piątek, 26 listopada 2021

Wypowiedzi Grzegorza Szeligi ws. ustawienia meczu Wisła - Legia z 1993 roku. Stanowisko organów PZPN

Po ostatnich wypowiedziach byłego piłkarza Wisły Kraków, na temat sprzedania meczu z Legią Warszawa, decydującego o tytule mistrza Polski w sezonie 1992/93, głos zabrali rzecznik dyscyplinarny PZPN i rzecznik etyki. Tymczasem Grzegorz Szeliga w wypowiedzi dla TVP Sport poinformował, że po groźbach, które pojawiły się pod jego adresem wyjechał z Warszawy, ale boi się o swoje dzieci. 

Przypomnijmy jeszcze raz sobotni wpis Grzegorza Szeligi na Facebooku:

Po tym wpisie kilku redakcjom udało się porozmawiać z byłym piłkarzem. Zawodnik opowiadał, jako pierwszemu Mateuszowi Midze z TVP Sport, jak dużo go kosztowało utrzymywanie w tajemnicy tej informacji przez prawie 30 lat. Przyznawał się też, że jest śmiertelnie chory. Deklarował chęć poddania się karze za udział w ustawianiu meczów. 

Z kolei Dariuszowi Dobkowi z Onetu kilka dni temu mówił:  

"Potem przez całe lata były naciski ze strony działaczy Legii, żebym się zamknął. Z tego powodu siedziałem cicho tyle lat"

Dziś ponownie udzielił wywiadu Mateuszowi Midze w TVP Sport mówiąc m.in., że musiał wyjechać z Warszawy:

Boję się. Najbardziej boję się o moje dzieci. Synów i córkę. Boję się o chłopaków, bo obaj grają w piłkę. 

Tymczasem wczoraj, jak wynikało z informacji bloga Piłkarska Mafia, na wniosek Rzecznika Etyki PZPN sprawą miała zająć się Komisja Fair Play. Blog Piłkarska Mafia zapytał, jakie podjęto decyzję lub stanowisko w tej sprawie, a Biuro Prasowe PZPN odpowiedziało odnośnikiem do komunikatu na związkowej stronie internetowej, co jest zdumiewającym procederem, który odbieram, jako lekceważenie czytelników bloga. Pozostaje mi, więc opublikować informacje ze strony internetowej, które zapewne już tam sobie znaleźliście. Stanowiska zajęli w nim Rzecznik Etyki i Rzecznik Dyscyplinarny.

Adam Gilarski, Rzecznik Dyscyplinarny PZPN:

– Należy zwrócić uwagę przede wszystkim na to, że wniosek zawodnika o poddanie się karze nie może być procedowany z uwagi na przedawnienie. Sprawa ma już 28 lat. Ponadto ustawa o korupcji w sporcie weszła w życie dopiero w 2003 roku i wydarzenia, które miały miejsce wcześniej, według polskiego prawa, nie mogą być penalizowane. Wszystkie związkowe procedury dyscyplinarne w tej sprawie zostały już zakończone i nie zmienia tego fakt przyznania się przez zawodnika do przewinienia dyscyplinarnego, co bezwzględnie należy docenić.

Jerzy Kostorz, Rzecznik Etyki PZPN:

– Jeśli chodzi o etyczną ocenę tego wydarzenia, nawet jeżeli miało to miejsce wiele lat temu i nie groziły za nie konsekwencje prawne, to zawsze taki czyn jest naganny. Myślę, że to przestroga i nauczka dla tych, którzy dopuszczają się tego rodzaju działań. Z etycznego punktu widzenia trudno tutaj mówić o karze. Jednak sam fakt przyznania się i reakcja niektórych ludzi, wydają się być wystarczającą karą. Przykład pana Grzegorza Szeligi pokazuje, że mimo upływu lat, tego typu negatywne działania mogą odezwać się na nowo w człowieku w różnych okolicznościach życia. Jeszcze raz pragnę podkreślić, iż sam czyn korupcji jest naganny i nie należy tak postępować!
Grzegorz Szeliga odpowiedzialności karnej nie może ponieść, bo w 1993 roku ustawianie meczów nie było przestępstwem, stało się dopiero w 2003 roku. Przewinienie dyscyplinarne natomiast dawno się już przedawniło i nie może się tym meczem zająć rzecznik dyscyplinarny PZPN Adam Gilarski. Zresztą PZPN po "kolejce cudów" z 20 czerwca 1993 roku unieważniło wyniki meczów Wisła - Legia (0:6) i ŁKS Łódź - Olimpia Poznań 7:1, co spowodowało, że stołeczny klub stracił tytuł mistrzowski.