będę w nim uczestniczył dowiedziałem się od pana K. Ja wykonywałem jego polecenia. Ja wiedziałem, że to spotkanie ma dotyczyć obsady sędziowskiej meczów Górnika Łęczna i przekonania G. do wyznaczania na te spotkania sędziów z interesującej nas grupy. Nie wiem dlaczego na tym spotkaniu był G. To był człowiek z kopalni, ale który przez był przez lata w zarządzie Górnika. G. musiał już wtedy znać G. bo jechał na to spotkanie. My podczas tego spotkania zwracaliśmy się do G. słowami "panie prezesie". My jadąc na to spotkanie byliśmy już umówieni z G., ale nie pamiętam czy my umawialiśmy się telefonicznie czy już było ustalone, że mamy pojechać do danej kawiarni. Te moje telefony do G.z prośbą o podanie obsady danego meczu Łęcznej miały miejsce już po tym spotkaniu z G. w tej kawiarni. Te moje telefony do G. to była moja inicjatywa, ale też K. To był nasz wspólny interes. Podczas tego spotkania z G. my podaliśmy mu dane tych sędziów, którzy z naszego punktu widzenia byli korzystni jako prowadzący mecze Górnika Łęczna. G. podczas tego spotkania zgodził się nam pomóc i powiedział, że w miarę możliwości będzie się starał wyznaczać sędziów z tej grupy, bo nie mogli cały czas sędziować nam ci sami sędziowie. Podczas tego spotkania nie poruszaliśmy w ogóle tematu czy i jak za tę pomoc mamy mu się odwdzięczyć. Jeśli były takie ustalenia to były one poza mną i nie były poruszane na tym spotkaniu. Ja odbieram przebieg tej rozmowy z G. tak, że G. już świetnie wiedział jaki jest cel naszego spotkania, my go nie musieliśmy namawiać czy przedstawiać naszych oczekiwań co do jego pomocy. My mieliśmy mu przedstawić listę interesujących nas sędziów, którzy mieli być brani pod uwagę przy obsadzie. Ja odbieram to tak, że G. był na tym spotkaniu osobą nadzorującą jego przebieg. Nie potrafię powiedzieć do kiedy trwała nasza nieformalna współpraca z G. czy do momentu awansu do pierwszej ligi czy jeszcze dłużej. Ja pamiętam, że w pewnym momencie prezesi nie mieli już możliwości uzyskania informacji od G. to sugerowali mi inne sposoby uzyskania obsady od innych osób i to wtedy podjąłem kontakty z (...) i Witem Ż. Mówiąc prezesi mam na myśli przede wszystkim K., bo od niego otrzymywałem w 95 % polecenia. Ale rozmawiałem też z K., G. i K. bo oni wszyscy wiedzieli o każdej wydanej w klubie złotówce. Nawet jak kupowałem maści to potrzebowałem pięciu pieczątek.
Pieniądze na łapówki pochodziły z premii meczowych. O tym już wyjaśniałem. To było jedno ze źródeł pozyskiwania pieniędzy. Pieniądze były przekazywane sędziom zawsze po meczach, z opóźnieniem (...) Wszyscy członkowie kadry pierwszego zespołu mieli ustalone większe premie, one były przekazywane przelewem na konta pracowników. Z tych pieniędzy my musieliśmy oddać część pieniędzy na łapówki sędziów. Pieniądze oddawane przez nas z przeznaczeniem na łapówki trafiały na stół prezesa K. Oddawaliśmy po 1-2 tys. zł. Zbierało się z tego po 5, 7, 9 tys. To były kwoty niewystarczające, bo kwoty łapówek były wyższe. Część pieniędzy pochodziła od prezesa K., ale skąd on je miał tego nie wiem. Przekazywali te pieniądze z premii członkowie kadry pierwszego zespołu -trenerzy, kierownik i menadżer K. Premie otrzymywaliśmy po wygranym meczu. Pieniądze przekazywaliśmy sędziom z jakimś opóźnieniem po meczu, nawet w tych przypadkach, gdy przekazywał je K. Taka praktyka była niemile widziana w środowisku sędziowskim.
K. kilka razy, gdzieś ze cztery razy jechał ze mną przekazywać łapówki sędziom. Było kilka takich sytuacji, nie wiem dlaczego on jeździł ze mną, może prezes chciał żeby K. mnie sprawdzał. Te wspólne przekazania pieniędzy miały miejsce w sytuacjach, gdy byliśmy gdzieś z drużyną razem na zgrupowaniu i trzeba było podjechać przekazać wcześniej obiecane pieniądze. K. znał na pewno lepiej sędziów i obserwatorów z regionu łódzkiego i on mógł rozmawiać z tymi sędziami i obserwatorami. Ja w takich sytuacjach nie miałem przed K. tajemnic, on dobrze wiedział gdzie i po co jedziemy. Ja też miałem wiedzę, że K. gdzieś jechał coś załatwiać z sędzią lub obserwatorem, ale szczegółów nie znałem. Wiem, że jeździł też w Polskę, a szczególnie do Warszawy K., ale gdzie jeździł dokładnie nie wiem. Ja jeździłem też do Warszawy do PZPN ws. drużyny - kartek, ale także w sprawach medycznych z zawodnikami (...). Po roku gry w pierwszej lidze my my organizowaliśmy też wyjazd drużyny w Stanach Zjednoczonych, to był koniec rozgrywek w czerwcu 2004. Z tego co pamiętam wylatywaliśmy 14 czerwca 2004, a wracaliśmy 23 czerwca 2004. To była kwestia uzyskania wiz i zgody PZPN na wyjazd.
Po powrocie z USA byłem na wakacjach, być może nad polskim morzem, ale dokładnie nie pamiętam.
Ja po paru latach zapytałem G. dlaczego ten baraż z KSZO sędziował tak, że nie mogliśmy przejść na połowę przeciwnika. G. powiedział, że ten mecz dawał mu awans na sędziego międzynarodowego. Tam musiał być ktoś mocny jeśli chodzi o obserwatora. Ten mecz grało nam się bardzo dobrze jeśli chodzi o sędziowanie do czasu kiedy nie strzeliliśmy bramki. Po tym uaktywnił się G. i nie dał nam grać. (...)
Ja znam P. Byłem u niego dwa razy w domu. Ten pierwszy raz to było podczas tego wyjazdu z G. na spotkanie z G. Ja byłem wtedy u P. To było jeszcze w drugiej lidze, jeszcze gdzieś rok przed awansem. P. był wtedy obsadowym w II lidze. Pamiętam też, że P. otrzymał pieniądze za mecz barażowy z Zagłębiem Lubin w czerwcu 2003, którego sędzią był G. Pamiętam, że P. dostał pieniądze za pomoc w tym meczu jakiś czas później, gdy ja byłem u niego w domu z K. To było 20 tys.
Pamiętam, że z P. spotkałem się też na trasie dwupasmowej koło Konina. Mi się wtedy zepsuł samochód i on wyjechał do mnie na trasę dwupasmową koło Konina. Tam też przekazywałem P. pieniądze za mecz. Jeśli chodzi o ten mecz barażowy Górnik Łęczna - Zagłębie Lubin to o tym, że będzie sędziował ten mecz K. to na pewno informację przekazał nam P. To P. też miał być gwarantem, że sędzia K. będzie sędziował dla nas korzystnie. P. był z Poznania jak K., był jego "ojcem chrzestnym". Ja pamiętam, że pieniądze dla K. trafiły przez P. Nie przekazywałem pieniędzy K. osobiście.
Wracając do tego spotkania z P. podczas wyjazdu do G. to najpierw przyjechaliśmy do P., a potem do G. do Warszawy. G. był u P. w domu razem ze mną. Pojechaliśmy i do P. i do G.bo takie było polecenie prezesa. Z P. też była rozmowa o zapewnieniu korzystnej obsady sędziowskiej dla Łęcznej jeszcze w II lidze. Z P. z tego co pamiętam była też rozmowa o pieniądzach, ale ja nie przekazywałem mu za tę pomoc w obsadzie żadnych pieniędzy. O tym jednak, o tej gratyfikacji za pomoc w obsadzie rozmawiał z P. G. Byliśmy wtedy u P. w salonie, tam był też piękny taras i ogród z szumiącą wodą. Tam byliśmy z 2-3 godziny. Ja nie piłem bo kierowałem. G. wypił jakiegoś drinka.
