środa, 2 lutego 2011

Akt oskarżenia ws. tzw. gangu Fryzjera. Wyjaśnienia sędziego Piotra W.

39 letni Piotr W. z Krakowa był jednym z najbardziej aktywnych sędziów w procederze korupcyjnym w polskim futbolu. Nie tylko brał łapówki, ale i pośredniczył w ustawianiu meczów. Sam zgłosił się do Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu w lipcu 2006 toku.



Protokół przesłuchań 25.07.2006
Piotr W. opowiadał w prokuraturze, że do zgłoszenia się namówiła go żona. Ponieważ nie mógł się skontaktować z prowadzącymi śledztwo ws. korupcji we Wrocławiu poszedł do prokuratury w Krakowie, tam odesłano go jednak do policji. Dlatego zgłosił się na komisariat przy Pędzichów. Tam przesłuchano go, a protokoły miały być przesłane do Wrocławia. "Ku mojemu zaskoczeniu w poniedziałek zadzwonił do mnie dziennikarz z RMF i zapytał mnie czy to prawda, że złożyłem zeznania. On z tego co mi mówił znał dokładną treść moich zeznań, wręcz mi je cytował. Policjant, który mnie przesłuchiwał powiedział, że nie muszę się kontaktować z Wrocławiem, że ktoś do mnie zadzwoni, ale tak się nie stało. Dlatego zadzwoniłem do Wrocławia" - opowiadał Piotr W. "Chcę opowiedzieć o wszystkim co wiem o korupcji w polskim futbolu. Mam nadzieję, że dzięki temu zostanę łagodniej potraktowany. Składając wyjaśnienia będę się opierał na własnych notatkach. Wszystko sobie w domu przygotowałem.
Karierę sędziowską rozpocząłem w 1991 roku. Do III ligi awansowałem w 1994 roku, do II w 1998, a do pierwszej jesienią 2000. Z tej ligi spadłem po dwóch sezonach wiosną 2002 roku. Obecnie jestem sędzią drugiej ligi, ale podjąłem decyzję o zakończeniu kariery. Ma to związek z moją decyzją o zgłoszeniu się do prokuratury.

Tadeusz Diakonowicz a sprawa Śląska
W 1999 roku wywalczyłem awans do I ligi. Prezesem Kolegium Sędziów PZPN był wówczas Tadeusz Diakonowicz. Zasugerował on wtedy, że jeżeli chcę awansować do I ligi to nie powinienem robić krzywdy Śląskowi Wrocław (o Śląsku pisałem tutaj). Zostałem wtedy wyznaczony do sędziowania meczu Ceramika Opoczno - Śląsk Wrocław. Była pierwsza kolejka rundy wiosennej. Na tym meczu był Diakonowicz, Zbigniew Boniek i jako obserwator pan Alojzy Jarguz. Przed meczem podszedł do mnie Diakonowicz i powiedział, że aby awansować nie mogę skrzywdzić Śląska. To chodziło o to by sędziować pod Śląsk Wrocław. Takie sędziowanie polega na tym, tak jak się to nazywa w naszym środowisku - aby poprzez swoje decyzje. dawać na przykład 5 procent przewagi danemu zespołowi. Mecz zakończył się wynikiem 1:1. Za ten mecz dostałem ocenę od Jarguza 8,0. Była to ocena, która nie dawała mi szans awansu. Żeby awansować musiałem mieć średnią z ocen ok. 8,3.
Później zostałem wyznaczony do sędziowania meczu na szczycie Górnik Łęczna – Śląsk Wrocław. Był to mecz na szczycie, ponieważ w tym czasie Śląsk, Łęczna, GKS walczyły o awans. Ten mecz wygrała Łęczna 1 :0 i miała 9 punktów przewagi nad Śląskiem. Później jednak układ tak zakombinował, że Łęczna nie weszła, a wszedł do I ligi Śląsk i GKS Katowice. Na tym meczu obserwatorem był Michał Listkiewicz. Dostałem wysoką notę, notę marzeń, 9,0.
Później zadzwonił do mnie obsadowy z PZPN, którym był wtedy Krzysztof P. i poinformował mnie, że będę sędziował mecz Śląska Wrocław, ale nie pamiętam już z kim. Po godzinie zadzwonił pan Diakonowicz i odwołał mnie z tego meczu. Domyślam się dlaczego tak się stało, ale dowodów nie mam. Nie byłem dla niego sędzią dyspozycyjnym.
Po ocenach awansowałem do pierwszej ligi, ale tylko dlatego, że jeden sędzia, który był w rankingu wyżej ode mnie nie zdał egzaminu kondycyjnego.

