Kilka tygodni temu pisałem o tym, że niektórzy dziennikarze "ułatwiają sobie życie" czerpiąc informacje z tego bloga i podpisując swoimi nazwiskami. Miałem przy tym okazję przebyć żenującą rozmowę z szefem jednego z takich prasowych dziennikarzy z Północy, który szedł w zaparte i twierdził, że jego podwładny słyszał, co mówił jeden z zatrzymanych doprowadzany do prokuratury we Wrocławiu nie będąc na miejscu. Cóż...