G. znałem jeszcze z czasów gdy wielokrotnie sędziował nam II ligę. To były kwoty od 2 do 5 tys. Z tą propozycją pomocy w podawaniu obsady G. wyszedł podczas jednej z kolacji po meczu w Łęcznej. On powiedział, że może znać obsadę sędziowską. Nie wiem do kogo on miał dojście w PZPN. G. w pewnym momencie dzwonił do mnie z informacją o obsadzie. Za to G. dostał pieniądze. Dostał on te pieniądze ode mnie osobiście gdy Górnik grał ze Świtem jesienią, ale nie pamiętam którego roku. On był na tym meczu. Dostał od 3 do 5 tys. zł i on się śmiał w oczy, że dostał tak śmieszne małe pieniądze. G. miał mnie informował o obsadzie. W kilku przypadkach mogło być tak, że G. powiedział, że sędzia, którego on podał nie będzie się ze mną kontaktował, ale, że skrzynką kontaktową między sędzią a obserwatorem będzie właśnie G. G. znał obsadę sędziowską w większości przypadków, znał też w kilku sytuacjach obsadę obsadę obserwatorów. Z G. nie byliśmy kolegami, nie mam takich kumpli. Pamiętam, że z G. spotkaliśmy się kiedyś w Warszawie (...) To chyba było w czasie gdy graliśmy już w I lidze, a on nam pomagał w ustaleniu obsady. (...) Z G. nie utrzymywałem kontaktów telefonicznych, koleżeńskich. dotyczyły one jedynie obsady sędziowskiej.
Witek Ż. podał mi może ze 2-3 obsady sędziowskie, On był zabiegany, zwykle nie miał czasu, Ja go znałem bo Ż. obserwował nam mecze jeszcze w II lidze, wciskał nam też stroje, taki chłam, że nikt nie chciał w tych strojach grać.
Jeśli chodzi o K. to on był z okręgu łódzkiego. Poznałem go na obserwacji prawdopodobnie w Łęcznej. Nie utrzymywałem z nim kontaktów koleżeńskich. Głównie z nim rozmawiał K. Raz byłem świadkiem przekazywania przez K. pieniędzy K. Była to duża kwota 10-15 tys. Do tego przekazania pieniędzy doszło w jakiejś knajpie przy drodze w Tomaszowie Mazowieckim. My z drużyną byliśmy w tym czasie w Spale na zgrupowaniu. Ja pojechałem na spotkanie z K. razem z K. K. musiał dojechać na to spotkanie. Ja z K. spotkałem się jeszcze raz w Łodzi w jakiejś kawiarni. Ja mogłem mu wtedy dać pieniądze za jakiś obserwowany mecz. Siedzieliśmy chyba w jakiejś kawiarni przy ulicy Piotrowskiej. Nie potrafię sobie przypomnieć dokładnie z czym wiązało się to spotkanie. Nie kojarzę żebym pytał K. o obsadę.
W pewnym momencie informacje o obsadzie sędziowskiej czy obserwatora przekazywał mi Andrzej T. Jego znam bardzo dobrze od 20 lat jeszcze z podwórka lublińskiego. Znaliśmy się od dawna. Ale on miał małe możliwości. Wiedzę, z tego co wiem, czerpał od sędziów i obserwatorów, których znał i którzy mu powiedzieli, że jadą na mecz do Łęcznej.
(...)
W Łęcznej chodziły kwoty od 10do 20 tys. zł. Z. znałem jeszcze z II ligi. Przekazywałem mu w II lidze jakieś drobne kwoty czy souveniry. Pamiętam, że większość sędziów w rozmowach ze mną korzystała z nieoficjalnych telefonów na kartę. Wyglądało to zwykle tak, że jak ja zwykle dzwoniłem do jakiegoś sędziego na oficjalny numer to taki sędzia mówił, że do mnie oddzwoni i oddzwaniał z innego numeru telefonu. Podobnie było ze Z. On także kombinował z telefonami, z których do mnie oddzwaniał. Ja nie pamiętam w jaki sposób uzyskałem w tym przypadku informację, że będzie nam sędziował Z. (...)
Zawsze jeździłem z Łęcznej do Poznania przez Warszawę. Jest to najlepsza trasa. (...)
G. gry informował mnie o tym kto sędziuje, on wypytywał mnie też ile mam przeznaczonych pieniędzy dla danego sędziego. G. się tym interesował. (...)
Ja byłem w Poznaniu w tym czasie, teraz sobie przypomniałem, że ja byłem po dokumenty dotyczące zawodnika Czereszewskiego, który przechodził do Łęcznej. Miałem do odebrania tzw. twardą kartę tego zawodnika w okręgowym związku piłki nożnej. Czereszewski przechodził do nas z Legii, ale był wypożyczony do Lecha. Spotkałem się też wtedy z P., 13 sierpnia 2003 rano. Nie pamiętam dokładnie a jakim celu spotkałem się tam z P. Jak wynika z okazanego mi wykazu spotkań piłkarskich Górnika Łęczna P. był obserwatorem kolejnego meczu Górnika. Mógł mi wtedy o tym powiedzieć i na ten temat mogliśmy rozmawiać, ale tego dokładnie nie pamiętam. Na pewno nie przekazywałem wtedy P. pieniędzy za ten przyszły mecz, gdyż nigdy, tak jak już mówiłem nie płaciliśmy przed meczem.
Jeśli chodzi o ten mecz z Legią to sędziował nam ten mecz z 16 sierpnia 2003 Piotr S. Tego sędziego, o ile dobrze pamiętam, wcześniej nie znałem. On chyba wcześniej niczego nam nie sędziował. Obserwatorem był Krzysztof P., którego tak jak mówiłem już wcześniej znałem.
S. był ze Szczecina. Nie miał żadnych powiązań z nami. Nie pamiętam dokładnie w jaki sposób, przez kogo nawiązałem z nim kontakt, podejrzewam jedynie, że mógł to być G. Tutaj, mimo, że mecz był wyjazdowy to złożenie propozycji nie było trudne, zwłaszcza, że obserwatorem był P. To były krótkie słowa.
Ja starałem się kontaktować przed meczem z sędziami telefonicznie, ale nie zawsze do takich kontaktów dochodziło. Były sytuacje, że nie znałem telefonu do sędziego, niektórzy sędziowie nie chcieli rozmawiać przez telefon w dniu meczu, a także czasami nie znałem obsady. W takich zazwyczaj sytuacjach propozycję składałem w szatni. Mogły też być takie sytuacje, o których mówiłem, że przykładowo G. mi mówił, żebym się nie kontaktował, że on wszystko załatwi. (...)
Wprawdzie mówiłem, że zasadą było, że pieniądze były przekazywane z opóźnieniem, ale były wyjątki od reguły bo w tym przypadku 5 tys. dla Wita Ż. to były małe pieniądze. Wtedy po tym meczu była u nas w drużynie euforia, na stadionie ogłoszono, że Łęczna jest liderem, Czereszewski strzelił bramkę i był mocno wygwizdywany na stadionie w Łodzi Te pieniądze musiałem dostać od K., mógł też mieć te pieniądze K. w związku z wydatkami na zgrupowaniu w Spale. Jeśli chodzi o sędziego P. to chyba znałem go już wcześniej. Jemu pieniądze musiałem przekazać jakiś czas po meczu. (...)
Pamiętam, że do Katowic jechałem po zawodnika Łęcznej, który grał 10 września 2003 w reprezentacji młodzieżowej na stadionie GKS. To był zawodnik Szałachowski. Miałem go odebrać po meczu i wrócić do Łęcznej. Jechałem po niego samochodem, mógł jechać ze mną K. Nie pamiętam dokładnie ale skoro dzwoniłem do P. i mogłem wtedy z nim umówić się na spotkanie. Nie mam wątpliwości, że przekazywałem P. pieniądze na stacji CPN w Częstochowie, ale nie mam pewności czy to była ta sytuacja. Ja dzwoniłem tuż przed meczem do Ż., ale nie składałem mu propozycji, mogłem się jedynie upewnić czy jest na meczu i czy on jest obserwatorem. (...)
Chciałem dodać, że wśród sędziów były dwie kategorie sędziów. Jedni byli tacy mocni, że potrafili sami sobie załatwić dobre noty, ale byli też tacy, którzy obawiali się not i prosili mnie o pomoc w dobrej ocenie, gdy ja znałem dobrze obserwatora. P. należał do tej drugiej kategorii i być może dlatego ja dzwoniłem do Wita Ż. ws. noty dla tego sędziego. Tak mi się to składa po tych informacjach o połączeniach telefonicznych.
Kolejny mecz z okazanego mi wykazu Górnik Łęczna - Dospel Katowice z 24 września 2003, którego sędzią był Jacek G. był meczem czystym.
Kolejne spotkanie to spotkanie Odra Wodzisław - Górnik Łęczna z 20 września 2003, którego sędzią był Zbigniew M., a obserwatorem Jerzy M. był meczem czystym. (...)