"VAT" Diakonowicza
Pierwszy sezon sędziowałem w pierwszej lidze w 2000/2001. Z teg0 sezonu pamiętam jeden nacisk na mnie w meczu Orlen Płock - GKS Katowice (2 maja 2001). Przed meczem zadzwonił do mnie Tadeusz Diakonowicz i powiedział, że jeśli gospodarze, czyli Orlen, wygrają to będzie pula pieniędzy, wysokości nie podał, a on za usługę skasuje "VAT". Tak to określił. Mecz zakończył się wynikiem 0:0. Do dzisiaj pamiętam jak po meczu podszedł do mnie Piotr Dziurowicz i podziękował za obiektywne sędziowanie. Pieniędzy nie dostałem. Pamiętam, że to był ważny mecz dla Orlenu bo on się bronił przed spadkiem.
Kolejny mecz to mecz Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski – Odra Wodzisław 9 maja 2001 roku. Nie pamiętam dokładnie nazwisk kto do mnie dzwonił przed meczem, ale tam były propozycje ze strony dwóch drużyn. Ponadto miałem ponownie propozycję od Diakonowicza, który powiedział ponownie, że jest pula pieniędzy dla mnie, z czego on bierze VAT, jeśli gospodarze zdobędą trzy punkty. Pieniądze te miały być ze Śląska Wrocław, gdyż z układu tabeli wynikało, że Śląskowi zależy na zwycięstwie Dyskobolii. Diakonowicz w tych rozmowach nigdy nie podawał konkretnych kwot, a jedynie mówił o puli pieniędzy. Bynajmniej słowo VAT nie oznaczało tylko 22 procent dla niego. Mecz zakończył się wynikiem 1:1 bo moim zdaniem zawodnicy tych klubów na taki wynik się umówili. Wówczas wszystko rozprowadzał Diakonowicz. On mówił tym różnym klubom żeby z sędziami nie rozmawiali, tylko z nim bezpośrednio. On brał za to pieniądze lub też prowadząc firmę, która montowała krzesełka na stadionach otrzymywał od tych klubów zlecenia. Do dzisiaj Z. narzeka, że Diakonowicz nie rozliczył się z nim za jakiś mecz, z którego miała być duża kasa. Z uwagi na ten wynik nie dostałem żadnych pieniędzy. W tym czasie my młodzi sędziowie sędziowaliśmy "ochłapy", mecze bez znaczenia, a poważne mecze, gdzie była kasa, sędziowała "stara gwardia", takie U., Sz. czyli starszy sędziowie.

