"Nie przyznałem się i nigdy się nie przyznam" - powiedział Michał Listkiewicz po zakończeniu kilkugodzinnego przesłuchania we wrocławskiej prokuraturze apelacyjnej. Były prezes PZPN jest podejrzany o niegospodarność - miał w 2000 roku zdecydować o przelaniu ponad 7 milionów złotych należących do zadłużonego Widzewa Łódź nie na konto klubu a firmy jego właściciela.