Nie pamiętam przebiegu zdarzeń przed tym meczem. To był mecz przegrany i pieniądze nie poszły. Teraz po informacjach o tych kontaktach odtwarzam przebieg zdarzeń. Ja wtedy jeszcze M. nie znałem, to był pierwszy mecz w pierwszej lidze. Dzwoniłem w tej sprawie do P. Po rozmowie z nim rozmawiałem z M. Musiałem wiedzieć, że M. będzie sędziował ten mecz i dlatego dzwoniłem do P. Wiedziałem, że on ma dobre układy z M. Znałem wcześniej M. z drugiej ligi. Mogłem nie mieć do niego telefonu i stąd telefon do W. Do W. mogłem dostać telefon od G. Dostawałem często od G. informacje, że obserwuje Opole, ale nie wiedziałem dokładnie kogo z Opola. Stąd mógł być mój pierwszy kontakt z W., a dopiero potem z M. M.złożyłem podczas tych rozmów standardową propozycję za pomoc w tym meczu. To była sugestia, że może liczyć na premię od nas. To była standardowa w Łęcznej kwota między 10 a 20 tys. On się zgodził i powiedział żebyśmy grali. M.nie składałem propozycji w tym meczu. Sprawdzałem tylko czy on obserwuje ten mecz i porozmawialiśmy kurtuazyjnie. Dokładnie to nie pamiętam jakie były ustalenia z M. Zadzwoniłem do niego bo tak kazali mi prezesi. Z P. rozmawiałem w takim stylu, że powiedziałem mu, że sędziuje jego sędzia i czy mogę z nim rozmawiać na różne tematy. Chodziło w tym przypadku o M. P oświadczył: tak może pan rozmawiać.
Kolejny mecz jak wynika z okazanego mi wykazu to spotkanie Górnik Łęczna - Świt Nowy Dwór Maz. z 27 września 2003 zakończony wygraną 1:0. Sędzią tego meczu był Leszek G., a obserwatorem Roman W. Jak już wyjaśniałem G. znałem od kilku lat. Pomagałem mu w operacji w Piekarach Śląskich. Mogliśmy rozmawiać o sprawach zdrowotnych. Te połączenia wskazują, że miałem informację żeby złożyć propozycję finansową obserwatorowi. Taki był cel moich ustaleń telefonicznych. Od K. zapewne w rozmowie telefonicznej uzyskałem informację, że obserwatorem jest W. z Łodzi czyli z miasta, z którego pochodził K. K. mogłem dopytywać czy W. to dobry obserwator, mogłem powiedzieć, że sędzią jest G., czy on musi się obawiać tego obserwatora. Tego mogły dotyczyć te rozmowy. Podejrzewam, że propozycję mógł złożyć W. K., bo to był teren, na którym miał dobre kontakty. Nie potrafię podać czego mógł dotyczyć mój kontakt telefoniczny z W. z (...).
Następny mecz to spotkanie Górnik Łęczna - Polonia Warszawa z października 2003. Sędzią był Piotr S., obserwatorem Zbigniew Z. Mecz wygraliśmy 2:1. (...) Wnioskuję z tych połączeń, że to od K. uzyskałem informację, że sędzią naszego meczu będzie Piotr S. Ja jednak za słabo znałem K. żeby go zadaniować i prosić o takie ustalenie i zapewne stąd wcześniejszy telefon K. do K. z prośbą o ustalenie kto nam sędziuje. Do G. mogłem dzwonić z prośbą o ustalenie kto jest obserwatorem. Z. z tego co ja pamiętam nie przekazywałem pieniędzy. Pamiętam, że jego dobrym kolegą był trener Łęcznej Jacek Zieliński. (...) Ja musiałem się w tym czasie rozliczać się z S. i umawiać się z tym sędzią w Warszawie w celu przekazania mu pieniędzy. Przekazałem S. pieniądze podczas tego spotkania w Warszawie. O tym już wyjaśniałem.
Kolejny mecz to spotkanie Lech Poznań - Górnik Łęczna z 17 października 2003 zakończony wynikiem 5:1. Sędzią był Jacek G., a obserwatorem Roman K. Ten mecz był czysty.
Kolejny mecz to spotkanie z 25 października 2003 Górnik Łęczna - Górnik Polkowice. Sędzią był Grzegorz G., a obserwatorem Krzysztof W. (...) Z tego co pamiętam to Grzegorzowi G. przekazywałem pieniądze dwa razy. Raz za Puławami w okolicach Zwolenia i to chyba było za ten mecz z Polkowicami. Drugi raz nie pamiętam gdzie i za jaki mecz. G. dostawał standardowe stawki, jakie obowiązywały w Łęcznej. Nie różnicowaliśmy stawek przekazywanych i obiecanych kwot w zależności od nazwiska i pozycji sędziego. Mimo, że w tym meczu z Polkowicami G. nas kręcił to przekazaliśmy mu pieniądze. Taka była decyzja prezesów, że jeśli ten sędzia nie otrzyma pieniędzy to będzie nas kręcił w kolejnym meczu.
Z G. nie utrzymywałem kontaktów towarzyskich. Rozmawialiśmy telefonicznie tylko ws.meczów, które on nam sędziował. Jeśli dzwoniłem do niego to dzwoniłem na jego numer komórkowy, którym dysponowałem lub na inny numer komórkowy, który on mi podał do kontaktów. Poza tym on miał restaurację za Radomiem, chyba w Wolanowie. Czasami mogłem do niego dzwonić na ten numer stacjonarny tej restauracji. Mogłem do niego dzwonić z telefonu komórkowego bądź swojego stacjonarnego w domu. Coś mi się kojarzy, że drugi raz mogłem G., za kolejny mecz, pieniądze przekazywać właśnie w jego restauracji w Wolanowie. (...)
Nie kojarzę osoby o nazwisku Tomasz S. Może to był sędzia liniowy z Radomia, ale pewności nie mam. Nie kojarzę abym kiedykolwiek rozmawiał telefonicznie z S. (...)
Nie pamiętam szczegółów tego meczu (Dospel Katowice - Górnik Łęczna 10 kwietnia 2004), którego sędzią był Grzegorz G., a obserwatorem Zbigniew P. Mogła tutaj być propozycja dla sędziego, ale ponieważ był remis to mogły dla sędziego zostać wypłacone pieniądze. Wchodziła w rachubę przy tym wyniku kwota 5 tys. zł. (...) Te połączenia wskazują, że składałem propozycję temu sędziemu. Takie były polecenia sędziów żeby dzwonić do sędziów i składać im propozycje finansowe za pomoc w osiągnięciu dobrego wyniku. I taki mógł być cel moich kontaktów telefonicznych. Ja nie rozmawiałem z G. przed tym meczem na obiekcie czy gdzieś na trasie bo Grzesiu G. nie zgadzał się na takie spotkania. (...) Wiem, że K. znał G.
Kolejny mecz sędziowany przez Grzegorza G. to mecz Górnik Łęczna - Cracovia z 7 sierpnia 2004 zakończony wygraną Górnika 3:1. Obserwatorem tego meczu był Zbigniew Z. Tego meczu nie kojarzę. (...) Ja nie pamiętam przebiegu tych zdarzeń. Powiem tylko, że ja nie miałem żądnych interesów z G. poza sędziowanymi przez niego meczami Łęcznej. I tylko takich spraw mogły dotyczyć nasze kontakty. Ja nie wykluczam, że to po tym meczu ja byłem u G. w restauracji o czym ja wcześniej wyjaśniałem.
Przesłuchanie 24 listopada 2008
W tym sezonie 2003/04 założenia Górnika Łęczna były takie żeby utrzymać się w lidze. Takie kwestie były ustalane przed sezonem, uzależnione od wysokości budżetu i składu drużyny. One mogły być oczywiście modyfikowane przed rundą jesienną, w zależności od miejsca w rundzie jesiennej.
Kolejne spotkanie to mecz Wisła Kraków - Górnik Łęczna z 30 października 2003, zakończone porażką naszej drużyny 4:0. Sędzią tego spotkania był Grzegorz K., a obserwatorem Grzegorz R. Tutaj nie było żadnego podejścia, jechaliśmy do jaskini lwa i było zapewne założenie, że nawet sędzia nam nie pomoże. K. znałem oczywiście wcześniej, sędziował nam baraż, o którym wyjaśniałem. Obserwatora R. nie znałem. Następny mecz Łęczna - Zabrze z 8 listopada 2003, zakończony naszą porażką 2:0. To był nasz ostatni mecz na jesieni, to był pierwszy mecz na jesieni przegrany przez nas u siebie. Przed naszym meczem nasz bramkarz Mioduszewski załapał kontuzję, grał rezerwowy bramkarz. Ten mecz zagraliśmy bardzo słabo. Ja znałem sędziego tego meczu Borskiego, znałem też K. Ja znałem ojca Borskiego, on był dyrektorem w Wiśle. Pamiętam, że młody Borski sędziował nam sparingi, gdy on awansował do wyższej ligi, to akurat awansował nasz zespół. Pamiętam, że jeśli chodzi o ten mecz to oczywiście było zainteresowanie w naszym klubie żeby dobrze skończyć tę rundę u siebie i żeby próbować podejść pod tego sędziego. Ale ja jasno przedstawiłem, że Borski jest dziwny i nie ma z nim rozmowy. Ja z tego co pamiętam musiałem rozmawiać z Borskim o pomocy w jakimś wcześniejszym meczu, on nie podjął rozmowy, trudno się z nim rozmawiało. Na tej podstawie określałem go jako dziwnego. W tym meczu mogły być jakieś rozmowy z K., ja raczej bym z nim nie rozmawiał, mogli z nim raczej rozmawiać prezes K. bądź K. K. znał i Borskiego i K. Nie wiem jednak dokładnie jaki był stopień znajomości K. z Borskim, wiem, że K. znał wielu sędziów jeszcze z czasów gdy był dyrektorem sportowym w Ceramice Opoczno. Nie wykluczam, że K. znał nawet lepiej Borskiego ode mnie. Były takie sytuacje, że K. mówił, że on danego sędziego zna lepiej i będzie z nim rozmawiał, ale nie wiem czy było tak w przypadku sędziego Borskiego. Ja dostawałem zlecenia na konkretne zadania i konkretne podejście.