Spotkanie z Fryzjerem
Kolejny sezon w pierwszej lidze to 2001/2002. W tym sezonie miałem pierwszy kontakt z Ryszardem F. Zadzwonił do mnie i poinformował mnie, o czym jeszcze nie wiedziałem, że będę wyznaczony na mecz Pucharu Ligi Lech Poznań - Śląsk Wrocław. Był to mecz rewanżowy. Odbył się 21 sierpnia 2001 w Poznaniu. On w tej rozmowie powiedział, że mnie serdecznie zaprasza, że jestem dobrym sędzią i on na pewno będzie zadowolony z wyniku. On powiedział, że jak on będzie zadowolony z wyniku to i ja będę zadowolony. Było oczywiste, że on prowadzi Lech Poznań i ja mam sędziować pod ten klub. O tym, że on prowadzi Lecha mówił mi m.in. Artur Sz. Fryzjer nie wymienił konkretnej kwoty. Na meczu była taka ciekawa sytuacja, że nie podyktowałem karnego, zresztą prawidłowo, na Arturze Bugaju dla Lecha Poznań. Gdy na przerwę schodziłem do szatni to stało tam ze 40-tu osiłków, karkowców, którzy w jakiś sposób byli powiązani z Lechem. Gdy wychodziłem na mecz to jeden z nich powiedział do mnie, że masz kurwa szczęście, że faktycznie tego karnego nie było, bo gdyby był faul a nie podyktowałbyś tego karnego, to dostałbyś wpierdol. Po meczu, chyba na kolacji, na której byliśmy Fryzjer wręczył mi 10 tys. zł. Pamiętam taką sytuacją, jak już chyba przy samochodzie, Fryzjer wykonał przy mnie telefon do Jerzego G. i powiedział: "Jureczku co ty chcesz od chłopaka, przecież on bardzo dobrze sędziuje". Z tego co wiem to Fryzjer miał informacje o obsadach tylko od dwóch osób. Nie był to Leszek Saks a właśnie Jerzy G. i Jacek G. Fryzjerowi urwała się ta możliwość uzyskiwania informacji od G., gdy na stanowisku szefa Kolegium Sędziów PZPN zastąpił go Janusz Hańderek. Wtedy właśnie uzyskiwał informacje od Jacka G., który pomagał nieformalnie Saksowi układać obsady meczów. Na marginesie, mówiło się w środowisku, że Jacek G. jest sędzią Lecha Poznań. Fryzjer wykonał wtedy telefon do G. chyba dlatego żeby mi pokazać, że dużo może, a wiedział pewnie, że G. mnie nienawidzi. Nie wiem do dzisiaj w jakiej sytuacji podpadłem G., że on mnie tak nienawidzi.

Spadek do drugiej ligi
W 2002 roku spadłem do drugiej ligi. Czułem się pokrzywdzony decyzją Kolegium Sędziów PZPN ponieważ po zsumowaniu ocen obserwatorów i egzaminów zająłem 16 miejsce, a po ocenie zarządu spadłem na 19. Mam przypuszczenie, że miało to związek z chęcią wprowadzenia do I ligi dwóch sędziów z Gdańska: Tomasza C. i Pawła S. W regulaminie "Zasad spadku i awansu" jest wyraźnie zapisane, że z pierwszej ligi spada dwóch sędziów i awansuje dwóch z II. Wtedy na ostatnim, 20 miejscu w I lidze był sędzia N. Wówczas także karierę kończył Ryszard Wójcik. Zarząd tak zakombinował, że ja na liście znalazłem się na 19 miejscu, a Wójcik na 18. Spowodowało to, że z drugiej ligi mogło wejść trzech sędziów, a nie dwóch. Wówczas z drugiej ligi weszli właśnie C., S. i Ż. Rok później gdy na miejscu spadkowym był Robert Małek czyli sędzia międzynarodowy, zarząd tak zrobił, że wbrew regulaminowi z I ligi spadł tylko jeden sędzia, a nie dwóch i Małek nie spadł do II ligi. Jeszcze rok później przez pomyłkę w obliczeniach szefa Kolegium Sędziów PZPN pana G. na miejscu spadkowym zamiast Marcina Borskiego znalazł się Zbigniew M., któremu źle obliczono średnią. Po odwołaniu M. został w I lidze, a Borski nie został przesunięty na miejsce spadkowe. Wtedy spadł jeden sędzia. Rok później Borski został sędzią międzynarodowym, a nie powinien sędziować w I lidze. Jego mama pracuje po prostu w PZPN. Wpływ na klasyfikację miały też egzaminy teoretyczne i filmowe. Nie ukrywam, że niektórzy sędziowie mieli dostęp do testu pisemnego i filmowego. Ja sam załatwiałem sobie testy - filmowe od G. Miałem od niego także odpowiedzi. W zamian ja mu mówiłem gdzie będę sędziował mecz. Z tego co wiem to G. nie miał z Warszawy informacji kto gdzie sędziuje. On po prostu na dwa dni przed meczem obdzwaniał wielu sędziów i pytał, gdzie kto sędziuje.

