Jak już pisałem wczoraj sędzia Marcin W. usłyszał kilka dni temu kolejne zarzuty. Pierwsze, w tamtym roku. Dziś o tym, co arbiter zeznawał w śledztwie dotyczącym korupcji w Koronie Kielce.
Pierwsze zarzuty postawione pod koniec marca ubiegłego roku Marcinowi W. dotyczyły trzech meczów: Zagłębia Sosnowiec - Promienia Żary, Stali Rzeszów - Polonii Przemyśl i Pogoni Staszów- Korony Kielce. Sędzia nie przyznawał się do zarzutów. Zapewniał, że nie przyjął żadnej obietnicy łapówki ani tym bardziej pieniędzy. Wyjaśniał, że przed meczem Korony kilka razy rozmawiał z Andrzejem B. (czytaj o nim więcej tutaj), ale dlatego, że są dobrymi znajomymi. "B. był dobrze zorientowany w środowisku obserwatorów PZPN, a w moim przypadku przychylność obserwatorów to gwarancja awansów. Wymienialiśmy się numerami sędziów, obserwatorów i działaczy. Andrzej dzwonił i pytał mnie czy będę sędziował mecz ze Staszowem, czy mam poukładane z obserwatorem. Obserwatorem był Aleksander Charko. Dostałem ocenę 8,3. Mogłem rozmawiać z obserwatorem przed meczem lub w dniu meczu. Mecz był ciężki, obserwator dobrze mnie ocenił" - opowiadał w śledztwie Marcin W.
Szczególnie ciekawe są opowieści Marcina W. o tym jak zdobywał sobie przychylność obserwatorów PZPN.
"Miałem różne taktyki w kontaktach z obserwatorami. Szukałem informacji, kto mnie obserwuje, co to za człowiek, czy można go zabrać na mecz. Ocena obserwatora nawet o 0,1 punktu mogła decydować o pozycji sędziego w rankingu. Starałem się nawiązywać kontakt z obserwatorami, brać ich samochodem, ważne było czy piją alkohol. Dawałem im suweniry - alkohol bądź kosmetyki - po meczu. Zależało mi na kurtuazyjnych rozmowach z obserwatorami by wiedzieli, że jestem grzecznym człowiekiem i spojrzeli na mnie cieplej na samym początku. Decydował czynnik ludzki, życzliwość a to mogło się przełożyć na ocenę" - opowiadał w śledztwie Marcin W.
Sędzia zapewniał prokuratorów, że nigdy nie miał żadnej propozycji korupcyjnej. "Nie zaliczam do takich sytuacji puszczania oka przez kogoś czy zdarzenia w Sosnowcu, gdzie przy toalecie sędziowskiej podszedł do mnie jakiś mężczyzna i powiedział "panie sędzio mamy róże - czy będzie dobrze". Nie odpowiedziałem i poszedłem do szatni"- opowiadał Marcin W..
Marcin W. przyznawał się do dawania prezentów obserwatorom PZPN, bo wiedział, że nie jest to przestępstwo i nie może mieć postawionych za to zarzutów. Jednak te wyjaśnienia powinny dać wiele do myślenia decydentom z PZPN.
Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.
Lista skazanych za korupcję
Lista ustawionych meczów
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu
Zobacz nasz profil na Facebooku
Zobacz nasz profil na Twitterze
Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!
Pierwsze zarzuty postawione pod koniec marca ubiegłego roku Marcinowi W. dotyczyły trzech meczów: Zagłębia Sosnowiec - Promienia Żary, Stali Rzeszów - Polonii Przemyśl i Pogoni Staszów- Korony Kielce. Sędzia nie przyznawał się do zarzutów. Zapewniał, że nie przyjął żadnej obietnicy łapówki ani tym bardziej pieniędzy. Wyjaśniał, że przed meczem Korony kilka razy rozmawiał z Andrzejem B. (czytaj o nim więcej tutaj), ale dlatego, że są dobrymi znajomymi. "B. był dobrze zorientowany w środowisku obserwatorów PZPN, a w moim przypadku przychylność obserwatorów to gwarancja awansów. Wymienialiśmy się numerami sędziów, obserwatorów i działaczy. Andrzej dzwonił i pytał mnie czy będę sędziował mecz ze Staszowem, czy mam poukładane z obserwatorem. Obserwatorem był Aleksander Charko. Dostałem ocenę 8,3. Mogłem rozmawiać z obserwatorem przed meczem lub w dniu meczu. Mecz był ciężki, obserwator dobrze mnie ocenił" - opowiadał w śledztwie Marcin W.
Szczególnie ciekawe są opowieści Marcina W. o tym jak zdobywał sobie przychylność obserwatorów PZPN.
"Miałem różne taktyki w kontaktach z obserwatorami. Szukałem informacji, kto mnie obserwuje, co to za człowiek, czy można go zabrać na mecz. Ocena obserwatora nawet o 0,1 punktu mogła decydować o pozycji sędziego w rankingu. Starałem się nawiązywać kontakt z obserwatorami, brać ich samochodem, ważne było czy piją alkohol. Dawałem im suweniry - alkohol bądź kosmetyki - po meczu. Zależało mi na kurtuazyjnych rozmowach z obserwatorami by wiedzieli, że jestem grzecznym człowiekiem i spojrzeli na mnie cieplej na samym początku. Decydował czynnik ludzki, życzliwość a to mogło się przełożyć na ocenę" - opowiadał w śledztwie Marcin W.
Sędzia zapewniał prokuratorów, że nigdy nie miał żadnej propozycji korupcyjnej. "Nie zaliczam do takich sytuacji puszczania oka przez kogoś czy zdarzenia w Sosnowcu, gdzie przy toalecie sędziowskiej podszedł do mnie jakiś mężczyzna i powiedział "panie sędzio mamy róże - czy będzie dobrze". Nie odpowiedziałem i poszedłem do szatni"- opowiadał Marcin W..
Marcin W. przyznawał się do dawania prezentów obserwatorom PZPN, bo wiedział, że nie jest to przestępstwo i nie może mieć postawionych za to zarzutów. Jednak te wyjaśnienia powinny dać wiele do myślenia decydentom z PZPN.
Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.
Lista skazanych za korupcję
Lista ustawionych meczów
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu
Zobacz nasz profil na Facebooku
Zobacz nasz profil na Twitterze
Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!