Ostatni mecz rundy jesiennej to spotkanie Amica - Łęczna z 23 listopada 2003, zakończony naszą przegraną 3:2. Tutaj rozegraliśmy bardzo dobry mecz, prowadziliśmy 1:0, 2:1, ostatecznie przegraliśmy 3:2. Z G. nie podejmowałem żadnych rozmów, nasze relacje były jasne i czyste od samego początku kontaktów, kiedy G.poinformował mnie, że nic od nas nie będzie brał i będzie sędziował to co na boisku.
Po rundzie jesiennej władze klubu były bardzo zadowolone z pozycji i wyników. Ale plany na rundę wiosenną się nie zmieniły. Nie było jakiś wzmocnień.
Pierwszy mecz rundy wiosennej to mecz Wisła Płock - Górnik Łęczna z13 marca 2004. Sędzią tego meczu był Piotr Ś., a obserwatorem K. Nie kojarzę tego meczu, to był mecz bez historii. Z tego co pamiętam D. był zły, że nie wygrał z Łęczną. Ś. wcześniej nie znałem, może gwizdał nam jesienią jakiś sparing gdy byliśmy w Kamieniu czy Rudnikach. Ale nie jestem pewien czy to był Ś. To był nasz pierwszy kontakt z tym sędzią w meczu ligowym. Jeżeli ja byłem po tym meczu na Śląsku w okolicach Sosnowca to na pewno nie miało to związku z tym meczem i z sędzią Ś. Ja tam miałem wiele spraw, braliśmy sprzęt od firmy (...), jeździliśmy też z kontuzjowanymi zawodnikami do Piekar Śląskich.
Nie pamiętam kiedy i w jakich okolicznościach poznałem Jarka Ż. To chyba było jeszcze w II lidze. Ja miałem z nim tylko kontakty meczowe, żadne inne. (...) Te połączenia świadczą, że szukałem kontaktu do K. i Ś. (...) Ja dzwoniłem do tych sędziów i obserwatorów, których znałem lepiej i pytałem czy oni czasem nie sędziują tego meczu bądź czy nie wiedzą kto będzie sędzią i obserwatorem.
Kolejne spotkanie to mecz Górnik Łęczna - Legia z 21 marca 2004. Ten mecz przegraliśmy z kretesem, nie pomógł nam nawet mistrz Z. Przed meczem rozmawiałem ze Z. proponowałem mu pieniądze za pomoc. Mogłem z nim rozmawiać telefonicznie. Z. miał różne numery telefonów.
Następny mecz to Groclin - Łęczna z 28 marca 2004. Wygraliśmy to spotkanie 1:0. Groclin był w tym meczu lepszy, miał więcej sytuacji bramkowych, ale udało się nam osiągnąć zwycięstwo. Sędzią tego meczu był Robert W., a obserwatorem Wiesław K. Chciałem dodać, że W. sędziował nam też kolejny mecz z 3 kwietnia 2004 z Widzewem, który wygraliśmy 2:1. Ja pamiętam, że ja przekazywałem pieniądze W. na stacji benzynowej przed Garwolinem, ale mam teraz wątpliwości czy to było za oba mecze czy też za każdy osobno. (...) Teraz mi się poukładało. Było tak jak wyjaśniał W. Ja kojarzę, że W. za jakiś mecz z Łęczną miał obiecane jakieś pieniądze, ale ich nie dostał. To chyba właśnie było za mecz z Groclinem w Grodzisku. W. nie dostał bo taka była decyzja prezesów, tam była jakaś kwestia, że W. nam nie pomagał. To była decyzja na szczeblu prezesów. Czasami sędzia nam nie pomagał, a i tak dostał obiecaną kwotę, a czasami nie. (...) W pozostałych trzech przypadkach W. dostał pieniądze za mecze z Groclinem w Łęcznej, (...) i Zabrzem. Przekazywałem je po meczach w Gawrolinie na stacji benzynowej lub w Konstancinie w związku z innym meczem. Wracając do tego meczu z Groclinem sędziowanego przez W. to jego obserwatorem był K. Tam dla K. też byłą propozycja 5 lub 10 tys. Musiał z nim rozmawiać bądź K., który go bardzo dobrze znał bądź ja. Ja z tego co pamiętam zawoziłem K. pieniądze do Łodzi. (...) Później spotkałem się z K. w jakiejś kawiarni, to on wyznaczył miejsce spotkania, bo ja w Łodzi znam właściwie tylko stadiony. Ja dzwoniłem do K. żeby umówić się na spotkanie i przekazać mu obiecane pieniądze. Pieniądze dla K. otrzymałem od K.
Kolejny mecze to spotkanie Dospel Katowice - Górnik Łęczna z 10 kwietnia 2004. Tutaj padł remis. Sędzią meczu był G. O meczach sędziowanych przez G. wyjaśniałem podczas ostatniego przesłuchania. Ja przekazywałem G. pieniądze dwukrotnie za pomoc w meczach Łęcznej. Raz to było po meczu z Polkowicami, drugi raz to była mniejsza kwota, to było 5 bądź 10 tys. Ja poza Kazimierzem G. nie znałem nikogo z rodziny G., nie znałem też nikogo ze znajomych Grzegorza G. Ja nigdy nie przekazywałem pieniędzy G. za pośrednictwem innej osoby. W tym drugim przypadku przekazywałem pieniądze G. w Wolanowie, w restauracji G. Ja skłaniam się ku temu, że te obiecane pieniądze przekazywałem G. po meczu z Dospelem, za wynik remisowy. I dlatego ta kwota była niższa niż ta, którą G. daliśmy za wygraną z Polkowicami. A była niższa bo był tylko remis na wyjeździe. Później gdy był ten mecz z Cracovią to trenerem był Bobo Kaczmarek i on oficjalnie nie chciał nic wiedzieć o korupcji, dokładnie od wszystkiego się odcinał i stąd nasza aktywność w kontaktach z sędziami i obserwatorami była mniejsza. Prezesi też już nie chcieli płacić tak chętnie jak w pierwszym sezonie w I lidze.
Kazimierza G. ojca G. poznałem latach 60. On był sędzią piłkarskim sędziował nam mecze w III lidze. Później młodego G., on nie sędziował mi meczów ani w III ani w II lidze. Młody Grzesiek G. szybko awansował w lidze.
Jeśli chodzi o kolejny mecz Łęczna - Odra Wodzisław z 17 kwietnia 2004, tam sędzią był R., a obserwatorem T. To był mecz bez historii. R. nie znałem i nie podchodziłem pod niego. Przegraliśmy ten mecz.
Kolejne spotkanie to mecz Świtu Nowy Dwór Mazowiecki z Górnikiem Łęczna z 24 kwietnia 2004. Sędzią był S., a obserwatorem Ć. Tutaj nic nie działaliśmy z sędzią i obserwatorem. S. to właściwie nie chciał z nami rozmawiać. My jako nowicjusze byliśmy dla niego za krótcy. Ja pamiętam ten mecz, nasi zawodnicy grali defensywnie i trochę w poprzek. Jeśli Świt wchodziłby w naszych zawodników i próbował się z nimi układać co do wyniku i odpuszczenia to stawiałbym na pomocnika S. i W., obrońców K. i C. Tak pamiętam ich zaangażowanie i grę w tym meczu. Zresztą trener Zieliński widział co się dzieje i zmienił S.i C. na rezerwowych. C. gra chyba do dzisiaj w Opolu.
Przegraliśmy też mecz z Polonią Warszawa 3 maja 2004. Sędzią był M., a obserwatorem Ć. To była gładka porażka. Ja też miałem podejrzenia, że nasi zawodnicy byli bez specjalnego zaangażowania w tym meczu. Cały zespół grał tragicznie ten mecz.