Zakłady u buka
Sędziowałem także mecz 5 kwietnia 2003 między Piotrkovią Piotrków Trybunalski i RKS Radomsko. Z moich informacji wynika, że panu F. zależało na zwycięstwie gospodarzy. Później dowiedziałem się, że dużo osób w Polsce między innymi też F., redaktor Zarzeczny zagrało w zakładach bukmacherskich zestaw pięciu meczów, w tym również obstawili ten mecz stawiając na zwycięstwo gospodarzy. Domyślam się, że Fryzjer gwarantował grającym wygrane gospodarzy poprzez to, że sędziuję ten mecz ja, a obserwatorem jest pan Piotr Woźny z Poznania. Oni ostatecznie trafili wszystkie pozostałe mecze, oprócz tego. Od znajomych słyszałem, że Fryzjer miał bardzo duże pretensje o ten mecz do mnie, że wywaliłem kupony wielu osób w Polsce. Przed tym meczem dzwonił do mnie Fryzjer. Powiedział, że bardzo mu zależy na tym by wygrali gospodarze. Powiedział też, że przed meczem podejdzie do mnie nieczłowiek i, że będzie ze mną rozmawiał ws. meczu. Była faktycznie taka sytuacja, że na stadionie podszedł do mnie młody P. Chciał mi wręczyć przed meczem 5 tys., ale ja mu odpowiedziałem, że załatwimy to po meczu. Ja nigdy nie chciałem brać pieniędzy przed meczem. Ponieważ wynik był niekorzystny pieniędzy nie dostałem. P. zależało na zwycięstwie Piotrcovii. Później w środowisku sędziowskim doszły do mnie opinie, że Fryzjer jest bardzo niezadowolony z wyniku tego meczu ponieważ stracił w wielu oczach. Rozmawiałem także po meczu z Fryzjerem i on miał do mnie pretensje. Mówił, że właśnie obstawili pięć meczów w zakładach i przegrali. Był to zakład kombinacyjny. Mówił, że o niego to nie chodzi, że stracił pieniądze, ale chodzi mu o P. i redaktora Przeglądu Sportowego Zarzecznego, których zapewniał, że wyniki są pewne. Oni obstawiali te mecze i stracili pieniądze. Z wypowiedzi Fryzjera wynikało, że więcej osób obstawiało w kombinacji te pięć meczów. Ale on wymienił w rozmowie tylko te dwa nazwiska. Nie pamiętam dokładnie o które mecze chodziło. Pamiętam na pewno, że chodziło też o mecz Lecha Poznań, nie pamiętam z kim, który miał się odbyć w niedzielę, czyli następny dzień po moim meczu. Ja to zapamiętałem bo liczyłem, że w tym meczu też nie uda się uzyskać zamierzonego przez Fryzjera wyniku i odpowiedzialność za porażkę spadnie nie tylko na mnie. Mecz ten jednak wygrał Lech tak jak chciał Fryzjer. W środowisku wtedy się mówiło, że podpadłem Fryzjerowi i mogę mieć kłopoty, takie jak miał Robert S. czyli kłopoty z utrzymaniem się w II lidze. Mówiło się, że kiedyś S. sprzeciwił się Fryzjerowi, nie wykonał jego polecenia i poprzez obserwatorów spowodował jego spadek do III ligi.

12 kwietnia 2003 GKS Bełchatów - Górnik Polkowice
Najpierw zadzwonił do mnie przed meczem Fryzjer. Powiedział, że skontaktuje się ze mną człowiek z Polkowic. Fryzjer mówił, że ten człowiek, który zadzwoni do mnie ma powiedzieć hasło "Jestem od Ryszarda". To hasło miało oznaczać że by się nie bać i podjąć rozmowę. Rzeczywiście za chwilę zadzwonił do mnie człowiek z Polkowic i zapytał ile chcę za zwycięstwo, a ile za remis. Wymienił hasło. Ja powiedziałem, że nie będę z nim negocjował cen. Wtedy on powiedział, że za "dwójkę" czyli za zwycięstwo płaci 1,5 złotego (co oznaczało 15 tys. zł.), za krzyżyk czyli remis pól złotego czyli 5 tys. zł. Nie wiem kim był ten człowiek, który dzwonił. Powiedziałem dobra. GKS wygrał i nie dostałem pieniędzy.
W tym sezonie poznałem poznałem także Mariusza Ł., który był chyba trenerem Ceramiki Opoczno.

