czwartek, 4 grudnia 2008

Michał Listkiewicz przesłuchany we wrocławskiej prokuraturze

Michał Listkiewicz przez sześć godzin był przesłuchiwany w Prokuraturze Krajowej we Wrocławiu. Zeznawał przede wszystkim w wątku dotyczącym niegospodarności w PZPN (o szczegółach czytaj tutaj).

Michał Listkiewicz został wezwany na godz. 10.00. Jednak w prokuraturze pojawił się już przed 9.oo chcąc zapewne uniknąć spotkania z dziennikarzami.
Czas przed przesłuchaniem spędzał na czytaniu gazet w zamkniętej części wydziału do zwalczania przestępczości zorganizowanej na czwartym piętrze budynku. Dziennikarze próbowali go wywołać go na zewnątrz, ale były prezes PZPN poskarżył się jednej z pracowni i zamknął się w sekretariacie. Zamiast niego pojawił się natomiast strażnik, który poprosił nas o opuszczenie tej części prokuratury. No nic pozostało nam czekać na niego na dole. Czas umilaliśmy sobie czytaniem gazet z miejscowego kiosku. Niestety nie było gazet sportowych 8-).

Dzwoniliśmy też do chorego naczelnika W11 Edwarda Zalewskiego i życzyliśmy mu zdrowia, pytając przy okazji ile jeszcze potrwa przesłuchanie. Zapewne miał nas dziś serdecznie dosyć. Fotoreporterzy umilali sobie czas oglądając swój sprzęt 8-).

Próbowaliśmy się także przygotować na zakończenie przesłuchania. Każdy myślał co zrobić by Michał Listkiewicz nie wymknął się jednym z trzech wyjść. Jedno z nich nagle, w cudowny sposób zostało wyeliminowane dzięki awarii drzwi w podziemiach prokuratury. Na przyciskach odkryliśmy cudowna naklejkę (którą później ktoś w tajemniczych okolicznościach zdarł).

Wreszcie przed 16.oo pojawiła się pogłoska, że przesłuchanie zostało zakończone. Telefon do Michała Listkiewicza nie był satysfakcjonujący. Były przez nie był chętny do rozmowy z dziennikarzami. Dlatego na czwarte piętro natychmiast pojechała pierwsza część dziennikarzy. Michał Listkiewicz dzwonił do swojego kierowcy.

Kiedy kilkudziesięciu przedstawicieli różnych mediów dotarło na górę rozpoczęliśmy zaimprowizowaną konferencję prasową (jej pełen zapis tutaj) . Michał Listkiewicz potwierdził, że został wezwany jako świadek. Nie chciał jednak ujawnić żadnych szczegółów. Wyjaśnił, że zabroniła mu tego prowadząca przesłuchanie prokurator. Pytany o to czy nie obawia się, że następnym razem może trafić do prokuratury jako podejrzany Michał Listkiewicz odpowiedział: "W życiu na wszystko trzeba być przygotowanym, może mi za chwilę spać cegła na głowę na pięknej wrocławskiej ulicy, może samolot nie dolecieć, wszystko się może zdarzyć". Były prezes PZPN przyznał, że czuje się winny za to co się stało podczas jego kadencji: "Gdybym nie czuł się winny to bym kandydował na następną kadencję , a skoro nie kandydowałem to oznacza, że moralną odpowiedzialność biorę na siebie. Może nie za korupcję ale za zbyt późne zareagowanie i wprowadzenie pewnych przepisów, które powinny być wprowadzone znacznie wcześniej". Za sukcesy uważa wywalczenie Euro 2012 i sukcesy polskiej reprezentacji, za porażkę korupcję. Przyznał, że już na 18 listopada miał wezwanie do prokuratury, ale wówczas był w Nowej Zelandii. 16 grudnia ma z kolei stawić się w sądzie na procesie dotyczącym korupcji w Arce Gdynia. Nie chciał komentować za to doniesień medialnych o tym, że w korupcję może być zamieszany kolejny klub piłkarski - Lech Poznań (czytaj tutaj).
Po kilkunastu minutach Michał Listkiewicz zjeżdżał windą pełną dziennikarzy.


Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.  
Lista skazanych za korupcję  
Lista ustawionych meczów  
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu  

Zobacz nasz profil na Facebooku 
Zobacz nasz profil na Twitterze    

Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które  pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!