Po tych kolejnych przegranych meczach prezesi zaczęli podejrzewać, że drużyna odpuszcza mecze i może je sprzedawać. Przegraliśmy ze Świtem, Polonią Warszawa i Górnikiem Polkowice, którzy walczyli o utrzymanie. Odbyło się spotkanie zawodników z prezesami, ale oni zaprzeczyli żeby odpuszczali mecze i je sprzedawali.
Przegraliśmy też mecz z Lechem 1-2 i tutaj nie było podejścia pod sędziów. My już mieliśmy zapewnione utrzymanie. Ja mogłem ustalać w rozmowach telefonicznych kto ma nam sędziować.
Przegraliśmy też mecz z Polkowicami, które walczyły o utrzymanie, 2:0. Ten mecz nasz zespół też zagrał bardzo słabo. Trener Zieliński miał już chyba wtedy ultimatum i wiedział, że nie będzie trenerem w następnym sezonie. Proszę zwrócić uwagę, że w tym meczu nie wystawił już obrońców C. i K.
Mecz Łęczna - Wisła Kraków z 21 maja 2004. Tutaj była propozycja dla S. O tym już wyjaśniałem. Sytuacja była taka, że ja już wcześniej znałem S. i wiedziałem, że z nim mogłem rozmawiać. Taki sygnał dałem prezesom i była decyzja i była decyzja, że podchodzimy pod sędziego. To był mecz u nas z Wisłą Kraków. Dobrze było go wygrać.
Jeśli chodzi o mecz Zabrze - Łęczna z 8 czerwca 2004 to już wyjaśniałem, że tutaj była propozycja i poszły pieniądze dla sędziego. (...) Marka M. znam jeszcze z II ligi. W II lidze sędziował jeden mecz z Siarką w Tarnobrzegu. Poznaliśmy się z M. przed tym meczem w Sandomierzu na stacji benzynowej. Chyba poznałem mnie z M. podczas tego spotkania trener naszej drużyny Józef A. Tam M. był na tej stacji ze swoim bratem, który z nim sędziował jako asystent. To spotkanie w Sandomierzu zaangażował A. Tam proponowaliśmy M. jakieś pieniądze za pomoc w wygranej z Tarnobrzegiem. To były śmieszne pieniądze. M. nie odmówił, ale sędziował ewidentnie przeciwko nam. Dostaliśmy czerwoną kartkę i przegraliśmy 1:0. Siarka była wtedy bardzo mocna organizacyjnie i musiała nas przebić. To był rok 1997 lub 1998.
Ten mecz z Zabrzem to był mój następny kontakt z M. Pamiętam, że nam bardzo zależało na wygranej w tym meczu, chodziło o szanse na awans do Intertoto. Nie pamiętam czy kontaktowałem się telefonicznie przed tym meczem z M. Pieniądze przekazałem mu w Warszawie przy McDonaldzie jak się jedzie na Gdańsk, zaraz przy wyjeździe z Warszawy. Nie pamiętam kiedy przekazywałem mu te pieniądze. Pamiętam, że podczas tego spotkania (...) M. mówił mi, że będzie wyjeżdżał na szkolenie sędziów gdzieś za granicę. Nie pamiętam gdzie oni mieli wyjechać. Nie mogę sobie przypomnieć kiedy doszło do tego spotkania z M., w jakim czasie po meczu. Zaraz po zakończeniu rundy 14 bądź 15 czerwca 2004 pojechaliśmy z drużyną do USA na zaproszenie Polonii amerykańskiej. Tam w Stanach byliśmy gdzieś dwa tygodnie, zagraliśmy 4 mecze towarzyskie. Po powrocie z USA pojechałem z rodziną nad morze do Władysławowa. Mogłem z M. spotkać się przed tym wyjazdem lub po wyjeździe do USA. (...) To był jedyny przypadek kiedy przekazywałem mu pieniądze więc dobrze to pamiętam. Chwilę przesiedziałem z nim przy stoliku i porozmawialiśmy. Na pewno pieniądze przekazałem Markowi M., sędziemu głównemu tego spotkania. W rozmowach dotyczących tego meczu jak również kwestiach dotyczących przekazania pieniędzy rozmawiałem tylko z Markiem M., nie miałem kontaktu z jego bratem - sędzią liniowym. (...) Pamiętam, że w jakimś czasie byłem w Warszawie załatwiać wizy na nasz wylot do Stanów, ale tych wiz nie mogłem załatwiać o tak późnej porze. Skoro ten mój pobyt był tak krótki, że musiałem tam jechać coś załatwić, być może doszło wtedy do spotkania z M., być może odwoziłem na dworzec do Warszawy Bobo Kaczmarka. Mogłem także spotkać się z M. gdy jechałem po zakończeniu sezonu na wczasy do Władysławowa (...). Spotkanie wtedy jednak trochę mi nie pasuje, bo wtedy jechałem z rodziną nad morze i nie pamiętam abym jadąc z rodziną miał się spotkać z M. Chcę powiedzieć, na 100 % przekazywałem w McDonaldzie pieniądze M., ale dzisiaj nie pamiętam kiedy to było. Na 100 % było to po tym meczu z Górnikiem Zabrze.
Ostatni mecz w tej rundzie graliśmy z Amicą Wronki. Wygraliśmy ten mecz 1:0. Nam zależało na zwycięstwie bo mieliśmy jeszcze szanse na Intertoto. Również zawodnikom zależało na wygranej. Tutaj były pieniądze dla obserwatora D. Pamiętam, że D. chciał też jakieś gadżety dla wnuka, dostał jakąś koszulkę i piłkę chyba dla wnuka.
Tak zakończyliśmy sezon 2003/04. W następnym sezonie drużynę poprowadził Bobo Kaczmarek. Zostało zrobionych wiele nowych transferów, przyszło chyba łącznie w tym sezonie z 12 zawodników. Założenia były takie, że Łęczna ma walczyć o wyższe cele. Prasa również rozdmuchiwała nasze możliwości. Bobo Kaczmarek nie chciał rozmawiać o podejściach pod sędziów i obserwatorów, on uważał, że zespół ma grać. Podejść było mniej, nie informowaliśmy o nich Bobo Kaczmarka. Założenie było takie, że więcej mamy zyskiwać na boisku, a mniej w ustaleniach z sędziami.
Pierwszy mecz to spotkanie Wisła Kraków - Górnik Łęczna z 31 lipca 2004. Tutaj nawet nie zdążyłem porozmawiać z W.
Kolejne spotkanie to mecz z sierpnia 2004 Łęczna z Cracovią, zakończony naszą wygraną 3:1. Ten mecz sędziował G., o nim już wyjaśniałem. Były moje rozmowy telefoniczne z sędzią przed i po meczu, dotyczyły tylko tego meczu, bo powodów do innych kontaktów nie mieliśmy. Nie potrafię powiedzieć czy składałem temu sędziemu propozycję finansową związaną z tym meczem. Założenie było takie, że prezesi chcieli żeby Kaczmarek i nowi piłkarze się wykazali. Ja pamiętam, że G. przekazywałem pieniądze dwa razy, ale raczej nie dotyczyło tego meczu lecz spotkań z Polkowicami i Dospelem.
Następny mecz to spotkanie Polonia Warszawa - Łęczna z 21 sierpnia 2004, który sędziował Piotr S., a obserwatorem był H. Tutaj chyba nic nie było, mogły być telefony do S., ale on nic nie mógł w tym meczu zrobić.
Mecz Łęczna - Odra Wodzisław z 28 sierpnia 2004, zakończony naszą porażką 1:2. Sędzią był Borski, do którego nie podchodziłem i się z nim nie kontaktowałem. Nie rozmawiałem też z W., jeśli był z nim jakiś kontakt i propozycja to ewentualnie mógł tu działać K., który miał dobre rozeznanie w łódzkim.
Mecz z 11 września 2004 Dospel Katowice - Górnik Łęczna, przegrany przez nas z kretesem 4:0. Sędzią tego meczu był mój kolega Zdzisław B., obserwatorem S. Ja mogłem przed tym meczem rozmawiać telefonicznie towarzysko z B. Z B. znałem się od lat, gwizdał nam nawet w trzeciej lidze. B. nie wchodził w układy z Łęczną.
Następny mecz to spotkanie Górnik Łęczna z Legią z września 2004. Przegraliśmy ten mecz 2:1. Sędzią był Robert Małek, a obserwatorem Zenon T. Tutaj nie było żadnej propozycji z mojej strony. Małka nie znałem.