Czytaj o akcie oskarżenia ws. KSZO/Stasiaka i Ceramiki.
Czytaj listę ustawionych meczów przez Ceramikę, Stasiaka i KSZO.

21 maja 2003 Ruch Radzionków - Ceramika Opoczno
Mariusz Ł. zadzwonił do mnie przed meczem lub podszedł na stadionie i zapytał mnie czy mógłbym mu pomóc w następnym sezonie w ustalaniu obsady sędziowskiej na mecze jego drużyny. Mówił, że poprzedni jego kontakt został spalony. Nie wiem kim była ta osoba: G., F. lub D. - bo te osoby w tamtym czasie interesowały się obsadami. Obsada była wówczas tajna. Na tym meczu Ł. przedstawił mnie Marian D. i myślę, że dlatego on miał śmiałość mi to zaproponować. Zgodziłem się na to i przez trzy kolejne sezony podawałem mu obsady sędziowskie, te które udało mi się ustalić. On w zamian dawał mi korzyści majątkowe. Zawsze na imieniny je otrzymywałem. W jednym roku dostałem od niego DVD odtwarzacz, w drugim roku był to telewizor, trzecim razem mini wieża AIWA. Wieżę osobiście przywiózł mi piłkarz Łukasz G. Moja rola w ramach tej współpracy polegała na tym, że jeśli dowiadywałem się nazwiska pana sędziego to dzwonił pan Ł. i ja mu nazwiska podawałem. W niektórych przypadkach prosił mnie o wykonanie takiego telefonu do sędziego z informacją, że zadzwoni Mariusz ws. danego meczu. W większości przypadków odmawiałem jednak zdarzało się parę razy, że taki telefon wykonałem np. do sędziów: B., G., K., K. z Rzeszowa. W większości przypadków odmawiałem, nie znałem też treści rozmów pana Ł. z sędziami. Raz była jedynie taka sytuacja, że pośredniczyłem w przekazywaniu pieniędzy między Ł. a B. Były to pieniądze za mecz KSZO - Podbeskidzie Bielsko Biała, który został rozegrany jesienią tamtego roku. Przed tym meczem na prośbę Ł. zadzwoniłem do B. i powiedziałem mu, że Ł. będzie z nim rozmawiał ws. tego meczu. Po meczu B. bał się przyjąć od Ł. pieniądze i prosił mnie o spotkanie. Dlatego też na następny dzień zadzwonił do mnie Ł. i poprosił o spotkanie. Przekazał mi 10 tys. zł. Zadzwonił też do B. i powiedział mu, że poniósł pewne koszta i ma dla niego 8 tys. zł. Kilka dni później zadzwonił do mnie B. i spytał czy przesyłka została dostarczona. Ponieważ w tym okresie potrzebowałem od kogoś pożyczyć pieniądze spytałem Sławka czy mógłbym mi na jakiś czas pożyczyć tę kwotę. On się zgodził. Do dzisiaj oddałem mu 4 tys. zł., drugie tyle jestem mu winien. Ze wszystkich meczów, które sędziowałem KSZO Ostrowiec w jednym przypadku przyjąłem korzyść materialną w wysokości 5 tys. zł. od Mariusza Ł. było to po meczu KSZO z RKS Radomsko (30 października 2004 roku). Ł. przed tym meczem zadzwonił i zapytał czy przyjeżdżam na mecz. Będąc w szatni przyszedł do mnie i powiedział, że ponieważ przeciwnik nie jest wysokiej rangi to jak wygrają to spotkanie to ma dla mnie prezent. Powiedział o kwocie 5 tys. zł. Pieniądze wręczył mi po meczu, po kolacji.