Jeśli chodzi o mecz Wisła Płock - Górnik Łęczna z 25 września 2004 sędziowany przez Zbigniewa M., to już o tym meczu wyjaśniałem, tutaj była propozycja od M., ale przegraliśmy mecz 3:0. Tutaj Wisła Płock była skuteczniejsza. Kontakt nawiązałem z M. przez Mirosława K. K. znałem już wcześniej, to był sędzia asystent - pierwszoligowy, ale przyjeżdżał też na mecze drugoligowe. Z nim miałem jakieś spotkanie towarzyskie podczas, którego K. przedstawił się jako osoba, która może wszystko załatwić i znająca środowisko sędziów. Ja miałem kontakt telefoniczny z K. przed tym meczem z Wisłą Płock, dzwonił on do mnie, albo ja do niego. Ustalenia były takie, że K. będzie pośrednikiem w moich kontaktach z M. Rozmowa była jasna. K. wiedział, że chodzi nam o pomoc w zwycięstwie, K. mówił, że M. nas nie skrzywdzi. Zaproponowałem M. 10 lub 15 tys. za pomoc w zwycięstwie. Ja już w tym czasie mogłem używać telefonu pro-paidowego, używałem go sporadycznie, z tego co kojarzę był to telefon, który wziąłem od swojego syna. On miał telefon na kartę i ja go od niego pożyczałem. Był to chyba telefon w simplusie. (...) Tego telefonu na kartę zaczynałem używać po tym jak jeden z sędziów zasugerował mi, żebym nie dzwonił do sędziów z telefonu oficjalnego w takich sprawach. Nie pamiętam dzisiaj, który to był sędzia. K. z tego co się orientowałem miał w przypadku wygranej ustalić swoją dolę z M. Dla mnie kwota za pośrednictwo zawierała się w kwocie dla M. Tutaj inicjatywa podejścia pod sędziego wyszła od zawodników Łęcznej. Im nie szło i zależało im na osiągnięciu dobrego wyniku w tym meczu. Ja rozmawiałem z doświadczonymi zawodnikami Łęcznej z K., N. lub J. Rozmawiałem z ówczesnym kapitanem drużyny. Miałem zapewnienie, że zawodnicy wyłożą pieniądze dla sędziego z premii w przypadku wygranej. Drużyna dostawała wówczas 100 tys. zł brutto na drużynę do podziału za wygraną. W poprzednim sezonie 2003-2004 drużyna dostawała 80 tys. do podziału za wygraną.
Jeśli chodzi o mecz Górnik Łęczna - Górnik Zabrze z 2 października 2004 to tutaj był układ z W., o którym wyjaśniałem. (...).
Jeśli chodzi o kolejny mecz Pogoń Szczecin - Górnik Łęczna z 16 października 2004, sędziowany przez G. to o tym meczu wyjaśniałem już wcześniej. (...) Ja dążyłem do nawiązania kontaktów z sędzią i obserwatorem meczu mojej drużyny. Ja chciałem się upewnić czy oni sędziują i obserwują. Chciałem nawiązać kontakt i złożyć im propozycję korupcyjną. Przez telefon ja przeprowadzałem takie rozmowy kurtuazyjne, takie zawaluowane, nigdy nie mówiłem wprost o pieniądzach. Chodziło o wysłanie takiego sygnału, że jesteśmy zainteresowani, że jesteśmy aktywni. I G. i Ż. wiedzieli o co chodzi, nie urwali się z choinki, wcześniej miałem z nimi kontakty i przekazywałem im pieniądze. Z G. porozmawiałem konkretnie dopiero na obiekcie.
Przesłuchanie 25 listopada 2008
Wracając do meczu Pogoń Szczecin - Górnik Łęczna, na którym wczoraj zakończyłem swoje wyjaśnienia to w mojej ocenie G. sędziował w tym meczu pod Pogoń Szczecin. Pamiętam, że była tam czerwona karta dla Bronowickiego, były dwie żółte kartki w krótkim czasie. Tych kartek sędzia nie musiał dawać. Ja uważam, że sędzia podejmował też inne krzywdzące decyzje (...) wszystkie decyzje sędzia zawsze może interpretować na swój sposób, jest właściwie nie do udowodnienia, że są tendencyjne. To były moje spostrzeżenia wynikające z moich doświadczeń i ilości obejrzanych meczów. (...) Ja byłem zły po tym meczu na G., próbowałem się z nim skontaktować po meczu i porozmawiać z nim, ale nie udało mi się skontaktować z tym sędzią, on chyba nie odbierał telefonu.
Kolejne spotkanie to mecz z 30 października 2004 Górnik Łęczna - Lech Poznań. Wygraliśmy 2:0. Jego sędzią był Jacek G., a obserwatorem Henryk K. Tutaj nie było moich rozmów z sędzią i obserwatorem. Jeśli ktoś rozmawiał z K. to mógł to być K. bądź K. Oni mieli lepszy kontakt z obserwatorem. (...)
Spotkanie z 7 listopada 2004 Amica Wronki - Górnik Łęczna to był mecz bez historii. Jego sędzią był Marcin Borski z Warszawy, a obserwatorem Roman K. Z nikim nic nie załatwiałem i nie rozmawiałem. Ja mogłem kontaktować się przed tym meczem z sędziami z Warszawy, bo mogłem mieć informację, że sędziuje nam Warszawa, ale bez konkretnego nazwiska. Gdy dowiedziałem się, że sędziuje Borski nie było dalej rozmowy.
Jeśli chodzi o mecz z 14 listopada 2004 Górnik Łęczna - Groclin, zakończony naszą wygraną 2:1 to ja mam wątpliwości co do tego czy ja rozmawiałem z S. przed meczem i czy przekazywałem mu pieniądze za wygraną w tym meczu. Mogłem je przekazywać tak jak wyjaśniałem wcześniej, ale tych meczów prowadzonych Łęcznej przez S. było kilka, o wcześniejszych wyjaśniałem, co do przebiegu zdarzeń związanych z przebiegiem meczu z Groclinem mam wątpliwości. Ja miałem kontakty korupcyjne z S., na pewno przekazywałem mu pieniądze, dogadywałem się, ale nie pamiętam czy także w tym meczu. (...) Nie wiem w jakim celu S. miałby do mnie zadzwonić dwa dni po meczu, który sędziował. Jeżeli z nim rozmawiałem to w sprawie tego meczu, bo ja z sędziami poza S. i G. nie mam kontaktów towarzyskich. Może S. bał się o notę, a wiedział, że ja mam dobre kontakty z G. Z G. przed tym meczem ja na pewno nie rozmawiałem, może rozmawiał K. bo on się bardzo dobrze znał z G.
W meczu Zagłębie Lubin - Górnik Łęczna z z 20 listopada 2004, którego sędzią był B., a obserwatorem Ż. to ja z nimi nie podejmowałem rozmów. Bramka dla Lubina z tego co pamiętam padła w 90 min.
To był mecz kończący rundę jesienną, która zakończyła się rozczarowaniem. Zajęliśmy daleką, chyba 12. pozycję byliśmy daleko w tabeli.
Pierwszy mecz rundy wiosennej to było spotkanie z Cracovią w Krakowie 18 marca 2005. Sędziował nam F., a obserwatorem był G. Ja z F. w ogóle przed tym meczem nie rozmawiałem. Moje relacje z nim były bardzo złe, po tym jak kilka lat wcześniej przekręcił nas w meczu z Lublinianką. Nie utrzymywaliśmy kontaktów. Poza tym było dla nas dużym zaskoczeniem, że właśnie F. sędziuje nam ten mecz bo on był sędzią z naszego makroregionu. On nam wcześniej nie sędziował meczów z uwagi na przynależność do makroregionu.
Mecz Górnik Łęczna - Polonia Warszawa z 28 marca 2005 był sędziowany przez Huberta Siejewicza. To jest mój znajomy z grona sędziowskiego, którego znam chyba najlepiej czasami, nawet obecnie mamy kontakt telefoniczny, kontakt koleżeński. Z nim nie miałem żadnych rozmów korupcyjnych ani w tym meczu ani w żadnym innym.
Następne spotkanie to mecz Odra Wodzisław - Górnik Łęczna z 9 kwietnia 2005, które wygraliśmy 5:0. Sędzią był Zbigniew B., a obserwatorem Brzózka, którego w ogóle nie znam. Z B. nie podejmowałem tematów dotyczących pomocy w tym meczu. (...) Nie kojarzę takiej sytuacji, że dzwoniłem kilka razy do G., a później do B. Wnioskuję, że z G.mogłem się kontaktować w celu ustalenia bądź potwierdzenia obsady sędziowskiej w tym meczu. (...)
Mecz z 16 kwietnia 2005 Górnik Łęczna - Dospel Katowice, zakończony wygraną 4:2. Sędzią meczu był Tomasz C., a obserwatorem Andrzej L. Pamiętam, że w tym meczu były dwie czerwone kartki dla zawodników z Katowic, kibice Katowic pobili swoich zawodników po ich powrocie do Katowic, za wynik i grę w tym meczu. C. znałem już wcześniej z meczów, które nam prowadził w II lidze. Tam w II lidze mogłem mu składać jakieś propozycje, mogłem mu jakieś pieniądze dawać, ale dokładnie tego nie odtwarzam. (...) Nie pamiętam dokładnie jaki czas po meczu przekazałem te obiecane pieniądze C. Musiało to być związane z sytuacją, że byłem gdzieś daleko jego miejsca zamieszkania bądź pobytu. Mogło to być na przykład gdy graliśmy na Pomorzu, z Arką Gdynia. Ja nie wysyłałem pieniędzy C. przekazem pocztowym bądź przelewem bankowym. (...) Nie potrafię powiedzieć czego dotyczyły te kontakty telefoniczne. C. nie był moim kolegą, znałem go tylko z meczu i poza zdarzeniami związanymi z meczem nie miałem żadnego powodu żeby do niego dzwonić czy się z nim spotykać.