Kolejny mecz, który opiszę został rozegrany 23 sierpnia 2003 roku Szczakowianka Jaworzno - Pogoń Szczecin. Przed meczem zadzwonił do mnie Fryzjer i powiedział, że będzie do mnie dzwonił człowiek i, że jak zwykle przedstawi się, że jest od Ryszarda. Mówił, że to będzie człowiek z Pogoni Szczecin, który jest zainteresowany korzystnym wynikiem. Faktycznie zadzwonił do mnie Dawid P. i powiedział, że jest od Ryszarda. Zaproponował mi, że jeśli pomogę Pogoni to dostanę 10 tys. zł. Chciał się umówić na spotkanie przed meczem, na którym chciał mi wręczyć pieniądze. Ja mu powiedziałem, że rozliczymy się po meczu. Ja nigdy nie brałem pieniędzy przed meczem. Do przekazania pieniędzy nie doszło bo mecz zakończył się remisem. Fryzjer przy każdym niemal meczu mówił żebym się nie martwił ocenami bo obserwatorzy są jego.
Podobna sytuacja była w meczu Piast Gliwice - Pogoń Szczecin z 12 października 2003. Z tą jednak różnicą, że w tym meczu propozycje padły z obu stron. Przed meczem zadzwonił do mnie Fryzjer i powiedział, że przed meczem zadzwoni do mnie człowiek i powoła się na Ryszarda. Zadzwonił do mnie faktycznie Dawid P. Zaproponował 10 tys. zł. za zwycięstwo Pogoni. Chciał się spotkać, ale ja jak zwykle powiedziałem, że rozliczenie po meczu. Gdy byliśmy już w szatni sędziowskiej wszedł prezes Piasta Marcin Ż. Powiedział, że jest przygotowana dla nas działka za trzy punkty. Przyjąłem to do wiadomości. Nie mówiłem mu, że jest układ z Pogonią. Wtedy sobie myślałem żeby tylko nie był remis to będzie kasa niezależnie która drużyna wygra. Ż. nie powiedział konkretnie jaką kwotę oferuje. Po meczu wpadł do szatni, był bardzo zdenerwowany i powiedział, że z takim sędziowaniem możemy wypierniczać. Mecz zakończył się remisem i nie dostałem pieniędzy.
Później sędziowałem mecz Podbeskidzie - Stasiak Opoczno 3 kwietnia 2004 roku. Przed meczem zadzwonił do mnie Mariusz Ł. i powiedział, że da 10 tys. zł. jak pomogę w zwycięstwie Stasiaka. To był pierwszy raz kiedy wbrew sobie wziąłem pieniądze przed meczem. Mecz zakończył się remisem i pieniądze musieliśmy oddać.
Kolejny mecz Szczakowianki Jaworzno ze Świtem Nowy Dwór z 25 sierpnia 2004 roku. Przed meczem skontaktował się ze mną pan F. i powiedział, że są biednym klubem, ale jeśli pomogę Szczakowiance to dostanę 5 tys. zł. Zgodziłem się. To był dziwny mecz bo przy 1:0 dla Świtu nie uznaliśmy w 88 lub 89 min. prawidłowego strzelonej dla Szczakowianki bramki. Po tym meczu na stadionie chcieli nas zlinczować.
Kolejny mecz Świt Nowy Dwór - Kujawiak Włocławek 4 maja 2005 roku. Przed tym meczem zadzwonił do mnie Marcin Ł. i zapytał czy nie byłbym zainteresowany aby pomóc drużynie gości czyli Kujawiakowi. Ja wtedy kategorycznie odmówiłem bo trenerem Kujawiaka był Baniak. Baniak był powiązany z Fryzjerem, a wtedy już zrobiło się gorąco bo było po pierwszych aresztowaniach w tej sprawie.
Kolejny mecz Jagiellonii Białystok z Zagłębiem Sosnowiec z 19 listopada 2005 roku. Pod koniec drugiej połowy przy wyniku 1:1 podbiegł do mnie kapitan gości czyli Zagłębia o nazwisku L.: "Zrób coś i jak wygramy to 20 tys. jest dla Ciebie w szatni. Przyjąłem to do wiadomości. Nie komentowałem, nie opisałem tego w protokole bo uważałem, że jest to nie do udowodnienia. Mecz zakończył się remisem.
Wiem, że Fryzjer miał znajomości wśród dziennikarzy. Poprzez te znajomości można było uzyskać pozytywne informacje o sędziowaniu danego meczu zarówno w prasie jak i w telewizji. Na przykład była taka sytuacja w meczu Pogoni Szczecin z RKS Radomsko z 15 września 2001 roku. W tym meczu niesłusznie podyktowałem rzut karny dla Pogoni przy stanie 1:1 gdzieś w 75 min. Po konsultacji z asystentem odwołałem ten rzut karny. Po meczu zadzwoniłem do Fryzjera z prośbą o interwencję ażeby oddźwięk tego wydarzenia był pozytywny w prasie i w programie Canal +. Po mojej prośbie Fryzjer zadzwonił do redaktora Zarzecznego i opinia, która ukazała się w programie wieczornym Canal + była bardzo pozytywna, a w prasie pojawił się tytuł "Uczciwość sędziego". Byłem też na mistrzostwach Polski sędziów gdzieś trzy lata temu. Tam byli zaproszeni najlepsi dziennikarze sportowi w kraju. Oni siedzieli przy jednym stoliku z Fryzjerem i było widać, że są z nim w bardzo dobrej komitywie. Byli tam m.in. Godlewski i chyba Zarzeczny, ale co do niego nie mam pewności. Było wiele innych osób, ale nie znam ich nazwisk.
Zadzwonił do mnie Sławek B. To było przed meczem Piasta Gliwice z Jagiellonią Białystok z 10 października 2004 roku. Sławek powiedział, że skontaktuje się ze mną mężczyzna o imieniu Irek w sprawie pomocy wyniku korzystnego dla Jagiellonii. Faktycznie, w krótkim czasie zadzwonił do mnie mężczyzna, powiedział, że jest od Sławka i zaproponował 10 tys. zł. za korzystny wynik dla Jagiellonii. Ja przyjąłem tę propozycję. Jagiellonia wygrała 2:0. Po meczu ten Irek przekazał mi na stacji benzynowej 10 tys. zł. 3 tys. zł z tej kwoty dałem obserwatorowi Jerzemu G. On je przyjął, nie pytał skąd są, ja nie mówiłem. Liniowym nie przekazywałem żadnych pieniędzy za ten mecz.
Kolejne spotkanie to mecz Kujawiak Włocławek - KSZO Ostrowiec z 14 sierpnia 2004 roku zakończony wynikiem 1:0. Przed meczem zadzwonił do mnie Fryzjer, ja jeszcze wtedy nie wiedziałem , że będę sędziował to spotkanie. Fryzjer poinformował mnie, że będę sędzią tego meczu i zaproponował mi pomoc drużynie Kujawiaka. Użył sformułowania, że jak wejdą dobre wyniki to będzie miał dłuższą współpracę. Ja się zgodziłem. On powiedział, że po meczu skontaktuje się ze mną Wojciech K. Fryzjer powiedział, że on proponuje 10 tys. zł. za pomoc w wygranej. Za wyższą ocenę zapłaciłem obserwatorowi Mirosławowi J. 2 tys. zł.
Kolejne spotkanie to mecz Górnika Polkowice z Zagłębiem Sosnowiec z 31 marca 2005 roku. Za to spotkanie dostałem od zawodników Zagłębia 5 tys. zł. Przed meczem rozmawiał ze mną na stadionie kapitan drużyny gości L. Powiedział, że jeśli pomogę jego drużynie w zwycięstwie to dostanę 5 tys. zł. Pieniądze otrzymałem około 1,5 tygodnia po meczu. Umówiłem się z piłkarzami na MC Donaldzie w Sosnowcu. Wcześniej zadzwonił do mnie Robert W. i powiedział, że dzwonił do niego Wojciech M. i, że się chcą ze mną umówić. Nie wiem czy W. wiedział o co chodzi. W spotkaniu brali udział M., L. i jeszcze jeden piłkarz, ale jego nie pamiętam. Oni podeszli do samochodu i zostawili pieniądze na siedzeniu owinięte w Przegląd Sportowy. Z tych pieniędzy 3 tys. przekazałem obserwatorowi spotkania Wincentemu T. przekazem pocztowym. T. podał mi jakiś adres. Z T. omówiłem to po spotkaniu. Powiedziałem mu wprost, że chcę dobrą notę bo jest to jedyna szansa na utrzymanie się w lidze. On się zgodził, ustaliliśmy notę 8,3.