Kolejny mecz to Górnik Łęczna - Wisła Kraków z 20 kwietnia 2005 zakończony remisem 2:2. Sędzią meczu był Zbigniew M., a obserwatorem W. O tym meczu już wyjaśniałem. (...) Mam obecnie jedynie wątpliwości czy przed tym meczem miałem kontakty z K. czy też wszystko załatwiałem z M. sam. (...) Te wyjaśnienia oraz fakt kontaktów telefonicznych z K. jednoznacznie wykazuje, że był pośrednikiem między mną a M. Czyli tutaj sytuacja była podobna jak przed meczem z Wisłą Płock, gdzie też kontaktowałem się z M. poprzez K. Ja nie mam wątpliwości, że przed meczem składałem propozycję M. i to było uzgodnione z prezesem K. Problem polegał na tym, że w tym meczu padł remis, a my sędziom nie płaciliśmy za remisy na naszym boisku. Poza tym zawodnicy też nie dostawali premii za wynik remisowy u siebie. Ostatecznie przekazałem M. pieniądze za remis, bo to był dobry wynik z Wisłą Kraków. Przekazałem mu 10 tys. zł i z tego co kojarzę to były pieniądze pochodzące od zawodników pochodzące z premii zawodniczych, ale nie pamiętam czyja to była inicjatywa. Pewnie ja rozmawiałem z zawodnikami, że (...) zapłacić M. bo dobrze posędziował ten mecz i trochę nam pomógł. Nie mam obecnie pewności czy przed meczem zawodnicy wiedzieli o tym, że było podejście pod M., ja takich informacji piłkarzom nie udzielałem, raczej nie informowaliśmy zawodników o takich działaniach. Zawodnicy mogli się coś dowiedzieć od drugiego trenera K., który też czasami był wtajemniczany w moje działania z sędziami. Czasami informowałem K. o moich podejściach pod sędziów. Myślę, że zawodnicy musieli mieć jakąś wiedzę o rozmowach z sędzią M. i to jeszcze musieli wiedzieć przed meczem, bo przecież w innej sytuacji raczej by się nie zgodzili na przekazanie swoich premii jako łapówek dla sędziego po meczu.
Ja potwierdzam, że przekazałem M. obiecane pieniądze pod Poznaniem gdzie byliśmy na zgrupowaniu przed meczem z Lechem Poznań 21 maja 2005. Było to gdzieś na CPN-ie nie w Poznaniu, ale gdzieś pod Poznaniem gdzie byliśmy na zgrupowaniu. Nie mieliśmy jednego stałego miejsca zgrupowań pod Poznaniem. Mogliśmy wtedy nocować w Grodzisku Wielkopolskim bądź w jego okolicach i tam się umawiałem z M. (...) To były nasze kontakty gdzie umawialiśmy się na spotkanie i ustalaliśmy miejsce przekazania M. obiecanych pieniędzy za mecz z Wisłą Kraków. M. jechał wtedy sędziować gdzieś na Śląsk i przejeżdżał w pobliżu. Umówiliśmy się na stacji benzynowej w godzinach dopołudniowych czy rannych 21 maja 2005 i tam przekazałem mu te pieniądze. (...) Ja nie zaprzeczam, że mogłem obiecywać pieniądze W. i mu je przekazałem, ale nie pamiętam okoliczności z tym związanych.
Kolejny mecz to spotkanie w Warszawie z 23 kwietnia 2005 z Legią, którego sędzią był Jarosław Ż. Tutaj już wyjaśniałem, że pieniądze za ten mecz przekazałem Jarosławowi Ż. przekazem pocztowym wraz z pieniędzmi za mecz z 7 maja 2005 w Łęcznej, gdzie wygraliśmy z Zabrzem 3:0. Pieniądze przekazałem na adres wskazany przez Ż. (...) Ż. ja znałem wcześniej z meczów w II lidze, tam mogłem mu coś proponować i mógł dostać jakieś pieniądze w tej drugiej lidze, ale były to niewielkie kwoty. Może tam były i w I lidze tylko rozmowy bo ja nawet nie jestem pewien czy wygraliśmy mecz sędziowany przez Ż. (...) U G.szukałem potwierdzenia obsady i informacji czy sędziuje nam Ż. Z tych połączeń wynika też, że K. pełnił rolę pośrednika w tych moich kontaktach z Ż. Ja już przecież wykorzystywałem wcześniej K.w kontaktach z M. i K. mi oferował swoje usługi w dotarciu innych pierwszoligowych sędziów. Tak też musiało być w tej sytuacji z Jarkiem Ż., ale wcześniej o tym nie wyjaśniałem, bo po prostu nie pamiętałem o tym udziale K. w kontaktach z Ż. Ja K. za tę pomoc w dotarciu do Ż. nie płaciłem, nigdy nie przekazywałem K. żadnych pieniędzy. Jak wyglądały ewentualne rozliczenia K. z Ż. tego nie wiem.
Z Ż. rozmawiałem telefonicznie na temat tego meczu i zaproponowałem mu pieniądze za pomoc w tym meczu. Taka rozmowa była oględna, ja na pewno dążyłem do tego żeby porozmawiać z Ż. na obiekcie. Taka rozmowa na obiekcie trwała sekundy, mówiłem, że za remis masz tyle, a za zwycięstwo tyle i podawałem kwoty. Ż. miał zaproponowane za remis 10 tys., a za zwycięstwo 20 tys. To, żeby Ż.wysłać pieniądze pocztą to był jego pomysł. Jeśli chodzi o mecz z Zabrzem to mogłem rozmawiać z Ż. na obiekcie wykorzystując dogodny moment, z tego co pamiętam rozmawiałem z nim też telefonicznie przed meczem. (...) To były rozmowy z Ż. dotyczące pomocy pomocy w tym meczu z Zabrzem. On za zwycięstwo miał obiecane 20 tys. zł. Ja rano w dniu meczu przebywałem jeszcze w Świerklańcu, bo tam byliśmy na zgrupowaniu przed meczem. (...) Podejrzewam, że to była ta rozmowa w trakcie której ustaliliśmy sposób przekazania Ż. obiecanych pieniędzy. To on chciał żeby je przekazać drogą pocztową. Myślę, że wtedy właśnie podawał mi adres, na który mają trafić pieniądze. Przekazałem mu łącznie 30 tys. zł za ten remis z Legią i zwycięstwo z Zabrzem. Ja dokładnie nie pamiętam czy to był przekaz pocztowy czy bankowy w banku. Jeśli to był przekaz bankowy to dałem polecenie z banku przelania pieniędzy na wskazane konto, ale w banku wpłacałem gotówkę, ale nie przelewałem jej ze swojego konta. Z obserwatorami meczów z Legią i Zabrzem nie rozmawiałem o pomocy w tym meczu.
Kolejny mecz to spotkanie Górnik Łęczna - Wisła Płock z maja 2005 zakończony wygraną 3:2, sędzią był Tomasz P. Ja już wyjaśniałem, że P. dostał za ten mecz 20 tys. Nie pamiętam dokładnie gdzie mu przekazywałem te pieniądze. (...) My musieliśmy gdzieś grać w pobliżu tego miejsca gdzie się umówiłem z P. bądź być może na jakimś obozie, może to było w Świerklańcu. (...) Faktycznie K. mógł się wmontować w ten układ z P., dotyczący tego meczu z Płockiem. (...) Te kontakty telefonicznie potwierdzają przebieg zdarzeń i moje kontakty z P. i K. dotyczące tego meczu. (...) Te połączenia mogą wskazywać, że usiłowałem się umówić z P. aby mu przekazać obiecane pieniądze. My spaliśmy w ośrodku w Świerklańcu przed meczem z Górnikiem Zabrze. P. mógł przyjechać do tego ośrodka po pieniądze. Tak to dzisiaj kojarzę.
Kolejny mecz to spotkanie z 14 maja 2005 Górnik Łęczna - Pogoń Szczecin zakończone remisem 1:1. Sędzią meczu był Jacek G. Tutaj nie było żadnego układu i propozycji.