Kolejne spotkanie to mecz Szczakowianka Jaworzno - Widzew Łódź z 27 kwietnia 2005 roku. Zadzwonił do mnie chyba dzień przed meczem ten Irek z Jagiellonii. On powiedział, że mogę otrzymać 12 tys. zł. za zwycięstwo Widzewa. Ja się zgodziłem, a po meczu zadzwonił i ustaliliśmy sposób przekazania pieniędzy. Część z nich została przelana na moje konto jako wpłata własna, a część przelewem. Ja pamiętam, że nie dostałem całej kwoty. Irek powiedział, że nie dostał od razu w całości całej kwoty. Po meczu ja poprosiłem obserwatora Piotra W. o dobra notę i dałem mu 3 tys. zł.
Kolejne spotkanie to mecz Podbeskidzia Bielsko Biała z ŁKS Łódź z 5 maja 2006 roku. Przed meczem przyszedł do mnie z propozycją korupcyjną drugi trener Podbeskidzia Michał N. Była to rozmowa na stadionie. Zaproponował mi 10 tys. zł. za wygraną. Ja się zgodziłem. Pieniądze zostały przekazane w czerwcu przez zawodnika Podbeskidzia - Grzegorza P. Michał N. dzwonił wcześniej do mnie 2-3 razy i mówił, że jeszcze nie mają uzbieranych pieniędzy.
Chcę jeszcze powiedzieć o meczu z 20 kwietnia 2004 roku Podbeskidzia z Radomiakiem Radom. Któryś z działaczy Podbeskidzia - prezes czy kierownik drużyny zaproponowali mi pieniądze za wygraną. Ja powiedziałem, że nie interesują mnie pieniądze, a wysoka nota. Pisał mnie wtedy K. z Kielc. Czy rozmawiali z obserwatorem nie wiem. Dostałem notę 8,2 lub 8,3.
Raz byłem sędzią technicznym Cracovii z Orlenem Płock wygranym przez Cracovię. Sędzią tego meczu był F. On po meczy głośno nam się żalił , że nikt z nim nie rozmawiał i nie proponował pieniędzy. Obserwatorem tego meczu był Marian D.
Był taki mecz Polar Wrocław - Piast Gliwice z 22 listopada 2003 roku. Wtedy z propozycją zgłosił się do mnie Marian D. Powiedział mi, że prezes Piasta Marcin Ż. ma imieniny i chciałby żeby drużyna gości czyli Piasta wygrała mecz. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:1, ale do dzisiaj pieniędzy nie dostałem. Marian w tej pierwszej rozmowie mówił, że za zwycięstwo dostanę 10 tys. zł. Ja się zgodziłem. Później Marian D. mówił mi, że w Piaście nie byli zadowoleni z mojego sędziowania i uznali, że wynik to ich zasługa.

Wyjaśnienia Mariusza S. - b. sędziego z Opola
Wyjaśnienia Ryszarda F. pseudonim Fryzjer
Wyjaśnienia Mariana D. - b. działacza ze Śląska
Wyjaśnienia Ryszarda N. cz. 1, cz. 2 - b. właściciela Odry Opole
Wyjaśnienia b. sędziego Zbigniewa R.
Wyjaśnienia b. sędziego Grzegorza Sz.

Czytaj listę oskarżonych w głównym akcie oskarżenia.
Czytaj listę oskarżonych, którzy dobrowolnie poddają się karze.

Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.  
Lista skazanych za korupcję  
Lista ustawionych meczów  
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu  

Zobacz nasz profil na Facebooku 
Zobacz nasz profil na Twitterze    

Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które  pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!