Następne spotkanie to mecz z 21 maja 2005 Lech Poznań - Górnik Łęczna. Sędzią był Krzysztof Z. Ja próbowałem z nim podjąć jakąś rozmowę, nie pamiętam czy dodzwoniłem czy chciałem pogadać na obiekcie, ale Z. miał jakiś dodatkowych obserwatorów, egzamin komisyjny czy coś takiego. Był przestraszony i nie podjął żadnych rozmów.
Mecz z 25 maja 2005 pomiędzy Górnikiem a Amiką Wronki zakończony naszą wygraną był bez żadnych układów. Sędziował Gawron. O tym meczu już wyjaśniałem.
Jeśli chodzi o mecz z czerwca 2005 Groclin Dyskobolia - Górnik Łęczna to tutaj nie było rozmów z P. Ja kojarzę, że wszyscy byli spłoszeni po zatrzymaniu F.i D.
Ostatni mecz tej rundy to spotkanie z 12 czerwca 2005 Górnik Łęczna - Zagłębie Lubin, które wygraliśmy 2:1. Sędzią był Jarosław Ż., ale tu nie było żadnych rozmów, bo to był dla nas ostatni mecz, nie miał żadnego znaczenia jeśli chodzi o pozycję w tabeli i nie było sensu go załatwiać.
Ja chciałem powiedzieć, że Ż. był sędzią jeszcze jednego naszego meczu w sezonie 2005/2006. To był mecz z Polonią Warszawa, o którym już wyjaśniałem. (...) Nie mam wątpliwości, że Ż. dwukrotnie przesyłałem pieniądze pocztą lub przekazem bankowym. Raz za te dwa mecze w rundzie wiosennej w 2005, o których już wyjaśniałem i drugi raz za ten mecz z Polonią Warszawa, ewentualnie za ten mecz z Zagłębiem Lubin,ten ostatni z rundy wiosennej 2005.
Jeśli chodzi o sezon 2005/2006 to tutaj podejścia pod sędziów były już sporadyczne. Wynikało to po części ze zmiany podejścia prezesów bo to już był trzeci sezon w I lidze i wydano sporo pieniędzy, po części z tego, że zmienił się trener Bobo Kaczmarek, a pojawił Kubicki i były założenia, że ma budować zespół. Po za tym zwiększył się strach po zdarzeniach związanych z zatrzymaniami. Pamiętam, że przekazałem pieniądze P. po mecz z Legią w Warszawie, który był rozgrywany 11 grudnia 2005 i W. za mecz Górnik - Korona z 6 maja 2006 wygrany przez nas 3:0. Tutaj była decyzja prezesów o podejściu pod W. Sędzią meczu był S., pod którego nie podchodziłem. Nie pamiętam czy informowałem S., że W. został przez nas dobrze nastawiony do sędziego. Nie pamiętam czy W. przekazałem 10 czy 20 tys. zł.
Wydaje mi się, że innych meczów w tym sezonie nie kupiliśmy.
Znam Pawła G. od 10 lat. On jest z Lublina. (...) Pamiętam, że był taki mecz Wisła Kraków - Arka Gdynia, którego sędzią był Paweł G. To było chyba w sezonie 2005/2006. Pamiętam, że ten mecz zakończył się skandalem, bo sędzia G. zakończył ten mecz bo wbiegli kibice i zaatakowali zawodników Arki. Ja rozmawiałem przed meczem z G., chodziło coś o to żeby Arka nie wygrała tego meczu bo my z Arką rywalizowaliśmy o utrzymanie. Ja nic nie obiecywałem G. w związku z tym meczem. G. po tym meczu miał pretensje, nie potrafię powiedzieć o co. Nie pamiętam czy to była moja inicjatywa żeby rozmawiać z G. czy też kogoś z prezesów. Ja nie pośredniczyłem w innych kontaktach między działaczami a sędziami. Ja nigdy nie przekazywałem pieniędzy G. jako pośrednik kogokolwiek. Nie przypominam sobie żeby kiedykolwiek G. prosił mnie o o umożliwienie kontaktu z G. bądź innymi sędziami.
Zeznania Pawła Kryszałowicza - b. piłkarza Amiki Wronki
Wyjaśnienia Tomasza S. - b. sędziego - asystenta z Opola
Wyjaśnienia b. piłkarza Zagłębia Lubin Grzegorza B.
Wyjaśnienia b. członka zarządu PZPN i szefa pomorskiego OZPN Henryka Klocka
Wyjaśnienia b. trenera Arki Gdynia i Górnika Polkowice Mirosława D.
Wyjaśnienia b. sędziego Jacka G.
Zeznania byłego policjanta Tomasza Ł.
Wyjaśnienia Tomasza W. - b. sędziego z Opola
Wyjaśnienia byłego sędziego Adama K. z Warszawy
Wyjaśnienia b. piłkarza Zagłębia Lubin Andrzeja Sz.
Zeznania Janusza Hańderka - działacza PZPN
Wyjaśnienia Artura S. - b. wiceprezesa Górnika Polkowice
Zeznania Pawła Maźniewskiego - kierownika GKS Katowice
Zeznania Piotra Dziurowicza - b. prezesa GKS Katowice
Wyjaśnienia b. wiceprezesa Górnika Łęczna Bronisława K.
Zeznania sędziego Radosława Siejki
Wyjaśnienia Janusza J. - b. trenera bramkarzy Śląska Wrocław
Wyjaśnienia Grzegorza N. - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Arkadiusza B. - b. piłkarza Korony Kielce
Wyjaśnienia Mariusza Ł - b. działacza i trenera KSZO, Ceramiki Opoczno.
Wyjaśnienia Piotra Ś. - byłego sędziego z Katowic
Zeznania Czesława Michniewicza - b. trenera Lecha Poznań
Zeznania Antoniego Mitko - b. obserwatora PZPN
Wyjaśnienia Ireneusza K. - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Zeznania Andrzeja Strejlaua - b. przewodniczącego Kolegium Sędziów PZPN
Wyjaśnienia Wiesława K. - byłego obserwatora PZPN
Zeznania Tadeusza Pancerza - obserwatora PZPN
Wyjaśnienia Jacka M. - byłego piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Piotra Reissa - b. piłkarza Lecha Poznań
Wyjaśnienia Grzegorza G. - b. sędziego z Radomia
Wyjaśnienia Mariusza U. - b. piłkarza Zagłębia Sosnowiec
Wyjaśnienia Łukasza Piszczka - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Antoniego F. - b. sędziego ze Stalowej Woli
Wyjaśnienia Grzegorz S. - byłego piłkarza Górnika Łęczna
Wyjaśnienia Jerzego F. - b. prezesa Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Wita Ż. - b. obserwatora PZPN
Zeznania Janusza Kupcewicza - b. działacza Arki Gdynia
Wyjaśnienia Jerzego G. - byłego szefa kolegium sędziów PZPN
Wyjaśnienia Zbigniewa S. - kierownika drużyny Śląsk Wrocław
Wyjaśnienia Grzegorza K. - b. trenera Śląska Wrocław
Wyjaśnienia Janusza Wójcika - b. trenera Świtu Nowy Dwór
Zeznania Franciszka Smudy - b. trenera Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Zbigniewa W. - byłego zawodnika Lecha Poznań
Wyjaśnienia Roberta D. - był masażysty Lecha Poznań
Wyjaśnienia Krzysztofa W. - b. sędziego z Jeleniej Góry
Wyjaśnienia Tomasza W. - byłego sędziego z Warszawy
Wyjaśnienia Krzysztofa P. - b. obserwatora PZPN z Poznania
Wyjaśnienia Janusza S. - b. działacza Świtu
Wyjaśnienia Wojciecha Sz. - b. działacza Świtu NDM i Widzewa Łódź
Wyjaśnienia Mariana W. - byłego obserwatora PZPN z Katowic
Wyjaśnienia Krzysztofa S. - b. sędziego z Tarnowa.
Wyjaśnienia Jarosława Ż. - b. sędziego z Bydgoszczy
Wyjaśnienia Andrzeja K. - b. sędziego z Częstochowy
Wyjaśnienia Zbigniewa M. - b. sędziego z Piły
Wyjaśnienia Mirosława K. - b. sędziego asystenta z Opola
Wyjaśnienia Mariusza S. - b. sędziego z Opola
Wyjaśnienia Ryszarda F. pseudonim Fryzjer
Wyjaśnienia Mariana D. - b. działacza ze Śląska
Wyjaśnienia Piotra W. - byłego sędziego z Krakowa
Wyjaśnienia Ryszarda N. cz. 1, cz. 2 - b. właściciela Odry Opole
Wyjaśnienia b. sędziego Zbigniewa R.
Wyjaśnienia b. sędziego Grzegorza Sz.
Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.
Lista skazanych za korupcję
Lista ustawionych meczów
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu
Zobacz nasz profil na Facebooku
Zobacz nasz profil na Twitterze
Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!
Lista skazanych za korupcję
Lista ustawionych meczów
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu
Zobacz nasz profil na Facebooku
Zobacz nasz profil na Twitterze
Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!